Z cyklu „ Samo życie”. Dobre wychowanie, w tym wykształcenie, od kogo i od czego zależy?
Jakże wielkiego szczęścia doznają rodzice na starość z dobrego wychowania i wykształcenia dzieci. To jest (według mnie) jeden z siedmiu warunków osiągnięcia prawdziwego szczęścia, wraz z oddaniem w miłości, spełnieniem w małżeństwie i w rodzinie, posiadaniem dziecka, satysfakcją z pracy i samorealizacją.
Jak osiągnąć to wielkie szczęście z dobrego wychowania dzieci? To jest życiowe zadanie obojga (celowo podkreślam) rodziców w ramach, nałożonej prawem, władzy rodzicielskiej!
A jak jest w życiu? Czasem źle lub bardzo źle? Niech te prawdziwe, anonimowe przykłady, staną się sygnałem alarmowym zapewne tylko dla nielicznych rodziców. Ja wierzę, że będą jednak odpowiednim, choć skrajnym, porównaniem dla większości z nich, jak dobrze wychowują swoje dziecko/dzieci!!!
Przypadek pierwszy: Młodzi, jeszcze bez ślubu, bez mieszkania, ale ze szczęściem posiadania dziecka próbują zbudować swoje szczęśliwe życie. 19 letnia mama fryzjerka, jeszcze na stażu i 23 letni tata niedawno podjął zatrudnienie jako kierowca autokaru, co prawda na zlecenie, ale w znanym w Polsce biurze podróży. W Chorwacji kierując jako zmiennik wpada w poślizg z wycieczką polskich turystów. Sprawa była dość głośna w kraju kilkanaście lat temu. Ginie na miejscu, wraz z kilkoma pasażerami. Tragedia obejmuje jego narzeczoną, dziecko i rodziców obojga młodych. Moja kancelaria wygrywa od firmy ubezpieczeniowej stosowne odszkodowania i zadośćuczynienia, w tym największe dla małego Kamilka. Mija kilkanaście lat. Do kancelarii ponownie przybywa babcia z Warszawy, matka zmarłego ojca już 18 letniego Kamila, z prośba o pomoc w jego tragicznej sytuacji życiowej. Jest pozostawiony sam sobie, nie ma gdzie mieszkać, nie dokończył żadnej szkoły zawodowej, tuła się w towarzystwie narkomanów i sam już ćpa. Ustalamy fakty i przyczyny i kierujemy sprawę do sądu przeciwko matce po nieudanych rozmowach ugodowych. Kochająca niegdyś mama, zarządzająca pieniędzmi dziecka ( wygranymi od ubezpieczyciela po śmierci ojca), wyszła za mąż, urodziła córkę. Za pieniądze Kamilka kupili sobie mieszkanie. Ojczym nie tylko nie tolerował Kamilka, ale psychicznie i fizycznie znęcał się nad nim, bił nawet bez powodu.
W końcu rodzice, a właściwie bezwolna matka pod presją ojczyma, umieścili go w ośrodku szkolno- wychowawczym, który opuścił dopiero przed ukończeniem 18 lat.
Na mocy wyroku sądu, „wściekła” matka i ojczym, zamiast gotówki oddają Kamilowi mieszkanie. Babcia z Warszawy, od początku współpracująca z moją kancelarią, deklaruje dalsze wsparcie życiowe w kontynuowaniu nauki, zamieszkaniu i na drodze do życia dorosłego już Kamila. Kamil do dziś spotyka mnie czasami i co nieco uchyla rąbka tajemnicy jak toczy się jego życie. Jedno wie już napewno, stracił bezpowrotnie czas na prawdziwe radosne dzieciństwo, na naukę i dobre wychowanie. Kto ponosi odpowiedzialność za jego dzieciństwo, wychowanie i naukę?
Przypadek drugi: Rodzice 6 letniej Angeliki i 9-letniego Szymka to zdolny i robiący karierę zawodową projektant statków oraz nauczycielka języka niemieckiego, nie mogąca jeszcze znaleźć swojego stałego miejsca pracy. Budują dom na działce ojca, wiedzie im się dobrze na drodze do szczęśliwego życia. Podczas którejś ze zwykłych wizyt lekarskich wychodzi na światło dzienne tragiczna wiadomość. Tata jest chory na chorobę Parkinsona. Przez następne 10 lat choroba postępuje niezwykle szybko. Ojciec przechodzi na rentę, coraz bardziej „wypada” z życia rodzinnego, nie radzi już nawet sam sobie. Do domu rodzinnego wkracza z „pomocą” matka żony. Do mojej kancelarii przyjeżdża zza granicy siostra chorego męża. „Zabrałam brata z jego własnego domu – wyrzuca z siebie z emocji – bo go wykończą, żona, teściowa i dzieci. Jest nawet bity za jakiekolwiek potknięcia chorego człowieka”. Minęło ponad 7 lat, ciężko chory ojciec mieszka z 80-paroletnią matką, pieczę nad nimi sprawuje opiekunka z PCK. Jest po rozwodzie, nadal toczy się sądowy bój o podział majątku. Przez te 7 lat nie odwiedziło go żadne z dzieci na które płaci alimenty. Dorosły już syn stawił się w sądzie aby zeznawać przeciwko ojcu o korzystniejszy dla matki podział majątku.
Jego stosunek do umierającego ojca nawet mnie, doświadczonego prawnika. wprawił w zdumienie i postawił pytanie: skąd się bierze takie zachowanie?
Przypadek trzeci: Niemal wszyscy z ich otoczenia mówili, że to wzorowe małżeństwo i rodzina. Ich miłość zrodziła się jeszcze podczas studiów. Niejako dowodem na to były ich kariery zawodowe, zarobki, okazały dom, uznanie i szacunek ludzi oraz dorosły syn kończący studia. Trochę zaskoczenia wzbudził fakt, iż nagle na świecie pojawił się kolejny syn. Ale tata był przeszczęśliwy, mama jak gdyby mniej. Gdy Maciuś osiągnął 3 latka, mama wyznała nieświadomemu mężowi, że Maciek jest dzieckiem jej kochanka, przełożonego z pracy. Właśnie postanowili, ten fakt ujawnić, bo zamierzają razem żyć. Prawny dotąd ojciec Maćka i kochający mąż, z trudem się pozbierał i o dziwo, z wyrazem ogromnej szlachetności zgodził się na wszystko,na rozwód bez orzekania o winie, powrót do biologicznego ojcostwa Maćka i podział majątku. Dziś Maciek ma 14 lat. Przez pierwszy okres dzieciństwa nie mógł zrozumieć, do kogo ma mówić tato, gdzie jest jego właściwy dom.
Czy ta kiedyś dobra babcia, u której często przebywał, to nadal jego babcia, a dziadek to jego dziadek. Jak mi wiadomo, Maciek ma nadal z tego powodu problemy w swoim wychowaniu, a także w nauce. Muszę obiektywnie przyznać, że rodzice Maćka, w nowym składzie osobowym, robią wszystko aby proces wychowania i nauczania przebiegał jak najlepiej. Czy tak będzie gdy Maciek dorośnie, pokaże jego przyszłe życie?!
I ostatni bliższy mi przykład. Kiedyś sekretarka mojej kancelarii zwierzyła się, że zadzwoniła do niej, z prośbą o spotkanie, nieznana jej, przyrodnia siostra po ojcu, z którym nie utrzymuje kontaktów. Odmówiła. Z trudem przyznała, że nie chce bo czuje żal. Spytałem do kogo i za co?
Dla porównania podałem jej własny przykład. Przez całe swoje życie dążyłem i dążę aby moje dzieci z dwóch małżeństw, żyły we wzajemnej zgodzie i z szacunkiem do siebie i rodziców.
Za dobre lub złe wychowanie naszych dzieci odpowiedzialność ponosimy My, Rodzice!
Bronisław Styczeń 2020 r.