?>
  • 0

Co by było gdyby w małżeństwie i każdym innym stałym związku miłosnym, partnerzy w chwilach szczerości, ujawniali swoje najskrytsze myśli, marzenia lub pragnienia?

Być albo nie być, oto jest pytanie „ to dobrze znane, teraz moje, szekspirowskie pytanie kieruję do wszystkich partnerów znajdujących się w związkach, no i oczywiście mających takie „ skrytości ” serca, duszy lub umysłu. A kto ich nie ma? Przecież to jest naturalna cecha każdego człowieka. To wobec tego, dlaczego nie staramy się podzielić nimi z najbliższą, ukochaną osoba, lub czynimy to rzadko, aby je zrealizować przy pomocy partnera/ki. Przecież nie jest to wcale wyznanie, ze skutkiem na miarę życia i śmierci. I w żadnym wypadku, szczere otwarcie się przed kochanym partnerem/ ką, nie może wpłynąć źle na związek. A z praktycznego doświadczenia wiem, że wręcz odwrotnie umocni to istniejące więzi.

Jest oczywiste, że nie ma takiej uniwersalnej odpowiedzi jak się zachowa partner/ka  na szczere wyznanie najskrytszych myśli drugiego, bo jest ona indywidualna dla partnerów każdego związku.

No to zabawmy się wspólnie za pośrednictwem mojego bloga, ale niech to będzie „tajne” zadanie do przerobienia przez zainteresowanych partnerów w swoich związkach.

Chodzi przede wszystkim o to, aby w ten prosty, zasugerowany przeze mnie sposób, sami partnerzy  nareszcie pokusili się o „ wyznanie”, a właściwie podzielili się z najbliższą przecież osobą, swoim głęboko skrywanym sekretem. Aby jeszcze pogłębili wzajemnie do siebie zaufanie i otwartość oraz wzmocnili poczucie bliskości, a więc wartości niezwykle ważne dla ich szczęścia.

Pamiętam takie zdarzenie w swojej praktyce prawniczej, które wcale nie jest unikatowe i może wystąpić w wielu związkach. Czterdziestoparoletnia klientka w sprawie o rozwód z powodu zdrady męża przedstawiła mi dowody,  w postaci zdobytej ukradkiem, potajemnej korespondencji mailowej męża z kochanką, prowadzonej z jego biura. I rzeczywiście wynikały z niej opisywane czułe i niezwykle emocjonalne przeżycia z miłosnych aktów zdrady męża. Ale moją uwagę wzbudziły w niej także, pogardliwe i z wyrzutami, skargi męża na nieudany seks z żoną, jako smutne przeciwieństwo seksu z kochanką. W tym kompletny brak aktywności, żadnych emocji i radości żony z seksu. Obrazując ten – według niego – nieudany seks, zacytować muszę charakterystyczne zdanie, które do dziś pamiętam: „to nie to co Ty, ona leży jak kłoda”.

Na moje delikatne, ale ważne dla procesu rozwodowego pytanie, czy tak w istocie było i dlaczego, moja klientka z oburzeniem starała się odwrócić obraz i przyczyny ich nieudanego współżycia. Twierdziła, że to mąż „ odwalał rutynowo w łóżku” seks małżeński i to od początku do końca pożycia, byle zaspokoić tylko swoje potrzeby, a ona daremnie oczekiwała erotycznych przeżyć, na przykład większego pobudzenia, innych miejsc i co ciekawe różnych nietypowych pozycji. Na koniec uznała, że tak już musi być bo mąż się nie zmieni.

Zdumiony zadałem pytanie: to dlaczego nie mówiła Pani wprost o tym mężowi?

Z jednej strony to się wstydziłam przejąć inicjatywę, a z drugiej uważałam, że to raczej mężczyzna powinien zadbać o seks i urozmaicać współżycie seksualne w małżeństwie – odparła, ale już z nie takim przekonaniem jak na początku.

I w tym rzeczywistym jednostkowym przykładzie możemy znaleźć wspólną odpowiedź, zapewne dla wielu związków, co by było, gdyby jeden i drugi partner, już na początku budowania szczęścia małżeńskiego ujawnił, a właściwie opowiedział szczerze i wprost, o swoich normalnych ludzkich pragnieniach, marzeniach, potrzebach. Zapewne nie byłoby z tego powodu rozpadu związku i rozwodu. Z praktyki zawodowej i własnego doświadczenia życiowego jestem gotów powiedzieć: „ głowę daję”, że ponad 90 % partnerów stałych związków ma takie niespełnione marzenie, pragnienie, czy zwykłą ludzką chęć czegoś doznać, posmakować, doświadczyć lub przeżyć. Co więcej, to niespełnione pragnienie, długo ukrywane, może / i często tak niestety jest /  prowadzić do niezadowolenia w związku, bądź do popełniania błędów. Choćby wskazany wyżej przypadek

No to idźmy za przysłowiowym ciosem. Spróbujmy sami znaleźć odpowiedzi we własnych związkach. Proponuję aby każdy z czytelników zajrzał w głąb swojej pamięci, umysłu, serca i duszy i zastanowił się:

Co takiego, dotąd głęboko skrywanego, chciałabym/ chciałbym przeżyć, doznać, doświadczyć od partnera, z partnerem lub w związku, aby uczynić nasze życie jeszcze bardziej udane i szczęśliwe?

A następnie, w sprzyjającej okazji, powiedz o tym partnerowi, szczerze i otwarcie, dla dobra i szczęścia swojego, partnera i związku. Być może, dzięki temu, doświadczysz dodatkowych emocji w szczęśliwym życiu Twojego związku?

Bronisław

A teraz poznajcie jakie decyzje życiowe faktycznie podjęły wskazane anonimowo osoby w teście nr 2 na „ umiejętność rozwiązywania problemów,” z cyklu „Samo życie”. Oczywiście nie oznacza to, że ich decyzje były optymalnie najlepsze.  O tym niżej, gdy najpierw porównacie je ze swoimi rozstrzygnięciami:

1 – Zakochani Jarek i Ola stają przed problemem różnicy wyznawanych religii.

       Jarek wybrał rozwiązanie A. Długo nie mógł pogodzić się z faktem, że życie Oli tak bardzo jest związane ze wspólnotą Świadków Jehowy i zasadami wiary, ingerującymi w związek. Ostatecznie rozstał się z Olą, chcąc pozostać jej dobrym przyjacielem.

2 – Mieszkający na wsi z rodzicami Tosiek i Zosia przeżywają kryzys małżeński z powodu teściowej.

       Tosiek postąpił jak w rozwiązaniu A. Uznał, po wsparciu matki, że przeprowadzka do miasta, „na własny chleb”, w sytuacji gdy na wsi u rodziców, mają „ wszystko” do życia, jest złym pomysłem i postanowił, że pozostaną. Tym bardziej, że ma jako jedynak odziedziczyć gospodarstwo ogrodnicze ojca.

3 – Irenę zdradził mąż, ponieważ uważał, że ich współżycie seksualne jest „ nienormalne”.

         Irena zdecydowała jak w rozwiązaniu C.  Wstrzymała się z rozwodem już po pierwszej wizycie w Poradni Rodzinnej i rozmowie z seksuologiem. Dotarło do niej, że ona i jej podejście do seksu małżeńskiego przyczyniło się do podwójnej zdrady męża.

W pierwszym przypadku mamy do czynienia z więzią religijną lub światopoglądową w małżeństwie lub stałym związku. Jest ona warunkiem koniecznym do jego dobrego, szczęśliwego  życia i trwania. Tak więc, jeżeli Jarek i Ola pozostaliby w swojej wierze, taki związek byłby niezgodny, pełen sprzeczności, z czasem zatracał poczucie bliskości. Wcześniej czy później chyba by się rozpadł. Zatem, prawdopodobnie, Jarek postąpił słusznie, tym bardziej, że wiem, iż stworzył udany związek z partnerką tego samego wyznania.

W drugim przypadku widzimy do czego doprowadzić może ingerencja osób trzecich w związek małżeński lub inny stały. W rzeczywistości życiowej tego testu, małżonka najpierw wyprowadziła się z synem z domu rodziców męża i zamieszkała w swoim mieszkaniu w mieście. Kiedy jednak mąż nadal pozostawał z rodzicami, słuchając bardziej matki, stawiając na drugim planie małżeństwo i rodzinę, po kilku latach żona wniosła o rozwód i tak też orzekł sąd, ale dopiero po kilku posiedzeniach.

W trzecim przypadku życie prawdziwych bohaterów potoczyło się znacznie lepiej albowiem nie tylko nie doszło do rozwodu, ale oboje małżonkowie uświadomili swoje błędy. Żona przy pomocy Poradni Rodzinnej, a mąż wyznał przyczyny zdrad, wyraził skruchę i wspólnie je sobie wybaczyli. Kiedy spotkałem żonę po kilku latach pochwaliła się drugim dzieckiem i wyprowadzką od matki do nowego mieszkania.

Kto z Was był najbliższy prawdy życiowej?