Aby pouczać innych jak mają żyć trzeba mieć doświadczenie życiowe, odpowiednią do niego wiedzę praktyczną i umiejętność ich wykorzystania w codziennym życiu. Stąd słusznie Katarzyna Lubnauer, Przewodnicząca „Nowoczesnej”, na marszu „ Polska w Europie” wytknęła Prezesowi PIS Jarosławowi Kaczyńskiemu, że jako „ wieczny kawaler” nie ma moralnego prawa do kreowania politycznych wytycznych w zakresie wychowania dzieci i sposobu życia rodzinnego Polaków.
Nie ma on
prawa do wprowadzania w życie wpojonych lub teoretycznych, staroświeckich poglądów na temat seksualizacji dzieci, skoro
nie wie, bo nie ma doświadczenia na czym polega współżycie seksualne między
ludźmi.
Jak może
wieczny i stary kawaler wmawiać wyborcom, że jego sposób dbania o dobro rodziny
i jej ochronę uczyni je szczęśliwe?
A jednak,
sondaże wskazują że niezmiennie ponad 30% ankietowanych popiera jego sposób
myślenia, mimo iż mają pełną wiedzę, że przez całe życie był i nadal jest kawalerem. W czasach powojennej komuny
płaciłby „ niejako za karę” prokreacyjny podatek zwany „ bykowym”. Uzbierałoby
Państwo na takim podatku sporo od podatnika Jarosława Kaczyńskiego, bo płaciłby
go już po przekroczeniu 30 roku życia.
Jak głosi
XVI wieczna historia podatek taki płacono właścicielom byków za pokrycie krowy.
Można tylko
zadać socjologom badawcze pytanie: dlaczego tylu Polaków bezkrytycznie uznaje i
popiera tak infantylne poglądy w sprawie wychowania dzieci i szczęścia
rodzinnego? Świat i Europa idą wraz z postępem cywilizacyjnym do przodu, a My
Polacy mamy słuchać i bezmyślnie realizować pseudoidee dobrego wychowania i
życia „ wiecznego kawalera”?
Na początek
uściślijmy jaką rodzinę mamy na myśli, wobec wielu znaczeń podmiotowych, aby
zaprzeczyć znanemu powiedzeniu, że „ z rodziną najlepiej wychodzi się na
zdjęciach”.
Po pierwsze,
ten slogan ma odniesienie do spraw finansowych pomiędzy członkami rodziny i to
z reguły dalszymi i nie należy go mieszać z pozytywnymi aspektami, dobrej
podstawowej komórki społecznej. I po drugie, właśnie ta podstawowa komórka, od
której zależy istnienie ludzkości na Ziemi, składa się z co najmniej troje
osób, matki, ojca i dziecka /dzieci/. I o takiej rodzinie będziemy mówić dalej.
W tym
miejscu ważna, uwaga. Dla prawdziwego szczęścia rodziny nie ma istotnego
znaczenia czy opiera się ona na formalnym związku małżeńskim, czy jest nieformalnym, ale trwałym związkiem.
Prawdą zaś jest, że nasze Państwo, w art. 18 Konstytucji zapewnia ochronę
rodzinie opartej na małżeństwie. Czy słusznie? Czas pokaże. Moim zdaniem ten
zapis ulegnie zmianie wraz ze wzrostem znaczenia i powszechności innej formy
rodziny niż opartej na formalnym małżeństwie.
A teraz do
istoty, czy do osiągnięcia szczęścia trzeba zakładać rodzinę, jako stały i
trwały związek i pielęgnować ją do końca naturalnego istnienia?
Można
ogólnie odpowiedzieć, że żaden człowiek nie osiągnie prawdziwego szczęścia, bez
rodziny. I o tym szerzej piszę w książce: „Jak żyć aby osiągnąć prawdziwe
szczęście, proste i praktyczne odpowiedzi na pytania wzięte z życia”
Polski,
potwierdzający to stwierdzenie fakt, to wyniki badań CBOS ze stycznia 2019
roku. 80 % Polaków / najwięcej / wskazało, że szczęście rodzinne niezmiennie
zajmuje pierwsze miejsce na liście najważniejszych wartości. Dla podkreślenia
wagi tego faktu dodam, ze zdrowie, znajdujące się na drugim miejscu, wskazało
znacznie mniej Polaków, bo 55%.
Stąd możemy
od razu postawić generalny wniosek praktyczny dla młodych, zakochanych,
narzeczonych.
Szczęście
rodzinne winno być najważniejszym celem każdego młodego człowieka od samego
początku formułowania swoich celów życiowych i sensu życia.
Ale…?!
Trzeba z rozmysłem szukać partnera, rozważnie podejmować decyzje o wchodzeniu w
stały związek, aby założona rodzina była trwała, twórcza, mogła dobrze wychować
i odpowiednio wykształcić dziecko /dzieci/ i była rzeczywiście szczęśliwa.
Czyli aby wszyscy jej członkowie mogli osiągać w niej wspólne i osobiste
spełnienie, realizować marzenia i cele życiowe. Ten czas na poszukiwanie i
dobór partnera moim zdaniem, jest najważniejszym okresem życia decydującym o
przyszłości własnej, partnera i dziecka /dzieci/.
Wobec tego
jakie są konkretne i osobiste, pozytywne skutki życia w rodzinie na drodze do
pełni szczęścia? Oczywiście w rodzinie
dobrej.
My ich tak
naprawdę na co dzień nie zauważamy i nie doceniamy, szczególnie wówczas kiedy
żyjemy w normalnej, spokojnej rodzinie.
Kiedy się sprzeczamy, kłócimy,
przeżywamy konflikty i kryzysy, a emocje nie pozwalają nam rozważnie myśleć i
doceniać to, że ją mamy i że ona jest nam niezbędna do życia. Wartość rodziny
doceniamy dopiero wtedy, kiedy ją utracimy lub dłużej nie posiadamy.
Spójrzmy
tylko na znaczenie rodziny w aspekcie zaspakajania najważniejszych potrzeb życiowych.
Gdzie człowiek znajdzie większe bezpieczeństwo niż w domu rodzinnym? Kto może i
ma obowiązek pomagać i wspierać bliźniego jak nie członek rodziny? Jak
najpewniej i najłatwiej zapewnić człowiekowi wikt i opierunek, jak nie w
rodzinie? Kto otoczy opieką osobę chorą, niepełnosprawną, starszą, jak nie
członkowie rodziny?
To nie są
tylko banały, niech powiedzą Ci co doznali samotności, spytajcie się starszych
osób pozostawionych w samotności przez dzieci? Zbyt często miałem w praktyce do czynienia z takimi
ludźmi i wiem co to dla nich znaczyło, jak strasznie i ciężko to przeżywali.
Co to znaczy ciepło domowego ogniska wiedzą dobrze Ci, którzy wracają do rodzinnego domu po długiej rozłące. Marynarze, pracownicy delegowani, no i wszyscy Ci, którzy w pogoni za środkami do dobrego życia wyjechali do pracy za granicę…
Jak bardzo pragną mieć dziecko do pełni szczęścia rodzinnego partnerzy małżeństwa lub stałego związku, którzy napotykają trudności lub nie mają szans na własne. A nasze władze, o dziwo, wbrew prawu każdego człowieka do szczęścia, likwidują finansowanie in vitro. I z drugiej strony, nie muszę nawet przypominać o czym marzą samotne matki z dziećmi, czy samotni mężczyźni wychowujący dzieci, jak nie o pełnej rodzinie.
Od kogo
zależy dobre wychowanie i odpowiednie wykształcenie dziecka, jak nie od matki i
ojca tworzących pełną, dobrą, zgodną i „mądrą” rodzinę.
Kto
najbardziej cierpi w rodzinie niepełnej jak nie dziecko? Jak trudno wychowywać
dziecko w takiej rodzinie, albo w rodzinie patchworkowej?
Tymczasem w
naszym kraju na około 193 000 zawieranych małżeństw rocznie, wciąż
rozwodzi się przeciętnie 65.000 małżeństw, to jest prawie 34 %.
Jeżeli do
tego dodam, że obok zdrady małżeńskiej najczęstszą przyczyną rozwodów jest tak
zwana „niezgodność charakterów”, to aż ciśnie się pytanie związane z moim
apelem o rozwagę zawartym wyżej, czy nie za szybko i za pochopnie podejmujemy
decyzję o założeniu rodziny?
Jeżeli zaś
podejmujemy tę najważniejsza decyzje życiową, to róbmy wszystko aby nasza
rodzina była szczęśliwa dla nas samych i dla naszych dzieci.
Niech żadna
chwila zapomnienia, zbędny kieliszek alkoholu, kłótnia, konflikt, kryzys, nie
zniszczy tego, o czym marzy prawie każdy człowiek na drodze do swojego
szczęścia.