?>

Więź światopoglądowa i religijna, to niezbędne podłoże spokoju, stabilizacji oraz budowania dobrego małżeństwa/związku stałego/ i rodziny.

Kategoria:O miłości

Dlaczego światopogląd lub religijność małżonków ma istotne znaczenie na ich drodze do szczęścia małżeńskiego?

Więź światopoglądowa partnerów w związku małżeńskim (partnerskim) to podobne lub zbieżne ich rozumowanie i poglądy na temat świata: powstania świata, powstania człowieka, sensu i celu życia człowieka.

         Jak sama nazwa dwóch członów pojęcia mówi, jest to pogląd na świat.

W życiu najlepszym przykładem jest taki uproszczony stan, w którym jeden człowiek może mieć pogląd, przekonanie, że świat powstał w wyniku działania sił naturalnych, prawdopodobnie w wyniku tak zwanego „wielkiego wybuchu”. Natomiast istota ludzka powstała w wyniku naturalnej ewolucji i ten pogląd nazywa się „światopoglądem materialistycznym”. Inny człowiek może głosić pogląd, że świat został stworzony przez Boga jako istotę nadprzyrodzoną. Z kolei Bóg stworzył także człowieka. Ten pogląd nazywamy „światopoglądem idealistycznym”. Między tymi ludźmi istnieje zasadnicza różnica w poglądach: jeden odrzuca wiarę w Boga i w sposób stworzenia przez niego człowieka, a drugi neguje przekonanie, że świat powstał w sposób naturalny, materialny, w drodze wybuchu. Poglądy tych dwóch ludzi są wzajemnie sprzeczne. Oczywiście tak uproszczone rozumowanie służyć ma wyłącznie rozważaniom o wpływie światopoglądu partnerów związku małżeńskiego na ich więź małżeńską na drodze do szczęścia.

        Inna przykładowa sytuacja: dwoje ludzi ma zgodny pogląd idealistyczny i oboje uznają, że świat został stworzony przez Boga jako istotę nadprzyrodzoną, ale każdy z nich wyznaje inną religię.

        Jeżeli zatem związek małżeński lub inny stały stworzą ludzie o odmiennych poglądach religijnych lub będący szczerymi wyznawcami innej wiary, to w ich pożyciu małżeńskim mogą rodzić się sprzeczności na tym tle.

        Oczywiście taka sytuacja może być przeszkodą na drodze do szczęścia małżeńskiego, nie będzie bowiem między nimi wspólnej więzi religijnej.

       Tak więc zarówno niezgodność światopoglądu, jak i wyznawanej wiary (religii) w praktyce życia małżeńskiego z reguły oznacza brak więzi koniecznej do osiągnięcia szczęścia w związku małżeńskim lub innym stałym.


Wspólnota celów, w tym co do posiadania dziecka/dzieci/, to warunek twórczego rozwoju małżeństwa i rodziny na drodze do pełni życia, czyli prawdziwego szczęścia.

Jak należy rozumieć wspólnotę celów w związku małżeńskim?

Pojęcie „wspólnota celów w małżeństwie” jest sama w sobie trzecią więzią małżeńską niezbędną do osiągnięcia szczęścia w związku małżeńskim.

     Jest to więź, która ma łączyć, zespalać, jednoczyć, pomagać. Nie może być przy tym żadnej odrębności, samodzielności, braku zgody drugiej strony, gdy chodzi o małżeństwo, lub wielu stron, gdy chodzi o więzi wielostronne. Ta wspólnota, a więc więź, ma czemuś służyć, na przykład wspólnocie majątkowej, środków finansowych, mieszkaniowej, małżeńskiej albo wspólnocie potrzeb, marzeń, pragnień, upodobań, dążeń, celów, planów itp.

      Dla naszych rozważań o małżeństwie przedmiotem wspólnoty (więzi) będą cele, które mają być wspólne dla małżonków do osiągnięcia szczęścia, na razie w samym małżeństwie, jeszcze nie w związku rodzinnym ani w fazie trzeciego wieku.

     Aby te cele były wspólne, a następnie mogły być realizowane na drodze do szczęścia, muszą spełniać pewne warunki, określone przez samych małżonków:

–  odpowiadać pragnieniom, marzeniom oraz potrzebom obojga małżonków (partnerów innego stałego związku),

–  być ustalone jako cele wspólne i przyjęte wspólną decyzją do osiągnięcia, zrealizowania.

Następnie małżeństwo powinno ustalić i zaplanować działania zmierzające do ich osiągnięcia, dodatkowo ustalić wspólnie:

–  sposoby (metody) działania, niezbędne środki oraz przewidywane terminy do zrealizowania lub osiągnięcia tych wspólnych celów w trakcie trwania małżeństwa,

–  ich realizację (osiąganie lub spełnianie), która powinna być okresowo sprawdzana, także wspólnie przez małżonków, a następnie w razie potrzeby odpowiednio korygowana lub zmieniana.

Jakie najważniejsze cele na drodze do prawdziwego szczęścia powinni realizować małżonkowie przez cały czas trwania związku małżeńskiego (innego stałego)?

Jaki powinien być główny cel małżeństwa na drodze do szczęścia?

Rzucam kilka podstawowych wartości, do których osiągnięcia może zmierzać małżeństwo: radosne życie, sukcesy zawodowe małżonków, bogactwo i majątek, spełnienie własnych aspiracji i ambicji każdego małżonka, posiadanie dziecka (dzieci), ich wychowanie i wykształcenie oraz wiele innych.

     Celowo nie wskazałem takiej wartości jak rodzina. A może rodzina jest tym najważniejszym celem życia małżeństwa?

     Jak wynika z badań socjologicznych przeprowadzanych w Polsce co kilka lat, około 70–80% badanej populacji niezmiennie wskazuje, że to właśnie rodzina jest najważniejszą wartością życiową, do której dążą ludzie. Skoro tak, równocześnie tym najważniejszym celem każdego związku dwojga kochających się ludzi powinno być posiadanie dziecka.

      Na razie celowo nie używam pojęcia „spłodzenie dziecka”. W świetle przytoczonych na początku tego rozdziału definicji nie można mówić o pojęciu rodziny bez dziecka. Związek bez dziecka może być co najwyżej formalnym małżeństwem, nieformalnym konkubinatem lub innym związkiem miłosnym bądź umownym, lecz żaden z nich nigdy nie będzie rodziną pełną, o której mowa w tamtych definicjach, a także w mojej definicji prawdziwego szczęścia, o której mowa w rozdziale „O szczęściu”. Tak więc sprawa wydaje się jasna.

       Naturalnym, biologicznym, a zarazem społecznym celem małżeństwa zawsze było posiadanie dziecka w rozumieniu spłodzenia go po to, by założyć rodzinę. Celem nadrzędnym, ogólnoludzkim od wieków była i jest prokreacja dla istnienia gatunku ludzkiego. Co więcej, taki sam cel został nam dany przez Boga i wynika to wprost z wersetu 28 Księgi Rodzaju: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię”.

Tak więc jesteśmy chyba zgodni, że dokonaliśmy ustalenia już dwóch bardzo ważnych, wspólnych celów związku małżeńskiego, wzajemnie zazębiających się, którymi są:

–  posiadanie dziecka (dzieci),

–  założenie rodziny.

Naszym zadaniem jest jednak wybór i przyjęcie najważniejszych celów, jakie mają zrealizować partnerzy związku małżeńskiego (innego stałego) w życiu, aby osiągnęli wspólnie i każdy z nich prawdziwe szczęście, o jakim mowa w mojej definicji szczęścia.

     Przypomnę, że prawdziwe szczęście to pełnia ludzkiego życia, na którą składa się osiągnięcie siedmiu najważniejszych wartości:

–  oddania w miłości,

–  spełnienia w małżeństwie (związku stałym),

–  posiadania dziecka (dzieci),

–  jego (ich) wychowania, w tym wykształcenia,

–  spełnienia w rodzinie,

–  satysfakcji z pracy zawodowej,

–  samorealizacji, w tym przez twórcze życie i bezinteresowne czynienie dobra.

Zastanówmy się, jakie jeszcze mogą być inne z najważniejszych celów do osiągnięcia lub zrealizowania przez małżonków w małżeństwie, kiedy nie tworzą jeszcze rodziny (bez dzieci). Niekoniecznie znajdują się one w wymienionej wyżej treści definicji prawdziwego szczęścia. Zwracam także uwagę, że w rodzinie i w związku trzeciego wieku będą też inne cele wspólne, choćby ze względu na większą liczbę jej członków, dziecko, dzieci, innych członków, w tym osoby starsze i niepełnosprawne, a także wiek małżonków po usamodzielnieniu się dzieci. O wspólnych celach w rodzinie będę mówił w odrębnym rozdziale „O rodzinie”.

       Analizując wartości znajdujące się w mojej definicji prawdziwego szczęścia, spójrzmy, czy wspólnym celem małżonków w związku małżeńskim bez dzieci może być osiągnięcie pozostałych czterech wartości z tej definicji, a więc: oddania w miłości, spełnienia w małżeństwie, satysfakcji z pracy zawodowej i samorealizacji każdego z małżonków. A może te cele lub niektóre z nich powinny być realizowane odrębnie i samodzielnie przez każdego z małżonków?

       Wydaje się, że w rzeczywistości życiowej każdego indywidualnego związku małżeńskiego nie ma żadnych przeszkód, aby wybrało ono za jeden z najważniejszych swoich celów każdą z tych czterech wartości i wszystkie razem do wspólnego realizowania, na zasadach, które zaproponowałem w odpowiedzi na pytanie dotyczące rozumienia i realizacji celów wspólnych. Będzie to wówczas wewnętrzna sprawa pary, do wspólnego ustalenia hierarchii ważności i kolejności realizowania tych cech na drodze do szczęścia.

        A może są jeszcze inne cele istotne na drodze do prawdziwego szczęścia, nieujęte w definicji? Zapewne, jednak dla naszych rozważań niezwykle ważne będą te, które są niezbędne, a wręcz konieczne do zrealizowania po zawarciu związku małżeńskiego (wejściu w stały związek partnerski) w początkowym okresie jego trwania.

Jakie cele wspólne powinni realizować małżonkowie w początkowym okresie małżeństwa, jeszcze bez dziecka?

Jak długo powinien umacniać się miłosny związek małżeński (bez dzieci) od chwili zawarcia do urodzenia pierwszego dziecka?

Podstawowym ogólnym celem wspólnym świeżo upieczonych małżonków powinno być podejmowanie i realizowanie takich działań, które będą zmierzały do umocnienia stałości, zgodności i trwałości związku małżeńskiego. Oczywiście praktycznie najlepszej odpowiedzi co do rodzaju działań, jakie powinny podejmować konkretni partnerzy w poszczególnych fazach związku, nie ma i być nie może. Filozoficznie można odpowiedzieć, że udzieli ich życie. Jednak w żadnym wypadku tak postępować nie należy. Nie można nie planować i czekać bezczynnie na przypadkowe zrządzenie losu, który przyniesie szczęście w małżeństwie.

Szczęście zależy prawie wyłącznie od człowieka, a w małżeństwie od obojga partnerów. Dlatego już w pierwszym okresie każdy związek powinien mieć określone przez samych małżonków wspólne cele na dziś i na jutro, czyli plan drogi do osiągnięcia szczęścia w małżeństwie, w rodzinie i szczęścia każdego z małżonków. Ja mogę jedynie przedstawić ogólne wnioski z mojej wieloletniej praktyki zawodowej wynikające ze spraw rozwodowych, a także przypomnieć moim zdaniem najważniejsze rady z literatury fachowej i naukowej. Decydujące znaczenie odgrywa wiek partnerów, w jakim wchodzą w związek małżeński. Determinuje on długość okresu pozostawania w związku jeszcze bez dzieci.

    Jeśli związek ma jeszcze czas na posiadanie dziecka, małżonkowie powinni określić i zrealizować dwa kolejne ważne cele:

–  umocnienie stałości, zgodności i trwałości ich związku miłosnego, czyli więzi uczuciowo-emocjonalnej, w tym miłości, więzi intelektualnej oraz wspólnoty celów,

–  przygotowanie się do założenia rodziny.

    Z fizjologicznego kobiecego punktu widzenia czas miłosnego związku małżeńskiego bez dzieci jest zdeterminowany wiekiem partnerki, a więc momentem, do którego jest w stanie urodzić pierwsze, optymalnie zdrowe dziecko. W przypadku mężczyzn ta granica wiekowa odgrywa nieco mniejszą rolę. Tak twierdzą specjaliści lekarze.

     Spójrzmy z innego punktu widzenia. Czas niezbędny na osiągnięcie wymienionych wyżej celów w dużej mierze będzie zależeć od długości okresu narzeczeństwa i sposobu jego przebiegu. W szczególności od tego, czy narzeczeni w okresie miłości romantycznej, przede wszystkim w jej drugiej fazie, nazwanej przeze mnie „twórczym zaangażowaniem”, dokonali wystarczającego i rzeczywistego sprawdzenia się pod względem spełnienia siedmiu kryteriów decydujących o prawidłowym doborze do małżeństwa jako stałego związku miłosnego na całe życie. Jeżeli okres kreatywnego zaangażowania w doborze w okresie narzeczeństwa i miłości romantycznej został prawidłowo wykorzystany, to czas umacniania się małżeństwa od ślubu do czasu założenia rodziny może być znacznie krótszy. Wówczas bowiem osiągnięty został pierwszy cel, czyli utwierdzenie się co do prawidłowego doboru partnera(ów), stabilności i trwałości związku. Ale, jak wskazałem wyżej, w pierwszym okresie małżeństwa, jeszcze bez dzieci, powinno się osiągnąć również drugi cel – przygotowanie się „świeżo upieczonych” małżonków do założenia rodziny. Na to także potrzeba będzie odpowiedniego czasu, szczególnie gdy nie dokonano tego w narzeczeństwie, bo na przykład żyło się wyłącznie miłością romantyczną, bez zaangażowania w sprawdzenie partnera/partnerki.

Przypominam, że to, jak powinna kształtować się miłość w okresie „czystej” (bez dzieci) fazy miłości małżeńskiej, obszernie opisywałem w rozdziale „O miłości”.

    Jak wykazałem w tamtym rozdziale, w mojej koncepcji wzorowego małżeństwa najważniejsze cele i sens funkcjonowania związku małżeńskiego na początku jego istnienia to:

–  radosne poślubne „wyżycie się” nowożeńców przed założeniem rodziny,

–  określenie, przygotowanie i zasiedlenie miejsca, w którym zlokalizowana ma być stała siedziba małżeństwa i przyszłej rodziny,

–  dążenie do zapewnienia stałego źródła dochodów, zabezpieczającego środki na prowadzenie gospodarstwa domowego, utrzymanie małżeństwa i przyszłej rodziny,

–  wybór przez oboje partnerów docelowych rodzajów pracy zawodowej, zdobycie bądź ugruntowanie kwalifikacji w wybranych zawodach oraz podjęcie w nich pracy,

–  przygotowanie się partnerów do założenia rodziny z dzieckiem (dziećmi) pod każdym względem, w tym psychicznym, edukacyjnym, materialnym.

    Możliwość realizacji tych celów nabierze szczególnie ważnego znaczenia w przypadku, w którym decyzja o zawarciu związku małżeńskiego została podjęta pochopnie, przedwcześnie albo po stronie któregoś małżonka zrodziły się wątpliwości co do trafności doboru partnera. Wówczas ten pierwszy okres małżeństwa może stanowić przedłużoną próbę właściwego dopasowania i doboru partnera, która z reguły powinna być pozytywnie przeprowadzona w okresie narzeczeństwie. Proszę także pamiętać, że w okresie małżeństwa, kiedy nie ma jeszcze dzieci i rodziny, łatwiej podjąć trudną decyzję o rozstaniu, gdy stwierdzi się brak realnych przesłanek na dalsze życie w tym związku.       Przedstawiona przeze mnie kolejność wskazanych wyżej celów nie ma większego znaczenia, ponieważ w każdym małżeństwie ich waga i kolejność realizacji może być różna, w zależności od wielu wewnętrznych i zewnętrznych uwarunkowań w danym związku.

Z mojego doświadczenia związek małżeński bez dzieci powinien trwać do czasu, kiedy swoim pozytywnym myśleniem i postępowaniem po ślubie oboje małżonkowie upewnią się co do trafności doboru i dopasowania oraz kiedy dojdą do stwierdzenia, że spełniają przesłanki i warunki do założenia pełnej rodziny. Te optymalne wstępne przesłanki i warunki jako cele na początku małżeństwa wymieniłem wyżej w tym rozdziale. Natomiast jakie cechy, kryteria powinny charakteryzować wzorcową, szczęśliwą rodzinę, omówię w rozdziale „O rodzinie”.

     Poznaliśmy więc prostą zależność szczęścia małżeńskiego przez cały czas jego trwania od tego, w jaki sposób partnerzy rozpoczną życie małżeńskie po zawarciu związku. Jednak trzeba pamiętać, że podstawowym warunkiem, aby małżeństwo było szczęśliwe, jest bezwzględne istnienie prawdziwej miłości dwojga ludzi, w której oboje współmałżonkowie kochają i są kochani. Taka miłość w związku małżeńskim powinna być kontynuacją miłości zrodzonej w okresie narzeczeństwa jako miłość romantyczna.


„Więź intelektualna, czyli zbieżny poziom „mądrości” partnerów, to element konieczny do wspólnego osiągania celów na drodze do szczęścia w związku małżeńskim/innym stałym/ i w rodzinie.

Czy poziom mądrości małżonków (partnerów związku stałego) może mieć wpływ na szczęście w małżeństwie (stałym związku)?

Zgodnie z moim „portretem idealnej miłości”, który przedstawiłem w rozdziale „O miłości”, na prawdziwe uczucie miłości składają się między innymi: bliskość, dopasowanie partnerów (małżonków) oraz komunikatywność, czyli umiejętność porozumiewania się. Aby osiągnąć choćby te trzy cechy prawdziwej miłości, która jest podstawową więzią małżeńską, potrzeba do tego określonego, zbieżnego poziomu intelektualnego obojga partnerów, czyli poziomu ich mądrości. Przy czym od razu wyjaśniam, że przez pojęcie mądrości należy rozumieć wiedzę nabytą przez naukę lub doświadczenie i umiejętność jej wykorzystania. Szerzej o mądrości jako środku na drodze do szczęścia będę pisał w odrębnym rozdziale „O złotych środkach do szczęścia”.

 Co praktycznie w związku małżeńskim oznacza zbieżny poziom mądrości?

Zakres wiedzy i umiejętność jej wykorzystania przez każdego z partnerów powinny tworzyć taką więź intelektualną, w wyniku której wzajemnie odczuwają oni bliskość, są dopasowani swoją mądrością i umiejętnie się porozumiewają. Wcale nie musi to oznaczać, że małżonkowie koniecznie muszą mieć równorzędne wykształcenie, na równym poziomie kwalifikacje zawodowe czy też takie same umiejętności wykorzystywania wiedzy ogólnej i zawodowej. Zbieżność tych wszystkich elementów mądrości nie musi oznaczać ich równości czy równorzędności.

Chodzi o zdolność i umiejętność partnerów do dochodzenia do wspólnych ustaleń, decyzji, realizacji celów, porozumiewania się, rozwiązywania konfliktów i kryzysów.

W praktyce życiowej zbieżność wiedzy i umiejętności jej wykorzystania przez małżonków (partnerów) może polegać na tym, że jeden ma większą wiedzę, a mniejsze umiejętności jej wykorzystywania, natomiast drugi odwrotnie – mniejszą wiedzę, lecz większe możliwości wykorzystania wiedzy, nie tylko swojej, lecz także partnera. Z takimi przypadkami zbieżności poziomów mądrości, czyli pozytywnej więzi intelektualnej, dość często spotykałem się w praktyce zawodowej. Zwyczajowo klienci określali to jako ustalenie, kto z nich „rządzi” w małżeństwie.

Ważne jest to, aby mądrość partnerów procentowała pozytywnymi relacjami, rozstrzygnięciami i ważnymi wspólnymi decyzjami życiowymi na drodze do prawdziwego szczęścia.


Więź uczuciowo-emocjonalna, w tym wzajemna miłość i współżycie seksualne, to podstawa zgodności i trwałości małżeństwa/innego stałego związku/.

Jak powinna wyglądać więź uczuciowo-emocjonalna w związku małżeńskim (innym stałym) na drodze do osiągnięcia szczęścia małżeńskiego, czyli spełnienia partnerów w małżeństwie?

Tę wieź tworzą uczucia i emocje. Uczucia to dłużej trwające stany psychiczne, w tym składające się z emocji. Do uczuć należą: miłość, przyjaźń, sympatia, bliskość, namiętność, smutek, samotność itp. Z kolei emocje to krótko trwające stany psychiczne wywołane doznanymi przeżyciami, takie jak: radość, podniecenie, ekstaza, a także strach, gniew, złość itp. Takie i inne uczucia i emocje występujące między małżonkami w trakcie trwania związku małżeńskiego tworzą i kształtują więź uczuciowo-emocjonalną.

Pozytywne uczucia i emocje tworzą dobrą więź małżeńską. Negatywne – złą. Dla naszych rozważań o małżeństwie najważniejsze znaczenie ma w zasadzie jedno uczucie, czyli miłość, na którą powinno się składać możliwie najwięcej innych pozytywnych uczuć i emocji, jak bliskość i namiętność (uczucia) oraz radość, podniecenie i ekstaza (emocje).

Z rozdziału o miłości już wiemy, że na to podstawowe uczucie składa się siedem cech stanowiących jednocześnie warunki jej istnienia: bliskość, dopasowanie, zaufanie, współżycie seksualne, wierność, komunikatywność i optymizm rozumiany jako pozytywne myślenie i nastawienie do życia. Wśród nich jedna spełnia bardzo ważną, podwójną rolę – współżycie seksualne. Bez niego z jednej strony nie może być mowy o uczuciu miłości, bo satysfakcjonujące współżycie seksualne jest koniecznym warunkiem istnienia uczucia miłości.

Z drugiej strony bez współżycia seksualnego nie może dobrze i szczęśliwie funkcjonować związek małżeński, bo jest to jedna z głównych więzi małżeńskich. Stąd we wszystkich definicjach małżeństwa współżycie seksualne jest niekwestionowaną, samodzielną więzią małżeńską. Jest ono co najwyżej różnie w nich określane lub interpretowane ogólnie jako wspólne pożycie czy współżycie fizyczne.

W tym momencie stanąłem przed dylematem. Czy z samej definicji małżeństwa wyłączyć pojęcie „współżycie seksualne” z więzi uczuciowo-emocjonalnej, o której piszę, i uznać je za samodzielną więź małżeńską, czy pozostawić je jako nieodłączny element miłości przy więzi uczuciowo-emocjonalnej? Jest to dylemat czysto teoretyczny, ponieważ bezwzględnie należy uznać, że współżycie seksualne w rzeczywistości małżeńskiej powinno być jedną z najważniejszych więzi łączących związek małżeński.

Dlaczego prawdziwa miłość ma tak decydujące znaczenie w związku małżeńskim (lub stałym partnerskim)?

W żadnej z dotąd oficjalnie głoszonych definicji małżeństwa, słownikowej, socjologicznej, katolickiej i prawnej, które przedstawiłem wyżej, nie jest zapisana wprost miłość jako podstawowy element łączący związek małżeński.   

    Nawet w definicji katolickiej miłość nie jest wskazana jako konieczny łącznik małżonków. Małżeństwo ludzi ma być znakiem (symbolem) ich miłości do Chrystusa i do Kościoła. Co więcej, według mnie definicja katolicka na pierwszy plan stawia miłość partnerów do Chrystusa i w ogóle nie nadaje żadnego doczesnego, realnego znaczenia wzajemnej miłości samych partnerów związku małżeńskiego. Można dyskutować, która miłość dla małżeńskiej pary katolików ma być ważniejsza, czy ich wzajemna, czy miłość do Chrystusa. Ale dlaczego w życiu doczesnym ich miłość wzajemna ma być mniej ważna niż ich miłość do Kościoła? Zwracam uwagę, że w katolickiej definicji małżeństwa wcale nie ma warunku, kryterium czy przykazania wzajemnej miłości ludzkiej, istnieje tylko miłość do Chrystusa jako niewidzialnego Boga i do materialnego Kościoła.

Przypomnę, że w moim „portrecie miłości idealnej”, trwającej przez całe życie, małżeństwo jest kolejną, drugą fazą miłosnego związku partnerskiego po miłości romantycznej. Oczywiście pod warunkiem, że miłość romantyczna czy narzeczeństwo zakończą się pozytywnie przejściem w związek stały. Równie dobrze jednak narzeczeństwo i miłość romantyczna mogą się zakończyć rozstaniem. Nie musi to oznaczać tragedii dla wcześniej zauroczonych i zakochanych partnerów. Jeżeli bowiem rozstanie jest wynikiem świadomej oceny przez jednego lub drugiego partnera i stwierdzenia nieistnienia siedmiu najważniejszych cech wzorowego związku miłosnego, o których pisałem wcześniej, może być to bardzo dobra decyzja życiowa. W przeciwnym wypadku błąd w doborze partnerów kto wie czy nie stałby się dramatem życiowym przyszłego związku stałego (małżeństwa lub konkubinatu).

      Tak więc to miłość między dwojgiem ludzi, zrodzona w narzeczeństwie, powinna być najważniejszym budulcem wiążącym związek partnerski we wszystkich późniejszych fazach związku miłosnego, jak małżeństwo, rodzina i miłość trzeciego wieku.

      Jednak prawie każdy z czytających może powiedzieć, że zna przypadki istnienia związków małżeńskich bez miłości, na przykład zawartych wyłącznie w celach materialnych albo, częściej, rzekomo dla dobra wcześniej poczętego dziecka.

      Każdy z nas pamięta ze wspomnień rodziców, babć i dziadków, że w dawniejszych czasach bardzo często zdarzało się, że to rodzice wybierali dzieciom przyszłych małżonków, często wyłącznie z powodu ich dobrego stanu majątkowego, pochodzenia, dlatego że była to „dobra partia”.

     Co więcej, nawet wcześniej przytoczone oficjalne definicje, w tym katolicka, nie uznają wzajemnej miłości partnerów za warunek konieczny do zawarcia małżeństwa.

      Moja odpowiedź jest prosta: nie można osiągnąć spełnienia w małżeństwie, jako drugiego warunku prawdziwego szczęścia, bez wzajemnej miłości małżonków.

Wynika to z logicznego rozumowania.

Skoro małżeństwo ma być związkiem stałym, zgodnym, trwającym do końca życia i którego celem ma być rodzina i wychowanie dzieci, to:

Czy jego budowanie może następować bez miłości?

Czy bez miłości małżonków można wychować dziecko do miłości, w szczęściu i do szczęśliwego życia?

 Czy bez wzajemnej miłości członków rodziny można zbudować szczęście rodzinne?

 Czy wystarczy do prawdziwego szczęścia pozorna umowa partnerów o innym celu niż szczęście, zalegalizowana przez urzędnika na podstawie nieprawdziwego ich oświadczenia o miłości i przyrzeczenia w uroczystej formie?

 Spróbuj, drogi Czytelniku, przez chwilę zastanowić się nad odpowiedzią na te pytania, przywołać znane Ci przykłady z życia innych ludzi, a być może nawet bliskich, w których zauważysz skutki braku miłości. Ja takich przykładów spotkałem bardzo dużo w swojej praktyce zawodowej w sprawach rodzinnych, w tym rozwodowych. Zdarzało się i tak, że dopiero w procesie rozwodowym małżonek dowiadywał się, że drugi współmałżonek nigdy go nie kochał, i ta informacja w tym czasie często była bardziej tragicznym zaskoczeniem niż sam wyrok rozwodowy. Tak więc z całą mocą doświadczenia zawodowego i życiowego twierdzę: prawdziwa wzajemna miłość dwojga partnerów jest warunkiem koniecznym do istnienia związku, który może szczęśliwie trwać przez wszystkie jego fazy, to jest małżeństwo (konkubinat), rodzinę i związek trzeciego wieku.

Mówiąc o prawdziwej miłości, mam na uwadze wszystkie cechy, o jakich pisałem w poprzednim rozdziale „O miłości”, przedstawiając „portret idealnej (wzorcowej) miłości”. Są to: bliskość, dopasowanie, zaufanie, satysfakcjonujące współżycie seksualne, wierność, komunikatywność oraz optymizm, czyli pozytywne myślenie i nastawienie do życia.

      Czy te cechy wskazane przeze mnie jako warunki niezbędne do prawdziwej miłości nie powinny być także koniecznymi kryteriami małżeństwa? Jeżeli zgodzisz się z tym, Czytelniku, oznacza to, że Ty sam także uważasz, iż warunkiem podstawowym i koniecznym, na którym powinno bazować małżeństwo, jest przede wszystkim miłość ze wszystkimi cechami wymienionymi wyżej.

Zarówno w definicji małżeństwa, jak i w życiu, w związku małżeńskim musi istnieć miłość – i to nie tylko pozornie, lecz także rzeczywiście. To właśnie miłość przez zawiązanie formalnego węzła prawnego będzie przekształcona w małżeński związek partnerski dwojga kochających się ludzi.

     Przez formalne zawarcie małżeństwa miłość z pierwszej fazy romantycznej – narzeczeństwa – przechodzi w drugą fazę miłości, małżeństwo. Przy czym ta faza małżeńska ma być już stała, zgodna i trwała do końca życia. Miłość małżeńska, w początkowym okresie jeszcze bez dzieci, przechodzi dalej w kolejne fazy miłości, to jest miłość rodzinną i miłość trzeciego wieku.

     Wróćmy zatem do miłości małżeńskiej, czyli do drugiej fazy stałego związku miłosnego według mojej koncepcji idealnego związku partnerskiego.

     Najpierw przypomnę, że trwałość związku małżeńskiego powinna być efektem sprawdzonego doboru partnerów w okresie trwania miłości romantycznej i narzeczeństwa pod względem wszystkich siedmiu podstawowych cech charakterystycznych dla wzorcowego związku miłosnego.

     Jak już wspominałem, miłość małżeńska, a także konkubinat czy inny związek partnerski dwupłciowy jest stałym związkiem miłosnym dwojga ludzi, który powinien trwać przez kolejne trzy fazy życiowe partnerów. W każdej z nich uczucie miłości będzie się różnie kształtować pod względem więzi emocjonalnej (uczuciowej), szczególnie w zakresie współżycia seksualnego, w zależności od sytuacji ekonomicznej, w tym prowadzenia gospodarstwa domowego, a także wzajemnej pomocy.

Jak przeciwdziałać rutynie w seksie małżeńskim?

Monotonia, schematyzm i znudzenie seksem małżeńskim, ograniczanie się do spełnienia obowiązku małżeńskiego, osłabienie namiętności i pożądania, wypalenie seksualne to są powszechnie występujące czynniki, które mogą wpływać na rutynę we współżyciu seksualnym partnerów w małżeństwie i stałym związku.

     Pierwsza, podstawowa rada – musisz rozpoznać, Czytelniku, prawdziwe i realne przyczyny tej przeszkody, którą odczuwasz we współżyciu seksualnym ze swoim partnerem (partnerką):

–  co jest powodem Twojego rozczarowania lub znudzenia seksem z partnerem?

–  dlaczego gaśnie Wasza lub Twoja potrzeba bliskości fizycznej i psychicznej?

–  czy spory i kłótnie małżeńskie nie są skutkiem innej przyczyny złego współżycia seksualnego albo następstwem braku lub rozpadu którejś podstawowej więzi koniecznej do istnienia małżeństwa: bliskości, zaufania, wierności czy też wspólnoty ekonomicznej, wspólnych celów lub zainteresowań?

     Kiedy ustalisz tę realną przeszkodę i przyczyny jej powstania, czas na wzbogacenie wiedzy co do sposobów, jakimi będziesz chciał, Czytelniku, jak najskuteczniej i najłagodniej ją pokonać, usunąć czy zwalczyć.

     Możesz tę wiedzę czerpać, skąd chcesz, byleby była ona dobrym rozwiązaniem problemu, na przykład pozyskaną z poradników naukowych, popularnonaukowych i innych opracowań, a także, co mocno polecam, z pomocy fachowej od specjalistów, a także doświadczonych, mądrych ludzi.

     Tak przygotowany możesz przejść do najważniejszej rzeczy w dążeniu do uzdrowienia Waszego życia seksualnego: kulturalnej, ale asertywnej i twórczej rozmowy dwojga małżonków. Pamiętaj o jej podstawowym celu

– usunięciu przeszkody Waszego pożycia seksualnego.

Wielce prawdopodobne jest to, że nie rozwiążecie problemu w wyniku jednej rozmowy. Nieważne, ile tych rozmów będzie, jak długo będziecie je toczyć. Waszym celem jest rozwiązanie problemu, ustalenie zasad, metody i sposobu zgodnego, wspólnego działania, jak poprawić, uzdrowić, uatrakcyjnić seks małżeński, aby dawał Wam zadowolenie fizyczne i satysfakcję psychiczną.

       Osobnego omówienia wymaga problem schematyzmu i monotonii uprawiania stosunków seksualnych przez małżonków. Rutyna to przywiązanie i przyzwyczajenie bez emocji i wyrażania uczuć. Seks staje się wtedy mechaniczny jak jedzenie, oglądanie nudnego filmu, czytanie książki, jak każda zwykła czynność.

Typowe schematy rutyny w seksie:

–  seks jest uprawiany w jakimś od dawna ustalonym dniu tygodnia, miesiąca, sprzyjającym ze względu na okoliczności domowe, rodzinne; wybrany dzień staje się małżeńskim zwyczajem,

–  stałym i prawie niezmiennym miejscem staje się łóżko,

–  do zbliżeń zwyczajowo dochodzi na krótko przed snem, zazwyczaj szybko, bo obudzą się dzieci i rano trzeba iść wyspanym do pracy,

–  partnerzy skupiają się na jednej pozycji, najlepiej najwygodniejszej dla siebie,

–  ze względu na brak czasu partnerzy rezygnują z jakiejkolwiek gry wstępnej, w tym pieszczot, i przystępują od razu do aktu,

–  egoistycznym celem partnera (najczęściej mężczyzny) staje się osiągnięcie orgazmu, czyli zaspokojenie swojej potrzeby fizycznej (bez pełni psychicznego zadowolenia), bez zastanowienia się, czy drugi partner osiągnął zadowolenie ze stosunku.

Widocznymi i z upływem czasu coraz bardziej odczuwalnymi skutkami takiego zrutynizowanego schematu seksu małżeńskiego staje się najpierw znudzenie samym seksem, a w konsekwencji jego unikanie pod różnymi wymyślanymi pozorami.

       Znudzenie seksem przeradza się w zniechęcenie do partnera i to z próbą przerzucenia odpowiedzialności na drugiego partnera. To z kolei może prowadzić do zastępczego samozaspokojenia (masturbacji), nadmiernego zainteresowania pornografią i oglądania się za innymi partnerami. Nieprzerwanie w porę tego niedobrego trendu, niepodjęcie próby usunięcia właściwej przeszkody, którą w omawianym przypadku jest rutyna i nuda w seksie małżeńskim, może w ostateczności doprowadzić do zdrady.

        Rutyna to śmierć dla miłości i związku małżeńskiego i każdego stałego partnerskiego. Zanim zabije uczucia i związek, trzeba ją zwalczyć.

        Zacznijcie od rozmowy, szczerej i otwartej, w sprzyjających warunkach i okolicznościach, w celu powiedzenia, co Was niepokoi, gnębi, co przeszkadza w dotychczasowym pożyciu seksualnym. Dlaczego dopadła Was rutyna i nuda w seksie, który tak niegdyś Was łączył, że zdecydowaliście się na małżeństwo (konkubinat)? Ustalcie w rozmowie, najlepiej z początku pół żartem, pół serio, jakie konkretne przeszkody zauważacie w dotychczasowym współżyciu seksualnym. Niech żadnego z Was nie zwiedzie stwierdzenie drugiego, że wszystko jest okej, że są to tylko przejściowe kłopoty spowodowane, nawet rzeczywistymi, trudnościami.

         Jeżeli choćby jedno z Was jest przekonane o istniejącej przeszkodzie, to pozostawienie jej w seksie bez podjęcia jakichkolwiek działań wcześniej czy później może skończyć się takimi skutkami, jakie wymieniłem wyżej, włącznie ze zdradą i rozpadem małżeństwa.

         Przeciwdziałanie rutynie w seksie równie dobrze może rozpocząć jeden z partnerów, niezależnie od rozmowy i wspólnych działań, prowokując lub zachęcając do współdziałania współmałżonka, bardziej lub mniej świadomie. Nawet lepiej jest zacząć działania od siebie.

Mam dla zainteresowanych następujące, przykładowe propozycje do walki z rutyną.

1Zmieńcie znudzone miejsce, jakim zazwyczaj jest łóżko. Dla miłośników natury polecam seks w plenerze, gdzie można puścić wodze własnej wyobraźni. W parku o stosownej porze macie do wyboru i dyspozycji ławki, huśtawki, przeróżne siedziska, a nawet zjeżdżalnie. W lesie na polanie, na trawiastej łączce, na leżących drzewach. W ogrodzie, na działce i na łące na trawie z czterolistną koniczyną, która będzie symbolem szczęścia w seksie. W namiocie lub kempingu, przy ognisku we dwoje. Kochajcie się z szumem wody, w jeziorze, nad morzem, a nawet w basenie. Takie miejsca z wodą to najpopularniejsze miejsca uprawiania seksu.

Dla domatorów również można znaleźć nie mniej atrakcyjne miejsca do seksu małżeńskiego. Jakże urozmaiconego seksu można doświadczać w kuchni, na stole, zlewie, i do tego wykorzystując żartobliwie akcesoria kuchenne, na przykład wykonując wałkiem masaż intymnych części ciała. W salonie na ławie, fotelu, krześle, pufie czy dywanie. No i najbardziej romantyczne miejsce z wodą – łazienka z prysznicem lub wanną, pełna miłosnych pieszczot połączonych z myciem i strumieniem wody. Na chodzącej pralce także, ale już bardziej ostrożnie. Wykorzystując sedes, uważajcie, by nie złamać zbyt kruchej deski. Dla domatorów polecam także seks w hotelu, pensjonacie, domku letniskowym, schronisku, na specjalnie zorganizowanym wypadzie weekendowym. Dla fanów motoryzacji polecam seks w samochodzie, na siedzeniach z tyłu i z przodu, przy drzwiach otwartych na zewnątrz, na przedniej masce czy na tylnej, a nawet na dachu.

To tylko przykładowe propozycje zmiany i uatrakcyjnienia miejsca uprawiania seksu małżeńskiego. Wyobraźnia ludzka jest nieograniczona. Od Waszej wyobraźni, pasji, upodobań i chęci zależy nieograniczony katalog miejsc Waszych igraszek miłosnych.

2. Zmieńcie czas uprawiania seksu. Już wcześniej wskazywałem, że seks małżeński zaczyna się od rana, a nie od łóżka przed snem. Wówczas miałem głównie na uwadze to, jak życie małżeńskie, sposób wykonywania codziennych czynności od samego rana wpływa na seks. Nazwałem ten czas i codzienne czynności grą wstępną do samego stosunku. Nie oznacza to jednak, że do zbliżenia może dochodzić wyłącznie na koniec dnia i to późnym wieczorem. Jeśli od rana wytwarzacie atmosferę bliskości i intymności, kochajcie się o każdej porze dnia, w każdym możliwym miejscu. Nie zawsze musi to być pełnia maestrii miłosnej, niech to będzie ekspresja, miłe zaskoczenie dla partnera partnera od samego rana czy w przerwie w pracy lub przystawka przed obiadem. Nie zakładaj z góry, że tak ma być codziennie czy co tydzień. Niech to będzie niespodzianka chociaż raz w miesiącu czy nawet rzadziej. Pamiętajcie, że celem jest walka z rutynowym, nudnym seksem o tej samej późnej porze.

3. Uatrakcyjnijcie życie seksualne. Aby skończyć z rutyną i nudą w seksie i ponownie czuć w pełni satysfakcję seksualną, koniecznie trzeba pobudzić wzajemne pożądanie i namiętność. Kiedy uświadomicie sobie w pełni, do czego może doprowadzić dalsze trwanie w rutynie, monotonii i nudzie, musicie zbudować w sobie mocne postanowienie walki i determinację oraz ustalić plan działań, mając na względzie Waszą wiedzę, jakie stałe elementy rutyny w seksie macie pokonać, zmienić, a jakie odnowić, uaktywnić lub unowocześnić.

4. Zweryfikujcie dotąd stosowane pozycje seksualne. Wprowadźcie takie, które uatrakcyjnią i ożywią Wasz seks, a przede wszystkim dadzą obojgu przyjemność. Jeżeli równocześnie zmienicie czas i miejsce uprawiania seksu, będzie to dodatkowa okazja i powód do wprowadzenia nowych, najbardziej śmiałych pozycji. Być może zechcecie sięgnąć do dodatkowej wiedzy, na przykład z książek, filmów. Zróbcie to wspólnie, będzie to kolejna okazja i zarazem środek do wzbudzenia pożądania i namiętności.

5. Zadbajcie o swój wygląd, wzbudźcie zainteresowanie seksapilem. Przestańcie się wstydzić swego ciała, zacznijcie chodzić półnago lub całkiem nago, z wdziękiem kusząc partnera.

6. Zmieńcie swoją dotychczasową aktywność lub jej brak, przed, w trakcie i po stosunku. Uwidocznijcie aktywność w rozmowie, choćby o swoich fantazjach seksualnych. Uzewnętrznijcie ją w podniecających słowach, okrzykach, ruchach, seks-tańcach (striptizie) i innych zmysłowych doznaniach. Mówiąc wprost, wyrażajcie ekspresyjnie, bez skrępowania to, co rzeczywiście czujecie. Niech tę zmianę lub nowość zauważy i pozytywnie odczuje partner. Zacznijcie rozpalać jego zmysły kuszącym, podniecającym strojem mini. Zamiast codziennej rozciągniętej piżamy, koszuli nocnej, załóż kuszące stringi. Powinniście najlepiej wiedzieć, co najbardziej podnieca partnera.

W zależności od nastawienia partnera można rozważyć celowość wprowadzenia śmielszych elementów nowości w seksie, mogą to być gadżety, filmy, pozycje seksualne, a być może także „bawienie się sobą” na oczach partnera, z myślą o wspólnym zadowoleniu z przeżycia seksualnego.

      Na koniec zapamiętajcie, rutyna w seksie małżeńskim to cichy i „niedoceniony” zabójca małżeństwa. Ujawnia się najczęściej dopiero po fakcie zdrady albo przed rozwodem.


Wielkanocna psychozabawa w czasach pandemii koronawirusa:

„DIAGNOZA  MOJEGO DOBROSTANU”,czyli sprawdzian zadowolenia z życia.

Święta Wielkanocne 2020 roku, a cały Świat pogrążony w walce z pandemią koronawirusu. Zamiast wspólnie spędzanych radosnych dni świątecznych w kręgach rodzinnych, bliskich, przyjaciół, znajomych, ze spacerem przy pięknej pogodzie, pozostaniemy sami w domach. Jednak nie marnujmy nadmiaru wolnego czasu! Róbmy wszystko, aby z czasów nieszczęścia wyciągnąć jak najwięcej dobrych stron i wykorzystać je dla przyszłego szczęścia, własnego, małżeńskiego, rodzinnego, dla naszych dzieci!

Celem mojego bloga Szczęśliwi.pl, jest między innymi wspieranie każdego czytelnika na swojej drodze do szczęścia, szczególnie w tak trudnych chwilach jakich doświadczamy dziś. Stąd proponuję ciekawą i pożyteczną psychozabawę,  dającą realne korzyści dla każdego z nas, pod nazwą zbieżną z walką z koronawirusem:

 „DIAGNOZA  MOJEGO DOBROSTANU”, czyli sprawdzian zadowolenia z życia.

Ten test-zabawa pozwoli każdemu, pokazać dobre strony Waszego życia, uwidocznić to, czego jeszcze brakuje do pełni szczęścia, czyli dobrostanu, a także pomoże wskazać jaką drogą dalej iść do swojego prawdziwego szczęścia. Cały test sprawdzający aktualny stan zadowolenia z życia składać się będzie z 5 samodzielnych części publikowanych na łamach bloga, a dotyczyć one będą najważniejszych wartości w życiu człowieka, a więc:

oddania w miłości; spełnienia w małżeństwie i w rodzinie; posiadania dziecka i jego wychowania oraz wykształcenia; satysfakcji z pracy zawodowej; a także samorealizacji przez twórcze życie i bezinteresowne czynienie dobra.

Dziś w okresie Świąt Wielkanocnych proponuję część pierwszą

oddanie w miłości”

i znalezienie w niej odpowiedzi na pytanie:

„ Jak z dzisiejszej perspektywy wygląda/ wyglądała/ nasza miłość?”

Jeśli jesteś singlem, a byłeś/byłaś/ w związku, to Twój sprawdzian pozwoli Ci wyciągnąć wnioski na przyszłość.

NAJPIERW odpowiedz, sam/a/ sobie ale szczerze, na siedem poniższych pytań. Wybierz jedną z pięciu alternatywnych odpowiedzi A,B,C,D,E, która jest najbardziej adekwatna do twojej oceny. Zapamiętaj ją lub sobie zaznacz.

1.Bliskość to najlepszy wskaźnik miłości w związku małżeńskim/innym stałym/. Czy możesz dziś powiedzieć, że łączy /łączyło/  Was wzajemne poczucie bliskości?

A. Zdecydowanie tak                  B. Raczej tak                          C. Raczej nie

D. Zdecydowanie nie                  E. Mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

2. Zaufanie to główne ogniwo łączące partnerów w związku małżeńskim/innym stałym/. Czy według Ciebie macie/mieliście/ do siebie pełne zaufanie?

A. Zdecydowanie tak                   B. Raczej tak                            C. Raczej nie    

D. Zdecydowanie nie                   E. Mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

3. Dopasowanie to najlepsza gwarancja wzajemnej miłości i zgodności w związku małżeńskim/innym stałym. Czy uważasz, że jesteście dopasowani i tworzycie/tworzyliście/ zgodne małżeństwo i związek miłosny?

A. Zdecydowanie tak                   B. Raczej tak                             C. Raczej nie

D. Zdecydowanie nie                   E. Mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

4. Zadowolenie ze współżycia seksualnego to klucz do trwałości związku małżeńskiego/innego stałego/. Czy dziś możesz powiedzieć, że oboje jesteście/byliście/ zadowoleni z pożycia seksualnego i w pełni korzystacie/korzystaliście/ ze swojej seksualności?

A. Zdecydowanie tak                    B. Raczej tak                             C. Raczej nie

D. Zdecydowanie nie                    E. Mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

5. Wierność to podstawa zgodności i trwałości małżeństwa/ innego związku stałego/. Czy w Waszym związku oboje dochowujecie/ dochowaliście/ wierności małżeńskiej?

A. Zdecydowanie tak                    B. Raczej tak                              C. Raczej nie

D. Zdecydowanie nie                    E. Mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

6. Komunikatywność jako umiejętność porozumiewania się, to najlepszy sposób budowania szczęścia w małżeństwie i w rodzinie. Jak oceniasz, czy w Waszym związku istnieje/ istniał/ dobry sposób wzajemnego komunikowania się, w tym także w zakresie rozwiązywania problemów życiowych?

A. Zdecydowanie tak                    B. Raczej tak                               C. Raczej nie

D. Zdecydowanie nie                    E. Mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

7. Optymizm to szczęśliwa przyszłość małżeństwa/innego związku stałego/. Czy możesz powiedzieć, że w Waszym związku, generalnie przeważa/ przeważał/ optymizm, bez względu na różnice w pozytywnym myśleniu i nastawieniu do życia każdego z partnerów?

A. Zdecydowanie tak                    B. Raczej tak                               C. Raczej nie

D. Zdecydowanie nie                    E. Mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

DOKONAJ myślowegopodsumowania swoich siedmiu odpowiedzi dotyczących najważniejszych cech związku miłosnego i  postaraj się generalnie ocenić:

8. Czy uważasz, że Wasze uczucie jest/było/ wzajemną miłością obojga partnerów?

A. Zdecydowanie tak                    B. Raczej tak                              C. Raczej nie

D. Zdecydowanie nie                    E. Mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

A TERAZ  swoją ocenę siedmiu najważniejszych cech decydujących o miłości w Waszym związku, poddaj głębszej weryfikacji porównując ją z  opisem i praktycznym znaczeniem wszystkich cech występujących we wzorcowym, szczęśliwym związku miłosnym. A więc na czym, w szczęśliwym związku, polega bliskość; zaufanie; dopasowanie; seksualność; wierność; komunikatywność i optymizm, a jak kształtują się te cechy w Waszym związku.

W tym celu klikaj po kolei na poszczególną cechę miłości zaznaczoną kolorem niebieskim w każdym z siedmiu pytań. Zapoznaj się z otwartym tekstem stanowiącym krótki ale praktyczny opis danej cechy. Najlepiej czytając powoli, porównując przebieg  dotychczasowego życia, a następnie, wzbogacony o tę wiedzę, weryfikuj każdą swoją poprzednią ocenę i ponownie odpowiedz na wszystkie 8 pytań. Przecież mamy dużo czasu, a Ty nie musisz to zrobić w jednej chwili!

DOKONAŁEŚ/DOKONAŁAŚ DIAGNOZY SWOJEGO DOBROSTANU w zakresie pierwszej części obejmującej

MIŁOŚĆ.

 •→  Jeśli osiągnąłeś/osiągnęłaś/

8 razy A, /”zdecydowanie tak”/,

to znaczy, że doświadczasz /doświadczałeś/aś/ w małżeństwie/innym związku stałym/ pełni szczęścia  w miłości z  wzajemnym oddaniem. A wasza miłość sięga/sięgnęła ideału, co w praktyce życiowej zdarza się stosunkowo rzadko. Pamiętaj jednak, że każda miłość wymaga pielęgnacji.

                                      Wzorowy związek miłosny!

 •→  Jeżeli Twoje odpowiedzi oscylują

8 razy pomiędzy A -„ zdecydowanie tak” lub B – „raczej tak”,

to oznacza, że kochacie się nawzajem. Przy czym te cechy, przy których miałeś/miałaś wahanie z odpowiedzią i wskazałeś/łaś/ „raczej tak”, wymagają jeszcze trochę pozytywnego „przepracowania” przez Was obojga lub jedno z Was. Należy znaleźć to, co w danej cesze „nieco szwankuje” i przystąpić do działania w kierunku pozytywnej zmiany. Naprawdę warto osiągnąć i poczuć pełnię zadowolenia w miłości pod każdym względem.

                                               Dobra stabilna miłość!

•→ Jeśli wybrałeś/wybrałaś  różne, skrajne ale niepewne

odpowiedzi  B, C i E, na przykład. 2,3, 4 „raczej tak”, i tyle samo, albo mniej lub więcej „raczej nie”, bądź jeszcze „ mam wątpliwości i właściwie to nie wiem”,

to należy sądzić, że Wasza miłość i związek małżeński / inny stały/ wykazuje oznaki niestabilności i niepewności zarówno w uczuciach jak i życiu.  Ponieważ wskazujesz, że  niektóre cechy wzajemnej miłości istnieją i funkcjonują w związku, chociaż niestabilnie, to stanowią one podstawę do rozpoczęcia działań na rzecz zdecydowanego uzdrowienia Waszej miłości, no i „uszczęśliwienia” związku. Warto zatem wspólnie i każdemu z osobna bliżej zapoznać się na czym polega praktyczne znaczenie każdej z 7-miu cech dobrego związku miłosnego, które u Was prawie nie działają lub działają od przypadku do przypadku, i stopniowo je wdrażać. Najlepiej zacząć naprawę związku od „uzdrowienia” cechy komunikatywności. Bowiem przywrócona umiejętność szczerego porozumiewania się ułatwi pozytywne odbudowywanie tych cech, które wskazałeś/wskazałaś jako „chore”. Stanowczo odradzam pozostawienie sprawy bez biegu na zasadzie: „jakoś tam będzie” lub” czas pokaże co będzie dalej”. 

                                        Czy my się naprawdę kochamy?

• → Jeżeli Twój wynik składa się wyłącznie z odpowiedzi

 D /”zdecydowanie nie”/, i  C / „ raczej nie”,

to Wasz związek jest/był/ pozbawiony  wzajemnej miłości (podkreślam wzajemnej). Co nie oznacza, że jeden z partnerów może/mógł/ kochać drugiego nawet „wielką” miłością, lecz z jednostronnym oddaniem. Jeżeli taki stan jest/był/ długotrwały, to w sensie prawnym nazywa się to „niezgodnością charakterów”. Może zatem stanowić podstawę faktyczną do orzeczenia rozwodu przez sąd, gdyż związek znajduje się w fazie rozkładu i grozi rozpadem. Można powiedzieć, że małżonkowie „się pobrali” a nie „dobrali” już na etapie powstania związku. W takiej sytuacji wydaje się koniecznością przeprowadzenie zdecydowanej, ale merytorycznej, rozmowy nad dalszym losem Waszego związku. Bowiem jego podstawą powinna być wzajemna miłość, której nie widać w Twoich odpowiedziach.

W naszym związku brak jest miłości wzajemnej

JEŻELI UZNASZ, że warto, a być może zachodzi taka potrzeba, to zaproponuj  wykonanie takiego sprawdzianu swojemu partnerowi/partnerce.

Życzę zdrowych, spokojnych,  Świąt Wielkanocnych, nie zapominając o rozrywce dla umysłu, serca i  ducha!!!

Bronisław                             Wielkanoc 2020 r. w czasie pandemii koronawirusa 


OPTYMIZM to szczęśliwa przyszłość małżeństwa/innego związku stałego.

Kategoria:książka , O miłości

Na początku wyjaśnię, że nie chodzi o optymizm w potocznym znaczeniu, hurraoptymizm niedopuszczający negatywnych stron życia, także w miłości, lecz o pozytywne myślenie i nastawienie do życia. Taki przesadny optymizm nie musi występować w związku miłosnym, a więc nie jest warunkiem koniecznym do jego istnienia, w przeciwieństwie do pozytywnego myślenia i nastawienia do życia oraz wcześniej omówionych sześciu innych cech, bez których nie może być stałego, zgodnego i trwałego dozgonnie związku. Wyróżniając i zaliczając pozytywne myślenie i nastawienie do głównych elementów związku miłosnego, kierowałem się dwiema przesłankami. Po pierwsze, miałem na uwadze doświadczenie osobiste, wyniesione z trzech związków małżeńskich, oraz „cudze”, czyli pochodzące z obserwacji i prowadzonych procesów sądowych w sprawach rodzinnych, a szczególnie rozwodowych. Po drugie, uznałem, że optymizm ma ogromne znaczenie w życiu każdego człowieka i to na każdym etapie jego egzystencji, od urodzenia aż do śmierci.

Mój wniosek o wpływie pozytywnego myślenia i nastawienia na każdy związek miłosny w pełni potwierdziła nauka i ruch społeczny powstałe w 1998 r. w Stanach Zjednoczonych – psychologia pozytywna. Liderem tego kierunku wywodzącego się z psychologii humanistycznej jest Martin Seligman, profesor psychologii i ówczesny przewodniczący Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego. Ten ruch odmienił spojrzenie na świat i człowieka. Główną uwagę i znaczenie poświęcił przede wszystkim dobrej stronie życia i pozytywnym cechom człowieka. Wpływ pozytywnego myślenia, wiara w dobre cechy człowieka przynosi o wiele większy efekt niż głoszona do tej pory psychologia badająca negatywne aspekty życia człowieka w jego postawach i emocjach, takich jak: agresja, uprzedzenie, stres i depresja. Stąd też od chwili powstania na Zachodzie tej nauki i ruchu społecznego jestem ich gorącym zwolennikiem i badaczem ich efektów na gruncie mojej pracy zawodowej jako prawnika. Mając za sobą ponad 10 lat doświadczeń z psychologią pozytywną, od czasu zetknięcia się z pierwszymi wydawnictwami naukowymi z USA w 2005 r., mogę z dużym przeświadczeniem napisać, że z całą pewnością pozytywne myślenie (tak rozumiany optymizm) oraz radość życia mają ogromny i pozytywny wpływ na długość życia człowieka, na zgodność i trwałość związków partnerskich, szczególnie w fazie małżeństwa (konkubinatu), miłości rodzinnej i trzeciego wieku. Co więcej, medycyna konwencjonalna na całym świecie, która z natury nie wierzy w cuda, dziś wszem i wobec głosi, że prawie wszystkie przypadki cudownego uzdrowienia czy wyleczenia poza metodami konwencjonalnymi są wynikiem pozytywnego myślenia i nastawienia do choroby. Nastawienie i optymistyczne myślenie o tym, czego człowiek pragnie i co lub kogo kocha, pełne wiary i nadziei, powoduje ogromną mobilizację, szczególnie wtedy, gdy ma się do wykonania jakiś świadomie wybrany ważny cel życiowy. Z tych dwóch powodów uznałem i wszystkim moim Czytelnikom mocno to sugeruję, że optymizm, czyli pozytywne myślenie i nastawienie do życia oraz radość wyrażana we wszystkich formach, ma bardzo ważne znaczenie dla zgodności i trwałości każdego miłosnego związku partnerskiego we wszystkich jego fazach.

Jaki wpływ na uczucie miłości dwojga ludzi może mieć optymistyczne lub pesymistyczne usposobienie partnera, skoro jest to taka ważna cecha związku miłosnego?

Najpierw spójrzmy, czym się różni optymizm od pesymizmu w rozumieniu teoretycznym, wynikającym z samych definicji. Pesymista twierdzi, że na świecie jest więcej zła niż dobra, a życie ludzkie jest bezustannym cierpieniem. To, zgodnie z definicją słownikową, „człowiek, który dostrzega tylko ujemne strony życia, nie wierzy w skuteczność swoich poczynań i realizację zamierzonych celów oraz jest skłonny do negatywnej oceny przyszłych wydarzeń”. Optymizm, jako wartość całkowicie przeciwna, głosi natomiast, że istniejący świat jest najlepszy z możliwych, a życie jest dobre i można osiągnąć w nim szczęście i doskonałość moralną. Optymista dostrzega przede wszystkim pozytywne strony życia, widzi wszystko w korzystnym świetle, pozytywnie ocenia istniejącą rzeczywistość oraz przewiduje pomyślny bieg przyszłych wydarzeń.

Poznałeś, Czytelniku, sens obu tych wartości, więc od razu dokonaj błyskawicznego, intuicyjnego wyboru, kim wolisz być: pesymistą czy optymistą. Ależ tak, zapewne wybrałeś optymizm, bo chcesz być optymistą już tylko po przeczytaniu obu teoretycznych definicji. W tej sytuacji nie powinieneś mieć już wątpliwości, jaka jest odpowiedź na kolejne pytanie.

Z kim chciałbyś/chciałabyś żyć w związku miłosnym: z pesymistą czy z optymistą? Dlaczego?

Powiesz zapewne jednoznacznie, Czytelniku: wolę przeżywać całe życie w związku miłosnym z optymistą. Przejdźmy zatem do konkretnych przykładów i argumentów co do trafności Twojego ogólnego wyboru i prześledźmy wspólnie, jaką rolę odgrywa optymizm w związku miłosnym w różnych jego fazach: narzeczeństwie, małżeństwie (konkubinacie), rodzinie i w miłości trzeciego wieku.

Wyobraź sobie, że jesteś z partnerem/partnerką w końcowym okresie narzeczeństwa, czyli miłości romantycznej. Masz podjąć decyzję o zawarciu małżeństwa lub przekształcić narzeczeństwo w stały związek, a więc zamieszkać i wspólnie prowadzić gospodarstwo domowe. Dokonując podsumowania okresu narzeczeństwa, stwierdzasz, że Twój partner jest pesymistą i to niekoniecznie skrajnym. Snujesz z nim wizję najbliższej i najdalszej przyszłości Waszego związku w poszczególnych fazach wspólnego życia, w małżeństwie (konkubinacie), w rodzinie i na starość. Cóż możesz w tej wizji przyszłości zobaczyć, wiedząc, że Twój partner jest pesymistycznie nastawiony do osiągnięcia szczęśliwego życia? Ma same wątpliwości co do pomyślnego rozwoju Waszego związku, nie wierzy w Ciebie, a nawet w siebie. Wszędzie w pierwszej kolejności widzi zło i wszystko w czarnych kolorach. Nie szuka pozytywnego rozwiązania żadnej sprawy ani problemu. Jako stały partner w przyszłości wszędzie może doszukiwać się zdrady itp. Czy możesz śmiało podjąć decyzję, że chcesz z nim stworzyć związek partnerski na całe życie, bo wierzysz, iż będzie on zgodny i będzie twórczo się rozwijał? Komu zatem możesz zaufać, że będzie lepszym partnerem: pesymiście czy optymiście?

Albo jesteś w małżeństwie lub konkubinacie, Czytelniku, i jak wiele podobnych związków przeżywacie kryzys finansowy. Brakuje Wam środków nawet na przeciętne życie, jesteś załamany i za wszelką cenę potrzebujesz wsparcia swego partnera, pociechy, optymizmu  i wiary w lepszą przyszłość. Niestety, Twój partner jest pesymistą. Czy możesz wobec tego nadal na niego liczyć, oczekiwać otuchy, pozytywnego wsparcia, a przede wszystkim możliwości wyjścia z trudnej finansowej sytuacji i wizji jaśniejszej przyszłości? Udziel sobie odpowiedzi, nawet będąc hurraoptymistą.

A teraz wyobraź sobie, że Twój związek jest już w fazie rodziny. Macie dziecko lub dzieci. Wiesz, że proces wychowania zaczyna się od wzorca wyniesionego z domu rodzinnego, w którym dziecko rośnie i odwzorowuje, nawet podświadomie, wszystko, czego nauczyło się od rodziców. Jakie cechy myślenia i postępowania nabędzie dziecko od rodzica pesymisty, a jakie od optymisty, na co dzień radosnego, pozytywnie myślącego, wierzącego w człowieka oraz mającego wizję szczęśliwej przyszłości?

I na koniec, jaka może być wizja Twojego życia, Czytelniku, na starość z partnerem zrzędą, ramolem, który przeszedł przez swoje życie na smutno i być może dzieciom pozostawi swoje czarnowidztwo, brak wiary i ufności w ludzi i w samego siebie? Wyobraź siebie, jak na starość oceniasz swoje życie i robisz rachunek sumienia. Cisną Ci się pytania: jak mogłem/mogłam przeżyć życie z partnerem/partnerką tak pesymistycznie nastawionym? Czy mogę z radością i spokojem patrzeć na życie moich dzieci dziś i w przyszłości? Dla porównania wyobraź sobie, Czytelniku, że masz za partnera człowieka, który myśli pozytywnie i we wszystkim widzi pozytywne aspekty:

–  wierzy w pomyślny obrót każdego problemu, każdej sprawy,

–  widzi bardziej pozytywne strony życia, Twoje pozytywne cechy, a nie wady,

–  jest bardziej zgodny, ugodowy, ustępliwy, bo chce widzieć dobro, a nie zło,

–  ma łatwość w zrozumieniu drugiego człowieka, w tym Ciebie, i wybacza błędy,

–  odznacza się radością życia i wierzy w pomyślny rozwój.

Badacze potwierdzają, że życie optymisty i związek z optymistą są zawsze dłuższe niż w przypadku pesymisty.

Jakiego zatem możesz dokonać wyboru: życie z partnerem optymistą czy pesymistą? Tylko z optymistą stały związek miłosny dwojga ludzi może być radosny i szczęśliwy, taki jest w stanie zapewnić partner z pozytywnym myśleniem i nastawieniem do życia.

Jak zostać optymistą, myśleć pozytywnie i być pozytywnie nastawionym do życia?

Warunkiem funkcjonowania zgodnego, szczęśliwego i trwałego związku małżeńskiego jest istnienie w nim optymizmu, czyli pozytywnego myślenia i nastawienia do życia obojga partnerów. Nierozłącznymi cechami miłości powinny być radość, zadowolenie i optymizm. W mojej koncepcji wzorowego małżeństwa jest to siódma cecha, od której zależy szczęście małżeńskie i rodziny.

Tajemnica optymizmu życiowego tkwi w pozytywnym myśleniu i nastawieniu do życia w ogólności, a do życia w związku małżeńskim lub partnerskim w szczególności. Ale taka odpowiedź niewiele jeszcze mówi, bo jest zbyt ogólna i nie wskazuje wprost, konkretnie, co robić, aby cały czas myśleć pozytywnie, skoro na co dzień jest tyle problemów, kłopotów i zmartwień.

Zacznijmy zatem od Ciebie, Czytelniku. Inaczej będziesz podchodził do wpływu Twojego usposobienia na Twój związek małżeński, jeżeli jesteś życiowym optymistą, a inaczej, gdy jesteś „przesiąknięty” smutnymi, złymi doświadczeniami życia i dominuje u Ciebie nastrój pesymistyczny. W pierwszym wypadku muszę Ci pogratulować, bo Twoja droga do szczęścia w związku małżeńskim na pewno będzie krótsza niż u pesymisty. Twoje zadanie nauczenia się wyrażania optymizmu w małżeństwie wymagać będzie przede wszystkim doskonalenia sposobów, metod i form oraz wytrwałości w dotychczasowym postępowaniu. Jeśli natomiast oceniasz swój dotychczasowy sposób bycia i życia jako pesymistyczny, to oznaczać będzie, że Twoja droga do szczęścia w małżeństwie będzie dłuższa. Wiedz jednak, że nie oznacza to, iż jej nie pokonasz. Pamiętaj, że dla chcącego nic trudnego, nie ma rzeczy niemożliwych do osiągnięcia. Trzeba tylko mocno chcieć osiągnąć zaplanowany cel, wierzyć w niego niezłomnie oraz być upartym i wytrwałym w dążeniu do jego realizacji. Bez względu jednak na to, czy jesteś optymistą, czy też pesymistą, z pewnością przydadzą Ci się, Czytelniku, wskazówki praktyczne, co robić, aby być optymistą oraz jak na co dzień wyrażać pozytywne myślenie i nastawienie do życia. Moje praktyczne rady dotyczyć będą przede wszystkim osób o pesymistycznym usposobieniu.

Jeżeli samokrytycznie dokonałeś samooceny i stwierdziłeś, że w gruncie rzeczy jesteś pesymistą, to Twoim niezwykle ważnym i pierwszoplanowym zadaniem (celem) życiowym jest zmienić sposób myślenia z pesymistycznego na optymistyczny. Od razu ostrzegam: jeżeli tego nie zrobisz teraz, kiedy poznałeś siebie i wiesz, że Twój sposób myślenia i nastawienie do życia są pesymistyczne, weźmiesz na siebie pełną odpowiedzialność za nieudany związek, za brak własnych sukcesów, za nieudane życie osobiste i rodziny. Na początek przypomnę, na czym polega pozytywne myślenie

i nastawienie do życia człowieka optymisty. Człowiek, który myśli pozytywnie i jest pozytywnie nastawiony do życia:

–  we wszystkim widzi pozytywne aspekty,

–  wierzy w pomyślny obrót każdego problemu, każdej sprawy,

–  widzi pozytywne strony życia, pozytywne cechy, a nie wady,

–  jest bardziej zgodny, ugodowy, ustępliwy, bo chce widzieć i czynić dobro, a nie zło,

–  łatwo rozumie drugiego człowieka i wybacza błędy,

 –  odznacza się radością życia i wierzy w pomyślny rozwój swój, partnera, dzieci i wydarzeń.

Pozytywnie myśleć to cieszyć się, że szklanka jest do połowy pełna, a nie martwić się, że jest do połowy pusta.

Z mojego doświadczenia zawodowego i życiowego dodam, że zawsze należy kierować się taką dewizą: w życiu nie ma rzeczy niemożliwych, trzeba tylko chcieć i wiedzieć, jak rozwiązać problemy. Zapewne westchniesz, Czytelniku: „Łatwo powiedzieć, lecz jak to zrobić, szczególnie komuś, kto aktualnie znajduje się w trudnej sytuacji, przeżywa niepowodzenie lub doznał w życiu jakiejś przykrości i dziś trudno mu stanąć na nogi bądź po prostu nie wierzy lub jest nad wyraz ostrożny”.

Trzeba przez świadome działanie zmienić w swojej podświadomości zakodowane nawyki myślenia i postępowania, negatywne (złe) wzorce myślowe. Świadome działanie to przemyślany, zaplanowany sposób, metoda lub system wprowadzony w celu wyrzucenia (skasowania) pesymizmu i wprowadzenia do swojego umysłu nowego, stałego i trwałego kodu pozytywnego myślenia o wszystkim, co się przeżywa na bieżąco i czego chce się w przyszłości.

Druga sprawa to uświadomienie sobie, że to, co musisz zmienić w sobie, Czytelniku, to zakodowane negatywne wzorce myślenia i postępowania mocno tkwiące w Twojej podświadomości, które bezwiednie kierują Twoim myśleniem i postępowaniem na co dzień.

Twoja podświadomość (mózg) niczym komputer została wcześniej zaprogramowana przez przeważnie negatywne, złe nawyki, myśli, przeżycia, doświadczenia i doznania. W przypadku włączenia komputera-umysłu do działania, czyli do rozwiązania zaistniałego problemu, odtwarza on ścieżkę programu negatywnego myślenia.

Ponieważ w drodze samooceny doszedłeś, Czytelniku, do bardzo ważnego stwierdzenia, że masz usposobienie pesymistyczne i wiesz, że Twój program myślowy jest zły, wiesz także, że trzeba go zmienić, a być może całkowicie wyrzucić ze swojego umysłu-komputera.

 W jaki sposób, za pomocą jakiej metody, jakich środków zmienić myślenie na pozytywne?

Gdyby w naszym mózgu (umyśle), jak w komputerze, można było wyjąć płytę z zaprogramowanymi negatywnymi myślami i zmienić na nową, z programem pozytywnych myśli, byłaby to prosta czynność czysto techniczna. Niestety, my, ludzie, nie jesteśmy (na szczęście!) robotami, cyborgami, a nasz mózg nie jest komputerem i sprawa zmiany sposobu naszego myślenia nie jest łatwa. Wręcz przeciwnie – jest bardzo trudna. Tego typu zmiana sposobu myślenia człowieka jest bardziej kłopotliwa, gdy zakodowane wzorce negatywnego myślenia w podświadomości są tak utrwalone, że stały się nawykiem myślenia i postępowania, nałogiem lub nawet chorobliwym uzależnieniem. Takim skrajnym przykładem może być hipochondria, czyli wymyślone i wyolbrzymione przypisywanie i wmawianie sobie choroby, która w rzeczywistości nie istnieje.

Utrwalenie w Twojej podświadomości negatywnego sposobu myślenia, Czytelniku, może być wynikiem długotrwałego przyswajanie złych wzorców myślenia i postępowania, na przykład wskutek błędów wychowawczych, wpływu otoczenia i środowiska, a więc z zewnątrz. Może także być wynikiem Twoich własnych złych stanów zdrowia (fizycznego lub psychicznego), trudnych negatywnych przeżyć, doświadczeń, które przeważały w dotychczasowym życiu. Najważniejsze jednak jest to, abyś miał pełną świadomość, że Twoje negatywne myślenie i nastawienie do życia tkwi w Tobie, jest trwale zakodowane w Twojej podświadomości i przede wszystkim od Ciebie zależy, czy chcesz je zmienić na pozytywne. Wiedza, skąd bierze się u Ciebie, Czytelniku, pesymistyczne myślenie i nastawienie do życia, jest podstawą i punktem wyjścia do podjęcia odpowiednich działań w celu zmiany swojego sposobu myślenia i postępowania. Aby ułatwić Ci samokrytyczne poszukiwania, skąd się bierze Twoje pesymistyczne myślenie i nastawienie do życia, zebrałem dwie grupy problemów ludzkich, które stanowią najczęstsze przyczyny takiego stanu umysłu.

Pierwsza to problemy mentalne, które istnieją prawie wyłącznie w Twoim umyśle, a konkretnie w Twoim sposobie myślenia, a drugie to problemy rzeczowe, a więc faktycznie i konkretnie istniejące poza Twoim umysłem, które z zewnątrz negatywnie wpływają na Twoje pesymistyczne usposobienie.

Problemy mentalne (tkwiące w umyśle):

– agresja,

– frustracje, podatność na nie,

– hipochondria,

– impulsywność,

– irytacja nawet z najmniejszego powodu,

– kłopoty z koncentracją,

– kłótliwość,

– lęki, wszelkiego rodzaju chorobliwe fobie,

– manie, obsesje,

– mściwość,

– nałogi ograniczające swobodę myślenia,

– negatywny stosunek do otoczenia, osób, niechęć, antypatia,

– nerwowość, znerwicowanie,

– nienawiść,

– nieśmiałość,

– niezadowolenie, ciągłe malkontenctwo,

– obawa przed popełnieniem błędu, niesprostaniem zadaniu, ośmieszeniem,

– poczucie mniejszej wartości,

– poczucie winy,

– skłonność do narzekania, krytykanctwo,

– strach powracający przed prawie każdą decyzją, czynnością, działaniem,

– stres, podatność na niego,

– trema,

– wahania nastrojów,

– nadwrażliwość,

– zagubienie w świecie,

– zawiść,

– zazdrość,

– złość, skłonność do obrażania się,

– ciągły zły humor,

– zamartwianie się.

Problemy rzeczowe (niezależne od umysłu):

–  bóle chorobowe, powracające, zakłócające funkcjonowanie organizmu,

–  chroniczne zmęczenie, przemęczenie na przykład ciężką pracą,

–  dolegliwości psychosomatyczne, stałe i powracające,

–  hazard, gry, zakłady,

–  uzależnienia i nałogi czynne: alkoholizm, narkomania, pracoholizm, seksoholizm, zakupoholizm,

–  stały stres, depresja, nerwica,

–  sytuacje kryzysowe: małżeńskie, rodzinne, ekonomiczne, psychiczne,

–  traumy urazowe, pourazowe,

–  traumy po tragicznych zdarzeniach, przeżyciach: śmierci bliskiej osoby, wypadku, ciężkiej chorobie pozostawiającej skutki w organizmie,

–  trudne dzieciństwo dorosłych dzieci alkoholików (DDA).

Przedstawione przeze mnie dwie listy przykładowych problemów powodujących pesymistyczne myślenie i nastawienia do życia oczywiście nie są wyczerpujące. Jeżeli znalazłeś na nich, Czytelniku, problem lub problemy, które u Ciebie stanowią najważniejszą przeszkodę do życiowego optymizmu, to czas na działanie. Wszystko w swoim życiu możesz zmienić, w tym także pesymistyczne myślenie i nastawienie do życia, trzeba tylko ogromnie tego pragnąć i zdobyć umiejętność postępowania ze swoimi myślami, przekonaniami i emocjami.

ZAPAMIĘTAJ!

– Optymista nie dopuszcza do siebie czarnych myśli i braku pomyślnych rozwiązań.

– Optymista wnosi do związku i do życia miłość i radość, bo to wynika z jego usposobienia.

– Optymista wierzy w siebie i swoje możliwości i daje gwarancję rozwoju.

– Optymista ma większą wyobraźnię i łatwiej osiąga sukcesy własne i wspólne w związku.

– Optymistę rzadko zaskakują trudności, bo zawsze wierzy i wie, że nie ma rzeczy niemożliwych do rozwiązania, tylko trzeba chcieć i wiedzieć, jak to zrobić.

– Optymista jest radosny nawet wtedy, gdy nie sprzyja mu szczęście, bo wierzy w pomyślny obrót sprawy w przyszłości.

– Optymista nigdy nie trzyma w swoim sercu urazy, jest kompromisowy i ugodowy, bo dąży do pozytywnego zakończenia sporu, konfliktu czy kłótni z partnerem.


KOMUNIKATYWNOŚĆ jako umiejętność porozumiewania się, to najlepszy sposób budowania szczęścia w małżeństwie i w rodzinie.

Kategoria:książka , O miłości

Jak powinno wyglądać komunikowanie się w dobrym związku miłosnym?

W idealnym związku partnerskim umiejętność porozumiewania się, prowadzenia rozmów powinna przede wszystkim polegać na:

–  zdolności przekazywania myśli, informacji i udzielania odpowiedzi w taki sposób, aby docierały one do świadomości drugiego partnera,

–  jasności, precyzyjności i zrozumiałości przekazu słownego,

–  umiejętności słuchania swojego rozmówcy – partnera,

–  kulturze prowadzenia rozmowy (dialogu).

Taką optymalną umiejętność wyrażania własnych uczuć, myśli, życzeń, pragnień, potrzeb nazywamy asertywnością. Ponieważ zakładamy, że w idealnym związku partnerskim istnieje więź bliskości, to asertywność w porozumiewaniu się dwojga kochających się ludzi nie powinna mieć żadnych zahamowań. Rozmowy partnerów w stałym związku muszą zatem cechować otwartość, szczerość, swoboda w wyrażaniu uczuć, myśli, pragnień i potrzeb partnera.

Z drugiej strony to bezpośrednie, konkretne wyrażenie swoich myśli, opinii i zdań nie może naruszać, a tym bardziej ranić partnera, jego uczuć, honoru oraz nadużywać jego dobrej woli, zamiarów i działania. Można powiedzieć, że granice asertywnego komunikowania się w związku partnerskim muszą wynikać z Twojej, Czytelniku, i partnera kultury osobistej.

O czym należy rozmawiać w stałym związku partnerskim, a o czym nie trzeba?

Czy w idealnym związku miłosnym mogą być tematy tabu, których nie należy poruszać?

Celowo i przewrotnie zadałem takie pytania, ponieważ odpowiedź partnerów idealnego związku miłosnego, który ma trwać całe życie, może być tylko jedna: trzeba rozmawiać o wszystkim. Przecież idealny związek miłosny polega na bliskości fizycznej i psychicznej oraz na pełnym zaufaniu. Musi w nim być przejawiana na co dzień otwartość, szczerość, wiara w partnera i ufność. Jeżeli partnerzy nie będą rozmawiali o wszystkim, o rzeczach ważnych, mniej ważnych i o „duperelach”, z których także składa się życie, to nie może być mowy o istnieniu podstawowych więzi, które mają łączyć związek.

Praktycznie nie ma szans istnieć na stałe zgodny związek miłosny bez rozmów na każdy temat. Nie może być w nim żadnych tematów tabu, tak jak nie może być w związku poczucia wstydu, skrępowania oraz braku swobody i wolności słowa. Proszę nie mylić szczerości i tematów rozmów między partnerami z przekazywaniem treści w sposób raniący drugiego partnera, obraźliwy bądź prowadzący do kłótni, konfliktu czy kryzysu.

Aby pomóc w odpowiedzi na pytanie, o czym rozmawiać w związku miłosnym i w każdym innym, jak małżeństwo, konkubinat lub inny nieformalny związek typu partnerskiego, polecam zapoznanie się z załącznikiem 3 znajdującym się na końcu opracowania, Aby pomóc w odpowiedzi na pytanie, o czym rozmawiać w związku miłosnym i w każdym innym, jak małżeństwo, konkubinat lub inny nieformalny związek typu partnerskiego, polecam zapoznanie się z załącznikiem 3 znajdującym się na końcu opracowania, w którym przedstawiłem, jakich słów ludzie nie lubią słuchać, a jakie sprawiają im przyjemność.

Czy jest możliwe istnienie przez całe życie wzorowego związku miłosnego bez porozumiewania się partnerów?

Czego najbardziej potrzeba partnerom w związku miłosnym, aby przeżyli wspólnie całe życie w małżeństwie, w rodzinie, w miłości trzeciego wieku, w zgodzie, spokoju, poczuciu bezpieczeństwa, z czystym rachunkiem sumienia pod koniec życia?

Skoro wiemy, jakie więzi muszą łączyć dwoje kochających się ludzi oraz jakie pięć z siedmiu najważniejszych cech jest koniecznych do istnienia wzorowego związku miłosnego, to rozumiemy także, że przede wszystkim trzeba robić wszystko, aby żadna z tych więzi i cech nie została zerwana, lecz stale były rozwijane i umacniane. Temu właśnie ma służyć umiejętność porozumiewania się (komunikowania) dwojga ludzi, czyli, naukowo rzecz biorąc, komunikacja interpersonalna partnerów związku miłosnego. W celu osiągnięcia w związku najlepszych efektów dobrej komunikacji trzeba w pełni wykorzystać wszystkie możliwe środki porozumiewania się słownego (werbalnego) i niewerbalnego, a więc mowę ciała, jak: gesty, ruchy, mimika twarzy, postawa, natężenie głosu, szybkość wymowy, uśmiech i inne. Porozumiewanie się w związku miłosnym (i każdym innym) jest podstawowym warunkiem, środkiem i sposobem nawiązania i utrzymania jego zgodności, stałości i trwałości przez całe życie partnerów.

Wcześniej podkreślałem, że wzajemną bliskość partnerzy związku miłosnego powinni utrzymywać wszystkimi zmysłami, a nawet szóstym zmysłem, intuicją. Aby zatem to zrobić, należy umieć i chcieć porozumiewać się właśnie za pomocą wszystkich możliwych zmysłów. Wystarczy choćby wyobrazić sobie, czy jest możliwe szczęśliwe pożycie seksualne dwoje zakochanych ludzi bez szeptania czułych słów, dotykania, całowania, patrzenia sobie w oczy lub podziwiania wzrokiem ukochanego ciała partnera. Albo czy jest możliwe wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego w stałym związku partnerskim, w małżeństwie czy rodzinie, bez prowadzenia rozmów i uzgodnień między partnerami. Jak będzie funkcjonował związek dwojga dojrzałych ludzi w jesieni życia bez rozmów, na przykład o wzajemnej pomocy czy o stanie zdrowia? Na tym między innymi polega umiejętność porozumiewania się, aby związek miłosny przetrwał w szczęściu i radości wszystkie fazy życia partnerów, a nie rozpadł się na wcześniejszych etapach. Jednak z całą siłą muszę podkreślić, że najważniejszą rolę w komunikowaniu się partnerów w związku odgrywają rozmowy. Proszę

ZAPAMIĘTAJ!

1. We wzorowym związku partnerskim komunikatywność to umiejętność porozumiewania się polegająca na:

–  zdolności przekazywania myśli, informacji i udzielania odpowiedzi w taki sposób, aby docierały one do świadomości partnera,

–  jasności, precyzyjności i zrozumiałości przekazu słownego lub podawanego w innej formie,

–  umiejętności słuchania swojego rozmówcy – partnera,

–  kulturze porozumiewania się, w tym prowadzenia rozmów.

2. Rozmowy i inne formy komunikowania się są warunkiem koniecznym do utrzymania zgodnego i trwałego związku miłosnego do końca życia partnerów. Potrzeba i umiejętność porozumiewania się jest również niezbędnym elementem sześciu pozostałych cech wzorowego związku: bliskości, dopasowania, zaufania, seksualności, wierności i optymizmu jako pozytywnego myślenia i nastawienia do życia.

3. Umiejętność prowadzenia rozmów i asertywność polegają na zdolności dotarcia do partnera, aby osiągnąć cel, którym może być wyrażanie uczuć, myśli, potrzeb, pragnień oraz własnego zdania wobec partnera.

4. Wszelkie formy komunikowania się z partnerem nie mogą go ranić ani przekraczać granic kultury osobistej.

5. Umiejętność prowadzenia rozmów w każdym wypadku musi być powiązana z umiejętnością słuchania. W przeciwnym razie będzie to tylko nieskuteczny monolog jednego partnera.

6. W idealnym związku miłosnym żadna sprawa nie może być tematem tabu. Nigdy nie będzie bliskości, otwartości, szczerości i zaufania w związku partnerskim, w którym nie będzie rozmów na każdy temat i w każdej sprawie.


WIERNOŚĆ to podstawa zgodności i trwałości małżeństwa/innego związku.

Kategoria:książka , O miłości

Na czym w istocie polega wierność partnerów w związku miłosnym?

Pojęcie wierności należy rozumieć w dwóch aspektach: w sferze fizjologicznej i w sferze psychicznej. W pierwszej niedochowanie wierności oznacza zdradę fizyczną, rozumianą jako podjęcie współżycia seksualnego z innym partnerem, poza związkiem i bez zgody współpartnera, w szerszym rozumieniu niż stosunek płciowy, a więc także podjęcie innych czynności seksualnych. W drugim aspekcie, psychologicznym, zdrada oznacza złamanie którejkolwiek więzi psychicznej, emocjonalnej, intelektualnej, duchowej, umownej, na której opierał się związek miłosny. Może to być złamanie umówionych zasad postępowania, obowiązków, odpowiedzialności i wielu innych, jeżeli w istotnym zakresie na nich opierał się związek miłosny.

Dlaczego wierność ma tak ważne znaczenie w stałym, dozgonnym związku miłosnym dwojga ludzi?

Jak wspomniałem, wierność jest podstawą trwałości i stałości związku. Każdy pojedynczy przypadek zdrady partnera w związku miłosnym nigdy nie pozostanie całkowicie zapomniany przez drugiego partnera, nawet w przypadku wybaczenia. Zerwanie wierności powoduje naruszenie, co najmniej na jakiś czas lub nawet na trwałe, innych cech, oprócz wymienionej bliskości, decydujących o uczuciu miłości. Przede wszystkim utratę pełnego zaufania do partnera i to nie tylko pod względem seksu.

Oczywiście seksualność, szeroko rozumiana, w przypadku niewierności partnera, a także własnej, powoduje z reguły niechęć do współżycia lub nawet wstręt do niego. Już w momencie ujawnienia zdrady przestaje prawidłowo funkcjonować komunikacja między partnerami. Trudno dalej budować z optymizmem związek miłosny z partnerem, do którego nie ma się już pełnego zaufania. Cechę wierności eksponuję jako równorzędną z bliskością pod względem jej ważności w utrzymaniu stałości i trwałości związku miłosnego. Uważam, że niedochowanie wierności przez zdradę partnera, w szerszym znaczeniu niż sama zdrada seksualna, powoduje zerwanie na jakiś czas lub na trwałe więzi bliskości zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Na podstawie doświadczenia zawodowego stwierdzam także, że podobnie jak brak bliskości, brak wierności nie zapowiada stabilności, zgodności, a także trwałości związku miłosnego we wszystkich fazach jego istnienia, w narzeczeństwie, małżeństwie, rodzinie i w jesieni życia. Zresztą polski system prawa rodzinnego, podobnie jak wiele innych w państwach demokratycznych, wierność traktuje jako obowiązek prawny nałożony na małżonków, którego złamanie daje podstawę do żądania rozwodu. I tak też się dzieje w praktyce sądowej.

Czy można konkretnie wskazać, jakie są najczęstsze przyczyny zdrady partnera w związku miłosnym?

Najoględniej można stwierdzić, że w każdym związku może dojść do zdrady, jeżeli nie zostały dochowane więzi konieczne do istnienia trwałości i zgodności związku. Powodami zdrady mogą na przykład być:

–  brak rzeczywistej bliskości między partnerami,

–  niedopasowanie pod względem cech charakteru,

–  rozbieżność celów życiowych, zainteresowań i poglądów,

–  przede wszystkim – niedopasowanie seksualne.

Trzeba jednak powiedzieć, że przyczyny zdrad mogą być również zależne od wieku partnerów i czasu trwania związku. Z moich obserwacji zawodowych, szczególnie w sprawach rozwodowych, wynika, że najczęstszą przyczyną, chociaż zwykle długo ukrywaną, jest nieudane pożycie seksualne.

W małżeństwach ze stosunkowo niedługim stażem, sięgającym 5–7 lat, w których oboje małżonkowie byli dla siebie pierwszymi partnerami we współżyciu, może odzywać się potrzeba sprawdzenia się z innym partnerem. Dzieje się tak między innymi wówczas, gdy nad partnerami zawiśnie kryzys monotonii codziennego życia, w dodatku powiązany z realiami i kłopotami, których partnerzy nie mieli lub nie dostrzegali w miłości romantycznej. Najczęściej wówczas zaczynają odczuwać niedosyt lub niezadowolenie ze współżycia. Ten wczesny kryzys rodzi się także z powodu braku dostatecznej i właściwej wiedzy o pożyciu seksualnym i jego wpływie na trwałość związku miłosnego. Miłość nie może być nigdy rozumiana jako samcze pożądanie seksualne czy przygoda seksualna oderwana od uczucia połączonego wieloma innym więziami.

Zdrada partnera może być także negatywnym skutkiem złego doboru partnerów pod względem seksualności i złego doświadczenia w pierwszych kontaktach seksualnych na etapie miłości romantycznej lub pierwszej miłości.

W mojej praktyce spotkałem wzorcowy negatywny przypadek zdrady małżeńskiej. Inteligentna kobieta z wyższym wykształceniem nie potrafiła wyzwolić się z poczucia wstydu, nie akceptowała swojej nagości wskutek wychowania w głęboko katolickiej rodzinie. Co ciekawe, do mojej kancelarii przyszła z nią matka, jako najbardziej zainteresowana w sprawie. Okazało się, że doszło do zdrady przez męża i sprawy rozwodowej. Mąż twierdził: „Nigdy nie widziałem swojej żony nago, a współżycie odbywało się zawsze po ciemku i w poczuciu grzechu”. W tym przypadku para się nie rozwiodła dzięki podjętej w porę mediacji i terapii małżeńskiej.

Dość powszechnie, i to na całym świecie, wyrażane jest powątpiewanie w wierność męską, jest ona nawet źle oceniana. Z mojego punktu widzenia, ukształtowanego na podstawie doświadczenia zawodowego, niewierność była zawsze praprzyczyną rozpadów i rozwodów w związkach małżeńskich. Rozwodzący się małżonkowie, na zewnątrz, dla celów sądowych, zamiast podawać tę prawdziwą, pierwotną przyczynę rozpadu związku, podawali inną, najczęściej wskazując niezgodność charakterów. Muszę jednak generalnie stwierdzić, że chociaż przyczyny niewierności w związku mogą być różne, jednak prawie zawsze biorą się z powodu zerwania którejś z więzi będącej koniecznym warunkiem zgodnego i trwałego związku. Chodzi tu przede wszystkim o bliskość emocjonalną (uczuciową), intelektualną, ekonomiczną (brak wspólnego gospodarstwa domowego) czy brak wspólnoty celów życiowych. Jeżeli mężczyzna zaczyna coraz intensywniej rozglądać się za innymi kobietami, to najczęściej pierwsza przyczyna tkwi w kondycji psychofizycznej partnera związanej ze stanem współżycia w związku, nie tylko seksualnego. Podkreślam, że nie chodzi tu o zwyczajowe zwracanie uwagi na ładną lub interesującą kobietę, lecz o wzmożone poszukiwanie nowego pożądanego obiektu, czego celem może być uzupełnienie jakichś brakujących potrzeb, niektórych więzi w związku miłosnym. Jeżeli kobieta w stałym związku poszukuje „wrażeń na boku”, to zazwyczaj najczęstsza przyczyna tkwi głębiej i rodzi się znacznie dłużej. Ma charakter emocjonalny, duchowy, rzadziej jest prozaiczna i przypadkowa. Z tego względu kobiety cierpią bardziej z powodu romantycznego zauroczenia partnera na boku niż z jego jednorazowej zdrady fizycznej. Natomiast mężczyźni najgorzej znoszą lub nie znoszą w ogóle i nie wybaczają zdrady seksualnej partnerki, szybciej i stanowczo decydując się na rozstanie w związku nieformalnym, a w małżeństwie na rozwód. Tyle na smutno o skutkach niedochowania wierności partnerów. Na zakończenie spójrzmy optymistycznie na pozytywne aspekty wierności w związku miłosnym. Jak wskazywałem wcześniej, wierność jest rzeczywistą, sprawdzoną podstawą istnienia trwałego i zgodnego związku do końca życia partnerów. Nic nie daje tak pełnego zaufania w związku, jak wzajemna wierność i oddanie. Partnerzy, którzy mogą na nie liczyć, prawie zawsze mają większe poczucie bezpieczeństwa. Wiedzą, że ich współpartnerzy są odpowiedzialni za siebie, za drugiego partnera i za związek. Myślę, że doszliśmy do wspólnego wniosku, iż wierność jest niezbędnym warunkiem szczęśliwego, dozgonnego związku miłosnego.

Jakie mogą być najczęstsze przyczyny zdrady w małżeństwie? Kiedy zdradzają mężowie, a kiedy żony?

Tak! Tak! Moi drodzy, szczęście małżeńskie zależy od wierności i odwrotnie – zdrada może zniszczyć rozkwitające szczęście małżeńskie. Właśnie z tego względu wierność zaliczyłem do siedmiu najważniejszych cech, które są konieczne do istnienia wzorowego małżeństwa. Między innymi z tego powodu polskie prawo rodzinne w art. 23 kodeksu rodzinnego i opiekuń-

czego stanowi: „Małżonkowie są obowiązani do wspólnego pożycia, do wzajemnej pomocy i wierności”. Z tego prawnego obowiązku wierności, spoczywającego na obojgu małżonkach, wynika powinność powstrzymywania się przez każdego z nich od stosunków seksualnych z osobami trzecimi (spoza małżeństwa). Sankcją za naruszenie obowiązku wierności nie jest jednak żadna kara w rozumieniu prawa karnego, lecz możliwość żądania rozwodu bądź separacji przez małżonka zdradzonego.

Obowiązek wierności oprócz uregulowania prawnego, obwarowanego sankcją prawną w postaci możliwości żądania rozwodu, wynika z faktu osobiście złożonej uroczystej przysięgi. W zależności od tego, czy zawarcie małżeństwa następuje według przepisów prawa cywilnego, czy kanonicznego (kościelnego), przysięgę wierności małżeńskiej składa się przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego jako organem państwowym albo przed księdzem reprezentującym władzę kościelną.

Ponieważ w życiu jest z reguły tak, że po kilku miesiącach, a nawet tygodniach lub dniach żaden z małżonków nie zdaje sobie sprawy z treści złożonej przysięgi na całe życie, proszę dziś przeczytać, co się przyrzeka swojemu partnerowi/partnerce: „Świadomy (świadoma) praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (…. tu imię) i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe”.

Z treści przysięgi składanej przed organem państwowym nie wynika wprost obowiązek wierności, ale tylko dlatego, że wynika on bezpośrednio z przepisów kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, o czym pisałem wyżej.

Tekst przysięgi kościelnej brzmi: „Ja … (tu imię) biorę sobie Ciebie … (tu imię partnera/partnerki) za żonę (męża) i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci”. Treść przysięgi składanej przed ołtarzem już nie pozostawia żadnych wątpliwości co do obowiązku wierności w związku małżeńskim.

Jeszcze bardziej powinieneś być przejęty i zobowiązany, Czytelniku, dochować wierności małżeńskiej wtedy, kiedy zawarłeś lub zawrzesz związek małżeński, składając dwie przysięgi, w przypadku zawierania ślubu cywilnego i kościelnego. Tymczasem jak w Polsce jest przestrzegana wierność małżeńska? Jak ważna była przysięga małżeńska według badań przeprowadzonych w latach 2007 i 2010? W 2007 r. z powodu niedochowania wierności rozwiodło się 25,3% par i ta tendencja nieco wzrosła w 2010 r., osiągając 25,4% z łącznej liczby ponad 61 tys. rozwodów. Ta wielka liczba rozwodów z powodu zdrady małżeńskiej jednoznacznie wskazuje, jak ważnym elementem jest wierność w związku małżeńskim i każdym stałym związku partnerskim.

No dobrze, powiesz, Czytelniku, łatwo mówić, ale życie w małżeństwie toczy się rozmaicie. Raz jest dobrze i bardzo dobrze, ale często znajdą się okoliczności lub inne przyczyny zdrady i każdy może popełnić błąd. W ten sposób bagatelizuje się często tragiczne skutki zdrady małżeńskiej. Chociaż to, czym jest zdrada w nawiązaniu do wierności, o której wspominałem wyżej, wcale nie jest tak oczywiste i jednoznaczne. Wbrew pozorom jest ona różnie rozumiana i traktowana w związku, w zależności od wiedzy małżonków. Przyjrzyjmy się zatem bliżej jej definicji. W ogólnym (słownikowym) znaczeniu zdrada to niedochowanie wierności małżeńskiej (partnerskiej) lub niedotrzymanie wierności w uczuciach. Jak wskazałem wcześniej, niedochowanie wierności małżeńskiej przede wszystkim polega na niepowstrzymaniu się od stosunku seksualnego z osobą trzecią, spoza małżeństwa. W takiej sytuacji mamy do czynienia ze zdradą w znaczeniu fizycznym. Natomiast drugi rodzaj zdrady polega na niedochowaniu wierności w uczuciach (na przykład lojalności, zaufania), jest to zdrada psychiczna (inaczej duchowa, emocjonalna, nie fizyczna). Zarówno jeden, jak i drugi rodzaj zdrady ma istotne znaczenie w związku małżeńskim, każda bowiem może się stać przyczyną rozpadu małżeństwa i powodem rozwodu.

Zdarza się, że zdrada uczuciowa partnera przez niektóre kobiety jest odczuwana znacznie bardziej negatywnie niż sama zdrada fizyczna. Bolesnym przejawem zdrady uczuciowej jest nawiązanie przez jednego z małżonków długotrwałej więzi emocjonalnej, duchowej, intelektualnej, słowem psychicznej, chociaż nie fizycznej – seksualnej, z osobą trzecią. Istotnym elementem, mocno odczuwalnym jako zdrada, jest przekonanie, że ta więź psychiczna partnera z osobą trzecią jest równa, większa bądź znacznie głębsza niż uczucie łączące związek małżeński. Najbardziej zgubne skutki dla małżeństwa i każdego związku stałego ma zdrada fizyczna połączona z uprzednią zdradą uczuciową z tą samą osobą trzecią. W szczególności dlatego, że zdradzający małżonek najpierw celowo zrywa więź uczuciową z drugim małżonkiem, po to, aby przenieść uczucie na osobę spoza związku, a następnie świadomie dokonuje zdrady fizycznej, łącząc ją z nowym uczuciem do osoby trzeciej. W takiej sytuacji jest to niejako zdrada podwójna, z pełną premedytacją. Może rodzić dla zdradzającego partnera nowy, dłużej trwający związek emocjonalny. Inaczej należy oceniać „przypadkową” zdradę fizyczną z powstałą po niej więzią emocjonalną, na przykład miłosną, duchową lub intelektualną. Jeszcze inaczej – jednorazową zdradę fizyczną bez jakiegokolwiek podkładu uczuciowego (bez psychicznego zaangażowania). Ten ostatni rodzaj często stanowi akt seksualnego „wyżycia się” bądź sprawdzenia, na ogół jest do przebaczenia w związku, w którym nie ma innych przyczyn rozpadu małżeństwa. Muszę jednak powiedzieć wprost: każda zdrada jest świadomym działaniem zdradzającego małżonka, który powinien liczyć się z jej skutkami i własną odpowiedzialnością za nią. Przejdźmy do poznania najważniejszych przyczyn i okoliczności mogących wywoływać zdradę, czyli niewierność w związku małżeńskim lub innym stałym partnerskim.

Jak zgodnie twierdzą psychologowie, terapeuci małżeństwa i rodziny, a także ja, na podstawie praktyki z procesów sądowych w sprawach rozwodowych i rodzinnych, podstawową ogólną przyczyną zdrady, zarówno mężczyzn, jak i kobiet, jest złe funkcjonowanie związku małżeńskiego (innego stałego) przez dłuższy czas. Zewnętrznymi objawami nieprawidłowego funkcjonowania miłosnego związku małżeńskiego są zaburzenia lub zanik podstawowych więzi, bez których związek uczuciowy nie może w ogóle istnieć. W rozdziale „O miłości” wskazałem, że według mojej koncepcji wzorowego związku miłosnego, aby małżeństwo było zgodne, trwałe i szczęśliwe, powinno funkcjonować w nim siedem cech łączących ich związek miłosny: bliskość, dopasowanie, zaufanie, seks, wierność, komunikatywność i optymizm, czyli pozytywne myślenie i nastawienie do życia. Jeżeli zatem jedna, kilka lub wszystkie te więzi, dotąd łączące małżeństwo, przestaną dobrze funkcjonować, to po stronie jednego lub drugiego małżonka pojawi się myśl, a później potrzeba poszukiwania tych więzi poza związkiem. Zaburzenia lub zanik poszczególnych siedmiu więzi mogą występować w każdym małżeństwie z rozmaitych powodów. Zdarza się i tak, że jeden partner lub oboje odczuwają tak zwane wypalenie uczuć lub znudzenie związkiem. Oznaczać to może, że wszystkie siedem podstawowych cech zostało zaburzonych i dlatego źle funkcjonuje związek małżeński. Taka jest generalna, ogólna przyczyna zdrad małżeńskich, i to po stronie obojga małżonków. Jednak można także dokładniej wskazać, jakie są przyczyny zdrady mężów i żon.

W przypadku mężczyzn najczęściej występuje niespełnienie seksualne. Do zdrady dochodzi najczęściej wtedy, gdy mąż przez dłuższy czas nie zaspokaja swoich potrzeb seksualnych lub nie odczuwa satysfakcji ze współżycia seksualnego i, co istotne, nie podejmuje żadnych prób naprawy sytuacji w związku. W takim wypadku zdradę mężczyzny jako męża należy uważać za świadomą niewierność, czyli złamanie przysięgi małżeńskiej, bez względu na powody braku satysfakcji ze współżycia seksualnego w małżeństwie.

Kolejną częstą przyczyną męskiej zdrady, szczególnie w czasach migracji za pracą, jest dłuższa rozłąka małżonków. Najczęściej dochodzi do niej, kiedy mąż znajduje zatrudnienie na dłuższy okres poza stałym miejscem zamieszkania małżonków, na przykład za granicą lub w znacznej odległości od domu. Muszę jednak dodać, że z mojego doświadczenia z procesów rozwodowych wynika, iż także kobiety doprowadzały do zdrady małżeńskiej z powodu rozłąki, szczególnie gdy była ona połączona z utrudnionymi kontaktami (dotyczy to na przykład marynarzy, rybaków dalekomorskich i osób wykonujących podobne zawody). W takich przypadkach rozłąka jest dla małżonków nie tylko próbą wstrzemięźliwości, lecz także testem na wierność, na istnienie prawdziwej miłości, na bliskość i zaufanie.

Inną przyczyną jest wcześniej trwający długotrwały kryzys małżeński przeplatany częstymi konfliktami małżonków i „ucieczkami” z domu, jako miejsca i „źródła” konfliktów. Zdrada tłumaczona przez męża kryzysem małżeńskim, bez podejmowania skutecznych prób uprzedniego jego zażegnania, jest ewidentnym przejawem braku odpowiedzialności męża za małżeństwo. Jest to chowanie głowy w piasek, ucieczka przed koniecznością podejmowania ważnych decyzji i – moim zdaniem – zachowanie niemęskie. Kiedy istnieje już rodzina z dziećmi, ta odpowiedzialność jest podwójna.

Nawet kiedy mąż podjął wszelkie możliwe próby rozwiązania kryzysu małżeńskiego i nie zdołał mu zapobiec, ucieczka w ramiona innej kobiety nie jest właściwym zachowaniem mężczyzny bądź co bądź będącego w związku małżeńskim i związanego przysięgą małżeńską. Odpowiedzialnym, męskim i honorowym zachowaniem jest dochowanie wierności do czasu rozwiązania kryzysu małżeńskiego, najlepiej przez uregulowanie istoty problemu, a w ostateczności przez rozwiązanie małżeństwa. O kryzysach w związku małżeńskim będę mówił w dalszej części tego rozdziału.

Bardzo często rozwodzący się mężczyźni, bez względu na to, które z małżonków składa pozew o rozwód, za główną przyczynę zdrady podają wygaśnięcie miłości: „Bo już jej nie kocham”, „To nie była miłość” – tłumaczą. Kiedy jednak przyglądałem się bliżej procesom rozwodowym, w których mężczyźni podawali takie argumenty, w większości wypadków okazywało się, że właściwy powód był inny, bardziej konkretny. W szczególności najczęściej przyczyną był nieprawidłowy dobór tych partnerów na etapie narzeczeństwa, czyli przed ślubem, a następnie pochopne zawarcie związku małżeńskiego. To, co narzeczeni uważali za miłość, okazywało się później tylko zauroczeniem i młodzieńczym przyjemnym doznaniem seksualnym. Wygaśnięcie miłości ze strony męża okazywało się także brakiem jednej lub kilku podstawowych więzi koniecznych do istnienia związku małżeńskiego: bliskości dopasowania, satysfakcji seksualnej, ufności, wierności, a przede wszystkim umiejętności porozumiewania się samych małżonków. Wniosek jest prosty. Zamiast uogólniać, że przyczyną rozpadu małżeństwa jest wygaśnięcie miłości, trzeba dokładnie i bardziej krytycznie przyjrzeć się, czego konkretnie zabrakło w związku, która więź przestała w ogóle funkcjonować lub nigdy nie łączyła partnerów, która z siedmiu podstawowych cech dobrego związku małżeńskiego została naruszona.

Na koniec tej części muszę przyznać, że mężczyźni częściej niż kobiety potrafią zdradzać z głupoty, to znaczy pod wpływem chwili, emocji, alkoholu, dla sprawdzenia się i podniesienia własnej wartości seksualnej, czyli, mówiąc wprost, bez żadnej ważniejszej przyczyny tkwiącej w związku małżeńskim.

Czas teraz na odpowiedź na pytanie, dlaczego zdradzają kobiety. Na początek muszę wyraźnie potwierdzić, że panie zdradzały i mimo postępującego równouprawnienia nadal zdradzają zdecydowanie rzadziej. Wynika to z drugiego znanego faktu, że jeżeli kobieta wychodzi za mąż, rzeczywiście kochając wybranego mężczyznę, jej więź małżeńska jest bardziej stała i trwała niż męża. Stąd dla takich żon zdrada jest ostatecznością, a właściwie „krzykiem rozpaczy” wywołanym, jej zdaniem, inną ważną przyczyną tkwiącą po stronie męża lub w ich związku małżeńskim, z którą nie umie sama sobie poradzić. Nie oznacza to, że tym samym rozgrzeszam kobiety zdradzające z tych przyczyn. Jak wspomniałem, skoro żona nie umie sobie sama poradzić z problemem w małżeństwie, to rozwiązaniem problemu nie jest ucieczka w zdradę. Trzeba jak najszybciej skorzystać z pomocy fachowej, na przykład z odpowiedniej wiedzy, która dziś jest powszechnie dostępna u specjalisty. Zupełnie inne przyczyny zdrady podają te żony, które wychodziły za mąż z pełną świadomością braku uczucia miłości, nie czując tak zwanej chemii do wybranka, jak i te, które „myślały, że to miłość”, a dopiero po ślubie uświadomiły sobie błąd. W ich przypadku do zdrady małżeńskiej dochodzi częściej, chociaż czas dojrzewania do niej może być różny i zależy od tego, jak szybko dojdzie do rozczarowania. O tym i innych kryzysach małżeńskich będę pisał dalej w tym rozdziale.

Spróbuję wskazać bardziej konkretnie, jakich to oczekiwań nie spełnia mąż, którego zdradza żona. Oprę się na siedmiu podstawowych cechach koniecznych do istnienia szczęśliwego związku miłosnego, także małżeństwa: bliskości, dopasowaniu, zaufaniu, seksie, wierności, komunikatywności i optymizmie, czyli pozytywnym myśleniu i nastawieniu do życia.

Przede wszystkim główny powód rozczarowania żony (partnerki) to stwierdzenie niedopasowania po kilku latach od zawarcia związku małżeńskiego lub wspólnego zamieszkania partnerów, czyli niewłaściwego doboru lub wręcz pomyłki w wyborze partnera na całe życie. Jednak, mimo to, na ogół żony nie decydują się od razu na radykalne kroki zmierzające do zmiany ani też nie wyobrażają sobie zdrady i jeszcze o niej nie myślą. Zdrada żony następuje znacznie później, kiedy kryzys rozczarowania osiągnie apogeum niezadowolenia, po obumarciu kilku najważniejszych cech i więzi koniecznych do istnienia normalnego małżeństwa, na przykład gdy zamiast zaspokajanej potrzeby codziennej bliskości kobieta czuje się osamotniona lub też kiedy po wielu kłamstwach, małych i dużych, żona nie ma już nawet minimum zaufania do męża, kiedy małżonkowie nie mają wspólnych tematów do komunikowania się. Dopełnieniem kryzysu i zdradą z rewanżu często staje się wcześniejsza niewierność małżonka. W swojej praktyce prawniczej w sprawach rozwodowych moi klienci określali to apogeum kryzysu jako „różnicę charakterów”. Już w trakcie procesów sądowych okazywało się, że przez to pojęcie mężowie i żony rozumieli niedopasowanie pod wieloma innymi względami niż tylko typowe cechy charakteru. W szczególności dominowało: nadużywanie alkoholu, niesatysfakcjonujące współżycie seksualne, niewierność, rozbieżność uznawanych wartości i celów życiowych, różnice poziomów intelektualnych. Taka jest według mnie zasadnicza wielowątkowa przyczyna zdrad kobiet w małżeństwie.

Nie oznacza to, że żony (stałe partnerki) zdradzają dopiero w wyniku długotrwałego kryzysu w związku. Kierują nimi także inne pobudki, czasem nie tak ważne jak w wieloprzyczynowym kryzysie rozczarowania mężem. Często powodem zdrady kobiety jest jedna przyczyna, która albo jest dla niej bardzo ważna, albo staje się pretekstem do zaspokojenia własnej ciekawości lub potrzeby. Takim jednostkowym ważnym powodem zdrady może być zemsta lub chęć wyrównania rachunku, na przykład za wcześniejszą niewierność małżonka, za niedocenianie wartości i atrakcyjności żony. Innym pretekstem do zdrady może być samotność w związku, pozostawienie żony samej sobie z bagażem wszystkich spraw domowych, życiowych i problemami codziennego życia. To w takiej sytuacji kobieta poszukuje bliskości u innych osób, a w przypadku gdy tą osobą stanie się mężczyzna, niekoniecznie z kręgu znajomych, z czasem to przelotne, zastępcze poszukiwanie bliskości może doprowadzić do zdrady, a nawet głębszego uczucia.

Zdarza się, że powodem kobiecej zdrady w małżeństwie jest najzwyklejsza ciekawość, podsycana zasłyszanymi opowieściami innych kobiet o ich sukcesach w podbojach seksualnych. Jak by wyglądał seks z innym mężczyzną? – to pytanie nurtuje szczególnie te małżonki, których mąż był pierwszym i do tej pory jedynym partnerem seksualnym. Podobnie myślą również te panie, które nie osiągają pełnego zaspokojenia seksualnego z mężem, na przykład z powodu braku orgazmu. Najczęściej w takim przypadku nie sama ciekawość o charakterze porównawczym jest przyczyną zdrady, lecz występuje wraz z inną przyczyną niezadowolenia w związku. W tych sytuacjach zdrada przynosi same negatywne skutki. W przypadku jej ujawnienia grozi głębokim kryzysem małżeńskim, włącznie z rozpadem związku i rozwodem. Natomiast kiedy pozostaje tajemnicą kobiety, będzie jej trwałym wyrzutem sumienia.

Kończąc kwestię wierności i zdrady małżeńskiej jako jednej z siedmiu cech trwałości i zgodności wzorowego związku małżeńskiego, warto zapamiętać, że zdrada zarówno męża, jak i żony zawsze wywołuje najcięższy kryzys małżeński, który jest najczęstszą przyczyną rozpadu małżeństwa i uzasadnioną podstawą faktyczną wyroku rozwodowego.

ZAPAMIĘTAJ!

– Wierność w miłosnym związku w każdej fazie jego trwania, w narzeczeństwie, w małżeństwie, w rodzinie i w trzecim wieku, to stałość w uczuciach do partnera potwierdzana oddaniem, lojalnością i zaufaniem.

– Każdy przypadek zdrady w stałym związku miłosnym, do którego dojdzie na którymkolwiek formalnym etapie jego istnienia, narusza zgodność i stabilność, burzy lub niszczy jego podstawowe więzi: bliskości, zaufania, wspólnego pożycia i jest nie do zapomnienia przez drugiego partnera.

– Wierność to podstawowa więź każdego związku miłosnego, która może zapewnić trwałość i zgodność związku miłosnego do końca życia partnerów, bo jest podstawą innych koniecznych więzi: bliskości, zaufania, opieki i bezpieczeństwa.

– Trudno zbudować nowy, trwały i zgodny związek miłosny z osobą, która kiedyś zdradziła swojego partnera w innym związku. Także gdy zdradziła z Tobą i teraz budujecie nowy związek. Zawsze będziesz pamiętał, Czytelniku, że Twój partner już raz dopuścił się zdrady, więc możesz


Zadowolenie ze WSPÓŁŻYCIA SEKSUALNEGO to klucz do trwałości związku małżeńskiego/ i innego stałego.

Kategoria:książka , O miłości

Na czym powinno polegać satysfakcjonujące pożycie seksualne partnerów we wzorowym związku miłosnym?

Kiedy mówimy o współżyciu seksualnym w związku miłosnym dwojga ludzi w całym ich życiu, to należy wyraźnie podkreślić, że chodzi o takie zjednoczenie cielesne, które powinno dawać pełne zaspokojenie seksualne wraz z osiągnięciem orgazmu. We wzorowym związku miłosnym powinno to być ukoronowanie wszystkich pozostałych więzi (oprócz fizycznej), w tym więzi psychicznej, duchowej, emocjonalnej i intelektualnej.

       Współżycia seksualnego w stałym związku miłosnym nie należy mylić, a tym bardziej utożsamiać, z seksem rozumianym jako „zaliczenie” partnera seksualnego dla przygody, dobrego samopoczucia ani sprawdzenia się w roli „supersamca” albo „zdobywczyni mężczyzn”. Ten drugi rodzaj współżycia seksualnego zasadniczo różni brak wymienionych więzi występujących w prawdziwej miłości, ze wzajemnym oddaniem partnerów.

Dlaczego zatem współżycie seksualne jest tak istotne w związku miłosnym dwojga ludzi?

Odpowiedź brzmi już w pytaniu: czy jest możliwe pełne i szczęśliwe życie człowieka bez korzystania ze swojej seksualności i uprawiania seksu? Nie! To jakby niepełnosprawne, pod względem fizycznym i psychicznym, życie człowieka, bez wzroku i oglądania świata, bez słuchu, głosów natury i drugiego człowieka, dotyku, węchu, czyli bez możliwości czerpania radości z życia przez wszystkie lub poszczególne zmysły ludzkie. Pełnia życia to satysfakcja, radość i szczęście z udanego współżycia dwojga kochających się ludzi. Jego brak lub niemożliwość pełnego korzystania ze swojej seksualności, niezadowolenie z pożycia – wcześniej czy później będą prowadzić związek do destabilizacji lub rozpadu.

Gdzie i kiedy powinien zaczynać się seks w normalnym, codziennym życiu małżeńskim?

Pewnie zaskoczę niektórych z czytających, kiedy przewrotnie odpowiem, że seks w małżeństwie nie zaczyna się dopiero w łóżku. Mąż, który tak myśli, jest w błędzie. Podobnie myli się żona, która bezlitośnie krytykuje męża za dnia, a potem oczekuje od niego inicjatywy i aktywności seksualnej podczas gry wstępnej. Seks małżeński powinna poprzedzać wzajemna bliskość, wyraźnie odczuwalna przynajmniej tego dnia, wyrażana we wszystkich możliwych sferach, o których wspominałem, opisując ją: emocjonalnej (uczuciowej), intelektualnej i fizycznej. Każdego dnia, dużo wcześniej, przed rozpoczęciem gry wstępnej w łóżku, małżonkowie powinni tworzyć wyczuwalne poczucie serdeczności, wdzięczności zrozumienia w podejmowaniu wspólnych decyzji oraz bliskości przy wykonywaniu zwykłych czynności domowych. Ta atmosfera siłą rzeczy rodzi w jednym lub drugim małżonku albo w obojgu chęć zbliżenia fizycznego. Już wtedy zaczyna się seks w małżeństwie.

Co prawda zdarzają się i tacy, którzy twierdzą, że seks godzi małżeństwo skłócone, wygasza długotrwałe nieporozumienia, czyli jest lekarstwem na zgodę, tak jak zażycie tabletki przeciwbólowej. Ja, podobnie jak wielu psychoterapeutów, mam odmienne zdanie. Uważam, że piorunujący seks w małżeństwie, podobnie jak burzliwa miłość, nie wróży trwałości i zgodności związku.

Tak jak wspomniałem na wstępie, dobre lub złe początki małżeńskiego życia seksualnego tworzą podstawy do dalszego współżycia przez cały okres trwania pożycia. Prawie każdy z nas z własnego dzieciństwa i młodości pamięta, że nasze wychowanie seksualne przez rodziców, a także przez szkołę pozostawiało wiele do życzenia. Powiem wprost – większość z nas była karmiona zakazami, nakazami, przesądami, stereotypami postępowania przez rodziców, księży, nauczycieli, którzy tłumaczyli nam, co wolno, a czego nie wolno w seksie. Nasyceni najczęściej nieprawdziwymi mitami w sprawach seksualności, pozbawieni prawdziwej wiedzy lub nafaszerowani pornografią z internetu małżonkowie wkraczają w seks małżeński. Nie odkryję zatem niczego nowego, jeżeli stwierdzę, że to nie wróży im dobrze.

Kiedy nowożeńcy znajdują się jeszcze na etapie „miodowego miesiąca”, niewprzęgnięci w trudne realia życia, ich seks jest prawie w całości zdominowany emocjami i nieskażonym instynktem miłosnym przeniesionym z okresu miłości romantycznej. Nie widzą, bo nie zwracają jeszcze uwagi na to, jak będzie kształtować się ich dalsze pożycie seksualne przez całe życie, co może i co będzie im w tym przeszkadzać.

Czy do współżycia seksualnego w małżeństwie potrzebna jest wiedza i doświadczenie o technikach i pozycjach seksualnych?

Jak w każdej dziedzinie życia i pracy, wiedza i praktyka są potrzebne, bo prawie zawsze pomagają, a raczej nigdy nie szkodzą. Podobnie dzieje się w sferze współżycia seksualnego, a szczególnie w związku małżeńskim, który ma przetrwać do końca życia.

Pozytywna odpowiedz wynika już z samego faktu, że z reguły każdy związek małżeński poprzedza jakiś okres narzeczeństwa. Podstawowym zaś celem i sensem narzeczeństwa jest dobór i dopasowanie się zakochanych partnerów pod każdym możliwym względem. W rozdziale „O miłości” postawiłem tezę, że w okresie narzeczeństwa zakochani partnerzy powinni realnie sprawdzić wszystkie siedem cech jako warunków koniecznych prawidłowego doboru przed zawarciem związku małżeńskiego, a więc także ocenić współżycie seksualne i dopasowanie pod względem seksualnym. Sprawdzenie i ocena to nic innego jak konieczność zdobycia niezbędnej wiedzy teoretycznej o seksie oraz praktycznego doświadczenia podczas zbliżeń fizycznych, właśnie w okresie narzeczeństwa.

Aby rozpocząć współżycie seksualne w ogóle, konieczne jest zdobycie wiedzy teoretycznej o samym stosunku seksualnym, przynajmniej w podstawowym zakresie. Trzeba zatem wiedzieć, że prawidłowy stosunek seksualny powinien mieć cztery fazy, i nauczyć się, czym się charakteryzują poszczególne z nich:

–  pierwsza, zwana grą wstępną (tu występują pożądanie i pobudzenie seksualne),

–  druga, zwana z francuskiego plateau,

–  trzecia, kulminacyjna, zwana orgazmem lub szczytowaniem,

–  czwarta, czyli etap odprężenia, spadku napięcia i relaksacji.

Dla naszych rozważań koniecznie trzeba wiedzieć, że najważniejsze znaczenie podczas stosunku ma pierwsza faza, bo to głównie od jej przebiegu zależy osiągnięcie orgazmu. Należy zdawać sobie sprawę od początku pożycia małżeńskiego, że dobre, zadowalające współżycie w decydującej mierze zależy od tego, czy małżonkowie osiągają tyle orgazmów podczas stosunków, ile daje im wystarczającą satysfakcję. Co do pozycji i technik seksualnych nie trzeba mieć zbyt dokładnej wiedzy, ponieważ należy pamiętać, aby znajomość formy nie przerosła treści, czyli przeżyć. Muszę jednak wyraźnie podkreślić, że wiedza i  doświadczenie seksualne zdobyte na etapie miłości romantycznej i narzeczeństwa, bez względu na ich skalę, nigdy nie będą wystarczające w małżeństwie. Tak jak będzie się zmieniać i rozwijać pożycie małżeńskie, powinna wzrastać wiedza i doświadczenie seksualne małżonków. Znajomość technik, pozycji i rodzaju stosunków seksualnych nie może nigdy zastępować instynktu, odruchów i emocji seksualnych pochodzących z głębi uczuć, serca i zapamiętania. Jeżeli tak się stanie, że technika i pozycje uprawiania seksu zdominują dążenia małżonków do osiągnięcia rozkoszy i satysfakcji ze spełnienia seksualnego, małżeńskie zbliżenia fizyczne staną się zimnym, mechanicznym rzemiosłem. Małżonkowie muszą mieć świadomość, że zdobywana wiedza i doświadczenie powinny służyć przede wszystkim jako środek do osiągania dwóch podstawowych celów współżycia seksualnego w małżeństwie:

–  jak największej i najczęstszej satysfakcji z każdego stosunku małżonków kończącego się przeżyciem orgazmu,

–  spłodzenia dziecka, czyli stworzenia potomstwa.

Wiedza o seksie, o technikach i pozycjach seksualnych, zarówno przed zawarciem małżeństwa, jak i w jego trakcie, powinna być wykorzystywana jako narzędzie do wyrażania pozytywnych przeżyć, emocji, odczuć podczas pełnego i wzajemnego oddania w każdym akcie miłosnym małżonków.

Seks w małżeństwie musi być przede wszystkim efektem i wyrazem panujących w małżeństwie nastrojów, uczucia serdeczności, czułości, wdzięczności i zrozumienia. Dlatego lepiej przestać poszukiwać i zawracać sobie głowę pozycjami i techniką współżycia, bo to nie one są najważniejsze w seksie małżeńskim. W dobrym związku, przepełnionym na co dzień ciepłem, radością życia, zaufaniem i bliskością, małżonkowie sami, w drodze wzajemnych doświadczeń seksualnych, powinni poznawać i dobierać odpowiadające im sposoby, techniki i pozycje współżycia, które będą dostarczać maksymalnej rozkoszy i satysfakcji seksualnej. Ta rada jest szczególnie ważna dla partnerów w pierwszych latach małżeństwa.

Czy marzenia, fascynacje, upodobania, potrzeby lub inne zachowania seksualne partnerów w związku małżeńskim są normalne?

Często i prawie każdego z nas nurtowały lub nadal nurtują pytania: Co jest dobre, a co złe w seksie?

Co jest grzechem, a co może być moralnie dozwolone? Jakie zachowania są zdrowe, a które wymagają leczenia? Które czynności są prawnie karalne, a które nie?

Najkrócej rzecz ujmując, chcemy wiedzieć, co w seksie jest normalne i nie zakłóca szczęścia małżeńskiego lub innego stałego związku. Jeszcze do dziś pobrzmiewają staroświeckie poglądy, zgodnie z którymi za nienormalne uważa się uprawianie seksu oralnego (z języka łacińskiego – ustnego), analnego (z języka łacińskiego – odbytniczego), i postrzeganie masturbacji jako niebezpiecznej dla zdrowia. Te przekonania nie znajdują żadnego uzasadnienia medycznego, prawnego, etycznego ani nawet religijnego.

Również za złe wychowawczo należy uznać głoszenie i wpajanie takich przekłamań dzieciom przez rodziców, a także, co się jeszcze zdarza, przez katechetów w nauczaniu religii. Dzisiaj ginekolodzy, seksuolodzy, psychoterapeuci, prawnicy jednoznacznie zaprzeczają szkodliwości praktyk seksu oralnego, analnego czy złemu wpływowi masturbacji. Słynni amerykańscy badacze problemów seksualnych, William Masters i Virginia Johnson, po 11 latach badań zakończonych wydaniem w latach 1966 i 1970 bestselleru Życie seksualne człowieka udowodnili fałszywość i bezpodstawność przestarzałego, stereotypowego myślenia o seksualności ludzi. Stwierdzili, że pojawiły się nowe techniki seksualne, nowe strefy erogenne, a także nowe oczekiwania i potrzeby współżycia seksualnego, które są naturalne i normalne w życiu każdego człowieka. Zaraz po nich w 1972 r. brytyjski lekarz naukowiec Alex Comfort wydał książkowy przewodnik Radość seksu. To w nim jednoznacznie stwierdził, że normalne jest każde zachowanie seksualne, które:

–  sprawia przyjemność obojgu partnerom,

–  nie wyrządza nikomu krzywdy,

–  nie wywołuje niepokoju,

–  nie ogranicza możliwości.

Alex Comfort wskazuje, że w normie seksualnej mieści się wszystko, co robią partnerzy dojrzali (w znaczeniu pełnoletni), na co jest obopólna zgoda, co daje zadowolenie seksualne i nie szkodzi ani kochankom, ani innym ludziom.

Należy także podkreślić, że masturbacja, jako jedno z bardzo częstych zachowań seksualnych, zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet, nie jest szkodliwa dla zdrowia, nie jest czynem niemoralnym ani grzechem. Co więcej, w podobny sposób do masturbacji partnerzy w związku mogą zaspokajać swoje i wspólne potrzeby czy upodobania, jeżeli daje im to zadowolenie.

Reasumując, nie istnieje żaden normatywny wzorzec zachowania seksualnego. Oznacza to, że o tym, jakie techniki, sposoby, pozycje i rodzaje stosunków seksualnych (oralny, analny, inne) będą stosowali partnerzy związku, decydują wyłącznie oni sami.

Inaczej należy traktować takie zachowania seksualne, jak uzależnienie od seksu, seksoholizm czy erotomanię. Wszystkie one świadczą o niezdolności do panowania nad swoimi impulsami seksualnymi, czyli utrzymania nad nimi kontroli. Takie powtarzające się zachowania można określić jako obsesję na punkcie seksualności. Jak każde uzależnienie, mogą dezorganizować nie tylko życie własne partnera, lecz przede wszystkim związek małżeński. W zależności od stopnia uzależnienia mogą wymagać stosownego leczenia.

Kto powinien przejawiać większą inicjatywę seksualną w małżeństwie: mąż czy żona?

W dawnym, stereotypowym i religijnym myśleniu powszechnie uznawano, że to mężczyzna (mąż) powinien zabiegać o względy kobiety (żony). Grzeszne byłoby, gdyby to „niewinna, słaba istota” ciągnęła mężczyznę do łóżka. Takie poczynania kobiet, żon, matek nazywano „moralnym wyuzdaniem”. Wraz z emancypacją i postępami na drodze do równouprawnienia kobiety osiągnęły także swobodę realizowania woli i praw w pożyciu seksualnym. Dzieje się tak nadal, głównie w kulturze społeczeństw zachodnich, amerykańskich i europejskich. W naszej polskiej rzeczywistości, w zależności od wychowania i stopnia świadomości społecznej, jeszcze bywa różnie z wiedzą seksualną. Między innymi z tego powodu wśród zakochanych i par małżeńskich krążą pytania o to, kto pierwszy powinien przejawiać inicjatywę w seksie. Właściwie odpowiedź powinna być oczywista dla samych partnerów, jeżeli łączy ich rzeczywiste poczucie bliskości, zaufanie i zrozumienie. Zakochanych partnerów nie powinien wstrzymywać ani staromodny stereotyp pierwszeństwa mężczyzny, ani obłudne poczucie wstydu.

          O satysfakcjonującym dla dwojga partnerów współżyciu seksualnym możemy mówić tylko wtedy, gdy oboje małżonkowie będą aktywni. Nie chodzi wyłącznie o obustronną aktywność co do inicjatywy, ale również o aktywność podczas całego aktu seksualnego. Aktywność w seksie to nie tylko zapoczątkowanie współżycia i to najlepiej przez męża, podczas gdy żona wyrazi milczącą, bierną zgodę lub wypowie: „Tak”, „Chcę”. Przecież oboje pragną czerpać z seksu jak najwięcej zadowolenia, a więc osiągnąć szczytowanie – orgazm. Nie można osiągnąć pełni szczęścia w seksie, biernie oddając swoje ciało. Tym wszystkim, którzy skarżą się, że w stosunkach seksualnych w małżeństwie nie osiągają orgazmu, radzę głęboko przemyśleć i samemu sobie udzielić odpowiedzi na pytania: Czy rzeczywiście aktywnie uczestniczyłam/uczestniczyłem w naszych przeżyciach seksualnych? Czy oddawałam/oddawałem się aktywnie ciałem, sercem, duszą i emocjami mojemu partnerowi (partnerce) w czasie całego aktu miłosnego, przejawiając inicjatywę? Wszyscy zgodnie twierdzą, że oddanie w miłości to kochać i być kochanym. Tak samo oddanie w stosunku seksualnym to dawanie i branie seksu, to dawanie swojego ciała i branie ciała partnera, to dawanie przeżycia seksualnego i branie go, to w końcu dawanie przyjemności po to, by ją otrzymać. Obustronna satysfakcja seksualna to aktywna gra wstępna obojga małżonków, to wzajemne pieszczoty, rozkosze, bezwiedne i zmysłowe szczytowanie zakończone gestami, rozmowami i wyciszeniem w poczuciu spełnionej bliskości.

Trzeba pamiętać, że pełnię zadowolenia z pożycia seksualnego w związku daje nie częstotliwość stosunków, lecz ich jakość, wyrażająca się także aktywnością seksualną obojga partnerów. Seks mniej cieszy, kiedy w stosunku seksualnym osiąga się wyłącznie własną przyjemność. Z jednej strony to bardzo dobrze, że każdy chce czuć zadowolenie i przyjemność z seksu, lecz takie rozumowanie jest samolubne. Nie ma w nim poczucia wzajemnej miłości i oddania, które dopiero rodzą pełnię satysfakcji seksualnej. Wiedz, Czytelniku, że złotym środkiem do trwałego zadowolenia seksualnego w małżeństwie jest zasada: „Dawaj seks, aby druga strona osiągała maksimum zadowolenia, nie zapominając o swojej przyjemności”. W seksie małżeńskim trudno za każdym razem osiągać obustronny orgazm. Może być tak, że dziś ja daję tobie, innym razem ty dajesz mnie pełnię zadowolenia.

Na koniec przypomnę tytułowe motto z rozdziału „O miłości”. Na czym polega spełnienie w miłości jako pierwszy z siedmiu warunków prawdziwego szczęścia? Jest nim wzajemne oddanie w miłości, czyli kochanie i bycie kochanym!

Co może utrudniać współżycie seksualne w małżeństwie, przeszkadzać mu, burzyć je lub niszczyć i jak temu przeciwdziałać?

Na początek bardzo ważna praktyczna rada. Wstępując w związek małżeński, każdy partner powinien sobie zadać pytanie: Czy mam jakieś kompleksy na tle swojej seksualności, złe przekonania, doświadczenia, poglądy i wątpliwości związane ze współżyciem seksualnym? Mogą to być przeszkody tkwiące w świadomości i podświadomości, które zostały wszczepione w okresie dzieciństwa i wczesnej młodości. Mogą to być często głęboko skrywane małe i większe kompleksy. Uświadomienie sobie tego faktu, a następnie odpowiednie przeciwdziałanie, tam gdzie to jest potrzebne, jest bardzo ważne dla przebiegu pożycia seksualnego i szczęśliwego życia małżeńskiego. Te często fałszywe, niejednokrotnie bzdurne zakazy, kompleksy, ograniczenia czy nawet zabobonne groźby, niewyeliminowane zaraz na początku pożycia, mogą wytworzyć trwałą barierę psychiczną uniemożliwiającą normalne, swobodne, radosne, a przede wszystkim satysfakcjonujące współżycie seksualne.

Podam konkretne przykłady, które stały się powodem rozpadu małżeństw. W czasie procesu rozwodowego klientka z dość długim stażem małżeńskim wyznała, że do końca współżycia z mężem męczyło ją poczucie wstydu swoją nagością. Z tego powodu w stosunkach seksualnych czuła się onieśmielonym dawcą usługi seksualnej, nigdy bowiem nie mogła osiągnąć orgazmu, a starała się jakoś zaspokoić męża. Ten przy niej szczytował, ona natomiast dopiero w samotności bez skrępowania się zaspokajała, osiągając zadowolenie. Prawie wyłącznym dopuszczalnym przez nią miejscem i techniką seksu był stosunek w łóżku, w pozycji bocznej od tyłu, po ciemku lub w półmroku. Taka sytuacja trwała aż do rozpadu związku z innych przyczyn, które – jak się później okazało – miały związek z jej i męża niezadowoleniem ze współżycia, notabene zawinionym przede wszystkim przez nią. Kobieta przyznała, że temat wstydu przed nagością nigdy nie był przedmiotem rozmowy małżeńskiej.

W innym przypadku, także kończącym się rozwodem, mąż opisywał, że do współżycia seksualnego z żoną dochodziło tylko wtedy, kiedy była ona „na luzie”, pod wpływem alkoholu. Wielokrotnie próbował zbliżyć się do niej, gdy była trzeźwa, ale zawsze kończyło się to odmową i wyrzutami. Przypominam sobie z młodości głoszony dość często pogląd, chyba religijny, że ludzie powinni się kochać „po bożemu”, czyli tylko w łóżku, w pozycji leżącej, twarzą w twarz, przy czym mężczyzna powinien być na górze. Większość z nas w tamtych czasach była wręcz oduczana dążenia do bliskiego kontaktu z miejscami seksualnymi, w tym narządami płciowymi, a u kobiet nawet z piersiami.

Chcę Cię, Czytelniku, uspokoić. Przekazuję tylko oczywiste dziś prawdy w miejsce krążących do niedawna mitów dotyczących seksualności człowieka.

– Nie ma idealnego, praktycznego wzorca seksu małżeńskiego, nie może być zatem żadnej idealnej „pomocy seksualnej”. Stąd nie jest możliwe udzielenie trafnej porady o charakterze ogólnym, która będzie możliwa do zastosowania w każdym indywidualnym przypadku.

– Nie ma superidealnego pożycia seksualnego w małżeństwie trwającym przez całe życie. Tak jak w każdej dziedzinie życia, tak w seksie raz układa się dobrze lub bardzo dobrze, innym razem gorzej lub źle, co niejednokrotnie może oznaczać brak współżycia nawet przez dłuższy okres.

– Nieprawdą jest, że dla kobiet najważniejszy w seksie jest rozmiar męskiego członka, czas trwania stosunku i pokaz sprawności seksualnej. Z wielokrotnie powtarzanych badań wynika, że kobiety potrzebują zupełnie czego innego. Według nich najlepszy kochanek jest czuły, kocha partnerkę i jej ciało, a podczas zbliżenia stwarza możliwość osiągnięcia przez nią pełni zadowolenia w postaci orgazmu, niekoniecznie wielkością członka i różnorodnością pozycji i technik seksualnych.

– O dobrym pożyciu seksualnym nie świadczy wysoka częstotliwość stosunków, lecz ich jakość. Nie ma żadnych ogólnych reguł, dlatego najlepiej kochać się tak często, jak to sprawia przyjemność obu stronom. Brytyjski badacz Alex Comfort w swoim przewodniku Radość seksu wskazywał: „Strzeż się własnej obsesji na punkcie częstotliwości i nie słuchaj, co opowiadają »przyjaciele«”.

Co ma robić małżonek, jeżeli stwierdzi iż nie kocha partnera/kę? /

Chodzi o brak uczucia:

–  istniejący przed i po zawarciu związku małżeńskiego, którego partner jest świadomy,

–  uświadomiony przez partnera (partnerów) po zawarciu związku jako błąd,

–  wskutek wygaśnięcia uczucia miłości.

Ten fakt dość często jest trzymany głęboko w tajemnicy przez jednego lub oboje małżonków. Dzieje się tak dlatego, że partner czuje lęk przed skutkami ujawnienia tego przykrego faktu lub brakuje z jego strony szczerości i otwartości w asertywnej rozmowie. Takie zachowanie odbija się negatywnie na bliskości, a przede wszystkim na współżyciu seksualnym. Im dłużej ukrywany jest fakt braku miłości, tym coraz bardziej pogarsza się pożycie seksualne. Uważam, że jedynym dobrym wyjściem z sytuacji zawsze jest szczera, konkretna rozmowa, nawet wtedy, kiedy małżonek nie jest w 100% pewny braku miłości. Właśnie wtedy można jeszcze uratować, odbudować lub zrodzić znowu to uczucie. Brak rozmowy i pozorowanie bliskości, a co gorsza stosunków seksualnych, i tak nieuchronnie skończy się albo tragicznym życiem partnera w nieszczęśliwym związku małżeńskim, albo jego rozpadem i rozwodem. Wielokrotnie to stwierdziłem, prowadząc sprawy rozwodowe. Jeżeli zatem znajdziesz się w takiej sytuacji życiowej, Czytelniku, czego nikomu nie życzę, nie zwlekaj zbyt długo i podejmij odważnie działania.

 W pierwszej kolejności spokojnie i rozważnie utwierdź się:

–  czy jest tak, jak myślisz i czujesz?

–  co łączy Cię z partnerem?

–  czy to jest miłość, w której odnajdujesz siedem najważniejszych cech do jej istnienia, w tym satysfakcję ze współżycia seksualnego?

–  czy to „coś” da Ci zadowolenie w małżeństwie i rodzinie do końca życia na miarę Twojego szczęścia?

Bez względu na odpowiedź w drugiej kolejności powinieneś doprowadzić do decydującej rozmowy, jednej lub wielu.

ZAPAMIĘTAJ!

  1. Satysfakcjonujące współżycie seksualne to zjednoczenie cielesne dające pełne zaspokojenie seksualne wraz z osiągnięciem orgazmu, będące ukoronowaniem pozostałych (po zbliżeniu fizycznym) więzi łączących
  2. partnerów w stałym związku miłosnym, w tym przede wszystkim więzi uczuciowej (emocjonalnej), duchowej, i intelektualnej.
  3. Nie będzie pełni szczęścia w miłości oraz trwałego, stabilnego i zgodnego związku miłosnego bez satysfakcjonującego obie strony współżycia seksualnego. Tzw. białe małżeństwo jest pozbawione bliskości i więzi emocjonalnej, które są nierozerwalnie powiązane. Po prostu nie ma w nim pełnego oddania w miłości, a związek jest pusty.
  4. Seksualność w związku miłosnym jest głównym źródłem siły życiowej każdego partnera osobno i mocy twórczej związku miłosnego w każdej fazie życia, w miłości romantycznej, w okresie narzeczeństwa, w związku małżeńskim (konkubinacie), w rodzinie i w trzecim wieku.
  5. Zadowolenie ze współżycia seksualnego na każdym etapie i w każdym okresie trwania związku jest najlepszym motorem na drodze do realizacji celów życiowych. I odwrotnie – złe, niedające satysfakcji współżycie od chwili pełnego uświadomienia sobie tego faktu może być i często jest źródłem nieszczęść związku. Ratunkiem jest jak najwcześniejsza  terapia, podjęta wspólnie przez partnerów z pełną świadomością i zgodą.
  6. Spełnienia w miłości nie da się nigdy osiągnąć bez zadowolenia ze współżycia seksualnego z kochanym i kochającym partnerem.

DOPASOWANIE to najlepsza gwarancja wzajemnej miłości i zgodności w związku małżeńskim/ innym stałym.

Kategoria:książka , O miłości

Na czym powinno polegać dopasowanie w idealnym związku miłosnym?

Dopasowanie partnerów prawdziwej miłości to wzajemne dostosowanie się przede wszystkim pod względem:

–  cech charakteru (osobowości),

–  poziomu inteligencji (mądrości),

–  uznawanych przez partnerów wartości życiowych,

–  priorytetów i kolejności osiągania celów życiowych,

–  przekonań światopoglądowych, w tym religijnych,

–  seksualności,

–  zainteresowań.

Mówiąc o dopasowaniu w trwałym związku miłosnym, mam na myśli wszystkie fazy związku miłosnego. Muszę z całą mocą doświadczenia podkreślić, że o optymalnym dopasowaniu partnerów w związku decydują dwa pierwsze etapy, to jest miłość romantyczna oraz stały związek partnerski w małżeństwie lub konkubinacie. W tym okresie życia partnerzy kształtują swoje indywidualne cechy osobowości, a w przypadku kiedy zaczną tworzyć związek miłosny, kształtowanie stałych cech charakteru następuje wspólnie na drodze osiągania postawionych przez nich celów aktualnego i przyszłego losu związku. Natomiast w trzeciej fazie związku miłosnego, to jest miłości rodzinnej, następuje przede wszystkim kształtowanie bądź dostosowywanie własnych cech w kierunku niezbędnym do życia rodzinnego, w związku z urodzeniem, wychowywaniem i kształceniem dzieci.

Czwarta faza związku miłosnego, miłość trzeciego wieku, jest w zasadzie skutkiem i efektem wcześniejszego doboru oraz dopasowywania się partnerów głównie na etapie miłości romantycznej i małżeńskiej. Według mnie dobór i dopasowanie partnerów powinny być zakończone świadomą, indywidualną, a następnie wspólną oceną trafności doboru partnerów przed przejściem do stałego związku przez zawarcie małżeństwa (przejścia do życia w konkubinacie).

Jako prawnik specjalizujący się w sprawach rozwodowych chcę podkreślić, jak istotny wpływ na dobry związek małżeński ma właściwy dobór, czyli dopasowanie się partnerów. Posłużę się w tym celu jakże trafnym życiowo aforyzmem pisarki i publicystki Magdaleny Samozwaniec: „Najwięcej rozwodów jest dlatego, że ludzie się pobierają, a nie dobierają”.

Przechodząc do omówienia poszczególnych elementów dopasowania, wymienionych na początku, postaram się je przedstawić w aspekcie negatywnych skutków wynikających ze złego ich doboru przez partnerów. Gdy chodzi o osobowość partnera, czyli najważniejszy element dopasowania, zacznę od prostego pytania: czy można stworzyć zgodny i trwały dozgonnie związek dwojga choleryków o impulsywnym usposobieniu i nieprzejawiających cech ugodowości? Odpowiedź wydaje się dość oczywista – nie. Z doświadczenia zawodowego wiem, że zbyt zróżnicowany poziom inteligencji, chociażby tylko pod względem wykształcenia, często stanowił praprzyczynę rozpadu wielu związków małżeńskich i konkubinatów. Z kolei zastanówmy się, jak będzie wyglądał związek miłosny na przykład w fazie małżeńskiej lub rodzinnej, kiedy dla jednego partnera najwyższą wartością i celem życia będzie dobro rodziny i wychowanie dzieci, a dla drugiego kariera osobista i sława. Oczywiste wydaje się, że dla istnienia i rozwoju stałego związku wręcz konieczna jest zbieżność najważniejszych celów życiowych obojga partnerów.

Wyobraźmy sobie, jaki wpływ na zgodność i trwałość związku wywrzeć mogą odmienne przekonania światopoglądowe czy religijne partnerów, na przykład co do pochodzenia człowieka, wiary w Boga, a nawet w sprawie legalizacji homoseksualnych związków partnerskich. W jaki sposób tacy partnerzy związku rodzinnego będą wspólnie i zgodnie wychowywali bądź wpływali na wychowanie i kształcenie dzieci?

Zapewne łatwiej będzie nam ocenić wpływ na związek miłosny różnych zainteresowań partnerów związku. W tym zakresie głównie chodzi o dobór i dopasowanie się partnerów o skrajnie różnych zainteresowaniach, które w ocenie drugiego partnera mogą lub będą godzić w trwałość lub jedność związku miłosnego, przede wszystkim na etapie związku małżeńskiego (konkubinatu) i rodzinnego.

Sięgam do jednego przykładu z mojego doświadczenia zawodowego, kiedy istotną przyczyną rozkładu, a następnie rozwodu było wręcz obsesyjne zainteresowanie żony turystyką i podróżami przy wyraźnym domatorstwie męża. W tym przypadku mąż w podeszłym wieku, kiedy usamodzielniły się dzieci, zdecydował się rozejść w poszukiwaniu, jak to określił, bliskości i ciepła domowego ogniska.

Na zakończenie omawiania znaczenia dopasowania celowo pozostawiłem kwestię wpływu seksualności partnerów na zgodność, trwałość i pełnię związku miłosnego, i to na każdym etapie życia partnerów. Moim zdaniem kwestia dopasowania seksualnego jest jednym z bardzo istotnych elementów całego problemu współżycia seksualnego w związku miłosnym trwającym przez całe życie partnerów. Natomiast samo dopasowanie seksualne rozpoczyna się z reguły na etapie miłości romantycznej i ten okres ma decydujące znaczenie dla pozytywnego rozwoju pożycia seksualnego partnerów w dalszych fazach związku.

Jak wielu seksuologów, psychoterapeutów małżeństwa i rodziny, stoję na stanowisku, że złe doświadczenia seksualne z okresu miłości romantycznej oraz z początków miłości małżeńskiej, partnerskiej lub złe dopasowanie, a także niedostateczna wiedza o wpływie współżycia seksualnego na trwałość związku stanowią najczęściej występujące przyczyny rozpadów związków i rozwodów. Niestety, w naszej polskiej społeczności sprawy dotyczące seksu nadal są dość powszechnie uznawane za temat tabu, co w dużej mierze kładę na karb niewydolnej edukacji seksualnej, o czym będę mówił w rozdziale „O rodzicielstwie i wychowaniu”.

Czy jest uniwersalna recepta albo złoty środek na prawidłowy dobór i dopasowanie partnerów, aby mogli stworzyć stały i zgodny związek, który przetrwałby przez całe życie?

Niestety, nie ma i chyba nie może być takiej recepty ani sposobu, bo każdy człowiek to niepowtarzalna indywidualność o innym charakterze, o różnych potrzebach, wyznająca własne wartości, mająca swoje poglądy, zainteresowania, pasje, a także swoje wady. Kiedy na drodze życiowej spotkają się takie dwie różne indywidualności i „zaiskrzy” między nimi, pojawi się „chemia miłosnego zauroczenia”, to tylko one same, a nie żadna teoretyczna reguła, mogą się dobrać, dopasować, sprawdzić w jakimś niezbędnym czasie, by w końcu świadomie podjąć decyzję o stworzeniu stałego związku miłosnego.

Co istotne, proces dobierania i dopasowywania się partnerów powinien być przeprowadzony w świadomie i to w okresie niezbędnym do wspólnego ukształtowania cech, elementów i więzi łączących ich związek teraz i na przyszłość, aż do końca życia. Tym właściwym czasem jest okres narzeczeństwa, a szczególnie jego druga faza, nazwana przeze mnie „twórczym zaangażowaniem”. Mówiąc językiem praktycznym, każda para partnerów wspólnie i każdy partner indywidualnie powinni odnajdywać i sprawdzać swoje dopasowanie pod względem cech charakteru, poziomu inteligencji, wieku i doświadczenia, doboru uznawanych przez siebie wartości i celów życiowych, poglądów i zainteresowań.

W dzisiejszych czasach dyskusyjne jest jeszcze zagadnienie, chociaż głównie w społeczności chrześcijańskiej, czy młodzi partnerzy w narzeczeństwie powinni dopasowywać się we współżyciu seksualnym. Dla mnie, praktyka zawodowo zajmującego się przez wiele lat prawem rodzinnym i sprawami rozwodowymi, nie ma żadnych wątpliwości, że każdy młody człowiek przed utworzeniem stałego związku partnerskiego, a tym bardziej prawnie sformalizowanego jako małżeństwo, powinien sprawdzić się sam co do swojej seksualności (tożsamości, zdrowotności i potrzeb) oraz obowiązkowo (!) wspólnie z partnerem, czy ich pożycie seksualne może dać im satysfakcję dziś i w przyszłości, a przede wszystkim stwarzać możliwość założenia rodziny.

Jeżeli partnerzy w związku miłości romantycznej, w narzeczeństwie, nie dokonają świadomego doboru i nie sprawdzą dopasowania podobieństw cech osobowości i innych niezbędnych łączników do stałego związku bądź też sprawdzą tylko niektóre z nich albo – co gorsza – popełnią błąd zaufania, to ten bardzo ważny egzamin życiowy pozostaje im do zaliczenia już w małżeństwie lub konkubinacie. Niestety, dość często zdarza się i tak, że po przejściu z miłości romantycznej do stałego związku szybciej rodzi się dziecko, niż dokonuje się właściwy sprawdzian dopasowania partnerów. Wówczas błąd w doborze i dopasowaniu popełniony w okresie narzeczeństwa nabiera bardziej dramatycznych rozmiarów. Partner, który pierwszy doświadczy świadomości błędu w dopasowaniu, stanie przed podwójnym, jakże trudnym dylematem. Czy dla dobra dziecka po obu stronach związku są możliwe do podjęcia takie działania, które mogą uratować związek, a partnerzy widzą jego dalszy rozwój i przyszłość w następnej fazie związku, czyli w rodzinie? Czy świadomie i realnie stwierdzone przyczyny niedopasowania nie dadzą się usunąć bądź partner lub partnerzy nie mają woli ich usunięcia, w związku z czym ich związek nie ma żadnej przyszłości?

Na tle takiego przykładu proszę zwrócić uwagę, jak ważną rolę w trwałości bytu stałego związku partnerskiego odgrywa praktyczny dobór oraz dopasowanie zakochanych partnerów, który powinien być świadomie podsumowany i dokonany na końcowym etapie miłości romantycznej, przed podjęciem decyzji o przejściu w związek małżeński lub konkubinat.

A na czym polega dopasowanie w szczęśliwym związku małżeńskim?

Dopasowanie partnerów w związku małżeńskim lub innym stałym to wzajemne dostosowanie się przede wszystkim pod względem:

–  cech charakteru (osobowości),

–  poziomu inteligencji (mądrości),

–  uznawanych przez partnerów wartości życiowych,

–  priorytetów i kolejności osiągania celów życiowych,

–  przekonań światopoglądowych, w tym religijnych,

–  seksualności,

–  zainteresowań.

Mówiąc o dopasowaniu w małżeństwie jako trwałym związku miłosnym, mam na myśli wszystkie fazy związku miłosnego, w tym faza związku małżeńskiego. Muszę z całą mocą doświadczenia podkreślić, że o optymalnym dopasowaniu partnerów w związku decydują dwa pierwsze etapy, to jest miłość romantyczna oraz stały związek partnerski w małżeństwie lub konkubinacie. W tym okresie życia partnerzy kształtują swoje indywidualne cechy osobowości, a w przypadku kiedy zaczną tworzyć związek miłosny, kształtowanie stałych cech charakteru następuje wspólnie na drodze osiągania postawionych przez nich celów aktualnego i przyszłego losu związku. Natomiast w trzeciej fazie związku miłosnego, to jest miłości rodzinnej, następuje przede wszystkim kształtowanie bądź dostosowywanie własnych cech w kierunku niezbędnym do życia rodzinnego, w związku z urodzeniem, wychowywaniem i kształceniem dzieci. Czwarta faza związku miłosnego, miłość trzeciego wieku, jest w zasadzie skutkiem i efektem wcześniejszego doboru oraz dopasowywania się partnerów głównie na etapie miłości romantycznej i małżeńskiej. Według mnie dobór i dopasowanie partnerów powinny być zakończone świadomą, indywidualną, a następnie wspólną oceną trafności doboru partnerów przed przejściem do stałego związku przez zawarcie małżeństwa (przejścia do życia w konkubinacie). Jako prawnik specjalizujący się w sprawach rozwodowych chcę podkreślić, jak istotny wpływ na dobry związek małżeński ma właściwy dobór, czyli dopasowanie się partnerów. Posłużę się w tym celu jakże trafnym życiowo aforyzmem pisarki i publicystki Magdaleny Samozwaniec: „Najwięcej rozwodów jest dlatego, że ludzie się pobierają, a nie dobierają”.

Przechodząc do omówienia poszczególnych elementów dopasowania, wymienionych na początku, postaram się je przedstawić w aspekcie negatywnych skutków wynikających ze złego ich doboru przez partnerów. Gdy chodzi o osobowość partnera, czyli najważniejszy element dopasowania, zacznę od prostego pytania:

– czy można stworzyć zgodny i trwały dozgonnie związek dwojga choleryków o impulsywnym usposobieniu i nieprzejawiających cech ugodowości? Odpowiedź wydaje się dość oczywista – nie.

 Z doświadczenia zawodowego wiem, że zbyt zróżnicowany poziom inteligencji, chociażby tylko pod względem wykształcenia, często stanowił praprzyczynę rozpadu wielu związków małżeńskich i konkubinatów.

 Z kolei zastanówmy się, jak będzie wyglądał związek miłosny na przykład w fazie małżeńskiej lub rodzinnej, kiedy dla jednego partnera najwyższą wartością i celem życia będzie dobro rodziny i wychowanie dzieci, a dla drugiego kariera osobista i sława. Oczywiste wydaje się, że dla istnienia i rozwoju stałego związku wręcz konieczna jest zbieżność najważniejszych celów życiowych obojga partnerów.

Wyobraźmy sobie, jaki wpływ na zgodność i trwałość związku wywrzeć mogą odmienne przekonania światopoglądowe czy religijne partnerów, na przykład co do pochodzenia człowieka, wiary w Boga, a nawet w sprawie legalizacji homoseksualnych związków partnerskich. W jaki sposób tacy partnerzy związku rodzinnego będą wspólnie i zgodnie wychowywali bądź wpływali na wychowanie i kształcenie dzieci?

Zapewne łatwiej będzie nam ocenić wpływ na związek miłosny różnych zainteresowań partnerów związku. W tym zakresie głównie chodzi o dobór i dopasowanie się partnerów o skrajnie różnych zainteresowaniach, które w ocenie drugiego partnera mogą lub będą godzić w trwałość lub jedność związku miłosnego, przede wszystkim na etapie związku małżeńskiego (konkubinatu) i rodzinnego.

Sięgam do jednego przykładu z mojego doświadczenia zawodowego, kiedy istotną przyczyną rozkładu, a następnie rozwodu było wręcz obsesyjne zainteresowanie żony turystyką i podróżami przy wyraźnym domatorstwie męża. W tym przypadku mąż w podeszłym wieku, kiedy usamodzielniły się dzieci, zdecydował się rozejść w poszukiwaniu, jak to określił, bliskości i ciepła domowego ogniska.

Na zakończenie omawiania znaczenia dopasowania celowo pozostawiłem kwestię wpływu seksualności partnerów na zgodność, trwałość i pełnię związku miłosnego, i to na każdym etapie życia partnerów. Moim zdaniem kwestia dopasowania seksualnego jest jednym z bardzo istotnych elementów całego problemu współżycia seksualnego w związku miłosnym trwającym przez całe życie partnerów. Natomiast samo dopasowanie seksualne rozpoczyna się z reguły na etapie miłości romantycznej i ten okres ma decydujące znaczenie dla pozytywnego rozwoju pożycia seksualnego partnerów w dalszych fazach związku.

Jak wielu seksuologów, psychoterapeutów małżeństwa i rodziny, stoję na stanowisku, że złe doświadczenia seksualne z okresu miłości romantycznej oraz z początków miłości małżeńskiej, partnerskiej lub złe dopasowanie, a także niedostateczna wiedza o wpływie współżycia seksualnego na trwałość związku stanowią najczęściej występujące przyczyny rozpadów związków i rozwodów. Niestety, w naszej polskiej społeczności sprawy dotyczące seksu nadal są dość powszechnie uznawane za temat tabu, co w dużej mierze kładę na karb niewydolnej edukacji seksualnej, o czym będę mówił w rozdziale „O rodzicielstwie i wychowaniu”.

Czy jest uniwersalna recepta albo złoty środek na prawidłowy dobór i dopasowanie partnerów, aby mogli stworzyć stały i zgodny związek, który przetrwałby przez całe życie?

Niestety, nie ma i chyba nie może być takiej recepty ani sposobu, bo każdy człowiek to niepowtarzalna indywidualność o innym charakterze, o różnych potrzebach, wyznająca własne wartości, mająca swoje poglądy, zainteresowania, pasje, a także swoje wady. Kiedy na drodze życiowej spotkają się takie dwie różne indywidualności i „zaiskrzy” między nimi, pojawi się „chemia miłosnego zauroczenia”, to tylko one same, a nie żadna teoretyczna reguła, mogą się dobrać, dopasować, sprawdzić w jakimś niezbędnym czasie, by w końcu świadomie podjąć decyzję o stworzeniu stałego związku miłosnego.

Co istotne, proces dobierania i dopasowywania się partnerów powinien być przeprowadzony w świadomie i to w okresie niezbędnym do wspólnego ukształtowania cech, elementów i więzi łączących ich związek teraz i na przyszłość, aż do końca życia. Tym właściwym czasem jest okres narzeczeństwa, a szczególnie jego druga faza, nazwana przeze mnie „twórczym zaangażowaniem”. Mówiąc językiem praktycznym, każda para partnerów wspólnie i każdy partner indywidualnie powinni odnajdywać i sprawdzać swoje dopasowanie pod względem cech charakteru, poziomu inteligencji, wieku i doświadczenia, doboru uznawanych przez siebie wartości i celów życiowych, poglądów i zainteresowań.

W dzisiejszych czasach dyskusyjne jest jeszcze zagadnienie, chociaż głównie w społeczności chrześcijańskiej, czy młodzi partnerzy w narzeczeństwie powinni dopasowywać się we współżyciu seksualnym. Dla mnie, praktyka zawodowo zajmującego się przez wiele lat prawem rodzinnym i sprawami rozwodowymi, nie ma żadnych wątpliwości, że każdy młody człowiek przed utworzeniem stałego związku partnerskiego, a tym bardziej prawnie sformalizowanego jako małżeństwo, powinien sprawdzić się sam co do swojej seksualności (tożsamości, zdrowotności i potrzeb) oraz obowiązkowo (!) wspólnie z partnerem, czy ich pożycie seksualne może dać im satysfakcję dziś i w przyszłości, a przede wszystkim stwarzać możliwość założenia rodziny.

Jeżeli partnerzy w związku miłości romantycznej, w narzeczeństwie, nie dokonają świadomego doboru i nie sprawdzą dopasowania podobieństw cech osobowości i innych niezbędnych łączników do stałego związku bądź też sprawdzą tylko niektóre z nich albo – co gorsza – popełnią błąd zaufania, to ten bardzo ważny egzamin życiowy pozostaje im do zaliczenia już w małżeństwie lub konkubinacie. Niestety, dość często zdarza się i tak, że po przejściu z miłości romantycznej do stałego związku szybciej rodzi się dziecko, niż dokonuje się właściwy sprawdzian dopasowania partnerów. Wówczas błąd w doborze i dopasowaniu popełniony w okresie narzeczeństwa nabiera bardziej dramatycznych rozmiarów. Partner, który pierwszy doświadczy świadomości błędu w dopasowaniu, stanie przed podwójnym, jakże trudnym dylematem. Czy dla dobra dziecka po obu stronach związku są możliwe do podjęcia takie działania, które mogą uratować związek, a partnerzy widzą jego dalszy rozwój i przyszłość w następnej fazie związku, czyli w rodzinie? Czy świadomie i realnie stwierdzone przyczyny niedopasowania nie dadzą się usunąć bądź partner lub partnerzy nie mają woli ich usunięcia, w związku z czym ich związek nie ma żadnej przyszłości?

Na tle takiego przykładu proszę zwrócić uwagę, jak ważną rolę w trwałości bytu stałego związku partnerskiego odgrywa praktyczny dobór oraz dopasowanie zakochanych partnerów, który powinien być świadomie podsumowany i dokonany na końcowym etapie miłości romantycznej, przed podjęciem decyzji o przejściu w związek małżeński lub konkubinat

ZAPAMIĘTAJ!

1.Dobór i dopasowanie partnerów w związku miłosnym jest według mnie drugim po bliskości podstawowym i koniecznym warunkiem istnienia stałego, zgodnego i trwającego całe życie związku partnerskiego.

2. Wzorcowy, stały i zgodny związek miłosny, aby mógł przetrwać przez całe życie, powinien być dobrany i dopasowany przede wszystkim pod względem:

–  cech charakteru gwarantujących zgodność współdziałania dla dobra i przyszłości związku partnerskiego,

–  poziomu inteligencji (mądrości) stanowiącego płaszczyznę porozumienia oraz umożliwiającego samorealizację partnerów i rozwój związku,

–  uznawanych wartości, priorytetów i kolejności realizacji celów życiowych,

–  wieku, stanu zdrowia oraz seksualności partnerów, które to czynniki mogą zapewnić stabilność, pełnię życia i długotrwałość związku miłosnego,

–  podobieństwa przekonań światopoglądowych, religijnych i zainteresowań.

3. Dobór i dopasowanie się partnerów w stały, zgodny i trwały związek miłosny powinny nastąpić już w czasie trwania narzeczeństwa, czyli w fazie miłości romantycznej. Decyzja partnerów o zawiązaniu stałego związku partnerskiego w formie małżeństwa lub konkubinatu powinna być podjęta świadomie, po realnej ocenie własnej i wspólnej partnerów stopnia dopasowania w zakresie podstawowych warunków koniecznych do istnienia zgodnego i trwałego związku.

4. W przypadku stwierdzenia niewłaściwego doboru lub niepełnego dopasowania po zawarciu małżeństwa (stworzeniu stałego związku w konkubinacie) partner lub partnerzy nie powinni przechodzić nad tym do porządku dziennego na zasadzie pogodzenia się: „samo się ułoży”, „jakoś to będzie”, „czas sam rozwiąże”. Konieczne jest wówczas rozważne, wspólne i asertywne podjęcie alternatywnej decyzji:

–  o dodatkowej próbie dopasowania pod kątem zmiany lub dostosowania tych cech, które uznali za niezgodne, niepełne lub których brak, wyznaczając sobie dogodny czas; to rozwiązanie polecam szczególnie z uwagi na swoje doświadczenie zawodowe związane z postępowaniem pojednawczym i mediacyjnym w sprawach rozwodowych,

–  o kulturalnym rozstaniu, mając na względzie mile spędzony okres miłości romantycznej.