?>

3 razy „ K”…i …rozwód?! O nich trzeba wiedzieć, pamiętać, a jak się zdarzy, umieć rozwiązywać!

Nie tak dawno, wraz z moimi czytelnikami, podczas wciąż trwającej izolacji domowej z powodu pandemii koronawirusa, zabawialiśmy się  psychotestem na szczęście, p.t:

„ Diagnoza mojego DOBROSTANU ”.

To jednak była ważna samoocena najważniejszych wartości składających się na pełnię szczęśliwego życia: wzajemnej miłości, spełnienia w małżeństwie i w rodzinie, posiadania dziecka i jego wychowania, satysfakcji z pracy zawodowej i samorealizacji naszych marzeń.

Każdy mógł porównać te wartości w swoich związkach do wzorców sięgających ideałów szczęścia. Ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że dążyć do ideałów, spełniając marzenia to jedno, i do nich trzeba i warto zmierzać. Ale faktyczna, życiowa droga do szczęśliwego życia, może być znacznie trudniejsza. I to jest druga strona medalu.

Spójrzmy zatem co nas może spotkać na tej trudniejszej drodze  do szczęścia. Zapamiętajmy i nauczmy się jak pokonywać niektóre przeszkody, każdy na własnej i wspólnej w związku drodze.

To co każdy i to na pewno, będzie przeżywać, w jakimkolwiek związku dwoje partnerów, to

KŁÓTNIA.

Występuje ona w każdym małżeństwie /konkubinacie/, a także w każdym, nawet krótszym, związku, w miarę upływu czasu jego trwania. I to jest normalna ludzka rzecz. Nie stanowi ona poważniejszego zagrożenia dla trwałości, a także dla stabilności związku. Niektórzy fachowcy twierdzą, że nawet ożywia związek z przejściowego marazmu. Do czasu…, ale o tym później.

Najważniejszą rzeczą w praktyce życiowej jest umieć rozróżnić, że to jest tylko kłótnia, a następnie „ odpowiednio ją przeżyć”.

Proponuję zapamiętać jej podstawowe cechy, że:

•••  KŁÓTNIA

to : sprzeczka, spór, ostra wymiana słów, zdań, zgrzyt, scenka, krótkie spięcie.

Z reguły ma ona krótkotrwały charakter: incydent, epizod, chwilowy rozdźwięk, zdarzenie.

Może ją cechować ostry przebieg: pyskówka, wrzask, krzyki, a czasami także obraźliwe słowa, przekleństwa, złorzeczenia. Potocznie nazywamy ją awanturą.

Przedmiotem kłótni jest najczęściej jakiś mniej ważny życiowo problem, nie  podważający istoty najważniejszych wartości, które wymieniłem na wstępie jako elementy dobrostanu. To doraźna różnica zdań w jakiejś spornej sprawie, taka, że każdy chce wygrać i pozostać przy swojej racji.

Przykład kłótni małżeńskiej:  „ Chciałam wjechać na najwyższy poziom wieży Eiffla, co z Ciebie za chłop, że się boisz”- posumowała wcześniejszą kłótnię Magda, odwracając się w łóżku od „napalonego” na seks w Paryżu męża,  podczas wycieczki „ Stolice Europy”.

Pod koniec małżeńskiej kłótni: Muszę Ci wymyślić jakąś seks karę

Przyczyna błaha, incydentalna. niezależna od męża, lęk przestrzeni. Jej przebieg to sprzeczność doraźnych interesów, rozdźwięk, nieporozumienie. A  skutek – „ukaranie” męża odmową seksu, zakłócenie miłej, zaplanowanej, wycieczki małżeńskiej.

Jak przeciwdziałać, rozwiązywać, czy też tylko „przeżywać-przechodzić” kłótnie małżeńskie?

       Jak wspomniałem wyżej definiując kłótnię, jest to gwałtowna i emocjonalna wymiana zdań w jakiejś spornej sprawie, niekoniecznie ważnej dla związku, polegająca na tym, że każda strona ma swoją rację, ale w dążeniu do czegoś dobrego, lepszego, ważniejszego dla siebie. A zatem obie strony kłótni , jako różne osobowości, o niejednolitych cechach charakteru, chcą czegoś ,w ich mniemaniu, normalnym, ale wspólnym życiu. Nie zawsze można przewidzieć, że stanowisko, zdanie, chęć, zachowanie, w każdej codziennej sprawie, odpowiada i jest zgodne ze zdaniem drugiego partnera. Ciśnie się praktyczny wniosek, że tego rodzaju kłótni – sporów, nie można ani przewidzieć, ani też uniknąć w związku. A więc jest to zdarzenie, incydentalne, „normalne” i powszechnie występujące.

Inaczej należy patrzeć na jego skutki. Kłótnie w związku trzeba umieć „rozbrajać” w możliwie najkrótszym czasie i nie dopuszczać do podobnych w przyszłości. I tu znajduje się olbrzymie pole działania dla inwencji twórczej partnerów. Podstawą mobilizacji do takiego działania musi być, wyciągnięty z kłótni, wniosek każdego z partnerów:

przed nami dalsze życie z ważnymi celami do osiągnięcia, na wspólnej drodze do szczęścia naszego i członków rodziny.

           Przy rozwiązywaniu kłótni, a także konfliktów i kryzysów małżeńskich bardzo ważnym momentem jest określenie przez każdego partnera z czym ma do czynienia i to przed rozpoczęciem jakichkolwiek działań. A więc czy zaistniała kłótnia, a może mamy już konflikt, czy wręcz to już jest kryzys małżeński. Chociaż nie można lekceważyć żadnego problemu w związku, to jednak w zależności od jego wagi dla dobra związku, odpowiednio inaczej należy podchodzić do jego zażegnania i rozwiązania.

W drugiej kolejności, po swoim nazwaniu, co się zdarzyło i co mam rozwiązać ( czy kłótnia – konflikt – kryzys małżeński), wskazane jest aby spróbować, najpierw samemu, dokładnie ustalić kwintesencję spornego problemu, a więc co wywołało naszą kłótnię. To działanie jest bardzo ważnym etapem rozwiązywania wszystkich trzech negatywnych zjawisk w związku. Z doświadczenia życiowego, wszyscy wiemy, że w końcowej fazie kłótni, „umyka” właściwy jej powód, a jej treścią staje się „walka” „ kto wygra, kto przegra, kto ustąpi”.

No i trzecia faza: sposób zakończenia kłótni, czyli najkorzystniejsze rozwiązanie w danej sytuacji.

Jeżeli każdy z partnerów ma świadomość, że to jest tylko „normalna” incydentalna kłótnia, którą wywołał temat mniejszej wagi dla związku, to rozwiązań może być wiele, w zależności od okoliczności. I tak na przykład:

– partner, który się poczuwa do wywołania sprzeczki, sporu, przeprasza, bądź obiecuje zmianę, poprawę, wyciągnięcie wniosku. i.t.p.;

– nikt nie poczuwa się do winy i ustępuje któryś z partnerów kończąc spór żartem, uśmiechem, i.t.p.;

– obie strony przerywają spór, na prośbę jednej z nich, przyjmując, że w innym czasie, na spokojnie, wrócą do rozmowy na temat przedmiotu sporu;

– obie strony rozchodzą się w milczeniu, aby uniknąć jego rozognienia i przechodzą do „normalnego” życia, z przekonaniem i oczekiwaniem, że z czasem temat sporu zaniknie, a obie strony o nim zapomną.

A teraz wracam do niedomówienia „… do czasu?!..” przy omawianiu kłótni.

Niestety, ilość, częstotliwość i narastająca agresja kłótni małżeńskich, może przekształcić je w konflikt. Szczególnie wówczas, kiedy ich przedmiotem staną się podstawowe wartości konieczne do dobrego życia małżeństwa, rodziny, w tym  wychowania dzieci.

Spróbujmy zatem teraz zdefiniować na czym polega KONFLIKT małżeński.

KONFLIKT małżeński,

to przedłużająca się niezgoda między partnerami, różnica między wartościami, potrzebami, postawami, decyzjami- wyborami  , i.t.p., których oni sami nie bardzo mogą rozwiązać.

Cechy charakterystyczne konfliktu małżeńskiego, to:

– długotrwałość, ale jeszcze nie bez widoków na jego rozwiązanie;

– przyczyna powodująca i przedłużająca konflikt, to problem większej, niż w kłótni, wagi dla istoty zgodności, spokoju i „normalności” życia małżeńskiego;

Oznaki konfliktu to: napięte stosunki, niechęć do rozmów, wzajemne unikanie kontaktów bliskości, niechęć, a nawet demonstracyjne unikanie współżycia seksualnego, kwasy, fochy w koniecznych kontaktach życiowych, t.z.w „ciche dni”, wewnętrzne rozbicie, „dołek” psychiczny, stresowe dni w pracy, i.t.p.;

Przykład konfliktu małżeńskiego: „ Ja już nie mogę dłużej patrzeć jak te brudne naczynia pozostawiasz w zmywaku i zapychają się rury! Mam dość takiej żony”- wrzeszczał zdenerwowany Tadek. Ubrał kurtkę, trzasnął za sobą drzwiami i poszedł na piwo. Głupia sprawa, powtarzające się sprzeczki na ten temat, od pewnego czasu stała się 

konfliktem małżeńskim,

dzielącym strony. „

     Ciągle się czepiasz z tymi naczyniami, nic się nie stanie jak zmyję później

Jak rozwiązywać konflikty małżeńskie (partnerskie)?

W tym miejscu konieczne jest nawiązanie do szóstej cechy koniecznej do istnienia wzorowego związku małżeńskiego, komunikatywności, czyli umiejętności porozumiewania się. Jest to podstawowy i najlepszy sposób rozwiązywania wszystkich konfliktów małżeńskich i rodzinnych.

I wreszcie najważniejsza rzecz z praktycznego punktu widzenia – nawet najgorszy konflikt i najgłębszy kryzys małżeński można przełamać własnymi siłami, kiedy oboje partnerów nadal łączy bliskość i zaufanie.

Cztery zasady rozwiązywania konfliktów małżeńskich.

Cztery poniższe zasady rozwiązywania konfliktów to kierunkowe wytyczne, które trzeba mieć na stałe zakodowane w podświadomości. W przypadku zaistnienia sporu małżeńskiego należy świadomie do nich sięgnąć i je wykorzystywać. Co najważniejsze, o tych czterech zasadach należy ciągle pamiętać i ściśle ich przestrzegać przez czas trwania i rozwiązywania sporu, od  powstania, aż do jego zakończenia poprzez pozytywne rozwiązanie. To powinny być Twoje, Czytelniku, nakazy postępowania.

1. Zachowuj kulturę osobistą przy prowadzeniu rozmowy:

– okaż szacunek,

– zachowaj spokój,

– panuj nad własnymi emocjami,

– nie podnoś głosu,

– wysłuchaj i uszanuj zdanie drugiej strony.

2. Rozpoznaj i wspólnie z partnerem określ istotę sporu, cały czas pamiętając, co jest jego przedmiotem, aby móc go rozwiązać i zakończyć konflikt.

3. Zawsze szukaj płaszczyzny porozumienia, która stworzy możliwość rozwiązania problemu i pozytywnego zakończenia sporu.

Płaszczyzny porozumienia można tworzyć między innymi przez:

–  rozładowanie napięcia emocjonalnego wokół konfliktu, najpierw przez wyciszanie i opanowanie własnych emocji, a następnie przez okazywanie zewnętrznego spokoju,

–  wprowadzenie przyjaznego bądź żartobliwego nastroju, klimatu w celu rozładowania napięcia drugiej strony,

–  zajęcie się w trakcie sporu innymi czynnościami wymagającymi zaangażowania lub współdziałania drugiej strony w celu wyładowania napięcia emocjonalnego drugiej strony, ale bez odbiegania od istoty konfliktu,

–  dyskretne eliminowanie ubocznych tematów, problemów, które odbiegały od istoty konfliktu, a jednocześnie go rozszerzały i zaogniały, oraz określanie i precyzowanie istoty spornego problemu,

–  przypomnienie o planowanych, bliższych i dalszych, pozytywnych wydarzeniach mających nastąpić w życiu związku, rodziny, małżonków, wymagających zgodnego udziału obojga małżonków,

–  delikatne i spokojne wyeksponowanie tej części tematu sporu, który będzie uzgodniony, a następnie dalsze rozwiązywanie istoty konfliktu.

4. Dokładaj maksimum starań, aby każdy konflikt małżeński zakończyć podjęciem wspólnej decyzji co do istoty sporu.

Kiedy pojawia się konflikt, małżeństwo (inny związek stały) ma teoretycznie do wyboru trzy wyjścia:

–  walczyć,

–  zignorować konflikt w atmosferze pozornego spokoju,

–  rozwiązać sporny problem, czyli podjąć decyzję co do istoty konfliktu.

Aby móc zakończyć konflikt podjęciem decyzji należy zwrócić uwagę na dwie ważne sprawy:

–  postaraj się dawać partnerowi jako pierwszemu możliwość przedstawienia swojej propozycji rozwiązania problemu, a sam staraj się jak najwięcej z niej zaakceptować w ramach wzajemnych ustępstw,

–  pamiętaj, że każdy konflikt wymaga wzajemnych ustępstw, nie ma bowiem ludzi wszechwiedzących, nieomylnych, najlepszych – errare humanum est (błądzić jest rzeczą ludzką).

Tak wyglądają  CZTERY ZASADY, rozwiązywania konfliktów małżeńskich, a więc pewne ogólne reguły postępowania małżonków/partnerów/, chcących je pozytywnie zakończyć.

Szczegółowe, praktyczne wskazówki, jak postępować przy rozwiązywaniu konfliktów małżeńskich znajdziesz drogi czytelniku w mojej książce.

A co się będzie działo w związku małżeńskim/innym stałym/, jeżeli konflikt nie zostanie rozwiązany, bądź zażegnany?

Nastąpi znaczne pogorszenie sytuacji, grożącej rozpadem związku,

czyli kryzys małżeński.

I tak oto mamy krótką definicję kryzysu małżeńskiego. Doprecyzujmy ją o praktyczne aspekty:

KRYZYS MAŁŻEŃSKI,

to znaczne pogorszenie jednej lub kilku więzi łączących związek małżeński /partnerski/, grożące rozpadem związku, w tym głównie więzi uczuciowo-emocjonalnej czyli miłości.

Cechy charakterystyczne kryzysu małżeńskiego:

-radykalna zmiana stanu / statusu/ sytuacji/ zachowań/ partnerów związku;

– stan cierpienia z towarzyszącymi uczuciami zagrożenia, lęku, niepewności;

– zniechęcenie i utrata motywacji do życia i pracy;

– pesymistyczny myślenie i nastawienie do życia.

Oznaki:

-stopniowa, a następnie całkowita utrata bliskości;

– całkowity zanik współżycia seksualnego;

– brak pełnego zaufania, aż do jego całkowitej utraty;

– brak chęci, woli, potrzeby komunikowania się, prowadzenia rozmów, a z upływem czasu unikanie kontaktów;

Najczęstszym przedmiotem i jednocześnie rodzajem kryzysu małżeńskiego są:

-kryzys rozczarowania, który występuje najwcześniej i jako pierwszy, praktycz  nie przydarza się większości małżeństw, jedynie o różnym stopniu nasilenia,

– kryzys po urodzeniu pierwszego dziecka,

– kryzys z powodu zdrady.

  – kryzys rozłąkowy,

– kryzys z powodu uzależnienia,

– kryzys z powodu teściów,

– małżeński kryzys finansowy,

Przykład kryzysu małżeńskiego: „Kasia nie współżyje z Jackiem od ponad roku. Mąż często wyjeżdża rzekomo w delegacje. Są siedem lat po ślubie, mają czteroletniego synka, a jego ojciec prawie przestał się nim interesować. Pewnego dnia Kasia dostała anonimowy telefon. „Pani mąż ma kochankę!” Teraz już wie co się stało. Ich związek przeżywa 

kryzys małżeński!”

      Przepraszam kochanie, ale to nieprawda! Ktoś próbuje Cię podpuścić!

Czy jest możliwe wyjście z poszczególnego rodzaju kryzysu małżeńskiego, oraz w jaki sposób można podjąć próbę rozwiązania danego kryzysu, zależy od jego głębokości, woli, wytrwałości partnerów i okoliczności.

Na łamach tego posta nie sposób przedstawić sposoby rozwiązywania każdego z nich. Czytelników zainteresowanych sposobem rozwiązywania, odsyłam do mojej książki, podrozdział :Kryzys w małżeństwie i co dalej?

I tak oto poznaliśmy trzy rodzaje przeszkód, które mogą wystąpić na drodze  do szczęśliwego życia w każdym związku małżeńskim/ partnerskim/,

Kłótnia, Konflikt, Kryzys.

Ja nazwałem je 3 razy „K”, jak trzy „kłody” rzucone pod nogi partnerom związku i to wcale niekoniecznie przez ślepy los.

Niech to złowróżebne motto pozostanie w naszej pamięci wyłącznie jako przestroga „ Jak mądrze żyć i cieszyć się szczęściem w związku małżeńskim /innym stałym/ ”

Bronisław                                                                  koniec maja 2020 r


Nie pozwólmy wygasnąć naszej miłości!

„ Czy Pani kochała męża? – pytam 38 letnią  Annę, klientkę mojej kancelarii w sprawie rozwodowej, podjętej z jej inicjatywy „Tak – a mąż Panią? – Chyba tak ?! To była wielka, romantyczna miłość, którą on zniszczył zdradzając mnie  z koleżanką z pracy!

Jak można jeszcze kochać takiego człowieka?- z żalem spytała retorycznie. „ Czy zastanawiała się Pani dlaczego mąż po raz drugi Panią zdradził, i to z kobietą, którą – jak twierdzi – nigdy nie kochał ?!

„ To prawda, że po urodzeniu córki, trzy lata po ślubie, bardziej poświęciłam się jej wychowaniu, równocześnie pracując po urlopie macierzyńskim. Ale mąż także skupił się na swojej pracy, często przebywał w delegacjach i sprawy seksu, bliskości między nami i i wzajemnej miłości mimo woli, stały się codziennością. Tak przynajmniej mi się wydawało. Dorobiliśmy się mieszkania, żyjemy na dobrym poziomie i to było naszym wspólnym celem życiowym” – szczerze opisywała swoją wizję dobrego życia w małżeństwie.

Przypadek drugi: Ewa, lat 44, szanowany urzędnik, żąda rozwodu, bo już dłużej, z mężem alkoholikiem, nie może tak żyć, niszcząc swoje życie i dwójki uczących się dzieci. Mąż, budowlaniec, codziennie wraca pijany, robi wstyd dla mnie i dzieciom, nie chce żadnej pomocy, a już nie jakiegoś leczenia.

Uważa, że nie jest alkoholikiem, a takich jak on jest pełno wokół. Ślub wzięliśmy z miłości, to był mój pierwszy chłopak, kochał mnie i nadal tak twierdzi. Ja już go nie kocham, nie potrafię z nim pójść do łóżka od ponad roku. Między nami nie ma już żadnej bliskości.

Przypadek trzeci: Miłość Oli i Janka zrodziła się jeszcze w Liceum. To było romantyczne, nieskażone uczucie, kwitnące młodzieńczą radością życia. Połączyli się związkiem małżeńskim w chwili największego szczęścia, poczęcia dziecka, owocu ich miłości. Po trzech lata podjęli wspólnie decyzję, że Janek wyjedzie do Norwegii, gdyż ma załatwioną dobrze płatną pracę i możliwość zamieszkania u znajomego małżeństwa Polaków, tam mieszkających.

Po kilku latach, wybudowali w kraju piękny dom, głównie z zarobionych pieniędzy przez Janka w Norwegii. Janek przyjeżdżał kilka razy w roku, głównie na święta. Po upływie kolejnych 5 lat zaczęli budować pawilon handlowo – usługowy, w którym zamierzali wspólnie prowadzić działalność gospodarczą, po powrocie Janka  z zagranicy. Aż nagle Janek otrzymuje poufną wiadomość, że jego ukochana Ola zdradza go z wykonawcą robót jego pawilonu handlowego.

To była prawda i Janek pojawił się w kancelarii w sprawie o rozwód i podział wspólnego majątku małżeńskiego.

Proszę zwrócić uwagę, że w tych trzech rzeczywistych, życiowych sprawach, podstawą zawarcia związku małżeńskiego była miłość, „ wielka”, „pierwsza”, szkolna”, wszystkie romantyczne. Jej istnienia nie kwestionuje żadna ze stron. Równocześnie, we wszystkich trzech przypadkach mamy do czynienia z kryzysem w związku, który stał się już nie do zniesienia na dłużej i spowodował jego faktyczny rozpad, a pierwotne paliwo i energia życiowa jakim było uczucie miłości wyczerpało się w czasie, a sama miłość wygasła.

 W pierwszym wypadku, wystąpił kryzys małżeński z powodu zdrady, w drugim z powodu nadużywania, bądź już uzależnienia od alkoholu, w trzecim kryzys z powodu rozłąki.

Dlaczego tak się stało? Gdzie się podziała miłość, a tym bardziej „wielka”, „pierwsza”, ” romantyczna”?

Jak można zauważyć, w wskazanych małżeństwach po pierwszym, ”miodowym – miłosnym” okresie małżeństwa, górę nad miłością wzięły inne wartości życiowe jak praca zawodowa, dzieci, ich wychowanie, dążenie do dobrobytu materialnego w postaci mieszkania, domu, lokalu na biznes i dobre życie. To one stały się celem i sensem życia w każdym z trzech małżeństw i co ważne celem uzgodnionym przez małżonków. I dobrze, bo między innymi te wartości składają się na pełnię szczęścia człowieka i rodziny. Ale podstawową wartością w budowaniu szczęścia zawsze będzie miłość. I choćby nie wiem jakie jednostkowe szczęście osiągniemy z innych wartości, także potrzebnych do pełni życia, to i tak nie osiągniemy pełni prawdziwego szczęścia bez miłości. I te trzy przypadki są jaskrawym przykładem i dowodem, że właśnie tak się będzie działo w każdym związku, kiedy pozwolimy na powolne wygasanie i umieranie miłości, najważniejszej wartości do szczęścia.

Wydaje się, i w zasadzie przyznała to Anna w pierwszym przypadku, że po urodzeniu córki, niestety to ona pierwsza zaniechała pielęgnacji miłości w ich związku, poświęcając czas i więcej miłości  dla dziecka. Później przyznała, że nawet były takie rozmowy – wyrzuty z inicjatywy męża, lecz je zbagatelizowała, bo albo była zmęczona opieką nad dzieckiem, albo nie czuła takiej potrzeby seksualnej jak poprzednio.

Podobnie Ewa, w drugiej sprawie, błędnie uznała, że praca oboje małżonków w celu osiągnięcia dobrobytu materialnego i jej samorealizacja na kierowniczym stanowisku w urzędzie, są ważniejsze niż miłość małżeńska i ciepło domowego ogniska. Ona również przyznała, niestety zbyt późno, że już wcześniej widziała jak mąż nadużywa alkoholu i pozostawiła go z tym problemem samego.

Ola prawdopodobnie popełniła błędy wskutek braku doświadczenia, w tym seksualnego i własnej słabości. Nie wytrzymała tak długiej rozłąki / ponad 9 lat/. Janek również przeliczył się wierząc, że ich niegdyś młodzieńcza i romantyczna miłość będzie trwała wiecznie, nawet na odległość. I ten fakt sam przyznał. Niestety było już za późno. Uczucie miłości nie trwa wiecznie raz napędzone hormonami miłości i szczęścia, chemią młodzieńczej bliskości. Na swojej drodze każda miłość spotyka przeszkody, które mogą stać się konfliktem, a nie rozwiązany w odpowiednim czasie konflikt, często przechodzi w kryzys. Takich kryzysów doznały wymienione małżeństwa. Pamiętajmy o tym, że każdą miłość należy pielęgnować!

A więc nie pozwólmy wygasnąć naszej miłości !!!

Bronisław                                                                                luty 2020 r