?>

Co nam – Polakom przeszkadza: w cywilizacyjnym rozwoju, w osiąganiu powszechnego dobrobytu? Co stoi na drodze do szczęścia /dobrostanu/ każdego Polaka?

Nie jesteś zadowolony ze swojego życia ?! Nie możesz zaspokoić normalnych potrzeb życiowych, swoich i rodziny ?! ?! Czujesz się nie spełnionym człowiekiem?! Nie widzisz realnych szans na zrealizowanie swoich marzeń?!

Czy jesteś szczęśliwym człowiekiem?!

Jeżeli nie to…???

Czy naprawdę wiesz dlaczego tak jest? Czy aby na pewno to tylko Twoja wina?

Przez 123 lata niewoli naszego narodu, nie mając własnej Ojczyzny, wolności, własnej ziemi, gospodarki, rolnictwa, oświaty, języka, nie w głowie było Polakom realnie myśleć o dobrym, normalnym życiu. A cóż dopiero o dobrobycie materialnym, nauce, kulturze narodowej, nie mówiąc o jakimkolwiek szczęściu, czyli dobrostanie.

To co nam wówczas pozostało i siłą rzeczy kierowało naszym życiem, to podejmowanie wielokrotnych prób odzyskania niepodległości, suwerenności narodowej i wolności. W tych długich latach niewoli potrafiliśmy bohatersko i z męstwem walczyć o wolność własną i innych narodów, za  „Wolność Naszą i Waszą.

Sześciokrotnie zrywaliśmy  się do walki o wolność w powstaniach narodowo-wyzwoleńczych, począwszy od powstania kościuszkowskiego, wielkopolskiego, listopadowego, powstanie krakowskie, styczniowe, a skończywszy na powstaniu wielkopolskim, tuż przed końcem I Wojny Światowej. Potrafiliśmy bohatersko i z męstwem walczyć o wolność własną, a także innych narodów, za  „Wolność Naszą i Waszą”.

11 listopada 1918 roku, po 123 latach Polska odzyskała suwerenność i upragnioną wolność zrzucając jarzmo zaborców.

Niestety, nasza upragniona wolność trwała niedługo, bo zaledwie 21 lat. II Wojna Światowa zabrała nam ten krótkotrwały, powiew wolności II Rzeczpospolitej. ”

Ponowne „ wyzwolenie”  przyszło ze wschodu, wraz z „dobrobytem komunizmu ”. Mimo tego, wielu Polakom wydawało się, niestety błędnie, że nareszcie rozpoczniemy budowę wolnego, własnego i szczęśliwego Państwa i narodu.

Po 44 latach komunistycznej, „ przyjacielskiej więzi robotniczo-chłopskiej”, dzięki wyjątkowemu zrywowi „Solidarności” Polaków, po raz trzeci odzyskaliśmy Wolność.

Na bazie 21 postulatów wywalczonych przez 10 mln Polaków zrzeszonych w NSZZ „Solidarność” od 1989 roku rozpoczęliśmy budowę wolnego i suwerennego Państwa, tym razem III Rzeczpospolitej .

Wśród tych postulowanych, upragnionych wartości znalazły się między innymi, te, które niestety do dziś nie zostały zrealizowane, a nawet doprowadziły do podziału Polaków.

3.Przestrzegać zagwarantowaną w Konstytucji PRL wolność słowa, druku, publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań.

13.Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej, oraz znieść przywileje MO, SB i aparatu partyjnego poprzez: zrównanie zasiłków rodzinnych, zlikwidowanie specjalnej sprzedaży itp.

16.Poprawić warunki pracy służby zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym.

I oto dziś, w wolnej Polsce, zamiast poświęcić wszystkie siły i działania tym nadrzędnym narodowym celom, Polacy stanęli w rozkroku podziału społeczeństwa na praktycznie dwie różniące się strony, w jakiejś nowej wojnie, tym razem wewnętrznej.

A co najdziwniejsze, dziś już nie grożą nam, bezpośrednio, jakieś zewnętrzne, wrogie siły czyhające na naszą Wolność, terytorium, inne dobra narodowe. Od 1999 roku chroni nas parasol obronny NATO. W 2004 roku, wolą większości narodu /77,45% uprawnionych do głosowania/ weszliśmy dobrowolnie do Unii Europejskiej. Jako jedni z nielicznych członków, prawie najwięcej otrzymujemy z niej środków finansowych.

I mimo tego, zamiast się cieszyć z wolności, z ochrony i wsparcia tych organizacji, korzystać ze środków unijnych i rozwijać kraj, My, „dumny” Naród ( mam tu na myśli głównie rządzącą i wspierającą władzę  podzieloną część), narzekamy na Unię, na sprzyjających nam sąsiadów / Niemców, Francuzów/. „My” chcemy być „ suwerennym, niezależnym od innych, silnym, patriotycznie- narodowym ” Państwem. Ignorujemy Unię Europejską i odchodzimy od postępowej, cywilizacyjnie rozwojowej polityki europejskiej, między innymi na rzecz polskiej doktrynypolityki zagranicznej zwanej „Międzymorzem”, ( nie mylić z ideą Trójmorza).  Nasi dzisiejsi przywódcy widzą się w niej politycznym liderem, ale pośród „słabych” Państw Europy  środowo-wschodniej. Tym samym stawiamy się niejako przeciw wspólnocie europejskiej państw zrzeszonych w Unii. I tak to jesteśmy w Unii Europejskiej coraz mniej liczącym się członkiem.

Komu z nas i po co są potrzebne te narzekania na Unię Europejską, polityczne ruchy i  działania naszych władz?  Czy aby na pewno dla dobrobytu i szczęścia Polaków ?!

A przecież czynią to władze legalnie wybrane w demokratycznych wyborach przez nas Polaków, co prawda niewielką, ale większością oddanych głosów!!!

Czym zatem kieruje się ta podzielona większość naszych rodaków, wybierając swoich przedstawicieli do parlamentu i kandydata na prezydenta, a następnie popierając ich sposób kierowania Państwem i całym narodem?

Przecież rozumując logicznie wydaje się, że wszystkim Polakom, mimo istniejących podziałów, winno zależeć przede wszystkim na dobrobycie materialnym, a w dalszej kolejności na dobrostanie, czyli szczęściu każdego z nas. I te najważniejsze wartości życiowe, jako nadrzędne, winny być wspólne i łączyć nasze społeczeństwo.

A jednak tak nie jest!? Dlaczego?

Dlaczego jeden człowiek, lider rządzącej partii,  wraz  ze swoimi członkami wygrywa wybory, a jego partia ma wciąż największe poparcie Polaków, mimo tak kontrowersyjnych w społeczeństwie działań  ?

Dlaczego głoszone przez nich hasła, wartości, cele, działania, są tak chwytliwe dla wspierającej go większości Polaków uprawnionych do głosowania?

Nie jestem politykiem i jako prawnik profesjonalista, stroniący od zaangażowania politycznego, spojrzałem na to społeczne zjawisko w naszym kraju z zupełnie innej strony.

Nasza historyczna przeszłość, ze szlacheckim „ liberum veto”, a następnie 123 latami niewoli, uciskiem zaborców, komunistycznymi rządami, ewidentnie odcisnęła swoiste piętno na kulturze narodowej Polaków.

Najkrócej mówiąc lata niewoli, walki o wolność, bieda, brak możliwości nauki i zacofanie oświatowe, wykształciły w nas myślenie, nawyki i zachowania, które  stały się naszymi cechami narodowymi, naszym narodowym charakterem.

Z jednej strony to cechy dobre jak:

waleczność, odwaga, męstwo, wręcz brawura, ofiarność oraz gościnność, współczucie dla słabszych, uprzejmość dla kobiet, więzi rodzinne i towarzyskie.

Mamy opanowaną dziejowo

umiejętność dostosowywania się do różnych sytuacji, tzw. „ kombinowanie”. Jesteśmy zaradni, samodzielni, ba nawet  „wszystkowiedzący”, w myśl znanego hasła „ Polak potrafi”.

Zaś z drugiej strony złe cechy narodowe i to właśnie one, moim zdaniem i nie tylko moim, kształtują takie, a nie inne postawy Polaków w dzisiejszej rzeczywistości.

Jakież to złe cechy Polaków wpływają negatywnie na nasz cywilizacyjny rozwój, osiąganie powszechnego dobrobytu i na indywidualne szczęście /dobrostan/ każdego Polaka?

Przyjrzyjmy się nim i spróbujmy, w miarę krytycznie i obiektywnie, porównać je ze swoimi cechami charakteru. Niech każdy odpowie sam sobie na pytanie:

Jak przekładają się moje cechy na współdecydowanie o losach naszego kraju, poprzez udział w wyborach politycznych, społecznych, w Państwie, w samorządzie gminnym,, miejskim, wojewódzkim i w różnych organizacjach.

                                               •••

Na początku XX wieku redakcja miesięcznika „Kuriera Polskiego” ogłosiła konkurs na temat największej wady narodowej Polaków, zadając pytania:

 Jaka wada najbardziej szkodzi narodowi polskiemu i jakimi środkami można ją wytępić?

Pięcioosobowe jury, z udziałem Elizy Orzeszkowej i Bolesława Prusa, pierwszą nagrodę przyznało dr. Stanisławowi Trzebińskiemu z  guberni wołyńskiej /dziś Ukraina/.

Wskazał on i uzasadnił, że:

 ” Największą wadą Polaków jest niestałość i brak wytrwałości ”,

 a  „słabość charakterologiczna Polaków uwidacznia się w braku wytrwałości, w niedokładności, nierzetelności i próżności”.

Drugą nagrodę zdobył Antoni Iwanowski, urzędnik z Mińska /dziś Białoruś/ uznając za największą wadę narodową Polaków:

„ Niezdolność dążenia, uparcie i stale, do pewnego celu; rozdźwięk między słowami i czynami oraz chwiejność i zmiennośćstąd wytworzyło się określenie „słomiany zapał „.

Na przestrzeni ostatnich trzech wieków, w tym duchu wypowiadało się wielu słynnych i mądrych rodaków.

Józef Wybicki,  współtwórca Legionów Polskich  we Włoszech, autor słów  Mazurka Dąbrowskiego – hymnu narodowego. Na porywczość, niestałość i brak wytrwałości Polaków narzekał:

” Polak tak prędko przyjmuje, jak porzuca wszystkie projekty; jak łatwo się do czegoś zapala, tak szybko ostyga. W nieszczęściu zaś nigdy nie dostrzega braku zapału u siebie, lecz zrzuca winę na innych”.

Maurycy Mochnacki– autor” Powstanie narodu polskiego”, pisał: 

„Niecierpliwość jest najistotniejszą cechą naszego charakteru”.

Józef Piłsudski- tak często dziś naśladowany przez polityków jako wzór Polaka patrioty, uważał, że:

„Dla Polaków ważniejszy jest nastrój niż argumenty i rozumowanie, dlatego najlepiej nimi rządzić poprzez wzniecanie nastrojów”.

O braku wytrwałości w dążeniu do celów i niecierpliwości Polaków pisał Stanisław Ignacy Witkiewicz przytaczając powszechne już wówczas określenia:

robimy wszystko „ na łapu – capu”, „ po łebkach”, „ na łeb, na szyję”, „ aby być”, odwalanie zajęć”, przyjmując, że „ jakoś to będzie”.  

                                                           •••

Spróbujmy teraz, na kanwie naszych trudnych doświadczeń historycznych, odpowiedzieć na tytułowe pytanie:

Co w dzisiejszych czasach III Rzeczpospolitej przeszkadza Polakom w cywilizacyjnym rozwoju, takim jak w innych Państwach zachodnich i skandynawskich, w osiąganiu powszechnego dobrobytu?

No i najważniejsze:

Co stoi na drodze do szczęścia /dobrostanu/ każdego Polaka?

Posłużę się, badaniami i opracowaniami naukowymi w tym zakresie, z których na szczególne podkreślenie zasługuje książka: ” Charakter narodowy Polaków”- socjologa, etnografa i religioznawcy dr. Edmunda Lewandowskiego.

Zacznę od tych cech narodowych, charakteru Polaków, które hamują, a wręcz szkodzą w prawidłowym, nowoczesnym, rozwoju naszego kraju i osiąganiu powszechnego dobrobytu.

1.Chwiejność /niestałość/ i brak wytrwałości

Mamy wielkie ambicje i szczytne zamiary, dlatego podejmujemy lekkomyślnie decyzje i zobowiązania, a potem pracujemy niestabilnie, zrywami, z brakiem wytrwałości, tzw: „słomiany zapał”.

Działamy najczęściej na krótką metę, gdzie tymczasowość jest ważniejsza od długofalowego myślenia, systematyczności i wytrwałości. Nie posiadamy wykształconej i wpojonej pokoleniowo zdolności upartego, wytrwałego dążenia do wyznaczonych celów, realizacji zadań. Stąd też nie posiadamy „wewnętrznej dyscypliny”, a w życiu i pracy nie przestrzegamy regulaminów, zasad, a także zbyt często przepisów prawa.

2.Improwizacja i krótkowzroczność

Realizujemy przedsięwzięcia , w tym wielkie o dużej skali, typu narodowego ( np. inwestycja – Elektrownia Ostrołęka), jak również mniejsze, bez wcześniejszego, racjonalnego planowania, oceny ryzyk i przewidywanych skutków. Strategię, planowane działania często zastępujemy improwizacją, ryzykiem na zasadzie „ zobaczymy w praktyce ”, „jakoś to będzie” „czas pokaże”, „ nie martwmy się na zapas”, „ damy sobie radę”, czyli tzw. ”bujanie w obłokach”. Ignorujemy prawdziwe dane, podstawy faktyczne i analizy przewidujące konsekwencje.

I tak też często postępują indywidualni Polacy.

3.Nieodpowiedzialność

Niestety, cechuje nas beztroska, rozrzutność, próżność i lekkomyślność. Często żyjemy z gestem, fantazją, ponad stan i możliwości. Stąd popełniamy stosunkowo dużo błędów. Nie umiemy się do nich przyznać, a jeszcze trudniej ze skruchą i pokorą. Zamiast je naprawiać, rozwiązywać, wyciągnąć wnioski na przyszłość, szukamy winnych poza sobą, aby zrzucić winę i pozbyć się jakiejkolwiek odpowiedzialności.

4.Ignorancja wiedzy i autorytetów

W Polsce mamy prawie 38 mln ekspertów tylu ilu Polaków, z których każdy , (włącznie z dziećmi i młodzieżą – taki biorą przykład z rodziców w okresie wychowania), ma swoje zdanie na każdy temat, bez potrzeby sięgania do jakiejkolwiek wiedzy. Każdy bowiem zabiera głos na „własny rozum” i to na każdy temat, bowiem na wszystkim się zna. Najwięcej mamy „ lekarzy”, „ złotych rączek” „ fachowców od życia”, a także „prawników” ( jako prawnik  znam to z doświadczenia zawodowego). Po prostu od wielu pokoleń nie cenimy autorytetów, wiedzy naukowej, wartości umysłowych.

Cechuje nas powszechna skłonność do wydawania opinii w oparciu o pobieżne wrażenia, odczucia, poznanie, a nie w oparciu o posiadaną prawdziwą wiedzę, fakty, zdania i ekspertyzy specjalistów, naukowców, autorytetów. Niezmiernie rzadko zdarza się Polak, który przyznaje wprost, że nie wie i nie będzie się wypowiadał na dany temat.

A teraz przyjrzyjmy się jakie cechy narodowe Polaków mogą także stanowić przeszkody na drodze do szczęścia każdego z nich.

5.Emocjonalność

A ściślej emocjonalność pozbawiona racjonalności. Bowiem emocjonalność, w postaci pozytywnych emocji i uczuć, jest bardzo ważna na drodze do prawdziwego szczęścia, gdy chodzi o takie wartości jak miłość, małżeństwo, wychowanie, i.t.p. W tym wypadku chodzi o taki rodzaj cech emocjonalnych, które szczęściu szkodzą.

My Polacy jesteśmy jednym z najbardziej emocjonalnych narodów i emocjonalność znacznie przedkładamy nad racjonalność w dążeniu do celów, w tym celu najważniejszego jakim jest prawdziwe szczęście.

Jesteśmy bardzo wrażliwi na nastroje, wpływy zewnętrzne, sugestie, nawet takie jak gesty, uśmiechy czy sposób bycia. Stąd reagujemy nie zawsze w sposób przemyślany i mądry, często popełniając błędy.

Naszymi narodowymi wadami jest impulsywność, porywczość, niecierpliwość, pochopność w podejmowaniu decyzji, ich zmienność i chwiejność pod wpływem emocji, a nie racjonalnych podstaw i wiedzy naukowej.

6.Brak wytrwałości w dążeniu do celów.

Podobnie jak w dążeniu do postępu i cywilizacyjnego rozwoju naszego kraju, tak samo na drodze do szczęścia, największą przeszkodą dla Polaków jest brak wytrwałości, niecierpliwość, niezdecydowanie i niestałość w dążeniu do celów.

Niezmiennie głoszę tę smutną prawdę, że Polacy nie osiągają swoich marzeń, pragnień, zamierzeń na drodze do szczęścia, bo najczęściej brakuje im wytrwałości, wiary w siebie i swoje możliwości i zatrzymują się przedwcześnie w przekonaniu, że nigdy nie uda się im osiągnąć wyznaczonego celu.

                                               •••

Na koniec, dla porównania, spójrzmy na charakter i niektóre, znamienne cechy narodowe innych nacji, tych stojących na czele cywilizacyjnego postępu i rozwoju.

Niemcy

To naród o mentalności władczej. Realiści nie wierzący w cuda, w ślepy los szczęścia, stojący na pewnym gruncie. Dla Niemców  pewny grunt i podstawy dobrobytu i dobrostanu  to: porządek, czystość, praworządność, rodzina, zawód, perfekcjonizm w działaniu, przewidywalność, systematyczność, sprawność organizacyjna. Niemieckie motto życia, pracy i działania to „ordnung muss sein”- porządek musi być”.

Francuzi

Należą do ludzi walczących i buntowniczych. Ich symbolem jest rewolucja. Naród patriotów, niezwykle ceniących swoją ojczyznę i wolność. Cenią sobie poczucie dumy i własnej wartości. Są z reguły optymistami, towarzyscy i tolerancyjni. Uważają siebie za najwspanialszy naród.

Amerykanie

Posiadają i demonstrują niesamowitą wręcz pewność siebie. Potrafią przekonać innych, że absolutnie są w stanie zrobić i dokonać wszystkiego. I większość z nich naprawdę w to wierzy. Optymizm i wiara we własne siły są fajne, ale pewność siebie Amerykanów jest np. dla Polaków  wręcz skrajna a nawet rażąca.

Inną cechą narodową jest otwartość. Amerykanie zagadują i rozmawiają z każdym. Począwszy od barmana, kasjera, taksówkarza, po kierowcę autobusu, każdy zagada Cię i opowie historię swojego życia.

Amerykanie potrafią śmiać się z siebie samych. I rzeczywiście mają do siebie duży dystans.

Charakterystyczna cecha Amerykanów to przestrzeganie zasad. Dla nich „nie wolno” oznacza „nie wolno”, w przeciwieństwie do Polaków. Przestrzeganie zasad sprawia, że życie jest łatwiejsze, a Amerykanie nie lubią utrudniać sobie życia. Stosując się do prawa, a priori zakładają, że inni też tak robią.

Śmiało można powiedzieć, że Amerykanie to uprzejmy, miły i skory do pomocy naród.

                                                            •••

A teraz, tak jak proponowałem na wstępie, przyjrzyjmy się sobie, każdy niech zrobi wewnętrzny przegląd własnych cech charakteru, taki mały rachunek sumienia.

Które z tych negatywnych polskich cech narodowych są moim udziałem?

Czy ja w ten sposób nie przyczyniam się do hamowania narodowego rozwoju, postępu cywilizacyjnego, dobrobytu i dobrostanu w naszym kraju?

Czy moje cechy nie są czasem przeszkodą na mojej i rodziny drodze do szczęścia?

Jeżeli tak samokrytycznie uznasz, to zapewne będziesz wiedzieć co masz dalej czynić ?!

Bronisław                                                                                  luty 2021


Mam swój sposób – plan, na powrót do realizacji celów życiowych po wygranej „wojnie” z koronawirusem!!! A Ty masz swój plan? Jeżeli nie, to na co czekasz!?

Wierzę autorytetom naukowym na Świecie, a także w naszym kraju, że dzięki szczepionkom dopuszczonym do obrotu przez właściwe i kompetentne organy międzynarodowe, w tym Unii Europejskiej i krajowe, wkrótce wygramy „ wielką światową wojnę” z wirusem SARS 2 – Covid 19.

Papież Franciszek i emerytowany papież Benedykt XVI zostali zaszczepieni pierwszą dawką szczepionki przeciw Covid-19 – potwierdził w czwartek  /14 stycznia 2021r/ szef biura prasowego Watykanu Matteo Bruni.

Jak wynika ze światowych prognoz naukowych i naszych krajowych, ta „wojna” zakończyć się powinna na przestrzeni 2021 roku. Zapewne w nieco różnych okresach w poszczególnych państwach, w zależności od sprawności organizacyjnej, logistycznej, pomocy Unii Europejskiej i posiadanych środków finansowych na zakupy szczepionek poza unijnym limitem.

W związku z tą rodzącą optymizm wiedzą, chyba trzeba zadać sobie bardzo ważne życiowo pytanie:

Jak w tej sytuacji może, a raczej powinien, postąpić każdy z nas, aby w zdrowiu dotrwać do końca walki z pandemią koronawirusa, a następnie powrócić na drogę do dobrego i szczęśliwego życia?

Ja, mam swój sposób, a właściwie to plan, na powrót do normalnego życia i kontynuację swoich celów życiowych na drodze do szczęścia!

Myślę, że będzie on mi bardzo pomocny w wytrwałym dążeniu do nich. Zresztą już nieraz w życiu skutecznie sprawdziłem ten racjonalny sposób osiągania zaplanowanych celów.

Po pierwsze i to jest dla mnie najważniejsze.

Muszę koniecznie zaszczepić się, aby mieć gwarancję dotrwania w zdrowiu do końca pandemii. Mówiąc wprost aby móc „ nareszcie odżyć”, złapać oddech pełnego życia, odzyskać energię i siły witalne, zarówno fizyczne jak i psychiczne.

Przy okazji, zupełnie marginalnie i zapewne dla nielicznych, muszę „publicznie zagrzmieć”.

Podejmując decyzję o szczepieniu nie dajcie się zwieźć wszelkim bzdurom publikowanym w mediach, szczególnie społecznościowych, o szkodliwości szczepień.

Bądźmy mądrzy w swoich najważniejszych życiowych decyzjach i zdajmy się na wiedzę naukową i autorytety.

Pierwsze szczepienie przeciwko Covid-19 w Polsce. Zaszczepiona została Alicja Jakubowska, naczelna pielęgniarka szpitala MSWiA w Warszawie

W następnej kolejności.

Jako że nie jestem człowiekiem pierwszej młodości i zdrowie „ogólne” od czasu do czasu tu i tam skrzypi, wraz z końcem pandemii zrobię sobie diagnozę i bilans stanu zdrowia, wykonując profilaktycznie niezbędne badania.

Kierując się wytycznymi specjalistów wykonam następujące badania profilaktyczne:

1.Morfologię krwi obwodowej

– sprawdzając swoją immunologiczną odporność w walce z wszelkimi wirusami;

2.Stężenie glukozy we krwi

– sprawdzając pracę trzustki i zagrożenie cukrzycą;

3.Stężenie cholesterolu we krwi

badając swój układ sercowo-naczyniowy, w tym miażdżycę naczyń krwionośnych;

4.Wiem, że dodatkowo muszę wykonać badania specjalistyczne prostaty wykonując

marker PSA, oraz

5.Densytometrię –

 na sprawdzenie stanu kości, w tym osteoporozę.

Oczywiście zrobię je w zgodzie ze swoim lekarzem rodzinnym i na koszt NFZ, a tam, gdzie zajdzie potrzeba nawet na koszt własny.

Bilans stanu zdrowia po każdej dekadzie życia to dzisiaj standard w nowoczesnych krajach, niestety jeszcze nie w Polsce.

Ja chcę nie tyle być snobem-naśladowcą, lecz zdrowym człowiekiem.

Bowiem:

Zdrowie jest bezcenne, bez niego żaden człowiek nie zbuduje sobie i rodzinie dobrego, a tym bardziej szczęśliwego życia.

Równolegle do bilansu swojego zdrowia.

Przeprowadzę analizę i weryfikację swoich dotychczasowych celów życiowych pozostałych do osiągnięcia.

Tych wielkich i tych małych, na wiele lat naprzód, do końca żywota i najbliższych, na dziś, jutro, na miesiąc, kwartał czy rok. Pamiętając, że najważniejszymi wartościami koniecznymi do osiągnięcia prawdziwego szczęścia są:

– oddanie we wzajemnej miłości w związku małżeńskim, czy partnerskim;

– szczęście rodzinne, w tym dobre wychowanie  i wykształcenie dzieci;

– satysfakcja z pracy zawodowej, no i

– własna samorealizacja w spełnianiu marzeń, pragnień i postawionych celów.

Tak właściwie to ja taki sprawdzian i analizę osiąganych celów życiowych dokonuję co jakiś czas, niezależnie od tragicznych wydarzeń, takich jak światowa pandemia koronawirusa.

Teraz dokonam jej głównie pod kątem stanu zdrowia, swojego wieku i aktualnej zdolności do dalszej realizacji dotąd niespełnionych celów.

Tym bardziej, że na swojej drodze spotkałem kobietę z którą, być może, wreszcie osiągnę /osiągniemy/ radość jesieni życia i zadowolenie z już osiągniętych celów życiowych, w tym dobro dzieci, ich wychowanie i wykształcenie oraz ich dobry start życiowy.

A po wielu latach satysfakcjonującej pracy zawodowej, po wyjściu z obostrzeń i zagrożeń epidemii, będę mógł wspólnie z nią korzystać, bez żadnych przeszkód, z należnego wypoczynku, relaksu, imprez kulturalnych, rozrywkowych i zwiedzania ciekawych, nieznanych miejsc.  

I te, równie ważne, cele zamierzamy osiągać i spełniać nadal swoje marzenia we dwoje w ramach samorealizacji, w radosnej i szczęśliwej jesieni życia.

Dzisiaj z satysfakcją muszę przyznać jakże cenne i przydatne okazało się posiadanie działki w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym.

Mimo trwającej pandemii i obostrzeń, z czystym sumieniem i bez żadnych zagrożeń mogłem pracować i wypoczywać na działce. Wtedy też zaplanowałem  uprawę ogórków w pionie i przygotowałem stelaże oraz niezbędny osprzęt. Teraz z niecierpliwością czekam na eksperymentalne posadzenie ogórków w uprawie pionowej oraz na wypoczynek pośród zieleni i w słońcu.

A Ty masz swój plan na powrót do realizacji obranych celów na drodze do dobrego i szczęśliwego po wyjściu z pandemii koronawirusa?!

Jeżeli nie, to na co czekasz ?

Myślę sobie głośno, bo pamiętam takie znane aforyzmy mądrych ludzi :

„ Moje życie będzie miało taki sens, jaki ja sam mu nadam”

– tak twierdzi Paulo Coelho.

 A według Mikołaja Gogola:

” Nieszczęścia są nam zsyłane po to, abyśmy uważniej przyjrzeli się swemu życiu”.

Ja już w sierpniu 2020 roku, a więc w czasie „rozwoju” pandemii pytałem w blogu

I „CO” dalej ?! – oto jest pytanie dobre na dziś.

I dziś, kiedy zbliża się oczekiwany koniec „wojny” z koronawirusem taka jest moja odpowiedź i sposób, a właściwie plan, na powrót do szczęśliwego życia. A jaka jest Twoja odpowiedź i sposób?

Bronisław                                                               6 luty 2021 r


Najserdeczniejsze życzenia Świąteczne z okazji Świąt Bożego Narodzenia i noworoczne na Nowy 2021 Rok.


Kochani Czytelnicy Bloga Szczęśliwi.pl !!!

Ci już

Szczęśliwi!

Pechowcy,

którzy uznali, że takimi już są i Ci którzy za takich się dziś uważają!

Malkontenci,

Ci niezadowoleni  lub mało zadowoleni z życia!

A także wszyscy, którzy uważają się za

Nieszczęśliwych

lub mają poczucie nieszczęścia z różnych powodów!

Przyjmijcie najserdeczniejsze życzenia Świąteczne z okazji  Świąt Bożego Narodzenia i noworoczne na Nowy 2021 Rok –

jako szczere wsparcie w trudnym okresie zagrożenia życia i zdrowia oraz ograniczeń z powodu pandemii koronawirusa!!!

WSZYSTKIM, Czytelnikom, Polakom, ludziom na całym Świecie, na Święta Bożego Narodzenia i w Nowym 2021 Roku,

ż y c z ę :

• Spędzenia w gronie domowników, Świąt Bożego Narodzenia i przywitania Nowego Roku 2021, z poczuciem zrozumienia sytuacji i odpowiedzialności za zdrowie swoje i najbliższych oraz za przyszłość, w tym

za możliwość osiągnięcia w pełnym zdrowiu wymarzonego szczęścia.

Przeżycia w zdrowiu i spokoju trudnych czasów pandemii SARS 2 – Covid 19, które, według naukowych autorytetów, mogą zakończyć się powszechnym wyszczepieniem już na Wielkanoc 2021 roku.

Wytrwałości w znoszeniu ograniczeń spowodowanych koronawirusem, w normalnym życiu, pracy, nauce, wypoczynku, dostępie do rozrywek oświatowych, kulturalnych, sportowych.

Rozsądku i zaufania do rzetelnej, naukowej, wiedzy o konieczności stosowania środków przeciwdziałających, zabezpieczających i profilaktycznych w walce z pandemią koronawirusa, w tym do:

– przestrzegania zasady DDM „ Dezynfekcja, Dystans, Maseczka” jako niezbędnych środków ochrony przed wirusem SARS 2-COVID 19;

– bezwzględnego, dla własnego zdrowia i innych, poddania się szczepieniu przeciwko chorobie COVID – 19, za wyjątkiem naukowych przeciwwskazań, nie sugerując się wszelkimi „ fake newsami”, opartymi na fałszywych, nienaukowych podstawach, w tym takich jakimi posługuję się „antyszczepionkowcy ”.

„Zdrowie to najważniejsza wartość na drodze do prawdziwego szczęścia każdego człowieka.

Pamiętajmy o nim w Święta Bożego Narodzenia i witając Nowy 2021 Rok, w trudnym okresie zagrożeń pandemią koronawirusa!”

SZCZĘŚLIWYM, tym którzy już osiągnęli wymarzone wartości i tym którzy doznali poczucie spełnienia i zadowolenia chociażby z niektórych,

ż y c z ę :

kontynuacji dobrego, szczęśliwego życia, pozytywnego myślenie i nastawienia do życia, równocześnie dając wzorcowy przykład bliskim i innym, jak dążyć do szczęścia,

dobrego zdrowia dziś, jako złotego środka do pełni szczęścia, szczególnie w tym trudnym okresie pandemii i do końca szczęśliwego życia, służąc przykładem w walce z koronawirusem;

• sukcesów na dalszej drodze do samorealizacji, poprzez twórcze życie i bezinteresowne czynienie dobra.

 „ Chcąc doznać pełni szczęścia, trzeba je dzielić z kimś drugim”- Mark Twain

Niech nasze dobre i szczęśliwe życie, po zwycięskiej walce z pandemią, trwa jak najdłużej!

PECHOWCOM, którzy uznali, że takimi już są i tym którzy za takich się dziś uważają,

ż y c z ę :

• jak najwięcej wiary w siebie, we własne plany na życie, oparte na realnie wybranych wartościach do osiągnięcia;

• abyście spróbowali zrealizować swoje postanowienia noworoczne na 2021 rok, sformułowane w planie jako najważniejsze zadania do wykonania w  Nowym 2021 roku, na drodze do własnego szczęścia;

 Uwierzcie, że „pech” to sztuczny twór negatywnego myślenia i nastawienia do życia.

 Życie każdego z nas jest prawie wyłącznie w naszych rękach wówczas, kiedy z wiarą w siebie realizujemy marzenia jako wybrane wartości do swojego szczęścia.

MALKONTENTOM, tym dotąd niespełnionym i niezadowolonym z życia oraz tym wciąż mało zadowolonym,

ż y c z ę :

• zadowolenia z rzeczy małych i dużych, więcej uśmiechu na co dzień oraz zwykłej radości ze wszystkiego co robisz dla siebie, dla najbliższych i dla każdego człowieka;

• abyś zamiast sceptycyzmu, negatywnego myślenia, spojrzał/a/ na Świat, na ludzi i swoje życie z pozytywnym nastawieniem, widząc dobre, a nie tylko złe strony;

• myślę i tego Wam – Malkontentom życzę, aby Nowy 2021 Rok stał się dobrą i ważną próbą istotnej zmiany w życiu, w tym: niektórych cech charakteru, nawyków i działań pod kątem pozytywnego myślenia, nastawienia do życia i zdecydowania w ocenach, poglądach, wartościach potrzebnych dla szczęścia.

W Nowym 2021 Roku wprowadź do swojego życia radość, pozytywne myślenie i nastawienie do życia!

NIESZCZĘŚLIWYM, tym którzy rzeczywiście doświadczyli nieszczęścia, jak i tym, którzy takimi się czują,

ż y c z ę :

• przede wszystkim zweryfikowania, bądź ustalenia nowego, planu na życie, poprzez dobór tych najważniejszych wartości życiowych, które będą odzwierciedleniem Twoich marzeń, a nie innych ludzi, rodziców, poznanych autorytetów, idoli, gwiazdorów, i.t.p;

• abyście, w następnej kolejności, spróbowali dokonać zmiany sposobu myślenia na pozytywny. Niech Waszzą dewizą życiową stanie się porzekadło „ szklanka

pełna

do połowy, a nie do połowy

„ pusta „!

• na końcu uwierzcie, że Wasze plany na dobre życie są realne i stanowią  drogę do szczęścia. Aby je zrealizować, życzę każdemu z Was wytrwałości w osiąganiu wyznaczonych celów, czyli w wykonaniu zaplanowanych zdań, które będą stopniowym spełnieniem Waszych marzeń.

• Pamiętajcie, że:

„ Bardzo wielu ludzi nie spełnia swoich marzeń,  nie realizuje wyznaczonych celów i tym samym nie osiąga szczęścia z podstawowych powodów, bo:

– nie ma uporządkowanego, strategicznego planu na życie, lub nie ma określonych, najważniejszych dla siebie, wartości do osiągnięcia;

– nie ma dostatecznej wiary w siebie i swoje możliwości;

– nie wykorzystuje swoich umiejętności, zdolności oraz możliwości i szans;

– zatrzymuje się przedwcześnie w realizacji planu lub celów, w przekonaniu, że nigdy nie uda się im ich osiągnąć „

Aby choć trochę umilić spędzenie Świąt Bożego Narodzenia i przywitanie Nowego 2021 Roku w tych trudnych czasach pandemii, wraz z życzeniami przesyłam Wam moi mili czytelnicy trzy piosenki świąteczne.

Która będzie najmilsza dla Szczęśliwych, Pechowców, Malkontentów, Nieszczęśliwych???  Wybierzcie !

Bronisław                                        Boże Narodzenie 2020 r i Nowy Rok 2021


Są pośród nas ludzie dźwigający brzemię nieszczęścia, a mimo tego potrafią cieszyć się każdym dniem życia!

Kogo moje oczy widzą ?!- niemal krzyknąłem podczas zakupów w „ Netto” spotykając po wielu latach Esterkę. Była wciąż ładną kobietą jaką widziałem kilkanaście lat temu. Podszedłem, a ona przyjacielskim gestem  przytuliła mnie ze szczerym uśmiechem na ustach.  

„Tak to ja! Zapraszam Cię do mnie na kawę, powspominamy dawne czasy, no i jak kiedyś pożartujemy o życiu, o ludziach i „duperelach”.

Z chęcią przyjąłem zaproszenie widząc w jej oczach szczere zadowolenie i chęć podzielenia się wzajemną wiedzą o swoim życiu i zasięgnięcia języka o moim. Wiedziała dobrze, że znałem powody jej nieszczęścia, mimo iż tego, jak zawsze, nie dawała po sobie poznać.

Są pośród nas ludzie dotknięci nieszczęściem, którzy mimo to potrafią cieszyć się życiem prawie każdego dnia. Do nich na pewno należy Esterka.

                                                         •  •  •

Kręte i strome, drewniane schody doprowadziły mnie na drugie piętro starej kamienicy. Nie zdążyłem zadzwonić, zapewne zastąpił go stukot moich butów na schodach, a już otwarły się drzwi. A w nich… wesoło szczebiocząc Esterka. Przywitała mnie uśmiechem i gestem, zapraszając do swojego mieszkania.

Przytulne, schludne mieszkanko, pachnąca kawa, przyrządzone ciasto i śmigająca po domu, niczym nastolatka, Esterka. Czuła się znakomicie w roli dobrej gospodyni. Jej niezwykła gościnność, bądź co bądź dawno nie widzianego gościa, wprowadziły mnie w przytulny, ciepły, a nawet intymny do zwierzeń, nastrój.

Ja, człowiek zawodowo powściągliwy, przestrzegający ludzkich tajemnic, niemal odruchowo poddałem się jej narracji zwierzeń, zrzucając także z siebie trudne i znane tylko dla mnie, wątki mojego życia. I tak wraz z niekontrolowanym upływem czasu stawaliśmy się coraz bliżsi w swoich wspomnieniach, dobrych i złych, wesołych i smutnych.

Kiedy mimo woli, wchodziliśmy w jej najcięższe okresy życia, Esterka niezwykle umiejętnie, przechodziła na jego dobre strony. Ba! Jak gdyby rekompensując złe wspomnienia, potrafiła w te miejsca wprowadzić najjaśniejsze karty swojego życia.

 Wręcz delektowała się dawnymi, dobrymi wydarzeniami, przygodami miłosnymi, dorzucając śmiało nutki erotyzmu i seksu, tak jakby przeżywała je na nowo, dziś.

Byłem nią zauroczony, zasłuchany i wpatrzony w jej emocjonalne i radosne uniesienia, reakcje i gesty. A przecież wiedziałem o jej nieszczęściu, noszonym przez wiele ostatnich lat.

„Popatrz, to są moje kochane dzieci, a to wnuki” – pokazywała zdjęcia. Rozpromieniona cieszyła się nimi, opowiadała gdzie są, co robią, jak żyją.

„A jak Ty sobie radzisz, skoro jesteś sama i daleko od dzieci?- spytałem, wpadając z tym pytaniem w jej radosny ton.

„Jak widzisz świetnie! Tylko jakoś żaden chłop mnie nie chce?!- zażartowała tym razem z ironicznym, ale i bolesnym uśmieszkiem”.

Właśnie u dewelopera kupiłam nowe mieszkanie, na parterze, z tarasem, prawie w centrum miasta. A to daruję synowi. Chociaż tak polepszę sobie życie” – w ten sposób znowu wróciła na pozytywne myślenie i nastawienie do życia.

Spojrzałem na nią z podziwem i pomyślałem, jak ona to robi, że tak świetnie sobie radzi sama, z pełną świadomością ciężaru nieszczęścia dźwiganego do końca życia i jeszcze pomaga dzieciom. Skąd czerpie tyle siły fizycznej, a przede wszystkim psychicznej i to już przez ponad dwadzieścia lat?

W dodatku ta uroda jak na swój wiek, zgrabna sylwetka i nieustępujący uśmiech na twarzy.

Nie wytrzymałem i trochę nadużywając wzajemnej szczerości w rozmowie, zadałem brutalne pytanie:

Czy Ty tak naprawdę cieszysz się życiem jak okazujesz to mnie i innym wokół?

Czy też w ten sposób skrywasz ból, smutek i żal, siedzący gdzieś głęboko w sercu i duszy ?

Aby jej nie urazić, dla równowagi, od razu przywołałem moje zwątpienia w ocenie swojego życia. Na chwilę zamarła.

„Zapraszam Cię na następne spotkanie przy kawie i być może…..” – ucięła zdanie. Spojrzała w okno uciekając wzrokiem. Wydawało mi się, że w jej oku zalśniła mała kropelka łzy. Myślę, że niepotrzebnie uderzyłem w jej najczulsze struny i obraziłem. Przeprosiłem. „Porozmawiamy..”- odparła nieco smutniejszym tonem. Nie obraziła się, okazując to przesyłanym serdecznym uśmiechem

Przyjąłem zaproszenie z chęcią i ogromną ciekawością.

Skąd ona czerpie siły przez tyle lat?

Bronisław                                                         koniec listopada 2020 r.

Post scriptum:

Esterka od wielu, wielu lat, zmaga się ze stwardnieniem rozsianym (SM-sclerosis multiplex).

Imię z oczywistych względów jest zmienione, fakty są prawdziwe.


  • 0

Kto lub co może powstrzymać pandemię koronawirusa na Świecie ?!

Zapewne jak zauważyliście, w miniony weekend nie ukazał się, jak co tydzień, żaden post w naszym blogu. Szczęśliwi.pl. Przyczyna była niezwykle ważna. Zaniemówiłem kiedy Ministerstwo Zdrowia od początku tygodnia  przed minionym weekendem podawało dane o dramatycznym wzroście zakażeń w naszym kraju. Poniedziałek – 2006 zakażeń,  wtorek -2236, środa – 3003, czwartek – 4280, piątek – 4739, sobota – 5300….. Właśnie przygotowywałem optymistyczny post o sukcesach w pracach nad oczekiwaną szczepionką i załamałem się. Nie mogłem znaleźć siły i koncepcji twórczej nad jego zakończeniem, ani też na opracowanie żadnego innego,  pozytywnego posta, zgodnie z tematyką bloga, a więc o szczęściu.

Niestety także w tym tygodniutragicznie wzrasta  dzienna liczba zakażeń, poniedziałek -4394, wtorek -5068 , środa -6525, czwartek aż 8099 i piątek-7705.Kiedy te wszystkie groźne liczby zbilansowałem, kiedy dokonałem przeglądu informacji z mediów relacjonujących pogłębiający się dramat ludzkości na całym Globie, doszedłem do ogólniejszego wniosku, o którym myśli na pewno każdy  z nas.

Chyba nadszedł już najwyższy czas w Polsce , a także na całym Świecie, by zadać, właściwe i konkretne, pytanie kompetentnym i kierującym nami ludziom:

Kto lub co i kiedy, może powstrzymać pandemię koronawirusa w Polsce i na Świecie ?!

Ja je zadałem najpierw sobie, laikowi, i zacząłem szukać odpowiedzi w działaniach władz państwowych, instytucji międzynarodowych, badaniach naukowców, lekarzy i wśród nas, zwykłych ludzi.

Oto co znalazłem:

Władze poszczególnych państw i to na całym Świecie, podejmują zdecydowaną walkę z pandemią koronawirusa, ale zarządzają kryzysem samodzielnie budując dla swojego narodu własne strategie postępowania.

W USA Trump, zajęty własną kampanią wyborczą na następną kadencję, bardziej przejął się walką z pandemią, dopiero kiedy sam padł ofiarą wirusa, a następnie jego 14-letni syn.

Chiny, źródło choroby, nauczone tragicznym doświadczeniem, zamknęły się przed światem, a zdobytą w ten sposób wiedzę chyba wykorzystują „po cichu”, opracowując jak najlepszą strategię do walki, w tym poszukując własnej szczepionki.

Podobnie czyni Putin w Rosji, prawdopodobnie ukrywając przed społeczeństwem rozmiar pandemii, jednocześnie ogłasza za sukces światowy opracowanie gotowej szczepionki. Jak się okazuje nie do końca przetestowanej.

W Europie Szwecja przyjęła własną, całkowicie odbiegającą od pozostałych państw europejskich strategię walki polegającą na… odejściu od nakazów i ostrych obostrzeń, w tym od obowiązku noszenia maseczek, na rzecz uzyskania odporności grupowej i dotąd ją stosując zamiast nakazów wyłącznie zalecenia do świadomości obywatelskiej. Oczywiście odbiło się to od początku jednym z najwyższych wskaźników śmiertelności.

W Polsce, nasze władze dość chaotycznie rozpoczęły walkę z  koronawirusem na początku pandemii, błędnie budując w nas przekonanie o szybkim odwrocie choroby. Dziś to niestety wychodzi nam, a także samej władzy „bokiem”.

Słowem, jak mówi polskie porzekadło każde Państwo „sobie rzepkę skrobie”, z różnym skutkiem doraźnym. Ale żadne nie znalazło do dziś skutecznego sposobu na zatrzymanie pandemii.

A co na to międzynarodowe organizacje, instytucje, które z racji swoich ogólnoświatowych celów powinny dążyć do znalezienie jednolitej, skutecznej drogi opanowania pandemii?

Zacznijmy od WHO – Światowej Organizacji Zdrowia.

Już na początku pandemii, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus ogłosił 28 lutego w Genewie „Dziesięć rad jak uniknąć zakażenia koronawirusem”. W lipcu 2020 r., 239 naukowców z 32 państw skierowało list otwarty do Światowej Organizacji Zdrowia i innych agencji odpowiedzialnych za ochronę zdrowia. Dopiero w reakcji na ten list i inne wątpliwości naukowców z całego świata, WHO wydało oświadczenie, w którym stwierdza, że wirus COVID przemieszcza się w powietrzu i zaleca zachowanie odpowiedniego dystansu społecznego. I dalej w sierpniu br. WHO po raz kolejny aktualizuje swoje zalecenia rozszerzając zakres noszenia maseczek na dzieci powyżej 12 roku życia.

A więc rady, zalecenia, które w istocie nie wiążą państwa w zakresie ich obowiązkowej realizacji. Bo, niestety ta światowa organizacja zdrowia, działająca przy ONZ, która zrzesza 193 państw-członków, nie ma możliwości wydawania żadnych aktów prawnych wiążących państwa, nawet te zrzeszone w ONZ. Mimo, że jej podstawowym  zadaniem  jest działanie na rzecz zwiększenia współpracy między państwami w dziedzinie ochrony zdrowia i zwalczania epidemii chorób zakaźnych, a także ustalanie norm dotyczących składu lekarstw i jakości żywności.

Znacznie lepiej działa Unia Europejska, w której Polska jest jednym z 27 członków.

Popatrzmy na niektóre działania na rzecz walki z koronawirusem.

Na jaką pomoc mogą liczyć narody zrzeszone w Unii, w tym My Polacy?

W imieniu Unii, a więc 27 zrzeszonych Państw, Komisja Europejska podejmuje niezbędne kroki – koordynuje działania z państwami członkowskimi i ułatwia dostawy środków ochrony osobistej i sprzętu medycznego w całej Europie. 17 czerwca br. przedstawiła europejską strategię mającą na celu szybsze opracowanie, produkcję i dystrybucję szczepionki na COVID-19. Między innymi, na rzecz państw-członków Unii, już zawarła stosowne porozumienia i umowy z trzema firmami farmaceutycznymi, które są daleko zaawansowane w pracach nad szczepionką przeciwko COVID-19, a z dalszymi pięcioma prowadzi rozmowy.

2 kwietnia Komisja Europejska zainaugurowała inicjatywę „Solidarność UE na rzecz zdrowia”, która ma bezpośrednio wesprzeć systemy opieki zdrowotnej krajów UE w zwalczaniu pandemii koronawirusa. W ramach inicjatywy udostępnionych zostanie ok. 6 mld euro na pokrycie potrzeb europejskich systemów opieki zdrowotnej.

A jak radzi sobie nasza władza?

Zamiast przytaczania przeze mnie faktów jak walczą nasze władze z pandemią, odwołuję się do Was, czytelników bloga. Bowiem każdy z nas na co dzień widzi, obserwuje i sam odczuwa niedomagania i błędy popełniane od początku pandemii w Polsce. Najgorszym z nich jest widoczny chaos informacyjny, który utrudnia nam właściwe postępowanie w czasach pandemii. Do tego przyczyniły się sprzeczne informacje, także ze strony przedstawicieli władz, które niestety wprowadziły zamęt, wątpliwości i nawet niewiarygodność. Widzimy chaos organizacyjny służby zdrowia, głównie w zakresie nieprzygotowania na czas środków ochrony osobistej, urządzeń, w tym respiratorów oraz przede wszystkim braki w zapewnieniu personelu medycznego.

Stąd też  Polska Akademia Nauk powołała Zespół Doradczo- Ekspercki  w celu uwiarygodnienia przekazu dla Polaków, bo działający przy premierze nie jest ani znany ani komunikatywny, i autorytatywny. Ale niestety, do niewielu dotarły słowa uczonych.

A teraz spójrzmy bardziej krytycznie: Jak my obywatele radzimy sobie w walce z  pandemią koronawirusa w naszym kraju?

Jak powiedział w ubiegłą sobotę na konferencji prasowej Minister Zdrowia „ hamulec jest w naszych rękach, wszystkich Obywateli”. A tym hamulcem jest rzeczywiste przestrzeganie zasady „D. D. M.”- ( dezynfekcja, dystans społeczny i maski)

A jak my stosujemy ten hamulec:

Oto przykłady, których doświadczyłem osobiście na co dzień. I tak też nieraz się dzieje do tej pory w kraju:

„Panie to wielka ściema z tą ochroną przed koronawirusem”- zakomunikował mi właściciel firmy ogrodniczej, kiedy przywitałem go z dystansu na działce ogrodniczej w celu przycięcia żywopłotu. „Dlaczego, przecież Pan widzi co się dzieje?- grzecznie spytałem by nie zniechęcić go do pracy. „ Ja jestem z wykształcenia mikrobiologiem i wiem to lepiej, to przejdzie tak jak zwykła grypa  – krótko mnie skwitował.

„Proszę się ode mnie odsunąć, bo jest Pani bez maseczki i jeszcze chucha mi prawie w twarz”- nie wytrzymałem stojąc w sklepiku w kolejce po chleb. „ Czego się Pan czepiasz? To jest moja sprawa! – ostro zareagowała stosunkowo młoda kobieta, wręcz obrażona za zwróconą uwagę.

„Panie doktorze, to kto lub co może zatrzymać pandemię koronawirusa ? – pytam swojego lekarza rodzinnego podczas koniecznej wizyty z innego powodu.

„Skuteczna szczepionka, a do czasu jej opracowania i wprowadzenia, maksymalne środki ograniczające rozprzestrzenianie się epidemii „- prawie automatycznie wygłosił jako prostą drogę. Ale zaraz dodał- „Tylko my, ludzie tą drugą drogę ograniczeń, lekceważymy”.

„Wirus przenosi się  człowieka na człowieka, a nie trafia przez przypadek z   powietrza, lub nie wiadomo skąd. Stąd konieczność zachowania odpowiedniego dystansu i obowiązek  noszenia maseczek ”-prawie krzyczał publicznie wszem i wobec prof. Simon, specjalista chorób zakaźnych z Wrocławia. Odważny bo głoszący wprost smutną prawdę o chorobie Covid-19.

Taki obraz wynika z mojej analizy jako odpowiedź na pytanie: Kto?- może zatrzymać pandemię koronowirusa?

A teraz, po dotarciu do wiarygodnych źródeł, odpowiem jak najkrócej na drugą część  tytułowego pytania:

Co może powstrzymać rozprzestrzenianie choroby?

Jak powiedział mój lekarz rodzinny i jak wynika  dostępnej  wiedzy naukowej:

SKUTECZNA SZCZEPIONKA!!!

Na całym świecie jest aktualnie testowanych 167 różnych szczepionek na COVID-19, podaje amerykański dziennikarz śledczy Brian Deer , ten który opisał jak powstał ruch anty-szczepionkowy i w tych dniach wydał w Polsce książkę „Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat ”.

Z tych 167 testowanych szczepionek, w tej chwili jest przygotowywanych 9 eksperymentalnych w ramach światowego programu, którym kieruje światowa organizacja zdrowia(WHO).

Zobaczmy zatem jak daleko są zaawansowane prace nad szczepionką?

Wymienię cztery firmy, w których prace są najbardziej zawansowane.

Szwedzko-brytyjski koncern AstraZeneca, prowadzi wiodący projekt, najdalej zaawansowany i to z nim Komisja Europejska zawarła już porozumienie.

Tuż za brytyjskim koncernem plasuje się amerykańska firma Moderna pracująca nad własnym projektem szczepionki.

8 października Komisja Europejska zatwierdziła trzecią umowę z firmą farmaceutyczną Janssen Pharmaceutica NV, jedną ze spółek farmaceutycznych Janssen Pharmaceutical należących do grupy Johnson & Johnson. Gdy badania dowiodą, że szczepionka jest bezpiecznym i skutecznym środkiem w walce z COVID-19, umowa umożliwi państwom członkowskim zakup szczepionek dla 200 mln osób. Państwa członkowskie będą mieć też możliwość zakupu szczepionek dla kolejnych 200 mln osób.

Na czele jest również niemiecka firma CureVac, w której Polka dr Mariola Fotin-Mleczek jest szefową ds. technologii i nadzoruje prace właśnie nad szczepionką na koronawirusa – i to szczepionką nowej generacji.

Jest nadzieja, że do końca roku będzie wreszcie gotowa szczepionka – oznajmił szef WHO.

Nie mamy zatem innego sposobu, trzeba cierpliwie czekać i ściśle przestrzegać nakazów i ograniczeń.

I na koniec:

Aż cisną się oczywiste i praktyczne wnioski:

  1. Powinniśmy robić wszystko aby bez zakażenia się koronawirusem, w zdrowiu, przeczekać czas niezbędny do wynalezienia, przetestowania i powszechnego zastosowania skutecznej i bezpiecznej szczepionki przeciw wirusowi SARS-2 Covid-19;
  2. Z kolei aby bez zakażenia przeżyć ten okres oczekiwania na szczepionkę, należy bezwzględnie przestrzegać nakazów ochronnych, ograniczających do maksimum możliwości zakażenia koronawirusem.,

W szczególności powinniśmy stosować zasadę „D. D. M”, czyli: dystans społeczny, dezynfekcja i mycie rąk!!!

A ponadto:

3. Musimy wykazać się mądrością i odpowiedzialnością dla dobra swojego, bliskich, rodziny i wszystkich takich samych jak my ludzi, a mianowicie:

a)Odrzucić i nie poddawać się wszelkim fałszywym informacjom i działaniom wszystkim sceptykom i nieodpowiedzialnym ryzykantom, nie stosującym się do zasad ochrony przed chorobą, podważającym naukowe i sprawdzone medycznie zasady walki z koronawirusem, w tym ruchom anty-szczepionkowców, anty-covidowców, które są oparte na niewiedzy, głupocie, naiwności prostych ludzi i często służą prywatnym lub nawet politycznym interesom;

b)Aktywnie włączać się i przeciwdziałać, w miarę swoich możliwości, postawom negującym sens walki z koronawirusem;

Zatem przestrzegajmy zasady „D, D, M ”, czekając cierpliwie na szczepionki przeciwko pandemii COVID-19, oby tylko do końca 2020 roku.

Bronisław                                                         17/18 październik 2020


Im większą wiedzę posiada człowiek, tym ma mniejsze szanse na osiągnięcie szczęścia?! Czy to jest prawdziwy „paradoks* szczęścia”?!

Zobaczmy na przykładach jak się ma wiedza do szczęścia? Czy zawsze będzie  złotym środkiem do niego?

Mamy początek jesieni, a tu piękna słoneczna pogoda. Jakby naturze na złość, wirus COVID-19 wciąż trzyma, a nawet potęguje wzrostem zakażeń. Zachęcony energią słoneczną do aktywności życiowej pojechałem nabrać czystej źródlanej wody z pobliskiego źródła artezyjskiego. Jako że kolejka potrzebujących okazała się nieco dłuższa niż zwykle, siadłem pośród nich zajmując swoje miejsce. Siedzące tuż obok mnie starsze, wesołe i „gadatliwe” małżeństwo pochwaliło się, że w wodzie ze źródła robią ogórki kiszone na zimę dla całej rodziny i to bezpośrednio w 5-ciolitrowych plastikowych butelkach po wodzie mineralnej. Oboje tryskali ogromnym zadowoleniem  z siebie, z tego czym żyją na co dzień. Zwyczajni, „prości” i szczerzy ludzie. On całe zarobkowe życie przepracował jako spawacz, ona jako pracownik gastronomi. Nieśmiało zagadnąłem ile już lat tak się zgadzają i cieszą życiem.” My czterdzieści trzy, ale to nic, bo moi rodzice przeżyli zgodnie  63 lata”- prawie wykrzyknęła ona. „Czy jesteście szczęśliwi w małżeństwie”- ostrożnie wtrąciłem do rozmowy pytanie. „ Ależ tak! Co prawda my to tak nie myślimy o szczęściu, my po prostu cieszymy się każdą rzeczą w naszym  życiu”- prawie równocześnie potwierdzili oboje.” Oczywiście są i problemy, jak to w życiu. Czasami się pokłócimy i pogniewamy, tak jak w każdym małżeństwie „– z uśmiechem dodała żona. I tak, gaworząc, powoli poznawałem ich normalne, ale dobre i szczęśliwe życie.

Już w drodze powrotnej z czterema słojami wody źródlanej, z odrobiną normalnej ludzkiej zazdrości, pomyślałem:

Jaki to złoty środek czyni tych dwoje ludzi szczęśliwymi, każdego z nich i razem w małżeństwie?

Jak gdyby w sprzeczności do tego co usłyszałem od tych prostych ludzi, przed oczami stanęły mi obrazy rozwodzących się, przy moim zawodowym udziale, małżeństw o znacznie wyższym poziomie intelektualnym i wiedzy.

I przypomniałem sobie rozwód dwoje ludzi, znakomicie wykształconych, o ogromnej wiedzy ogólnej i specjalistycznej. Ona pracownik naukowy – wykładowca na wyższej uczelni. On pierwszy oficer na statku dalekomorskim, a później dyrektor w urzędzie morskim.

Przyczyną orzeczonego przez sąd rozwodu była niezgodność charakterów. W rzeczywistości, Ci „ mądrzy” małżonkowie  przez 13 lat nie mogli znaleźć łączących ich więzi wiodących do szczęśliwego życia. Kady z nich miał inne wyobrażenie i wyolbrzymione oczekiwania co do szczęścia, w rozumieniu posiadanej przez nich wiedzy. To właśnie ich duży zasób wiedzy, jaką oboje posiadali, pozwolił im poznać wielkość, rozmiar, możliwości poczucia i skalę zadowolenia z prawdziwego -według nich – szczęścia. Stąd też, między innymi, dzieliły ich marzenia, własne aspiracje i ambicje, a w ostateczności cele życiowe i dalszy sens wspólnego życia. Nie mieli dzieci, albowiem posiadanie „teraz” dzieci nie mieściło się w ich planach dotyczących kariery zawodowej.

Takich możliwości poznania wielkości rozmiarów i poczucia szczęścia nie mieli Ci „prości” ludzie, których poznałem w kolejce do naturalnego źródła wody. Po prostu mieli mniejszą wiedzę. Szczęściem dla nich była i nadal jest każda, nawet najmniejsza dobra rzecz, drobne wydarzenie, każdy normalny dzień, godzina, minuta życia. Oni chyba nawet nie mieli określonych, swoich „wielkich” celów życiowych i planu życia. Oni po prostu brali życie tak jak w piosence Wojciecha Skowrońskiego i „Alibabek” z Opola w 1974 r, pod tytułem „ Ja to się cieszę byle czym”, ale w znaczeniu pozytywnym.

                                                         •••

Spróbuję teraz jak najprościej przedstawić w czym upatruję, choć nie wiem czy słusznie, ten nazwany przeze mnie

„paradoks szczęścia”.

Człowiek niewykształcony, słabo wykształcony, posiadający mniejszą wiedzę ogólną, mniej doświadczony życiowo i zawodowo, siłą następstwa rzeczy, ma małą lub znikomą wiedzę na temat najważniejszych wartości życiowych tworzących szeroko rozumiane szczęście.

A więc prawdopodobnie ma zbyt mało wiedzy na temat takich wartości jak:

miłość i seksualność;

sens i cel małżeństwa i innego związku partnerskiego;

prokreacja, w tym posiadanie, wychowanie  i wykształcenie dziecka;

czym jest rodzina i na czym polega szczęście rodzinne;

praca jej rola w życiu człowieka i satysfakcja z pracy;

no i samorealizacja marzeń, pragnień, ambicji i aspiracji człowieka.

Zatem jego marzenia, pragnienia, oczekiwania, cele życiowe i dążenia do szczęścia będą takie jaki posiada zasób wiedzy o wymienionych wartościach składających się na szczęście.

Tak więc jego wizja szczęścia będzie proporcjonalna do posiadanej wiedzy o szczęściu.

Ponieważ jego wyobrażenie szczęścia będzie „uproszczone”, „mniej bogate” i mniej urozmaicone, to jego droga do własnego szczęścia teoretycznie będzie łatwiejsza, krótsza. I szybciej osiągnie poczucie szczęścia.

 I dalej idąc tym tokiem rozumowania, „szczęściem w nieszczęściu” człowieka o mniejszej wiedzy, mniej wykształconego, jest to, że z doświadczenia wiemy, iż taki człowiek z upływem wieku, z reguły przestaje dążyć do zdobywania nowej wiedzy. A to oznacza, że jego podejście i rozumienie szczęścia jest prawie niezmienne. A więc będzie on w życiu nadal szczęśliwy z tych samych powodów życiowych. Po prostu nie będzie szukał „innego, lepszego szczęścia”, bo nie wie i nie wyobraża sobie jak ono może jeszcze wyglądać.

Jaki zatem wniosek wynika z takiego rozumowania?

Im mniej wykształcony jest człowiek, im mniejszą posiada wiedzę, w tym o prawdziwym szczęściu, tym samym ma większe szanse na osiągnięcie szczęścia, rozumianego „po swojemu”.

Właśnie dlatego miłość i szczęście w małżeństwie zwyczajnych, prostych, ludzi znacznie częściej trwa przez całe życie. O takiej miłości i o takich ludziach nie pisze się w gazetach, nie pokazuje w mediach. A szkoda bo to właśnie tak wygląda szczęśliwe życie dwoje kochających się ludzi..    

                                                               •••

I   o d  w r o t n i e,

Im większą wiedzę posiada człowiek, tym ma mniejsze szanse na osiągnięcie „swojego” prawdziwego szczęścia?!

Dlaczego? Jak to możliwe?

Przeanalizujmy zatem.

Człowiek dobrze wykształcony, posiada duży zasób wiedzy ogólnej i specjalistycznej. Jeżeli jeszcze posiada duże doświadczenie życiowe i praktykę zawodową, to w sumie ma bogatą wiedzę na temat tych wszystkich wartości życiowych składających się na prawdziwe szczęście człowieka, które wymieniłem wyżej. Co więcej jego wiedza, każe mu wciąż się rozwijać i pogłębiać już zdobytą wiedzę w zakresie tych wartości, które kształtują jego poczucie szczęścia.

Ale przede wszystkim ma pełną świadomość jak wielkie poczucie szczęścia może osiągnąć realizując każdą z tych wartości. Co więcej wie i dlatego szuka coraz większych możliwości doznania szczęścia w jak największym stopniu, np. w miłości, w związku małżeńskim, w wychowywaniu i wykształceniu dziecka, w pracy, w samorealizacji marzeń i.t.p.

I ta świadomość, że może osiągnąć jeszcze więcej szczęścia w danej wartości (zakresie), czyli, że jeszcze nie osiągnął maksimum, tworzy u niego niedosyt pełni szczęścia i może go czynić niezadowolonym, a z czasem nawet nieszczęśliwym !!!

Stąd mamy ten paradoksalny drugi wniosek zawarty w tytule artykułu.

Bowiem zdobyta już duża wiedza rodzi dalszą ciekawość poznania i nie pozwala człowiekowi zatrzymać się na tym etapie szczęśliwości, a tym samym uznać, że osiągnął pełnię szczęścia.

A teraz, na dowód tego wniosku, popatrzmy na znane światowe przykłady wielkich i mądrych ludzi i sami sprawdźmy z dostępnych źródeł jak wyglądało ich prawdziwe szczęście, często publicznie bliżej nie znane?

Czy Albert Einstein, autor teorii względności ( E=mc2 ), laureat nagrody Nobla, na pewno był szczęśliwym człowiekiem? Poznaj jego życie prywatne, a się dowiesz że….

Czy Maria Skłodowska – Curie, dwukrotna noblistka, pierwsza kobieta-profesor na Paryskiej Sorbonie, była szczęśliwa w życiu osobistym i w związku małżeńskim? Przekonaj się że…

Czy Zygmunt Freud, twórca psychoanalizy i teorii popędów seksualnych, był szczęśliwym człowiekiem? Sprawdź, a okaże się, że…  

                                                           •••

Kochani, do takiego sposobu myślenia sprowokowało mnie „zazdrosne”, ale z podziwem, patrzenie i słuchanie, siedzących obok mnie, przy źródełku wody, dwoje kochających się od 43 lat, starszych ludzi.

Ja byłem i nadal jestem gorącym propagatorem idei, że wiedza jest naprawdę złotym środkiem do prawdziwego szczęścia.

Bo na przykład:

Czy można osiągnąć satysfakcje w miłości, spełnienie w małżeństwie, oraz dobrze wychować dzieci, bez dostatecznej wiedzy?

Czy można mieć satysfakcję z seksu bez wiedzy na temat seksualności człowieka?

Czy można mieć dobrą pracę bez kwalifikacji zawodowych?

Odpowiedzcie sobie sami!

Mam nadzieję, że „odkryty” przeze mnie „paradoks szczęścia i wiedzy ” dobrze posłuży moim czytelnikom.

Bronisław                                     początek jesieni- wrzesień 2020 r

———————————————————————————————————

*Paradoks szczęścia – kontrowersyjne i sprzeczne założenie, że: większa wiedza człowieka i jego mądrość, jest przeszkodą w osiągnięciu szczęścia. Mimo, że jest ono sprzeczne z powszechnym poglądem, że to właśnie wiedza jest drugim, po zdrowiu, złotym środkiem do szczęścia;


„Świat się dzieli na ludzi mądrych i głupich”

Przeczytałem w Polsat Sport, takie oto emocjonalne wytłumaczenie Zbigniewa Bońka- Prezesa PZPN na oburzenie wielu ludzi na jego wpis na twitterze, że :

 ” Prezydent Polski dzisiaj może być wybrany głosami ludzi środowiska wiejskiego, głosami emerytów i ludzi z podstawowym wykształceniem. To chyba trochę dziwne w tak pięknym i rozwijającym się kraju jak nasza Polska”.

 „Ja przecież tylko napisałem o faktach, że 70 procent elektoratu jednego z kandydatów to ludzie ze środowisk wiejskich, z podstawowym wykształceniem i emerytów”. Mam 64 lata i dzielę ludzi tylko na mądrych i głupich. A to czy ktoś jest za tym czy za tym, nie ma dla mnie znaczenia.- tłumaczył się później.

Jako autor bloga „ Szczęśliwi, pechowcy, malkontenci”, ze sporym doświadczeniem profesjonalnego prawnika w ludzkich sprawach życiowych, muszę zabrać głos w sprawie tak bardzo kontrowersyjnego, ale jakże ważnego stwierdzenia, znanego i szanowanego Polaka.

          Tak naprawdę, w tych źle odbieranych słowach, Boniek zwrócił uwagę ( chyba nawet nieświadomie) na dwie bardzo ważne kwestie.

          Pierwsza aktualna i przemijająca, to kogo i dzięki komu Polacy wybiorą na Prezydenta Polski.

          Druga, o wiele ważniejsza, na dalszą przyszłość Polaków i ludzi na naszym Świecie, to kwestia wpływu mądrości ludzi na swoje prawdziwe szczęście i szczęśliwe życie narodów, w tym Polaków.

          W pierwszej sprawie trudno odmówić racji Bońkowi, bowiem miał pełne prawo napisać na twitterze o faktach. Napisał prawdę, że 70% wyborców Andrzeja Dudy w I turze to ludzie ze środowisk wiejskich, „słabo wykształconych”.

Natomiast późniejsze jego tłumaczenie, w którym „ dzieli ludzi na mądrych i głupich” , uważam za emocjonalne, ale niezwykle ważne w drugim kontekście. A mianowicie:

 – jakie skutki na drodze do szczęśliwego życia, wywołują wybory – decyzje podejmowane przez ludzi słabo wykształconych, nieinteligentnych, mniej uświadomionych wiedzą, ograniczonych w umiejętności rozwiązywania problemów i podejmowania racjonalnych decyzji,

których Boniek nazwał wprost z definicji słownikowej „ głupimi”.

W pierwszym przypadku, to jest głosowania w I turze, wyborców Andrzeja Dudy przekonały działania i słowa, które dawały im proste poczucie poprawy egzystencji życiowej, która w ich rozumieniu może być już szczęściem, ale jako materialny „ lepszobyt”.

         Prawie bez znaczenia pozostają dla nich wartości wyższego rzędu, w tym pozamaterialne, jak: demokracja, praworządność, równowaga władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, wolność, sprawiedliwość, współczesne wychowanie z edukacją seksualną, autorytety i wiedza naukowa i.t.d. Można wręcz przyjąć z założenia, że z reguły ich ( „głupich” w znaczeniu emocjonalnie wyrażonych słów przez Bońka) osobiste szczęście nie sięga wyższych wartości, takich jak: spełnienie marzeń osobistych, zawodowych, twórczych, życie radością pełni życia, nie mówiąc o samorealizacji.

Czy tak jest w rzeczywistości życiowej ?

Czy ludzie słabo wykształceni mają tak małe wymagania, gdy chodzi o prawdziwe szczęście?

I odwrotnie, czy im większe wykształcenie, poziom wiedzy i inteligencji posiada człowiek, to ma większe poczucie i rozmiar szczęścia do osiągnięcia w swoim życiu?

Jacy Polacy zdecydują o wyborze najlepszego kandydata na Prezydenta?

Niech na takie pytania odpowie każdy z nas sam sobie. Najlepiej na własnym przykładzie lub na przykładach osób darzonych autorytetem!

Zachęcam do zastanowienia, głosowania, a także przemyślenia na przyszłość: Co daje wiedza, wykształcenie i tak rozumiana mądrość?

Bronisław                                    

                                lipiec 2020r. –  między I a II turą głosowania na Prezydenta RP


Kryzys autorytetów? Czy tylko przejściowe zjawisko w polskim społeczeństwie?

Co się dzieje w naszym kraju z tradycyjnymi autorytetami: władzy państwowej, politycznymi, społecznymi, kościelnymi, wychowawczymi, naukowymi, zawodowymi?

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej to „głowa Państwa” , najwyższy organ Państwa Polskiego, przywódca -mąż stanu, mocny i wiarygodny głos narodu, który go wybrał w bezpośrednim głosowaniu. Tak być powinno! A jak jest?!

Prezydent Duda to, dla wielu Polaków, i to nie tylko dla jego opozycjonistów, „marionetka”, „długopis”, „ Adrian”, w znaczeniu braku samodzielności i niezależności od partii PiS, a tak właściwie od jej Prezesa Jarosława Kaczyńskiego. To także wizualny skutek  podpisywania na „kuckach” dokumentu państwowego obok siedzącego Prezydenta USA, Donalda Trumpa.

No więc jak to jest z jego autorytetem w kraju i za granicą?

Przywódcy polskich partii politycznych, byli i aktualni: Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Grzegorz Schetyna, Janusz Palikot,  Janusz Korwin Mikke, Ryszard Petru, Paweł Kukiz, a także inni, bez względu na prawdę, w oczach i słowach przeciwników politycznych to anty przykłady autorytetów, mężów stanu, nie szanowani, publicznie obrażani i szkalowani.

Sędziowie: to „ złodzieje”, „ komuchy”, „ kasta „.Tak jest dziś przedstawiany autorytet przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, powaga sądu, jego niezawisłość i niezależność. I dzieje się tak za przyzwoleniem władzy państwowej, a czasem wręcz z jej inspiracji dla celów walki politycznej.

No to jak jest w końcu z autorytetem sędziowskim i wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju?

Księża, coraz częściej postrzegani są jako „biznesmeni”, a ostatnio jako pedofile, a nie misjonarze – krzewiciele religii, autorytety dobra i świętości.

Pęka mit ojca duchowego, dzieci i młodzieży.

Lekarz to już nie zawód z powołania, specjalista od zdrowia z wielkim zaufaniem społecznym. Dziś  z powodzeniem zastępuje go pseudo „uzdrowiciel”,  znachor, „kręgarz”, „ masażysta”, czy „lekarz homeopata”. Wystarczy szyld, reklama i dobra „fama”.

No to jak wyglądać będzie nasza kondycja zdrowotna za lat kilkanaście?

Nauczyciele – wychowawcy: „Nie będą naszych dzieci uczyć nauczyciele od edukacji seksualnej, my rodzice nie pozwolimy na krzewienie ideologii „ gender ”, LGBT i takiego wychowania w rodzinie. To nam, rodzicom, konstytucja gwarantuje wychowanie według naszego wyboru! ”Takie głosy dość powszechnie słychać wśród zwolenników aktualnej władzy i partii rządzącej.

No to niech dalej księża i katechetki uczą edukacji seksualnej, świadomego rodzicielstwa oraz życia w małżeństwie i rodzinie.

My rodzice: No to na koniec spójrzmy samokrytycznie jakim autorytetem darzą dziś rodziców ich własne dzieci? Posłuchajmy co myślą o wiedzy rodziców i ich wychowaniu w zakresie edukacji seksualnej? Skąd one czerpią pierwszą wiedzę na te tematy?

Czy zatem dalej rodzice mają żyć jak w czasach średniowiecza, w zacofaniu umysłowym, traktując wiedzę jako „tabu”, oddając wychowanie dzieci „oświeconym” przedstawicielom Kościoła lub pozostawiając je na pastwę przypadkowej wiedzy internetowej, w tym pornografii, bądź często tragicznym doświadczeniom życiowym.

Dlaczego tak się dzieje w naszym kraju? Skąd się biorą kryzysy autorytetów, tworzących podstawy dobrobytu nowoczesnego państwa i szczęśliwego narodu?

Spróbujmy wspólnie znaleźć przyczyny, a może sformułować pozytywne wnioski?!

I tak po kolei:

Skąd się wziął kryzys autorytetu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej?

Wszyscy znamy to powiedzenie „ ryba psuje się od głowy”! W tym przypadku od Głowy Państwa, a konkretnie Prezydenta Andrzeja Dudy. Co zatem „ psuje się” w wykonywaniu zadań i obowiązków Prezydenta RP nałożonych w art. 130 Konstytucji  określającym treść jego przysięgi. Przeanalizujmy to wspólnie.

….” uroczyście przysięgam,

  1. że dochowam wierności postanowieniom konstytucji,”..

I od razu, sięgnijmy pamięcią do faktów i odpowiedzmy sobie sami na pytanie:

Czy Prezydent Duda rzeczywiście i w każdym przypadku „ dochował wierności konstytucji, a więc postępował zgodnie  jej postanowieniami, przestrzegał je, nigdy nie łamał?

Nie sposób zapomnieć, choćby jednego znamiennego przykładu, kiedy już na początku kadencji Prezydent Duda ułaskawił nie skazanego prawomocnym wyrokiem ( a więc niewinnego), partyjnego kolegę Mariusza Kamińskiego. Dzięki czemu do dziś pełni on funkcję Ministra, czyli stanowi anty wzór autorytetu przedstawiciela rządy, najwyższej władzy państwowej. Jest przestępcą czy nie!? Fakt ten stanowił złamanie art. 139 Konstytucji, który potwierdził Sąd Najwyższy.

2)..że … będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa,..

I odpowiedzmy sobie na pytanie:

Czy Prezydent Duda w okresie swojej pięcioletniej kadencji zawsze i wszędzie, w tym w kraju i  podczas wizyt zagranicznych, dbał o godność narodu, i strzegł bezpieczeństw Państwa w tym w zakresie obronności i sił zbrojnych?

Pamiętamy skąd  wziął się obraz „kucki” Prezydenta RP przy podpisywaniu dokumentu obok siedzącego Prezydenta USA, a także „działania” Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza z pominięciem lub wbrew woli Prezydenta jako Zwierzchnika Sił Zbrojnych. Zobaczymy co przyniesie Polakom wizyta Prezydenta Dudy w USA 24 czerwca b.r.

  • ..a dobro Ojczyzny oraz pomyślność Obywateli będą dla mnie najwyższym nakazem”.

Czy rzeczywiście dla Prezydenta Dudy najwyższe nakazy płynęły wprost z konstytucji, a nie z innego źródła decyzyjnego?

W tym miejscu spróbujmy odpowiedzieć sobie skąd się wzięły powszechnie znane żartobliwe i krytyczne przydomki „ Adrian” i „ długopis”. Czy czasem nie stąd, że Prezydent Duda, niestety, nie był niezależnym od nikogo najwyższym organem Państwa Polskiego. A wprost przeciwnie w większości przypadków „wykonywał nakazy” Prezesa rządzącej partii Jarosława Kaczyńskiego, a nie z konstytucji. Podpisywał bezkrytycznie ustawy podejmowane w trybie naruszającym postanowienia Konstytucji, nie zawsze dla dobra wszystkich Polaków,.

Skąd się biorą  kryzysy autorytetów przywódców partii politycznych w naszym kraju?

Najlepszymi przykładami kryzysu autorytetów liderów partii politycznej w naszym kraju to wizerunki przywódcy Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego oraz Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny.

Wzajemne „szczucie” na siebie z zaangażowaniem jak największej grupy społeczeństwa i własnych członków, to jest widoczne na co dzień,

we wszystkich środkach przekazu, niestety, w tym głownie w Telewizji Polskiej, opłacanej przez nas, wszystkich Obywateli.

W naszym kraju, w odróżnieniu od innych na zachodzie, normalna walka partii o władzę, jest pobawiona kultury politycznej, szacunku dla przeciwnika jako człowieka i jakichkolwiek zahamowań, włącznie z „ chamstwem” w ustach przywódców partii. Nie brak bowiem w niej zniewag osobistych, grupowych, a nawet poniżeń znacznej części podzielonego społeczeństwa. Słowa takie jak: „ dziadek z Wehrmachtu”, „chamska hołota”, „zdrajcy”, „ komuniści i złodzieje”, „ gorszy sort”, „ łże-elita”, stają się „normalnością w zachowaniu przywódców partii, jednoznacznie obniżając ich kulturą, a przede wszystkim społeczny autorytet.

Prawdą jest, ze także wśród sędziów, jak w każdym zawodzie zaufania publicznego, zdarzają się „czarne owce”. Tak było, jest i zapewne nadal będzie się zdarzać, że do dziesięciotysięcznej rzeszy sędziów, tak ważnej profesji stanowiącej trzecią władzę, trafiają osoby niegodne.

Dlaczego w oczach obywateli spada autorytet sędziów i całego wymiaru sprawiedliwości?

Ale to incydentalne zjawisko nie powinno być przedmiotem walki politycznej, której celem jest przejęcie władzy sądowniczej przez władzę wykonawczą (rząd i prezydent), lub przez władzę ustawodawczą (Sejm i Senat RP). Niestety tak się dziś dzieje w naszym kraju.

Do części Polaków nie trafia argument, że takie przejęcie władzy burzy podstawy demokracji i jest niezgodne z naszą Konstytucją. Mimo tego wszyscy widzieliśmy wielkie banery reklamowe, tworzone na zlecenie władzy wykonawczej, szkalujące całe środowisko sędziowskie. Słyszeliśmy także publiczne, w kraju i za granicą. Zniesławianie sędziów przez Premiera Morawieckiego i Prezydenta Dudy jako „złodziejów” czy „komuchów skazujących uczciwych ludzi”. Wcześniej rząd Beaty Szydło, długo nie ogłaszał wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie niekonstytucyjnych zmian w sądownictwie, kwestionując jego wiarygodność. Dziś również przedstawiciele władzy wykonawczej nadal podważają wyroki sądów nie odpowiadające ich celom politycznym. Skoro władza nie uznaje, podważa,  kwestionuje i nie wykonuje wyroków sądów, to trudno się dziwić, że Obywatele będą czynić tak samo.Tak oto i z tych przyczyn upada autorytet sądów i wymiaru sprawiedliwości. Jego odbudowa, niestety, będzie trwać znacznie dłużej niż niszczenie.

Nie da się również ukryć, że tak jak podważany jest autorytet sędziów, podobnie dzieje się z autorytetem lekarzy. Dlaczego? Skoro to od nich zależy nasze najważniejsze dobro-zdrowie?!

Spójrzmy na praktyczne przykłady skąd to się bierze. Nie tak dawno w naszym kraju były strajki rezydentów, młodych lekarzy, którzy w przyszłości mają skutecznie dbać o nasze zdrowie. O co w nich chodziło? A no o wynagrodzenia adekwatne do ich ciężkiej, często wydłużonej ponad normy, pracy. Jakby w sprzeczności do ich żądań od Państwa, zarówno władza jak i My Polacy często uważamy, że lekarze to grupa zawodowa najlepiej zarabiająca, a w dodatku to „ łapówkarze”.  

Ostatnie przykłady: prof. Grodzki znakomity lekarz – specjalista i naukowiec, a jednak wkrótce po objęciu funkcji marszałka Senatu, został posądzany o przyjmowanie korzyści pieniężnych w zamian za zabiegi wykonywane w publicznym szpitalu. Prof. Łukasz Szumowski, lekarz, naukowiec, traci autorytet w czasie wykonywania nowej funkcji politycznej- ministra. I tak zła fama niesie upadek autorytetu zawodu lekarza.

Ale dlaczego, w dzisiejszych czasach, dostępu do wiedzy, wciąż wielu ludzi bardziej niż lekarzom ufa znachorom, pseudo uzdrowicielom, bioenergoterapeutom, masażystom amatorom, kręgarzom i innym „cudotwórcom zdrowotnym”?

Na to pytanie niech każdy spróbuje znaleźć sobie odpowiedź, być może nawet na własnym przykładzie.

A co się dzieje z autorytetem i misją księży, jak i samego Kościoła?

Co rusz słyszymy, że księża stają się coraz bardziej pazerni na pieniądze z tytułu opłat za posługi kościelne. Zamiast co łaska, już oficjalnie wywieszają cenniki usług, bądź uzależniają wprost wykonanie posługi od konkretnej wpłaty. Czyżby zatem księża stają się typowymi biznesmenami, których podstawowym celem jest zysk.

Autorytet polskiego Kościoła i księży jeszcze bardziej upada wraz z odkrywanymi co jakiś czas aferami pedofilskimi księży i ukrywanie ich , przez wysokich przedstawicieli Kościoła, oraz księży – przestępców seksualnych przed odpowiedzialnością karną i cywilną.

Niegdysiejszy ojciec duchowy i wychowawca naszych dzieci w duchu religijnym, dziś coraz częściej postrzegany jest jako potencjalny pedofil – zboczeńca – przestępca.

Sięgnijmy do autorytetu tak ważnego dla wychowania naszych dzieci. Jak w naszym kraju wygląda autorytet nauczyciela wychowawcy w oczach władz, a także samych dzieci i nas rodziców?

Kto w dzisiejszych czasach będzie chciał być nauczycielem, skoro ich wynagrodzenia nie zaspakajają nawet zwykłych potrzeb życiowych. W praktyce do zawodu idą przede wszystkim ci, którzy nie znajdują lepszej, spokojnej i wyżej płatnej pracy.

Nauczyciele z powołania, załamują ręce, czego i jak mają uczyć, w świetle obowiązującego prawa oświatowego, sięgającego treści średniowiecznych, w tym edukacji seksualnej , świadomego rodzicielstwa i wychowania w rodzinie. Zamiast ich, umiejętności rozwiązywania problemów i przygotowania dzieci do współczesnego życia, mają wpajać przeszłość historyczną narodu, oderwane od realiów życiowych regułki i zadania pamięciowe.

Jaki zatem mogą mieć autorytet u swoich uczniów, którzy to widzą, ignorują nauczycieli i korzystają z wiedzy poza naukowej, z innych powszechnie dostępnych źródeł, internetu, środowiska, złych doświadczeń życiowych.

No i na koniec spójrzmy na samych siebie. Czy ja, rodzic, matka i ojciec, jestem/ byłam/łem/ autorytetem dla własnych dzieci?

Czy w realiach życia codziennego byłam/łem/ dla dziecka wzorem do naśladowania?

Czy przekazywałem we właściwy i skuteczny sposób swoją, posiadaną wiedzę praktyczną, ucząc dziecka/dzieci/ umiejętności rozwiązywania codziennych problemów życiowych?

Czy potrafiłam/łem/ umiejętnie przekazać swoją wiedzę i doświadczenia w zakresie edukacji seksualnej, świadomego macierzyństwa/ojcostwa/ , czy też pozostawiłam/łem/ ją jako temat „tabu”?

Czy według mojej oceny dziecko/dzieci/ uważa/ją/ mnie za autorytet dobrego rodzica?

              Zaczynając pisać ten artykuł, chciałem poruszyć kwestię kryzysów autorytetów osobowych. Jednak już w trakcie pisania, samorzutnie zaczął się wyłaniać obraz kryzysu naszego Państwa. To przykre, ale taki wniosek powstaje na tle niszczenia autorytetów najważniejszych stanowisk, funkcji i zawodów zaufania publicznego w naszym kraju. I czynią to przedstawiciele władzy jako środek walki politycznej o władzę, ale niestety czynimy to i My wówczas, kiedy pozostajemy biernymi Obywatelami naszego Państwa.

Człowieku, Obywatelu, Polaku! Bierz się tylko za to co umiesz, czego się nauczyłeś i na czym się znasz, bo masz taką wiedzę.

Słaby to będzie przywódca, prezydent, premier, minister, sędzia, lekarz, nauczyciel, którego autorytet opierać się będzie na poparciu partii politycznej, aspiracji bez pokrycia, pogoni za pieniądzem, a nie na kompetencjach wynikających ze zdobytej wiedzy, praktyki zawodowej i doświadczenia życiowego.

I tak się niestety dzisiaj dzieje w naszym kraju. Stad też, między innymi, biorą się kryzysy autorytetów i zaufania, o których pisałem wyżej. Dlatego też cierpi na tym autorytet naszego Państwa w Europie i na Świecie.

Bronisław                                                                  czerwiec 2020 r.


3 razy „ K”…i …rozwód?! O nich trzeba wiedzieć, pamiętać, a jak się zdarzy, umieć rozwiązywać!

Nie tak dawno, wraz z moimi czytelnikami, podczas wciąż trwającej izolacji domowej z powodu pandemii koronawirusa, zabawialiśmy się  psychotestem na szczęście, p.t:

„ Diagnoza mojego DOBROSTANU ”.

To jednak była ważna samoocena najważniejszych wartości składających się na pełnię szczęśliwego życia: wzajemnej miłości, spełnienia w małżeństwie i w rodzinie, posiadania dziecka i jego wychowania, satysfakcji z pracy zawodowej i samorealizacji naszych marzeń.

Każdy mógł porównać te wartości w swoich związkach do wzorców sięgających ideałów szczęścia. Ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że dążyć do ideałów, spełniając marzenia to jedno, i do nich trzeba i warto zmierzać. Ale faktyczna, życiowa droga do szczęśliwego życia, może być znacznie trudniejsza. I to jest druga strona medalu.

Spójrzmy zatem co nas może spotkać na tej trudniejszej drodze  do szczęścia. Zapamiętajmy i nauczmy się jak pokonywać niektóre przeszkody, każdy na własnej i wspólnej w związku drodze.

To co każdy i to na pewno, będzie przeżywać, w jakimkolwiek związku dwoje partnerów, to

KŁÓTNIA.

Występuje ona w każdym małżeństwie /konkubinacie/, a także w każdym, nawet krótszym, związku, w miarę upływu czasu jego trwania. I to jest normalna ludzka rzecz. Nie stanowi ona poważniejszego zagrożenia dla trwałości, a także dla stabilności związku. Niektórzy fachowcy twierdzą, że nawet ożywia związek z przejściowego marazmu. Do czasu…, ale o tym później.

Najważniejszą rzeczą w praktyce życiowej jest umieć rozróżnić, że to jest tylko kłótnia, a następnie „ odpowiednio ją przeżyć”.

Proponuję zapamiętać jej podstawowe cechy, że:

•••  KŁÓTNIA

to : sprzeczka, spór, ostra wymiana słów, zdań, zgrzyt, scenka, krótkie spięcie.

Z reguły ma ona krótkotrwały charakter: incydent, epizod, chwilowy rozdźwięk, zdarzenie.

Może ją cechować ostry przebieg: pyskówka, wrzask, krzyki, a czasami także obraźliwe słowa, przekleństwa, złorzeczenia. Potocznie nazywamy ją awanturą.

Przedmiotem kłótni jest najczęściej jakiś mniej ważny życiowo problem, nie  podważający istoty najważniejszych wartości, które wymieniłem na wstępie jako elementy dobrostanu. To doraźna różnica zdań w jakiejś spornej sprawie, taka, że każdy chce wygrać i pozostać przy swojej racji.

Przykład kłótni małżeńskiej:  „ Chciałam wjechać na najwyższy poziom wieży Eiffla, co z Ciebie za chłop, że się boisz”- posumowała wcześniejszą kłótnię Magda, odwracając się w łóżku od „napalonego” na seks w Paryżu męża,  podczas wycieczki „ Stolice Europy”.

Pod koniec małżeńskiej kłótni: Muszę Ci wymyślić jakąś seks karę

Przyczyna błaha, incydentalna. niezależna od męża, lęk przestrzeni. Jej przebieg to sprzeczność doraźnych interesów, rozdźwięk, nieporozumienie. A  skutek – „ukaranie” męża odmową seksu, zakłócenie miłej, zaplanowanej, wycieczki małżeńskiej.

Jak przeciwdziałać, rozwiązywać, czy też tylko „przeżywać-przechodzić” kłótnie małżeńskie?

       Jak wspomniałem wyżej definiując kłótnię, jest to gwałtowna i emocjonalna wymiana zdań w jakiejś spornej sprawie, niekoniecznie ważnej dla związku, polegająca na tym, że każda strona ma swoją rację, ale w dążeniu do czegoś dobrego, lepszego, ważniejszego dla siebie. A zatem obie strony kłótni , jako różne osobowości, o niejednolitych cechach charakteru, chcą czegoś ,w ich mniemaniu, normalnym, ale wspólnym życiu. Nie zawsze można przewidzieć, że stanowisko, zdanie, chęć, zachowanie, w każdej codziennej sprawie, odpowiada i jest zgodne ze zdaniem drugiego partnera. Ciśnie się praktyczny wniosek, że tego rodzaju kłótni – sporów, nie można ani przewidzieć, ani też uniknąć w związku. A więc jest to zdarzenie, incydentalne, „normalne” i powszechnie występujące.

Inaczej należy patrzeć na jego skutki. Kłótnie w związku trzeba umieć „rozbrajać” w możliwie najkrótszym czasie i nie dopuszczać do podobnych w przyszłości. I tu znajduje się olbrzymie pole działania dla inwencji twórczej partnerów. Podstawą mobilizacji do takiego działania musi być, wyciągnięty z kłótni, wniosek każdego z partnerów:

przed nami dalsze życie z ważnymi celami do osiągnięcia, na wspólnej drodze do szczęścia naszego i członków rodziny.

           Przy rozwiązywaniu kłótni, a także konfliktów i kryzysów małżeńskich bardzo ważnym momentem jest określenie przez każdego partnera z czym ma do czynienia i to przed rozpoczęciem jakichkolwiek działań. A więc czy zaistniała kłótnia, a może mamy już konflikt, czy wręcz to już jest kryzys małżeński. Chociaż nie można lekceważyć żadnego problemu w związku, to jednak w zależności od jego wagi dla dobra związku, odpowiednio inaczej należy podchodzić do jego zażegnania i rozwiązania.

W drugiej kolejności, po swoim nazwaniu, co się zdarzyło i co mam rozwiązać ( czy kłótnia – konflikt – kryzys małżeński), wskazane jest aby spróbować, najpierw samemu, dokładnie ustalić kwintesencję spornego problemu, a więc co wywołało naszą kłótnię. To działanie jest bardzo ważnym etapem rozwiązywania wszystkich trzech negatywnych zjawisk w związku. Z doświadczenia życiowego, wszyscy wiemy, że w końcowej fazie kłótni, „umyka” właściwy jej powód, a jej treścią staje się „walka” „ kto wygra, kto przegra, kto ustąpi”.

No i trzecia faza: sposób zakończenia kłótni, czyli najkorzystniejsze rozwiązanie w danej sytuacji.

Jeżeli każdy z partnerów ma świadomość, że to jest tylko „normalna” incydentalna kłótnia, którą wywołał temat mniejszej wagi dla związku, to rozwiązań może być wiele, w zależności od okoliczności. I tak na przykład:

– partner, który się poczuwa do wywołania sprzeczki, sporu, przeprasza, bądź obiecuje zmianę, poprawę, wyciągnięcie wniosku. i.t.p.;

– nikt nie poczuwa się do winy i ustępuje któryś z partnerów kończąc spór żartem, uśmiechem, i.t.p.;

– obie strony przerywają spór, na prośbę jednej z nich, przyjmując, że w innym czasie, na spokojnie, wrócą do rozmowy na temat przedmiotu sporu;

– obie strony rozchodzą się w milczeniu, aby uniknąć jego rozognienia i przechodzą do „normalnego” życia, z przekonaniem i oczekiwaniem, że z czasem temat sporu zaniknie, a obie strony o nim zapomną.

A teraz wracam do niedomówienia „… do czasu?!..” przy omawianiu kłótni.

Niestety, ilość, częstotliwość i narastająca agresja kłótni małżeńskich, może przekształcić je w konflikt. Szczególnie wówczas, kiedy ich przedmiotem staną się podstawowe wartości konieczne do dobrego życia małżeństwa, rodziny, w tym  wychowania dzieci.

Spróbujmy zatem teraz zdefiniować na czym polega KONFLIKT małżeński.

KONFLIKT małżeński,

to przedłużająca się niezgoda między partnerami, różnica między wartościami, potrzebami, postawami, decyzjami- wyborami  , i.t.p., których oni sami nie bardzo mogą rozwiązać.

Cechy charakterystyczne konfliktu małżeńskiego, to:

– długotrwałość, ale jeszcze nie bez widoków na jego rozwiązanie;

– przyczyna powodująca i przedłużająca konflikt, to problem większej, niż w kłótni, wagi dla istoty zgodności, spokoju i „normalności” życia małżeńskiego;

Oznaki konfliktu to: napięte stosunki, niechęć do rozmów, wzajemne unikanie kontaktów bliskości, niechęć, a nawet demonstracyjne unikanie współżycia seksualnego, kwasy, fochy w koniecznych kontaktach życiowych, t.z.w „ciche dni”, wewnętrzne rozbicie, „dołek” psychiczny, stresowe dni w pracy, i.t.p.;

Przykład konfliktu małżeńskiego: „ Ja już nie mogę dłużej patrzeć jak te brudne naczynia pozostawiasz w zmywaku i zapychają się rury! Mam dość takiej żony”- wrzeszczał zdenerwowany Tadek. Ubrał kurtkę, trzasnął za sobą drzwiami i poszedł na piwo. Głupia sprawa, powtarzające się sprzeczki na ten temat, od pewnego czasu stała się 

konfliktem małżeńskim,

dzielącym strony. „

     Ciągle się czepiasz z tymi naczyniami, nic się nie stanie jak zmyję później

Jak rozwiązywać konflikty małżeńskie (partnerskie)?

W tym miejscu konieczne jest nawiązanie do szóstej cechy koniecznej do istnienia wzorowego związku małżeńskiego, komunikatywności, czyli umiejętności porozumiewania się. Jest to podstawowy i najlepszy sposób rozwiązywania wszystkich konfliktów małżeńskich i rodzinnych.

I wreszcie najważniejsza rzecz z praktycznego punktu widzenia – nawet najgorszy konflikt i najgłębszy kryzys małżeński można przełamać własnymi siłami, kiedy oboje partnerów nadal łączy bliskość i zaufanie.

Cztery zasady rozwiązywania konfliktów małżeńskich.

Cztery poniższe zasady rozwiązywania konfliktów to kierunkowe wytyczne, które trzeba mieć na stałe zakodowane w podświadomości. W przypadku zaistnienia sporu małżeńskiego należy świadomie do nich sięgnąć i je wykorzystywać. Co najważniejsze, o tych czterech zasadach należy ciągle pamiętać i ściśle ich przestrzegać przez czas trwania i rozwiązywania sporu, od  powstania, aż do jego zakończenia poprzez pozytywne rozwiązanie. To powinny być Twoje, Czytelniku, nakazy postępowania.

1. Zachowuj kulturę osobistą przy prowadzeniu rozmowy:

– okaż szacunek,

– zachowaj spokój,

– panuj nad własnymi emocjami,

– nie podnoś głosu,

– wysłuchaj i uszanuj zdanie drugiej strony.

2. Rozpoznaj i wspólnie z partnerem określ istotę sporu, cały czas pamiętając, co jest jego przedmiotem, aby móc go rozwiązać i zakończyć konflikt.

3. Zawsze szukaj płaszczyzny porozumienia, która stworzy możliwość rozwiązania problemu i pozytywnego zakończenia sporu.

Płaszczyzny porozumienia można tworzyć między innymi przez:

–  rozładowanie napięcia emocjonalnego wokół konfliktu, najpierw przez wyciszanie i opanowanie własnych emocji, a następnie przez okazywanie zewnętrznego spokoju,

–  wprowadzenie przyjaznego bądź żartobliwego nastroju, klimatu w celu rozładowania napięcia drugiej strony,

–  zajęcie się w trakcie sporu innymi czynnościami wymagającymi zaangażowania lub współdziałania drugiej strony w celu wyładowania napięcia emocjonalnego drugiej strony, ale bez odbiegania od istoty konfliktu,

–  dyskretne eliminowanie ubocznych tematów, problemów, które odbiegały od istoty konfliktu, a jednocześnie go rozszerzały i zaogniały, oraz określanie i precyzowanie istoty spornego problemu,

–  przypomnienie o planowanych, bliższych i dalszych, pozytywnych wydarzeniach mających nastąpić w życiu związku, rodziny, małżonków, wymagających zgodnego udziału obojga małżonków,

–  delikatne i spokojne wyeksponowanie tej części tematu sporu, który będzie uzgodniony, a następnie dalsze rozwiązywanie istoty konfliktu.

4. Dokładaj maksimum starań, aby każdy konflikt małżeński zakończyć podjęciem wspólnej decyzji co do istoty sporu.

Kiedy pojawia się konflikt, małżeństwo (inny związek stały) ma teoretycznie do wyboru trzy wyjścia:

–  walczyć,

–  zignorować konflikt w atmosferze pozornego spokoju,

–  rozwiązać sporny problem, czyli podjąć decyzję co do istoty konfliktu.

Aby móc zakończyć konflikt podjęciem decyzji należy zwrócić uwagę na dwie ważne sprawy:

–  postaraj się dawać partnerowi jako pierwszemu możliwość przedstawienia swojej propozycji rozwiązania problemu, a sam staraj się jak najwięcej z niej zaakceptować w ramach wzajemnych ustępstw,

–  pamiętaj, że każdy konflikt wymaga wzajemnych ustępstw, nie ma bowiem ludzi wszechwiedzących, nieomylnych, najlepszych – errare humanum est (błądzić jest rzeczą ludzką).

Tak wyglądają  CZTERY ZASADY, rozwiązywania konfliktów małżeńskich, a więc pewne ogólne reguły postępowania małżonków/partnerów/, chcących je pozytywnie zakończyć.

Szczegółowe, praktyczne wskazówki, jak postępować przy rozwiązywaniu konfliktów małżeńskich znajdziesz drogi czytelniku w mojej książce.

A co się będzie działo w związku małżeńskim/innym stałym/, jeżeli konflikt nie zostanie rozwiązany, bądź zażegnany?

Nastąpi znaczne pogorszenie sytuacji, grożącej rozpadem związku,

czyli kryzys małżeński.

I tak oto mamy krótką definicję kryzysu małżeńskiego. Doprecyzujmy ją o praktyczne aspekty:

KRYZYS MAŁŻEŃSKI,

to znaczne pogorszenie jednej lub kilku więzi łączących związek małżeński /partnerski/, grożące rozpadem związku, w tym głównie więzi uczuciowo-emocjonalnej czyli miłości.

Cechy charakterystyczne kryzysu małżeńskiego:

-radykalna zmiana stanu / statusu/ sytuacji/ zachowań/ partnerów związku;

– stan cierpienia z towarzyszącymi uczuciami zagrożenia, lęku, niepewności;

– zniechęcenie i utrata motywacji do życia i pracy;

– pesymistyczny myślenie i nastawienie do życia.

Oznaki:

-stopniowa, a następnie całkowita utrata bliskości;

– całkowity zanik współżycia seksualnego;

– brak pełnego zaufania, aż do jego całkowitej utraty;

– brak chęci, woli, potrzeby komunikowania się, prowadzenia rozmów, a z upływem czasu unikanie kontaktów;

Najczęstszym przedmiotem i jednocześnie rodzajem kryzysu małżeńskiego są:

-kryzys rozczarowania, który występuje najwcześniej i jako pierwszy, praktycz  nie przydarza się większości małżeństw, jedynie o różnym stopniu nasilenia,

– kryzys po urodzeniu pierwszego dziecka,

– kryzys z powodu zdrady.

  – kryzys rozłąkowy,

– kryzys z powodu uzależnienia,

– kryzys z powodu teściów,

– małżeński kryzys finansowy,

Przykład kryzysu małżeńskiego: „Kasia nie współżyje z Jackiem od ponad roku. Mąż często wyjeżdża rzekomo w delegacje. Są siedem lat po ślubie, mają czteroletniego synka, a jego ojciec prawie przestał się nim interesować. Pewnego dnia Kasia dostała anonimowy telefon. „Pani mąż ma kochankę!” Teraz już wie co się stało. Ich związek przeżywa 

kryzys małżeński!”

      Przepraszam kochanie, ale to nieprawda! Ktoś próbuje Cię podpuścić!

Czy jest możliwe wyjście z poszczególnego rodzaju kryzysu małżeńskiego, oraz w jaki sposób można podjąć próbę rozwiązania danego kryzysu, zależy od jego głębokości, woli, wytrwałości partnerów i okoliczności.

Na łamach tego posta nie sposób przedstawić sposoby rozwiązywania każdego z nich. Czytelników zainteresowanych sposobem rozwiązywania, odsyłam do mojej książki, podrozdział :Kryzys w małżeństwie i co dalej?

I tak oto poznaliśmy trzy rodzaje przeszkód, które mogą wystąpić na drodze  do szczęśliwego życia w każdym związku małżeńskim/ partnerskim/,

Kłótnia, Konflikt, Kryzys.

Ja nazwałem je 3 razy „K”, jak trzy „kłody” rzucone pod nogi partnerom związku i to wcale niekoniecznie przez ślepy los.

Niech to złowróżebne motto pozostanie w naszej pamięci wyłącznie jako przestroga „ Jak mądrze żyć i cieszyć się szczęściem w związku małżeńskim /innym stałym/ ”

Bronisław                                                                  koniec maja 2020 r


Drzewoterapią w koronawirusa!

Dziś  zamiast kontynuować w domu IV (przedostatnią ) część psychozabawy „ Diagnoza mojego dobrostanu ” i odpowiedzieć sobie na pytanie jak to jest z naszą satysfakcją z pracy zawodowej, proponuję przerwę i wypady do lasu lubparku i poddanie się uzdrawiającej terapii natury, a konkretnie  drzewoterapii.

           Proponuję każdemu z Was wykorzystanie naturalnej energii drzew, w prosty i przyjemny sposób, dla relaksu od przymusowej izolacji domowej, należnego wypoczynku, dla podratowania pozytywnego nastawienia do dalszego życia, oraz dla celów leczniczych.  Każdy człowiek może przez różne sposoby kontaktu połączyć się z uzdrawiającym działaniem energii drzewa. Począwszy od spaceru, poprzez przebywanie, rozmowę, aż po najskuteczniejsze jak dotyk i eliksir. Popatrzmy najpierw na te sposoby:

①Zacznijmy od najprostszego. Spacerując i przebywając wśród drzew, dotleniamy cały organizm i uaktywniamy nasze ciało, pobudzamy przemianę materii i umysł. Pamiętajmy o prawidłowym odychaniu, rozkoszując się czystym powietrzem.

Drzewo można objąć rękoma i przez dłuższą chwilę zjednoczyć się z energią wybranego drzewa, łącząc się z nią, wyrzucając z siebie troski, kłopoty, rozterki, lub wzmacniając swoje siły witalne, w tym pomysły, cele, zadania, dążenia, marzenia.

Można się oprzeć o nie plecami i tyłem głowy, szczególnie wówczas gdy  kłopoty zdrowotne odczuwamy tylnymi częściami ciała.

Można dotykać czołem, stojąc twarzą do niego i czerpać energię wprost do otwartego umysłu.

Można też położyć się na rosnącym drzewie, przodem lub tyłem, jak na przykład na zdjęciu lub pod nim, odpowiednio dotykając ciałem i gołymi stopami, powiększając powierzchnię bezpośredniego oddziaływania energii wybranego drzewa.

Przyjemnie i efektywnie można wypoczywać pod drzewem,  wykorzystując energię drzew do percepcji wiedzy, na przykład czytając, odświeżając lub pogłębiając wiedzę, a także ucząc się lub studiując.

Osobiście to stwierdziłem przygotowując się do egzaminu maturalnego w przydomowym ogrodzie.   

⑦Intymna rozmowa to bardzo pomocny sposób drzewoterapii. W rozmowie i medytacji z drzewem pozbywamy się duchowych, sercowych i często życiowych problemów. Wyrzucamy troski, zmartwienia, kłopoty.Co ważne w ten sposób uwalniamy się od zmęczenia, stresu a nawet depresji.

Dzięki magnetyzowaniu płynów energiami uzdrawiającymi drzew można sporządzać lekarstwa do użytku wewnętrznego jak lecznicza woda, napary, soki i eliksiry drzew.

                                                              •  •  •

A teraz pokrótce poznajmy uzdrawiającą moc wybranych drzew, rosnących w naszym kraju. Obok nazwy drzewa i zdjęcia, podane jest znaczenie jego energii:

BRZOZA:Ponowne narodziny”

Spacer w brzozowym lesie przyniesie nam odprężenie, spokój, dodatkową energię i wprowadzi w lepszy nastrój. Dawniej kojarzono brzozę jako drzewo przynoszące duchowe szczęście.

Energia uzdrawiająca brzozy redukuje ból, likwiduje stres i rozładowuje stany depresyjne. Otwiera umysł na inspirację, usuwa blokady psychiki i ciała. Napar z liści brzozy pobudza i współreguluje przemianę materii (metabolizm). Kora brzozy łagodzi i leczy choroby skóry ( atopowe zapalenie skóry, trądzik, łuszczyca), a przy równoczesnym zastosowaniu masaży korzystnie wpływa na łagodzenie reumatyzmu, artretyzmu i podagry.

Sok z brzozy (popularnie zwany oskołą), generalnie wzmacnia układ odpornościowy i oczyszcza organizm, bo działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie. Oczyszcza wątrobę, nerki i pęcherz. Korzystnie wpływa na regulację poziomu cholesterolu i nadwagę.

BUK:  „ Nosiciel życia”

Spacer w lesie bukowym koi nerwy i wycisza. Oferuje nam prawdziwą kąpiel w „czystej energii”. Poprzez nieco dłuższe przytulanie przejmuje na siebie choroby, przede wszystkim bóle głowy, migreny. Pole jego energii porządkuje chaotyczne myśli i wspiera kreatywną i duchowo twórczą pracę umysłu. Przebywanie w zasięgu jego energii ułatwia zrozumienie sytuacji w jakiej się znajdujemy, rodzi pozytywne nastawienie i ochotę do życia. Podobno pragnienia i pomysły naładowane energią buka realizują się bardzo szybko.

Namagnetyzowana energią buka woda ma korzystny wpływ na wątrobę i żółć i jasność umysłu. Kąpiele w wodzie namagnetyzowanej energią buka działają łagodząco w chorobach o ostrym przebiegu, zapaleniach, stłuczeniach, obrzmieniach. Buk (napary, nalewki) pozytywnie wpływają na regularne trawienie i prawidłową pracę jelit. Stosuje się je w zapaleniu jamy ustnej i gardła. Zewnętrznie leczy wszelkiego rodzaju owrzodzenia, odmrożenia, oparzenia, wypryski skórne, łojotok, trądzik i trudno gojące się rany.

DĄB:Właściwy ruch pierwotny”

Spacer pośród dębów pobudza człowieka do rozmyślań na samym sobą, nad swoim życiem i pobudza do zastanowienia co dalej? Przebywanie w polu jego energii porządkuje nasze rozmyślanie i dodaje sił witalnych. Przesuwanie rąk, przytulanie ciała do dębu wzmacniają psychikę i ciało, a dodatkowe masaże ciała, namagnetyzowną energią, ożywiają tkanki, kości, wiązadła i ścięgna. Szczególnie dobre efekty tego rodzaju oddziaływania dębu odnoszą ludzie po długiej chorobie, lub po zmniejszeniu energii życiowej z różnych innych przyczyn.

Wywar z kory dębu ma korzystne działanie poprzez mycie wszystkich rodzajów nieczystości i schorzeń skóry, gruczołów, obrzęków, odmrożeń, oparzeń, przetok, bólów pochwy, macicy i hemoroidach.

Kąpiel w namagnetyzowanej wodzie dębowej wzmacnia chorowite dzieci i starszych. Likwiduje kłopoty z nadmiernym poceniem się.

JESION:Drzewo kosmiczne Yggdrasil „

Jesion rosnący raczej pojedynczo przy brzegu lasu, to długowieczne drzewo, którego energia wpływa na siłę woli, rozwagę i pomaga w rozwijaniu i wzmacnianiu zdolności tkwiących w człowieku. Podobno może wyzwalać mistyczne moce.

Energia jesionu przekazywana rękoma daje dobre rezultaty przy chorobach reumatycznych, bólach mięśniowych, w tym mięśniobólach lędźwiowych.

Nie dotykając palcami, ciałem można przekazywać dobroczynną energię na rany. Jego energia ma pozytywny wpływ na przeziębienia, którym towarzyszy gorączka. Pobudza funkcje wątroby i nerek, działa moczopędnie i przeczyszczająco.

JODŁA: „ Wola życia”

Jodła wspiera odrodzenie, odnowę duchową, psychiczną i cielesną. Wzmacnia intuicję człowieka i wyczucie dobra. Regularne jej obejmowanie może całe życie zmienić na lepsze. Jej magiczna moc chroni przed nieszczęściem. Wierzono, że „ złe duchy nienawidzą drewna jodłowego i unikają miejsc, w których rosną”. Do dziś praktykujemy wędzenie igieł jodły w celu oczyszczenia atmosfery.

Siła promieniowania energii jodły działa odświeżająco. Leczy choroby płuc, zwyrodnienia śluzowe dróg oddechowych, nieżyt oskrzeli, przyspiesza gojenie ran. Pomaga w dolegliwościach serca i w różnego rodzaju bólach głowy.

Olejki jodłowe, w tym kąpiele z nimi, niwelują oznaki zmęczenia, regenerują siły, rozluźniają mięśnie, ułatwiają zasypianie. Dają umysłowe wytchnienie, likwidują stres i łagodzą stany depresyjne.

KASZTAN: (brak oznaczenia)

(Kasztanowiec zwyczajny)

Energia kasztanowca oddala od nas, bądź wycisza, wewnętrzne niepokoje, rozterki, kłopoty i leczy rany duszy. Przesuwanie rąk, dotykanie, obejmowanie kasztanowca przyczynia się do wewnętrznego spokoju, wycisza i wzmacnia układ nerwowy. Do dziś wielu rolników i myśliwych, godnie ze starym zwyczajem, nosi w kieszeniach kasztany jako ochronę przed reumatyzmem.

Kasztanowiec wzmacnia naczynia krwionośne i usprawnia przepływ krwi. Opóźnia krzepnięcie krwi i rozrzedza ją, leczy krwiaki i odmrożenia oraz zapobiega powstawaniu żylaków. Stąd stosuje się go do zwalczania cellulitu.

W razie zaburzeń trawiennych, czy lekkiego zatrucia można ratować się naparem z kwiatów lub z liści kasztanowca.

LIPA: „ rzymski znak miłości”

Spacer we dwoje aleją lipową to podwójne szczęście, bo lipa była i jest drzewem zakochanych. Spotkanie z lipą to kontakt z energią czystej miłości. Obejmowanie, przesuwanie rąk, dotyk ciałem, łagodzi zranione lub zatwardziałe serca, rozwiązuje węzły i rozterki sercowe. Równoważy poziom uczuć i wzmacnia istniejące więzi miłosne.

Kwiaty, liście, miód z lipy mają bardzo duże zastosowanie w lecznictwie, w ziołolecznictwie, a także w kuchni i w zaciszu dobrej atmosfery domowej. Herbata lipowa to złoty środek na uspokojenie, szczególnie zalecany na godzinę przed zaśnięciem. Działania lecznicze lipy to także kąpiele w wodzie namagnetyzowanej lipą, kompresy, płukanki.

OLCHA: „ Walczący o życie”

(olsza czarna)

Spacer lub przebywanie w lesie olchowym „królowych mokradeł”, to miejsce dla rozpalonych umysłów, „przeintelektualizowanych” kobiet i mężczyzn. Bowiem nieco tajemnicza energia olch działa chłodząco na pobudzone i podekscytowane umysły, przynosząc uspokojenie, wyciszenie i ulgę. Energia i promieniowanie olch rozpuszcza blokady uczuciowe i emocje, rodzi kobiece, matczyne i ojcowskie impulsy oraz ciepło je uzmysławia. Ale osoby uzdolnione medialnie powinny przyjmować energię olch tylko w minimalnym zakresie, aby nie wpłynęła ona na twórcze ograniczenia.

Substancje z drzew olchy zwane Diarylhepatanoidy wykazują niesamowite właściwości lecznicze: • przeciwutleniające • ochronne na wątrobę • ochronne przeciw uszkodzeniom DNA (w badaniach in vitro skuteczniejsze niż obecnie stosowane leki) • przeciwnowotworowe • przeciwbakteryjne

SOSNA: „ Wzniecanie ognia”

W dawnych wierzeniach ludowych sosna odgrywała niebagatelną rolę. Symbolizowała długowieczność, zdrowie, sprawiedliwość, mistycyzm, odwagę. Spacer , przebywanie, i kontakt bezpośredni z drzewami w lesie sosnowym daje spokój, wewnętrzną równowagę. Energia drzew jest wręcz dobroczynna bowiem wzmacnia i pobudza cechy dobroci. Sosna należy do drzew ognia i zasila oraz wzmacnia energię życiową u wszystkich ludzi, którzy z różnych przyczyn, aktualnie pozbawieni są radości życia i chęci działania.

Promieniowanie, pobieranie w różny sposób energii sosen przywraca radość życia i światło dla duszy. Rozpędza smutek i przygnębienie. Uwalnia nas od wewnętrznych zarzutów, stawianych samemu sobie, za niepowodzenia i kłopoty życiowe. Rozgrzesza nas z poczucia winy, pokrzepia serce, nadaje sens dalszej drogi życiowej.

Sosna i jej preparaty( syropy, napary) wykazują szereg prozdrowotnych właściwości, m.in.: ma działanie: – przeciwzapalne; – przeciwbakteryjne; – wykrztuśne; – odkażające; –  rozkurczowe i moczopędne. Szczególnie doceniane działania uzdrawiające przy przeziębieniach, astmie, nieżytach dróg oddechowych, w bólach reumatycznych, schorzeniach dróg moczowych oraz dolegliwościach skórnych.

ŚWIERK: „ Duchowe pobudzenie”

Spacer po lesie świerkowym, przebywanie, podobnie jak w lesie sosnowym działa ożywczo na ludzi pozbawionych radości, chęci do działania. Energia świerka jest szczególnie aromatyczna, a wzmocniona świadomym oddechem, płynie pobudzająco do systemu nerwowego. Jej siła promieniowania oczyszcza ludzką aurę z obciążeń nieudanego życia płciowego. Wypełnia serce najczystszą siłą witalną, wzmacnia wolę życia czystego, zdrowego i uporządkowanego. Świerk uważano za święte drzewo, wierzono, że chroni przed złymi, nieczystymi siłami, stąd często sadzono go przy obejściach domowych.

W lecznictwie preparaty ze świerku (igły i młode pędy) wykazują silne działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe i moczopędne. Stosuje się je przy infekcjach dróg oddechowych( zapalenia oskrzeli, krtani, zatok) oraz w bólach reumatycznych i nerwobólach. Sprawdzają się w przeziębieniach, katarze i kaszlu. W stanach zapalnych układu pokarmowego pobudza do działania soki żołądkowe.

WIERZBA: „ Wyższa wiedza”

Pierwszy kontakt z wierzbą rodzi melancholię, ale jednocześnie przypomina o trudach i końcu ziemskiego życia. Dalsze przebywanie i kontakt z energią wierzby pobudza do zastanowienia, a następnie wzmacnia poczucie odpowiedzialności za swoje życie i najbliższych. Wycisza i działa uspokajająco na wszystkich, którzy są niezadowoleni, rozczarowani, zgorzkniali, przepełnieni nienawiścią.

W lecznictwie wywar z kory wierzby jak aspiryna działa na ból i gorączkę. Skutecznie stosuje się go w leczeniu schorzeń reumatycznych, nieżytów jelit, biegunce. Pomaga w nerwobólach, w gojeniu ran, a także przy bezsenności.

Opracowano korzystając z książki Manfreda Himmela „Drzewa pomagają leczyć”

Bronisław                                                                maj 2020 r.