?>

Chcę aby w naszym kraju obowiązywała dobra, narodowa strategia „ Polski Ład” i rzeczywiście zapanował „ład i porządek” . Dlaczego???

A to dlatego, że większość Polaków od dawna wie, że najgorsze cechy narodowe Polaków to:

chwiejność /niestałość/; improwizacja i krótkowzroczność; nieodpowiedzialność; ignorancja wiedzy i autorytetów,; emocjonalność i brak wytrwałości w dążeniu do celów.

I to one, w dużym stopniu, mają wpływ na wszelkie strategie, programy, plany i rzeczywiste działania.

Pisałem szerzej o tych cechach w blogu, w artykule Co nam – Polakom przeszkadza: w cywilizacyjnym rozwoju, w osiąganiu powszechnego dobrobytu? Co stoi na drodze do szczęścia /dobrostanu/ każdego Polaka? wskazując dla porównania cechy innych narodowości, szczególnie zachodnich.

A tu proszę, powstał strategiczny narodowy program, zwany

„ Nowy Ład ”.

Już sama jego nazwa przekonuje, że nareszcie rządzący chyba wyciągnęli wnioski z wiekowych naleciałości, przywar i „cech”. Zmienili dotychczasowy sposób myślenia i działania, i zupełnie po nowemu, sprawnie i nowocześnie, będą działać na lepszą i szczęśliwą przyszłość Polaków.

        Dlatego poświęcam

projektowi „POLSKI ŁAD”, 

czas i miejsce w naszym blogu o szczęściu. Przede wszystkim dlatego, że na realizację zamierzeń, tam zaplanowanych, mamy otrzymać z Unii Europejskiej łącznie 770 mld złotych. I jest to historyczna, życiowa, wyjątkowa szansa dla nas wszystkich Obywateli.

         Od sposobu i celu wykorzystania tych środków, będzie zależeć przyszłość milionów Polaków. I to nie tylko ich dobrobyt materialny, ale i dobrostan, czyli osobiste, prawdziwe szczęście każdego z nas. Tak być powinno!!!

         A wiec, nie możemy przejść obok projektu „Nowego Polskiego Ładu” obojętnie, bo być może stracimy szanse i nadzieje na dobre życie swoje, naszych dzieci i wnuków.

        Właśnie tak straciliśmy szanse Polaków i Polski, po II Wojnie Światowej, kiedy 9 lipca 1947 roku rząd Polski z Józefem Cyrankiewiczem na czele, odrzucił Plan Marshalla – Europejski Plan Odbudowy  finansowany przez Stany Zjednoczone.

Odrzuciliśmy Plan Marshalla, bo to miała być pomoc finansowa z Ameryki, ze „zgniłego Zachodu”.

Teraz, ponownie, ma to być pomoc finansowa z Zachodu, z Unii Europejskiej.

Nie popełnijmy tego samego błędu.

Skutki jego odrzucenia odczuwamy do dziś, a odzwierciedla je, w oczywisty sposób, różnica poziomów życia pomiędzy Europą Zachodnią i Wschodnią.

Zapoznałem się ze 132 stronami

„POLSKIEGO ŁADU”,

a także obejrzałem w nim 33 strony obrazków przypominających obrazki z kreskówek dla dzieci., przeplatających i mających łączyć treść programową. Nie wymyślam złośliwie, to ma w prosty sposób przemówić do naszej wyobraźni, proszę sprawdzić, działa!?!

Zrobiłem analizę jego głównych założeń i wypisałem cele do osiągnięcia.

Projekt całej narodowej strategii „POLSKI ŁAD” , częściej nazywanej: „Nowym Polskim Ładem ”, realizowany jest za 770 mld złotych z budżetu Unii. Składa się z dziesięciu elementów, zamiennie nazywanych „planami”, „ programami”,  z wybranych przez autora/autorów/, dziedzin, wartości i sfer życia.

Proszę spojrzeć na jej elementy składowe / poszczególne 10 planów/, ułożone na zdjęciu w piramidę, która obrazuje także kolejność prezentacji od jej szczytu.

Jako zawodowy prawnik, siłą rzeczy, zwróciłem uwagę na to co w „Polskim Ładzie” jest istotą i konkretem, a także na imponderabilia, a więc rzeczy niewymierzalne, ogólnikowe i nie jasne, nota bene do uznaniowej realizacji przez rządzącą władzę, w danym okresie.

Trzeba przyznać, że już same planistyczne ( i nie tylko) określenia  Polskiego Ładu, jakie nadawali mu jego autorzy, czy autor, naprawdę mogą budzić zachwyt, emocje i podziw.

Robią emocjonalne wrażenie dla nas, „zwykłych” Polaków, ot choćby takie określenia:

„ kompleksowa strategianasz plan gospodarczej odbudowy”; „ to więcej niż plan odbudowy, to strategia cywilizacyjnej zmiany”; „ reforma polskiego ładu”; „.to dźwignia, która umożliwi podniesienie znaczenia naszej Ojczyzny na gospodarczej i politycznej mapie Europy””.

Te określenia strategii, jak i poszczególnych planów, czy konkretnych działań, zdaniem autorów  mają podkreślać wielkość, skalę i znaczenie, zamierzeń na daleką przyszłość Polaków. Tak myślę.

Pamiętam jak w latach 80-tych XX wieku zwiedzałem Moskwę z udziałem rosyjskiego przewodnika i w Mauzoleum Lenina zapytałem go z głupia frant, ze zwykłej ciekawości, po co Związek Radziecki buduje kanał na pustyni Kara- Kum? I wtedy skonsternowany przewodnik, chyba kłopotliwym pytaniem, prawie wykrzyknął „ U nas wsio dołżno być łuczsze!!!”

Oczywiście, przyjmuję z wiara, że nie ten aspekt przyświecał twórcom „POLSKIEGO ŁADU”. Chociaż ekonomiczna zasadność zapisanej w nim  budowy

Centralnego Portu Komunikacyjnego i odbudowy Pałacu Saskiego,

budzi poważne wątpliwości kompetentnych specjalistów.

Czyżby zatem znaczyło to, że nadal te niezbyt dobre „cechy narodowe” stanowiły bardziej megalomańskie niż racjonalne podstawy myślenia i opracowywania tak ważnego programu?

A przecież głównym celem ma być dobrobyt Polaków, a nie monumenty narodowe, nie zawsze przynoszące korzyści dla ich indywidualnego życia i szczęścia Obywateli.

Narodowa strategia zawarta w „Polskim Ładzie” to powinna być przede wszystkim, budowa dobrej przyszłości,

dobrobytu i szczęścia ( dobrostanu)

dla przyszłych pokoleń.

Ta dobra przyszłość i dobrobyt następnych pokoleń w „Polskim Ładzie” opierać się ma na

„ Pięciu fundamentach Polskiego Ładu”.

  Wskażę je enumeratywnie, bo to jest bardzo ważna podstawa narodowej strategii, głównie za pieniądze uzyskane z Unii Europejskiej :

I – „7 proc. PKB na zdrowie”;

II. „Obniżka podatków dla 18 mln Polaków”;

III. „Inwestycje, które wygenerują 500 tys. nowych miejsc pracy”;

IV. „Mieszkanie bez wkładu własnego i dom 70 m2 bez formalności „.

V.  ”Emerytury bez podatku do 2500 PLN” .

Do fachowców należy analiza i ocena tych podstaw Polskiego Ładu, czy rzeczywiście właśnie są to najważniejsze fundamenty do budowania przyszłości Polaków za 770 mld z Unii. Z naszego obywatelskiego punktu widzenia wypada się pod nimi podpisać.

No możemy mieć tylko wątpliwości co do nowoczesności i  trwałości  czwartego fundamentu „ Polskiego Ładu”. Chodzi o

„… dom 70 m 2 bez formalności”.

Czyżby autor, autorzy, tego projektu opierali się na historycznym przykładzie „ wozu Drzymały” z 1904 roku, kiedy to Michał Drzymała, aby uniknąć pozwolenia na budowę, kupił wóz cyrkowy, który przesuwał z miejsca na miejsce, by nie płacić kary.

Myślę, że chyba każdy Polak chciałby mieszkać na stałe, jako siedzibie życia, w „nieco” lepszym domu, porównując się bardziej do nowoczesnej cywilizacji, a nie na wzór tymczasowości zamieszkania, wzięty z polskiej historii, z czasów zaborów.

I kolejna wątpliwość na gruncie cywilizacyjnego postępu i nowoczesnej przyszłości.

Czy do szczęśliwego życia Polaków, szczególnie młodych, w nowej, cywilizacyjnej przyszłości, potrzebna jest wciąż smutna, narodowa przeszłość  i poszerzona edukacja o takiej historii?

Stąd można mieć uzasadnione wątpliwości do celowości wydatków na program:

” Więcej historii w programie nauczania”?!

 No i czy musimy przeznaczać otrzymane z Unii pieniądze, np.; na program

„Rozwój Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL”.

I mimo, że jestem przedstawicielem starszego pokolenia nie bardzo rozumiem dlaczego w tej słusznej strategi na przyszłość będziemy budować

„sieć (100) nowoczesnych muzeum”

Swoją drogą zapewne Polacy, podobnie jak ja, chcieliby wiedzieć:

Kto imiennie jest autorem, autorami, tak ważnego dla nas programu, bo kreślącego dobrobyt Polaków na przyszłe dziesięciolecia?

Jacy kompetentni ludzie, zespoły specjalistów i na jakich podstawach, badaniach, opracowaniach naukowych, chcą zbudować dobrobyt i nasze przyszłe, szczęśliwe życie?

Podobają mi się w „Polskim Ładzie”, takie zamierzenia i cele, o których piszemy w naszym blogu, a więc te, które choć nie bezpośrednio, ale mogą być działaniami Państwa na drodze do szczęścia Polaków (nie mylić z planowanymi  w nim celów dla dobrobytu).

My, czytelnicy bloga o prawdziwym szczęściu-

czyli o dobrostanie

(przyzwyczajam do polskiego określenia szczęścia, odróżniającego go od

dobrobytu

– materialnego), z zadowoleniem przyjmujemy umieszczenie w miliardowych wydatkach z unijnych pieniędzy, pięciu niezwykle ważnych elementów szczęścia, to jest „ zdrowia, rodziny,  dziecka/dzieci , wychowania, pracy.

I tak, z dziesięciu zasadniczych elementach składowych całej strategii „Polski Ład”,  cztery to programy, które /z nazwy tytułu/ powinny dotyczyć  budowy naszego szczęśliwego życia, a więc dobrostanu. Są to następujące projekty:

„ Plan na zdrowie”;

 „ Uczciwa praca-godna płaca”;

 ” Rodzina i dom w centrum życia”;

 „Przyjazna szkoła i kultura na nowy wiek” .

Wszyscy wiemy, szczególnie dziś w czasach pandemii, że bezspornie najważniejszym środkiem do prawdziwego szczęścia dla wszystkich jest

ZDROWIE.

Dlatego z wielkim zadowoleniem należy przyjąć umieszczenie na pierwszym miejscu w narodowym

„POLSKIM ŁADZIE”,

 jako najważniejszego celu, strategicznego

„PLANU NA ZDROWIE”.

Podkreślam planu strategicznego, albowiem, według mnie, jako prawnika, poszczególne programy tej strategii narodowej powinny być jeszcze dokładnie przeanalizowane i dopracowane przez kompetentnych specjalistów-ekspertów, a następnie poddane konsultacji społecznej i dopiero przyjęte przez polski parlament w drodze ustaw.

W programie:

Centrum Dziecka i Rodziny,  

planowane instytucjonalne przekształcenie publicznych Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych w Centra Dziecka i Rodziny, uważam za dobrena przyszłość,  dla rozwoju dziecka i rodziny.

Również pozytywnie należy oceniać program:

„  Dodatkowy model wsparcia psychologicznego oraz gabinet psychologiczno-pedagogiczny w każdej szkole,

w którym w każdej szkole i przedszkolu będzie świadczona fachowa pomoc z zakresu psychologiczno-pedagogicznego w procesie nauczania i wychowania.

Niestety, realizacja tych pięciu wartości, wręcz koniecznych do szczęścia,

( zdrowie, rodzina,  dziecko/dzieci , wychowanie- w tym wykształcenie,, praca )

została ograniczona, prawie wyłącznie, pod kątem materialnym, finansowym, a nie w celu psychicznego zadowolenia Polaków, satysfakcji, np. z pracy, które to efekty niematerialne mogą decydująco wpływać na szczęście (dobrostan) Polaków.

Tak nawiasem mówiąc, w oficjalnej treści „Polskiego Ładu”, nie znalazłem w żadnej jego części, w poszczególnych programach, wyrazu- pojęcia „szczęście” lub „dobrostan”.

I trudno się dziwić bowiem podstawowy cel narodowej strategii „ Nowy Polski Ład” został jednoznacznie tak zapisany we

Wprowadzeniu „Dlaczego Polski Ład”:

„ Nadal chcemy kontynuować budowę państwa dobrobytu, które nie będzie odbiegać od europejskich standardów. Nadal marzymy o Polsce, w której wszyscy

będą mogli bezpiecznie żyć i pracować za godne pieniądze.

Dlatego odpowiedzią na wyzwania, które postawił przed nami kryzys COVID-19, musi być nowa strategia działania.”

Tak więc cel narodowej strategii „Nowego Ładu” dla Polaków, to

„ żyć i pracować za godne pieniądze”,

a nie aby każdy Obywatel mógł żyć szczęśliwie, a z pracy miał, oprócz godziwych pieniędzy, satysfakcję.

Niestety tak jak nie ma w narodowej strategii celu

szczęście-dobrostan Polaków,

tak też w tekście nie ma nawet słowa o ich szczęściu.

Widocznie jego twórcy/ twórca/, nie znajdują miejsca dla szczęścia Polaków, w tak ważnym narodowym dokumencie.

Czyżby  twórcy „Polskiego Ładu” uznali, że w Polsce jeszcze za wcześnie mówić  o szczęściu, a co dopiero dążyć do niego, a liczy się tylko dobrobyt materialny?!

Bronisław                                                   na ostatni weekend czerwcowy 2021 r


Moje lekarstwo na samotność?! A jakie jest Twoje? Podziel się z nami! Być może uszczęśliwisz innych! Robiąc ten dobry uczynek, tym samym i Ty doświadczysz „odrobinę” szczęścia!!!

W poprzednim poście, (artykule-brzmi bardziej swojsko), pisałem dlaczego tak trudno jest zbudować drugi ( a już kolejny?!) związek małżeński /partnerski/.

Ponieważ tak dużo czytelników było nim zainteresowanych, a jeden napisał, że „ w gruncie rzeczy odwodzę od wchodzenia w kolejny związek i sugeruję, że lepsza jest samotność”, uznałem, że być może niechcący, mimo dobrej woli, przestrzegałem i zniechęcałem do wchodzenia po raz drugi i kolejny w związek z drugą osobą, a więc niejako zachęcałem do samotności.

Nie, po trzykroć nie!!! Do prawdziwego szczęścia można dojść tylko we dwoje!!!

Człowiek, biologicznie rzecz biorąc jest istota stadną (cel prokreacji można jak dotąd spełnić tylko we dwoje), i nie powinien żyć samotnie. Wiem jak ciężko żyć samemu, kiedy już doznało się dobra bycia we dwoje. ”Trochę” takiej samotności doświadczyłem sam po rozstaniu i rozwodzie w drugim małżeństwie.

Dlatego dziś czuję się w obowiązku natychmiast to nadrobić i wspomóc wszystkich samotnych oraz tzw. „pseudo singli”, a także „samotnych we dwoje”.

 „Pseudo singli” dlatego, że po latach prawniczej praktyki zawodowej wiem sporo o czym tak naprawdę marzą single.

 A samotnych we dwoje spotykałem prawie w co drugim rozwodzącym się małżeństwie.

Tyle tylko, że singielki i single na siłę wmawiali sobie, że jest im dobrze i pozorowali radość z „dobroci” samotności, a Ci ostatni swoją samotność przeżywali bardziej w ukryciu, często maskując się na zewnątrz, rzekomo dla dobra rozpadającego się związku.

Kiedy przeżywałem kolejny rok samotności, zrobiłem sobie taką samotną „burzę mózgu”. Siadłem wieczorem w domu, wyłączyłem media, „wyłączyłem”  dopływ innych złych myśli i w drodze spokojnej analizy doszedłem do jednego, ważnego wniosku.

„ Muszę zrobić wszystko aby przestać myśleć o swojej samotności. Żalić się na sobą, nad swoim złym losem i nostalgicznie „sycić” się swoją samotnością i bezradnością”.

Za każdym razem kiedy będzie powracać takie myślenie muszę natychmiast je odrzucić poprzez „jakieś” aktywne działanie.

Ta własna „burza mózgu” i postanowienie o podjęciu „jakiegoś aktywnego działania” okazało się  skutecznym środkiem, najpierw na doraźne, a następnie na stałe, wyrzucenie z podświadomości poczucia samotności i zastąpienie go pozytywnym myśleniem i aktywnością życiową.

I w ten sposób postępuję do dziś i to  nie tylko gdy chodzi o złe myśli o samotności. Także w każdym przypadku zbyt natarczywego, negatywnego myślenia w każdej innej sprawie.

W momencie nadejścia stresu lub pierwszych symptomów „choroby” samotności, natychmiast wyciągam swoje konkretne” lekarstwo”, które dobieram odpowiednio do aktualnego stanu psychicznego i fizycznego, możliwości zastosowania, miejsca i czasu.

Na przykład:

Kiedy jestem w domu i coraz bardziej doskwiera mi samotność, natychmiast wybieram się do dużego sklepu, między ludzi i albo kupuję coś rzeczywiście potrzebnego, albo też tylko pochodzę, popatrzę na półki, na ludzi, ich twarze, co myślą, czym żyją, posłucham gwaru, być może nawet kogoś spotkam, zagadam.

To może być nie tylko duży sklep, a także każdy inne miejsce z większą ilością ludzi, np.: kawiarnia, park, deptak, itp.;

Chodzi o to, by otoczenie zewnętrzne, ruch, gwar, obraz, zahamowało i wyrzuciło ze mnie pogłębiający się w danej chwili proces negatywnego myślenia o samotności!

Kiedy jest już za późno na wyjście z domu, to zamiast siedzieć lub leżeć w jednym miejscu, zrywam się do jakiejś roboty w domu lub przerywam negatywne myślenie, zagłuszając takie myślenie dostępnymi mediami. Wybierając odpowiedni rodzaj programu TV,  muzyki, czy wchodzę na internet i czytam ostatnie ciekawostki, także plotki o znanych ludziach, politykach, celebrytach, zawsze raczej na wesoło. Nie oglądam smutnych filmów, nie czytam tragicznych wiadomości, nie słucham nostalgicznej muzyki.

Na przykład alternatywnie: biorę się za rozwiązywanie krzyżówek, lub innych rozrywek umysłowych, przygotowuję plan dnia na jutro, robię listę zakupów, itp.

Albo: szukam sportu w TV, włączam radio z muzyką wesołą lub taką którą lubię, puszczam nagrania, a czasem piszę posty o pozytywnym temacie, taki jak np. ten. Mam kupione nagrania z muzyką relaksacyjną specjalnie w tym celu.

Słowem wybieram taki rodzaj aktywnego zajęcia by nie siedzieć, leżeć i pogłębiać negatywne myślenie o samotności ( i nie tylko).

 Ale te przykłady i ta metoda terapii jest doraźna, a nie na całkowite wyjście z „choroby” samotności.

Taka „burza mózgu” i o podjęciu  „jakiejś aktywności” zamiast marazmu  w samotności, jest bardzo dobrym działaniem i nie tylko doraźnym. Powinno ono być etapem wstępnym dłuższego procesu wychodzenia z samotności na stałe. To taka „pigułka” na podświadomość powodująca doraźną zmianę sposobu myślenia, z negatywnego o samotności, na pozytywne – zrobienie czegoś dobrego, pozytywnego, korzystnego w danej chwili lub na najbliższą przyszłość.

Dalej idąc „medycznie”, skoro mamy mówić o „lekarstwie” na skuteczną terapię i całkowite wyleczenie się z samotności, to dopiero pełna „diagnoza i zalecenia lekarskie” o sposobie leczenia są najważniejsze w walce z poczuciem, stresem i depresją z powodu samotności. Cały czas mam na myśli moje samodzielne wychodzenie z kryzysu samotności, jeszcze bez pomocy psychologa, psychoterapeuty, czy też lekarza odpowiedniego specjalisty.

A zatem teraz to najważniejsze! Sposób leczenia! Jakie „leki” zastosować w leczeniu „choroby samotności” mając na uwadze aktualny stan „.pacjenta”?

Czyli co mogę zrobić aby w ogóle przestać myśleć o samotności?

Jaki środek, sposób, działanie, mam wykonać aby był dla mnie najprzyjemniejszy i  lubiany ?

No i czy będzie on skuteczny na stale, bądź na jak długo wyłączy moje negatywne myślenie?.

Znalezienie takiego środka, sposobu przeciwdziałania, jego zastosowanie i wykonanie, jest właśnie tym najlepszym panaceum na samotność.

Powinien to być taki sposób, taka ogólna metoda leczenia samotności ( i nie tylko jej), która na stałe wyeliminuje z podświadomości poczucie samotności oraz nie pozwoli na powrót myślenia o niej do codziennego życia.

I teraz wkraczamy w najważniejszą rzecz w kompleksowym leczeniu z chorobą samotności, z zamiarem całkowitego uzdrowienia.

Powiem krótko:

Najlepszym lekarstwem, które może nas całkowicie wyleczyć z samotności jest stała bliskość drugiej, kochanej i kochającej, osoby.

To właśnie brak bliskości w istniejącym związku rodzi poczucie samotności we dwoje.

Czym tak właściwie jest bliskość w związku? Tak często powtarzane słowo, a jednak traktowane jak powszedni frazes, w gruncie rzeczy bez głębszej, jakże ważnej treści?

Trudno jest w jednym zdaniu opisać bliskość. Według mojej definicji wywiedzionej z wieloletniej praktyki i doświadczenia życiowego :

Bliskość to szeroko rozumiane poczucie stałej potrzeby obcowania z partnerem przez utrzymywanie więzi emocjonalnej (uczuciowej), intelektualnej, fizycznej (współżycie seksualne) oraz ekonomicznej (prowadzenie gospodarstwa domowego).

– Potrzeba bliskości jest według mnie pierwszym, koniecznym i najważniejszym warunkiem istnienia stałego, zgodnego związku miłosnego dwojga ludzi. – Jest to podstawowa przesłanka, dzięki której związek może przetrwać przez całe życie partnerów.

Brak bliskości w związku daje się zauważyć w kolejnych cechach jak brak zaufania, zła komunikacja między partnerami, no i samotność partnerki/ra/. W dłuższej perspektywie brak bliskości prowadzi do rozpadu związku i rozwodu w małżeństwie. Więcej o bliskości, na czym polega i  jej przejawach w związku czytaj t u t a j .

Czy tym złotym środkiem i panaceum na samotność może być przede wszystkim stała bliskość drugiego, kochanego człowieka?

Dla mnie tak. Dlatego też całe życie poszukiwałem kobiety,  by stworzyć dobry  związek, z wzajemną miłością, szczęśliwą rodziną i dobrze wychowanymi dziećmi.

A dla Ciebie drogi czytelniku, jakie jest najlepsze lekarstwo na samotność???

Podziel się swoim sposobem „walki” i wychodzenia z samotności, tym doraźnym i tym na całkowite wyleczenie.

Kończę rozważania o samotności pozytywnym stwierdzeniem:

„ Każdy człowiek jako istota społeczna powinien dążyć do szczęścia żyjąc wśród ludzi, godnie i zgodnie, najlepiej najpierw we dwoje, następnie w rodzinie, wśród bliskich i wszystkich innych dobrych ludzi „

W ten sposób zaprzeczam domysłom jakobym w poprzednim artykule

Dlaczego tak trudno jest zbudować drugi ( a już kolejny???) związek małżeński /partnerski/”

zniechęcał do wchodzenia w kolejny związek, sugerując lepsze życie w samotności.

Bronisław                                                                         19 czerwca 2021


BLISKOŚĆ to najlepszy wskaźnik miłości w związku małżeński/innym stałym

Co oznacza bliskość we wzorowym związku miłosnym?

Najprościej i najkrócej można powiedzieć, że bliskość to poczucie stałej potrzeby bezpośredniego obcowania z ukochaną osobą, partnerem w związku. W idealnym związku miłosnym powinna ona przybierać wszystkie postaci: emocjonalną, intelektualną i fizyczną. Przy okazji zwracam uwagę, że w związku miłosnym uczuciowym (emocjonalnym) nie musi występować więź ekonomiczna, jak w kolejnych fazach związku miłosnego, to jest w związku małżeńskim (stałym partnerskim – konkubinacie), rodzinnym i związku trzeciego wieku. Oznacza to, że bliskość z ukochaną osobą powinna polegać na pełnej akceptacji i zadowoleniu z bezpośredniej styczności partnerów wszystkimi zmysłami, czyli wzrokiem, dotykiem, słuchem, węchem, smakiem, a także szóstym zmysłem, czyli zdolnością wyczuwania oznak niezauważalnych (intuicją, wyjątkową wrażliwością, empatią i telepatią).

Bliskość polega na kontakcie, i to kontakcie szczególnego rodzaju, będącym wynikiem pełnej więzi uczuciowej między dwiema kochającymi się osobami. Ten wyjątkowy kontakt polega na tym, że z pełną szczerością i zaufaniem powierzyłbyś, Czytelniku, partnerowi wszystkie tajemnice i zamiary swojego serca. To tak jakbyś rozmawiał ze sobą. Jest to zdolność do rozumienia i współprzeżywania emocji, uczuć, pragnień, trosk, kłopotów i różnych innych zachowań partnera w związku. W życiu codziennym potrzeba bliskości dwojga kochających się partnerów powinna wyrażać się w bezpośredniości kontaktów, bliskiej styczności, szczerych i otwartych rozmowach, czułości i serdeczności, szacunku i życzliwości. Słowem, między partnerami nie może być żadnego dystansu fizycznego ani psychicznego. Stała potrzeba bliskości powinna być także wynikiem zadowolenia z codziennej, bezpośredniej styczności i kontaktów z kochanym partnerem.

W potocznym rozumieniu tę emocjonalną potrzebę bliskości nazywamy „chemią”, która łączy partnerów związku miłosnego. Pod tym określeniem kryje się istota bliskości, czyli silna świadoma i podświadoma potrzeba bycia z kochaną osobą, odczuwana z głębi serca, myśli i ducha. Jednym z najistotniejszych elementów bliskości w związku miłosnym (partnerskim) jest pożądanie seksualne jako jedna z postaci bliskości fizycznej. Według seksuologów pełna bliskość seksualna jest wynikiem rozkoszowania się seksem, a pełną satysfakcję seksualną można osiągnąć dzięki wszystkim zmysłom lub każdemu z osobna.

Jak powinna wyglądać bliskość we wzorowym małżeństwie?

Poczucie bliskości to najlepszy wskaźnik szczęścia małżeńskiego. Trzeba zatem robić wszystko, aby w Twoim związku małżeńskim, Czytelniku, zagościło na stałe wzajemne poczucie bliskości. Brak bliskości to istotna przeszkoda do zawarcia małżeństwa i tworzenia jakiegokolwiek stałego związku partnerskiego. Z kolei jej postępujący zanik jest bardzo ważnym symptomem rozkładu małżeństwa. Niemożność lub niechęć usunięcia tej przeszkody w związku moim zdaniem prowadzi niechybnie do jego całkowitego rozpadu.

Jak wcześniej wspomniałem, uczucie miłości jest nierozerwalnie związane z bliskością i odwrotnie, bez bliskości emocjonalnej nie może istnieć prawdziwa miłość. Logiczną i praktyczną konsekwencją tego faktu jest wniosek, że nie może być szczęśliwego małżeństwa bez miłości.

Bliskość intelektualna to równy, zbliżony lub odpowiedni dla partnerów ich poziom „mądrości” dający gwarancję wzajemnej komunikacji, zrozumienia, czyli zgodnego, szczęśliwego i trwałego małżeństwa. Praktycznym przykładem braku bliskości intelektualnej między małżonkami lub partnerami stałego związku jest stwierdzenie jednego z nich: „Nie chcę, nie lubię z tobą rozmawiać, przebywać, bo nie wiem, o co ci chodzi, bo się nie rozumiemy”. Bliskość fizyczna to codzienne pożycie partnerów wyrażające się w bezpośredniej styczności, kontaktach, a przede wszystkim we współżyciu fizycznym (seksualnym).

W tym miejscu muszę przypomnieć, że w zasadzie kwestia istnienia bliskości między partnerami powinna być już definitywnie rozstrzygnięta na etapie narzeczeństwa i miłości romantycznej jako warunek konieczny istnienia miłości przed zawarciem małżeństwa. W tym kategorycznym twierdzeniu chodzi o to, by już na etapie narzeczeństwa partnerzy doszli indywidualnie do wniosku, że odczuwają właściwie rozumianą bliskość. W związku małżeńskim powinna być ona już tylko podtrzymywana i wzmacniana. Rzadziej zdarza się, że utracona bliskość może być skutecznie przywracana na nowo na przykład po zdradzie partnera lub w przypadku jej wygaśnięcia z innych przyczyn.

Jak powinni postępować współmałżonkowie (partnerzy stałego związku), aby do końca trwania związku małżeńskiego utrzymywać bliskość emocjonalną?

Bliskość uczuciowa to wspólne, intymne przeżywanie uczuć, emocji, wrażeń, uniesień, zmartwień i odczuwania innych zdarzeń powstających w życiu dwojga osób, których łączy stały związek partnerski (małżeński, konkubinat czy inny stały).

Radzę już na wstępie przyjąć, że drogę do bliskości z ukochaną osobą należy rozpocząć od siebie. Najpierw odsłoń się, Czytelniku, ze swoim uczuciem wobec ukochanej osoby, ujawnij emocje. Bądź prawdziwy, autentyczny, otwarty, szczery. Odrzuć maskę, pokaż otwartą twarz i bądź sobą. Ujawnij rzeczywiste swoje pragnienia, marzenia wobec ukochanej osoby. Jeśli takiego Ciebie będzie postrzegać na co dzień Twoja żona (mąż), to nie pozostanie jej (jemu) nic innego, jak dostosować się do Twojej autentyczności, prawdziwości myślenia i postępowania. Staniecie się sobie bliżsi! Jeśli tak się nie stanie, otrzymasz sygnał, że istnieje potrzeba zastanowienia się, co jest z Waszą bliskością. Przecież wszyscy tęsknimy za kimś, przed kim będziemy mogli się otworzyć, wyżalić, „wyspowiadać”, czasem zrzucić kamień z serca, z kim wspólnie przeżywa się sukcesy i skacze z radości, bez żadnych zahamowań.

Jeśli boisz się otworzyć przed partnerem w związku, Czytelniku, zapewne masz ku temu jakieś powody. Zastanów się, co to jest. Czy warto je zamykać w sobie kosztem pełnej bliskości i narażania się na brak zaufania ze strony partnera? Chyba nie chcesz być samotny ze swoimi problemami i uciekać przed bliską osobą w chwilach naturalnej słabości? Zerwij wszelkie blokady i wewnętrzne bariery. Pozbądź się narzuconych nakazów, zakazów i przesądów przejętych od rodziców, nauczycieli, ze starych tradycji społecznych, z religii i kultury mijających wieków. Twoje obawy i lęki przed uzewnętrznieniem się przed osobą, którą przecież kochasz i wybrałeś na dobre i na złe, są zupełnie nieuzasadnione. Jeśli nie wierzysz mi teraz, to w sprzyjających okolicznościach spytaj współmałżonka wprost: czy chciałby znać Twoje najskrytsze myśli, ukryte pragnienia, twoje tajemnice? Czy dzieliłby z Tobą problemy, nawet te, których rozwiązanie jest zależne wyłącznie od Ciebie?

Przede wszystkim zawsze bądź szczery wobec swojego wewnętrznego głosu, Czytelniku, słuchaj swojego serca i nie kieruj się głosem innych w intymnych sprawach dotyczących Was i Waszego związku.

Tego, jakie znaczenie ma bliskość uczuciowa i jej utrzymanie przez całe życie w małżeństwie, doświadczysz osobiście u schyłku życia. Już dziś, idąc ulicą, w parku na spacerze przyjrzyj się, jak pięknie i kojąco wygląda para staruszków czule szepczących i trzymających się za ręce.

Co mają robić małżonkowie (partnerzy związku stałego), aby osiągnąć bliskość intelektualną, utrzymywać ją do końca życia i umiejętnie wykorzystywać do osiągania najważniejszych wartości na drodze do prawdziwego szczęścia?

Więź intelektualna to odpowiedni dla partnerów w stałym związku (małżeństwie, konkubinacie) „poziom mądrości”. To stwierdzenie brzmi zbyt ogólnie i teoretycznie. Z praktycznego punktu widzenia chodzi o poziom wiedzy nabytej i co najmniej otrzymanej przez partnerów przez naukę, praktykę i doświadczenie oraz umiejętność jej wykorzystywania. To właśnie ten odpowiedni poziom mądrości ma dać partnerom związku bliskość intelektualną, która ma ich łączyć, jednoczyć i ułatwiać podejmowanie decyzji. Na początek muszę przypomnieć, że to, czy partnerzy są dopasowani pod względem poziomu intelektualnego, a więc wiedzy rozumianej jako „mądrość”, powinno zostać przez nich rozstrzygnięte przed zawarciem związku małżeńskiego. Jeżeli jednak tak się nie stało, to jest oczywistym błędem popełnionym na etapie miłości romantycznej w narzeczeństwie. Partnerzy powinni go jak najszybciej wyeliminować po zawarciu małżeństwa i stwierdzeniu niedopasowania pod względem intelektualnym. To jest niezwykle trudna decyzja, bo wstydliwa i przykra, kiedy przekazujemy zakochanemu partnerowi sygnał o jego za niskim poziomie intelektualnym. Trzeba ją podejmować rozważnie, z wyczuciem. Przede wszystkim ma to być niewymuszona decyzja zainteresowanego partnera, a następnie wspólna małżeńska. Rozmaicie może wyglądać kwestia bliskości intelektualnej w czasie trwania małżeństwa przez całe wspólne życie. Osobiście na gruncie zawodowym poznałem sytuacje, które stawały się jedną z ważnych przyczyn rozwodu. Jedna z nich to przykład negatywny, którego należy unikać. Małżonek, człowiek z wyższym wykształceniem specjalistycznym, niepracujący w wyuczonym zawodzie, z różnych innych przyczyn przestał w ogóle interesować się jakąkolwiek dziedziną wiedzy, nawet innej zawodowej. Nie czytał i nie słuchał prawie żadnych informacji bieżących o świecie, o życiu, choćby innych ludzi. Po prostu zamknął się w sobie. W tym małżeństwie nastąpiła utrata poczucia bliskości intelektualnej, niestety bezpowrotnie – z tej i innych przyczyn małżeństwo się rozpadło, a sąd orzekł rozwód.

Inny przykład. Zakochani młodzi ludzie, on technik protetyk (od sztucznego uzupełniania uzębienia), ona po studiach z zakresu organizacji i zarządzania, po trzyletniej burzliwej miłości romantycznej zawarli związek małżeński. Mąż w ciągu kilku lat, jako dobry, znany na tym rynku usług specjalista, niemal całkowicie poświęcił się pracy zawodowej, uzyskując coraz to wyższe dochody dla dobra małżeństwa. Żona w tym czasie systematycznie podnosiła i doskonaliła swoje kwalifikacje. Dostrzegali to przełożeni i promowali ją tak, że po pięciu latach z inspektora w dziale organizacyjno-prawnym awansowała na stanowisko zastępcy dyrektora dość dużej firmy. Przez kolejne 20 lat małżeństwa każdy z partnerów znakomicie wykonywał swoje cele zawodowe, poświęcając na nie prawie w całości życie prywatne. Z tego też względu (tak tłumaczyli oboje) małżonkowie nie mieli żadnych wspólnych zainteresowań intelektualnych, kulturalnych, rozrywkowych. Ponadto mąż, przebywając ciągle w swojej pracowni, poza domem, przestał interesować się światem zewnętrznym, tym, co się dzieje w kraju, na świecie, a nawet w najbliższym otoczeniu. Żona podczas jednego z częstych wyjazdów służbowych poznała mężczyznę, który, jak później stwierdziła, dawał jej poczucie wspólnoty intelektualnej, to, czego nie czuła przez tyle lat życia z mężem. Podczas procesu rozwodowego wyznała prawie wprost, że w ich małżeństwie nie było od dawna żadnej bliskości, w tym emocjonalnej i intelektualnej. Od początku zabrakło czasu na wspólne, „prywatne” życie emocjonalne, intelektualne, w tym zaspokajanie potrzeb kulturalnych, rozrywkowych, relaks i wypoczynek. Prawda też tkwiła w zaniechaniu przez męża własnego rozwoju osobistego, braku chęci dorównania aspiracjom osobistym i rozwojowi intelektualnemu żony. Na tych i podobnych praktycznych przykładach odpowiadam na pytanie, co robić, aby w małżeństwie wciąż istniała więź intelektualna.

Trzeba przez cały czas trwania małżeństwa mieć i stale utrzymywać taki poziom wiedzy, który będzie stanowić wspólną płaszczyznę porozumienia, rozmów, przeżyć i emocji. Ma on łączyć małżonków w codziennym życiu i dawać poczucie bliskości. Może to być wiedza fachowa, zawodowa albo życiowa, wynikająca z pogłębiania wiedzy już zdobytej podczas nauki, z nowo pozyskanej w ramach osobistego rozwoju oraz z doświadczeń własnych i innych.

Trzeba ze światem iść do przodu. Każdy partner związku powinien żyć i rozwijać się intelektualnie, a nie pozostawać w tyle za postępem cywilizacyjnym. Powinien być żądny nowej wiedzy, informacji, wiadomości. Należy czytać i słuchać. Pogłębiać swoją wiedzę, a tym samym mądrość życiową. Interesować się tym, czym żyje partnerka (partner), co przeżywa, czym się interesuje. Trzeba zawsze pamiętać, że świat idzie do przodu z postępem cywilizacyjnym. Kiedy człowiek stanie na pewnym etapie zdobytej wiedzy i mądrości, oznaczać będzie, że wraz z upływem czasu pozostaje zacofany, coraz bardziej w tyle za innymi, w tym za partnerem i innymi członkami rodziny.

Jeżeli jeden partner widzi i uważa, że drugi zapada w marazm intelektualny i może dojść do utraty bliskości w tym zakresie, nie może czekać. Powinien, a wręcz dla dobra małżeństwa musi, podjąć odpowiednią inicjatywę, a następnie pomocne działania dla zachowania bliskości intelektualnej na wyrównanym poziomie intelektualnym. Znaleźć nowe bądź pobudzić dotychczasowe zainteresowania intelektualne partnera. Przecież małżonkowie powinni się wspierać i pomagać sobie, tak jak przyrzekali, zawierając małżeństwo na dobre i na złe.

Jak powinni postępować współmałżonkowie (partnerzy stałego związku), aby łączyła ich bliskość fizyczna do końca życia?

Jak wskazywałem w rozdziale o miłości, bliskość fizyczna powinna wyrażać się w bezpośredniości kontaktów, bliskiej styczności, co oznacza, że między partnerami nie może być dystansu fizycznego. Szczególnie ważnym elementem tej bliskości jest współżycie. Skoro podstawą faktyczną istnienia dobrego małżeństwa jest miłość, to oznacza, że nie może być mowy o szczęśliwym małżeństwie bez współżycia seksualnego, opartego na pełnej bliskości, w tym fizycznej, emocjonalnej i intelektualnej. Zwracam uwagę, że mówię o szczęśliwym małżeństwie i pełnej bliskości w tych trzech postaciach.

Myślę, że w początkowym okresie małżeństwa pożądanie seksualne nie wygaśnie samo przez się przez kilka, a nawet kilkanaście lat. Oczywiście pod warunkiem, że takie fizyczne pragnienie istniało w okresie narzeczeństwa, a miłość była nie tylko romantyczna, ale głęboka i trwała. W tym też okresie najczęściej małżonkom się wydaje, że nie ma potrzeby podejmowania jakichkolwiek kroków dla utrzymania lub podtrzymania współżycia seksualnego. I to jest pierwszy błąd – przekonanie, że po zawarciu związku małżeńskiego nadal istnieje i będzie trwać takie samo poczucie bliskości fizycznej w małżeństwie jak w czasie miłości romantycznej. Szczególnie, kiedy wkroczyły w nowe życie związku miłosnego realia życia małżeńskiego, gdy w związku z tym coraz częściej do małżeństwa wkrada się brak czasu na uniesienia miłosne lub odczuwa się zmęczenie i chęć odpoczynku.

Pamiętaj, Czytelniku, że nie można liczyć na ciągłość i taką samą intensywność seksualną w żadnym stałym związku. Bliskość wynikająca ze wspólnego zamieszkiwania, wspólnego łoża, wspólnego spożywania posiłków, wspólnego spędzania czasu, a później ze wspólnego wychowywania dzieci nie zawsze pozwala na trwałą namiętność seksualną. Z upływem czasu coraz częściej namiętne pożądanie i seks stawać się będzie zaspokajaniem popędu.

Wiedząc o tym, współżycie seksualne w małżeństwie urozmaicaj, uatrakcyjniaj i wzbogacaj. O tym będę pisał w części poświęconej satysfakcjonującemu współżyciu seksualnemu.

Bliskość fizyczna, oprócz pożycia seksualnego, to gama bezpośrednich kontaktów wyrażana za pomocą wszystkich zmysłów: dotyku, wzroku, węchu, słuchu, smaku. Trudno zresztą sobie nawet wyobrazić satysfakcjonujące współżycie seksualne małżonków bez wykorzystywania któregoś lub wielu zmysłów. Jednak pożycie małżeńskie to nie tylko seks. To przede wszystkim codzienny bezpośredni kontakt dwojga ludzi, którzy mają żyć i zaspokajać swoje potrzeby oraz realizować wspólne i osobiste cele życiowe. Czy jest to możliwe bez bezpośrednich kontaktów, bez rozmów w zasięgu wzroku i słuchu? Wniosek może być tylko jeden: bez takiej bliskości fizycznej nie można tworzyć szczęśliwego związku. Nie można realizować celów małżeństwa, rodziny i osobistych bez rozmów, wspólnego rozwiązywania problemów i podejmowania decyzji twarzą w twarz. Myślę, że każdy wie już, co trzeba robić i jak postępować, aby w związku istniała bliskość fizyczna do końca życia. Niemniej spróbujmy razem uporządkować przynajmniej podstawowe zasady postępowania.

Pamiętaj, Czytelniku, by co dzień szczerze okazywać miłość, emocje, uczucia i swoje przywiązanie w bezpośredni sposób i poprzez fizyczny kontakt. Możesz to czynić przez przytulanie, obejmowanie, dotykanie, pieszczenie, całowanie, uśmiech, przyjazne gesty i mimikę ciała. Bardzo dobrym przykładem jest wyrażanie podziwu i uznania dla partnera słowem i gestem przynajmniej raz dziennie.

Najbardziej powszechnym i sprawdzonym sposobem na nawiązanie i utrzymanie bliskości fizycznej jest szczera, otwarta i kulturalna rozmowa. O umiejętności prowadzenia rozmów w związku będę pisał w dalszej części tego rozdziału.

Czyń wszystko, co możesz, Czytelniku, aby twój małżonek miał jak największą satysfakcję ze współżycia seksualnego. To ona jest najważniejszym ogniwem bliskości fizycznej. Każdy przejaw braku satysfakcji seksualnej powinien być sygnałem alarmowym dla drugiego małżonka o zagrożeniu bliskości w związku, a co za tym idzie – o początkach rozkładu małżeństwa.

Jeżeli masz obawy, lęki, opory, blokady wewnętrzne przed pełną bliskością wobec małżonka, wyniesione z dzieciństwa lub młodości, od rodziców, nauczycieli, otoczenia, środowiska czy religijne, pozbądź się ich. One są mniej ważne niż Twoja miłość, Twoje szczęście małżeńskie, Wasza przyszłość do końca życia. Nie warto tego stracić dla kilku chwil rzekomej słabości płynącej z całkowitego otwarcia się przed ukochaną osobą.

Kończąc temat bliskości w małżeństwie, muszę wyraźnie podkreślić, że nie oznacza ona idealnej zgodności i jedności we wszystkich sferach życia małżeńskiego. Każdy z małżonków zachowuje swoją odrębność, swój indywidualizm, charakter i osobowość. Bliskość nie oznacza także idealnego porozumienia w każdej domowej sprawie. Natomiast każdy z małżonków, zachowując swoje zdanie, poglądy, powinien dążyć do optymalnej zgodności i jedności w działaniu na wspólną rzecz, jaką jest szczęście małżeńskie. Żadne małżeństwo, żaden związek partnerski nie będą szczęśliwe, gdy chociaż jeden partner nie ma poczucia bliskości ze swojej strony lub nie odczuwa bliskości drugiego partnera.

ZAPAMIĘTAJ!

– Bliskość to szeroko rozumiane poczucie stałej potrzeby obcowania z partnerem przez utrzymywanie więzi emocjonalnej (uczuciowej), intelektualnej, fizycznej (współżycie seksualne) oraz ekonomicznej (prowadzenie gospodarstwa domowego).

– Potrzeba bliskości jest według mnie pierwszym, koniecznym i najważniejszym warunkiem istnienia stałego, zgodnego związku miłosnego dwojga ludzi. Jest to podstawowa przesłanka, dzięki której związek może przetrwać przez całe życie partnerów.

– Niewskazane jest, by w stały związek łączyła się osoba nieodczuwająca potrzeby bliskości z partnerem pod jakimkolwiek względem, w jakiejkolwiek postaci lub jakimkolwiek organem zmysłu. Dotyczy to także człowieka nieakceptującego lub tolerującego na siłę choćby jeden aspekt osobowości partnera lub jakikolwiek pojedynczy rodzaj styczności, którymkolwiek zmysłem (dotykiem, węchem, wzrokiem, słuchem itp.).

– Pierwszym ważnym objawem rodzącego się kryzysu w związku jest pojawienie się potrzeby samotności, „uwolnienia się” od partnera. Zbagatelizowanie tego objawu z czasem może powodować narastanie ochoty przebywania w samotności, a tym samym powolne zrywanie więzi bliskości.

– Przeszkodą w uzyskaniu pełnej satysfakcji seksualnej są często ograniczenia bliskości fizycznej wynikające z wewnętrznych zahamowań partnera spowodowanych rozmaitymi przyczynami, jak: nieśmiałość, wstyd, wychowanie rodzinne, religijność lub inne. Stąd do osiągnięcia pełnej bliskości fizycznej, satysfakcji seksualnej i trwałości związku ten problem powinien być wspólnie przełamany i rozwiązany.


Dlaczego tak trudno zbudować drugi ( a już kolejny ?? ), trwały i dobry, związek małżeński/partnerski/ ?!

Wielu z nas czuje się już prawie szczęśliwie, bo fachowcy wskazują na to, że wygrywamy walkę z pandemią koronawirusa. Niestety są wśród nas także tacy, którym pandemia wyrządziła wiele złego. Do takich złych skutków należą i te związane z pogłębieniem kryzysów w związkach małżeńskich lub partnerskich typu konkubinat. Nie dajmy się! Tak jak walczyliśmy z pandemią, zawalczmy o trwałość naszych związków.

Każdemu, który stanął przed dylematem

być albo nie być

dalej w związku, przekazuję memento:  ” Pamiętaj, że każdy następny związek to wielka niewiadoma, nasiąknięta nawykami, przyzwyczajeniami i naleciałościami przyszłych kandydatów i kandydatek, nabytymi z wiekiem i życiowym doświadczeniem, nie zawsze dobrym”.

Zobaczmy zatem dlaczego tak trudno zbudować drugi (a już kolejny), trwały i dobry, związek małżeński/partnerski/ ?!

„To be, or not to be, that is the question„- Być albo nie być, ( w kolejnym związku) to wielkie pytanie.

Trawestując tę słynną Hamletowską wątpliwość na kanwę naszego tytułowego pytania, trzeba stwierdzić, że jest to nieodłączny problem każdej pary przed zawarciem kolejnego związku małżeńskiego lub partnerskiego typu konkubinat. Ba, ten sam problem, dość często, mają także partnerzy przed zawarciem pierwszego małżeństwa. Jednakże w tych przypadkach jest on na ogół przesłonięty„ różowymi kolorami” zauroczenia, zakochania, a niestety rzadziej prawdziwą miłością. A propos, zobacz moją definicję prawdziwej miłości tutaj, „Portret idealnej miłości”.

Aby nie być gołosłownym, posłużę się na początek przykładami wziętymi spośród światowych i polskich celebrytów znanych szerokiej publiczności.

Jak to jest z ich poszukiwaniami kolejnego partnera/partnerki/ do stałego i oczywiście szczęśliwego związku?

Elizabeth Taylor

Niezapomniana gwiazda Hollywood i jedna z największych aktorek w historii kina. Zdobyła dwa Oscary. Niezwykła piękność w roli Kleopatry. Uwielbiana przez mężczyzn,

była ośmiokrotnie zamężna.

Mimo tego, ostatnie 5 lat życia spędziła w samotności

                                                                        • • •

Angelina Jolie

46-lenia amerykańska aktorka, reżyserka, producentka filmowa, modelka i działaczka społeczna, ambasadorka dobrej woli UNHCR , zdobywczyni jednego Oscara, trzech Złotych Globów i Nagrody Gildii Aktorów Filmowych.

Trzykrotna mężatka.

Ostatnim mężem do 2019 roku był Brad Pitt. Podobno byli bardzo zakochani, określano ich jako najpiękniejsza para w Hollywood. A jednak rozstali się i to niezwykle kosztownym rozwodem.

George Clooney – partner – przykład niestałości w związkach???

W magazynie „People”, uznany za najbardziej seksownego mężczyznę świata. W tym roku skończył 60 lat.. A jednak nie znalazł stabilizacji życiowej aż ( tak podają media)

w 10 związkach:

z aktorkami, modelkami, kelnerkami, by w 11- tym związku poślubić prawniczkę, z którą żyje od 7 lat, Niestety plotki głoszą, że także już w nim nie dzieje się najlepiej.  

                                                                           • • •

Spójrzmy na nasze polskie podwórko celebrytów:

Beata Tyszkiewicz

Nazywana „pierwszą damą polskiego filmu. Zresztą arystokratka z rodu Tyszkiewiczów herbu Leliwa.  Do niedawna jurorka „Tańca z gwiazdami”

Trzykrotnie rozwiedziona,

w tym z Andrzejem Wajdą. Dziś swoje życie umila obecnością córek i wnuków.

                                                                      • • •

Monika Richardson-Zamachowska

28.05.2018 Warszawa Gala Gwiazd Plejady N/Z: fot. Adam Jankowski/REPORTER n/z: Monika i Zbigniew Zamachowscy

49-letnia, znana dziennikarka i prezenterka telewizyjna.

Trzykrotnie stawała na ślubnym kobiercu,

w tym z podróżnikiem, pilotem i aktorem Zbigniewem Zamachowskim. Jak donosi wścibska prasa, już dwa miesiące po rozwodzie z aktorem publicznie demonstruje swoje szczęście z kolejnym partnerem biznesmenem, związanym w przeszłości m.in. z Dorotą Gardias czy Karoliną Gorczycą.

                                                                         • • •

Beata Tadla

 46-letnia dziennikarka radiowa i telewizyjna.

Zdążyła już przeżyć trzy związki,

z sierżantem WP, dziennikarzem, i nieformalny ze znanym dziennikarzem, prezenterem telewizyjnym, Jarosławem Kretem. Jej przyjaciele są zaskoczeni, że trzy miesiące po rozstaniu z poprzednim partnerem wzięła ślub z biznesmenem, wiceprezesem państwowej spółki.

Mamy wśród polskich celebrytów, wielokrotnych rozwodników :

Bogdan Łazuka

Aktor teatralny i filmowy, piosenkarz, artysta estradowy, konferansjer.  Ma za sobą pięć ślubów z czterema kobietami.

                                                                         • • •

Tadeusz Ross

 Aktor, satyryk, piosenkarz, autor musicali, tekstów piosenek i wierszy dla dzieci, scenarzysta i polityk. Poseł VI kadencji Sejmu, poseł do Parlamentu Europejskiego VII kadencji. Był

pięciokrotnie żonaty.

                                                                         • • •

Michał Wiśniewski-

48-letni piosenkarz, autor tekstów, przedsiębiorca, filantrop i osobowość medialna,

jest czterokrotnym rozwodnikiem,

a od kwietnia 2020 roku jest mężem i ojcem w piątym związku z fotografką Polą, matką czworga dzieci z poprzedniego związku.

                                                                         • • •

Krzysztof Rutkowski

Detektyw i celebryta, przedsiębiorca i polityk, poseł na Sejm IV kadencji.

Czterokrotnie żonaty.

                                                                         • • •

Radosław Majdan

Trzykrotnie żonaty.

Zanim został mężem Małgorzaty Rozenek-Majdan miał dwie piękne żony, z którymi się rozwiódł. Pierwszą z nich była projektantka Sylwia Majdan, a drugą Doda.

I można by takich przykładów przytoczyć dużo więcej.

Ale dla nas, zwykłych ludzi, mogą być one nie przekonujące co do przyczyn rozpadu ich związków. Wiemy bowiem, że artyści i celebryci zawodowo muszą „ błyszczeć” lub żyć w

otoczce sławy.

A więc brylować w blasku tej wartości i żyć z myślą o własnej samorealizacji, która niestety często „zabija” najważniejsze wartości życiowe wpływające na prawdziwe szczęście. Ot choćby takie jak wzajemne oddanie w miłości małżeńskiej/partnerskiej/, spełnienie w związku małżeńskim- partnerskim,  szczęśliwe życie rodzinne, czy dobre wychowanie dzieci.

Z praktyki zawodowej w sprawach rozwodowych wiem jak toczyły się kolejne związki małżeńskie aż do rozwodu. Niestety rzadko kiedy, następny związek był naprawdę szczęśliwy.

Najczęściej podawaną przyczyną rozwodów w naszym kraju jest tak zwana „ niezgodność charakterów”. I ona jest podstawowym powodem rozstań w drugim i kolejnym związku małżeńskim.

I niejako ostatni konkretny przykład, jak trudno jest zbudować trwały związek. Z przykrością, ale ku przestrodze innych, podam swoje porażki w doborze partnerek. Trzy razy wydawało mi się, że nareszcie zbuduję stabilny związek. Trzykrotnie chciałem ugruntować go formalnym węzłem małżeńskim. Nie udało mi się. Jak mówi ludowe porzekadło „ szewc bez butów chodzi”. Tak samo i ja mimo wiedzy i praktyki prawniczej w sprawach rozwodowych, nie ustrzegłem się błędnych decyzji we własnej sprawie. Z mojej strony górę wzięła zbyt silna wola zbudowania stałego związku i szczęśliwej  rodziny oraz ludzkie emocje na początku każdego związku.

Gdzieś uleciała racjonalność, trzeźwość myślenia i pominięcie widocznych u partnerek rozbieżnych cech charakteru, odmiennych nawyków, przyzwyczajeń, zainteresowań, wartości i celów życiowych.

Dziś oceniając to na „trzeźwo”, z perspektywy czasu, wieku i doświadczenia, znacznie więcej wiem, gdzie tkwi sekret doboru partnera/ki/ do trwałego, dobrego związku!

Okazuje się, że taką odpowiedź na tytułowe pytanie:

Dlaczego tak trudno jest zbudować drugi i kolejny stały związek małżeński lub partnerski?

możemy znaleźć już w Talmudzie, znanym od III wieku przed naszą erą, jednej z podstawowych ksiąg judaizmu -komentarzu do biblijnej Tory, w którym przykazano, jak przestrzegać prawa.

Oto ta odpowiedź:

Myśli stają się Twoimi słowami,

  Słowa stają się Twoimi czynami,

  Czyny stają się Twoimi nawykami,

  Nawyki stają się Twoi m charakterem,

  A Charakter stanie się Twoim przeznaczeniem”

To właśnie myśli, słowa, czyny, nawyki, a więc charakter partnerów związku są podstawą jego stałości, trwałości, i prawdziwego szczęścia ich samych i członków rodziny.

Portale randkowe, a w nich  wszystkie wielkie, miłe, obiecujące słowa pisane i wypowiadane, gasną w obliczu bezpośrednich spotkań i rozpoznaniu charakteru. Po rzeczywistym poznania myśli, słów, czynów i sposobu postępowania, nawyków i przyzwyczajeń kandydatów i kandydatek, następuje rozczarowanie i to nawet już po kilku pierwszych kontaktach bezpośrednich.

Dlaczego tak się dzieje?

Bo, po popełnionych błędach mamy realistyczne spojrzenie i podejście do oceny partnera/ ki/. Przede wszystkim na bazie własnych doświadczeń z poprzedniego /nich/ związku/ów/.

Tego nie mieliśmy podejmując błędną decyzję o wyborze pierwszego partnera/ki do wymarzonego szczęśliwego życia.

No dobrze, ale skąd się biorą u potencjalnych kandydatów/tek/ do trwałego związku te cechy, które eliminują ich jak przyszłych partnerów? Obiektywnie rzecz biorąc te cechy mogą być także w nas!

Po pierwsze:

są to najczęściej wykształcone i utrwalone w postaci nawykowej złe wzorce postępowania w procesie wychowania; źle ukształtowany wybór i hierarchia wartości dla dziecka i młodego człowieka do dalszej drogi życiowej;

Po drugie:

są to nawyki, przyzwyczajenia, sposoby postępowania, nabyte  i ukształtowane w podświadomości, w okresie wychowania, życia przed wejściem w pierwszy związek, a następnie w okresie pożycia w tym związku. To one w decydującym stopniu rzutują na trwałość, zgodność i szczęśliwe życie w kolejnym małżeństwie/związku/.

Po trzecie, najważniejsze pytanie:

Czy te rozbieżne cech charakteru ewentualnego partnera/ki/ można zmienić, przystosować do swoich?

Odpowiedź niech każdy z Was udzieli sam, zadając sobie to samo pytanie:

Czy Ja jestem w stanie zmienić swoje cechy charakteru by dostosować je do przyszłego partnera dla dobra związku?

Zatem zapamiętajmy!

Dziś, kiedy wychodzimy z kryzysu pandemii, jeżeli stoisz przed dylematem być albo nie być w związku, zastanów się zanim podejmiesz decyzję o  rozstaniu, rozwodzie. Wykorzystaj wszystkie możliwości rozwiązania zaistniałego kryzysu w związku.

Chcesz wiedzieć więcej jak to zrobić, przeczytaj „Praktyczne wskazówki rozwiązywania konfliktów małżeńskich”. Wbrew pozorom możliwości jest wiele, począwszy od własnej spokojnej analizy aktualnej sytuacji i ustalenia właściwej przyczyny kryzysu,  poprzez wspólne rozmowy po uspokojeniu emocji, do pomocy z zewnątrz w poradniach małżeńskich, rodzinnych, czy specjalistycznych terapeutycznych.

Zanim podejmiesz decyzję o wstąpieniu w drugi lub kolejny związek małżeński lub partnerski typu konkubinat, poznaj najpierw partnera/kę, jego/jej myśli, słowa, postępowanie, nawyki, czyli charakter, a będziesz mogła/mógł/ realnie ocenić i przewidzieć jakie czeka cię przeznaczenie w przyszłym związku.

Bronisław                                                            czerwiec 2021r.


Portret idealnej miłości

Kategoria:O miłości

 Idealna miłość to stały, zgodny związek miłosny dwojga ludzi, trwający od momentu zakochania do śmierci. Miłość idealna to związek uczuciowy (emocjonalny) oparty na wszystkich możliwych pozytywnych więziach łączących dwoje partnerów odmiennej płci, którego naturalnym, biologicznym i społecznym celem jest prokreacja. Proszę zwrócić uwagę, że w takiej definicji miłości idealnej, w której celem jest prokreacja, nie uwzględnia się miłości partnerów tej samej płci. I ten cel, czyli prokreacja, z oczywistych do dziś względów biologicznych różni miłość idealną dwojga osób odmiennej płci od ludzkiej miłości możliwej także między partnerami tej samej płci.

 Do podstawowych więzi idealnego związku miłosnego należy zaliczyć:

 –  więź uczuciową, emocjonalną (wszystkie uczucia i emocje tworzące związek miłosny),

 –  współżycie seksualne,

 –  więź intelektualną (określoną poziomem „mądrości”),

 –  więź religijną (wiarę), światopogląd,

 –  zbieżność głównych celów życiowych,

 –  wzajemną pomoc.

 Według mnie miłość idealna jako uczuciowy związek miłosny dwojga ludzi powinna trwać od zakochania do końca życia w czterech różnych, kolejno po sobie następujących fazach współżycia partnerów.

 Miłość romantyczna – od zakochania do zawarcia formalnego związku małżeńskiego lub do wspólnego zamieszkania i prowadzenia gospodarstwa domowego, nazywana tradycyjnie narzeczeństwem.

 Miłość małżeńska lub partnerska – emocjonalny (uczuciowy) związek małżonków lub stałych partnerów, trwający od zawarcia związku małżeńskiego lub od wspólnego zamieszkania i pożycia (zawiązania konkubinatu) do śmierci.

 Miłość rodzinna – emocjonalny (uczuciowy) związek rodzinny, w którego skład wchodzi co najmniej troje członków rodziny, w tym małżonkowie oraz przynajmniej jedno dziecko. Jest to co najmniej trójstronny związek miłosny trwający od urodzenia pierwszego dziecka do usamodzielnienia się ostatniego dziecka. Miłość rodzinna to połączenie miłości małżeńskiej, rodzicielskiej (macierzyńskiej i ojcowskiej) oraz miłości braterskiej (siostrzanej).

 Miłość trzeciego wieku – emocjonalny (uczuciowy) związek małżeński trwający od usamodzielnienia się ostatniego dziecka do śmierci małżonków, partnerów. Miłością trzeciego wieku jest także emocjonalny (uczuciowy) związek małżeński bezdzietny, po zaniku zdolności rozrodczej żony (klimakterium).

 Dla porównania podam, że na przykład amerykański poeta, tłumacz między innymi Boskiej komedii Dantego, Ezra Pound, przyjął podobne kryteria miłości i związek miłosny podzielił na trzy etapy wiekowe życia człowieka. Według niego: „Miłość to określenie używane do nazwania pożądania seksualnego u młodych, przyzwyczajenia u ludzi dojrzałych i wzajemnego uzależnienia u starych”.

 W tym miejscu muszę zwrócić uwagę na element o istotnym znaczeniu dla mojej definicji związku miłosnego. W moim wzorcu związku miłosnego nie ma decydującego znaczenia więź formalna, czyli formalnoprawna instytucja małżeństwa i rodziny, oraz więź rozumiana jako konkubinat. Co prawda, kiedy opisuję związek miłosny dwojga ludzi w każdej fazie, pomocniczo posługuję się nazwą miłości odpowiednią do formalnego określenia związku, jak miłość małżeńska czy rodzinna, ale czynię tak dlatego, że aktualnie w moich czasach instytucje jak małżeństwo, rodzina dominują w życiu społecznym Polski i na całym świecie. Decydującym elementem łączącym poszczególne rodzaje miłości w każdej fazie życia człowieka są dwa czynniki: stałość i trwałość związku miłosnego. Stałość związku miłosnego oznacza, że partnerów łączy nieprzerwanie uczucie miłości we wszystkich jego przejawach (oznakach), dobrych, a także złych. Stały związek miłosny w tym znaczeniu może być formalnym małżeństwem, nieformalnym konkubinatem lub związkiem partnerskim, o który także w Polsce aktualnie walczą jego zwolennicy.

 Elementy charakterystyczne dla związku małżeńskiego, takie jak wspólne zamieszkiwanie i prowadzenie gospodarstwa domowego, nie muszą jeszcze występować w fazie miłości romantycznej (narzeczeństwie). Jak z tego wynika, miłości romantycznej nie należy jeszcze zaliczać do stałego związku miłosnego. Trwałość związku miłosnego oznacza, że istnieje on od momentu połączenia się partnerów w związek stały do śmierci jednego (lub dwojga) partnera i nigdy nie był przerwany wskutek rozstania partnerów z powodu zerwania którejś z więzi, na przykład wierności.

 W każdym rodzaju miłości występują powtarzające się cechy, ale moim celem jest wskazanie także, jakie cechy je różnią. W „portrecie idealnej miłości” każda z czterech faz miłości ma specyficzne cechy ją wyróżniające, zarówno zalety, jak i wady. Prześledźmy najpierw, jakie charakterystyczne cechy łączą poszczególne fazy czy też etapy idealnej miłości. W drodze żmudnej i długotrwałej analizy posiadanych i dostępnych źródeł odnalazłem ponad 180 cech, przymiotów, oznak charakterystycznych dla poszczególnych faz wzorcowego związku miłosnego. Następnie je pogrupowałem i wyodrębniłem z nich siedem, które według mnie są najważniejsze i stanowią główne, podstawowe i najistotniejsze cechy idealnego związku miłosnego, rokującego przetrwanie do końca życia. Te cechy to:

 –  bliskość,

 –  dopasowanie,

 –  zaufanie,

 –  satysfakcjonujące współżycie seksualne,

 –  wierność,

 –  komunikatywność, czyli umiejętność porozumiewania się,

 –  optymizm, w tym pozytywne myślenie i nastawienie do życia.

 Pozostałe cechy, które wybrałem w wyniku mojej wieloletniej analizy jako te, które mogą pozytywnie wpływać na idealną miłość, można znaleźć w załączniku 2 „Wybrane cechy idealnej miłości” na końcu książki. Każdą opatrzyłem krótkim komentarzem. W załączonym spisie pozytywnych cech kreujących związek miłosny zaznaczyłem siedem najważniejszych, wymienionych wyżej. Spróbuj je, Czytelniku, odpowiednio wykorzystać w swoim związku miłosnym.

 ZAPAMIĘTAJ!

 1. Miłość jest pierwszą z siedmiu najważniejszych, uniwersalnych wartości życiowych, obok małżeństwa, posiadania dziecka (dzieci), jego (ich) wychowania, rodziny, pracy i samorealizacji, składających się na pełnię życia dającą prawdziwe szczęście. Oddanie w miłości jest spełnieniem pierwszego warunku prawdziwego szczęścia i może już być szczęściem samym w sobie. Jednak sama miłość, bez osiągnięcia pozostałych sześciu wartości, nie wystarcza do pełni życia.

 2. Prawdziwa miłość to stały i trwały związek miłosny dwojga ludzi, funkcjonujący przez całe życie partnerów, który powinien opierać się na:

 –  więzi uczuciowo-emocjonalnej, w tym miłości jako podstawowym uczuciu dwojga ludzi,

 –  współżyciu seksualnym,

 –  więzi intelektualnej,

 –  więzi światopoglądowej, religijnej (wierze),

 –  wspólnocie celów życiowych,

 –  wzajemnej pomocy.

 3. Idealny związek miłosny trwa od zakochania do śmierci jednego z dwojga partnerów i przebiega ewolucyjnie w kolejnych czterech fazach miłości, na które składają się:

 –  miłość romantyczna (narzeczeństwo),

 –  miłość małżeńska (partnerska) w czasie trwania małżeństwa (konkubinatu),

 –  miłość rodzinna, czyli w okresie mieszkania rodziców z dzieckiem (dziećmi),

 –  miłość trzeciego wieku, czyli czas po powrocie do związku we dwoje po opuszczeniu rodziny przez dorosłe dzieci.

 4. Aby stworzyć i utrzymać wzorowy związek miłosny, partnerzy powinni się dobrać i dopasować, a następnie realizować podstawowe cechy niezbędne do jego stałości, zgodności i trwałości, to jest: bliskość, dopasowanie, zaufanie, seksualność, wierność, komunikatywność oraz optymizm, czyli pozytywne myślenie i nastawienie do życia. Te siedem cech idealnego związku miłosnego powinno stać się kryteriami do realnego tworzenia szczęśliwego związku miłosnego


Praktyczne wskazówki rozwiązywania konfliktów małżeńskich

Etap początkowy. Przygotowanie do rozwiązywania konfliktu

1. Wybierz sprzyjające okoliczności do rozwiązania konfliktu

Nie rozpoczynaj rozwiązywania konfliktu nieprzygotowany, byle jak, byle gdzie i byle kiedy. To nie jest zwykła, codzienna czynność. Czas, miejsce, warunki i inne okoliczności, w których mamy rozwikłać konflikt, tworzą ogólny dobry lub zły klimat do rozmowy i osiągnięcia satysfakcjonującego rozwiązania. Do najbardziej sprzyjających okoliczności prawie zawsze należy pozytywny okres (krótszy lub dłuższy) w życiu partnera, w którym będzie dobrze nastawiony do życia, optymistyczny, czyli prawdopodobnie będzie także przejawiał wolę do rozmowy i konstruktywnego rozwiązania przedmiotu sporu. Na przykład może to być czas krótko po jakimś pozytywnym przeżyciu lub zdarzeniu, chociaż nie bezpośrednio po nim. Wiedza o istnieniu sprzyjających okoliczności w życiu współmałżonka czy oznak zadowolenia to przecież podstawowa cecha dobrego związku, jaką powinna być bliskość. Przed rozpoczęciem bezpośrednich rozmów upewnij się, czy przewidywane uprzednio okoliczności mające towarzyszyć rozmowom nie zmieniły się na niesprzyjające. Jeśli okoliczności nie są odpowiednie, odłóż rozpoczęcie rozmowy. Uczyń to również wówczas, gdy z taką propozycją i terminem wyjdzie partner. Jeżeli o terminie powiadomiłeś współmałżonka, przeproś oraz przekonująco i szczerze uzasadnij zmianę.

2. Stwórz warunki sprzyjające rozmowie i przedmiotowi sporu

Dobierz neutralne i spokojne miejsce (mieszkanie, lokal, park, inne), najbliższe otoczenie (spokój, cisza, zieleń w parku itp.), rodzaj poczęstunku. To, jakie warunki będą sprzyjały rozmowie i tematowi do rozwiązania, sam powinieneś wiedzieć najlepiej, podobnie jak to, co będzie sprzyjało dobremu klimatowi rozmowy, będzie zbieżne lub pozostawać w związku z przedmiotem sporu oraz będzie odpowiadało partnerowi i Tobie samemu. Zastanów się, co jeszcze może stworzyć dobry nastrój miejsca i klimatu rozmowy.

3. Zadbaj o swoją pozytywną postawę przed, w trakcie i na zakończenie rozmowy

Bądź otwarty na partnera, wykazuj wolę rozwiązania problemu oraz pozytywne nastawienie do Waszego życia w związku dziś i w przyszłości. Taka postawa dobrze świadczy o Twoim podejściu i propozycjach rozwiązania sporu. Stosuj te formy przekazu, które Twój partner (partnerka) lubi i uznaje za przyjazne: słowa, gesty, mimikę, ruchy. Nie bez znaczenia jest Twój wygląd, świeżość i higiena. Nie przystępuj do rozmowy pod wpływem alkoholu lub jakichkolwiek środków, w tym także leków powodujących stan zobojętnienia.

4. Uzbrój się w cierpliwość, nie zakładaj szybkiego rozwiązania problemu i zakończenia sporu

Twoje działania prowadzące do rozwiązania spornego problemu i zakończenia konfliktu powinny być konkretne, wytrwałe i konsekwentne. Okazywanie zniecierpliwienia w trakcie dyskusji może być odbierane przez drugą stronę jako obniżanie wagi i znaczenia spornego problemu, a niejednokrotnie jako lekceważenie. Swoją wytrwałość musisz połączyć z wiarą i przekonaniem, że chcesz dobrze teraz i na przyszłość, stąd powinieneś być pewny, że przedstawione przez Ciebie sposoby rozwiązania problemu są nie tylko optymalnie najlepsze, lecz także najkorzystniejsze dla szczęścia w małżeństwie i rodzinie.

5. Unikaj złych nawykowych reakcji, odruchów, szczególnie takich, które mogą przeszkadzać lub denerwować partnera

Z upływem czasu małżonkowie już znają wzajemnie swoje nawykowe reakcje świadczące o złym lub dobrym nastawieniu do występujących spornych problemów oraz do rozwiązywania sporów. Pamiętając o tym i przystępując do rozwiązywania konfliktu, unikaj złych nawyków, które już na początku mogą zniweczyć możliwość rozmów bądź negatywnie nastawią współmałżonka. Zacznij zatem od rozpoznania sytuacji zwiastującej zbliżanie się niszczącej kłótni i staraj się do niej nie dopuszczać. Ale pamiętaj, aby w tym czasie unikać tych nawyków, które denerwują partnera, na przykład przerywania wypowiedzi, podnoszenia głosu, demonstracyjnych gestów, min itp. W zamian staraj się być opanowany, spokojny i konkretny w wypowiedziach. W trakcie konfliktu przestań walczyć o wygraną. Zamiast tego postaraj się udowodnić, że potrafisz ustępować, a nawet wykazać pokorę. Uniwersalna rada to zmiana wszystkich emocjonalnych, gwałtownych reakcji na spokojne, opanowane i łagodzące.

6. Przyjmuj współodpowiedzialność za powstały konflikt

Rzeczą ludzką jest błądzić. Nie wstydź się przyznać do swoich błędów. Przyznanie się i branie na siebie współodpowiedzialności nie oznacza, że przejmujesz na siebie winę i pełną odpowiedzialność. W prawidłowo funkcjonującym małżeństwie z reguły jest tak, że wina i odpowiedzialność rozkładają się na oboje małżonków. Przyznanie się do współodpowiedzialności na początku rozmowy może w decydujący sposób wpłynąć na szybsze rozwiązanie problemu. Wówczas drugi małżonek może także przyznać się do udziału w popełnieniu błędu, może też chcieć wziąć część odpowiedzialności na siebie. Takie stanowisko obu stron w praktyce przyspiesza rozwiązanie sporu i pozytywne zakończenie konfliktu.

7. Nie odkładaj problemu i jego rozwiązania

Skoro przystąpiłeś do rozwiązania konfliktu, dąż do jego rozwiązania bez robienia przerw z byle powodu lub motywowanych jakimiś obawami. Nie uciekaj od problemu, jego postawienia i rozwiązania. Odkładanie w czasie niczego przecież nie zmieni. Problem będzie istniał nadal, nawarstwiał się aż do rozmiaru kryzysu. Co ważne, może prowadzić do zapomnienia i „rozwodnienia” problemu na inne sprawy. Stań oko w oko z problemem i twarzą w twarz z partnerem. Przecież wybrałeś go na dobre i na złe. Kochasz go.

8. Przed przystąpieniem do rozwiązywania konfliktu przygotuj warianty rozwiązania przedmiotu sporu

Przystępując do bezpośredniej rozmowy, przede wszystkim powinieneś być przygotowany do merytorycznego roztrząsania istoty spornego problemu. To znaczy mieć stosowną wiedzę na temat przedmiotu sporu oraz przygotowane warianty rozwiązania. Jeżeli jest to możliwe, co najmniej dwa. Aby nie demonstrować przewagi w rozmowie przez przygotowanie się, szczególnie kiedy partner nie jest tak przyszykowany, najlepiej, jeśli będziesz miał je w głowie.

Etap rozwiązywania konfliktu

1. Zrób dobry wstęp do rozmowy: powiedz, jak się czujesz, co myślisz Powiedz partnerowi, co czujesz lub myślisz, jak przeżywasz konflikt.

Wyraź chociaż nutkę pokory, potrzebę bliskości. Pamiętaj, że poczucie bliskości rodzi otwartość i szczerość rozmowy, także w sprawach intymnych. Możesz się zdziwić, dowiadując się, że Twój partner zupełnie inaczej to rozumie lub że z pewnych rzeczy zupełnie nie zdawał sobie sprawy.

2. Staraj się być konkretny

Twoim celem jest najszybsze dojście do porozumienia i optymalnie najlepsze rozwiązanie konfliktu. Trudno to osiągnąć, kiedy obie strony mówią ogólnie lub odchodzą od tematu na rzecz walki ze sobą. Musisz pamiętać od początku, by mówić o konkretnym przedmiocie sporu i o konkretnych próbach jego rozwiązania i osiągnięcia porozumienia. Przecież znasz partnera i wiesz, jak do niego konkretnie dotrzeć. Bycie konkretnym pomoże obojgu partnerom uściślać wspólne stanowisko w sprawie i zwiększa szanse na porozumienie.

3. Pamiętaj, że celem jest wspólne rozwiązanie spornego problemu

Zgodne porozumienie dotyczące przedmiotu sporu jest Waszym celemi zadaniem. Nie uda Wam się osiągnąć porozumienia, jeśli chcesz skłonić partnera do zmiany. To jest już inny cel, niebędący przedmiotem konfliktu. Prowadząc rozmowy, w każdym momencie musisz pamiętać także o celu nadrzędnym, długofalowym, czyli dalszym dobrym pożyciu małżeńskim. Jeżeli konflikt urósł do kilku problemów, to należy go rozwiązywać wielostopniowo. Każdy problem oddzielnie według hierarchii ich ważności w związku. W praktyce życiowej małżeństw zazwyczaj trudno rozwiązać zbyt wiele problemów jednocześnie i od razu. Emocje, chaos wielu tematów, rozbiegane myślenie uniemożliwiają szybkie rozwiązanie nawet jednej spornej sprawy, a co dopiero kilku. Taka próba prawie zawsze nie prowadzi do dobrego rozwiązania wszystkich spraw spornych. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, wspólnie ustalić, który problem jest najważniejszy dla obu stron, i zacząć od niego. Kiedy uznacie, że osiągnęliście porozumienie, ustalcie kolejność i czas rozpatrywania następnych.

4. Nie powracaj do przeszłości, celem jest przyszłe dobro, a rozstrzygasz teraźniejszość

Za wszelką cenę unikaj powracania do przeszłości, do tego, co się stało i czego nie jesteś (jesteście) w stanie już odmienić. Myśl i mów o przyszłości w związku z przedmiotem konfliktu. Pozwól drugiej stronie proponować rozwiązanie czy wiele rozwiązań z myślą o przyszłości. Na przykład pytaj: „Jak możemy rozwiązać ten problem?”, a nie „Skąd wziął się ten problem?”. Przywoływanie przeszłości powoduje powrót walki. Nie pytaj „dlaczego?”, tylko „kiedy”, „co?” lub „jak?”. Pamiętaj, jaki masz wykonać następny krok w rozmowie.

5. Rzeczywiście wysłuchaj partnera, niech on to widzi Faktyczne słuchanie jest bardzo ważne z dwóch powodów:

–  rzeczywiście poznasz stanowisko i racje drugiej strony; w przeciwnym wypadku będzie to tylko Twój monolog, który nie doprowadzi do porozumienia i podjęcia decyzji, nie będziesz nawet wiedział, na jakim etapie znajduje się spór,

–  kiedy partner to widzi, będzie spokojniejszy i zadowolony przynajmniej z tego, że jego słowa do Ciebie dotarły.

Słuchaj cierpliwie i nie przerywaj partnerowi w pół zdania, jeśli nie zakończył on swojej kwestii.

6. Każdą kwestię w rozmowie zaczynaj od siebie

Najlepiej, byś każdą myśl zaczynał od „ja”: ja myślę…, ja czuję… W ten sposób pokazujesz, że chcesz wziąć na siebie odpowiedzialność za własne zachowanie, unikając tym samym obwiniania swojego partnera.

7. Nie używaj wyrażeń rozkazujących, nakazujących

Pamiętaj, że w konflikcie każde ostre, jednoznaczne, nakazujące bądź bezwzględne wyrażenie nie łagodzi, lecz wręcz zaostrza spór. Wypowiedzi zawierające słowa „nigdy”, „powinieneś”, „musisz” są rozkazujące, a nie ugodowe. Unikaj ich. Zamień je na „pokojowe”, zaczynając od siebie, na przykład: „chciałbym/chciałabym…”, „myślę, że lepiej…”, „zaproponuj…”.

8. Nie wykazuj błędów partnera i nie przekonuj do swoich racji

Teraz nie czas na udowadnianie winy partnerowi ani na oczyszczanie siebie i przekonywania do swojej racji. Waszym nadrzędnym celem w tej chwili jest rozwiązanie sporu i przyszłe zgodne życie związku. Należy skoncentrować się na najlepszym rozwiązaniu tego, co jest przedmiotem sporu, a nie roztrząsaniu, skąd się zrodził problem i z czyjej winy. W tej chwili konieczne jest pokojowe współdziałanie, a nie walka co do racji i winy.

9. Nie używaj nieuczciwych argumentów i ciosów poniżej pasa

Tylko takie rozwiązanie konfliktu buduje dobrą przyszłość, które nie jest wymuszone. Oboje małżonkowie powinni mieć możliwość swobodnego podejmowania decyzji i rozwiązywania konfliktów. Wyszukiwanie słabości, czułych miejsc, popełnionych wcześniej błędów bardziej burzy zaufanie i bliskość, niż utrwala zgodność w małżeństwie. Trzeba pamiętać, że nieuczciwie uzyskana zgoda partnera na rozwiązanie spornego problemu nie będzie swobodnie osiągniętym porozumieniem i trwałym zażegnaniem konfliktu.

Etap końcowy: rozwiązanie konfliktu i jego zakończenie

1. Daj partnerowi jako pierwszemu możliwość przedstawienia własnej propozycji rozwiązania spornego problemu

To nie ma być tylko pusty gest. Rzeczywiście wysłuchaj propozycji rozwiązania, jeżeli taką ma. Oczywiście w ten sposób zyskujesz pewną dozę jego zaufania co do Twojej woli rozwiązania problemu i zakończenia konfliktu. Kiedy wysłuchasz propozycji partnera, będziesz miał okazję porównania jej ze swoją propozycją, uprzednio przygotowaną i zapisaną w pamięci. Pozwoli Ci to na ewentualne dopasowanie najlepszego z własnych rozwiązań i szybsze zakończenie konfliktu, choćby w drodze kompromisu z obu stron.

2. Kompromis to dobra metoda rozwiązania przedmiotu konfliktu

Obustronny kompromis to optymalna metoda rozwiązania każdego konfliktu. Oznacza, że obie strony sporu ustępują w możliwych dla siebie granicach, ale ostateczne rozwiązanie jest w tych warunkach najlepsze dla dobra małżeństwa na dziś i najbliższą przyszłość. Oczywiście oboje małżonkowie zdają sobie sprawę, że to kompromisowe rozwiązanie nie jest dla nich osobiście najlepsze, lecz prowadzi do normalności w stosunkach małżeńskich. Natomiast oboje mogą nadal poszukiwać w przyszłości lepszego rozwiązania.

3. Znajdźcie rozwiązanie na próbę, jeżeli ostateczne osiągniecie porozumienia nie jest teraz możliwe

Może zdarzyć się i tak, że mimo stworzenia klimatu i jakiejś płaszczyzny dojścia do porozumienia nie dochodzicie do zgodnego sposobu trwałego rozwiązania konfliktu ani nie osiągnęliście obustronnego kompromisu. Należy wówczas wykorzystać płaszczyznę porozumienia i zaproponować rozwiązanie na próbę, określając wstępny czas jej trwania. To rozwiązanie na próbę może być przyjęciem propozycji jednej lub drugiej strony konfliktu na jakiś czas albo próbą przemiennego zastosowania rozwiązań obu stron w dowolnej kolejności sprawdzania. W ten sposób, zamiast odkładać spór bez żadnego rozwiązania, wyciszacie emocje konfliktowe i zajmujecie się realizacją rozwiązania próbnego jako tymczasowego.

4. Zgodne współdziałanie jako najlepsza metoda rozwiązania konfliktu, z najlepszym efektem dla szczęścia w małżeństwie

Idealnym zakończeniem konfliktu zawsze będzie osiągnięcie rozwiązania spornego problemu wskutek zgodnego porozumienia w ostatecznej fazie rozstrzygania sporu małżeńskiego. Jest to możliwe w każdym małżeństwie, w którym do powstania konfliktu dobrze funkcjonowały takie cechy związku, jak bliskość, zaufanie i umiejętność porozumiewania się (komunikatywność). Każdy z małżonków powinien jednak wiedzieć i stale pamiętać, że najlepsze decyzje dla szczęścia małżeńskiego to te, które są wynikiem zgodnego współdziałania. Należy do nich także zgodne rozwiązanie konfliktu osiągnięte w wyniku porozumienia kochających się małżonków.

5. Staraj się przywrócić atmosferę normalności po rozwiązaniu lub całkowitym zakończeniu konfliktu

Przede wszystkim nie komentuj sposobu rozwiązania problemu, przekładając je na swoje racje, typu: „A nie mówiłem/mówiłam”, „I tak wyszło na moje”, „I po co to było”. Najlepszym zakończeniem jest gest pokoju uczyniony tak, jak lubi partner. Nikt z Was nie powinien wychodzić z konfliktu jako pokonany ani demonstrować zwycięstwa.

Tak pokrótce wygląda praktyczny system rozwiązywania konfliktów w związkach małżeńskich i innych stałych, takich jak na przykład konkubinat. Jednak w małżeństwach oprócz konfliktów, które należy umownie zaliczyć do mniejszej skali zagrożeń dla zgodności i trwałości związku małżeńskiego, rodzą się w bólu znacznie gorsze zagrożenia. To kryzysy małżeńskie.