?>

Dlaczego mężowi nie zawsze mówisz prawdy?

Pamiętasz jak ostatnio  skłamałaś?

Tak! Tak !  Mówię do Ciebie, która teraz czyta tę „nagą” prawdę!

Przecież wiem, że czasem nie mówisz mu wszystkiego. Zresztą nie Ty jedna. Pociesz się, że takich żon jak Ty jest wiele!  A nawet bardzo wiele! Ale to Ciebie nie usprawiedliwia. A więc …..?!

Czas abyś się nareszcie głębiej zastanowiła dlaczego to robisz? Czy jesteś wobec niego w porządku?  Przecież w małżeństwie nie powinno być tajemnic? Czyżbyś nie miała zaufania do męża?

Tak naprawdę to Ty wiesz dlaczego? Do tych małych kłamstewek już się przyzwyczaiłaś. Stały się prawie normalnością?! A co z tymi, które graniczą już z oszustwem?

Pomyśl jakie wspaniałe byłoby Wasze małżeństwo gdybyś zawsze mówiła mu prawdę?

Przecież niektóre z nich są zupełnie niepotrzebne, a mogą zniszczyć związek?! Porozmawiajmy o tym szczerze i otwarcie……

                                                        • • •

Zanim zaczniemy nasze rozważania , przepraszam wszystkie Panie – żony -partnerki, które poczuły się osobiście urażone za ten bezpardonowy, bezpodstawny, oskarżycielski ton na wstępie.

Oczywiście, że nie wszystkie małżonki okłamują swoich mężów. Zapewne Ty do nich należysz, chociaż…..oceń to sama. Są też takie, które są do bólu szczere i bezpośrednie.

Dlaczego zatem, tak wiele z Was, nie zawsze mówi mężom wszystko, a czasem  kłamie? Przecież niektóre z kłamstw są zupełnie niepotrzebne, a mogą zniszczyć związek?!

Ale, w związkach małżeńskich i innych stałych niestety, są kłamstwa i kłamstewka.

I o dziwo te drugie ( patrz zdjęcie) są nawet czasem potrzebne dla dobra związku i występują stosunkowo często.

A te pierwsze? Porozmawiajmy o nich szczerze i otwarcie. Zresztą zobaczcie same na prawdziwych, ale zanonimizowanych przykładach:

                                                       • • •

41 letnia Ewa, elegancka i wciąż piękna kobieta, od 19 lat w małżeństwie z Marcinem o 2 lata starszym. Mają dwoje dzieci 19 letniego Kacpra i 16 letnią Milenę. Rozwodu żąda Ewa, bez orzekania o winie, podając za powód „niezgodność charakterów”. Jednakże, małżonek, już na pierwszym posiedzeniu sądu, wbrew jej oczekiwaniom i rzekomym uzgodnieniom, nagle oświadcza, że: ” nie chce rozwodu bo nadal ją kocha.  Zresztą żona wciąż zapewniała mnie, że mnie kocha i ślub braliśmy z miłości”.

Picture of lovers relaxing in luxury hotel

Tak przekonująco twierdził przed sądem.

I w tym momencie, zaskoczona i zdenerwowana żona nie wytrzymała przed sądem: „ Ja go nigdy nie kochałam” – wyrzuciła z siebie – „ a ślub wzięliśmy bo byłam w ciąży z Kacprem. Mówiłam, że go kocham, bo tak wtedy musiałam, a później dlatego, iż myślałam, że „jakoś się nam ułoży”, najważniejsze były dzieci”.

Na emocjonalną odpowiedź żony Marcin omal nie zemdlał, siadł kompletnie załamany hiobową wieścią, niszczącą jego dotychczasową wiarę w pięknie przeżytą miłość z Ewą.

Ostatecznie, po kilku posiedzeniach, sąd orzekł rozwód bez orzekania o winie. A ja będący jej pełnomocnikiem, w ciszy gabinetu, usłyszałem z jej ust skąd się wzięła ta brutalna dla męża prawda i kłamstwo powtarzane 19 lat przez Ewę. Ona już po kilku latach małżeństwa doszła do przekonania, że tak właściwie to nie kochała Marcina. Ale były małe dzieci. A na „ 100 % „ była pewna kiedy pokochała innego człowieka i była jego kochanką przez ostatnie dwa lata małżeństwa. Marcin od 11 lat pracował za granicą, stąd długo żył w błędnym przekonaniu o wzajemnej miłości małżeńskiej.

                                                         

Agnieszka i Tomek są małżeństwem od 25 lat. Właśnie w tym roku obchodzili swoje „Srebrne Gody”. Są dobrym małżeństwem – tak uważają oboje i tak ich postrzegają znajomi, sąsiedzi i ich współpracownicy, w tym ja, który to wysłuchał. Mają dorosłego syna, który właśnie kończy studia. Piękny domek na obrzeżach dużego miasta. Oboje pracują i co ważne spełniają się zawodowo. Słowem wzorowe małżeństwo i szczęśliwa rodzina. Ale jest jedno „ale…”, które siedzi w sercu, w umyśle i duszy Agnieszki, o którym nie może zapomnieć i ma wyrzuty sumienia. Cóż to takiego wobec tyle szczęścia?

Agnieszka,  siedem lat po ślubie, zdradziła męża. „ To był najgłupszy przypadek w jej życiu. Chwila zapomnienia, kobiecej słabości. Byliśmy na szkoleniu „- niechętnie dziś wspomina. „On” to przełożony z ich centrali w Warszawie. Był „wieczorek integracyjny”, alkohol, a on był taki miły, szarmancki, sypał komplementami z rękawa, a resztę zrobił alkohol „. Dziś ocenia tak : „To było dla mnie bez znaczenia. Po przyjeździe wstydziłam się siebie. Na początku nosiłam się z zamiarem wyznania Tomkowi prawdy.

Jednak wtedy przeważyła myśl, że ta prawda może zniszczyć ich związek. Starałam się oswoić z tym psychicznym problemem, wyciszyć i wymazać z pamięci tą zdradę. Ale z drugiej strony patrząc, wiedziałam, że gdyby Tomek mnie zdradził, to na pewno by się przyznał. Niestety do dziś to mnie męczy. Czuje się oszustką i chcę w końcu mu to wyznać, lecz nadal się boję, że mogę zniszczyć nasze wspólnie osiągnięte szczęście. Kocham Tomka! Co mam zrobić?!”

                                                          • • •

28 letnia Kasia i  35 letni Sławek pobrali się pięć lat temu. Kasia cicha, spokojna dziewczyna, wychowana w katolickiej rodzinie, po studiach pedagogicznych. Poznała Sławka przypadkowo w pociągu. Była nim zachwycona. Elokwentny, przystojny prawnik, zauroczył ją już w pociągu swoją wizją szczęśliwego życia z przyszłą żoną. Na zaproszenie na kawę przytaknęła z niekłamaną radością, tym bardziej, że mieszkali w tym samym mieście. I tak to się pięknie zaczęło. Jako, że nie zaznała dotąd przyjemności z seksu, stąd bez świadomej potrzeby głębszych doznań i przeżyć, rozpoczęła ze Sławkiem współżycie seksualne. Ważne było aby Sławek za każdym razem był zadowolony. Zawsze potwierdzała doznaną wspólnie rozkosz ze współżycia seksualnego, zapewniając go o swoim zadowoleniu łącznie z orgazmem.

Niestety czyniła to wbrew rzeczywistym doznaniom, ale – jak twierdziła – dla dobra ich związku, Rzeczywiście Kasi i małżeństwu wiodło się bardzo dobrze, ale głownie materialnie. Czas przyjemnie płynął w ich małżeństwie. Kasia cieszyła się z rosnącego dobrobytu, a Sławek cieszył się, że tak ładnie układa mu się życie, kariera zawodowa, łącznie ze „wzajemnym” zadowoleniem ze współżycia seksualnego.

Kiedy rodzice Kasi coraz częściej zaczęli pytać o potomstwo, rzeczywiście to ją zmartwiło, albowiem od jakiegoś czasu wspólnie ze Sławkiem postanowili, że chcą mieć dziecko i „poszli na całość z seksem”. Tymczasem nic z tego. Oboje zaniepokojeni przeprowadzili wszelkie niezbędne badania i…….okazało się, że Sławek nie może spłodzić dziecka, także metodą „in vitro”.

Ta wiadomość zburzyła spokój i dotąd sielskie życie, „kochających się” małżonków, niezależnie od ukrywanego braku spełnienia seksualnego Kasi.

Wtedy to u Kasi po raz pierwszy  pojawiło się zwątpienie, czy pozostawanie dalej w związku ma sens. Bez dzieci (Sławek nie mógł się pogodzić z adopcją dziecka),  bez zadowolenia z pożycia seksualnego, i to w tak młodym wieku, tylko dla dobrobytu materialnego?

Dziś, po wielu rozmowach, postępowaniu mediacyjnym i sprawie sądowej, Kasia jest po rozwodzie ze Sławkiem. Rozstali się kulturalnie i w zgodzie.

Kasi pozostał w pamięci jeden ważny i długo popełniany błąd. Niepotrzebnie oszukiwała siebie i Sławka, że jest zadowolona ze współżycia seksualnego. Mimo, iż z czasem coraz bardziej to odczuwała emocjonalnie, a nadal postępowała wbrew temu. Uważa ten czas za niepotrzebnie stracony, wskutek zewnętrznego zauroczenia, a następnie w pogoni za „ rzekomym” szczęściem materialnym.

                                                       •

Tak, na prawdziwych przykładach życiowych, wyglądają:

Trzy największe kłamstwa małżonek:  

1- nigdy go nie kochałam, a zapewniałam, że tak.

2- zdradziłam i nigdy się nie przyznałam.

3- mówiłam, że jestem zaspokajana seksualnie i osiągam orgazm, a było odwrotnie.

                                                       

Na koniec, przeanalizujmy to wszystko i spróbujmy udzielić  odpowiedzi sobie samej lub wspólnie z partnerem, na pytania:

Czy właściwie postępowały żony w tych trzech związkach małżeńskich? Jeżeli uważasz inaczej, to jak według Ciebie powinny się zachować z korzyścią dla czyjego dobra: swojego, małżeństwa, rodziny, dzieci?

Czy według Ciebie, w niektórych sytuacjach, kłamstwa, o skali i rodzaju jak w rzeczywistych przykładach, mogą dobrze służyć małżeństwu?

A jak oceniasz drobne kłamstewka w codziennym życiu małżeńskim, no i nie tylko w związku?

Zachęcam także do komentarzy na łamach bloga „ Szczęśliwi, pechowcy, malkontenci”

Bronisław                                    sierpień 2020 r.  – w czasach pandemii COVID 19