Wierzę autorytetom naukowym
na Świecie, a także w naszym kraju, że dzięki szczepionkom dopuszczonym do
obrotu przez właściwe i kompetentne organy międzynarodowe, w tym Unii
Europejskiej i krajowe, wkrótce wygramy „ wielką światową wojnę” z wirusem SARS
2 – Covid 19.
Papież Franciszek i emerytowany papież Benedykt XVI
zostali zaszczepieni pierwszą dawką szczepionki przeciw Covid-19 – potwierdził
w czwartek /14 stycznia 2021r/ szef
biura prasowego Watykanu Matteo Bruni.
Jak wynika ze światowych
prognoz naukowych i naszych krajowych, ta „wojna” zakończyć się powinna na
przestrzeni 2021 roku. Zapewne w nieco różnych okresach w poszczególnych
państwach, w zależności od sprawności organizacyjnej, logistycznej, pomocy Unii
Europejskiej i posiadanych środków finansowych na zakupy szczepionek poza
unijnym limitem.
W związku z tą rodzącą
optymizm wiedzą, chyba trzeba zadać sobie bardzo ważne życiowo pytanie:
Jak w tej
sytuacji może, a raczej powinien, postąpić każdy z nas, aby w zdrowiu dotrwać
do końca walki z pandemią koronawirusa, a następnie powrócić na drogę do
dobrego i szczęśliwego życia?
Ja, mam swój sposób, a
właściwie to plan, na powrót do normalnego życia i kontynuację swoich celów
życiowych na drodze do szczęścia!
Myślę, że będzie on mi bardzo
pomocny w wytrwałym dążeniu do nich. Zresztą już nieraz w życiu skutecznie
sprawdziłem ten racjonalny sposób osiągania zaplanowanych celów.
Po pierwsze i to jest dla
mnie najważniejsze.
Muszę koniecznie zaszczepić
się, aby mieć gwarancję dotrwania w zdrowiu do końca pandemii. Mówiąc wprost
aby móc „ nareszcie odżyć”, złapać oddech pełnego życia, odzyskać energię i
siły witalne, zarówno fizyczne jak i psychiczne.
Przy okazji, zupełnie
marginalnie i zapewne dla nielicznych, muszę „publicznie zagrzmieć”.
Podejmując
decyzję o szczepieniu nie dajcie się zwieźć wszelkim bzdurom publikowanym w
mediach, szczególnie społecznościowych, o szkodliwości szczepień.
Bądźmy
mądrzy w swoich najważniejszych życiowych decyzjachi zdajmy się na wiedzę naukową i
autorytety.
Pierwsze szczepienie przeciwko Covid-19 w Polsce.
Zaszczepiona została Alicja Jakubowska, naczelna pielęgniarka szpitala MSWiA w
Warszawie
W następnej kolejności.
Jako że nie jestem
człowiekiem pierwszej młodości i zdrowie „ogólne” od czasu do czasu tu i tam
skrzypi, wraz z końcem pandemii zrobię sobie diagnozę i bilans stanu
zdrowia, wykonując profilaktycznie niezbędne badania.
Kierując się wytycznymi specjalistów wykonam następujące badania profilaktyczne:
1.Morfologię krwi obwodowej
– sprawdzając swoją immunologiczną odporność w walce z wszelkimi wirusami;
2.Stężenie glukozy we krwi
– sprawdzając pracę trzustki i zagrożenie cukrzycą;
3.Stężenie cholesterolu we krwi
– badając swój układ sercowo-naczyniowy, w tym miażdżycę naczyń krwionośnych;
4.Wiem, że dodatkowo muszę wykonać badania specjalistyczne prostaty wykonując
marker PSA, oraz
5.Densytometrię –
na sprawdzenie stanu kości, w tym osteoporozę.
Oczywiście zrobię je w
zgodzie ze swoim lekarzem rodzinnym i na koszt NFZ, a tam, gdzie zajdzie
potrzeba nawet na koszt własny.
Bilans stanu
zdrowia po każdej dekadzie życia to dzisiaj standard w nowoczesnych krajach,
niestety jeszcze nie w Polsce.
Ja chcę nie tyle być
snobem-naśladowcą, lecz zdrowym człowiekiem.
Bowiem:
Zdrowie jest
bezcenne, bez niego żaden człowiek nie zbuduje sobie i rodzinie dobrego, a tym
bardziej szczęśliwego życia.
Przeprowadzę analizę i
weryfikację swoich dotychczasowych celów życiowych pozostałych do osiągnięcia.
Tych wielkich i tych małych,
na wiele lat naprzód, do końca żywota i najbliższych, na dziś, jutro, na
miesiąc, kwartał czy rok. Pamiętając, że najważniejszymi wartościami
koniecznymi do osiągnięcia prawdziwego szczęścia są:
– oddanie we
wzajemnej miłości w związku małżeńskim, czy partnerskim;
– szczęście
rodzinne, w tym dobre wychowanie i
wykształcenie dzieci;
– satysfakcja z
pracy zawodowej, no i
– własna
samorealizacja w spełnianiu marzeń, pragnień i postawionych celów.
Tak właściwie to ja taki
sprawdzian i analizę osiąganych celów życiowych dokonuję co jakiś czas,
niezależnie od tragicznych wydarzeń, takich jak światowa pandemia koronawirusa.
Teraz dokonam jej głównie pod
kątem stanu zdrowia, swojego wieku i aktualnej zdolności do dalszej realizacji
dotąd niespełnionych celów.
Tym bardziej, że na swojej
drodze spotkałem kobietę z którą, być może, wreszcie osiągnę /osiągniemy/
radość jesieni życia i zadowolenie z już osiągniętych celów życiowych, w tym
dobro dzieci, ich wychowanie i wykształcenie oraz ich dobry start życiowy.
A po wielu latach
satysfakcjonującej pracy zawodowej, po wyjściu z obostrzeń i zagrożeń epidemii,
będę mógł wspólnie z nią korzystać, bez żadnych przeszkód, z należnego
wypoczynku, relaksu, imprez kulturalnych, rozrywkowych i zwiedzania ciekawych,
nieznanych miejsc.
I te, równie ważne, cele
zamierzamy osiągać i spełniać nadal swoje marzenia we dwoje w ramach samorealizacji,
w radosnej i szczęśliwej jesieni życia.
Dzisiaj z satysfakcją muszę
przyznać jakże cenne i przydatne okazało się posiadanie działki w Rodzinnym
Ogrodzie Działkowym.
Mimo trwającej pandemii i
obostrzeń, z czystym sumieniem i bez żadnych zagrożeń mogłem pracować i
wypoczywać na działce. Wtedy też zaplanowałem
uprawę ogórków w pionie i przygotowałem stelaże oraz niezbędny osprzęt.
Teraz z niecierpliwością czekam na eksperymentalne posadzenie ogórków w uprawie
pionowej oraz na wypoczynek pośród zieleni i w słońcu.
A Ty masz
swój plan na powrót do realizacji obranych celów na drodze do dobrego i
szczęśliwego po wyjściu z pandemii koronawirusa?!
Jeżeli nie, to na co
czekasz ?
Myślę sobie głośno, bo pamiętam takie znane aforyzmy mądrych ludzi :
„ Moje życie będzie miało taki sens, jaki ja sam mu nadam”
– tak twierdzi Paulo Coelho.
A według Mikołaja Gogola:
” Nieszczęścia są nam zsyłane po to, abyśmy uważniej przyjrzeli się swemu życiu”.
Ja już w sierpniu 2020 roku, a więc w czasie „rozwoju” pandemii pytałem w blogu
„I „CO” dalej ?! – oto jest pytanie dobre na dziś.
I dziś,
kiedy zbliża się oczekiwany koniec „wojny” z koronawirusem taka jest moja
odpowiedź i sposób, a właściwie plan, na powrót do szczęśliwego życia. A jaka
jest Twoja odpowiedź i sposób?
jako szczere wsparcie w trudnym okresie zagrożenia życia i zdrowia oraz ograniczeń z powodu pandemii koronawirusa!!!
WSZYSTKIM, Czytelnikom, Polakom, ludziom na całym Świecie, na Święta Bożego Narodzenia i w Nowym 2021 Roku,
ż y c z ę
:
• Spędzenia w gronie domowników, Świąt Bożego Narodzenia i przywitania Nowego Roku 2021, z poczuciem zrozumienia sytuacji i odpowiedzialności za zdrowie swoje i najbliższych oraz za przyszłość, w tym
za możliwość osiągnięcia w pełnym zdrowiu wymarzonego szczęścia.
• Przeżycia w zdrowiu i spokoju trudnych czasów pandemii SARS
2 – Covid 19, które, według naukowych autorytetów, mogą zakończyć się
powszechnym wyszczepieniem już na Wielkanoc 2021 roku.
• Wytrwałości w znoszeniu ograniczeń spowodowanych
koronawirusem, w normalnym życiu, pracy, nauce, wypoczynku, dostępie do
rozrywek oświatowych, kulturalnych, sportowych.
• Rozsądku i zaufania do rzetelnej, naukowej, wiedzy o
konieczności stosowania środków przeciwdziałających, zabezpieczających i
profilaktycznych w walce z pandemią koronawirusa, w tym do:
–
przestrzegania zasady DDM „ Dezynfekcja, Dystans, Maseczka” jako niezbędnych
środków ochrony przed wirusem SARS 2-COVID 19;
–
bezwzględnego, dla własnego zdrowia i innych, poddania się szczepieniu
przeciwko chorobie COVID – 19, za wyjątkiem naukowych przeciwwskazań, nie
sugerując się wszelkimi „ fake newsami”, opartymi na fałszywych, nienaukowych
podstawach, w tym takich jakimi posługuję się „antyszczepionkowcy ”.
„Zdrowie
to najważniejsza wartość na drodze do prawdziwego szczęścia każdego człowieka.
Pamiętajmy
o nim w Święta Bożego Narodzenia i witając Nowy 2021 Rok, w trudnym okresie
zagrożeń pandemią koronawirusa!”
SZCZĘŚLIWYM, tym którzy już osiągnęli
wymarzone wartości i tym którzy doznali poczucie spełnienia i zadowolenia
chociażby z niektórych,
ż y c z ę
:
• kontynuacji dobrego, szczęśliwego życia, pozytywnego
myślenie i nastawienia do życia, równocześnie dając wzorcowy przykład bliskim i
innym, jak dążyć do szczęścia,
• dobrego zdrowia dziś, jako złotego środka do pełni
szczęścia, szczególnie w tym trudnym okresie pandemii i do końca szczęśliwego
życia, służąc przykładem w walce z koronawirusem;
• sukcesów na dalszej drodze do samorealizacji,
poprzez twórcze życie i bezinteresowne czynienie dobra.
„Chcąc doznać pełni
szczęścia, trzeba je dzielić z kimś drugim”- Mark Twain
Niech
nasze dobre i szczęśliwe życie, po zwycięskiej walce z pandemią, trwa jak
najdłużej!
PECHOWCOM, którzy uznali, że takimi już są i tym którzy za
takich się dziś uważają,
ż y c z ę
:
• jak najwięcej wiary w siebie, we własne plany
na życie, oparte na realnie wybranych wartościach do osiągnięcia;
• abyście spróbowali zrealizować swoje postanowienia
noworoczne na 2021 rok, sformułowane w planie jako najważniejsze zadania do
wykonania w Nowym 2021 roku, na drodze
do własnego szczęścia;
Uwierzcie, że „pech” to sztuczny twór
negatywnego myślenia i nastawienia do życia.
Życie
każdego z nas jest prawie wyłącznie w naszych rękach wówczas, kiedy z wiarą w
siebie realizujemy marzenia jako wybrane wartości do swojego szczęścia.
MALKONTENTOM, tym dotąd niespełnionym i niezadowolonym z życia
oraz tym wciąż mało zadowolonym,
ż y c z ę
:
• zadowolenia z rzeczy małych i dużych, więcej
uśmiechu na co dzień oraz zwykłej radości ze wszystkiego co robisz dla siebie,
dla najbliższych i dla każdego człowieka;
• abyś zamiast sceptycyzmu, negatywnego myślenia,
spojrzał/a/ na Świat, na ludzi i swoje życie z pozytywnym nastawieniem, widząc
dobre, a nie tylko złe strony;
• myślę i tego Wam – Malkontentom życzę, aby Nowy
2021 Rok stał się dobrą i ważną próbą istotnej zmiany w życiu, w tym:
niektórych cech charakteru, nawyków i działań pod kątem pozytywnego myślenia,
nastawienia do życia i zdecydowania w ocenach, poglądach, wartościach
potrzebnych dla szczęścia.
W
Nowym 2021 Roku wprowadź do swojego życia radość, pozytywne myślenie i
nastawienie do życia!
NIESZCZĘŚLIWYM, tym którzy rzeczywiście doświadczyli
nieszczęścia, jak i tym, którzy takimi się czują,
ż y c z
ę :
•
przede wszystkim zweryfikowania, bądź ustalenia nowego, planu na życie, poprzez
dobór tych najważniejszych wartości życiowych, które będą odzwierciedleniem
Twoich marzeń, a nie innych ludzi, rodziców, poznanych autorytetów, idoli,
gwiazdorów, i.t.p;
• abyście, w następnej kolejności, spróbowali dokonać zmiany sposobu myślenia na pozytywny. Niech Waszzą dewizą życiową stanie się porzekadło „ szklanka
pełna
do połowy, a nie do połowy
„ pusta „!
• na
końcu uwierzcie, że Wasze plany na dobre życie są realne i stanowią drogę do szczęścia. Aby je zrealizować, życzę
każdemu z Was wytrwałości w osiąganiu wyznaczonych celów, czyli w wykonaniu
zaplanowanych zdań, które będą stopniowym spełnieniem Waszych marzeń.
•
Pamiętajcie, że:
„ Bardzo wielu ludzi nie spełnia swoich marzeń,
nie realizuje wyznaczonych celów i tym samym nie osiąga szczęścia z
podstawowych powodów, bo:
– nie ma uporządkowanego, strategicznego planu na
życie, lub nie ma określonych, najważniejszych dla siebie, wartości do
osiągnięcia;
– nie ma dostatecznej wiary w siebie i swoje
możliwości;
– nie wykorzystuje swoich umiejętności, zdolności oraz
możliwości i szans;
– zatrzymuje się przedwcześnie w realizacji planu lub
celów, w przekonaniu, że nigdy nie uda się im ich osiągnąć „
Aby choć trochę umilić spędzenie Świąt Bożego Narodzenia
i przywitanie Nowego 2021 Roku w tych trudnych czasach pandemii, wraz z
życzeniami przesyłam Wam moi mili czytelnicy trzy piosenki świąteczne.
Która będzie najmilsza dla Szczęśliwych, Pechowców, Malkontentów, Nieszczęśliwych??? Wybierzcie !
Kogo moje oczy widzą ?!- niemal krzyknąłem podczas zakupów w „ Netto” spotykając po wielu latach Esterkę. Była wciąż ładną kobietą jaką widziałem kilkanaście lat temu. Podszedłem, a ona przyjacielskim gestem przytuliła mnie ze szczerym uśmiechem na ustach.
„Tak to ja! Zapraszam Cię do mnie na kawę, powspominamy dawne czasy, no i jak kiedyś pożartujemy o życiu, o ludziach i „duperelach”.
Z chęcią przyjąłem zaproszenie widząc w jej oczach
szczere zadowolenie i chęć podzielenia się wzajemną wiedzą o swoim życiu i
zasięgnięcia języka o moim. Wiedziała dobrze, że znałem powody jej
nieszczęścia, mimo iż tego, jak zawsze, nie dawała po sobie poznać.
Są pośród nas ludzie
dotknięci nieszczęściem, którzy mimo to potrafią cieszyć się życiem prawie
każdego dnia. Do nich na pewno należy Esterka.
• • •
Kręte i strome, drewniane schody doprowadziły mnie
na drugie piętro starej kamienicy. Nie zdążyłem zadzwonić, zapewne zastąpił go
stukot moich butów na schodach, a już otwarły się drzwi. A w nich… wesoło
szczebiocząc Esterka. Przywitała mnie uśmiechem i gestem, zapraszając do
swojego mieszkania.
Przytulne, schludne mieszkanko, pachnąca kawa,
przyrządzone ciasto i śmigająca po domu, niczym nastolatka, Esterka. Czuła się
znakomicie w roli dobrej gospodyni. Jej niezwykła gościnność, bądź co bądź
dawno nie widzianego gościa, wprowadziły mnie w przytulny, ciepły, a nawet
intymny do zwierzeń, nastrój.
Ja, człowiek zawodowo powściągliwy, przestrzegający
ludzkich tajemnic, niemal odruchowo poddałem się jej narracji zwierzeń,
zrzucając także z siebie trudne i znane tylko dla mnie, wątki mojego życia. I
tak wraz z niekontrolowanym upływem czasu stawaliśmy się coraz bliżsi w swoich
wspomnieniach, dobrych i złych, wesołych i smutnych.
Kiedy mimo woli, wchodziliśmy w jej najcięższe okresy życia, Esterka niezwykle umiejętnie, przechodziła na jego dobre strony. Ba! Jak gdyby rekompensując złe wspomnienia, potrafiła w te miejsca wprowadzić najjaśniejsze karty swojego życia.
Wręcz delektowała się dawnymi, dobrymi wydarzeniami, przygodami miłosnymi, dorzucając śmiało nutki erotyzmu i seksu, tak jakby przeżywała je na nowo, dziś.
Byłem nią zauroczony, zasłuchany i wpatrzony w jej
emocjonalne i radosne uniesienia, reakcje i gesty. A przecież wiedziałem o jej
nieszczęściu, noszonym przez wiele ostatnich lat.
„Popatrz, to są moje kochane dzieci, a to wnuki” –
pokazywała zdjęcia. Rozpromieniona cieszyła się nimi, opowiadała gdzie są, co
robią, jak żyją.
„A jak Ty sobie radzisz, skoro jesteś sama i daleko
od dzieci?- spytałem, wpadając z tym pytaniem w jej radosny ton.
„Jak widzisz świetnie! Tylko jakoś żaden chłop mnie
nie chce?!- zażartowała tym razem z ironicznym, ale i bolesnym uśmieszkiem”.
Właśnie u dewelopera kupiłam nowe mieszkanie, na
parterze, z tarasem, prawie w centrum miasta. A to daruję synowi. Chociaż tak
polepszę sobie życie” – w ten sposób znowu wróciła na pozytywne myślenie i
nastawienie do życia.
Spojrzałem na nią z podziwem i pomyślałem, jak ona
to robi, że tak świetnie sobie radzi sama, z pełną świadomością ciężaru
nieszczęścia dźwiganego do końca życia i jeszcze pomaga dzieciom. Skąd czerpie
tyle siły fizycznej, a przede wszystkim psychicznej i to już przez ponad
dwadzieścia lat?
W dodatku ta uroda jak na swój wiek, zgrabna
sylwetka i nieustępujący uśmiech na twarzy.
Nie wytrzymałem i trochę nadużywając wzajemnej
szczerości w rozmowie, zadałem brutalne pytanie:
Czy Ty tak naprawdę cieszysz się życiem
jak okazujesz to mnie i innym wokół?
Czy też w ten sposób skrywasz ból,
smutek i żal, siedzący gdzieś głęboko w sercu i duszy ?
Aby jej nie urazić, dla równowagi, od razu
przywołałem moje zwątpienia w ocenie swojego życia. Na chwilę zamarła.
„Zapraszam Cię na następne spotkanie przy kawie i
być może…..” – ucięła zdanie. Spojrzała w okno uciekając wzrokiem. Wydawało mi
się, że w jej oku zalśniła mała kropelka łzy. Myślę, że niepotrzebnie uderzyłem
w jej najczulsze struny i obraziłem. Przeprosiłem. „Porozmawiamy..”- odparła
nieco smutniejszym tonem. Nie obraziła się, okazując to przesyłanym serdecznym
uśmiechem
Przyjąłem zaproszenie z chęcią i ogromną ciekawością.
Skąd ona czerpie siły
przez tyle lat?
Bronisław
koniec listopada 2020 r.
Post scriptum:
Esterka od wielu, wielu
lat, zmaga się ze stwardnieniem rozsianym (SM-sclerosis multiplex).
Imię z oczywistych względów jest zmienione, fakty są
prawdziwe.
Zapewne jak
zauważyliście, w miniony weekend nie ukazał się, jak co tydzień, żaden post w
naszym blogu. Szczęśliwi.pl. Przyczyna była niezwykle ważna. Zaniemówiłem kiedy
Ministerstwo Zdrowia od początku tygodnia
przed minionym weekendem podawało dane o dramatycznym wzroście zakażeń w
naszym kraju. Poniedziałek – 2006 zakażeń,
wtorek -2236, środa – 3003, czwartek – 4280, piątek – 4739, sobota –
5300….. Właśnie przygotowywałem optymistyczny post o sukcesach w pracach nad
oczekiwaną szczepionką i załamałem się. Nie mogłem znaleźć siły i koncepcji
twórczej nad jego zakończeniem, ani też na opracowanie żadnego innego, pozytywnego posta, zgodnie z tematyką bloga,
a więc o szczęściu.
Niestety
także w tym tygodniutragicznie wzrasta dzienna liczba zakażeń, poniedziałek -4394,
wtorek -5068 , środa -6525, czwartek aż 8099 i piątek-7705.Kiedy te wszystkie
groźne liczby zbilansowałem, kiedy dokonałem przeglądu informacji z mediów
relacjonujących pogłębiający się dramat ludzkości na całym Globie, doszedłem do
ogólniejszego wniosku, o którym myśli na pewno każdy z nas.
Chyba
nadszedł już najwyższy czas w Polsce , a także na całym Świecie, by zadać,
właściwe i konkretne, pytanie kompetentnym i kierującym nami ludziom:
Kto lub co i kiedy, może powstrzymać pandemię koronawirusa w
Polsce i na Świecie ?!
Ja je
zadałem najpierw sobie, laikowi, i zacząłem szukać odpowiedzi w działaniach władz
państwowych, instytucji międzynarodowych, badaniach naukowców,
lekarzy i wśród nas, zwykłych ludzi.
Oto co znalazłem:
Władze
poszczególnych państw
i to na całym Świecie, podejmują zdecydowaną walkę z pandemią koronawirusa, ale
zarządzają kryzysem samodzielnie budując dla swojego narodu własne strategie
postępowania.
W USA
Trump, zajęty własną kampanią wyborczą na następną kadencję, bardziej przejął
się walką z pandemią, dopiero kiedy sam padł ofiarą wirusa, a następnie jego
14-letni syn.
Chiny, źródło choroby, nauczone tragicznym
doświadczeniem, zamknęły się przed światem, a zdobytą w ten sposób wiedzę chyba
wykorzystują „po cichu”, opracowując jak najlepszą strategię do walki, w tym
poszukując własnej szczepionki.
Podobnie
czyni Putin w Rosji, prawdopodobnie ukrywając przed społeczeństwem
rozmiar pandemii, jednocześnie ogłasza za sukces światowy opracowanie gotowej
szczepionki. Jak się okazuje nie do końca przetestowanej.
W Europie
Szwecja przyjęła własną, całkowicie odbiegającą od pozostałych państw europejskich
strategię walki polegającą na… odejściu od nakazów i ostrych obostrzeń, w tym
od obowiązku noszenia maseczek, na rzecz uzyskania odporności grupowej i dotąd
ją stosując zamiast nakazów wyłącznie zalecenia do świadomości obywatelskiej.
Oczywiście odbiło się to od początku jednym z najwyższych wskaźników
śmiertelności.
W Polsce,
nasze władze dość chaotycznie rozpoczęły walkę z koronawirusem na początku pandemii, błędnie
budując w nas przekonanie o szybkim odwrocie choroby. Dziś to niestety wychodzi
nam, a także samej władzy „bokiem”.
Słowem, jak
mówi polskie porzekadło każde Państwo „sobie rzepkę skrobie”, z różnym skutkiem
doraźnym. Ale żadne nie znalazło do dziś skutecznego sposobu na zatrzymanie
pandemii.
A co na to międzynarodowe organizacje, instytucje, które z racji
swoich ogólnoświatowych celów powinny dążyć do znalezienie jednolitej,
skutecznej drogi opanowania pandemii?
Zacznijmy
od WHO – Światowej Organizacji Zdrowia.
Już na
początku pandemii, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO)
Tedros Adhanom Ghebreyesus ogłosił 28 lutego w Genewie „Dziesięć rad jak
uniknąć zakażenia koronawirusem”. W lipcu 2020 r., 239 naukowców z 32
państw skierowało list otwarty do Światowej Organizacji Zdrowia i innych
agencji odpowiedzialnych za ochronę zdrowia. Dopiero w reakcji na ten list i
inne wątpliwości naukowców z całego świata, WHO wydało oświadczenie, w którym
stwierdza, że wirus COVID przemieszcza się w powietrzu i zaleca zachowanie
odpowiedniego dystansu społecznego. I dalej w sierpniu br. WHO po raz kolejny
aktualizuje swoje zalecenia rozszerzając zakres noszenia maseczek na dzieci
powyżej 12 roku życia.
A więc rady,
zalecenia, które w istocie nie wiążą państwa w zakresie ich obowiązkowej
realizacji. Bo, niestety ta światowa organizacja zdrowia, działająca przy ONZ,
która zrzesza 193 państw-członków, nie ma możliwości wydawania żadnych aktów
prawnych wiążących państwa, nawet te zrzeszone w ONZ. Mimo, że jej podstawowym zadaniem jest działanie na rzecz
zwiększenia współpracy między państwami w dziedzinie ochrony zdrowia i zwalczania epidemiichorób zakaźnych, a także ustalanie norm dotyczących
składu lekarstw i jakości żywności.
Znacznie
lepiej działa Unia Europejska, w której Polska jest jednym z 27 członków.
Popatrzmy na
niektóre działania na rzecz walki z koronawirusem.
Na
jaką pomoc mogą liczyć narody zrzeszone w Unii, w tym My Polacy?
W imieniu
Unii, a więc 27 zrzeszonych Państw, Komisja Europejska podejmuje niezbędne
kroki – koordynuje działania z państwami członkowskimi i ułatwia dostawy środków
ochrony osobistej i sprzętu medycznego w całej Europie. 17 czerwca br. przedstawiła europejską strategię mającą na celu szybsze opracowanie,
produkcję i dystrybucję szczepionki na COVID-19. Między innymi, na rzecz
państw-członków Unii, już zawarła stosowne porozumienia i umowy z trzema
firmami farmaceutycznymi, które są daleko zaawansowane w pracach nad
szczepionką przeciwko COVID-19, a z dalszymi pięcioma prowadzi rozmowy.
2 kwietnia
Komisja Europejska zainaugurowała inicjatywę „Solidarność UE na rzecz zdrowia”, która ma bezpośrednio wesprzeć
systemy opieki zdrowotnej krajów UE w zwalczaniu pandemii koronawirusa. W
ramach inicjatywy udostępnionych zostanie ok. 6 mld euro na pokrycie potrzeb
europejskich systemów opieki zdrowotnej.
A jak
radzi sobie nasza władza?
Zamiast
przytaczania przeze mnie faktów jak walczą nasze władze z pandemią, odwołuję
się do Was, czytelników bloga. Bowiem każdy z nas na co dzień widzi, obserwuje
i sam odczuwa niedomagania i błędy popełniane od początku pandemii w Polsce.
Najgorszym z nich jest widoczny chaos informacyjny, który utrudnia nam właściwe
postępowanie w czasach pandemii. Do tego przyczyniły się sprzeczne informacje,
także ze strony przedstawicieli władz, które niestety wprowadziły zamęt,
wątpliwości i nawet niewiarygodność. Widzimy chaos organizacyjny służby
zdrowia, głównie w zakresie nieprzygotowania na czas środków ochrony osobistej,
urządzeń, w tym respiratorów oraz przede wszystkim braki w zapewnieniu
personelu medycznego.
Stąd
też Polska Akademia Nauk powołała Zespół
Doradczo- Ekspercki w celu
uwiarygodnienia przekazu dla Polaków, bo działający przy premierze nie jest ani
znany ani komunikatywny, i autorytatywny. Ale niestety, do niewielu dotarły
słowa uczonych.
A teraz
spójrzmy bardziej krytycznie: Jak my obywatele radzimy sobie w walce z pandemią koronawirusa w naszym kraju?
Jak
powiedział w ubiegłą sobotę na konferencji prasowej Minister Zdrowia „ hamulec
jest w naszych rękach, wszystkich Obywateli”. A tym hamulcem jest rzeczywiste
przestrzeganie zasady „D. D. M.”- ( dezynfekcja, dystans społeczny i maski)
A jak my
stosujemy ten hamulec:
Oto przykłady,
których doświadczyłem osobiście na co dzień. I tak też nieraz się dzieje do tej
pory w kraju:
„Panie to
wielka ściema z tą ochroną przed koronawirusem”- zakomunikował mi właściciel
firmy ogrodniczej, kiedy przywitałem go z dystansu na działce ogrodniczej w
celu przycięcia żywopłotu. „Dlaczego, przecież Pan widzi co się dzieje?-
grzecznie spytałem by nie zniechęcić go do pracy. „ Ja jestem z wykształcenia
mikrobiologiem i wiem to lepiej, to przejdzie tak jak zwykła grypa – krótko mnie skwitował.
„Proszę się
ode mnie odsunąć, bo jest Pani bez maseczki i jeszcze chucha mi prawie w
twarz”- nie wytrzymałem stojąc w sklepiku w kolejce po chleb. „ Czego się Pan
czepiasz? To jest moja sprawa! – ostro zareagowała stosunkowo młoda kobieta,
wręcz obrażona za zwróconą uwagę.
„Skuteczna szczepionka, a do czasu
jej opracowania i wprowadzenia, maksymalne środki ograniczające
rozprzestrzenianie się epidemii „- prawie automatycznie wygłosił jako prostą
drogę. Ale zaraz dodał- „Tylko my, ludzie tą drugą drogę ograniczeń,
lekceważymy”.
„Wirus
przenosi się człowieka na człowieka, a
nie trafia przez przypadek z powietrza,
lub nie wiadomo skąd. Stąd konieczność zachowania odpowiedniego dystansu i
obowiązek noszenia maseczek ”-prawie
krzyczał publicznie wszem i wobec prof. Simon, specjalista chorób zakaźnych z
Wrocławia. Odważny bo głoszący wprost smutną prawdę o chorobie Covid-19.
Taki obraz
wynika z mojej analizy jako odpowiedź na pytanie: Kto?- może zatrzymać pandemię
koronowirusa?
A teraz,
po dotarciu do wiarygodnych źródeł, odpowiem jak najkrócej na drugą część tytułowego pytania:
Co może powstrzymać rozprzestrzenianie choroby?
Jak powiedział mój lekarz rodzinny i jak wynika dostępnej wiedzy naukowej:
Z tych 167
testowanych szczepionek, w tej chwili jest przygotowywanych 9 eksperymentalnych
w ramach światowego programu, którym kieruje światowa organizacja zdrowia(WHO).
Zobaczmy
zatem jak daleko są zaawansowane prace nad szczepionką?
Wymienię cztery firmy, w których prace są najbardziej zawansowane.
Szwedzko-brytyjski
koncern AstraZeneca, prowadzi wiodący projekt, najdalej zaawansowany i to z nim
Komisja Europejska zawarła już porozumienie.
Tuż za
brytyjskim koncernem plasuje się amerykańska firma Moderna pracująca nad
własnym projektem szczepionki.
8
października Komisja Europejska zatwierdziła trzecią umowę z firmą farmaceutyczną
Janssen Pharmaceutica NV, jedną ze spółek farmaceutycznych Janssen
Pharmaceutical należących do grupy Johnson & Johnson. Gdy badania
dowiodą, że szczepionka jest bezpiecznym i skutecznym środkiem w walce z
COVID-19, umowa umożliwi państwom członkowskim zakup szczepionek dla 200 mln
osób. Państwa członkowskie będą mieć też możliwość zakupu szczepionek dla
kolejnych 200 mln osób.
Na czele
jest również niemiecka firma CureVac, w której Polka dr Mariola Fotin-Mleczek jest szefową ds.
technologii i nadzoruje prace właśnie nad szczepionką na koronawirusa – i to
szczepionką nowej generacji.
Jest nadzieja, że do końca roku będzie wreszcie gotowa
szczepionka – oznajmił szef WHO.
Nie mamy
zatem innego sposobu, trzeba cierpliwie czekać i ściśle przestrzegać nakazów i
ograniczeń.
I na koniec:
Aż cisną się
oczywiste i praktyczne wnioski:
Powinniśmy
robić wszystko aby bez zakażenia się koronawirusem, w zdrowiu, przeczekać czas
niezbędny do wynalezienia, przetestowania i powszechnego zastosowania
skutecznej i bezpiecznej szczepionki przeciw wirusowi SARS-2 Covid-19;
Z
kolei aby bez zakażenia przeżyć ten okres oczekiwania na szczepionkę, należy
bezwzględnie przestrzegać nakazów ochronnych, ograniczających do maksimum
możliwości zakażenia koronawirusem.,
W
szczególności powinniśmy stosować zasadę „D. D. M”, czyli: dystans społeczny,
dezynfekcja i mycie rąk!!!
A ponadto:
3. Musimy wykazać się mądrością i odpowiedzialnością dla dobra swojego, bliskich, rodziny i wszystkich takich samych jak my ludzi, a mianowicie:
a)Odrzucić i nie poddawać się wszelkim fałszywym informacjom i działaniom wszystkim sceptykom i nieodpowiedzialnym ryzykantom, nie stosującym się do zasad ochrony przed chorobą, podważającym naukowe i sprawdzone medycznie zasady walki z koronawirusem, w tym ruchom anty-szczepionkowców, anty-covidowców, które są oparte na niewiedzy, głupocie, naiwności prostych ludzi i często służą prywatnym lub nawet politycznym interesom;
b)Aktywnie włączać się i przeciwdziałać, w miarę swoich możliwości, postawom negującym sens walki z koronawirusem;
Zatem
przestrzegajmy zasady „D, D, M ”, czekając cierpliwie na szczepionki przeciwko
pandemii COVID-19, oby tylko do końca 2020 roku.
Zobaczmy na przykładach jak się ma wiedza do szczęścia? Czy
zawsze będzie złotym środkiem do niego?
Mamy
początek jesieni, a tu piękna słoneczna pogoda. Jakby naturze na złość, wirus
COVID-19 wciąż trzyma, a nawet potęguje wzrostem zakażeń. Zachęcony energią
słoneczną do aktywności życiowej pojechałem nabrać czystej źródlanej wody z
pobliskiego źródła artezyjskiego. Jako że kolejka potrzebujących okazała się
nieco dłuższa niż zwykle, siadłem pośród nich zajmując swoje miejsce. Siedzące
tuż obok mnie starsze, wesołe i „gadatliwe” małżeństwo pochwaliło się, że w
wodzie ze źródła robią ogórki kiszone na zimę dla całej rodziny i to
bezpośrednio w 5-ciolitrowych plastikowych butelkach po wodzie mineralnej.
Oboje tryskali ogromnym zadowoleniem z
siebie, z tego czym żyją na co dzień. Zwyczajni, „prości” i szczerzy ludzie. On
całe zarobkowe życie przepracował jako spawacz, ona jako pracownik gastronomi.
Nieśmiało zagadnąłem ile już lat tak się zgadzają i cieszą życiem.” My
czterdzieści trzy, ale to nic, bo moi rodzice przeżyli zgodnie 63 lata”- prawie wykrzyknęła ona. „Czy
jesteście szczęśliwi w małżeństwie”- ostrożnie wtrąciłem do rozmowy pytanie. „
Ależ tak! Co prawda my to tak nie myślimy o szczęściu, my po prostu cieszymy
się każdą rzeczą w naszym życiu”- prawie
równocześnie potwierdzili oboje.” Oczywiście są i problemy, jak to w życiu.
Czasami się pokłócimy i pogniewamy, tak jak w każdym małżeństwie „– z uśmiechem
dodała żona. I tak, gaworząc, powoli poznawałem ich normalne, ale dobre i
szczęśliwe życie.
Już w drodze
powrotnej z czterema słojami wody źródlanej, z odrobiną normalnej ludzkiej
zazdrości, pomyślałem:
Jaki to złoty środek czyni tych dwoje ludzi szczęśliwymi,
każdego z nich i razem w małżeństwie?
Jak gdyby w
sprzeczności do tego co usłyszałem od tych prostych ludzi, przed oczami stanęły
mi obrazy rozwodzących się, przy moim zawodowym udziale, małżeństw o znacznie
wyższym poziomie intelektualnym i wiedzy.
I
przypomniałem sobie rozwód dwoje ludzi, znakomicie wykształconych, o ogromnej
wiedzy ogólnej i specjalistycznej. Ona pracownik naukowy – wykładowca na
wyższej uczelni. On pierwszy oficer na statku dalekomorskim, a później dyrektor
w urzędzie morskim.
Przyczyną orzeczonego przez sąd rozwodu była niezgodność charakterów. W rzeczywistości, Ci „ mądrzy” małżonkowie przez 13 lat nie mogli znaleźć łączących ich więzi wiodących do szczęśliwego życia. Kady z nich miał inne wyobrażenie i wyolbrzymione oczekiwania co do szczęścia, w rozumieniu posiadanej przez nich wiedzy. To właśnie ich duży zasób wiedzy, jaką oboje posiadali, pozwolił im poznać wielkość, rozmiar, możliwości poczucia i skalę zadowolenia z prawdziwego -według nich – szczęścia. Stąd też, między innymi, dzieliły ich marzenia, własne aspiracje i ambicje, a w ostateczności cele życiowe i dalszy sens wspólnego życia. Nie mieli dzieci, albowiem posiadanie „teraz” dzieci nie mieściło się w ich planach dotyczących kariery zawodowej.
Takich
możliwości poznania wielkości rozmiarów i poczucia szczęścia nie mieli Ci
„prości” ludzie, których poznałem w kolejce do naturalnego źródła wody. Po
prostu mieli mniejszą wiedzę. Szczęściem dla nich była i nadal jest każda,
nawet najmniejsza dobra rzecz, drobne wydarzenie, każdy normalny dzień,
godzina, minuta życia. Oni chyba nawet nie mieli określonych, swoich „wielkich”
celów życiowych i planu życia. Oni po prostu brali życie tak jak w piosence
Wojciecha Skowrońskiego i „Alibabek” z Opola w 1974 r, pod tytułem „ Ja to się
cieszę byle czym”, ale w znaczeniu pozytywnym.
•••
Spróbuję teraz jak najprościej przedstawić w czym upatruję, choć nie wiem czy słusznie, ten nazwany przeze mnie
„paradoks szczęścia”.
Człowiek
niewykształcony,
słabo wykształcony, posiadający mniejszą wiedzę ogólną, mniej doświadczony
życiowo i zawodowo, siłą następstwa rzeczy, ma małą lub znikomą wiedzę na temat
najważniejszych wartości życiowych tworzących szeroko rozumiane szczęście.
A więc
prawdopodobnie ma zbyt mało wiedzy na temat takich wartości jak:
miłość
i seksualność;
sens
i cel małżeństwa i innego związku partnerskiego;
prokreacja,
w tym posiadanie, wychowanie i
wykształcenie dziecka;
czym
jest rodzina i na czym polega szczęście rodzinne;
praca
jej rola w życiu człowieka i satysfakcja z pracy;
no
i samorealizacja marzeń, pragnień, ambicji i aspiracji człowieka.
Zatem jego
marzenia, pragnienia, oczekiwania, cele życiowe i dążenia do szczęścia będą
takie jaki posiada zasób wiedzy o wymienionych wartościach składających się na
szczęście.
Tak więc jego wizja szczęścia będzie proporcjonalna do
posiadanej wiedzy o szczęściu.
Ponieważ
jego wyobrażenie szczęścia będzie „uproszczone”, „mniej bogate” i mniej
urozmaicone, to jego droga do własnego szczęścia teoretycznie będzie
łatwiejsza, krótsza. I szybciej osiągnie poczucie szczęścia.
I dalej idąc tym tokiem rozumowania,
„szczęściem w nieszczęściu” człowieka o mniejszej wiedzy, mniej wykształconego,
jest to, że z doświadczenia wiemy, iż taki człowiek z upływem wieku, z reguły
przestaje dążyć do zdobywania nowej wiedzy. A to oznacza, że jego podejście i
rozumienie szczęścia jest prawie niezmienne. A więc będzie on w życiu nadal
szczęśliwy z tych samych powodów życiowych. Po prostu nie będzie szukał
„innego, lepszego szczęścia”, bo nie wie i nie wyobraża sobie jak ono może
jeszcze wyglądać.
Jaki zatem wniosek wynika z takiego rozumowania?
Im mniej wykształcony jest człowiek, im mniejszą posiada wiedzę,
w tym o prawdziwym szczęściu, tym samym ma większe szanse na osiągnięcie
szczęścia, rozumianego „po swojemu”.
Właśnie
dlatego miłość i szczęście w małżeństwie zwyczajnych, prostych, ludzi znacznie
częściej trwa przez całe życie. O takiej miłości i o takich ludziach nie pisze
się w gazetach, nie pokazuje w mediach. A szkoda bo to właśnie tak wygląda
szczęśliwe życie dwoje kochających się ludzi..
•••
I o d w
r o t n i e,
Im większą wiedzę posiada człowiek, tym ma mniejsze szanse na
osiągnięcie „swojego” prawdziwego szczęścia?!
Dlaczego?
Jak to możliwe?
Przeanalizujmy
zatem.
Człowiek
dobrze wykształcony,
posiada duży zasób wiedzy ogólnej i specjalistycznej. Jeżeli jeszcze posiada
duże doświadczenie życiowe i praktykę zawodową, to w sumie ma bogatą wiedzę na
temat tych wszystkich wartości życiowych składających się na prawdziwe
szczęście człowieka, które wymieniłem wyżej. Co więcej jego wiedza, każe mu
wciąż się rozwijać i pogłębiać już zdobytą wiedzę w zakresie tych wartości,
które kształtują jego poczucie szczęścia.
Ale przede
wszystkim ma pełną świadomość jak wielkie poczucie szczęścia może osiągnąć
realizując każdą z tych wartości. Co więcej wie i dlatego szuka coraz większych
możliwości doznania szczęścia w jak największym stopniu, np. w miłości, w
związku małżeńskim, w wychowywaniu i wykształceniu dziecka, w pracy, w samorealizacji
marzeń i.t.p.
I ta
świadomość, że może osiągnąć jeszcze więcej szczęścia w danej wartości
(zakresie), czyli, że jeszcze nie osiągnął maksimum, tworzy u niego niedosyt
pełni szczęścia i może go czynić niezadowolonym, a z czasem nawet nieszczęśliwym
!!!
Stąd mamy
ten paradoksalny drugi wniosek zawarty w tytule artykułu.
Bowiem zdobyta już duża wiedza rodzi dalszą ciekawość poznania i
nie pozwala człowiekowi zatrzymać się na tym etapie szczęśliwości, a tym samym
uznać, że osiągnął pełnię szczęścia.
A teraz, na
dowód tego wniosku, popatrzmy na znane światowe przykłady wielkich i mądrych
ludzi i sami sprawdźmy z dostępnych źródeł jak wyglądało ich prawdziwe
szczęście, często publicznie bliżej nie znane?
Czy
Albert Einstein, autor teorii względności ( E=mc2 ), laureat nagrody Nobla, na
pewno był szczęśliwym człowiekiem? Poznaj jego życie prywatne, a się dowiesz
że….
Czy Maria
Skłodowska – Curie, dwukrotna noblistka, pierwsza kobieta-profesor na Paryskiej
Sorbonie, była szczęśliwa w życiu osobistym i w związku małżeńskim? Przekonaj
się że…
Czy
Zygmunt Freud, twórca psychoanalizy i teorii popędów seksualnych, był
szczęśliwym człowiekiem? Sprawdź, a okaże się, że…
•••
Kochani, do
takiego sposobu myślenia sprowokowało mnie „zazdrosne”, ale z podziwem,
patrzenie i słuchanie, siedzących obok mnie, przy źródełku wody, dwoje
kochających się od 43 lat, starszych ludzi.
Ja byłem i
nadal jestem gorącym propagatorem idei, że wiedza jest naprawdę złotym środkiem
do prawdziwego szczęścia.
Bo na
przykład:
Czy można osiągnąć satysfakcje w miłości, spełnienie w
małżeństwie, oraz dobrze wychować dzieci, bez dostatecznej wiedzy?
Czy można mieć satysfakcję z seksu bez wiedzy na temat
seksualności człowieka?
Czy można mieć dobrą pracę bez kwalifikacji zawodowych?
Odpowiedzcie
sobie sami!
Mam
nadzieję, że „odkryty” przeze mnie „paradoks szczęścia i wiedzy ” dobrze
posłuży moim czytelnikom.
Bronisław początek
jesieni- wrzesień 2020 r
———————————————————————————————————
*Paradoks
szczęścia – kontrowersyjne i sprzeczne założenie, że: większa wiedza człowieka i
jego mądrość, jest przeszkodą w osiągnięciu szczęścia. Mimo, że jest ono
sprzeczne z powszechnym poglądem, że to właśnie wiedza jest drugim, po zdrowiu,
złotym środkiem do szczęścia;
Przeczytałem
w Polsat Sport, takie oto emocjonalne wytłumaczenie Zbigniewa Bońka- Prezesa
PZPN na oburzenie wielu ludzi na jego wpis na twitterze, że :
”Prezydent Polski dzisiaj może być
wybrany głosami ludzi środowiska wiejskiego, głosami emerytów i ludzi z
podstawowym wykształceniem. To chyba trochę dziwne w tak pięknym i rozwijającym
się kraju jak nasza Polska”.
„Ja przecież tylko napisałem o
faktach, że 70
procent elektoratu jednego z kandydatów to ludzie ze środowisk wiejskich, z
podstawowym wykształceniem i emerytów”. Mam
64 lata i dzielę ludzi tylko na mądrych i głupich. A to czy ktoś jest za tym
czy za tym, nie ma dla mnie znaczenia.- tłumaczył się później.
Jako autor bloga „ Szczęśliwi, pechowcy,
malkontenci”, ze sporym doświadczeniem profesjonalnego prawnika w ludzkich
sprawach życiowych, muszę zabrać głos w sprawie tak bardzo kontrowersyjnego,
ale jakże ważnego stwierdzenia, znanego i szanowanego Polaka.
Tak naprawdę, w tych źle odbieranych słowach, Boniek zwrócił uwagę (
chyba nawet nieświadomie) na dwie bardzo ważne kwestie.
Pierwsza aktualna i przemijająca, to kogo i dzięki komu Polacy wybiorą
na Prezydenta Polski.
Druga, o wiele ważniejsza, na dalszą przyszłość Polaków i ludzi na
naszym Świecie, to kwestia wpływu mądrości ludzi na swoje prawdziwe szczęście i
szczęśliwe życie narodów, w tym Polaków.
W pierwszej sprawie trudno odmówić racji Bońkowi, bowiem miał pełne
prawo napisać na twitterze o faktach. Napisał prawdę, że 70% wyborców Andrzeja
Dudy w I turze to ludzie ze środowisk wiejskich, „słabo wykształconych”.
Natomiast późniejsze jego tłumaczenie, w
którym „ dzieli ludzi na mądrych i głupich” , uważam za emocjonalne, ale
niezwykle ważne w drugim kontekście. A mianowicie:
–
jakie skutki na drodze do szczęśliwego życia,
wywołują wybory – decyzje podejmowane przez ludzi słabo wykształconych,
nieinteligentnych, mniej uświadomionych wiedzą, ograniczonych w umiejętności
rozwiązywania problemów i podejmowania racjonalnych decyzji,
których Boniek nazwał wprost z definicji
słownikowej „ głupimi”.
W pierwszym przypadku, to jest
głosowania w I turze, wyborców Andrzeja Dudy przekonały działania i słowa,
które dawały im proste poczucie poprawy egzystencji życiowej, która w ich
rozumieniu może być już szczęściem, ale jako materialny „ lepszobyt”.
Prawie bez znaczenia pozostają dla nich wartości wyższego rzędu, w tym
pozamaterialne, jak: demokracja, praworządność, równowaga władzy ustawodawczej,
wykonawczej i sądowniczej, wolność, sprawiedliwość, współczesne wychowanie z
edukacją seksualną, autorytety i wiedza naukowa i.t.d. Można wręcz przyjąć z
założenia, że z reguły ich ( „głupich” w znaczeniu emocjonalnie wyrażonych słów
przez Bońka) osobiste szczęście nie sięga wyższych wartości, takich jak:
spełnienie marzeń osobistych, zawodowych, twórczych, życie radością pełni
życia, nie mówiąc o samorealizacji.
Czy tak jest w
rzeczywistości życiowej ?
Czy ludzie słabo
wykształceni mają tak małe wymagania, gdy chodzi o prawdziwe szczęście?
I odwrotnie, czy im
większe wykształcenie, poziom wiedzy i inteligencji posiada człowiek, to ma
większe poczucie i rozmiar szczęścia do osiągnięcia w swoim życiu?
Jacy Polacy zdecydują o
wyborze najlepszego kandydata na Prezydenta?
Niech na takie pytania odpowie każdy z
nas sam sobie. Najlepiej na własnym przykładzie lub na przykładach osób
darzonych autorytetem!
Zachęcam do zastanowienia, głosowania, a
także przemyślenia na przyszłość: Co daje wiedza, wykształcenie i tak rozumiana
mądrość?
Bronisław
lipiec 2020r.
– między I a II turą głosowania na
Prezydenta RP
Co się
dzieje w naszym kraju z tradycyjnymi autorytetami: władzy państwowej,
politycznymi, społecznymi, kościelnymi, wychowawczymi, naukowymi, zawodowymi?
Prezydent
Rzeczypospolitej Polskiej to „głowa Państwa” , najwyższy organ Państwa Polskiego, przywódca -mąż
stanu, mocny i wiarygodny głos narodu, który go wybrał w bezpośrednim
głosowaniu. Tak być powinno! A jak jest?!
Prezydent
Duda to, dla wielu Polaków, i to nie tylko dla jego opozycjonistów,
„marionetka”, „długopis”, „ Adrian”, w znaczeniu braku samodzielności i niezależności
od partii PiS, a tak właściwie od jej Prezesa Jarosława Kaczyńskiego. To także
wizualny skutek podpisywania na
„kuckach” dokumentu państwowego obok siedzącego Prezydenta USA, Donalda Trumpa.
No więc jak to jest z jego autorytetem w kraju i za granicą?
Przywódcy
polskich partii politycznych, byli i aktualni: Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Grzegorz
Schetyna, Janusz Palikot, Janusz Korwin
Mikke, Ryszard Petru, Paweł Kukiz, a także inni, bez względu na prawdę, w
oczach i słowach przeciwników politycznych to anty przykłady autorytetów, mężów
stanu, nie szanowani, publicznie obrażani i szkalowani.
Sędziowie:
to „ złodzieje”, „
komuchy”, „ kasta „.Tak jest dziś przedstawiany autorytet przedstawicieli
wymiaru sprawiedliwości, powaga sądu, jego niezawisłość i niezależność. I
dzieje się tak za przyzwoleniem władzy państwowej, a czasem wręcz z jej
inspiracji dla celów walki politycznej.
No to jak jest w końcu z autorytetem sędziowskim i wymiaru
sprawiedliwości w naszym kraju?
Księża, coraz częściej postrzegani są jako „biznesmeni”, a ostatnio jako pedofile, a nie misjonarze – krzewiciele religii, autorytety dobra i świętości.
Pęka mit ojca duchowego, dzieci i młodzieży.
Lekarz to już nie zawód z powołania, specjalista od zdrowia z wielkim zaufaniem społecznym. Dziś z powodzeniem zastępuje go pseudo „uzdrowiciel”, znachor, „kręgarz”, „ masażysta”, czy „lekarz homeopata”. Wystarczy szyld, reklama i dobra „fama”.
No to jak wyglądać będzie nasza kondycja zdrowotna za lat kilkanaście?
Nauczyciele – wychowawcy: „Nie będą naszych dzieci uczyć nauczyciele od edukacji seksualnej, my rodzice nie pozwolimy na krzewienie ideologii „ gender ”, LGBT i takiego wychowania w rodzinie. To nam, rodzicom, konstytucja gwarantuje wychowanie według naszego wyboru! ”Takie głosy dość powszechnie słychać wśród zwolenników aktualnej władzy i partii rządzącej.
No to niech dalej księża i katechetki uczą edukacji seksualnej, świadomego rodzicielstwa oraz życia w małżeństwie i rodzinie.
My
rodzice: No to na
koniec spójrzmy samokrytycznie jakim autorytetem darzą dziś rodziców ich własne
dzieci? Posłuchajmy co myślą o wiedzy rodziców i ich wychowaniu w zakresie
edukacji seksualnej? Skąd one czerpią pierwszą wiedzę na te tematy?
Czy zatem dalej rodzice mają żyć jak w czasach średniowiecza, w
zacofaniu umysłowym, traktując wiedzę jako „tabu”, oddając wychowanie dzieci
„oświeconym” przedstawicielom Kościoła lub pozostawiając je na pastwę
przypadkowej wiedzy internetowej, w tym pornografii, bądź często tragicznym
doświadczeniom życiowym.
Dlaczego
tak się dzieje w naszym kraju? Skąd się biorą kryzysy autorytetów, tworzących
podstawy dobrobytu nowoczesnego państwa i szczęśliwego narodu?
Spróbujmy wspólnie znaleźć przyczyny, a może sformułować
pozytywne wnioski?!
I tak po
kolei:
Skąd się
wziął kryzys autorytetu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej?
Wszyscy
znamy to powiedzenie „ ryba psuje się od głowy”! W tym przypadku od Głowy
Państwa, a konkretnie Prezydenta Andrzeja Dudy. Co zatem „ psuje się” w
wykonywaniu zadań i obowiązków Prezydenta RP nałożonych w art. 130
Konstytucji określającym treść jego
przysięgi. Przeanalizujmy to wspólnie.
….”
uroczyście przysięgam,
że dochowam wierności postanowieniom
konstytucji,”..
I od razu, sięgnijmy pamięcią do faktów i odpowiedzmy sobie sami na pytanie:
Czy Prezydent Duda rzeczywiście i w każdym przypadku „ dochował wierności konstytucji, a więc postępował zgodnie jej postanowieniami, przestrzegał je, nigdy nie łamał?
Nie sposób
zapomnieć, choćby jednego znamiennego przykładu, kiedy już na początku kadencji
Prezydent Duda ułaskawił nie skazanego prawomocnym wyrokiem ( a więc
niewinnego), partyjnego kolegę Mariusza Kamińskiego. Dzięki czemu do dziś pełni
on funkcję Ministra, czyli stanowi anty wzór autorytetu przedstawiciela rządy,
najwyższej władzy państwowej. Jest przestępcą czy nie!? Fakt ten stanowił
złamanie art. 139 Konstytucji, który potwierdził Sąd Najwyższy.
2)..że … będę strzegł niezłomniegodności Narodu,
niepodległości i bezpieczeństwa Państwa,..
I odpowiedzmy sobie na pytanie:
Czy Prezydent Duda w okresie swojej pięcioletniej kadencji zawsze i wszędzie, w tym w kraju i podczas wizyt zagranicznych, dbał o godność narodu, i strzegł bezpieczeństw Państwa w tym w zakresie obronności i sił zbrojnych?
Pamiętamy
skąd wziął się obraz „kucki” Prezydenta
RP przy podpisywaniu dokumentu obok siedzącego Prezydenta USA, a także
„działania” Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza z pominięciem lub
wbrew woli Prezydenta jako Zwierzchnika Sił Zbrojnych. Zobaczymy
co przyniesie Polakom wizyta Prezydenta Dudy w USA 24 czerwca b.r.
..a dobro Ojczyzny oraz pomyślność
Obywateli będą dla mnie najwyższym nakazem”.
Czy rzeczywiście dla Prezydenta Dudy najwyższe nakazy płynęły
wprost z konstytucji, a nie z innego źródła decyzyjnego?
W tym
miejscu spróbujmy odpowiedzieć sobie skąd się wzięły powszechnie znane
żartobliwe i krytyczne przydomki „ Adrian” i „ długopis”. Czy czasem nie stąd,
że Prezydent Duda, niestety, nie był niezależnym od nikogo najwyższym organem
Państwa Polskiego. A wprost przeciwnie w większości przypadków „wykonywał
nakazy” Prezesa rządzącej partii Jarosława Kaczyńskiego, a nie z konstytucji.
Podpisywał bezkrytycznie ustawy podejmowane w trybie naruszającym postanowienia
Konstytucji, nie zawsze dla dobra wszystkich Polaków,.
Skąd się
biorą kryzysy autorytetów przywódców
partii politycznych w naszym kraju?
Najlepszymi
przykładami kryzysu autorytetów liderów partii politycznej w naszym kraju to
wizerunki przywódcy Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego oraz
Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny.
Wzajemne „szczucie” na siebie z zaangażowaniem jak największej grupy społeczeństwa i własnych członków, to jest widoczne na co dzień,
we wszystkich środkach przekazu, niestety, w tym głownie w Telewizji Polskiej, opłacanej przez nas, wszystkich Obywateli.
W naszym
kraju, w odróżnieniu od innych na zachodzie, normalna walka partii o władzę,
jest pobawiona kultury politycznej, szacunku dla przeciwnika jako człowieka i
jakichkolwiek zahamowań, włącznie z „ chamstwem” w ustach przywódców partii.
Nie brak bowiem w niej zniewag osobistych, grupowych, a nawet poniżeń znacznej
części podzielonego społeczeństwa. Słowa takie jak: „ dziadek z Wehrmachtu”,
„chamska hołota”, „zdrajcy”, „ komuniści i złodzieje”, „ gorszy sort”, „ łże-elita”,
stają się „normalnością w zachowaniu przywódców partii, jednoznacznie obniżając
ich kulturą, a przede wszystkim społeczny autorytet.
Prawdą jest,
ze także wśród sędziów, jak w każdym zawodzie zaufania publicznego, zdarzają
się „czarne owce”. Tak było, jest i zapewne nadal będzie się zdarzać, że do
dziesięciotysięcznej rzeszy sędziów, tak ważnej profesji stanowiącej trzecią
władzę, trafiają osoby niegodne.
Dlaczego
w oczach obywateli spada autorytet sędziów i całego wymiaru sprawiedliwości?
Ale to incydentalne zjawisko nie powinno być przedmiotem walki politycznej, której celem jest przejęcie władzy sądowniczej przez władzę wykonawczą (rząd i prezydent), lub przez władzę ustawodawczą (Sejm i Senat RP). Niestety tak się dziś dzieje w naszym kraju.
Do części Polaków nie trafia argument, że takie przejęcie władzy burzy podstawy demokracji i jest niezgodne z naszą Konstytucją. Mimo tego wszyscy widzieliśmy wielkie banery reklamowe, tworzone na zlecenie władzy wykonawczej, szkalujące całe środowisko sędziowskie. Słyszeliśmy także publiczne, w kraju i za granicą. Zniesławianie sędziów przez Premiera Morawieckiego i Prezydenta Dudy jako „złodziejów” czy „komuchów skazujących uczciwych ludzi”. Wcześniej rząd Beaty Szydło, długo nie ogłaszał wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie niekonstytucyjnych zmian w sądownictwie, kwestionując jego wiarygodność. Dziś również przedstawiciele władzy wykonawczej nadal podważają wyroki sądów nie odpowiadające ich celom politycznym. Skoro władza nie uznaje, podważa, kwestionuje i nie wykonuje wyroków sądów, to trudno się dziwić, że Obywatele będą czynić tak samo.Tak oto i z tych przyczyn upada autorytet sądów i wymiaru sprawiedliwości. Jego odbudowa, niestety, będzie trwać znacznie dłużej niż niszczenie.
Nie da
się również ukryć, że tak jak podważany jest autorytet sędziów, podobnie dzieje
się z autorytetem lekarzy. Dlaczego? Skoro to od nich zależy nasze
najważniejsze dobro-zdrowie?!
Spójrzmy na praktyczne przykłady skąd to się bierze. Nie tak dawno w naszym kraju były strajki rezydentów, młodych lekarzy, którzy w przyszłości mają skutecznie dbać o nasze zdrowie. O co w nich chodziło? A no o wynagrodzenia adekwatne do ich ciężkiej, często wydłużonej ponad normy, pracy. Jakby w sprzeczności do ich żądań od Państwa, zarówno władza jak i My Polacy często uważamy, że lekarze to grupa zawodowa najlepiej zarabiająca, a w dodatku to „ łapówkarze”.
Ostatnie przykłady: prof. Grodzki znakomity lekarz – specjalista i naukowiec, a jednak wkrótce po objęciu funkcji marszałka Senatu, został posądzany o przyjmowanie korzyści pieniężnych w zamian za zabiegi wykonywane w publicznym szpitalu. Prof. Łukasz Szumowski, lekarz, naukowiec, traci autorytet w czasie wykonywania nowej funkcji politycznej- ministra. I tak zła fama niesie upadek autorytetu zawodu lekarza.
Ale
dlaczego, w dzisiejszych czasach, dostępu do wiedzy, wciąż wielu ludzi bardziej
niż lekarzom ufa znachorom, pseudo uzdrowicielom, bioenergoterapeutom,
masażystom amatorom, kręgarzom i innym „cudotwórcom zdrowotnym”?
Na to pytanie
niech każdy spróbuje znaleźć sobie odpowiedź, być może nawet na własnym
przykładzie.
A co się
dzieje z autorytetem i misją księży, jak i samego Kościoła?
Co rusz
słyszymy, że księża stają się coraz bardziej pazerni na pieniądze z tytułu
opłat za posługi kościelne. Zamiast co łaska, już oficjalnie wywieszają cenniki
usług, bądź uzależniają wprost wykonanie posługi od konkretnej wpłaty. Czyżby
zatem księża stają się typowymi biznesmenami, których podstawowym celem jest
zysk.
Autorytet
polskiego Kościoła i księży jeszcze bardziej upada wraz z odkrywanymi co jakiś
czas aferami pedofilskimi księży i ukrywanie ich , przez wysokich
przedstawicieli Kościoła, oraz księży – przestępców seksualnych przed odpowiedzialnością karną i
cywilną.
Niegdysiejszy
ojciec duchowy i wychowawca naszych dzieci w duchu religijnym, dziś coraz
częściej postrzegany jest jako potencjalny pedofil – zboczeńca – przestępca.
Sięgnijmy
do autorytetu tak ważnego dla wychowania naszych dzieci. Jak w naszym kraju
wygląda autorytet nauczyciela wychowawcy w oczach władz, a także samych dzieci
i nas rodziców?
Kto w
dzisiejszych czasach będzie chciał być nauczycielem, skoro ich wynagrodzenia
nie zaspakajają nawet zwykłych potrzeb życiowych. W praktyce do zawodu idą
przede wszystkim ci, którzy nie znajdują lepszej, spokojnej i wyżej płatnej
pracy.
Nauczyciele
z powołania, załamują ręce, czego i jak mają uczyć, w świetle obowiązującego
prawa oświatowego, sięgającego treści średniowiecznych, w tym edukacji
seksualnej , świadomego rodzicielstwa i wychowania w rodzinie. Zamiast ich,
umiejętności rozwiązywania problemów i przygotowania dzieci do współczesnego
życia, mają wpajać przeszłość historyczną narodu, oderwane od realiów życiowych
regułki i zadania pamięciowe.
Jaki zatem
mogą mieć autorytet u swoich uczniów, którzy to widzą, ignorują nauczycieli i
korzystają z wiedzy poza naukowej, z innych powszechnie dostępnych źródeł,
internetu, środowiska, złych doświadczeń życiowych.
No i na
koniec spójrzmy na samych siebie. Czy ja, rodzic, matka i ojciec, jestem/
byłam/łem/ autorytetem dla własnych dzieci?
Czy w
realiach życia codziennego byłam/łem/ dla dziecka wzorem do naśladowania?
Czy
przekazywałem we właściwy i skuteczny sposób swoją, posiadaną wiedzę
praktyczną, ucząc dziecka/dzieci/ umiejętności rozwiązywania codziennych
problemów życiowych?
Czy
potrafiłam/łem/ umiejętnie przekazać swoją wiedzę i doświadczenia w zakresie
edukacji seksualnej, świadomego macierzyństwa/ojcostwa/ , czy też
pozostawiłam/łem/ ją jako temat „tabu”?
Czy według
mojej oceny dziecko/dzieci/ uważa/ją/ mnie za autorytet dobrego rodzica?
Zaczynając pisać ten artykuł,
chciałem poruszyć kwestię kryzysów autorytetów osobowych. Jednak już w trakcie
pisania, samorzutnie zaczął się wyłaniać obraz kryzysu naszego Państwa. To
przykre, ale taki wniosek powstaje na tle niszczenia autorytetów
najważniejszych stanowisk, funkcji i zawodów zaufania publicznego w naszym
kraju. I czynią to przedstawiciele władzy jako środek walki politycznej o
władzę, ale niestety czynimy to i My wówczas, kiedy pozostajemy biernymi
Obywatelami naszego Państwa.
Człowieku,
Obywatelu, Polaku! Bierz się tylko za to co umiesz, czego się nauczyłeś i na
czym się znasz, bo masz taką wiedzę.
Słaby to
będzie przywódca, prezydent, premier, minister, sędzia, lekarz, nauczyciel,
którego autorytet opierać się będzie na poparciu partii politycznej, aspiracji
bez pokrycia, pogoni za pieniądzem, a nie na kompetencjach wynikających ze
zdobytej wiedzy, praktyki zawodowej i doświadczenia życiowego.
I tak się
niestety dzisiaj dzieje w naszym kraju. Stad też, między innymi, biorą się
kryzysy autorytetów i zaufania, o których pisałem wyżej. Dlatego też cierpi na
tym autorytet naszego Państwa w Europie i na Świecie.
Nie tak dawno, wraz z moimi czytelnikami, podczas wciąż trwającej izolacji domowej z powodu pandemii koronawirusa, zabawialiśmy się psychotestem na szczęście, p.t:
„ Diagnoza mojego DOBROSTANU ”.
To jednak była ważna samoocena najważniejszych wartości składających się na pełnię szczęśliwego życia: wzajemnej miłości, spełnienia w małżeństwie i w rodzinie, posiadania dziecka i jego wychowania, satysfakcji z pracy zawodowej i samorealizacji naszych marzeń.
Każdy mógł
porównać te wartości w swoich związkach do wzorców sięgających ideałów szczęścia.
Ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że dążyć do ideałów, spełniając marzenia to
jedno, i do nich trzeba i warto zmierzać. Ale faktyczna, życiowa droga do
szczęśliwego życia, może być znacznie trudniejsza. I to jest druga strona
medalu.
Spójrzmy zatem
co nas może spotkać na tej trudniejszej drodze
do szczęścia. Zapamiętajmy i nauczmy się jak pokonywać niektóre
przeszkody, każdy na własnej i wspólnej w związku drodze.
To co każdy i to na pewno, będzie przeżywać, w jakimkolwiek związku dwoje partnerów, to
KŁÓTNIA.
Występuje ona w każdym małżeństwie /konkubinacie/, a także w każdym, nawet krótszym, związku, w miarę upływu czasu jego trwania. I to jest normalna ludzka rzecz. Nie stanowi ona poważniejszego zagrożenia dla trwałości, a także dla stabilności związku. Niektórzy fachowcy twierdzą, że nawet ożywia związek z przejściowego marazmu. Do czasu…, ale o tym później.
Najważniejszą
rzeczą w praktyce życiowej jest umieć rozróżnić, że to jest tylko kłótnia, a
następnie „ odpowiednio ją przeżyć”.
Z reguły ma
ona krótkotrwały charakter: incydent, epizod, chwilowy rozdźwięk,
zdarzenie.
Może ją
cechować ostry przebieg: pyskówka, wrzask, krzyki, a czasami także
obraźliwe słowa, przekleństwa, złorzeczenia. Potocznie nazywamy ją awanturą.
Przedmiotem
kłótni jest najczęściej jakiś mniej ważny życiowo problem, nie podważający istoty najważniejszych wartości,
które wymieniłem na wstępie jako elementy dobrostanu. To doraźna różnica zdań w
jakiejś spornej sprawie, taka, że każdy chce wygrać i pozostać przy swojej
racji.
Przykład kłótni małżeńskiej: „ Chciałam wjechać na najwyższy poziom wieży Eiffla, co z Ciebie za chłop, że się boisz”- posumowała wcześniejszą kłótnię Magda, odwracając się w łóżku od „napalonego” na seks w Paryżu męża, podczas wycieczki „ Stolice Europy”.
Pod koniec małżeńskiej kłótni: Muszę Ci wymyślić jakąś seks karę
Przyczyna
błaha, incydentalna. niezależna od męża, lęk przestrzeni. Jej przebieg to
sprzeczność doraźnych interesów, rozdźwięk, nieporozumienie. A skutek – „ukaranie” męża odmową seksu,
zakłócenie miłej, zaplanowanej, wycieczki małżeńskiej.
Jak
przeciwdziałać, rozwiązywać, czy też tylko „przeżywać-przechodzić” kłótnie
małżeńskie?
Jak wspomniałem wyżej definiując
kłótnię, jest to gwałtowna i emocjonalna wymiana zdań w jakiejś spornej
sprawie, niekoniecznie ważnej dla związku, polegająca na tym, że każda strona
ma swoją rację, ale w dążeniu do czegoś dobrego, lepszego, ważniejszego dla
siebie. A zatem obie strony kłótni , jako różne osobowości, o niejednolitych
cechach charakteru, chcą czegoś ,w ich mniemaniu, normalnym, ale wspólnym
życiu. Nie zawsze można przewidzieć, że stanowisko, zdanie, chęć, zachowanie, w
każdej codziennej sprawie, odpowiada i jest zgodne ze zdaniem drugiego
partnera. Ciśnie się praktyczny wniosek, że tego rodzaju kłótni – sporów, nie
można ani przewidzieć, ani też uniknąć w związku. A więc jest to zdarzenie,
incydentalne, „normalne” i powszechnie występujące.
Inaczej należy patrzeć na jego skutki. Kłótnie w związku trzeba umieć „rozbrajać” w możliwie najkrótszym czasie i nie dopuszczać do podobnych w przyszłości. I tu znajduje się olbrzymie pole działania dla inwencji twórczej partnerów. Podstawą mobilizacji do takiego działania musi być, wyciągnięty z kłótni, wniosek każdego z partnerów:
przed nami dalsze życie z ważnymi celami do osiągnięcia, na wspólnej drodze do szczęścia naszego i członków rodziny.
Przy rozwiązywaniu kłótni, a także
konfliktów i kryzysów małżeńskich bardzo ważnym momentem jest określenie
przez każdego partnera z czym ma do czynienia i to przed rozpoczęciem
jakichkolwiek działań. A więc czy zaistniała kłótnia, a może mamy już konflikt,
czy wręcz to już jest kryzys małżeński. Chociaż nie można lekceważyć żadnego
problemu w związku, to jednak w zależności od jego wagi dla dobra związku,
odpowiednio inaczej należy podchodzić do jego zażegnania i rozwiązania.
W drugiej
kolejności, po swoim nazwaniu, co się zdarzyło i co mam rozwiązać ( czy kłótnia
– konflikt – kryzys małżeński), wskazane jest aby spróbować, najpierw samemu, dokładnie
ustalić kwintesencję spornego problemu, a więc co wywołało naszą kłótnię. To
działanie jest bardzo ważnym etapem rozwiązywania wszystkich trzech negatywnych
zjawisk w związku. Z doświadczenia życiowego, wszyscy wiemy, że w końcowej
fazie kłótni, „umyka” właściwy jej powód, a jej treścią staje się „walka” „ kto
wygra, kto przegra, kto ustąpi”.
No i trzecia
faza: sposób zakończenia kłótni, czyli najkorzystniejsze rozwiązanie w danej
sytuacji.
Jeżeli każdy
z partnerów ma świadomość, że to jest tylko „normalna” incydentalna kłótnia,
którą wywołał temat mniejszej wagi dla związku, to rozwiązań może być wiele, w
zależności od okoliczności. I tak na przykład:
– partner,
który się poczuwa do wywołania sprzeczki, sporu, przeprasza, bądź obiecuje
zmianę, poprawę, wyciągnięcie wniosku. i.t.p.;
– nikt nie
poczuwa się do winy i ustępuje któryś z partnerów kończąc spór żartem,
uśmiechem, i.t.p.;
– obie
strony przerywają spór, na prośbę jednej z nich, przyjmując, że w innym czasie,
na spokojnie, wrócą do rozmowy na temat przedmiotu sporu;
– obie
strony rozchodzą się w milczeniu, aby uniknąć jego rozognienia i przechodzą do
„normalnego” życia, z przekonaniem i oczekiwaniem, że z czasem temat sporu zaniknie,
a obie strony o nim zapomną.
A teraz
wracam do niedomówienia „… do czasu?!..” przy omawianiu kłótni.
Niestety,
ilość, częstotliwość i narastająca agresja kłótni małżeńskich, może
przekształcić je w konflikt. Szczególnie wówczas, kiedy ich przedmiotem
staną się podstawowe wartości konieczne do dobrego życia małżeństwa, rodziny, w
tym wychowania dzieci.
Spróbujmy zatem teraz zdefiniować na czym polega KONFLIKT małżeński.
KONFLIKT małżeński,
to przedłużająca się niezgoda między partnerami, różnica między wartościami, potrzebami, postawami, decyzjami- wyborami , i.t.p., których oni sami nie bardzo mogą rozwiązać.
Cechy
charakterystyczne konfliktu
małżeńskiego, to:
–
długotrwałość, ale jeszcze nie bez widoków na jego rozwiązanie;
– przyczyna
powodująca i przedłużająca konflikt, to problem większej, niż w kłótni, wagi
dla istoty zgodności, spokoju i „normalności” życia małżeńskiego;
Oznaki
konfliktu to:
napięte stosunki, niechęć do rozmów, wzajemne unikanie kontaktów bliskości,
niechęć, a nawet demonstracyjne unikanie współżycia seksualnego, kwasy, fochy w
koniecznych kontaktach życiowych, t.z.w „ciche dni”, wewnętrzne rozbicie,
„dołek” psychiczny, stresowe dni w pracy, i.t.p.;
Przykład konfliktu małżeńskiego: „ Ja już nie mogę dłużej patrzeć jak te brudne naczynia pozostawiasz w zmywaku i zapychają się rury! Mam dość takiej żony”- wrzeszczał zdenerwowany Tadek. Ubrał kurtkę, trzasnął za sobą drzwiami i poszedł na piwo. Głupia sprawa, powtarzające się sprzeczki na ten temat, od pewnego czasu stała się
konfliktem małżeńskim,
dzielącym strony. „
Ciągle się czepiasz z tymi naczyniami, nic
się nie stanie jak zmyję później
W tym miejscu konieczne jest nawiązanie do
szóstej cechy koniecznej do istnienia wzorowego związku małżeńskiego,
komunikatywności, czyli umiejętności porozumiewania się. Jest to podstawowy
i najlepszy sposób rozwiązywania wszystkich konfliktów małżeńskich
i rodzinnych.
I wreszcie najważniejsza rzecz
z praktycznego punktu widzenia – nawet najgorszy konflikt
i najgłębszy kryzys małżeński można przełamać własnymi siłami, kiedy oboje
partnerów nadal łączy bliskość i zaufanie.
Cztery zasady rozwiązywania konfliktów
małżeńskich.
Cztery poniższe zasady rozwiązywania konfliktów to kierunkowe
wytyczne, które trzeba mieć na stałe zakodowane w podświadomości.
W przypadku zaistnienia sporu małżeńskiego należy świadomie do nich
sięgnąć i je wykorzystywać. Co najważniejsze, o tych czterech
zasadach należy ciągle pamiętać i ściśle ich przestrzegać przez czas
trwania i rozwiązywania sporu, od
powstania, aż do jego zakończenia poprzez pozytywne rozwiązanie. To
powinny być Twoje, Czytelniku, nakazy postępowania.
1. Zachowuj
kulturę osobistą przy prowadzeniu rozmowy:
– okaż szacunek,
– zachowaj spokój,
– panuj nad własnymi emocjami,
– nie podnoś głosu,
– wysłuchaj i uszanuj zdanie drugiej strony.
2. Rozpoznaj i wspólnie
z partnerem określ istotę sporu, cały
czas pamiętając, co jest jego przedmiotem, aby móc go rozwiązać
i zakończyć konflikt.
3. Zawsze szukaj płaszczyzny
porozumienia, która stworzy możliwość
rozwiązania problemu i pozytywnego zakończenia sporu.
Płaszczyzny porozumienia można
tworzyć między innymi przez:
– rozładowanie napięcia emocjonalnego
wokół konfliktu, najpierw przez wyciszanie i opanowanie własnych emocji,
a następnie przez okazywanie zewnętrznego spokoju,
– wprowadzenie przyjaznego bądź
żartobliwego nastroju, klimatu w celu rozładowania napięcia drugiej
strony,
– zajęcie się w trakcie sporu
innymi czynnościami wymagającymi zaangażowania lub współdziałania drugiej
strony w celu wyładowania napięcia emocjonalnego drugiej strony, ale bez
odbiegania od istoty konfliktu,
– dyskretne eliminowanie ubocznych
tematów, problemów, które odbiegały od istoty konfliktu, a jednocześnie go
rozszerzały i zaogniały, oraz określanie i precyzowanie istoty
spornego problemu,
– przypomnienie o planowanych,
bliższych i dalszych, pozytywnych wydarzeniach mających nastąpić
w życiu związku, rodziny, małżonków, wymagających zgodnego udziału obojga
małżonków,
– delikatne i spokojne
wyeksponowanie tej części tematu sporu, który będzie uzgodniony,
a następnie dalsze rozwiązywanie istoty konfliktu.
4. Dokładaj maksimum starań, aby
każdy konflikt małżeński zakończyć podjęciem wspólnej decyzji co do istoty sporu.
Kiedy pojawia
się konflikt, małżeństwo (inny związek stały) ma teoretycznie do wyboru trzy
wyjścia:
– walczyć,
– zignorować konflikt w atmosferze pozornego spokoju,
– rozwiązać sporny problem, czyli podjąć decyzję co do
istoty konfliktu.
Aby
móc zakończyć konflikt podjęciem decyzji należy zwrócić uwagę na dwie ważne
sprawy:
– postaraj
się dawać partnerowi jako pierwszemu możliwość przedstawienia swojej propozycji
rozwiązania problemu, a sam staraj się jak najwięcej z niej
zaakceptować w ramach wzajemnych ustępstw,
– pamiętaj,
że każdy konflikt wymaga wzajemnych ustępstw, nie ma bowiem ludzi
wszechwiedzących, nieomylnych, najlepszych – errare humanum
est (błądzić jest rzeczą ludzką).
Tak wyglądają CZTERY ZASADY, rozwiązywania konfliktów
małżeńskich, a więc pewne ogólne reguły postępowania małżonków/partnerów/,
chcących je pozytywnie zakończyć.
Szczegółowe, praktyczne wskazówki, jak postępować przy rozwiązywaniu konfliktów małżeńskich znajdziesz drogi czytelniku w mojej książce.
A co się będzie działo w związku
małżeńskim/innym stałym/, jeżeli konflikt nie zostanie rozwiązany, bądź
zażegnany?
Nastąpi znaczne pogorszenie sytuacji, grożącej rozpadem związku,
czyli kryzys małżeński.
I tak oto mamy krótką definicję kryzysu małżeńskiego. Doprecyzujmy ją o praktyczne aspekty:
KRYZYS MAŁŻEŃSKI,
to znaczne pogorszenie jednej lub kilku więzi łączących związek małżeński /partnerski/, grożące rozpadem związku, w tym głównie więzi uczuciowo-emocjonalnej czyli miłości.
Cechy charakterystyczne kryzysu małżeńskiego:
-radykalna zmiana stanu / statusu/ sytuacji/
zachowań/ partnerów związku;
– stan cierpienia z towarzyszącymi uczuciami
zagrożenia, lęku, niepewności;
– zniechęcenie i utrata motywacji do życia i pracy;
– pesymistyczny myślenie i nastawienie do życia.
Oznaki:
-stopniowa, a następnie całkowita utrata bliskości;
– całkowity zanik współżycia seksualnego;
– brak pełnego zaufania, aż do jego całkowitej
utraty;
– brak chęci, woli, potrzeby komunikowania się,
prowadzenia rozmów, a z upływem czasu unikanie kontaktów;
Najczęstszym przedmiotem i jednocześnie rodzajem
kryzysu małżeńskiego
są:
-kryzys
rozczarowania, który występuje
najwcześniej i jako pierwszy, praktycz
nie przydarza się większości małżeństw, jedynie o różnym stopniu
nasilenia,
– kryzys po urodzeniu pierwszego dziecka,
– kryzys z powodu
zdrady.
– kryzys
rozłąkowy,
– kryzys z powodu uzależnienia,
– kryzys z powodu
teściów,
– małżeński kryzys finansowy,
Przykład kryzysu małżeńskiego: „Kasia nie współżyje z Jackiem od ponad roku. Mąż często wyjeżdża rzekomo w delegacje. Są siedem lat po ślubie, mają czteroletniego synka, a jego ojciec prawie przestał się nim interesować. Pewnego dnia Kasia dostała anonimowy telefon. „Pani mąż ma kochankę!” Teraz już wie co się stało. Ich związek przeżywa
kryzys małżeński!”
Przepraszam kochanie, ale to nieprawda!
Ktoś próbuje Cię podpuścić!
Czy jest możliwe wyjście z poszczególnego rodzaju
kryzysu małżeńskiego, oraz w jaki sposób można podjąć próbę
rozwiązania danego kryzysu, zależy od jego głębokości, woli, wytrwałości
partnerów i okoliczności.
Na łamach tego posta nie sposób przedstawić sposoby rozwiązywania każdego z nich. Czytelników zainteresowanych sposobem rozwiązywania, odsyłam do mojej książki, podrozdział :Kryzys w małżeństwie i co dalej?
I tak oto poznaliśmy trzy rodzaje przeszkód, które mogą wystąpić na drodze do szczęśliwego życia w każdym związku małżeńskim/ partnerskim/,
Kłótnia, Konflikt, Kryzys.
Ja nazwałem je 3 razy „K”, jak trzy „kłody” rzucone pod nogi partnerom
związku i to wcale niekoniecznie przez ślepy los.
Niech to złowróżebne motto pozostanie w naszej pamięci wyłącznie jako
przestroga „ Jak mądrze żyć i cieszyć się szczęściem w związku małżeńskim
/innym stałym/ ”
Dziś zamiast kontynuować w domu IV (przedostatnią ) część psychozabawy „ Diagnoza mojego dobrostanu ” i odpowiedzieć sobie na pytanie jak to jest z naszą satysfakcją z pracy zawodowej, proponuję przerwę i wypady do lasu lubparku i poddanie się uzdrawiającej terapii natury, a konkretnie drzewoterapii.
Proponuję każdemu z Was wykorzystanie naturalnej energii drzew, w prosty i przyjemny sposób, dla relaksu od przymusowej izolacji domowej, należnego wypoczynku, dla podratowania pozytywnego nastawienia do dalszego życia, oraz dla celów leczniczych. Każdy człowiek może przez różne sposoby kontaktu połączyć się z uzdrawiającym działaniem energii drzewa. Począwszy od spaceru, poprzez przebywanie, rozmowę, aż po najskuteczniejsze jak dotyk i eliksir. Popatrzmy najpierw na te sposoby:
①Zacznijmy od najprostszego. Spacerując i przebywając wśród drzew, dotleniamy cały organizm i uaktywniamy nasze ciało, pobudzamy przemianę materii i umysł.Pamiętajmy o prawidłowym odychaniu, rozkoszując się czystym powietrzem.
②Drzewo można objąć rękoma i przez dłuższą chwilę zjednoczyć się z energią wybranego drzewa, łącząc się z nią, wyrzucając z siebie troski, kłopoty, rozterki, lub wzmacniając swoje siły witalne, w tym pomysły, cele, zadania, dążenia, marzenia.
③Można się oprzeć o nie plecami i tyłem głowy, szczególnie wówczas gdy kłopoty zdrowotne odczuwamy tylnymi częściami ciała.
④Można dotykać czołem, stojąc twarzą do niego i czerpać energię wprost do otwartego umysłu.
⑤Można też położyć się na rosnącym drzewie, przodem lub tyłem, jak na przykład na zdjęciu lub pod nim, odpowiednio dotykając ciałem i gołymi stopami, powiększając powierzchnię bezpośredniego oddziaływania energii wybranego drzewa.
⑥Przyjemnie i efektywnie można wypoczywać pod drzewem, wykorzystując energię drzew do percepcji
wiedzy, na przykład czytając, odświeżając lub pogłębiając wiedzę, a także ucząc
się lub studiując.
Osobiście to stwierdziłem przygotowując się do egzaminu maturalnego w przydomowym ogrodzie.
⑦Intymna rozmowa to bardzo pomocny sposób drzewoterapii. W rozmowie i medytacji z drzewem pozbywamy się duchowych, sercowych i często życiowych problemów. Wyrzucamy troski, zmartwienia, kłopoty.Co ważne w ten sposób uwalniamy się od zmęczenia, stresu a nawet depresji.
⑧Dzięki magnetyzowaniu płynów energiami uzdrawiającymi drzew
można sporządzać lekarstwa do użytku wewnętrznego jak lecznicza woda, napary,
soki i eliksiry drzew.
• • •
A teraz pokrótce poznajmy uzdrawiającą moc wybranych drzew, rosnących w naszym kraju. Obok nazwy drzewa i zdjęcia, podane jest znaczenie jego energii:
BRZOZA:”Ponowne narodziny”
Spacer w
brzozowym lesie przyniesie nam odprężenie, spokój, dodatkową energię i
wprowadzi w lepszy nastrój. Dawniej kojarzono brzozę jako drzewo przynoszące
duchowe szczęście.
Energia
uzdrawiająca brzozy redukuje ból, likwiduje stres i rozładowuje stany
depresyjne. Otwiera umysł na inspirację, usuwa blokady psychiki i ciała. Napar
z liści brzozy pobudza i współreguluje przemianę materii (metabolizm). Kora brzozy
łagodzi i leczy choroby skóry ( atopowe zapalenie skóry, trądzik, łuszczyca), a
przy równoczesnym zastosowaniu masaży korzystnie wpływa na łagodzenie
reumatyzmu, artretyzmu i podagry.
Sok z brzozy (popularnie zwany oskołą), generalnie wzmacnia układ odpornościowy i oczyszcza organizm, bo działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie. Oczyszcza wątrobę, nerki i pęcherz. Korzystnie wpływa na regulację poziomu cholesterolu i nadwagę.
BUK:
„ Nosiciel życia”
Spacer w
lesie bukowym koi nerwy i wycisza. Oferuje nam prawdziwą kąpiel w „czystej
energii”. Poprzez nieco dłuższe przytulanie przejmuje na siebie choroby, przede
wszystkim bóle głowy, migreny. Pole jego energii porządkuje chaotyczne myśli i
wspiera kreatywną i duchowo twórczą pracę umysłu. Przebywanie w zasięgu jego
energii ułatwia zrozumienie sytuacji w jakiej się znajdujemy, rodzi pozytywne
nastawienie i ochotę do życia. Podobno pragnienia i pomysły naładowane energią
buka realizują się bardzo szybko.
Namagnetyzowana energią buka woda ma korzystny wpływ na wątrobę i żółć i jasność umysłu. Kąpiele w wodzie namagnetyzowanej energią buka działają łagodząco w chorobach o ostrym przebiegu, zapaleniach, stłuczeniach, obrzmieniach. Buk (napary, nalewki) pozytywnie wpływają na regularne trawienie i prawidłową pracę jelit. Stosuje się je w zapaleniu jamy ustnej i gardła. Zewnętrznie leczy wszelkiego rodzaju owrzodzenia, odmrożenia, oparzenia, wypryski skórne, łojotok, trądzik i trudno gojące się rany.
DĄB:
„Właściwy ruch pierwotny”
Spacer
pośród dębów pobudza człowieka do rozmyślań na samym sobą, nad swoim życiem i
pobudza do zastanowienia co dalej? Przebywanie w polu jego energii porządkuje
nasze rozmyślanie i dodaje sił witalnych. Przesuwanie rąk, przytulanie ciała do
dębu wzmacniają psychikę i ciało, a dodatkowe masaże ciała, namagnetyzowną
energią, ożywiają tkanki, kości, wiązadła i ścięgna. Szczególnie dobre efekty
tego rodzaju oddziaływania dębu odnoszą ludzie po długiej chorobie, lub po
zmniejszeniu energii życiowej z różnych innych przyczyn.
Wywar z kory
dębu ma korzystne działanie poprzez mycie wszystkich rodzajów nieczystości i
schorzeń skóry, gruczołów, obrzęków, odmrożeń, oparzeń, przetok, bólów pochwy,
macicy i hemoroidach.
Kąpiel w namagnetyzowanej wodzie dębowej wzmacnia chorowite dzieci i starszych. Likwiduje kłopoty z nadmiernym poceniem się.
JESION:
„ Drzewo kosmiczne Yggdrasil
„
Jesion
rosnący raczej pojedynczo przy brzegu lasu, to długowieczne drzewo, którego
energia wpływa na siłę woli, rozwagę i pomaga w rozwijaniu i wzmacnianiu
zdolności tkwiących w człowieku. Podobno może wyzwalać mistyczne moce.
Energia
jesionu przekazywana rękoma daje dobre rezultaty przy chorobach reumatycznych,
bólach mięśniowych, w tym mięśniobólach lędźwiowych.
Nie dotykając palcami, ciałem można przekazywać dobroczynną energię na rany. Jego energia ma pozytywny wpływ na przeziębienia, którym towarzyszy gorączka. Pobudza funkcje wątroby i nerek, działa moczopędnie i przeczyszczająco.
JODŁA:„ Wola życia”
Jodła wspiera odrodzenie, odnowę duchową, psychiczną i cielesną. Wzmacnia intuicję człowieka i wyczucie dobra. Regularne jej obejmowanie może całe życie zmienić na lepsze. Jej magiczna moc chroni przed nieszczęściem. Wierzono, że „ złe duchy nienawidzą drewna jodłowego i unikają miejsc, w których rosną”. Do dziś praktykujemy wędzenie igieł jodły w celu oczyszczenia atmosfery.
Siła
promieniowania energii jodły działa odświeżająco. Leczy choroby płuc,
zwyrodnienia śluzowe dróg oddechowych, nieżyt oskrzeli, przyspiesza gojenie
ran. Pomaga w dolegliwościach serca i w różnego rodzaju bólach głowy.
Olejki jodłowe, w tym kąpiele z nimi, niwelują oznaki zmęczenia, regenerują siły, rozluźniają mięśnie, ułatwiają zasypianie. Dają umysłowe wytchnienie, likwidują stres i łagodzą stany depresyjne.
KASZTAN:(brak oznaczenia)
(Kasztanowiec
zwyczajny)
Energia kasztanowca oddala od nas, bądź wycisza, wewnętrzne niepokoje,
rozterki, kłopoty i leczy rany duszy. Przesuwanie rąk, dotykanie, obejmowanie
kasztanowca przyczynia się do wewnętrznego spokoju, wycisza i wzmacnia układ nerwowy.
Do dziś wielu rolników i myśliwych, godnie ze starym zwyczajem, nosi w
kieszeniach kasztany jako ochronę przed reumatyzmem.
Kasztanowiec wzmacnia naczynia krwionośne i usprawnia przepływ krwi.
Opóźnia krzepnięcie krwi i rozrzedza ją, leczy krwiaki i odmrożenia oraz
zapobiega powstawaniu żylaków. Stąd stosuje się go do zwalczania cellulitu.
W razie zaburzeń trawiennych, czy lekkiego zatrucia można ratować się naparem z kwiatów lub z liści kasztanowca.
LIPA:„ rzymski znak miłości”
Spacer we
dwoje aleją lipową to podwójne szczęście, bo lipa była i jest drzewem
zakochanych. Spotkanie z lipą to kontakt z energią czystej miłości.
Obejmowanie, przesuwanie rąk, dotyk ciałem, łagodzi zranione lub
zatwardziałe serca, rozwiązuje węzły i rozterki sercowe. Równoważy poziom uczuć
i wzmacnia istniejące więzi miłosne.
Kwiaty, liście, miód z lipy mają bardzo duże zastosowanie w lecznictwie, w ziołolecznictwie, a także w kuchni i w zaciszu dobrej atmosfery domowej. Herbata lipowa to złoty środek na uspokojenie, szczególnie zalecany na godzinę przed zaśnięciem. Działania lecznicze lipy to także kąpiele w wodzie namagnetyzowanej lipą, kompresy, płukanki.
OLCHA:„ Walczący o życie”
(olsza
czarna)
Spacer lub przebywanie w
lesie olchowym „królowych mokradeł”, to miejsce dla rozpalonych umysłów,
„przeintelektualizowanych” kobiet i mężczyzn. Bowiem nieco tajemnicza energia
olch działa chłodząco na pobudzone i podekscytowane umysły, przynosząc
uspokojenie, wyciszenie i ulgę. Energia i promieniowanie olch rozpuszcza blokady
uczuciowe i emocje, rodzi kobiece, matczyne i ojcowskie impulsy oraz ciepło je
uzmysławia. Ale osoby uzdolnione medialnie powinny przyjmować energię olch
tylko w minimalnym zakresie, aby nie wpłynęła ona na twórcze ograniczenia.
Substancje z drzew olchy zwane Diarylhepatanoidy wykazują niesamowite właściwości lecznicze: • przeciwutleniające • ochronne na wątrobę • ochronne przeciw uszkodzeniom DNA (w badaniach in vitro skuteczniejsze niż obecnie stosowane leki) • przeciwnowotworowe • przeciwbakteryjne
SOSNA:„ Wzniecanie ognia”
W dawnych wierzeniach ludowych sosna odgrywała niebagatelną rolę. Symbolizowała długowieczność, zdrowie, sprawiedliwość, mistycyzm, odwagę. Spacer , przebywanie, i kontakt bezpośredni z drzewami w lesie sosnowym daje spokój, wewnętrzną równowagę. Energia drzew jest wręcz dobroczynna bowiem wzmacnia i pobudza cechy dobroci. Sosna należy do drzew ognia i zasila oraz wzmacnia energię życiową u wszystkich ludzi, którzy z różnych przyczyn, aktualnie pozbawieni są radości życia i chęci działania.
Promieniowanie, pobieranie w
różny sposób energii sosen przywraca radość życia i światło dla duszy. Rozpędza
smutek i przygnębienie. Uwalnia nas od wewnętrznych zarzutów, stawianych samemu
sobie, za niepowodzenia i kłopoty życiowe. Rozgrzesza nas z poczucia winy,
pokrzepia serce, nadaje sens dalszej drogi życiowej.
Sosna i jej preparaty( syropy, napary) wykazują szereg prozdrowotnych właściwości, m.in.: ma działanie: – przeciwzapalne; – przeciwbakteryjne; – wykrztuśne; – odkażające; – rozkurczowe i moczopędne. Szczególnie doceniane działania uzdrawiające przy przeziębieniach, astmie, nieżytach dróg oddechowych, w bólach reumatycznych, schorzeniach dróg moczowych oraz dolegliwościach skórnych.
ŚWIERK:„ Duchowe pobudzenie”
Spacer po lesie świerkowym,
przebywanie, podobnie jak w lesie sosnowym działa ożywczo na ludzi pozbawionych
radości, chęci do działania. Energia świerka jest szczególnie aromatyczna, a
wzmocniona świadomym oddechem, płynie pobudzająco do systemu nerwowego. Jej
siła promieniowania oczyszcza ludzką aurę z obciążeń nieudanego życia
płciowego. Wypełnia serce najczystszą siłą witalną, wzmacnia wolę życia
czystego, zdrowego i uporządkowanego. Świerk uważano za święte drzewo,
wierzono, że chroni przed złymi, nieczystymi siłami, stąd często sadzono go
przy obejściach domowych.
W lecznictwie preparaty ze świerku (igły i młode pędy) wykazują silne działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe i moczopędne. Stosuje się je przy infekcjach dróg oddechowych( zapalenia oskrzeli, krtani, zatok) oraz w bólach reumatycznych i nerwobólach. Sprawdzają się w przeziębieniach, katarze i kaszlu. W stanach zapalnych układu pokarmowego pobudza do działania soki żołądkowe.
WIERZBA:„ Wyższa
wiedza”
Pierwszy kontakt z wierzbą
rodzi melancholię, ale jednocześnie przypomina o trudach i końcu ziemskiego
życia. Dalsze przebywanie i kontakt z energią wierzby pobudza do zastanowienia,
a następnie wzmacnia poczucie odpowiedzialności za swoje życie i najbliższych.
Wycisza i działa uspokajająco na wszystkich, którzy są niezadowoleni,
rozczarowani, zgorzkniali, przepełnieni nienawiścią.
W lecznictwie wywar z kory
wierzby jak aspiryna działa na ból i gorączkę. Skutecznie stosuje się go w
leczeniu schorzeń reumatycznych, nieżytów jelit, biegunce. Pomaga w
nerwobólach, w gojeniu ran, a także przy bezsenności.
Opracowano korzystając z
książki Manfreda Himmela „Drzewa pomagają leczyć”
Kiedy pracujemy na pełnych obrotach, biegamy w pogoni za doczesnymi rzeczami do codziennej egzystencji nie zastanawiamy się czy tak naprawdę jesteśmy szczęśliwi. Teraz, w okresie przymusowego pobytu w domu, mamy dużo więcej czasu dla siebie. A więc zamiast się nudzić proponuję „zbadać” przez samego siebie, swój aktualny stan szczęścia. Posłuży temu test przygotowany przez światowej klasy fachowca od nauki szczęścia Daniela Allemanna.
Najpierw
przygotuj kartkę i zaznacz na niej 40 pozycji do wpisywania własnych odpowiedzi
na czterdzieści sytuacji do rozstrzygnięcia na: „ raczej tak” lub „raczej nie”.
Usiądź wygodnie, wyłącz się z wpływu otoczenia i z pełną szczerością i z
głębszym przemyśleniem odpowiedz na czterdzieści sytuacji, wpisując w
kolejności na listę , te stwierdzenia, z którymi się raczej zgadzasz lub raczej
nie zgadzasz.
No to
zaczynamy:
1.Niektórzy
ludzie rodzą się ze szczególnym darem (zdolnością, talentem) i wystarczy im
tylko go wykorzystywać, aby sprzyjać swojemu szczęściu w życiu.
Raczej tak
Raczej nie
2.Powodzenie i szczęście w życiu, to coś w rodzaju genetycznego
wyposażenia, jedni rodzą się z „ genem szczęścia”, a inni nie.
Raczej tak
Raczej nie
3.Niektórzy ludzie rodzą się pod szczęśliwą gwiazdą, podczas gdy
innych przez całe życie prześladuje pech.
Raczej tak
Raczej nie
4.Powodzenie w życiu w ogromnym stopniu zależy od tego czy ma się
szczęście.
Raczej tak
Raczej nie
5.Każdy z nas ma z góry wyznaczony swój los.
Raczej tak Raczej
nie
6.Wszelkie próby ucieczki przed własnym przeznaczeniem to daremny
trud.
Raczej tak
Raczej nie
7.W życiu robi się to ,co można, a nie to, co się chce.
Raczej tak
Raczej nie
8.Dla sprowokowania szczęścia ważne jest, aby znać swoje ograniczenia
i nie próbować ich przekraczać.
Raczej tak
Raczej nie
9.Ludzie mający szczęście oczekują od życia więcej niż ci, którzy mają
pecha.
Raczej tak
Raczej nie
10.Niektórzy ludzie rodzą się przebojowi i zdolni do dokonywania
wielkich czynów, podczas gdy inni, niestety, pozostaną całe życie w tym
względzie ograniczeni.
Raczej tak Raczej nie
11.Im więcej skończyliśmy szkół, tym bardziej jesteśmy inteligentni.
Raczej tak
Raczej nie
12.Do ukończenia szkół i późniejszego powodzenia w życiu trzeba mieć
wrodzone zdolności.
Raczej tak
Raczej nie
13.Nie należy mierzyć (zamiary) ponad swoje fizyczne i intelektualne
możliwości.
Raczej tak Raczej
nie
14.Marzyciele tracą czas i mamią się iluzjami.
Raczej tak
Raczej nie
15.Lepiej poprzestać na skromniejszych ambicjach, żeby unikać porażek
i rozczarowań.
Raczej tak
Raczej nie
16.Szczęście uśmiecha się przede wszystkim do ludzi odważnych.
Raczej tak Raczej
nie
17.Często wystarczy mieć solidną motywację i ciężko pracować, a
szczęście samo przyjdzie.
Raczej tak
Raczej nie
18.We wszystkich dziedzinach o szczęściu i powodzeniu decydują
dotychczasowe zasługi.
Raczej tak
Raczej nie
19.Trzeba najpierw ciężko pracować, aby zasłużyć sobie na szczęście.
Raczej tak
Raczej nie
20.Roztropniej jest się nie doceniać, niż się przeceniać.
Raczej tak
Raczej nie
21.Trzeba dobrze znać samego siebie, żeby działać.
Raczej tak
Raczej nie
22. Trzeba działać, żeby się dobrze poznać.
Raczej tak Raczej
nie
23. Trzeba umieć powątpiewać w samego siebie.
Raczej tak
Raczej nie
24.Trzeba umieć krytycznie spojrzeć na swoją postawę i swoje
przyzwyczajenia.
Raczej tak
Raczej nie
25.Szczęście, jakie mamy w życiu, jest najpierw i przede wszystkim
odbiciem naszych osobistych zdolności.
Raczej tak
Raczej nie
26.Dostęp do naszego „kapitału szczęścia” jest często proporcjonalny
do opinii, jaką mamy sami o sobie.
Raczej tak Raczej
nie
27.Wyznaczanie sobie ograniczeń to dobry sposób, aby zły los się na
nas nie uwziął.
Raczej tak
Raczej nie
28.Podtrzymywanie pozytywnego spojrzenia na siebie i na życie jest
jednym z sekretów, które sprzyjają szczęściu.
Raczej tak
Raczej nie
29.Ludzi, którzy się przeceniają, jest znacznie więcej, niż ludzi,
którzy się nie doceniają.
Raczej tak
Raczej nie
30.Ludzi, którzy się nie doceniają, jest znacznie więcej niż ludzi,
którzy się przeceniają.
Raczej tak
Raczej nie
31.Zaufanie do samego siebie to cecha charakteru zarezerwowana tylko
dla niektórych ludzi.
Raczej tak Raczej
nie
32.Wystarczy działać samemu z siebie, nie przejmując się opiniami
innych, aby zawsze mieć więcej szczęścia w życiu.
Raczej tak Raczej
nie
33.Czy warto próbować swego szczęścia, nawet jeśli powodzenie nie jest
z góry zapewnione.
Raczej tak
Raczej nie
34.Lepiej jest nie podejmować ryzyka, aby uniknąć niepowodzenia.
Raczej tak
Raczej nie
35.Porażka jest dowodem, że nie stanęliśmy na wysokości zadania, jakiego
się podjęliśmy.
Raczej tak
Raczej nie
36.Trzeba umieć wyciągać naukę ze swoich niepowodzeń, aby odzyskać
wiarę i siłę i zacząć wszystko od nowa.
Raczej tak
Raczej nie
37.Optymista, to człowiek, który wierzy w „Świętego Mikołaja” i mami
się iluzjami.
Raczej tak Raczej nie
38.Pesymista to rozsądny człowiek, bo chroni się przed
rozczarowaniami.
Raczej tak
Raczej nie
39.Nie ma co owijać w bawełnę, życie to nie długa leniwa rzeka: więcej
w nim kolców niż płatków róży.
Raczej tak
Raczej nie
40.Ma się tyle szczęścia, ile się go samemu wykuło.
Raczej tak Raczej nie
Brawo, skończyłaś/eś/
No a teraz oblicz swój wynik czyli Twój
współczynnik szczęścia:
Przyznaj sobie jeden punkt za każdą odpowiedź „ raczej tak”, jeżeli
takiej udzieliłeś/aś, w następujących pozycjach listy: 9 – 16 – 17 – 19 – 22 –
24 – 26 – 28 – 30 – 33 – 36 – 40 ;
Teraz dodaj jeszcze 1 punkt za
każdą odpowiedź „raczej nie”, jeżeli takiej odpowiedzi udzieliłeś/aś w
następujących pozycjach swojej listy: 1 – 2 – 3 – 4 – 5 – 6 – 7 – 8 – 10 -11 –
12 – 13 – 14 – 15 – 18 – 20 -21 – 23 – 25 – 27 – 29 – 31 – 32 – 34 – 35 – 37 –
38 – 39.
Podsumuj i wpisz tę liczbę dużymi cyframi na swoją listę: [ XX ].
To jest Twój aktualny współczynnik
(stan – poziom) szczęścia w skali od O
do 40 punktów.
Ale to nie koniec! Poznaj
naukową interpretację Twojego, aktualnego współczynnika szczęścia, według
Daniela Allemanna, autora testu. I tak:
Jeśli
uzyskałeś/aś/ od O do 8 punktów, to:Twój współczynnik szczęścia jest bardzo mizerny, bo aktualny stan szczęścia
jest zły.
Masz bardzo
niską ocenę samego/samej/ siebie oraz swoich zdolności i możliwości do
korzystania z bogactwa „kapitału szczęścia”.
Masz
przeświadczenie lub wręcz przekonanie, że zdarzenia zewnętrzne, występujące
poza Tobą, decydują o tym jak potoczy się Twoje życie i że Ty nie masz na to
żadnego wpływu. Wydaje Ci się, a właściwie to jesteś pewny/na/, że niezależnie
od tego, co byś nie zrobił/a/, to i tak
nic albo prawie nic się nie zmieni. Po co więc tracić energię i czas na
coś, co i tak z góry jest skazane na niepowodzenie. Można powiedzieć, że
uznałeś/łaś/ raz na zawsze, iż nie masz szczęścia i trzeba się z tym pogodzić.
Krótko mówiąc całkowicie ignorujesz i nie wierzysz w swój potencjał możliwości
osiągnięcia szczęścia. Zapamiętaj, że nie sposób żyć bez jakiejkolwiek wizji
własnego szczęścia. Nie powinieneś/naś/ tego tak pozostawić.
Jeśli
uzyskałeś/aś/ od 9 do 16 punktów, to: Twój współczynnik szczęścia jest
aktualnie słaby.
Nie
doceniasz swoich możliwości osiągnięcia szczęścia. Masz za mało wiary w siebie.
Zbyt często powątpiewasz w realizowane działania, bo myślisz i tym często się
kierujesz, że znasz swoje ograniczenia i nie należy próbować ich przekraczać.
Gdy podejmujesz jakieś inicjatywy, by mimo wszystko zmienić bieg swojego życia,
to działasz bez przekonania i determinacji, które rzeczywiście ruszyłyby sprawy
z miejsca. Zbyt często rezygnujesz z osiągnięcia celu w połowie drogi, bez
wypróbowania wszystkich możliwości, bo Twój „wrodzony” pesymizm podpowiada, że
i tak nie masz szans. Oczywiście zdarza Ci się myśleć albo po prostu marzyć, że
mógłbyś/łabyś/ być inny i mieć więcej
szczęścia w życiu. Ale zawsze kończy się na stwierdzeniu, iż są to tylko
marzenia. Nadszedł czas na zmianę sposobu myślenia i podjęcie działań na rzecz
swojego szczęścia.
Jeśli
uzyskałeś/aś/ od 17 do 24 punktów, to: Twój współczynnik szczęścia jest
aktualnie średni.
Stoisz
twardo na ziemi, Twoje postrzeganie rzeczywistości jest prawidłowe. Jednak mimo
przenikliwości umysłu w wielu sprawach poddajesz się nieświadomie pewnym
przesądom i uprzedzeniom, które powodują, że Twój „kapitał szczęścia” nie jest
w pełni wykorzystany. Można powiedzieć, że sam/a/ go ograniczasz. Nie zdając
sobie z tego sprawy, ignorujesz i nie wykorzystujesz wszystkich swoich
możliwości. Także z różnych powodów boisz się szerzej wykorzystywać swoje
zdolności i to wszystko co już zdobyłeś w drodze swojego doświadczenia. W ten
sposób nigdy do końca nie zrealizujesz się w pełni, bo zawsze będziesz
wykorzystywał tylko cząstkę walorów i zalet swojej osobowości. A to oznacza, że
pod wieloma względami nie będziesz żyć tak jak na to zasługujesz i do czego
jesteś predysponowany/na/.
Nie masz
innego wyjścia, tylko musisz przerwać taki stan zachowania i uświadomić swoją
rzeczywistą wartość i większe możliwości. A będziesz mógł/ła żyć teraz i w
przyszłości zgodnie ze swoimi aspiracjami i pragnieniami.
Jeśli
uzyskałeś/aś/ od 25 do 32 punktów, to: Twój współczynnik szczęścia jest
aktualnie wysoki.
Brawo! Masz
piękny wynik! Wspaniały współczynnik szczęścia i Twoja przyszłość rysuje się w
jasnych barwach. Masz spójną i precyzyjną wizję przyszłej rzeczywistości.
Praktyczne i konkretne myślenie o życiu. Nie poddajesz się pułapkom,
uprzedzeniom i obiegowym opiniom, czy poglądom innych. Niemniej w Twoim
sposobie podejścia do działania i do życia są jeszcze pewne wahania. Będziesz
musiał/a nad tym jeszcze popracować, jeżeli chcesz zwiększyć swoje szanse na
osiąganie pełni szczęścia, właśnie tam gdzie odczuwasz jego niedosyt. Musisz zatem
bardziej przyjrzeć się gdzie ten niedosyt odczuwasz i podjąć najlepsze kroki. A
Twoje możliwości osiągnięcia tego, czego oczekujesz od życia są duże. Z taką
ilością atutów sukces masz praktycznie zapewniony.
Jeśli uzyskałeś/aś od 33 do 40 punktów, to: Twój współczynnik szczęścia jest nadzwyczajny!!!
Czapki z
głów!!! Twój współczynnik szczęścia jest nadzwyczajny. Niewielu ludzi go
osiąga. Korzystasz naprawdę z niezwykle bogatego „ kapitału szczęścia”! Masz
wybitnie jasne i przenikliwe spojrzenie na życie. Z takimi atutami możesz zajść
bardzo, bardzo daleko. Być może znacznie dalej, niż obecnie sam/a/ masz nadzieję. Kiedy dysponuje się takimi
zasobami, szkoda byłoby nie wykorzystać ich do maksimum. Być może masz to
podwójne szczęście, które otwiera przed Tobą wszelkie bramy do większych
sukcesów w przyszłości. Ale bez zachłyśnięcia, zapewne wiesz, że nikt nie jest
doskonały, ani nie jest ekspertem we wszystkich sprawach. Tym bardziej, że
wiedzę i umiejętność jej praktycznego wykorzystania zawsze można i wręcz trzeba
doskonalić. Ty wiesz co masz dalej robić i jak szczęśliwie żyć!
Tak więc znasz swój
współczynnik szczęścia. Wiesz na jakim poziomie szczęścia jesteś na
aktualnym etapie swojego życia. Uwierz, że uzyskany przez Ciebie wynik, przy
szczerych i przemyślanych odpowiedziach,
jest rzeczywiście wiarygodny. Tak twierdzi Daniel Allemann, a ja mogę tylko to
potwierdzić po sobie i wielu testujących. Minie smutny czas epidemii
koronawirusa, czy nie warto zastanowić się nad dalszym życiem, bardziej
ukierunkowanym na Twoje prawdziwe szczęście i szczęście najbliższych.
Z pełnym
optymizmem, w tym trudnym okresie zagrożenia koronawirusem, życzę każdemu z Was
szczęśliwego życia.
A jak ułoży
się Twoje szczęście za rok, dwa, i dalej, sprawdź ponownie swój współczynnik
szczęścia.