Kogo moje oczy widzą ?!- niemal krzyknąłem podczas zakupów w „ Netto” spotykając po wielu latach Esterkę. Była wciąż ładną kobietą jaką widziałem kilkanaście lat temu. Podszedłem, a ona przyjacielskim gestem przytuliła mnie ze szczerym uśmiechem na ustach.
„Tak to ja! Zapraszam Cię do mnie na kawę, powspominamy dawne czasy, no i jak kiedyś pożartujemy o życiu, o ludziach i „duperelach”.
Z chęcią przyjąłem zaproszenie widząc w jej oczach
szczere zadowolenie i chęć podzielenia się wzajemną wiedzą o swoim życiu i
zasięgnięcia języka o moim. Wiedziała dobrze, że znałem powody jej
nieszczęścia, mimo iż tego, jak zawsze, nie dawała po sobie poznać.
Są pośród nas ludzie
dotknięci nieszczęściem, którzy mimo to potrafią cieszyć się życiem prawie
każdego dnia. Do nich na pewno należy Esterka.
• • •
Kręte i strome, drewniane schody doprowadziły mnie
na drugie piętro starej kamienicy. Nie zdążyłem zadzwonić, zapewne zastąpił go
stukot moich butów na schodach, a już otwarły się drzwi. A w nich… wesoło
szczebiocząc Esterka. Przywitała mnie uśmiechem i gestem, zapraszając do
swojego mieszkania.
Przytulne, schludne mieszkanko, pachnąca kawa,
przyrządzone ciasto i śmigająca po domu, niczym nastolatka, Esterka. Czuła się
znakomicie w roli dobrej gospodyni. Jej niezwykła gościnność, bądź co bądź
dawno nie widzianego gościa, wprowadziły mnie w przytulny, ciepły, a nawet
intymny do zwierzeń, nastrój.
Ja, człowiek zawodowo powściągliwy, przestrzegający
ludzkich tajemnic, niemal odruchowo poddałem się jej narracji zwierzeń,
zrzucając także z siebie trudne i znane tylko dla mnie, wątki mojego życia. I
tak wraz z niekontrolowanym upływem czasu stawaliśmy się coraz bliżsi w swoich
wspomnieniach, dobrych i złych, wesołych i smutnych.
Kiedy mimo woli, wchodziliśmy w jej najcięższe okresy życia, Esterka niezwykle umiejętnie, przechodziła na jego dobre strony. Ba! Jak gdyby rekompensując złe wspomnienia, potrafiła w te miejsca wprowadzić najjaśniejsze karty swojego życia.
Wręcz delektowała się dawnymi, dobrymi wydarzeniami, przygodami miłosnymi, dorzucając śmiało nutki erotyzmu i seksu, tak jakby przeżywała je na nowo, dziś.
Byłem nią zauroczony, zasłuchany i wpatrzony w jej
emocjonalne i radosne uniesienia, reakcje i gesty. A przecież wiedziałem o jej
nieszczęściu, noszonym przez wiele ostatnich lat.
„Popatrz, to są moje kochane dzieci, a to wnuki” –
pokazywała zdjęcia. Rozpromieniona cieszyła się nimi, opowiadała gdzie są, co
robią, jak żyją.
„A jak Ty sobie radzisz, skoro jesteś sama i daleko
od dzieci?- spytałem, wpadając z tym pytaniem w jej radosny ton.
„Jak widzisz świetnie! Tylko jakoś żaden chłop mnie
nie chce?!- zażartowała tym razem z ironicznym, ale i bolesnym uśmieszkiem”.
Właśnie u dewelopera kupiłam nowe mieszkanie, na
parterze, z tarasem, prawie w centrum miasta. A to daruję synowi. Chociaż tak
polepszę sobie życie” – w ten sposób znowu wróciła na pozytywne myślenie i
nastawienie do życia.
Spojrzałem na nią z podziwem i pomyślałem, jak ona
to robi, że tak świetnie sobie radzi sama, z pełną świadomością ciężaru
nieszczęścia dźwiganego do końca życia i jeszcze pomaga dzieciom. Skąd czerpie
tyle siły fizycznej, a przede wszystkim psychicznej i to już przez ponad
dwadzieścia lat?
W dodatku ta uroda jak na swój wiek, zgrabna
sylwetka i nieustępujący uśmiech na twarzy.
Nie wytrzymałem i trochę nadużywając wzajemnej
szczerości w rozmowie, zadałem brutalne pytanie:
Czy Ty tak naprawdę cieszysz się życiem
jak okazujesz to mnie i innym wokół?
Czy też w ten sposób skrywasz ból,
smutek i żal, siedzący gdzieś głęboko w sercu i duszy ?
Aby jej nie urazić, dla równowagi, od razu
przywołałem moje zwątpienia w ocenie swojego życia. Na chwilę zamarła.
„Zapraszam Cię na następne spotkanie przy kawie i
być może…..” – ucięła zdanie. Spojrzała w okno uciekając wzrokiem. Wydawało mi
się, że w jej oku zalśniła mała kropelka łzy. Myślę, że niepotrzebnie uderzyłem
w jej najczulsze struny i obraziłem. Przeprosiłem. „Porozmawiamy..”- odparła
nieco smutniejszym tonem. Nie obraziła się, okazując to przesyłanym serdecznym
uśmiechem
Przyjąłem zaproszenie z chęcią i ogromną ciekawością.
Skąd ona czerpie siły
przez tyle lat?
Bronisław
koniec listopada 2020 r.
Post scriptum:
Esterka od wielu, wielu
lat, zmaga się ze stwardnieniem rozsianym (SM-sclerosis multiplex).
Imię z oczywistych względów jest zmienione, fakty są
prawdziwe.
To jest czas wielkiej i ciężkiej
próby życia w podwójnej samotności. Tej z kontynuacji dotychczasowej drogi
życiowej i nowej wynikającej z przymuszonej epidemią „izolacji” od
społeczeństwa, bliskich, przyjaciół, sąsiadów, znajomych, a nawet codziennych
kontaktów życiowych.
Sztuką niech będzie teraz umiejętność
zastąpienia normalnych kontaktów społecznych efektywnym wykorzystaniem wolnego
czasu przez siebie, dla siebie i w samotności. To naprawdę wymaga samozaparcia,
wytrwałości i wyobraźni umysłu. Od tej ostatniej zależy nie tylko to co
będziemy robić dobrego dla zabicia czasu w samotności, ale także nasze zdrowie
psychiczne.
Jakże ważne
i przydatne jest teraz pozytywne myślenie, kiedy w mediach obserwujemy smutne
liczby, czarne obrazy i coraz ostrzejsze zakazy.
Co robić aby się im nie poddać i nie popadać w stan
przygnębienia, zwątpienia, czy depresji?
To głównie
od nas samych zależy i w nas tkwi rozwiązanie jak temu przeciwdziałać. Każdy
przecież wie, bo zna siebie, co, jaki środek, może mnie wyciszyć, zrelaksować,
zająć, by oderwać od złych myśli.
Sięgnijmy do
najlepszych chwil naszego życia, przeżyjmy je jeszcze raz. A jeżeli to możliwe,
to znajdźmy sposób na przedłużenie tych pięknych chwil w pamięci, zdjęciach,
filmach, a najlepiej w kontynuacji swojego dobrego życia, po okresie epidemii.
Przygotowujmy się twórczo do dobrego życia po niej, nie tylko w myślach, ale w
swoich realnych planach. To może być dobry środek w walce ze skutkami panującej
pandemii.
Ja, na
przykład, od wielu lat kreślę sobie plan celów do osiągnięcia, lub
przedsięwzięć do zrealizowania, w każdym przyszłym roku. Oczywiście
konsekwentnie dokonuję rocznego podsumowania, lub koryguję plan w części
niewykonanej z różnych przyczyn, zależnych i niezależnych ode mnie.
A może, to jest właśnie dobry czas na takie zajecie. Niech na
przykład to stanie się naszym, samotników, zadaniem do rozwiązania w czasie
epidemii koronawirusa!!!
• • •
Małżonkowie,
partnerzy związków, tych stałych i tych „w powijakach”!!!
Muszę
przyznać, że czas pandemii, ograniczeń w codziennym normalnym życiu małżeńskim
( w innych związkach) i zamknięcie w czterech ścianach, to bardzo zła
przesłanka do dobrego i szczęśliwego życia małżonków i partnerów związków
stałych.
Ale to także
sprawdzian trwałości, zgodności, i co istotne, rokowań i możliwości budowania
przyszłego szczęścia związku do końca życia.
W tych trudnych czasach może bowiem okazać się, że tak jak kiedyś, w początkowych okresach związku, małżonkowie/partnerzy/ zachłannie garnęli się do wspólnego spędzania czasu w poczuciu niezwykłej potrzeby bliskości, tak teraz może stać się odwrotnie. Ta niegdysiejsza bliskość, dziś w pandemicznym zamknięciu, może stać się przeszkodą w dotychczasowym trybie życia.
Problemy kiedyś błahe mogą stać się kością niezgody, ostrych sporów, wyrzutów, kłótni ciągnących się dłużej, bo występuje „ brak możliwości zaczerpnięcia otrzeźwiającego powietrza”. Po prostu błędnie przyjmujemy, że „siedzimy sobie na głowie” i niejako z nudów, nie mając czym się zająć, małżonkowie /partnerzy/ ciągną zatrutą nić sporu, często z byle powodu.
Co zatem robić aby w małżeństwach i związkach stałych tego
uniknąć w czasie pandemii?
Wydaje się,
że najlepszym podejściem do „normalnego” życia związku, w tak trudnym okresie
pandemii, może być racjonalne przyjęcie i zakodowanie w swojej świadomości (
zresztą nie tylko na czas pandemii) takiego oto przykładowego założenia, jako
zasady do przestrzegania.
„Jest to
niezwykle trudny dla nas oboje małżonków, partnerów i ja, podobnie jak i Ty, w
związku ze złym oddziaływaniem pandemii na życie w naszym związku oraz
wprowadzeniem przymusowych ograniczeń i zakazów, muszę stać się bardziej
wyrozumiały dla partnera/ki i dla wszystkich powstających problemów.
Świadomy
tego będę bardziej tolerancyjny, rozważny. Będę starał się spokojnie i wspólnie
z mężem/żoną/ rozwiązywać wszelkie problemy „.
Oczywiście
to jest forma przykładowa. Jednakże ważna jest treść i realizacja podjętego
postanowienia obojga małżonków-partnerów.
Pamiętajmy, że dzisiaj nadrzędnym celem naszego małżeństwa/związku/
jest to, żeby materialne i społeczne skutki panującej pandemii COVID-19 nie
zburzyły naszego życia osobistego, małżeńskiego i rodzinnego.
• • •
Ograniczenia
i zakazy wynikające z pandemii mogą, wbrew pozorom, mieć także pozytywny skutek. W szczególności ten
czas może być „dobrym” sprawdzianem dla
narzeczonych i partnerów świeżo powstałych związków.
To może być
tak jak wojsku „ rozpoznanie partnera bojem” podczas jego/jej/ walki z każdym
kryzysem powstałym podczas pandemii koronawirusa. To właśnie teraz mogą wyjść
na wierzch dobre i złe cechy przyszłego partnera/ partnerki/ do stałego
związku. Przede wszystkim, niemożliwość częstych, bezpośrednich i bliskich
kontaktów, intymnych rozmów i zbliżeń, może okazać się dobrym testem na
istnienie uczucia miłości w ogóle. Partnerzy, narzeczeni, wobec niemożności
wspólnego przebywania, mogą łatwiej i szybciej rozpoznać u swoich wybrańców złe
i dobre nawyki, dowiadując się czym się zajmują ich ukochani/ne/ w czasie
przymusowego oczekiwania i stosowania zakazów, nakazów oraz ograniczeń.
Zamiast na nie biadolić i bezczynnie czekać,wykorzystajcie
w zaproponowany sposób pozytywnie złe skutki pandemii dla dobra przyszłego
związku.
• • •
Członkowierodzin, w tym szczególnie rodzin
niepełnych!!!
Przede wszystkim nasze kochane pociechy, te mniejsze i te nieco
większe uczące się i nudzące się w domach, w tym niebezpiecznym czasie.
Niestety pandemia pozbawiła was odpowiednich możliwości nauki,
nauczycieli właściwego kształcenia, a rodziców dobrego i normalnego
wychowywania!
Przyszło Wam
z marszu doświadczyć różnorodnych form edukacji, w tym dotąd nieznanej, czyli
zdalnego nauczania. Jak by tego mało, rodzicom sprawującym pieczę, zburzyło to
prawidłowe wykonywanie obowiązków zawodowych, a ich pracodawcom kłopoty
kadrowe.
Wszyscy
jesteśmy na to skazani siłą natury, tym razem jej chorobowym zagrożeniem.
Dlatego musimy podjąć wspólnie walkę, dla dobra naszych rodzin i naszych
dzieci, aby mimo wszystko zapewnić
dzieciom dobre wychowanie i odpowiednie wykształcenie na szczęśliwe,
przyszłe życie.
Ale jak to uczynić, szczególnie w rodzinach niepełnych, w
których najczęściej matka sprawuje prawa i obowiązki rodzicielskie za oboje
rodziców?
Nietrudno
jest wskazać i przypomnieć podstawowe prawne zasady rodzicielskie w rodzinach
pełnych. To na obojgu rodzicach ciążą równorzędne i równomierne prawa i
obowiązki rodzicielskie. Tak więc my matki i ojcowie powinniśmy, w czasie
pandemii, jeszcze bardziej stanąć na wysokości zadania. Nie tylko poczuć się
dobrą matką i dobrym ojcem, w trudnych czasach, bo taki mamy obowiązek, ale być
nią i nim w rzeczywistości na co dzień. Musimy wspólnie podjąć wysiłek, a tam
gdzie trzeba nawet „walkę”, że skutkami pandemii, szczególnie gdy chodzi o
zdrowie, edukację, wypoczynek i prawidłowe wychowanie naszych pociech. Jako
rodzice stwórzmy dzieciom w miarę normalne do tego warunki, nawet własnym kosztem
pracy, czy wypoczynku.
Nie muszę
przypominać, że:
zapewnienie dzieciom dobrego startu w dorosłe życie to nasz podstawowy obowiązek.
A dobre jego wykonanie to nasze szczęście i radość, najlepszy balsam na
starość.
Jeżeli tego
nie zrobimy dziś, w tym trudnym okresie, to za lat kilka otrzymamy od dzieci
„odpowiednie podziękowanie”. Znam to z doświadczenia zawodowego.
• • •
Kochane
samotne mamy ( a także ojcowie, choć rzadziej), to jest dla Was niezwykle
trudne zadanie.
Wiem z
praktyki jak ciężko jest samemu wychować i wykształcić dziecko przez
osiemnaście lat do pełnoletności, a czasem nawet dłużej. Ja to rozumiem, tak
jak znaczna większość „rodu męskiego”. Ale rozumieć i doceniać to jednak za
mało.
Jak zatem pomóc mamom samotnie wychowującym dziecko /dzieci/,
szczególnie w tym trudnym okresie?
Aż ciśnie
się najprostsza pomoc, choć nigdy nie wiadomo czy to zawsze najlepsze
rozwiązanie. To może być….kochający partner do stałego związku, który będzie
jednocześnie dobrym człowiekiem jako ojciec.
Wiem, że każda z Was w takiej sytuacji najpierw się zaśmieje, a potem spyta przekornie, a jak takiego znaleźć? Niestety, tego możecie dokonać prawie wyłącznie same. Powiedziałem „prawie wyłącznie”, albowiem osoby trzecie ( tak się mówi w języku prawniczym) czasem mogą jednak pomóc i to nie tylko w charakterze swata czy swatki. Trzeba zatem szukać takich przyjaciół i w takich kręgach, w jakich chcesz znaleźć partnera do życia. Patrz moja książka, Rozdz. „O małżeństwie”.
Jednakże na
dziś jesteście w zasadzie skazane na siebie. Tym bardziej, że nie jest możliwa
pomoc bliskich, ze względu na konieczność zachowania dystansu.
Ale to nie
jest i nie musi być powód do załamywania i poddawania się bez walki. Jak
słusznie stwierdziła jedna ze znanych mi mam, a ja to potwierdzam z własnego
doświadczenia, takim dobrym środkiem wychowawczym, w czasie epidemicznych
ograniczeń do czterech ścian domowych, może okazać się uczenie dziecka od
najmłodszego wieku samodzielności i samozaradności. Oczywiście pod dyskretnym
nadzorem rodzica i przy zapewnieniu odpowiednich warunków bezpieczeństwa.
Towarzyszyć
temu musi pełne uświadamianie dziecku, i to ze zrozumieniem, sytuacji w jakiej
się ono znajduje oraz wynikającej stąd konieczności takiego, a nie innego
postępowania.
Nie mniej, w
tym okresie to na samotnej matce/ a czasem i ojcu/, ciąży ta ogromna
odpowiedzialność utrzymania ciągłości normalnego życia, wychowania i
kształcenia dziecka.
Za to należą się Wam
wielkie słowa uznania
• • •
Podobne
słowa należy kierować do wszystkich ludzi żyjących samotnie, w związkach i w
rodzinach.
Nie wolno nam poddawać się jakimkolwiek złym wpływom z
panoszącej się wkoło epidemii.
Przede
wszystkim informacjom nie potwierdzonym wiedzą i nauką, które płyną z różnych mediów, a mogą negatywnie rzutować na
nasze życie. Niestety dały się temu ponieść nasze władze, przedwcześnie
ogłaszając ustąpienie zagrożenia pandemicznego. Przestrzegajmy zatem solennie
zasady D,D,M, a więc: zachowujmy wskazany naukowo dystans społeczny,
stosujmy prawidłowo dezynfekcję oraz nośmy maseczki.
Jak
informują wiarygodne źródła, w tym Komisja Europejska, niedługo nadejdzie
oczekiwana pomoc w postaci szczepionek przeciw chorobie SARS-2 COVID-19.
Dziś jest
jeszcze czas wysiłku, wytrwałości, odporności
psychicznej i wyrzeczeń kosztem poświęcenia dla dobra własnego,
małżeńskiego i dla naszych dzieci.
Postawmy zatem sobie wspólne zadanie cierpliwego i umiejętnego przeżycia kryzysu zdrowotnego, ekonomicznego i społecznego.
Bądźmy wyrozumiali, bardziej tolerancyjni wobec siebie i
problemów występujących w nas samych, żyjących w samotności, w związkach i w
rodzinach.
Tego
sobie życzmy nawzajem!!!
Bronisław na weekend w domu 14/15 listopad 2020 r.