?>

Jak dobrze, świadomie i z pożytkiem, przeżyć „końcówkę” życia?

„ O naszej wartości nie decyduje to co mamy, tylko to kim jesteśmy. Ludzie stojący w obliczu śmierci zdają sobie z tego sprawę. Majątek, który zgromadzili, w ostateczności nie ma żadnego znaczenia. To co myślą o nich inni ludzie, i to, co zgromadzili, zupełnie przestaje się dla nich liczyć. Ostatecznie ważne jest tylko to, ile szczęścia dali swoim bliskim i ile czasu poświęcili temu, co kochali.”

Te niezwykle ważne stwierdzenie, niczym „memento mori” skierowane do wszystkich ludzi na świecie, zawarła w swojej książce „Czego najbardziej żałują umierający”, Bronnie Ware, australijska pisarka, blogerka, opiekująca się umierającymi. Ze swoich szczerych rozmów z nimi, wywiodła pięć głównych żalów z ich rachunku życia i sumienia, jakie szczerze ujawniali u schyłku życia.

ŻAL pierwszy:

Szkoda, że nie miałam/em odwagi żyć tak, jak chciałam/em, a nie tak jak oczekiwali inni.

ŻAL drugi:

Szkoda, że tak długo pracowałam/em.

ŻAL trzeci:

Szkoda, że nie miałem odwagi okazywać uczuć.

ŻAL czwarty:

Żałuję, że straciłam/em kontakt z przyjaciółmi.

ŻAL piąty:

Szkoda, ze nie pozwoliłam/em sobie być szczęśliwą/ym.

Mnie, jako autora bloga” Szczęśliwi, pechowcy, malkontenci” najbardziej zainteresował ten piąty ŻAL, wyjawiany ze szczerego serca przez ludzi w ostatnim okresie życia.

Mając na względzie te życiowe prawdy, wzywam wszystkich pechowców, malkontentów, w każdym wieku, do zakodowania w pamięci, tych „gorzkich” żalów, wysyłanych z głębi serca i duszy, umierających ludzi. Zacznijmy naprawdę myśleć, mówić, planować i dążyć do własnego wymarzonego szczęścia i to już począwszy od pierwszych decyzji dojrzałego człowieka. My, wolni, dobrze wykształceni Polacy nie obawiajmy się tego jak niegdyś pod władzą zaborców. Dziś dla młodego pokolenia rodaków, praktycznie nie powinno być żadnych przeszkód na tej drodze. Trzeba tylko chcieć i wytrwale dążyć do niego. Jednakże doskonale wiem, także na własnym przykładzie, że w młodym wieku prawie nikt nie zadaje sobie pytania: jak dobrze przeżyć swoje życie, aby na starość mieć czyste sumienie i satysfakcję, że moje życie było szczęśliwe, nie tylko dla mnie ale i dla najbliższych. W tym okresie życia dominuje w nas doczesne ”carpe diem”, a więc bierzemy z życia to co najlepsze dziś i słusznie, ale…? Pamiętajmy, że inaczej wygląda ta droga już później, szczególnie dla tych, którzy zakończyli pracę zawodową i znajdują się na emeryturze. Wtedy mamy już mniej, a nawet mało czasu na rozwój, plany i naprawę własnych błędów. A jednak warto spróbować odpowiedzieć sobie na pytania, czy podobne żale i szkody nie dotyczą już dzisiaj mnie? A może zdążę jeszcze zaczerpnąć choć trochę brakującego mi szczęścia, o którym mowa w tych Żalach lub moich osobistych, które sobie teraz uświadomiłem?

Jakże tragiczne dla człowieka na starość jest zderzenie z sytuacją życiową, którą ja nazywam

negatywnym „Trzy „S”, czyli „Smutna, samotna, starość”.

Pamiętam sprawę 80 letniego mężczyzny, którego wcześniej opuściła żona, zerwały kontakt dzieci, a on ze względu na stan zdrowia i brak opieki bliskich, został zmuszony do umieszczenia w domu starców. Kiedy dzieci wezwane do pokrywania części opłat wobec niskiej emerytury ojca, odmawiały pomocy finansowej i odżegnywały się od jakichkolwiek obowiązków rodzinnych.

Warto zatem, będąc jeszcze w kwiecie wieku, pamiętać o tym, aby te negatywne „ TRZY „S”, przewidywalnie na starość zastąpić

pozytywnym „TRZY S”, „Spokojna, Spełniona, Starość”,

by mieć wystarczająco środków z wypracowanej emerytury, dbającego i kochającego małżonka, oraz kochające i wdzięczne dzieci.

A jak dobrze i z pożytkiem przeżyć końcówkę życia, aby nie dopadły nas te „gorzkie” żale życiowe?

Piękne rozwiązanie pokazał Polakom nasz wspaniały 77 latek, aktor Marian Opania w wywiadzie jaki udzielił Onetowi w dniu29 stycznia 2020 r. „ I kiedy skaczę po stołach w „Chłopcach” Grochowiaka u Krystyny Jandy w Polonii, robię różne hocki-klocki fizyczne, to pytają, ile mam lat. Odpowiadam, że 1 lutego skończę 77. Wyobraża pan sobie siebie na emeryturze?

Nigdy w życiu. Bo patrzyłem na śmierć moich kolegów i brata. Zawsze mówię, że chcę umrzeć w biegu”.

 A więc pracować jak najdłużej, dokąd starcza zdrowia, sił i możliwości! Ale nie kosztem rodziny, małżeństwa, miłości, o czym żalą się umierający w samotności bohaterowie wspomnień australijskiej pisarki, w Żalu drugim. Z kolei ja, oceniając własne dotychczasowe życie, (oczywiście nie zamierzam jeszcze umierać), muszę się z pokorą przyznać, że już wiem, iż moim życiowym błędem był ŻAL trzeci, „nie miałem odwagi okazywać uczuć”.

Do tej pory tłumaczyłem ten błąd wykonywanym zawodem prawniczym, wymagającym twardego charakteru, zdecydowania i pewności, jako „ostatnia deska ratunku” dla potrzebujących klientów. Na usprawiedliwienie tylko powiem, że dotyka on wielu prawników, a także inne zawody, lekarzy, pielęgniarek, funkcjonariuszy policji, żołnierzy zawodowych i zapewne jeszcze wielu. A zatem kłaniam się im i wszystkim młodym, zaślepionym w pogoni za doraźnymi sukcesami, dojrzałym u szczytu kariery i sławy i przekazuję do przemyślenia wszystkie pięć żalów umierających ludzi, ze wspomnień autorki książki. Pomyślcie, jak przyjdzie nam przeżyć własną końcówkę życia?!

Bronisław                                                                                   styczeń 2020 r