„Tu jest
także moje miejsce”- potwierdziłem sam sobie w myślach. Być może kiedyś moje
dzieci staną nad moim grobem i podobnie jak mnie ogarnie je chwila zadumy.
„Jak wspominam swoich rodziców?
Co wyniosłem z domu
rodzinnego, co dobrego, a co złego?
Co „odziedziczyłem” po
mamie, a co po tacie?
Jak mnie wychowali?
Co im zawdzięczam?
Zamknąłem
oczy i myślą wyobraźni odruchowo zacząłem robić rachunek życia i sumienia.
Do dziś
pamiętam kiedy jako 9 – 10 letni brzdąc, świecąc latarką pod kołdrą, ukradkiem
czytałem książki dla dorosłych, cichaczem wzięte z etażerki w pokoju rodziców.
To wówczas tato pohukiwał na mnie, z przymrużeniem oka, dlaczego jeszcze nie
śpię, wiedząc, że czytam książki. Z jednej
strony zawsze surowo dbał o przestrzeganie dyscypliny, a z drugiej cieszył się
że czytam i z moich postępów w nauce. A były to „ciężkostrawne” dla dziecka
dzieła, które z pełnym zrozumieniem czytałem później, będąc dorosłym. „Żyd
wieczny tułacz”-Eugena Sue. „Rajska jabłoń”-Poli Gojawiczyńskiej, Hrabia Monte
Christo”- Aleksandra Dumasa i….strasznie gruby, przedwojenny ” Kodeks karny” z
1932 roku. To te, które najbardziej zapamiętałem do dziś. Tak, tak, czytałem je
z wielkim zacięciem ciekawego życia dzieciaka. To owocowało w nauce, w pracy, w
życiu i przynosi efekty do dziś. Wciąż czytam, uczę się, pracuję i czasem
piszę.
Tato, był
żołnierzem 1 Armii Wojska Polskiego podczas II Wojny Światowej. Ciężko ranny w
nogę w czasie przeprawy Czerniakowskiej przez Wisłę, kiedy płynęli z pomocą powstańcom
warszawskim we wrześniu 1944 roku. Po wojnie już jako inwalida wojenny (z krótszą nogą o 11 cm),
odznaczony za męstwo pod Warszawą, lecz niestety bez renty (dopiero ją
wywalczyłem po jego śmierci), ciężko pracował fizycznie. Mało tego był najlepszym
kosiarzem w okolicy i kosą dodatkowo dorabiał na życie. Jako dziecko, nosząc mu
posiłki, widziałem jak ciężko pracował od świtu „ z ranną rosą”, do późnego
wieczora. Jemu zawdzięczam swoją pracowitość i sumienne podejście do pracy.
Umarł nagle, mając zaledwie 53 lata. Nie zdążyłem się z nim pożegnać, jak
wszyscy członkowie rodziny. Próbował się ze mną skontaktować, nie zdążył.
Chciał mi powiedzieć abym oddał jego dług koledze. Próbowałem oddać, spytałem
ile wynosił. Te kilkadziesiąt złotych kolega przeznaczył na wiązankę
pogrzebową.
Taki był
tato! Uczciwy, sprawiedliwy, dobry człowiek. Mój wzór do naśladowania w całym
moim, dotychczasowym życiu.
Mama, wciąż
napominająca od najmłodszych lat, „to co robisz, rób zawszeakuratnie”.
I tak zostało mi do dziś. Chociaż muszę przyznać, że moja dokładność,
terminowość, punktualność, oprócz bezspornych korzyści, szczególnie w moim
zawodzie, niekiedy przynosiła odwrotne skutki, na przykład w związku
małżeńskim, niejednokrotnie w życiu codziennym, a także w pracy z podwładnymi.
Tak ich pamiętam i za to jestem im ogromnie wdzięczny!!!
Sto metrów dalej, w dziecięcej
kwaterze cmentarza, leży moja córka. Żyła zaledwie pięć miesięcy. Nie
wiedzieliśmy z żoną, że urodzi się śmiertelnie chora, z nieuleczalnymi wadami,
mikrocefalia, mikroftalmia, wodogłowie, skutki toksoplazmozy. Nie było wtedy
badań prenatalnych, a lekarze nic nie stwierdzili. Kiedy dowiedziałem się o tym
zaraz po urodzeniu, nie miałem odwagi powiedzieć żonie. Przez kilka tygodni
mieliśmy ją w domu. Przyznaję, że do końca ukrywałem przed żoną moją
przerażającą wiedzę i świadomość oczekiwania na niechybną śmierć córki. To były
tragiczne chwile, nieustanny z cierpienia płacz dziecka i szloch żony, w
jednopokojowym mieszkaniu. Nie mogłem na to patrzeć. Ze wstydem i skruchą muszę
dziś się przyznać, że w duchu modliłem się o skrócenie cierpienia córki jedyną
możliwą drogą, śmierć. Z trudem udało mi się umieścić umierające na naszych oczach dziecko w specjalistycznej
klinice. Tam skończyła cierpienia krótkiego życia.
Jak by tego
było za mało, każde z moich troje następnych dzieci przeżyło trudne chwile z
zagrożeniem zdrowia i życia. My, rodzice wraz nimi. Wyszliśmy z nich zwycięsko.
W taki sposób, ciernistą droga, nauczyłem się kochać dzieci. To dzieci i ich
szczęśliwe życie były i są najważniejszym celem i sensem mojego życia.
Myślę, że
taki jest sens życia każdego człowieka dla istnienia ludzkości na naszym
globie.
Zapaliłem na
grobie córki znicze od siebie i od matki w Niemczech. Po cichej modlitwie i
chwili zadumy, ogarnęły mnie smutne refleksje, widząc jak w całej Polsce
protestują kobiety, i nie tylko, przeciw zakazowi terminacji – aborcji ciąży z
nieuleczalnymi wadami. Ja naprawdę je rozumiem jako mężczyzna, który w części
sam doświadczył tej tragedii. Nie życzę takiego doświadczenia żadnemu
przedstawicielowi władzy wprowadzającemu ten zakaz.
Wybór najlepszej drogi do szczęśliwego życia należy pozostawić
każdemu człowiekowi.
Państwo i jego organy powinny temu służyć, a nie zastępować wolną
wolę człowieka.
Zapewne jak
zauważyliście, w miniony weekend nie ukazał się, jak co tydzień, żaden post w
naszym blogu. Szczęśliwi.pl. Przyczyna była niezwykle ważna. Zaniemówiłem kiedy
Ministerstwo Zdrowia od początku tygodnia
przed minionym weekendem podawało dane o dramatycznym wzroście zakażeń w
naszym kraju. Poniedziałek – 2006 zakażeń,
wtorek -2236, środa – 3003, czwartek – 4280, piątek – 4739, sobota –
5300….. Właśnie przygotowywałem optymistyczny post o sukcesach w pracach nad
oczekiwaną szczepionką i załamałem się. Nie mogłem znaleźć siły i koncepcji
twórczej nad jego zakończeniem, ani też na opracowanie żadnego innego, pozytywnego posta, zgodnie z tematyką bloga,
a więc o szczęściu.
Niestety
także w tym tygodniutragicznie wzrasta dzienna liczba zakażeń, poniedziałek -4394,
wtorek -5068 , środa -6525, czwartek aż 8099 i piątek-7705.Kiedy te wszystkie
groźne liczby zbilansowałem, kiedy dokonałem przeglądu informacji z mediów
relacjonujących pogłębiający się dramat ludzkości na całym Globie, doszedłem do
ogólniejszego wniosku, o którym myśli na pewno każdy z nas.
Chyba
nadszedł już najwyższy czas w Polsce , a także na całym Świecie, by zadać,
właściwe i konkretne, pytanie kompetentnym i kierującym nami ludziom:
Kto lub co i kiedy, może powstrzymać pandemię koronawirusa w
Polsce i na Świecie ?!
Ja je
zadałem najpierw sobie, laikowi, i zacząłem szukać odpowiedzi w działaniach władz
państwowych, instytucji międzynarodowych, badaniach naukowców,
lekarzy i wśród nas, zwykłych ludzi.
Oto co znalazłem:
Władze
poszczególnych państw
i to na całym Świecie, podejmują zdecydowaną walkę z pandemią koronawirusa, ale
zarządzają kryzysem samodzielnie budując dla swojego narodu własne strategie
postępowania.
W USA
Trump, zajęty własną kampanią wyborczą na następną kadencję, bardziej przejął
się walką z pandemią, dopiero kiedy sam padł ofiarą wirusa, a następnie jego
14-letni syn.
Chiny, źródło choroby, nauczone tragicznym
doświadczeniem, zamknęły się przed światem, a zdobytą w ten sposób wiedzę chyba
wykorzystują „po cichu”, opracowując jak najlepszą strategię do walki, w tym
poszukując własnej szczepionki.
Podobnie
czyni Putin w Rosji, prawdopodobnie ukrywając przed społeczeństwem
rozmiar pandemii, jednocześnie ogłasza za sukces światowy opracowanie gotowej
szczepionki. Jak się okazuje nie do końca przetestowanej.
W Europie
Szwecja przyjęła własną, całkowicie odbiegającą od pozostałych państw europejskich
strategię walki polegającą na… odejściu od nakazów i ostrych obostrzeń, w tym
od obowiązku noszenia maseczek, na rzecz uzyskania odporności grupowej i dotąd
ją stosując zamiast nakazów wyłącznie zalecenia do świadomości obywatelskiej.
Oczywiście odbiło się to od początku jednym z najwyższych wskaźników
śmiertelności.
W Polsce,
nasze władze dość chaotycznie rozpoczęły walkę z koronawirusem na początku pandemii, błędnie
budując w nas przekonanie o szybkim odwrocie choroby. Dziś to niestety wychodzi
nam, a także samej władzy „bokiem”.
Słowem, jak
mówi polskie porzekadło każde Państwo „sobie rzepkę skrobie”, z różnym skutkiem
doraźnym. Ale żadne nie znalazło do dziś skutecznego sposobu na zatrzymanie
pandemii.
A co na to międzynarodowe organizacje, instytucje, które z racji
swoich ogólnoświatowych celów powinny dążyć do znalezienie jednolitej,
skutecznej drogi opanowania pandemii?
Zacznijmy
od WHO – Światowej Organizacji Zdrowia.
Już na
początku pandemii, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO)
Tedros Adhanom Ghebreyesus ogłosił 28 lutego w Genewie „Dziesięć rad jak
uniknąć zakażenia koronawirusem”. W lipcu 2020 r., 239 naukowców z 32
państw skierowało list otwarty do Światowej Organizacji Zdrowia i innych
agencji odpowiedzialnych za ochronę zdrowia. Dopiero w reakcji na ten list i
inne wątpliwości naukowców z całego świata, WHO wydało oświadczenie, w którym
stwierdza, że wirus COVID przemieszcza się w powietrzu i zaleca zachowanie
odpowiedniego dystansu społecznego. I dalej w sierpniu br. WHO po raz kolejny
aktualizuje swoje zalecenia rozszerzając zakres noszenia maseczek na dzieci
powyżej 12 roku życia.
A więc rady,
zalecenia, które w istocie nie wiążą państwa w zakresie ich obowiązkowej
realizacji. Bo, niestety ta światowa organizacja zdrowia, działająca przy ONZ,
która zrzesza 193 państw-członków, nie ma możliwości wydawania żadnych aktów
prawnych wiążących państwa, nawet te zrzeszone w ONZ. Mimo, że jej podstawowym zadaniem jest działanie na rzecz
zwiększenia współpracy między państwami w dziedzinie ochrony zdrowia i zwalczania epidemiichorób zakaźnych, a także ustalanie norm dotyczących
składu lekarstw i jakości żywności.
Znacznie
lepiej działa Unia Europejska, w której Polska jest jednym z 27 członków.
Popatrzmy na
niektóre działania na rzecz walki z koronawirusem.
Na
jaką pomoc mogą liczyć narody zrzeszone w Unii, w tym My Polacy?
W imieniu
Unii, a więc 27 zrzeszonych Państw, Komisja Europejska podejmuje niezbędne
kroki – koordynuje działania z państwami członkowskimi i ułatwia dostawy środków
ochrony osobistej i sprzętu medycznego w całej Europie. 17 czerwca br. przedstawiła europejską strategię mającą na celu szybsze opracowanie,
produkcję i dystrybucję szczepionki na COVID-19. Między innymi, na rzecz
państw-członków Unii, już zawarła stosowne porozumienia i umowy z trzema
firmami farmaceutycznymi, które są daleko zaawansowane w pracach nad
szczepionką przeciwko COVID-19, a z dalszymi pięcioma prowadzi rozmowy.
2 kwietnia
Komisja Europejska zainaugurowała inicjatywę „Solidarność UE na rzecz zdrowia”, która ma bezpośrednio wesprzeć
systemy opieki zdrowotnej krajów UE w zwalczaniu pandemii koronawirusa. W
ramach inicjatywy udostępnionych zostanie ok. 6 mld euro na pokrycie potrzeb
europejskich systemów opieki zdrowotnej.
A jak
radzi sobie nasza władza?
Zamiast
przytaczania przeze mnie faktów jak walczą nasze władze z pandemią, odwołuję
się do Was, czytelników bloga. Bowiem każdy z nas na co dzień widzi, obserwuje
i sam odczuwa niedomagania i błędy popełniane od początku pandemii w Polsce.
Najgorszym z nich jest widoczny chaos informacyjny, który utrudnia nam właściwe
postępowanie w czasach pandemii. Do tego przyczyniły się sprzeczne informacje,
także ze strony przedstawicieli władz, które niestety wprowadziły zamęt,
wątpliwości i nawet niewiarygodność. Widzimy chaos organizacyjny służby
zdrowia, głównie w zakresie nieprzygotowania na czas środków ochrony osobistej,
urządzeń, w tym respiratorów oraz przede wszystkim braki w zapewnieniu
personelu medycznego.
Stąd
też Polska Akademia Nauk powołała Zespół
Doradczo- Ekspercki w celu
uwiarygodnienia przekazu dla Polaków, bo działający przy premierze nie jest ani
znany ani komunikatywny, i autorytatywny. Ale niestety, do niewielu dotarły
słowa uczonych.
A teraz
spójrzmy bardziej krytycznie: Jak my obywatele radzimy sobie w walce z pandemią koronawirusa w naszym kraju?
Jak
powiedział w ubiegłą sobotę na konferencji prasowej Minister Zdrowia „ hamulec
jest w naszych rękach, wszystkich Obywateli”. A tym hamulcem jest rzeczywiste
przestrzeganie zasady „D. D. M.”- ( dezynfekcja, dystans społeczny i maski)
A jak my
stosujemy ten hamulec:
Oto przykłady,
których doświadczyłem osobiście na co dzień. I tak też nieraz się dzieje do tej
pory w kraju:
„Panie to
wielka ściema z tą ochroną przed koronawirusem”- zakomunikował mi właściciel
firmy ogrodniczej, kiedy przywitałem go z dystansu na działce ogrodniczej w
celu przycięcia żywopłotu. „Dlaczego, przecież Pan widzi co się dzieje?-
grzecznie spytałem by nie zniechęcić go do pracy. „ Ja jestem z wykształcenia
mikrobiologiem i wiem to lepiej, to przejdzie tak jak zwykła grypa – krótko mnie skwitował.
„Proszę się
ode mnie odsunąć, bo jest Pani bez maseczki i jeszcze chucha mi prawie w
twarz”- nie wytrzymałem stojąc w sklepiku w kolejce po chleb. „ Czego się Pan
czepiasz? To jest moja sprawa! – ostro zareagowała stosunkowo młoda kobieta,
wręcz obrażona za zwróconą uwagę.
„Skuteczna szczepionka, a do czasu
jej opracowania i wprowadzenia, maksymalne środki ograniczające
rozprzestrzenianie się epidemii „- prawie automatycznie wygłosił jako prostą
drogę. Ale zaraz dodał- „Tylko my, ludzie tą drugą drogę ograniczeń,
lekceważymy”.
„Wirus
przenosi się człowieka na człowieka, a
nie trafia przez przypadek z powietrza,
lub nie wiadomo skąd. Stąd konieczność zachowania odpowiedniego dystansu i
obowiązek noszenia maseczek ”-prawie
krzyczał publicznie wszem i wobec prof. Simon, specjalista chorób zakaźnych z
Wrocławia. Odważny bo głoszący wprost smutną prawdę o chorobie Covid-19.
Taki obraz
wynika z mojej analizy jako odpowiedź na pytanie: Kto?- może zatrzymać pandemię
koronowirusa?
A teraz,
po dotarciu do wiarygodnych źródeł, odpowiem jak najkrócej na drugą część tytułowego pytania:
Co może powstrzymać rozprzestrzenianie choroby?
Jak powiedział mój lekarz rodzinny i jak wynika dostępnej wiedzy naukowej:
Z tych 167
testowanych szczepionek, w tej chwili jest przygotowywanych 9 eksperymentalnych
w ramach światowego programu, którym kieruje światowa organizacja zdrowia(WHO).
Zobaczmy
zatem jak daleko są zaawansowane prace nad szczepionką?
Wymienię cztery firmy, w których prace są najbardziej zawansowane.
Szwedzko-brytyjski
koncern AstraZeneca, prowadzi wiodący projekt, najdalej zaawansowany i to z nim
Komisja Europejska zawarła już porozumienie.
Tuż za
brytyjskim koncernem plasuje się amerykańska firma Moderna pracująca nad
własnym projektem szczepionki.
8
października Komisja Europejska zatwierdziła trzecią umowę z firmą farmaceutyczną
Janssen Pharmaceutica NV, jedną ze spółek farmaceutycznych Janssen
Pharmaceutical należących do grupy Johnson & Johnson. Gdy badania
dowiodą, że szczepionka jest bezpiecznym i skutecznym środkiem w walce z
COVID-19, umowa umożliwi państwom członkowskim zakup szczepionek dla 200 mln
osób. Państwa członkowskie będą mieć też możliwość zakupu szczepionek dla
kolejnych 200 mln osób.
Na czele
jest również niemiecka firma CureVac, w której Polka dr Mariola Fotin-Mleczek jest szefową ds.
technologii i nadzoruje prace właśnie nad szczepionką na koronawirusa – i to
szczepionką nowej generacji.
Jest nadzieja, że do końca roku będzie wreszcie gotowa
szczepionka – oznajmił szef WHO.
Nie mamy
zatem innego sposobu, trzeba cierpliwie czekać i ściśle przestrzegać nakazów i
ograniczeń.
I na koniec:
Aż cisną się
oczywiste i praktyczne wnioski:
Powinniśmy
robić wszystko aby bez zakażenia się koronawirusem, w zdrowiu, przeczekać czas
niezbędny do wynalezienia, przetestowania i powszechnego zastosowania
skutecznej i bezpiecznej szczepionki przeciw wirusowi SARS-2 Covid-19;
Z
kolei aby bez zakażenia przeżyć ten okres oczekiwania na szczepionkę, należy
bezwzględnie przestrzegać nakazów ochronnych, ograniczających do maksimum
możliwości zakażenia koronawirusem.,
W
szczególności powinniśmy stosować zasadę „D. D. M”, czyli: dystans społeczny,
dezynfekcja i mycie rąk!!!
A ponadto:
3. Musimy wykazać się mądrością i odpowiedzialnością dla dobra swojego, bliskich, rodziny i wszystkich takich samych jak my ludzi, a mianowicie:
a)Odrzucić i nie poddawać się wszelkim fałszywym informacjom i działaniom wszystkim sceptykom i nieodpowiedzialnym ryzykantom, nie stosującym się do zasad ochrony przed chorobą, podważającym naukowe i sprawdzone medycznie zasady walki z koronawirusem, w tym ruchom anty-szczepionkowców, anty-covidowców, które są oparte na niewiedzy, głupocie, naiwności prostych ludzi i często służą prywatnym lub nawet politycznym interesom;
b)Aktywnie włączać się i przeciwdziałać, w miarę swoich możliwości, postawom negującym sens walki z koronawirusem;
Zatem
przestrzegajmy zasady „D, D, M ”, czekając cierpliwie na szczepionki przeciwko
pandemii COVID-19, oby tylko do końca 2020 roku.
Pandemia
koronowirusa wzrosła ze zdwojoną siłą. Władze rozszerzają strefy ograniczeń i
nakazują rygorystycznego przestrzegania zasady DDM ( dezynfekcja, dystans
społeczny i maski). Trzeba zatem przygotować się na efektywne i twórcze
zagospodarowanie czasu podczas dłuższego przebywania w rodzinnych pieleszach.
Tak też czyniąc kupiłem świeżo wydaną autobiografię Demi Moore.
Wszyscy
znamy Demi Moore ze wspaniałych kreacji filmowych. Raczej kojarzy się nam jako
szczęśliwa, piękna kobieta, ze wspaniałym prywatnym życiem, opływająca w
dobrobycie i sławie.
A tu w
swojej biografii pisze wprost niewiarygodne rzeczy:
„Jak to
jest, kiedy matka zrobi z ciebie kurwę za 500 dolarów?”- złośliwie zapytał
partner matki 15 – letnią Demi Moore. „A potem mnie zgwałcił”. Wyznaje w swojej
książce „ Intymnie. Moje wspomnienia” Demi Moore, którą Świat pokochał za rolę
Molly w „Uwierz w ducha”. Potem były inne filmy znane dobrze w
Polsce, „Niemoralna propozycja”, no i Striptiz”, za który
zarobiła 12 milionów dolarów, i który zrobił z niej symbol seksu.Ta
piękna i niezwykle uczuciowa Demi Moore miała tragiczne dzieciństwo.
Przeżyła
gwałt i próbę samobójczą mamy, rozpadły się jej trzy małżeństwa, została
zdradzona i uzależniła się od kokainy. „Wkrótce po narodzinach córki Scout
zerwałam wszelkie kontakty z matką. (…) Przestałam żywić płonne nadzieje, że
kiedyś będzie dla mnie matką. Nie odezwałam się do niej przez osiem lat.
Podczas kręcenia, gdzieś na skraju mojej świadomości czaiło się
najpaskudniejsze pytanie, jakie mi kiedykolwiek zadano: „Jak to jest,
kiedy matka zrobi z ciebie kurwę za 500 dolarów?”
Aż trudno
uwierzyć co pisze Demi Moore, bowiem inaczej powinna wyglądać życiowa prawda
każdego dziecka.
To właśnie matka powinna być pierwszym autorytetem dziecka i
życiowym przewodnikiem w procesie wychowania, i tak wskazuje Demi Moore w
swojej autobiografii.
• • •
Kiedy czytałem biografię Demi Moore, jakby
odruchowo sięgnąłem na półkę i wyciągnąłem książkę znanego polskiego rapera
Liroya,”AutobiogRAPia”. I co on pisze o swoim dzieciństwie?
„Jest
wiele dni z dzieciństwa, które dobrze pamiętam. Jednym z nich był ten, w którym
usłyszałem z ust matki: Synu, dziś zabiję tatę”. Raper opowiada w niej
koszmar jaki przeżył jako dziecko. Ojciec alkoholik, znęcał się nad całą
rodziną. „Kiedy widzisz starego, który rozwala butelkę na głowie twojej matki,
widzisz wszędzie krew, najchętniej wziąłbyś nóż i uciął mu łeb (…) Nie raz i
mnie skatował. Przez wiele lat spałem z nożem pod poduszką. Nawet po
wyprowadzeniu się z domu, łapałem się na tym, że kiedy ktoś stanął za drzwiami
mojego pokoju, zrywałem i czekałem” – pisze. I dalej opowiada, że spędzał
więcej czasu na podwórku z kolegami, uciekał z domu, włóczył się po Polsce.
„Pierwszy raz uciekłem w trzeciej klasie podstawówki. Sytuacja w domu była
lipna, więc jak tylko Jacek zarzucił temat zrywki długo się nie zastanawiałem
(…). Zawinęliśmy, co mieliśmy pod ręką na taką wyprawę. Jacek dobrze wiedział,
gdzie starzy trzymają kasę. (…) Celem była Szwecja.
W końcu
dokonał wyboru swojej drogi życiowej. Został muzykiem i jak sam mówi jego
teksty są opowieścią o jego życiu. W tym najbardziej wstrząsającym „Cicha noc”
opowiada o tym, jak nastoletni Liroy w Święta Bożego Narodzenia planuje
zabójstwo swojego ojca.
Dziś Liroy udowadnia publicznie, pisząc o sobie i tragicznym dzieciństwie, działając jako poseł, a przede wszystkim w swoich utworach i pokazuje, że mimo wychowywania się w takich warunkach jak on, można wybrać właściwą drogę i być szczęśliwym oraz normalnie żyć.
Dla niego
negatywny wzór ojca i domu rodzinnego był jednak pozytywną motywacją, by jego
dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo, by były bezpieczne i szczęśliwe.
• • •
Złego wychowania nie dziedziczy się, twierdzą zgodnie
psychologowie i terapeuci rodzinni. A więc, to nie żadne złe cechy dziedziczne
rodziców są przyczyną ich złych postaw wychowawczych, wbrew dość częstym
tłumaczeniom samych rodziców, zrzucających winę na złe geny dziedziczne
współmałżonka.
To zły
sposób wychowywania, albo w ogóle brak aktywności w wychowywaniu dziecka ze
strony rodzica-rodziców, czyni dziecko nieszczęśliwe, najpierw w okresie
dzieciństwa, a później w całym jego dorosłym życiu.
To autorytet
rodzica, matki, ojca, tworzy dla dziecka godny wzór do naśladowania w procesie
wychowania.
Gdzie się zatem podziały autorytety, tak ważne dla standardów
dobrego życia?
Kto w dzisiejszych czasach ogromnego postępu
cywilizacyjnego jest wzorem godnym
naśladowania na całej drodze człowieka do szczęśliwego życia?
Z sondażu
przeprowadzonego dla Onetu przez IBRIS w 2016 roku wynika, że:
50 % Polaków nie ma w ogóle autorytetu, albo nie potrafi go wskazać.
Pozostali
wskazywali za swój wybrany autorytet osobowość z historii (44%), w dziedzinie
nauki (38%) i w świecie polityki (14 %)
Natomiast rodziców za autorytet wskazuje zaledwie 6,5% ankietowanych.
Z osób
żyjących, w tym rodziców, za największy autorytet najczęściej uznawany jest
przez Polaków papież Franciszek. Takiej odpowiedzi udzieliło 11,6 proc.
badanych.
Powoli
upadają kolejne autorytety „niegdyś” uznawane za wiodące, to nauczyciele- wychowawcy,
nauczyciele zawodu i mistrzowie do naśladowania na drodze kariery zawodowej.
Wielcy ludzie, odkrywcy, naukowcy,słowem mądrzy wiedzą i doświadczeniem.
Popatrzmy,
sami na swoje dzieci i wokół siebie:
Kto lub co jest dzisiaj wzorem do naśladowania dla moich dzieci
i w ogóle dla dzieci i młodzieży?
Dzieci i młodzież nie mając dobrych wzorców rodzicielskich
szukają innych autorytetów poza rodziną.
Jakże często
są to wzorce cyborgów, androidów,
zaczerpnięte z internetu, gier komputerowych, a nie istot ludzkich, żywych i
mądrych przedstawicieli dziedzin życia. Zaś w zakresie edukacji seksualnej są
to wzorce z filmów pornograficznych, ciekawe, bo zakazane dla dzieci, i
bezkrytycznie przyjmowane za właściwe z powodu braku naukowej wiedzy od
rodziców i szkoły.
Z moich
doświadczeń zawodowych wiem, że z trudnego dzieciństwa, młodzi ludzie podejmują
jeden z dwóch wyborów.
– Pierwszy
to trudna umiejętność wyciągnięcia pozytywnych wniosków z trudnego dzieciństwa
i walka o dobre życie swoje i dzieci.
– Drugi to
przyjęcie, bardziej lub mniej świadomie, złego wzorca postępowania w swoim życiu, i niestety takie
życie, często będące powtórką życia rodziców..
Tych, którzy
mają jeszcze czas i wpływ na wychowanie dzieci, zachęcam do zastanowienia:
Dlaczego
tak źle się dzieje z autorytetem rodziców we współczesnym Świecie?
A „szalejąca” ze zdwojoną siłą pandemia
koronowirusa i obowiązujące nakazy DDM mogą temu
sprzyjać.