?>

Nie pozwólmy wygasnąć naszej miłości!

„ Czy Pani kochała męża? – pytam 38 letnią  Annę, klientkę mojej kancelarii w sprawie rozwodowej, podjętej z jej inicjatywy „Tak – a mąż Panią? – Chyba tak ?! To była wielka, romantyczna miłość, którą on zniszczył zdradzając mnie  z koleżanką z pracy!

Jak można jeszcze kochać takiego człowieka?- z żalem spytała retorycznie. „ Czy zastanawiała się Pani dlaczego mąż po raz drugi Panią zdradził, i to z kobietą, którą – jak twierdzi – nigdy nie kochał ?!

„ To prawda, że po urodzeniu córki, trzy lata po ślubie, bardziej poświęciłam się jej wychowaniu, równocześnie pracując po urlopie macierzyńskim. Ale mąż także skupił się na swojej pracy, często przebywał w delegacjach i sprawy seksu, bliskości między nami i i wzajemnej miłości mimo woli, stały się codziennością. Tak przynajmniej mi się wydawało. Dorobiliśmy się mieszkania, żyjemy na dobrym poziomie i to było naszym wspólnym celem życiowym” – szczerze opisywała swoją wizję dobrego życia w małżeństwie.

Przypadek drugi: Ewa, lat 44, szanowany urzędnik, żąda rozwodu, bo już dłużej, z mężem alkoholikiem, nie może tak żyć, niszcząc swoje życie i dwójki uczących się dzieci. Mąż, budowlaniec, codziennie wraca pijany, robi wstyd dla mnie i dzieciom, nie chce żadnej pomocy, a już nie jakiegoś leczenia.

Uważa, że nie jest alkoholikiem, a takich jak on jest pełno wokół. Ślub wzięliśmy z miłości, to był mój pierwszy chłopak, kochał mnie i nadal tak twierdzi. Ja już go nie kocham, nie potrafię z nim pójść do łóżka od ponad roku. Między nami nie ma już żadnej bliskości.

Przypadek trzeci: Miłość Oli i Janka zrodziła się jeszcze w Liceum. To było romantyczne, nieskażone uczucie, kwitnące młodzieńczą radością życia. Połączyli się związkiem małżeńskim w chwili największego szczęścia, poczęcia dziecka, owocu ich miłości. Po trzech lata podjęli wspólnie decyzję, że Janek wyjedzie do Norwegii, gdyż ma załatwioną dobrze płatną pracę i możliwość zamieszkania u znajomego małżeństwa Polaków, tam mieszkających.

Po kilku latach, wybudowali w kraju piękny dom, głównie z zarobionych pieniędzy przez Janka w Norwegii. Janek przyjeżdżał kilka razy w roku, głównie na święta. Po upływie kolejnych 5 lat zaczęli budować pawilon handlowo – usługowy, w którym zamierzali wspólnie prowadzić działalność gospodarczą, po powrocie Janka  z zagranicy. Aż nagle Janek otrzymuje poufną wiadomość, że jego ukochana Ola zdradza go z wykonawcą robót jego pawilonu handlowego.

To była prawda i Janek pojawił się w kancelarii w sprawie o rozwód i podział wspólnego majątku małżeńskiego.

Proszę zwrócić uwagę, że w tych trzech rzeczywistych, życiowych sprawach, podstawą zawarcia związku małżeńskiego była miłość, „ wielka”, „pierwsza”, szkolna”, wszystkie romantyczne. Jej istnienia nie kwestionuje żadna ze stron. Równocześnie, we wszystkich trzech przypadkach mamy do czynienia z kryzysem w związku, który stał się już nie do zniesienia na dłużej i spowodował jego faktyczny rozpad, a pierwotne paliwo i energia życiowa jakim było uczucie miłości wyczerpało się w czasie, a sama miłość wygasła.

 W pierwszym wypadku, wystąpił kryzys małżeński z powodu zdrady, w drugim z powodu nadużywania, bądź już uzależnienia od alkoholu, w trzecim kryzys z powodu rozłąki.

Dlaczego tak się stało? Gdzie się podziała miłość, a tym bardziej „wielka”, „pierwsza”, ” romantyczna”?

Jak można zauważyć, w wskazanych małżeństwach po pierwszym, ”miodowym – miłosnym” okresie małżeństwa, górę nad miłością wzięły inne wartości życiowe jak praca zawodowa, dzieci, ich wychowanie, dążenie do dobrobytu materialnego w postaci mieszkania, domu, lokalu na biznes i dobre życie. To one stały się celem i sensem życia w każdym z trzech małżeństw i co ważne celem uzgodnionym przez małżonków. I dobrze, bo między innymi te wartości składają się na pełnię szczęścia człowieka i rodziny. Ale podstawową wartością w budowaniu szczęścia zawsze będzie miłość. I choćby nie wiem jakie jednostkowe szczęście osiągniemy z innych wartości, także potrzebnych do pełni życia, to i tak nie osiągniemy pełni prawdziwego szczęścia bez miłości. I te trzy przypadki są jaskrawym przykładem i dowodem, że właśnie tak się będzie działo w każdym związku, kiedy pozwolimy na powolne wygasanie i umieranie miłości, najważniejszej wartości do szczęścia.

Wydaje się, i w zasadzie przyznała to Anna w pierwszym przypadku, że po urodzeniu córki, niestety to ona pierwsza zaniechała pielęgnacji miłości w ich związku, poświęcając czas i więcej miłości  dla dziecka. Później przyznała, że nawet były takie rozmowy – wyrzuty z inicjatywy męża, lecz je zbagatelizowała, bo albo była zmęczona opieką nad dzieckiem, albo nie czuła takiej potrzeby seksualnej jak poprzednio.

Podobnie Ewa, w drugiej sprawie, błędnie uznała, że praca oboje małżonków w celu osiągnięcia dobrobytu materialnego i jej samorealizacja na kierowniczym stanowisku w urzędzie, są ważniejsze niż miłość małżeńska i ciepło domowego ogniska. Ona również przyznała, niestety zbyt późno, że już wcześniej widziała jak mąż nadużywa alkoholu i pozostawiła go z tym problemem samego.

Ola prawdopodobnie popełniła błędy wskutek braku doświadczenia, w tym seksualnego i własnej słabości. Nie wytrzymała tak długiej rozłąki / ponad 9 lat/. Janek również przeliczył się wierząc, że ich niegdyś młodzieńcza i romantyczna miłość będzie trwała wiecznie, nawet na odległość. I ten fakt sam przyznał. Niestety było już za późno. Uczucie miłości nie trwa wiecznie raz napędzone hormonami miłości i szczęścia, chemią młodzieńczej bliskości. Na swojej drodze każda miłość spotyka przeszkody, które mogą stać się konfliktem, a nie rozwiązany w odpowiednim czasie konflikt, często przechodzi w kryzys. Takich kryzysów doznały wymienione małżeństwa. Pamiętajmy o tym, że każdą miłość należy pielęgnować!

A więc nie pozwólmy wygasnąć naszej miłości !!!

Bronisław                                                                                luty 2020 r