To brzmi jak
przewrotne ostrzeżenie przeciwko prawu człowieka do wolności osobistej. A
jednak tak jest w istocie, gdy chodzi o pochopne decyzje małżonków o rozwodzie.
Ten ból wolności to może być samotność, niepełna rodzina, trudności wychowawcze
zagubionych dzieci, brak zwykłej pomocnej dłoni by podać szklankę wody, w
chorobie czy na starość.
W swojej
praktyce prawniczej spotykałem i takie sytuacje, w których po pewnym czasie
jeden lub drugi z byłych małżonków nieśmiało i nie zawsze wprost przyznał
się do błędu. Niestety dzieje się tak
zbyt późno.
Oto dwa
anonimowe przykłady.
Dobre dotąd
wieloletnie małżeństwo z dwójką uczących się córek. Dbający o dzieci mąż,
pracujący, a także lubiący pracę w kuchnię. Żona, ambitna, ciężko pracująca pielęgniarka
z satysfakcją z pracy. Jak twierdził mąż, a później nie kwestionowała tego
żona, od dłuższego czasu małżonka odmawiała współżycia seksualnego, traktując
seks jako oręż swojej niezależności i wolności osobistej.
W podróży do
rodzinnych stron mąż odnawia znajomość z lubianą koleżanką szkolną. Dochodzi do
zbliżenia i emocjonalnej, obopólnej
zdrady swoich małżonków. Podtrzymywana mailowa znajomość przerodziła się w
zakochanie podsycane niezaspokojonymi potrzebami seksualnymi we własnych
związkach obojga zdradzających.
Żona
przypadkowo odkrywa miłosno – seksualną korespondencję i potajemne spotkania.
Mimo moich prób mediacyjnych zdradzana żona z uporem, wspartym chęcią zemsty, doprowadza do rozwodu. Zdradzający, zaraz po rozwodach, łączą się i wyjeżdżają za granicę. Dziś mają wspólne dziecko. Z rozwiedzioną byłą żona spotykałem się kilkakrotnie, w tym w sprawach alimentacyjnych . Z nowym, przelotnym partnerem rozstała się. Jest wolna, ale samotna i nie spełniona życiowo do dziś. Dzielnie, choć nie bez kłopotów, wychowała już dorosłe córki. Kiedyś w chwili szczerości cicho przyznała, że jednak mąż był dobrym człowiekiem i życie z nim byłoby na pewno lepsze.
I przypadek
drugi.
63 letnia kobieta- emerytka w drugim, dostatnio żyjącym związku małżeńskim. Po ostrej kłótni małżeńskiej po kryjomu wyprowadza się z domu, zostawiając pracującemu mężowi, nota bene kulturalnemu bez żadnych nałogów, pożegnalną kartkę, na której stwierdziła, że nie będzie więcej służącą za łyżkę strawy. A później, w odpowiedziach mailowych na wielokrotne przeprosiny i próby ugodowe męża, hardo zakomunikowała mu, że woli być wolną i niezależną, nawet żyjąc skromniej. I tak jak oświadczyła złośliwie kilka lat temu mężowi, jest po rozwodzie i wolna, tyle tylko, że teraz co jakiś czas podejmuje jakąś pracę, żyje znacznie skromniej i niestety nadeszła smutna starość w samotności.
Poznałem jej
upór i zamknięcie się w sobie i przypuszczam, że nigdy nie przyzna wprost, że
jest jej źle.
I tak oto
cisną się na usta pytania: czy w małżeństwie lub stałym związku nie warto źle
pojmowaną wolność, niezależność, brak przebaczenia i chęć „ukarania”, zamienić
na szczęśliwe życie we dwoje, zarówno:
Kilka dni
temu, znajoma, matka córki żyjącej od dwóch lat w „ ukrywanym” związku z
żonatym mężczyzną, próbowała przekonać mnie, prawnika – praktyka w sprawach
rozwodowych, że córka „chyba” robi dobrze czekając aż jej wybranek załatwi
rozwód i alimenty na dwóje małoletnich dzieci, a potem będą żyć szczęśliwie.
Jak twierdziła, córka nadal jest zakochana, ale spotyka się z nim po kryjomu,
bo nie chce przeszkadzać mu w pomyślnym załatwieniu rozwodu, wierząc mu, że tak
się stanie.
Moje
podstawowe pytanie, skierowane wcześniej do tej matki, jest takie: Czy jest możliwe zbudowanie szczęśliwego i trwałego
związku zakochanej dziewczyny z cudzym mężem na jego zdradzie żony i rodziny?
Odpowiedź
poparta wieloletnią praktyką prawniczą i procesową w sprawach rozwodowych i
rodzinnych, a także własnym doświadczeniem życiowym, jest niestety
pesymistyczna.
Mówiąc
wprost nie spotkałem takiej pary, która doświadczyła długotrwałego szczęścia w
nowym związku i w rodzinie. Ba, stawiam konia z rzędem takiej parze, która
udowodni, że żyje szczęśliwie przez co najmniej 15 lat. Mam na myśli, szczęście
małżeńskie i rodzinne nowego związku, oraz szczęście dzieci i ojca ze „starego”
związku.
Spójrzmy na
to z punktu widzenia niejako dwóch skłóconych stron. Z jednej strony mamy
skrzywdzoną, rozbitą rodzinę i małżeństwo w starym związku, z drugiej strony
partnerów tworzących nowy związek miłosno-partnerski oraz zrodzone ich dzieci.
W przypadku gdyby w nowym związku, partner i nowa żona nie chcieli mieć wspólnych dzieci, to prawie jest pewne,
że prawdziwe szczęście nigdy w nim nie zagości.
No i na
początek zobaczmy po której stronie ma być partner starego i nowego związku?
Czy jest możliwe szczęśliwe pogodzenie przez niego interesów obu stron?
Przyznaję,
na podstawie wieloletniej praktyki prawniczej, a także doświadczając na własnej
skórze, że mężczyzna prawie zawsze był tym niedobrym dla dzieci i dla byłej
żony, a kolejna żona niechętnie przyjmowała jakiekolwiek jego starania o
utrzymanie dobrych kontaktów z dziećmi, nie mówiąc o kontaktach z poprzednią
żoną. I tak się z reguły dzieje mimo
jego usilnych starań i dobrych
chęci.
A jak będzie
wyglądać w rzeczywistości szczęście małżeńskie i rodzinne nowego związku?
Do prawdziwego szczęścia w miłości konieczne jest spełnienie siedmiu niezbędnych cech-warunków: poczucie bliskości, obustronne zaufanie, wzajemne dopasowanie, dobre pożycie seksualne, wierność partnerów, umiejętność porozumiewania się oraz optymizm rozumiany jako pozytywne myślenie i nastawienie do życia/patrz moja książka-poradnik/.
No i już na
początku mamy odpowiedź co do przyszłego szczęścia w nowym związku, zawartą w
co najmniej trzech z siedmiu wymienionych wyżej warunkach.
Po pierwsze,
jak nowa partnerka może mieć pełne zaufanie do partnera, który w
poprzednim związku zdradzał? I cóż z tego, że także z nią samą lub nawet tylko
z nią?!
Po drugie,
czy może ona oczekiwać, z pełnym zaufaniem, wierności od partnera, który
już wykazał się niewiernością w poprzednim związku, choćby tylko z nią?!
Po trzecie,
czy partner z dziećmi z poprzedniego związku, ze złym doświadczeniem życiowym,
obciążeniem alimentacyjnym i obowiązkami ojcowskimi po obu stronach, będzie
stale przejawiał wyłącznie pozytywne
myślenie i nastawienie do życia w nowym związku?
Z kolei, aby
rozpoznać czy partner z rozbitego związku spełnia pozostałe cztery warunki do
szczęścia w miłości z nową partnerką, w nowym małżeństwie i w rodzinie,
potrzeba znacznie więcej czasu niż mieli dotąd na odległość i w ukryciu. A
przynajmniej tyle, ile czasu potrzeba dla rozpoznania tych cech u partnera-
kawalera, który nie posiada nawyków wyniesionych z nieudanego związku.
A jakież to
mogą być złe nawyki w tych pozostałych czterech cechach koniecznych do
szczęścia w miłości, a więc w: bliskości, dopasowaniu, seksie,
i wzajemnej komunikacji?
Wymienię
tylko te najczęściej występujące jako przyczyny i okoliczności towarzyszące
rozpadowi drugiego związku mężczyzny, opartego już na zdradzie małżeńskiej, a
ujawniane w procesach rozwodowych:
– Zdaniem
kobiet, które to przeszły, w takim związku, który jest dla nich pierwszym,
występuje u nich niedosyt w okazywaniu
dowodów bliskości ze strony partnera, rozumianych jako wyrazów
prawdziwej miłości, w tym pocałunków, uścisków, dotyku, czułych słów. A z
upływem czasu czują ich coraz większe zanikanie. Wszystko to jest, ich
zdaniem, wynikiem przenoszenia przez
partnera ostatnich złych nawyków z poprzedniego związku. Często nie okazywanie
im bliskości, jest przyjmowane przez nie z nutą zazdrości, że taką emocjonalną
bliskość okazywali żonie w poprzednim związku.
– Partner w
nowym związku, z czasem mimo woli daje odczuć że porównuje zachowania nowej
partnerki do odpowiadających mu zachowań byłej żony, co wywołuje bunt, sprzeciw i kłótnie w
związku. Ujawnia to coraz więcej różnic w dopasowaniu partnerów i to pod
wieloma względami.
– Najwięcej
wątpliwości, zahamowani i porównań w drugim związku dla partnera, a pierwszym
dla partnerki, budzi współżycie seksualne. Tak jak w pierwszym okresie
miłości w ukryciu seks był znakomity, pełen wzajemnego pożądania, tak wraz z
upływem czasu wspólnego pożycia seks dość szybko powszednieje u partnera, a u
partnerki powstaje pustka seksualna wobec zrodzonych na początku oczekiwań.
Partnerka czuje, że seks jest coraz mniej ważny dla „ przeżytego” i
doświadczonego partnera, podczas gdy ona właśnie teraz chce wyjść z nim z
dawnego „ ukrycia” i z rozbudzonymi potrzebami.
– Również w zakresie wzajemnej komunikacji, z chwilą wejścia związku w codzienne realia życiowe, partnerka dopiero teraz, ale stosunkowo szybo, poznaje prawdziwe umiejętności, a raczej nieumiejętności porozumiewania się z partnerem. Przyczyna jest prosta, w „ zdradzieckiej” miłości z ukrycia, z braku czasu i warunków, wzajemna komunikacja była szczątkowa, na rzecz przeżyć emocjonalnych oraz seksualnych. I trudno było na tej podstawie oceniać umiejętności porozumiewania się i to obojga partnerów. Teraz, już w otwartym związku, dopiero jest czas na prawdziwe życie i wzajemne poznawanie się partnerów w drodze codziennych kontaktów, wymiany zdań i dłuższych rozmów. Ale jest już za późno na zastanowienie, dobór i rozsądne decyzje. Związek istnieje, trwa i żyje, być może już z własnym dzieckiem.A zatem, ciśnie się ważna praktyczna konkluzja – ostrzeżenie!
Dla
małżonków mężczyzn! Nie
warto i nie należy zdradzać żony i dzieci dla chwili szczęśliwości / nie
szczęścia/ pod wpływem emocji zauroczenia, nie zaspokojonego pożądania seksualnego,
alkoholu, słabości, złości czy zemsty. I na tej bazie snuć mroczną wizję nowego
związku z zauroczoną tobą kobietą, potrzebująca prawdziwej miłości.
Bilans
życiowy zysków i strat zawsze wyjdzie ujemny. Tylko dłuższy kryzys małżeński
nie możliwy do rozwiązania, może usprawiedliwiać rozważne poszukiwanie nowej
partnerki. Ale wspólne życie w nowym związku można rozpocząć dopiero po
„pokojowym” zakończeniu istniejącego. Tym bardziej kiedy mamy do czynienia z
małoletnimi dziećmi /dzieckiem/.
Dla
kobiety zamierzającej wejść w związek z żonatym mężczyzną, a także już
kochanki!
Nie wchodź w
żaden układ miłosno-seksualny z żonatym mężczyzną i to posiadającym małoletnie
dzieci /dziecko/ przed jednoznacznym zakończeniem jego poprzedniego związku.
W związku miłosnym „w ukryciu” nigdy nie poznasz tych cech partnera, które są niezbędne do szczęścia w małżeństwie i w rodzinie. Jeżeli mimo tego weszłaś, koniecznie postaw jasno dla niego sprawę wyboru drogi życiowej i decyzji, asertywnie ale jednoznacznie i to w jak najszybszym, możliwym i realnym dla was czasie. Kontynuowanie takiego układu, z obiecankami w wydłużonym okresie, prawie zawsze kończy się źle, przede wszystkim dla porzuconej lub pozostawionej w depresji samej sobie kochanki.