?>

Im większą wiedzę posiada człowiek, tym ma mniejsze szanse na osiągnięcie szczęścia?! Czy to jest prawdziwy „paradoks* szczęścia”?!

Zobaczmy na przykładach jak się ma wiedza do szczęścia? Czy zawsze będzie  złotym środkiem do niego?

Mamy początek jesieni, a tu piękna słoneczna pogoda. Jakby naturze na złość, wirus COVID-19 wciąż trzyma, a nawet potęguje wzrostem zakażeń. Zachęcony energią słoneczną do aktywności życiowej pojechałem nabrać czystej źródlanej wody z pobliskiego źródła artezyjskiego. Jako że kolejka potrzebujących okazała się nieco dłuższa niż zwykle, siadłem pośród nich zajmując swoje miejsce. Siedzące tuż obok mnie starsze, wesołe i „gadatliwe” małżeństwo pochwaliło się, że w wodzie ze źródła robią ogórki kiszone na zimę dla całej rodziny i to bezpośrednio w 5-ciolitrowych plastikowych butelkach po wodzie mineralnej. Oboje tryskali ogromnym zadowoleniem  z siebie, z tego czym żyją na co dzień. Zwyczajni, „prości” i szczerzy ludzie. On całe zarobkowe życie przepracował jako spawacz, ona jako pracownik gastronomi. Nieśmiało zagadnąłem ile już lat tak się zgadzają i cieszą życiem.” My czterdzieści trzy, ale to nic, bo moi rodzice przeżyli zgodnie  63 lata”- prawie wykrzyknęła ona. „Czy jesteście szczęśliwi w małżeństwie”- ostrożnie wtrąciłem do rozmowy pytanie. „ Ależ tak! Co prawda my to tak nie myślimy o szczęściu, my po prostu cieszymy się każdą rzeczą w naszym  życiu”- prawie równocześnie potwierdzili oboje.” Oczywiście są i problemy, jak to w życiu. Czasami się pokłócimy i pogniewamy, tak jak w każdym małżeństwie „– z uśmiechem dodała żona. I tak, gaworząc, powoli poznawałem ich normalne, ale dobre i szczęśliwe życie.

Już w drodze powrotnej z czterema słojami wody źródlanej, z odrobiną normalnej ludzkiej zazdrości, pomyślałem:

Jaki to złoty środek czyni tych dwoje ludzi szczęśliwymi, każdego z nich i razem w małżeństwie?

Jak gdyby w sprzeczności do tego co usłyszałem od tych prostych ludzi, przed oczami stanęły mi obrazy rozwodzących się, przy moim zawodowym udziale, małżeństw o znacznie wyższym poziomie intelektualnym i wiedzy.

I przypomniałem sobie rozwód dwoje ludzi, znakomicie wykształconych, o ogromnej wiedzy ogólnej i specjalistycznej. Ona pracownik naukowy – wykładowca na wyższej uczelni. On pierwszy oficer na statku dalekomorskim, a później dyrektor w urzędzie morskim.

Przyczyną orzeczonego przez sąd rozwodu była niezgodność charakterów. W rzeczywistości, Ci „ mądrzy” małżonkowie  przez 13 lat nie mogli znaleźć łączących ich więzi wiodących do szczęśliwego życia. Kady z nich miał inne wyobrażenie i wyolbrzymione oczekiwania co do szczęścia, w rozumieniu posiadanej przez nich wiedzy. To właśnie ich duży zasób wiedzy, jaką oboje posiadali, pozwolił im poznać wielkość, rozmiar, możliwości poczucia i skalę zadowolenia z prawdziwego -według nich – szczęścia. Stąd też, między innymi, dzieliły ich marzenia, własne aspiracje i ambicje, a w ostateczności cele życiowe i dalszy sens wspólnego życia. Nie mieli dzieci, albowiem posiadanie „teraz” dzieci nie mieściło się w ich planach dotyczących kariery zawodowej.

Takich możliwości poznania wielkości rozmiarów i poczucia szczęścia nie mieli Ci „prości” ludzie, których poznałem w kolejce do naturalnego źródła wody. Po prostu mieli mniejszą wiedzę. Szczęściem dla nich była i nadal jest każda, nawet najmniejsza dobra rzecz, drobne wydarzenie, każdy normalny dzień, godzina, minuta życia. Oni chyba nawet nie mieli określonych, swoich „wielkich” celów życiowych i planu życia. Oni po prostu brali życie tak jak w piosence Wojciecha Skowrońskiego i „Alibabek” z Opola w 1974 r, pod tytułem „ Ja to się cieszę byle czym”, ale w znaczeniu pozytywnym.

                                                         •••

Spróbuję teraz jak najprościej przedstawić w czym upatruję, choć nie wiem czy słusznie, ten nazwany przeze mnie

„paradoks szczęścia”.

Człowiek niewykształcony, słabo wykształcony, posiadający mniejszą wiedzę ogólną, mniej doświadczony życiowo i zawodowo, siłą następstwa rzeczy, ma małą lub znikomą wiedzę na temat najważniejszych wartości życiowych tworzących szeroko rozumiane szczęście.

A więc prawdopodobnie ma zbyt mało wiedzy na temat takich wartości jak:

miłość i seksualność;

sens i cel małżeństwa i innego związku partnerskiego;

prokreacja, w tym posiadanie, wychowanie  i wykształcenie dziecka;

czym jest rodzina i na czym polega szczęście rodzinne;

praca jej rola w życiu człowieka i satysfakcja z pracy;

no i samorealizacja marzeń, pragnień, ambicji i aspiracji człowieka.

Zatem jego marzenia, pragnienia, oczekiwania, cele życiowe i dążenia do szczęścia będą takie jaki posiada zasób wiedzy o wymienionych wartościach składających się na szczęście.

Tak więc jego wizja szczęścia będzie proporcjonalna do posiadanej wiedzy o szczęściu.

Ponieważ jego wyobrażenie szczęścia będzie „uproszczone”, „mniej bogate” i mniej urozmaicone, to jego droga do własnego szczęścia teoretycznie będzie łatwiejsza, krótsza. I szybciej osiągnie poczucie szczęścia.

 I dalej idąc tym tokiem rozumowania, „szczęściem w nieszczęściu” człowieka o mniejszej wiedzy, mniej wykształconego, jest to, że z doświadczenia wiemy, iż taki człowiek z upływem wieku, z reguły przestaje dążyć do zdobywania nowej wiedzy. A to oznacza, że jego podejście i rozumienie szczęścia jest prawie niezmienne. A więc będzie on w życiu nadal szczęśliwy z tych samych powodów życiowych. Po prostu nie będzie szukał „innego, lepszego szczęścia”, bo nie wie i nie wyobraża sobie jak ono może jeszcze wyglądać.

Jaki zatem wniosek wynika z takiego rozumowania?

Im mniej wykształcony jest człowiek, im mniejszą posiada wiedzę, w tym o prawdziwym szczęściu, tym samym ma większe szanse na osiągnięcie szczęścia, rozumianego „po swojemu”.

Właśnie dlatego miłość i szczęście w małżeństwie zwyczajnych, prostych, ludzi znacznie częściej trwa przez całe życie. O takiej miłości i o takich ludziach nie pisze się w gazetach, nie pokazuje w mediach. A szkoda bo to właśnie tak wygląda szczęśliwe życie dwoje kochających się ludzi..    

                                                               •••

I   o d  w r o t n i e,

Im większą wiedzę posiada człowiek, tym ma mniejsze szanse na osiągnięcie „swojego” prawdziwego szczęścia?!

Dlaczego? Jak to możliwe?

Przeanalizujmy zatem.

Człowiek dobrze wykształcony, posiada duży zasób wiedzy ogólnej i specjalistycznej. Jeżeli jeszcze posiada duże doświadczenie życiowe i praktykę zawodową, to w sumie ma bogatą wiedzę na temat tych wszystkich wartości życiowych składających się na prawdziwe szczęście człowieka, które wymieniłem wyżej. Co więcej jego wiedza, każe mu wciąż się rozwijać i pogłębiać już zdobytą wiedzę w zakresie tych wartości, które kształtują jego poczucie szczęścia.

Ale przede wszystkim ma pełną świadomość jak wielkie poczucie szczęścia może osiągnąć realizując każdą z tych wartości. Co więcej wie i dlatego szuka coraz większych możliwości doznania szczęścia w jak największym stopniu, np. w miłości, w związku małżeńskim, w wychowywaniu i wykształceniu dziecka, w pracy, w samorealizacji marzeń i.t.p.

I ta świadomość, że może osiągnąć jeszcze więcej szczęścia w danej wartości (zakresie), czyli, że jeszcze nie osiągnął maksimum, tworzy u niego niedosyt pełni szczęścia i może go czynić niezadowolonym, a z czasem nawet nieszczęśliwym !!!

Stąd mamy ten paradoksalny drugi wniosek zawarty w tytule artykułu.

Bowiem zdobyta już duża wiedza rodzi dalszą ciekawość poznania i nie pozwala człowiekowi zatrzymać się na tym etapie szczęśliwości, a tym samym uznać, że osiągnął pełnię szczęścia.

A teraz, na dowód tego wniosku, popatrzmy na znane światowe przykłady wielkich i mądrych ludzi i sami sprawdźmy z dostępnych źródeł jak wyglądało ich prawdziwe szczęście, często publicznie bliżej nie znane?

Czy Albert Einstein, autor teorii względności ( E=mc2 ), laureat nagrody Nobla, na pewno był szczęśliwym człowiekiem? Poznaj jego życie prywatne, a się dowiesz że….

Czy Maria Skłodowska – Curie, dwukrotna noblistka, pierwsza kobieta-profesor na Paryskiej Sorbonie, była szczęśliwa w życiu osobistym i w związku małżeńskim? Przekonaj się że…

Czy Zygmunt Freud, twórca psychoanalizy i teorii popędów seksualnych, był szczęśliwym człowiekiem? Sprawdź, a okaże się, że…  

                                                           •••

Kochani, do takiego sposobu myślenia sprowokowało mnie „zazdrosne”, ale z podziwem, patrzenie i słuchanie, siedzących obok mnie, przy źródełku wody, dwoje kochających się od 43 lat, starszych ludzi.

Ja byłem i nadal jestem gorącym propagatorem idei, że wiedza jest naprawdę złotym środkiem do prawdziwego szczęścia.

Bo na przykład:

Czy można osiągnąć satysfakcje w miłości, spełnienie w małżeństwie, oraz dobrze wychować dzieci, bez dostatecznej wiedzy?

Czy można mieć satysfakcję z seksu bez wiedzy na temat seksualności człowieka?

Czy można mieć dobrą pracę bez kwalifikacji zawodowych?

Odpowiedzcie sobie sami!

Mam nadzieję, że „odkryty” przeze mnie „paradoks szczęścia i wiedzy ” dobrze posłuży moim czytelnikom.

Bronisław                                     początek jesieni- wrzesień 2020 r

———————————————————————————————————

*Paradoks szczęścia – kontrowersyjne i sprzeczne założenie, że: większa wiedza człowieka i jego mądrość, jest przeszkodą w osiągnięciu szczęścia. Mimo, że jest ono sprzeczne z powszechnym poglądem, że to właśnie wiedza jest drugim, po zdrowiu, złotym środkiem do szczęścia;