?>

„Szczęśliwej Polski już czas”

I to czas najwyższy!!! Po123 latach niewoli, pod zaborami obcych państw, po wielu walkach narodowo – wyzwoleńczych, w tym powstaniach przeciwko zaborcom i okupantom. Polacy w pełni mają prawo do życia w wolnym i szczęśliwym kraju. Naprawdę warto przypomnieć te najkrwawsze boje o wolność naszego narodu, szczególnie naszym młodym Polakom:

– 1974 r. Powstanie kościuszkowskie, polskie powstanie przeciwko Rosji i Prusom po II Rozbiorze Polski;

– 1806 r. Powstanie wielkopolskie, przeciwko Prusom;

– 1830-1831 r. Powstanie listopadowe, przeciwko Rosji, wojna polsko-rosyjska;

– 1846 r. Powstanie krakowskie, wymierzone przeciwko trzem okupantom Rosji,   Prusom i Austrii, równocześnie;

– 1863 – 1865 r. Powstanie styczniowe, przeciwko Rosji;

– 1918 – 1919 r. Powstanie wielkopolskie, ludności wielkopolskiej przeciwko Niemcom;

– 1919 -1921 r. Powstania śląskie. Trzy konflikty zbrojne między ludnością polską a niemiecką;

– 1944 r. Powstanie warszawskie, przeciwko Niemcom w czasie okupacji podczas II wojny światowej.

Jeden zryw narodowy, chyba najważniejszy i bezcenny, bo bez broni w rękach  odnieśliśmy już we współczesnych dziejach zwyciężając komunizm, narzucony i trzymany w mackach przez Związek Radziecki. To niespotykany dotąd w naszej historii walk wyzwoleńczych i na świecie, wielki ruch społeczny „Solidarność”. Odzyskaliśmy niepodległość!

Niestety, zamiast wykorzystać ten niezwykły fenomen społeczny i z tak wielkim powszechnym poparciem zacząć budować dobrobyt i szczęście Polaków, My sami, bez żadnego zaborcy, okupanta, najeźdźcy, wywołaliśmy wojnę Polsko-Polską. Trwa ona do dziś.

Czyżbyśmy My, Polacy nie umieli cieszyć się wolnością, nie potrafili żyć w spokoju i budować szczęśliwe społeczeństwo narodowe?

A może czasy niewoli, zaborów, okupacji, wykształciły w następnych  pokoleniach Polaków takie cechy, które uniemożliwiają spokojne, twórcze i szczęśliwe życie?!

Pisałem o nich w lutym 2021 roku w artykule :

Co nam – Polakom przeszkadza: w cywilizacyjnym rozwoju, w osiąganiu powszechnego dobrobytu? Co stoi na drodze do szczęścia /dobrostanu/ każdego Polaka?

Kiedy w lutym 2022 roku, nasz dawniejszy zaborca, Rosja zaatakowała Ukrainę, Polacy po raz kolejny wykazali wielką cechę solidarności i humanitaryzmu, udzielając pomocy i schronienia uchodźcom.

Teraz w 2023 roku MY, Polacy, pokazaliśmy jak bardzo chcemy żyć w nowoczesnym, demokratycznym państwie. 74,4 % z 29 mln uprawnionych do głosowania, czyli ponad 21,5 mln wzięło udział  w demokratycznych wyborach parlamentarnych.

 I tak po 228 latach walk o niepodległość, o suwerenność i szeroko rozumianą wolność, powiedzieliśmy w końcu sami sobie” Szczęśliwej Polski już czas”.

I w tych słowach nie chodzi  o satyryczne przesłanie piosenki Jerzego Kryszaka wyśpiewanej podczas tegorocznego festiwalu w Sopocie. Nie chodzi nawet o jej wydźwięk na politycznych marszach i wiecach opozycji w demokratycznej walce o władzę, ale o coś znacznie więcej.

Dzisiaj Polakom chodzi o rzeczywiście szczęśliwe życie w wolnej, demokratycznej Polsce.

Co zatem według walczących o władzę partii politycznych, po wyborach parlamentarnych, stanie się ich rzeczywistym i realnym programem dla „Szczęśliwej Polski” ?

Jakie najważniejsze wartości programowe na drodze do szczęścia Polaków zamierzają zrealizować zwycięskie partie przejmując władzę w naszym kraju?

Zamiast odpowiadać patetycznymi słowami, na naszym blogu o szczęściu, warto przypomnieć jako ostrzeżenie dla przyszłej władzy, słowa Juliana Tuwima, z wiersza „Modlitwa” w poemacie „Kwiaty Polskie”, napisane w latach 1940-1946, a które znalazły się w tekście tej piosenki Jerzego Kryszaka, skomponowanej przez Ryszarda Rynkowskiego z zespołem VOX.

„ Lecz nade wszystko – słowom naszym

 Zmienionym chytrze przez krętaczy

Jedyność wróćmy i prawdziwość

 Niech prawo zawsze prawo znaczy

 A sprawiedliwość – sprawiedliwość”.

Ale już wówczas Tuwim, znając zapewne narastające w niewoli cechy narodowe, w tym właśnie poemacie, w wierszu zatytułowanym „:Modlitwa” , modlił się tymi słowami, jakże aktualnymi dziś po wyborach parlamentarnych:

„ Daj rządy mądrych dobrych ludzi, mocnych w mądrości i dobroci”…

I na pewno nam Polakom o taką władzę chodzi!

Skoro jesteśmy już po wyborach, to wróćmy ponownie do tytułowych słów piosenki Kryszaka

” Szczęśliwej Polski już czas”.

Jako że nasz blog szczęśliwi.pl od lat zajmuje się realnymi wartościami, w istotny sposób wpływającymi na prawdziwe szczęście człowieka, spróbujemy porównać je z wartościami zawartymi w programach partii  głoszonymi w kampanii wyborczej.

                                                      •••

Zacznijmy porównanie od najważniejszej wartości niezbędnej do szczęścia, która jest w naszym pojęciu także „złotym” środkiem na drodze do szczęścia.

                                                   Zdrowie

Nie da się ukryć, a wręcz przeciwnie należy powiedzieć wprost: Ochrona zdrowia w naszym kraju wymaga radykalnych, ale przemyślanych zmian. Nie może nadal być tak, że kolejki do specjalistów od wielu lat wciąż są zmorą obywateli.

 Zadłużone szpitale, brak środków na świadczenia i zła jakość świadczeń zdrowotnych są powszechnie odczuwalne.

Jakie zatem działania w zakresie ochrony zdrowia proponują nam zwycięskie w wyborach partie, a następnie wybrane przez nich władze?

Szukajmy odpowiedzi w programach i w realizacji już od początku rządów nowych władz, a następnie tak jak uczestniczyliśmy gremialnie w wyborach tak patrzmy na ich działania przez cały czas.

                                                        •••

                           Miłość, związki małżeńskie – partnerskie.

Jak dotąd, niestety, w żadnym programie, i to wszystkich partii politycznych, ani w programach dotychczasowych rządów, takie wartości jak miłość (szeroko rozumiana), małżeństwo, w tym związki partnerskie, nie miały swojego miejsca. Po prostu, a ni My ani Państwo, nie myśleliśmy o miłości w kategorii wartości niezbędnej do szczęścia Polaków. My myśleliśmy i walczyliśmy o wartości materialne, bytowe, konieczne do życia w rozumieniu dobrobytu, a nie dobrostanu, czyli szczęśliwego życia.

Najwyższy już czas, aby szczęcie Polaków, ich marzenia, uczucia, możliwość samorealizacji, prawa i wolności obywatelskie, znalazły się w centrum zainteresowania i były istotą programów partii i celami do realizacji kolejnych władz państwowych.

                                                        • • •

                                       Dzieci, wychowanie, nauka

Kilka dni temu, po raz pierwszy w dziejach historii Polski, usłyszeliśmy z mównicy sejmowej, słowa polskiej posłanki, że kobiety w naszym kraju, chcą się cieszyć szczęściem posiadania dziecka!

Fakt posiadania dziecka winien być największym szczęściem kobiety i oboje rodziców.

Jak dotąd polityka demograficzna naszych władz nie odniosła pożądanych efektów. Mamy głęboki kryzys dzietności.

Czyżby nasze kobiety nie chciały mieć dzieci? A przecież takie rozumowanie byłoby zaprzeczeniem dążenia do szczęścia posiadania dziecka.

Najwyższy już czas, aby te najważniejsze wartości do szczęśliwego życia, jak posiadanie dziecka, jego wychowanie i edukacja, znalazły się realnie w centrum działania rządzących.

Do tego niezbędna jest rzetelna wiedza w zakresie świadomego rodzicielstwa, warunki do nauczania i wychowania dzieci, a przede wszystkim nauczyciele z powołaniem do zawodu, autorytetem, odpowiednim wynagrodzeniem oraz szacunkiem i zaufaniem społecznym.

                                               Szczęśliwa rodzina

Rodzina, a w niej radośnie żyjący i tworzący nowe życie jej członkowie, matka, ojciec i dziecko lub dzieci. Własne mieszkanie, optymalne środki finansowe uzyskiwane z satysfakcjonującej pracy, bez konieczności „łamania głowy” jak i z czego żyć ?!  

Takiej szczęśliwej rodziny już czas!

Przyjrzyjmy się i bacznie obserwujmy, czy o takiej rodzinie jest mowa w programie nowej władzy ?!

                                                                  • • •

                               Satysfakcjonująca praca i wypoczynek

 Aby praca zawodowa była nieodłącznym elementem szczęśliwego życia, powinna dawać człowiekowi satysfakcję materialną i psychiczną.

Niestety, jak dotąd w naszym kraju, bardzo często praca nie była opłacana adekwatnie do należytego jej wykonywania, posiadanych kwalifikacji, zaangażowania pracownika. Stąd między innymi często świadczona była z konieczności  zdobywania środków na życie, bez satysfakcji psychicznej i z wewnętrznego przymusu.

Stosowana polityka centralnego sterowania płacą minimalna, wskaźnikami uśrednionymi, branżowymi, nigdy nie zastąpi indywidualnego należnego wynagrodzenia za dobrą pracę.

A zatem najwyższy już czas, aby w naszym wolnym, demokratycznym kraju nowe władze, w sposób planowy i długofalowy, z myślą o młodych Polakach, przyjęły za priorytetową właściwą politykę zatrudniania i wynagradzania swoich Obywateli, którzy nie zamierzają szukać pracy na emigracji.

Zamiast „ zmuszać” rodaków do poszukiwania dodatkowych źródeł finansowych, stwórzmy im możliwość zdrowego wypoczynku, a kiedy to będzie możliwe gospodarczo, dążmy do skrócenia podstawowego czasu pracy.

                                                              • • •

W wyborczej walce o władzę, politycy obiecywali, radość życia Polkom i Polakom, pozytywny stosunek do ludzi bez względu na pochodzenie, płeć, religię czy światopogląd. Słowem radość codziennego życia i możliwość spokojnego i twórczego życia na drodze do szczęścia.

My możemy tylko przyklasnąć cytując słowa naszego wielkiego poety Juliana Tuwima, wyśpiewane przez Jerzego Kryszaka :

                                  ” SZCZĘŚLIWEJ POLSKI JUŻ CZAS”

Po to staliśmy do późnych godzin nocnych przy urnach wyborczych!

Będziemy to sprawdzać!

Bronisław                                                                         13 grudnia 2023 r.


Czy jesteś na dobrej drodze do prawdziwego szczęścia? Masz okazję się sprawdzić! I to na serio!

Część pierwsza:

Przypomnij wszystko o swoim szczęściu (!?) w miłości i spróbuj porównać czytając.

Prawdziwe szczęście?! Co nim tak właściwie jest? Bogactwo, majątek, pieniądze, luksusowy dom, samochód, jacht, wszystko materialne co potrzebne do dobrego życia i korzystanie z niego bez żadnych ograniczeń?

Tak popularne „ Carpe diem”, a więc czerpanie z tego co nam przyniesie życie dziś, nie bacząc na przyszłość naszą, małżonka-partnera i naszych dzieci.

Czy aby na pewno to dobra droga do szczęścia ?!

„Często słyszysz, że pieniądze nie kupią szczęścia. Ja z tyłu głowy zawsze sądziłem, że pieniądze jednak kupią chociaż trochę szczęścia. Ale to nie jest prawda” – tak twierdzi Sergey Brin, miliarder, współzałożyciel Google

No to może jednak coś niematerialnego? Na przykład zadowolenie z życia, z czegoś konkretnego: z miłości w trwałym  związku małżeńskim, innym partnerskim? Ze swoich dzieci, z pracy zawodowej, z osiąganych sukcesów twórczych, naukowych, sportowych, artystycznych, bądź innych? Być może takim szczęściem jest czynienie dobra innym ludziom, szczególnie dziś imigrantom w czasie wojny w Ukrainie i nie tylko im?

Zastanówmy się ???

Czy chodzi nam o poczucie szczęścia w danej chwili życia, zdobyty sukces już dziś, osiągnięty częściowy cel, czy też o szczęście wynikające z samooceny dotychczasowego życia?

Otóż to, spróbujmy w jakiś uporządkowany sposób dokonać samooceny dotychczasowego życia i postarać się znaleźć w nim odpowiedź na własne pytanie, a właściwie cały test-sprawdzian pod umownym tytułem:

Czy jestem zadowolony ze swojego dotychczasowego życia. Jakiego rodzaju szczęście już osiągnęłam/osiągnąłem/?

I to bez względu na to, w jakim jesteś wieku drogi czytelniku!

W tym celu proponuję odnieść  sprawdzian – ocenę swojej drogi do szczęścia, do najważniejszych wartości życiowych, dominujących w hierarchii potrzeb większości ludzi na świecie, naukowo zbadanych przez słynnego psychologa Maslowa, a o których piszę w mojej książce” Jak żyć aby osiągnąć prawdziwe szczęście…”

Hierarchia potrzeb człowieka, zawarta w umownie zwanej „piramidzie Maslowa”,  moja wiedza i doświadczenie życiowe ( trzy żony,  czworo dzieci, dwukrotna ucieczka od śmierci) , oraz wieloletnia praktyka prawnicza, w tym w sprawach rodzinnych i rozwodowych, pozwoliły mi na sformułowanie własnej definicji prawdziwego szczęścia i wybranie najważniejszych wartości życiowych składających się na tak rozumiane szczęście.

Oto ona:

„Prawdziwe szczęście, to pełnia życia dająca wielkie zadowolenie z osiągnięcia najważniejszych wartości, wybranych za cele i sens życia, polegające na:

– oddaniu w miłości, czyli kochanie i bycie kochanym;

– spełnieniu w małżeństwie, związku partnerskim;

– posiadaniu dziecka /dzieci/;

– dobrym wychowaniu, w tym wykształceniu dziecka /dzieci/;

– spełnieniu w rodzinie;

– satysfakcji z pracy zawodowej;

samorealizacji przez twórcze życie i bezinteresowne czynienie dobra.”

Oczywiście te najważniejsze wartości wybrane przez każdego człowieka do swojego szczęścia mogą być inne. Ja wybrałem siedem, te które zdaniem  naukowców, wielkich filozofów i nas samych ( co wynika z wielu badań), są najistotniejsze dla szczęścia.

Zapamiętajmy !!!

Te najważniejsze wartości życiowe, które decydują o prawdziwym szczęściu  to:

MIŁOŚĆ;  ZWIĄZEK MAŁŻEŃSKI – PARTNERSKI;  DZIECKO/DZIECI/; WYCHOWANIE , w tym WYKSZTAŁCENIE DZIECKA;  RODZINA;  PRACA ZAWODOWA;  SAMOREALIZACJA,  (pogrubione w powyższej definicji).

Abyśmy mogli porównać swoje dotychczasowe osiągnięcia w realizacji tych siedmiu najważniejszych wartości do szczęścia, zobaczmy na czym dokładniej polega spełnienie każdej z nich.

Zatem, wszystkim czytelnikom, którzy chcą sprawdzić siebie i odpowiedzieć na pytanie:

Czy jestem na właściwej drodze do prawdziwego szczęścia?,

proponuję test – zabawę, ale w swoje życie na serio!

Tym bardziej, że w dzisiejszych czasach, w których nie wiemy na 100%  czy przeszliśmy zwycięsko pandemię koronawirusa, gdy toczy się wojna w Ukrainie, kiedy w naszym kraju solidarnie przyjmujemy uchodźców z walczącej Ukrainy, kiedy inflacja niesie drożyznę, trzeba znaleźć chwilę aby zadbać o własne życie i spojrzeć:

Czy moje życie idzie w dobrym kierunku?

Dziś każdy z czytelników ma okazję do refleksji i sprawdzenia, jak to jest w rzeczywistości z moim życiem i szczęściem!

Ponieważ jest to zadanie bardzo trudne, bowiem wymaga krytycznej oceny swojego życia, to w dzisiejszym poście skupimy się na samoocenie pierwszej i najważniejszej wartości życiowej, od której rozpoczyna się i na której opiera się poczucie prawdziwego szczęścia, na przestrzeni całego życia.

To oczywiste, że chodzi o MIŁOŚĆ!!!

MIŁOŚĆ,

a właściwie oddanie w miłości wzajemnej, możemy oceniać po kształtowaniu się i przebiegu jej najważniejszych cech w trakcie trwania związku miłosnego małżeńskiego -partnerskiego, a także w czasie narzeczeństwa. Omówimy je pokrótce jak najprościej.

                                                 • • •

Bliskość – pierwsza cecha związku miłosnego

BLISKOŚĆ – to- moim zdaniem- najważniejsza oznaka/cecha/ związku miłosnego.

Czym charakteryzuje się bliskość w dobrym związku miłosnym- małżeńskim, stałym partnerskim?

 Przyjrzyjmy się jej trochę bliżej.

Najprościej można powiedzieć, że bliskość to poczucie stałej potrzeby bezpośredniego obcowania z ukochaną osobą.

W pierwszym okresie związku miłosnego tę emocjonalną potrzebę bliskości w potocznym rozumieniu nazywamy „ chemią”.

BLISKOŚĆ to pełna akceptacja i zadowolenie z bezpośredniej styczności partnerów wszystkimi zmysłami, wzrokiem, dotykiem, słuchem, węchem, smakiem ( tak, tak), a także szóstym zmysłem, czyli zdolnością wyczuwania niezauważalnych oznak u partnera/ki ( intuicja, wyjątkowa wrażliwość, empatia, a nawet telepatia). Powinna ona występować w postaci emocjonalnej, intelektualnej i fizycznej.

O bliskości nie decyduje więź ekonomiczna, raczej przeszkadza.

Bliskość emocjonalna,

to zdolność do rozumienia i współprzeżywania emocji, uczuć, pragnień, radości, trosk, zmartwień oraz innych przeżyć i zachowań partnerki/partnera/ w związku.

Bliskość intelektualna,

najkrócej rzecz ujmując, to dopasowanie i wzajemne uzupełnianie się poziomów mądrości partnerów związku, rozumianych jako wiedza i doświadczenie, które są potrzebne do jego twórczego rozwoju.

Bliskość fizyczna,

powinna wyrażać się w potrzebie, chęci, tolerancji, czyli w bezpośredniości codziennych kontaktów, bliskiej styczności, szczerych i otwartych rozmowach, czułości i serdeczności, szacunku i życzliwości.

Jednym z najistotniejszych elementów bliskości fizycznej, a także emocjonalnej, jest współżycie seksualne, rozumiane nie tylko jako stosunek fizyczny, ale spełnienie wszystkich elementów bliskości, wskazanych wyżej.

Generalnie można przyjąć, że:

Idealna – wzorcowa bliskość partnerów w związku miłosnym (małżeńskim i trwałym partnerskim) to pełna i głęboka więź uczuciowa, psychiczna i fizyczna polegająca na tym, że ze szczerością, zaufaniem i otwartością powierza się partnerowi wszystkie tajemnice i zamiary umysłu, serca i duszy.

No a teraz, drogi czytelniku, zastanów się dłużej i sięgnij głębiej w siebie, w dotychczasowe życie i spróbuj ocenić swoje poczucie bliskości z partnerem/partnerką.

Jak daleko Ci do wzorca BLISKOŚCI, który jest koniecznym elementem istnienia miłości w Twoim związku?

                                                                   •••

ZAUFANIE – druga z najważniejszych cech związku miłosnego

Zaufanie w związku miłosnym to przeświadczenie graniczące z pewnością, że partnerowi można pod każdym względem wierzyć i ufać oraz, że nie zawiedzie on w żadnej sytuacji życiowej, jeśli nie przekroczy to jego możliwości psychofizycznych.

Ze swojej praktyki zawodowej i doświadczenia życiowego proponuję następujące kryteria oceny istnienia zaufania w stałym związku miłosnym ( małżeńskim – innym partnerskim):

 – Czy mogę wierzyć partnerowi/partnerce/, że nigdy mnie nie zdradzi ( w rozumieniu szerszym niż zdrada seksualna)?

– Czy mój partner zawsze mówi prawdę i jest wobec mnie otwarty i szczery?

– Czy mogę mu/jej/ powierzyć wszystkie moje, nawet najskrytsze, tajemnice i on/ona/ ich nie zdradzi i nigdy nie wykorzysta, na przykład przeciwko mnie w jakichś sytuacjach spornych, kryzysowych itp.?

– Czy mogę zaufać partnerowi/partnerce/ i wierzyć, że zapewni bezpieczeństwo naszemu związkowi, rodzinie i dzieciom?

Czy partner/ka/ jest odpowiedzialny/na/ za siebie, za swoje słowa, czyny oraz czy może i będzie przejmować odpowiedzialność za związek i rodzinę?

– Czy, ogólnie rzecz biorąc, mój partner/ka/ nie wyrządzi w przyszłości jakiejkolwiek krzywdy mnie i rodzinie?

– Czy partner/ka/ nie przyniesie nigdy wstydu naszemu związkowi i rodzinie?

Jeżeli odpowiesz sobie na te pytania, to tak naprawdę utwierdzisz się czy Wasza miłość jest oparta na zaufaniu, które jest fundamentem każdego szczęśliwego związku.

                                                 • • •

DOPASOWANIE – trzecia cecha związku miłosnego

Dopasowanie partnerów prawdziwej miłości to proces wzajemnego doboru i dostosowania się przede wszystkim pod względem:

 –  cech charakteru (osobowości),

 –  poziomu inteligencji (mądrości),

 –  uznawanych przez partnerów wartości życiowych,

 –  priorytetów i kolejności osiągania celów życiowych,

 –  przekonań światopoglądowych, w tym religijnych,

 –  seksualności,

 –  zainteresowań

Jako prawnik specjalizujący się w sprawach rozwodowych chcę podkreślić, jak istotny wpływ na dobry związek małżeński i jego trwałość ma właściwy dobór, czyli dopasowanie się partnerów.

 Posłużę się w tym celu, jakże trafnym życiowo, aforyzmem pisarki i publicystki Magdaleny Samozwaniec:

„Najwięcej rozwodów jest dlatego, że ludzie się pobierają, a nie dobierają”.

A jak wygląda dopasowanie w Twoim związku miłosnym? Spójrz na powyższe kryteria i oceń sama/sam/.

                                                     • • •

SATYSFAKCJONUJĄCE WSPÓŁŻYCIE SEKSUALNE – czwarta, niezwykle ważna, cecha związku miłosnego

Kiedy mówimy o współżyciu seksualnym w związku miłosnym dwojga ludzi, to należy wyraźnie podkreślić, że chodzi o takie zjednoczenie cielesne, które jest efektem wszystkich pozytywnych więzi łączących partnerów. Powinno ono dawać pełne zaspokojenie seksualne.

Idealnym wzorcem współżycia seksualnego jest jednoczesne zespolenie wszystkich więzi, uwieńczone orgazmem, w tym więzi psychicznej, duchowej, emocjonalnej i intelektualnej, w całym okresie trwania związku, a nie tylko w jednym akcie fizycznym.

Dlatego też współżycia seksualnego w stałym związku miłosnym nie należy mylić, a tym bardziej utożsamiać, z seksem rozumianym jako fizyczne zaspokojenie własnej potrzeby seksualnej dla dobrego samopoczucia, lub jako „zaliczenie” partnera seksualnego dla przygody, ani sprawdzenia się w roli „supersamca” albo „zdobywczyni mężczyzn”.

Ten „drugi rodzaj” współżycia seksualnego zasadniczo różni brak wymienionych więzi występujących w prawdziwej miłości, ze wzajemnym oddaniem partnerów. Znacznie więcej o satysfakcjonującym współżyciu seksualnym znajdziesz w mojej książce.

A zatem oceń czy Twoje współżycie seksualne jest dla Ciebie naprawdę satysfakcjonujące?

 Czy jest spełnieniem w miłości na drodze do prawdziwego szczęścia?

 A może jest dla Ciebie aktem czysto fizycznym, być może dla zaspokojenia potrzeb fizjologicznych swoich lub partnera/partnerki/?

                                                   • • •

WIERNOŚĆ – czwarta, ważna cecha miłości w związku małżeńskim, stałym partnerskim

Raczej tak!!!

niż

Tak!?

I nie chodzi tu wyłącznie o wierność w zakresie współżycia seksualnego z partnerem /partnerką. Chociaż złamanie wierności, dopuszczając się zdrady fizycznej, w większości przypadków niszczy związek miłosny, bądź na długo podważa zaufanie zdradzonej partnerki/partnera

.

WIERNOŚĆ w dobrym, szczęśliwym związku, to dochowywanie wszystkich więzi na których opiera się ten związek.

W szczególności, więzi psychicznej, emocjonalnej, intelektualnej, duchowej, a także umownej. Tak więc nie dochowanie wierności może polegać na zdradzie fizycznej z innym partnerem/partnerką/, na złamaniu łączących lub umówionych zasad postępowania, obowiązków, odpowiedzialności, wiedzy, sekretów i tajemnic osobistych i wspólnych, oraz innych szczególnych więzi partnerskich.

Czy tak rozumiemy dochowanie wierności w naszym związku?

                                                       • • •

KOMUNIKATYWNOŚĆ, czyli  UMIEJĘTNOŚĆ POROZUMIEWANIA SIĘ – to szósta cecha dobrego związku opartego na wzajemnej miłości

I na początek niezwykle ważne stwierdzenie:

Nie będzie nigdy dobrego i szczęśliwego związku partnerskiego bez dobrego, obustronnego, porozumiewania się.

Co więcej, kochający się partnerzy, przez cały czas trwania związku, powinni dbać o prawidłową, kulturalną i asertywną komunikację.

„Sztuka” umiejętnego porozumiewania się w związku to:

 – zdolność przekazywania myśli, informacji i udzielania odpowiedzi w taki    

    sposób, aby docierały one do świadomości drugiego partnera,

 –  jasność, precyzyjność  i zrozumiałość przekazu słownego,

 –  umiejętność słuchania swojego rozmówcy – partnera,

 –  kultura prowadzenia rozmowy (dialogu).

A jak to jest w Twoim związku? Spróbuj ocenić jak wygląda wzajemne porozumiewanie się między Wami?

                                                 • • •

OPTYMIZM – czyli pozytywne myślenie i  nastawienie do życia

Tak w młodości..!

A tak w jesieni życia!!!

W szczęśliwym związku miłosnym ( małżeńskim, stałym partnerskim – konkubinacie)  prawie zawsze górę bierze radość i optymizm. Ten optymizm przejawia się w pozytywnym myśleniu i nastawieniu do życia na co dzień i co do przyszłości. W chwilach kryzysowych to on zwycięża na drodze do wytyczonych celów.

Czy można sobie wyobrazić, aby istniał i to na długo, jakikolwiek szczęśliwy związek miłosny, w którym jeden z partnerów jest „zatwardziałym” pesymistą?

Jak wielką siłę i energię twórczą musi wykazywać drugi partner/partnerka/, aby taki związek mógł w ogóle normalnie funkcjonować? A co dopiero dwoje pesymistów?

Czy taki związek, jeżeli trwa, rzeczywiście opiera się na miłości?

Spójrzmy zatem na nasz związek, jak to jest z tym optymizmem, pozytywnym myśleniem i nastawieniem do życia? A noże coś należy zmienić na lepsze i w jaki sposób?

                                                        • • •

To już koniec samooceny miłości w związku!

I tak oto poznaliśmy, w wielkim skrócie, siedem podstawowych cech niezbędnych w prawdziwej miłości, w związku dwojga ludzi, w narzeczeństwie, małżeństwie i innym stałym związku partnerskim.

A teraz podsumuj swoją ocenę i odpowiedz sobie sama/sam/:

Jak to jest z miłością w moim związku?

Tak rzadko, albo i wcale, większość z nas nie zastanawia się nad tym ważnym aspektem życia, z różnych przyczyn.

A zatem, jeszcze raz, na zakończenie, przypomnijmy te cechy związku miłosnego, które na pewno dają prawdziwe szczęście w miłości, po kolei :

1.BLISKOŚĆ →

2.ZAUFANIE →

3.DOPASOWANIE →

4.WSPÓŁŻYCIE SEKSUALNE → 

5.WIERNOŚĆ → 

6.KOMUNIKATYWNOŚĆ czyli UMIEJĘTNOŚĆ POROZUMIEWANIA SIĘ →

7.OPTYMIZM czyli POZYTYWNR MYŚLENIE i NASTAWIENIE DO ŻYCIA.

Zapamiętaj je i od czasu do czasu sprawdź czy idziesz/idziecie/ w dobrym kierunku na drodze do szczęśliwego życia!

Bronisław                                                                                czerwiec 2022 r.


Chcę aby w naszym kraju obowiązywała dobra, narodowa strategia „ Polski Ład” i rzeczywiście zapanował „ład i porządek” . Dlaczego???

A to dlatego, że większość Polaków od dawna wie, że najgorsze cechy narodowe Polaków to:

chwiejność /niestałość/; improwizacja i krótkowzroczność; nieodpowiedzialność; ignorancja wiedzy i autorytetów,; emocjonalność i brak wytrwałości w dążeniu do celów.

I to one, w dużym stopniu, mają wpływ na wszelkie strategie, programy, plany i rzeczywiste działania.

Pisałem szerzej o tych cechach w blogu, w artykule Co nam – Polakom przeszkadza: w cywilizacyjnym rozwoju, w osiąganiu powszechnego dobrobytu? Co stoi na drodze do szczęścia /dobrostanu/ każdego Polaka? wskazując dla porównania cechy innych narodowości, szczególnie zachodnich.

A tu proszę, powstał strategiczny narodowy program, zwany

„ Nowy Ład ”.

Już sama jego nazwa przekonuje, że nareszcie rządzący chyba wyciągnęli wnioski z wiekowych naleciałości, przywar i „cech”. Zmienili dotychczasowy sposób myślenia i działania, i zupełnie po nowemu, sprawnie i nowocześnie, będą działać na lepszą i szczęśliwą przyszłość Polaków.

        Dlatego poświęcam

projektowi „POLSKI ŁAD”, 

czas i miejsce w naszym blogu o szczęściu. Przede wszystkim dlatego, że na realizację zamierzeń, tam zaplanowanych, mamy otrzymać z Unii Europejskiej łącznie 770 mld złotych. I jest to historyczna, życiowa, wyjątkowa szansa dla nas wszystkich Obywateli.

         Od sposobu i celu wykorzystania tych środków, będzie zależeć przyszłość milionów Polaków. I to nie tylko ich dobrobyt materialny, ale i dobrostan, czyli osobiste, prawdziwe szczęście każdego z nas. Tak być powinno!!!

         A wiec, nie możemy przejść obok projektu „Nowego Polskiego Ładu” obojętnie, bo być może stracimy szanse i nadzieje na dobre życie swoje, naszych dzieci i wnuków.

        Właśnie tak straciliśmy szanse Polaków i Polski, po II Wojnie Światowej, kiedy 9 lipca 1947 roku rząd Polski z Józefem Cyrankiewiczem na czele, odrzucił Plan Marshalla – Europejski Plan Odbudowy  finansowany przez Stany Zjednoczone.

Odrzuciliśmy Plan Marshalla, bo to miała być pomoc finansowa z Ameryki, ze „zgniłego Zachodu”.

Teraz, ponownie, ma to być pomoc finansowa z Zachodu, z Unii Europejskiej.

Nie popełnijmy tego samego błędu.

Skutki jego odrzucenia odczuwamy do dziś, a odzwierciedla je, w oczywisty sposób, różnica poziomów życia pomiędzy Europą Zachodnią i Wschodnią.

Zapoznałem się ze 132 stronami

„POLSKIEGO ŁADU”,

a także obejrzałem w nim 33 strony obrazków przypominających obrazki z kreskówek dla dzieci., przeplatających i mających łączyć treść programową. Nie wymyślam złośliwie, to ma w prosty sposób przemówić do naszej wyobraźni, proszę sprawdzić, działa!?!

Zrobiłem analizę jego głównych założeń i wypisałem cele do osiągnięcia.

Projekt całej narodowej strategii „POLSKI ŁAD” , częściej nazywanej: „Nowym Polskim Ładem ”, realizowany jest za 770 mld złotych z budżetu Unii. Składa się z dziesięciu elementów, zamiennie nazywanych „planami”, „ programami”,  z wybranych przez autora/autorów/, dziedzin, wartości i sfer życia.

Proszę spojrzeć na jej elementy składowe / poszczególne 10 planów/, ułożone na zdjęciu w piramidę, która obrazuje także kolejność prezentacji od jej szczytu.

Jako zawodowy prawnik, siłą rzeczy, zwróciłem uwagę na to co w „Polskim Ładzie” jest istotą i konkretem, a także na imponderabilia, a więc rzeczy niewymierzalne, ogólnikowe i nie jasne, nota bene do uznaniowej realizacji przez rządzącą władzę, w danym okresie.

Trzeba przyznać, że już same planistyczne ( i nie tylko) określenia  Polskiego Ładu, jakie nadawali mu jego autorzy, czy autor, naprawdę mogą budzić zachwyt, emocje i podziw.

Robią emocjonalne wrażenie dla nas, „zwykłych” Polaków, ot choćby takie określenia:

„ kompleksowa strategianasz plan gospodarczej odbudowy”; „ to więcej niż plan odbudowy, to strategia cywilizacyjnej zmiany”; „ reforma polskiego ładu”; „.to dźwignia, która umożliwi podniesienie znaczenia naszej Ojczyzny na gospodarczej i politycznej mapie Europy””.

Te określenia strategii, jak i poszczególnych planów, czy konkretnych działań, zdaniem autorów  mają podkreślać wielkość, skalę i znaczenie, zamierzeń na daleką przyszłość Polaków. Tak myślę.

Pamiętam jak w latach 80-tych XX wieku zwiedzałem Moskwę z udziałem rosyjskiego przewodnika i w Mauzoleum Lenina zapytałem go z głupia frant, ze zwykłej ciekawości, po co Związek Radziecki buduje kanał na pustyni Kara- Kum? I wtedy skonsternowany przewodnik, chyba kłopotliwym pytaniem, prawie wykrzyknął „ U nas wsio dołżno być łuczsze!!!”

Oczywiście, przyjmuję z wiara, że nie ten aspekt przyświecał twórcom „POLSKIEGO ŁADU”. Chociaż ekonomiczna zasadność zapisanej w nim  budowy

Centralnego Portu Komunikacyjnego i odbudowy Pałacu Saskiego,

budzi poważne wątpliwości kompetentnych specjalistów.

Czyżby zatem znaczyło to, że nadal te niezbyt dobre „cechy narodowe” stanowiły bardziej megalomańskie niż racjonalne podstawy myślenia i opracowywania tak ważnego programu?

A przecież głównym celem ma być dobrobyt Polaków, a nie monumenty narodowe, nie zawsze przynoszące korzyści dla ich indywidualnego życia i szczęścia Obywateli.

Narodowa strategia zawarta w „Polskim Ładzie” to powinna być przede wszystkim, budowa dobrej przyszłości,

dobrobytu i szczęścia ( dobrostanu)

dla przyszłych pokoleń.

Ta dobra przyszłość i dobrobyt następnych pokoleń w „Polskim Ładzie” opierać się ma na

„ Pięciu fundamentach Polskiego Ładu”.

  Wskażę je enumeratywnie, bo to jest bardzo ważna podstawa narodowej strategii, głównie za pieniądze uzyskane z Unii Europejskiej :

I – „7 proc. PKB na zdrowie”;

II. „Obniżka podatków dla 18 mln Polaków”;

III. „Inwestycje, które wygenerują 500 tys. nowych miejsc pracy”;

IV. „Mieszkanie bez wkładu własnego i dom 70 m2 bez formalności „.

V.  ”Emerytury bez podatku do 2500 PLN” .

Do fachowców należy analiza i ocena tych podstaw Polskiego Ładu, czy rzeczywiście właśnie są to najważniejsze fundamenty do budowania przyszłości Polaków za 770 mld z Unii. Z naszego obywatelskiego punktu widzenia wypada się pod nimi podpisać.

No możemy mieć tylko wątpliwości co do nowoczesności i  trwałości  czwartego fundamentu „ Polskiego Ładu”. Chodzi o

„… dom 70 m 2 bez formalności”.

Czyżby autor, autorzy, tego projektu opierali się na historycznym przykładzie „ wozu Drzymały” z 1904 roku, kiedy to Michał Drzymała, aby uniknąć pozwolenia na budowę, kupił wóz cyrkowy, który przesuwał z miejsca na miejsce, by nie płacić kary.

Myślę, że chyba każdy Polak chciałby mieszkać na stałe, jako siedzibie życia, w „nieco” lepszym domu, porównując się bardziej do nowoczesnej cywilizacji, a nie na wzór tymczasowości zamieszkania, wzięty z polskiej historii, z czasów zaborów.

I kolejna wątpliwość na gruncie cywilizacyjnego postępu i nowoczesnej przyszłości.

Czy do szczęśliwego życia Polaków, szczególnie młodych, w nowej, cywilizacyjnej przyszłości, potrzebna jest wciąż smutna, narodowa przeszłość  i poszerzona edukacja o takiej historii?

Stąd można mieć uzasadnione wątpliwości do celowości wydatków na program:

” Więcej historii w programie nauczania”?!

 No i czy musimy przeznaczać otrzymane z Unii pieniądze, np.; na program

„Rozwój Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL”.

I mimo, że jestem przedstawicielem starszego pokolenia nie bardzo rozumiem dlaczego w tej słusznej strategi na przyszłość będziemy budować

„sieć (100) nowoczesnych muzeum”

Swoją drogą zapewne Polacy, podobnie jak ja, chcieliby wiedzieć:

Kto imiennie jest autorem, autorami, tak ważnego dla nas programu, bo kreślącego dobrobyt Polaków na przyszłe dziesięciolecia?

Jacy kompetentni ludzie, zespoły specjalistów i na jakich podstawach, badaniach, opracowaniach naukowych, chcą zbudować dobrobyt i nasze przyszłe, szczęśliwe życie?

Podobają mi się w „Polskim Ładzie”, takie zamierzenia i cele, o których piszemy w naszym blogu, a więc te, które choć nie bezpośrednio, ale mogą być działaniami Państwa na drodze do szczęścia Polaków (nie mylić z planowanymi  w nim celów dla dobrobytu).

My, czytelnicy bloga o prawdziwym szczęściu-

czyli o dobrostanie

(przyzwyczajam do polskiego określenia szczęścia, odróżniającego go od

dobrobytu

– materialnego), z zadowoleniem przyjmujemy umieszczenie w miliardowych wydatkach z unijnych pieniędzy, pięciu niezwykle ważnych elementów szczęścia, to jest „ zdrowia, rodziny,  dziecka/dzieci , wychowania, pracy.

I tak, z dziesięciu zasadniczych elementach składowych całej strategii „Polski Ład”,  cztery to programy, które /z nazwy tytułu/ powinny dotyczyć  budowy naszego szczęśliwego życia, a więc dobrostanu. Są to następujące projekty:

„ Plan na zdrowie”;

 „ Uczciwa praca-godna płaca”;

 ” Rodzina i dom w centrum życia”;

 „Przyjazna szkoła i kultura na nowy wiek” .

Wszyscy wiemy, szczególnie dziś w czasach pandemii, że bezspornie najważniejszym środkiem do prawdziwego szczęścia dla wszystkich jest

ZDROWIE.

Dlatego z wielkim zadowoleniem należy przyjąć umieszczenie na pierwszym miejscu w narodowym

„POLSKIM ŁADZIE”,

 jako najważniejszego celu, strategicznego

„PLANU NA ZDROWIE”.

Podkreślam planu strategicznego, albowiem, według mnie, jako prawnika, poszczególne programy tej strategii narodowej powinny być jeszcze dokładnie przeanalizowane i dopracowane przez kompetentnych specjalistów-ekspertów, a następnie poddane konsultacji społecznej i dopiero przyjęte przez polski parlament w drodze ustaw.

W programie:

Centrum Dziecka i Rodziny,  

planowane instytucjonalne przekształcenie publicznych Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych w Centra Dziecka i Rodziny, uważam za dobrena przyszłość,  dla rozwoju dziecka i rodziny.

Również pozytywnie należy oceniać program:

„  Dodatkowy model wsparcia psychologicznego oraz gabinet psychologiczno-pedagogiczny w każdej szkole,

w którym w każdej szkole i przedszkolu będzie świadczona fachowa pomoc z zakresu psychologiczno-pedagogicznego w procesie nauczania i wychowania.

Niestety, realizacja tych pięciu wartości, wręcz koniecznych do szczęścia,

( zdrowie, rodzina,  dziecko/dzieci , wychowanie- w tym wykształcenie,, praca )

została ograniczona, prawie wyłącznie, pod kątem materialnym, finansowym, a nie w celu psychicznego zadowolenia Polaków, satysfakcji, np. z pracy, które to efekty niematerialne mogą decydująco wpływać na szczęście (dobrostan) Polaków.

Tak nawiasem mówiąc, w oficjalnej treści „Polskiego Ładu”, nie znalazłem w żadnej jego części, w poszczególnych programach, wyrazu- pojęcia „szczęście” lub „dobrostan”.

I trudno się dziwić bowiem podstawowy cel narodowej strategii „ Nowy Polski Ład” został jednoznacznie tak zapisany we

Wprowadzeniu „Dlaczego Polski Ład”:

„ Nadal chcemy kontynuować budowę państwa dobrobytu, które nie będzie odbiegać od europejskich standardów. Nadal marzymy o Polsce, w której wszyscy

będą mogli bezpiecznie żyć i pracować za godne pieniądze.

Dlatego odpowiedzią na wyzwania, które postawił przed nami kryzys COVID-19, musi być nowa strategia działania.”

Tak więc cel narodowej strategii „Nowego Ładu” dla Polaków, to

„ żyć i pracować za godne pieniądze”,

a nie aby każdy Obywatel mógł żyć szczęśliwie, a z pracy miał, oprócz godziwych pieniędzy, satysfakcję.

Niestety tak jak nie ma w narodowej strategii celu

szczęście-dobrostan Polaków,

tak też w tekście nie ma nawet słowa o ich szczęściu.

Widocznie jego twórcy/ twórca/, nie znajdują miejsca dla szczęścia Polaków, w tak ważnym narodowym dokumencie.

Czyżby  twórcy „Polskiego Ładu” uznali, że w Polsce jeszcze za wcześnie mówić  o szczęściu, a co dopiero dążyć do niego, a liczy się tylko dobrobyt materialny?!

Bronisław                                                   na ostatni weekend czerwcowy 2021 r


Co nam – Polakom przeszkadza: w cywilizacyjnym rozwoju, w osiąganiu powszechnego dobrobytu? Co stoi na drodze do szczęścia /dobrostanu/ każdego Polaka?

Nie jesteś zadowolony ze swojego życia ?! Nie możesz zaspokoić normalnych potrzeb życiowych, swoich i rodziny ?! ?! Czujesz się nie spełnionym człowiekiem?! Nie widzisz realnych szans na zrealizowanie swoich marzeń?!

Czy jesteś szczęśliwym człowiekiem?!

Jeżeli nie to…???

Czy naprawdę wiesz dlaczego tak jest? Czy aby na pewno to tylko Twoja wina?

Przez 123 lata niewoli naszego narodu, nie mając własnej Ojczyzny, wolności, własnej ziemi, gospodarki, rolnictwa, oświaty, języka, nie w głowie było Polakom realnie myśleć o dobrym, normalnym życiu. A cóż dopiero o dobrobycie materialnym, nauce, kulturze narodowej, nie mówiąc o jakimkolwiek szczęściu, czyli dobrostanie.

To co nam wówczas pozostało i siłą rzeczy kierowało naszym życiem, to podejmowanie wielokrotnych prób odzyskania niepodległości, suwerenności narodowej i wolności. W tych długich latach niewoli potrafiliśmy bohatersko i z męstwem walczyć o wolność własną i innych narodów, za  „Wolność Naszą i Waszą.

Sześciokrotnie zrywaliśmy  się do walki o wolność w powstaniach narodowo-wyzwoleńczych, począwszy od powstania kościuszkowskiego, wielkopolskiego, listopadowego, powstanie krakowskie, styczniowe, a skończywszy na powstaniu wielkopolskim, tuż przed końcem I Wojny Światowej. Potrafiliśmy bohatersko i z męstwem walczyć o wolność własną, a także innych narodów, za  „Wolność Naszą i Waszą”.

11 listopada 1918 roku, po 123 latach Polska odzyskała suwerenność i upragnioną wolność zrzucając jarzmo zaborców.

Niestety, nasza upragniona wolność trwała niedługo, bo zaledwie 21 lat. II Wojna Światowa zabrała nam ten krótkotrwały, powiew wolności II Rzeczpospolitej. ”

Ponowne „ wyzwolenie”  przyszło ze wschodu, wraz z „dobrobytem komunizmu ”. Mimo tego, wielu Polakom wydawało się, niestety błędnie, że nareszcie rozpoczniemy budowę wolnego, własnego i szczęśliwego Państwa i narodu.

Po 44 latach komunistycznej, „ przyjacielskiej więzi robotniczo-chłopskiej”, dzięki wyjątkowemu zrywowi „Solidarności” Polaków, po raz trzeci odzyskaliśmy Wolność.

Na bazie 21 postulatów wywalczonych przez 10 mln Polaków zrzeszonych w NSZZ „Solidarność” od 1989 roku rozpoczęliśmy budowę wolnego i suwerennego Państwa, tym razem III Rzeczpospolitej .

Wśród tych postulowanych, upragnionych wartości znalazły się między innymi, te, które niestety do dziś nie zostały zrealizowane, a nawet doprowadziły do podziału Polaków.

3.Przestrzegać zagwarantowaną w Konstytucji PRL wolność słowa, druku, publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań.

13.Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej, oraz znieść przywileje MO, SB i aparatu partyjnego poprzez: zrównanie zasiłków rodzinnych, zlikwidowanie specjalnej sprzedaży itp.

16.Poprawić warunki pracy służby zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym.

I oto dziś, w wolnej Polsce, zamiast poświęcić wszystkie siły i działania tym nadrzędnym narodowym celom, Polacy stanęli w rozkroku podziału społeczeństwa na praktycznie dwie różniące się strony, w jakiejś nowej wojnie, tym razem wewnętrznej.

A co najdziwniejsze, dziś już nie grożą nam, bezpośrednio, jakieś zewnętrzne, wrogie siły czyhające na naszą Wolność, terytorium, inne dobra narodowe. Od 1999 roku chroni nas parasol obronny NATO. W 2004 roku, wolą większości narodu /77,45% uprawnionych do głosowania/ weszliśmy dobrowolnie do Unii Europejskiej. Jako jedni z nielicznych członków, prawie najwięcej otrzymujemy z niej środków finansowych.

I mimo tego, zamiast się cieszyć z wolności, z ochrony i wsparcia tych organizacji, korzystać ze środków unijnych i rozwijać kraj, My, „dumny” Naród ( mam tu na myśli głównie rządzącą i wspierającą władzę  podzieloną część), narzekamy na Unię, na sprzyjających nam sąsiadów / Niemców, Francuzów/. „My” chcemy być „ suwerennym, niezależnym od innych, silnym, patriotycznie- narodowym ” Państwem. Ignorujemy Unię Europejską i odchodzimy od postępowej, cywilizacyjnie rozwojowej polityki europejskiej, między innymi na rzecz polskiej doktrynypolityki zagranicznej zwanej „Międzymorzem”, ( nie mylić z ideą Trójmorza).  Nasi dzisiejsi przywódcy widzą się w niej politycznym liderem, ale pośród „słabych” Państw Europy  środowo-wschodniej. Tym samym stawiamy się niejako przeciw wspólnocie europejskiej państw zrzeszonych w Unii. I tak to jesteśmy w Unii Europejskiej coraz mniej liczącym się członkiem.

Komu z nas i po co są potrzebne te narzekania na Unię Europejską, polityczne ruchy i  działania naszych władz?  Czy aby na pewno dla dobrobytu i szczęścia Polaków ?!

A przecież czynią to władze legalnie wybrane w demokratycznych wyborach przez nas Polaków, co prawda niewielką, ale większością oddanych głosów!!!

Czym zatem kieruje się ta podzielona większość naszych rodaków, wybierając swoich przedstawicieli do parlamentu i kandydata na prezydenta, a następnie popierając ich sposób kierowania Państwem i całym narodem?

Przecież rozumując logicznie wydaje się, że wszystkim Polakom, mimo istniejących podziałów, winno zależeć przede wszystkim na dobrobycie materialnym, a w dalszej kolejności na dobrostanie, czyli szczęściu każdego z nas. I te najważniejsze wartości życiowe, jako nadrzędne, winny być wspólne i łączyć nasze społeczeństwo.

A jednak tak nie jest!? Dlaczego?

Dlaczego jeden człowiek, lider rządzącej partii,  wraz  ze swoimi członkami wygrywa wybory, a jego partia ma wciąż największe poparcie Polaków, mimo tak kontrowersyjnych w społeczeństwie działań  ?

Dlaczego głoszone przez nich hasła, wartości, cele, działania, są tak chwytliwe dla wspierającej go większości Polaków uprawnionych do głosowania?

Nie jestem politykiem i jako prawnik profesjonalista, stroniący od zaangażowania politycznego, spojrzałem na to społeczne zjawisko w naszym kraju z zupełnie innej strony.

Nasza historyczna przeszłość, ze szlacheckim „ liberum veto”, a następnie 123 latami niewoli, uciskiem zaborców, komunistycznymi rządami, ewidentnie odcisnęła swoiste piętno na kulturze narodowej Polaków.

Najkrócej mówiąc lata niewoli, walki o wolność, bieda, brak możliwości nauki i zacofanie oświatowe, wykształciły w nas myślenie, nawyki i zachowania, które  stały się naszymi cechami narodowymi, naszym narodowym charakterem.

Z jednej strony to cechy dobre jak:

waleczność, odwaga, męstwo, wręcz brawura, ofiarność oraz gościnność, współczucie dla słabszych, uprzejmość dla kobiet, więzi rodzinne i towarzyskie.

Mamy opanowaną dziejowo

umiejętność dostosowywania się do różnych sytuacji, tzw. „ kombinowanie”. Jesteśmy zaradni, samodzielni, ba nawet  „wszystkowiedzący”, w myśl znanego hasła „ Polak potrafi”.

Zaś z drugiej strony złe cechy narodowe i to właśnie one, moim zdaniem i nie tylko moim, kształtują takie, a nie inne postawy Polaków w dzisiejszej rzeczywistości.

Jakież to złe cechy Polaków wpływają negatywnie na nasz cywilizacyjny rozwój, osiąganie powszechnego dobrobytu i na indywidualne szczęście /dobrostan/ każdego Polaka?

Przyjrzyjmy się nim i spróbujmy, w miarę krytycznie i obiektywnie, porównać je ze swoimi cechami charakteru. Niech każdy odpowie sam sobie na pytanie:

Jak przekładają się moje cechy na współdecydowanie o losach naszego kraju, poprzez udział w wyborach politycznych, społecznych, w Państwie, w samorządzie gminnym,, miejskim, wojewódzkim i w różnych organizacjach.

                                               •••

Na początku XX wieku redakcja miesięcznika „Kuriera Polskiego” ogłosiła konkurs na temat największej wady narodowej Polaków, zadając pytania:

 Jaka wada najbardziej szkodzi narodowi polskiemu i jakimi środkami można ją wytępić?

Pięcioosobowe jury, z udziałem Elizy Orzeszkowej i Bolesława Prusa, pierwszą nagrodę przyznało dr. Stanisławowi Trzebińskiemu z  guberni wołyńskiej /dziś Ukraina/.

Wskazał on i uzasadnił, że:

 ” Największą wadą Polaków jest niestałość i brak wytrwałości ”,

 a  „słabość charakterologiczna Polaków uwidacznia się w braku wytrwałości, w niedokładności, nierzetelności i próżności”.

Drugą nagrodę zdobył Antoni Iwanowski, urzędnik z Mińska /dziś Białoruś/ uznając za największą wadę narodową Polaków:

„ Niezdolność dążenia, uparcie i stale, do pewnego celu; rozdźwięk między słowami i czynami oraz chwiejność i zmiennośćstąd wytworzyło się określenie „słomiany zapał „.

Na przestrzeni ostatnich trzech wieków, w tym duchu wypowiadało się wielu słynnych i mądrych rodaków.

Józef Wybicki,  współtwórca Legionów Polskich  we Włoszech, autor słów  Mazurka Dąbrowskiego – hymnu narodowego. Na porywczość, niestałość i brak wytrwałości Polaków narzekał:

” Polak tak prędko przyjmuje, jak porzuca wszystkie projekty; jak łatwo się do czegoś zapala, tak szybko ostyga. W nieszczęściu zaś nigdy nie dostrzega braku zapału u siebie, lecz zrzuca winę na innych”.

Maurycy Mochnacki– autor” Powstanie narodu polskiego”, pisał: 

„Niecierpliwość jest najistotniejszą cechą naszego charakteru”.

Józef Piłsudski- tak często dziś naśladowany przez polityków jako wzór Polaka patrioty, uważał, że:

„Dla Polaków ważniejszy jest nastrój niż argumenty i rozumowanie, dlatego najlepiej nimi rządzić poprzez wzniecanie nastrojów”.

O braku wytrwałości w dążeniu do celów i niecierpliwości Polaków pisał Stanisław Ignacy Witkiewicz przytaczając powszechne już wówczas określenia:

robimy wszystko „ na łapu – capu”, „ po łebkach”, „ na łeb, na szyję”, „ aby być”, odwalanie zajęć”, przyjmując, że „ jakoś to będzie”.  

                                                           •••

Spróbujmy teraz, na kanwie naszych trudnych doświadczeń historycznych, odpowiedzieć na tytułowe pytanie:

Co w dzisiejszych czasach III Rzeczpospolitej przeszkadza Polakom w cywilizacyjnym rozwoju, takim jak w innych Państwach zachodnich i skandynawskich, w osiąganiu powszechnego dobrobytu?

No i najważniejsze:

Co stoi na drodze do szczęścia /dobrostanu/ każdego Polaka?

Posłużę się, badaniami i opracowaniami naukowymi w tym zakresie, z których na szczególne podkreślenie zasługuje książka: ” Charakter narodowy Polaków”- socjologa, etnografa i religioznawcy dr. Edmunda Lewandowskiego.

Zacznę od tych cech narodowych, charakteru Polaków, które hamują, a wręcz szkodzą w prawidłowym, nowoczesnym, rozwoju naszego kraju i osiąganiu powszechnego dobrobytu.

1.Chwiejność /niestałość/ i brak wytrwałości

Mamy wielkie ambicje i szczytne zamiary, dlatego podejmujemy lekkomyślnie decyzje i zobowiązania, a potem pracujemy niestabilnie, zrywami, z brakiem wytrwałości, tzw: „słomiany zapał”.

Działamy najczęściej na krótką metę, gdzie tymczasowość jest ważniejsza od długofalowego myślenia, systematyczności i wytrwałości. Nie posiadamy wykształconej i wpojonej pokoleniowo zdolności upartego, wytrwałego dążenia do wyznaczonych celów, realizacji zadań. Stąd też nie posiadamy „wewnętrznej dyscypliny”, a w życiu i pracy nie przestrzegamy regulaminów, zasad, a także zbyt często przepisów prawa.

2.Improwizacja i krótkowzroczność

Realizujemy przedsięwzięcia , w tym wielkie o dużej skali, typu narodowego ( np. inwestycja – Elektrownia Ostrołęka), jak również mniejsze, bez wcześniejszego, racjonalnego planowania, oceny ryzyk i przewidywanych skutków. Strategię, planowane działania często zastępujemy improwizacją, ryzykiem na zasadzie „ zobaczymy w praktyce ”, „jakoś to będzie” „czas pokaże”, „ nie martwmy się na zapas”, „ damy sobie radę”, czyli tzw. ”bujanie w obłokach”. Ignorujemy prawdziwe dane, podstawy faktyczne i analizy przewidujące konsekwencje.

I tak też często postępują indywidualni Polacy.

3.Nieodpowiedzialność

Niestety, cechuje nas beztroska, rozrzutność, próżność i lekkomyślność. Często żyjemy z gestem, fantazją, ponad stan i możliwości. Stąd popełniamy stosunkowo dużo błędów. Nie umiemy się do nich przyznać, a jeszcze trudniej ze skruchą i pokorą. Zamiast je naprawiać, rozwiązywać, wyciągnąć wnioski na przyszłość, szukamy winnych poza sobą, aby zrzucić winę i pozbyć się jakiejkolwiek odpowiedzialności.

4.Ignorancja wiedzy i autorytetów

W Polsce mamy prawie 38 mln ekspertów tylu ilu Polaków, z których każdy , (włącznie z dziećmi i młodzieżą – taki biorą przykład z rodziców w okresie wychowania), ma swoje zdanie na każdy temat, bez potrzeby sięgania do jakiejkolwiek wiedzy. Każdy bowiem zabiera głos na „własny rozum” i to na każdy temat, bowiem na wszystkim się zna. Najwięcej mamy „ lekarzy”, „ złotych rączek” „ fachowców od życia”, a także „prawników” ( jako prawnik  znam to z doświadczenia zawodowego). Po prostu od wielu pokoleń nie cenimy autorytetów, wiedzy naukowej, wartości umysłowych.

Cechuje nas powszechna skłonność do wydawania opinii w oparciu o pobieżne wrażenia, odczucia, poznanie, a nie w oparciu o posiadaną prawdziwą wiedzę, fakty, zdania i ekspertyzy specjalistów, naukowców, autorytetów. Niezmiernie rzadko zdarza się Polak, który przyznaje wprost, że nie wie i nie będzie się wypowiadał na dany temat.

A teraz przyjrzyjmy się jakie cechy narodowe Polaków mogą także stanowić przeszkody na drodze do szczęścia każdego z nich.

5.Emocjonalność

A ściślej emocjonalność pozbawiona racjonalności. Bowiem emocjonalność, w postaci pozytywnych emocji i uczuć, jest bardzo ważna na drodze do prawdziwego szczęścia, gdy chodzi o takie wartości jak miłość, małżeństwo, wychowanie, i.t.p. W tym wypadku chodzi o taki rodzaj cech emocjonalnych, które szczęściu szkodzą.

My Polacy jesteśmy jednym z najbardziej emocjonalnych narodów i emocjonalność znacznie przedkładamy nad racjonalność w dążeniu do celów, w tym celu najważniejszego jakim jest prawdziwe szczęście.

Jesteśmy bardzo wrażliwi na nastroje, wpływy zewnętrzne, sugestie, nawet takie jak gesty, uśmiechy czy sposób bycia. Stąd reagujemy nie zawsze w sposób przemyślany i mądry, często popełniając błędy.

Naszymi narodowymi wadami jest impulsywność, porywczość, niecierpliwość, pochopność w podejmowaniu decyzji, ich zmienność i chwiejność pod wpływem emocji, a nie racjonalnych podstaw i wiedzy naukowej.

6.Brak wytrwałości w dążeniu do celów.

Podobnie jak w dążeniu do postępu i cywilizacyjnego rozwoju naszego kraju, tak samo na drodze do szczęścia, największą przeszkodą dla Polaków jest brak wytrwałości, niecierpliwość, niezdecydowanie i niestałość w dążeniu do celów.

Niezmiennie głoszę tę smutną prawdę, że Polacy nie osiągają swoich marzeń, pragnień, zamierzeń na drodze do szczęścia, bo najczęściej brakuje im wytrwałości, wiary w siebie i swoje możliwości i zatrzymują się przedwcześnie w przekonaniu, że nigdy nie uda się im osiągnąć wyznaczonego celu.

                                               •••

Na koniec, dla porównania, spójrzmy na charakter i niektóre, znamienne cechy narodowe innych nacji, tych stojących na czele cywilizacyjnego postępu i rozwoju.

Niemcy

To naród o mentalności władczej. Realiści nie wierzący w cuda, w ślepy los szczęścia, stojący na pewnym gruncie. Dla Niemców  pewny grunt i podstawy dobrobytu i dobrostanu  to: porządek, czystość, praworządność, rodzina, zawód, perfekcjonizm w działaniu, przewidywalność, systematyczność, sprawność organizacyjna. Niemieckie motto życia, pracy i działania to „ordnung muss sein”- porządek musi być”.

Francuzi

Należą do ludzi walczących i buntowniczych. Ich symbolem jest rewolucja. Naród patriotów, niezwykle ceniących swoją ojczyznę i wolność. Cenią sobie poczucie dumy i własnej wartości. Są z reguły optymistami, towarzyscy i tolerancyjni. Uważają siebie za najwspanialszy naród.

Amerykanie

Posiadają i demonstrują niesamowitą wręcz pewność siebie. Potrafią przekonać innych, że absolutnie są w stanie zrobić i dokonać wszystkiego. I większość z nich naprawdę w to wierzy. Optymizm i wiara we własne siły są fajne, ale pewność siebie Amerykanów jest np. dla Polaków  wręcz skrajna a nawet rażąca.

Inną cechą narodową jest otwartość. Amerykanie zagadują i rozmawiają z każdym. Począwszy od barmana, kasjera, taksówkarza, po kierowcę autobusu, każdy zagada Cię i opowie historię swojego życia.

Amerykanie potrafią śmiać się z siebie samych. I rzeczywiście mają do siebie duży dystans.

Charakterystyczna cecha Amerykanów to przestrzeganie zasad. Dla nich „nie wolno” oznacza „nie wolno”, w przeciwieństwie do Polaków. Przestrzeganie zasad sprawia, że życie jest łatwiejsze, a Amerykanie nie lubią utrudniać sobie życia. Stosując się do prawa, a priori zakładają, że inni też tak robią.

Śmiało można powiedzieć, że Amerykanie to uprzejmy, miły i skory do pomocy naród.

                                                            •••

A teraz, tak jak proponowałem na wstępie, przyjrzyjmy się sobie, każdy niech zrobi wewnętrzny przegląd własnych cech charakteru, taki mały rachunek sumienia.

Które z tych negatywnych polskich cech narodowych są moim udziałem?

Czy ja w ten sposób nie przyczyniam się do hamowania narodowego rozwoju, postępu cywilizacyjnego, dobrobytu i dobrostanu w naszym kraju?

Czy moje cechy nie są czasem przeszkodą na mojej i rodziny drodze do szczęścia?

Jeżeli tak samokrytycznie uznasz, to zapewne będziesz wiedzieć co masz dalej czynić ?!

Bronisław                                                                                  luty 2021


Co najmniej 12 % szczęścia Polek i 16 % szczęścia Polaków zależy od ich pracy zawodowej. Ale pamiętajmy, że osiągnięcie szczęścia z pracy, prawie wyłącznie, zależy od nas samych.

Prawdziwe szczęście, czyli pełnia życia każdego człowieka, zależy od osiągnięcia najważniejszych wartości życiowych wybranych i wyznaczonych dla siebie, jako cele i sens życia.

Ja, po wielu latach zdobywania wiedzy, praktyki i doświadczenia życiowego, uważam, że do takich najważniejszych wartości, prawie powszechnie na całym świecie, należą:

Miłość;  związek oparty na wzajemnej miłości

( małżeństwo, konkubinat i inny związek partnerski);

posiadanie dzieci; ich wychowanie i wykształcenie; rodzina szeroko rozumiana; praca zawodowa oraz samorealizacja

poprzez samospełnienie swoich marzeń, pragnień, celów. W tym poście skoncentruję się na pracy zawodowej jako tej wartości, od której zależy ponad 12 % prawdziwego szczęścia Polek i 16 %  Polaków. Co więcej, twierdzę, że ta wielkość szczęścia z pracy zawodowej prawie wyłącznie zależy od nas samych.

I od razu wyjaśniam, że to asekuracyjne zastrzeżenie ”prawie wyłącznie”,  to margines zastrzegający pełnię szczęścia od dobrego zdrowia. Ale zdrowie także może zależeć od Ciebie, za wyjątkiem obiektywnych, niezależnych czynników wewnętrznych (np. genetycznych) lub zewnętrznych ( np. wypadek i niepełnosprawność).

Najpierw uzasadnię krótko skąd się wzięła taka różnica w możliwościach osiągnięcia szczęścia z pracy Polek i Polaków, no i dlaczego wg mnie tyle szczęścia może nam dać  praca zawodowa? Oczywiście ta skala jest wielkością statystyczną, ale popatrzmy skąd ją wywodzę.

Źródłem i efektem prawdziwego szczęścia jest pełnia życia każdego z nas, zarówno w czasie jak i pod względem wybranych i uznawanych wartości życiowych. Średnio człowiek spędza w pracy 8 godzin, czyli 1/3 doby, a więc trzecią część swojego życia poświęconego pracy zawodowej. W Polsce przeciętna długość życia wynosi: mężczyźni – 73,8 lat, kobiety: 81,7 lat (dane za 2018r). Niezbędny do emerytury staż pracy, według polskich przepisów, wynosi odpowiednio 35 lat dla mężczyzn i 30 lat dla kobiet. Zatem stosunek  wymaganego okresu pracy do długości życia Polek i Polaków i czasu pracy przyjmuję za dwie  różne wielkości procentowe wpływającą na ich możliwość osiągnięcia pełni szczęścia. A więc tyle szczęścia może przynieść sama praca zawodowa na przestrzeni czasowej całego życia Polek i Polaków.

Czy tak może być w rzeczywistości, także w Twoim przypadku?

Co może wpływać na to, aby osiągnąć  ten procent szczęścia z pracy zawodowej?

Spróbujmy dokonać, w miarę obiektywnie i samokrytycznie, własnej oceny pracy, a następnie porównajmy z trzema maksymalnymi ( do idealnego) kryteriami koniecznymi do jego osiągnięcia.

Pierwsze to: Kocham swoja pracę!

Drugie: Mam z niej satysfakcję, czyli wielkie psychiczne zadowolenie!

Trzecie: Moja praca zapewnia mi optymalne środki finansowe i inne rzeczy materialne, na dobre i stabilne życie ( tu egzystencję materialną)!

Rozłóżmy te poszczególne kryteria szczęścia z pracy zawodowej na konkretne przykłady, bliższe realiom i porównajmy jak to wygląda u każdego z nas. Najlepiej od razu  w dwóch aspektach, pozytywnym i negatywnym. Jak to widzą fachowcy, a jak jest u Ciebie.

I tak:

Kocham swoją pracę, bo:

– praca jest dla mnie jedną z najważniejszych wartości, którą kocham i doceniam;

– w pracy się spełniam i samorealizuję;

– z chęcią idę do pracy, a pracując nie liczę czasu;

– cieszę się kiedy jestem w pracy doceniany, szanowany, lubiany wśród współpracowników;

– w tej pracy czuję się dobrze, bryluję, jestem jednym z najlepszych pracowników:

– Twoje argumenty;

Nie lubię swojej pracy, bo:

– ta praca kompletnie mi nie leży;

– pracuję bo muszę zarabiać pieniądze na życie swoje /i rodziny/;

– z trudem wytrzymuję 8 godzin;

– nie mam z niej żadnej satysfakcji;

–  Twoje powody;

Mam wielkie zadowolenie psychiczne z pracy bo:

– spełniam swoje marzenia co do rodzaju pracy i taką wykonuję;

– cieszę się, że wykonuję taką pracę jakie mam wykształcenie;

– zadowolenie z pracy pozytywnie przekłada się na moje życie prywatne i rodzinne;

– oddając się pracy zapominam o innych problemach życiowych;

– Twoje powody;

Nie mam satysfakcji z pracy, bo:

– nie lubię swojej pracy; chciałbym wykonywać zupełnie inną pracę, z której byłbym zadowolony;

– wykonuję byle jaką pracę, a chciałbym mieć lepszą pracę;

– w pracy się męczę psychicznie i fizycznie i czekam na zakończenie;

– mało zarabiam i to wpływa na moje niezadowolenie z pracy;

– Twoje przyczyny;

Praca zapewnia mi optymalne środki do egzystencji bo:

– dobrze zarabiam i wystarcza mi na normalne życie;

– wiem, że w tej pracy mogę zarabiać jeszcze więcej;

– oprócz stałego wynagrodzenia za dobrą pracę otrzymuję premie i nagrody pieniężne;

– w zakładzie pracy oprócz wynagrodzenia jest fundusz socjalny i dbają o wypoczynek;

– Twoje argumenty;

Moja praca nie zapewnia mi odpowiednich środków do życia, bo:

– nigdy nie starcza mnie (nam) na życie do kolejnej wypłaty;

– ograniczam wydatki prawie wyłącznie na jedzenie i mieszkanie;

– nie stać mnie na lepsze życie, ubrania, na żadne rozrywki;

– nie jeżdżę na wczasy, na weekendy;

– Twoje przyczyny;

A teraz śmiało odpowiedzmy sobie na najważniejsze, generalne pytanie:

Jak moja praca naprawdę wpływa na moje szczęście, a także na szczęście mojej rodziny?

Skoro już to wiesz, to postaw sobie kolejne, niezwykle ważne pytanie na drodze do szczęścia, bo wiesz, że praca powinna dawać Ci aż 12 % (kobieta) 16 % (mężczyzna) pełni Twojego szczęścia.

Co mam dalej począć ze swoją praca zawodową, aby móc osiągnąć z niej prawdziwe szczęście?

I tutaj teoretycznie istnieje wiele rozwiązań, za to o wiele gorzej jest w praktyce życiowej i zawodowej.

Najpierw wszystkim tym, którzy spełniają trzy pozytywne warunki , gratuluję szczęścia z pracy zawodowej i życzę im takiego szczęścia aż do zasłużonej emerytury.

Dla niezadowolonych z pracy, w zależności od przyczyny i stopnia niezadowolenia, rozwiązaniem może być: podniesienie kwalifikacji w swoim zawodzie, przekwalifikowanie zawodowe, zmiana stanowiska lub rodzaju pracy u danego pracodawcy – na swój wniosek, zwiększenie wydajności, gdy chodzi o możliwości zarobkowe. A w ostateczności zmiana miejsca pracy i pracodawcy. Jako, że zajmowałem się polityką kadrową w dużym zakładzie pracy, to wiem i muszę powiedzieć wprost:

Jeżeli Twoje niezadowolenie z pracy czyni Cię aż nieszczęśliwym, to jednak musisz zmienić pracę, bo stracisz do końca życia szansę na bycie szczęśliwym pod względem innych najważniejszych wartości, takich jak małżeństwo, rodzina, dzieci i ich wychowanie, a także możliwość własnej samorealizacji.

Proszę zatem nie czekać aż niezadowolenie z pracy stanie się źródłem nieszczęśliwego życia  dla Ciebie i Twojej rodziny!

Bronisław                                                                         marzec 2020 r


Kiedy człowiek będzie w pełni szczęśliwy? Czy sukces, sława, bogactwo mogą dać prawdziwe szczęście?

Kochani, czy pamiętacie Agnieszkę Maciąg i jej głośne sukcesy w światowej modzie? A może lepiej zapamiętaliście Naomi Campbell?  Czy ktoś dziś, nadal tak jak kiedyś, zachwyca się i zazdrości sławy Marilyn Monroe, Poli Negri, Mirelle Mathieu, Louisowi Armstrongowi, bo uważa, że byli oni szczęśliwymi ludźmi ? Jak się zakończyły sukcesy i sława Elvisa Presleya, Janis Joplin, Michaela Jacksona, Whitney Houston, Amy Winehouse i wielu innych idoli muzyki, filmu? Czy na przykład uwielbiany przez dziewczyny 25- letni Justin Bieber mając pieniądze i sławę, jest już szczęśliwy? Albo, czy Adele, najbardziej utytułowana sukcesami 31- letnia piosenkarka, jest z tego tytułu już w pełni szczęśliwa.  Spójrzmy na to jak wyglądać może szczęście sław wraz z upływem czasu.  Czy Celine Dijon, 51- letnia kobieta o przepięknej barwie głosu, o pięknie rozwijającej się karierze, może dziś powiedzieć, że osiągnęła swoje wymarzone szczęście, chociaż jej kariera była wspierana majętnością męża? A może takie szczęście osiągnął już 75- letni  Mick Jagger ze słynnego zespołu The Rolling Stones?

Wróćmy ponownie na polskie podwórko. Ja osobiście i zapewne  każdy z Was, chcielibyśmy usłyszeć jakąś odpowiedź, lub zdanie, wprost od naszych popularnych i  sławnych  celebrytów czy są szczęśliwi. Ciekawa byłaby samoocena, niekoniecznie krytyczna, ale szczera, najpierw tych młodszych idoli na przykład Margaret, Ewy Farny, Dody, Kamila Bednarka, Dawida Podsiadło, a później od ich starszych bardziej doświadczonych, dobrymi i negatywnymi skutkami popularności, Beaty Tyszkiewicz, Maryli Rodowicz, Daniela Olbrychskiego, Krzysztofa Krawczyka.  My czytelnicy, słuchacze, widzowie na ogół słyszymy o ich samych dobrych stronach i sukcesach wiążących się ze sławą. Czasami tylko dochodzą lub wychodzą na światło dzienne jakieś cienie i problemy, które  w naszych oczach w zasadzie nie rzutują na ogół wszystkich korzyści płynących z sukcesów i sławy.

Wydaje mi się, że jednak znalazłem jedno publiczne, myślę, że szczere, „wyznanie” niczym spowiedź, człowieka, który sięgnął błysków sławy i wie co ona daje i co wnosi do prawdziwego szczęścia. Tak, to jest właśnie Agnieszka Maciąg, o którą pytałem na wstępie czy ją pamiętacie jako polską modelka na światowych pokazach mody. To właśnie ona u szczytu sławy, na przełomie młodego życia, zrezygnowała z zewnętrznych sukcesów i sławy, twierdząc odważnie wszystkim niedowiarkom, że „ nie znalazłam spełnienia ani w sławie ani w podziwie”. W emocjonalnej, ciepłej, książce, „Pełnia życia”, opartej na własnych złych i dobrych przeżyciach, pokazuje swoją drogę w poszukiwaniu szczęścia, generalnie podważając sens marzeń i dążeń do sławy i sukcesów, tysiącom młodych dziewcząt i chłopców, które rzekomo daje profesja i praca modelki.

Muszę przyznać, że „połknąłem” książkę z wielkim zainteresowaniem, chociaż tak w zasadzie jej adresatami są kobiety. Agnieszka Maciąg jest dziś dojrzałą, mądrą wiedzą i doświadczeniem kobietą,. Wybrała wewnętrzną harmonię rozumu, serca i ducha, w której to głównie duchowość jest złotym środkiem i przewodnikiem w jej pełni życia, a nie zewnętrzne sukcesy, sława i pieniądze. Ale śmiem zauważyć, że tej tytułowej „pełni życia”, którą ja widzę jako prawdziwe szczęście, mimo wszystko jeszcze nie osiągnęła. Agnieszko nie obraź się, bo przecież rozumiem i wierzę, że nie spoczniesz w pół drogi własnego życia.

I w tym miejscu wracam do tytułowego pytania,

kiedy człowiek może osiągnąć prawdziwe szczęście, czyli tę pełnię swojego życia?

Przypomnę, że w mojej definicji szczęścia zawartej w książce, aby człowiek mógł doświadczyć prawdziwego szczęścia, powinien przeżyć pełnię życia, osiągając na swojej drodze siedem najważniejszych wartości. A więc: żył jak najdłużej z oddaniem we wzajemnej miłości, czyli kochał i był kochanym; świadomie posiadał dziecko /dzieci/oraz dobrze je wychował i odpowiednio wykształcił; stworzył i pielęgnował trwały i szczęśliwy związek małżeński lub partnerski;  żył w szczęśliwej rodzinne; miał satysfakcję z pracy całego życia; oraz samorealizował się przez twórcze życie i bezinteresowne czynienie dobra.

Biorąc za przykład to szczęście, które już osiągnęła Agnieszka Maciąg w swoim dotychczasowym życiu i opisała w książce „ Pełnia życia” oraz w 8  innych, możemy jej przyklasnąć, i wraz z nią „ wszem i wobec” na całym Świecie, głosić, że:

Każdy człowiek może realizować wszystkie wartości niezbędne do prawdziwego szczęścia bez opływania w sławie, np. pięknej modelki, zdobywania sukcesów, w swoim kraju czy na arenie międzynarodowej oraz bez życia w blichtrze pieniędzy, majątku i bogactwa.

Bronisław


„ Nie ma miłości bez bliskości!!”

Tak, to jest rzeczywiście prawda.

Sprawdziłem zadając to pytanie prawie każdemu rozwodzącemu się partnerowi związku małżeńskiego, w czasie mojej wieloletniej praktyki prawniczej. No i w końcu mówią i piszą o tym chyba wszystkie autorytety naukowe i terapeutyczne.

Czy trzeba jeszcze więcej na to dowodów?

Myślę, że najlepiej niech każdy z Was sprawdzi to na własnym przykładzie. A jak to stwierdzić? Proszę bardzo, spróbuję to pokazać.

Wszystko powinno zacząć się od chemii. Albo zdarzyć się od pierwszego „ wejrzenia”, a raczej od pierwszego widzenia, albo /rzadziej/ po kolejnym spotkaniu i poznaniu. „Chemicznie” rzecz nazywając muszą zadziałać odpowiednie hormony miłości, testosteron, dopamina, oksytocyna i inne. Wtedy efekty są bardzo miłe, choć rozwalające człowieka, oczywiście w sensie pozytywnym dla niego, a niekoniecznie na zewnątrz. Popularne motylki w brzuchu, koncentracja myślenia o poznanej osobie kosztem dekoncentracji w innych sprawach, między innymi poprzez zamyślenie i roztargnienie. Odmienne reakcje organizmu jak: brak apetytu, bezsenność, rozedrganie i przyspieszone bicie serca.

Ważne, że pierwszy etap poczucia bliskości rozpoczyna się silną potrzebą przebywania z wymarzoną osobą. Patrzenia na siebie, podziwiania, słuchania, dotykania, przytulania, całowania, no i pierwszych doznań seksualnych.

Ten okres to nic innego jak miłość romantyczna w postaci zauroczenia i zakochania.

Ale uwaga, ten etap wcale nie musi być początkiem stałego związku! Nie jest jeszcze pełnią bliskości. Dominuje w nim „ różowa” bliskość emocjonalna. Stąd nigdy nie należy go przedwcześnie przekształcać w związek formalny.

Druga faza bliskości w miłości to już jest czas wspólnego życia w sformalizowanym związku jako małżeństwo lub w stałym związku partnerskim typu konkubinat. Ale z praktyki zawodowej wiem, że dla dobra przyszłości stałego związku, wskazana jest uprzednia próba wspólnego życia bez formalizowania związku. Ta druga faza bliskości powinna być wspólnie przeżywaną radością z twórczego życia. To pozytywna akceptacja partnera w bezpośrednim przebywaniu ze sobą na co dzień. Powinna być odczuwana, wyrażana i utrwalana stałym obcowaniem z ukochaną osobą.

Teraz już bliskość, jako poczucie stałe i stabilne, winna się pozytywnie przejawiać w postaci emocjonalnej, intelektualnej i co najważniejsze fizycznej. I ważna uwaga, każda długotrwała rozłąka, szczególnie na początku stałego związku, jest przeszkodą, która może zaburzyć poczucie bliskości. I tak konkretnie po kolei.

Bliskość w postaci emocjonalnej – uczuciowej to przede wszystkim radosne przeżywanie wszystkich pozytywnych zdarzeń we wspólnym życiu. Ale to także empatyczne przeżywanie trudnych, smutnych i złych wydarzeń, z wzajemnym wsparciem. To każdorazowa podpora partnera, gdy drugą stronę cokolwiek złego dotyka. Nie powinno być tak, że czasami partner zamyka się w sobie, lub ucieka w samotność, bądź gdzieś indziej, nie dzieląc się z drugim dobrym lub złym doznaniem. Bliskość emocjonalna winna polegać na tym, że z pełną szczerością,  otwartością i zaufaniem powierzyłbyś partnerowi/ ce/ wszystkie tajemnice i zamiary swojego serca. To ma być tak jakbyś rozmawiał ze samym sobą. Ja prawie wiem co partner czuje, co myśli, jak się zachowa, jak przeżywa. Najwyższym „miernikiem” bliskości emocjonalnej jest intuicyjne, empatyczne i telepatyczne odczuwanie i rozumienie niewypowiedzianych intencji partnera/ki. Ale ten najwyższy miernik bliskości jest z reguły powiązany z bliskością intelektualną.

A bliskość intelektualna, to taka płaszczyzna wykształcenia, wiedzy, doświadczenia, która łączy związek miłosny pod względem wzajemnego rozumienia się, znajomości sposobu myślenia i działania partnera. To umiejętność porozumiewania się z partnerem, podobnie jak z innymi ludźmi, z tym że z większym dodatkiem emocjonalnym. Co nie oznacza, że te wartości / wykształcenie, wiedza i doświadczenie/ winy być „równe” lub równorzędne. One mają się wzajemnie zazębiać, komponować, ale nie mogą znacząco różnić i dzielić. Bliskość intelektualna to także wzajemnie akceptowana kultura osobista, sposób bycia oraz osobistego i wspólnego życia partnerów.

Specjalnie i celowo, dla pobudzenia ciekawości, pozostawiłem bliskość fizyczną na końcu, mimo iż ona jest najbardziej i bezpośrednio widoczna oraz odczuwalna w związku miłosnym.

Kochani najważniejszy w bliskości fizycznej, ale wyłącznie w połączeniu z bliskością emocjonalną – uczuciową, to seks, a dokładniej pożycie seksualne przez cały czas trwania związku. Zwracam uwagę, że seks czysto fizyczny wyłącznie dla zaspokojenia własnej, egoistycznej, potrzeby, nie ma nic wspólnego z poczuciem bliskości.

Seks i seksualność to w moim” Portrecie idealnej miłości” oddzielna,  ale dopiero czwarta cecha udanego związku miłosnego/ patrz książka/. Bliskość, według mnie, to pierwsza cecha i więź udanego i szczęśliwego związku.

Teraz rzucę tylko kilka uwag praktycznych do seksu jako koniecznego elementu bliskości.

Nie prawdziwe jest spotykane czasami twierdzenie, że można i to dobrze, żyć w tak zwanym „ białym małżeństwie”, czyli bez fizycznego seksu za zgodą partnerów. Z reguły takie związki spotyka się pośród osób głęboko religijnych, u których dominuje wartość duchowa czystości cielesnej. Bliskość w miłości musi łączyć się ze spełnieniem seksualnym, bo jest ono naturalną – biologiczną potrzeba każdego człowieka, tak jak picie, jedzenie, sen, odpoczynek.

Równie szybko traci się poczucie bliskości w związkach, w których partnerzy lub partner współżyją, ale nie doznają spełnienia seksualnego. W naszej kulturze społecznej,  problem ten jest stosunkowo często skrywanym tabu. I to jest bardzo złe, bo po latach często staje się ważną przyczyną rozwodu. Zresztą uważam, że to czy partnerzy pasują do siebie pod względem seksualnym powinno być definitywnie sprawdzone na etapie miłości romantycznej, w narzeczeństwie,  lub podczas tak zwanego chodzenia ze sobą. Już na tym etapie partnerzy winni wiedzieć, zdecydowanie tak,  jesteśmy dopasowani seksualnie i doznajemy spełnienia, albo zdecydowanie nie, bo ja / ty nie przeżywam spełnienia, bądź jeszcze nie do końca sprawdziłam/łem się i zaczekajmy.

Ale bliskość fizyczna to nie tylko seks. To przede wszystkim zadowolenie z codziennej bezpośredniej styczności i kontaktów z kochanym partnerem – partnerką, ze szczerych i otwartych rozmów, czułości i serdeczności, szacunku i życzliwości. Ta bezpośrednia styczność winna być wyrażana wszystkimi zmysłami, miłosnym spojrzeniem, czułym dotykiem, słuchaniem partnera, a także znanym, miłym zapachem, gustem i smakiem. Takimi praktycznymi przykładami pełnej bliskości fizycznej w miłości jest swoboda, luz wobec i przy partnerze, brak poczucia wstydu, skrępowania, na przykład nagością, kompleksami, wyglądem, określonym słownictwem i.t.p. Dobrym przykładem bliskości fizycznej i emocjonalnej jest „ niekontrolowane” przeżywanie stosunku seksualnego. Złą oznaką dla bliskości jest odczuwana co raz częściej potrzeba fizycznej samotności od partnera.

Nieco inaczej wygląda bliskość w trwałym związku miłosnym w trzecim wieku.

Ten okres to przywiązanie. Jego cechą charakterystyczną jest fakt, że parę, małżeństwo lub inny stały związek, łączą dobre, a także złe codzienne nawyki, ukształtowane i utrwalone przez całe wspólne życie. Oni po prostu już nie mogą bez nich żyć. Te stałe zachowania łączą partnerów trzeciego wieku. Tak jest im dobrze i nie wyobrażają sobie żyć z kimś innym. Tym bardziej, że doskonale wiedzą, że nie mają już czasu na sprawdzanie nowego partnera/ki.

Jak z tego wynika, bliskość jest warunkiem koniecznym w związku miłosnym przez całe życie, chociaż przejawia się w różnych postaciach, w zależności od czasu trwania związku. W początkowym okresie bliskość jest wyrażana bardziej ekspresyjnie, emocjonalnie i wyraziście. W drugiej, małżeńskiej, rodzinnej fazie związku, bliskość jest wkomponowana w dobre codzienne życie, jest jego nieodzownym wsparciem. Na etapie trzeciego wieku bliskość całego życia owocuje przywiązaniem, spokojem i tak właściwie jest główną siłą życia spełnionych partnerów.

Czy tak jest w rzeczywistości jak widzę to ja? Zachęcam każdego z Was do dokonania realnego sprawdzianu na własnym przykładzie.

Proszę tylko przez jakiś okres czasu, miesiąc, kwartał, a może niekiedy trzeba dłużej, porównać własne obserwacje, spostrzeżenia, do tych cech, o których mówiłem wyżej jak kształtuje się bliskość w Waszym związku. Zapewniam, że wnioski będą naprawdę ciekawe i bardzo ważne dla przyszłości!

Bronisław


Z polską oświatą jest źle! Nie idziemy w dobrym kierunku!

Jej celem winno być wychowanie i kształcenie do szczęśliwego życia, tak jak to czynią kraje skandynawskie!

Bez względu na to jak się zakończą strajki w naszym kraju. Żadna władza, ta czy następna, nie może pozostawić taki stan faktyczny i prawny w oświacie jaki jest obecnie. I to moje stwierdzenie kieruję jako apel-wezwanie do wszystkich postępowych i zainteresowanych, władz, organizacji politycznych i społecznych, liczących się autorytetów w naszym kraju, do podjęcie niezbędnych, właściwych i realnych działań na rzecz zmiany tej sytuacji. Internautów namawiam do „ wiercenia dziury w brzuchu” wszystkim decydentom właściwym i odpowiedzialnym za system wychowania i kształcenia w naszym kraju.

Dlaczego tak uważam? Spójrzmy na to niejako z zewnątrz, a więc bardziej obiektywnie. Dlaczego państwa skandynawskie, takie jak Finlandia, Dania, Norwegia, Szwecja, Islandia, znajdują się w czołówce  najszczęśliwszych krajów na Świecie?

Nawet dla laika, który śledzi choć trochę doniesienia prasowe, szczególnie ostatnio, aż rzuca się w oczy fakt, że w tych krajach inaczej jest ukierunkowany programowo i dydaktycznie system wychowania i kształcenia.

Jego podstawowym celem jest  wychowanie i kształcenie dzieci do nabycia umiejętności wykorzystywania wiedzy teoretycznej i praktycznej do przyszłego szczęśliwego życia. Mówiąc wprost systemy te uczą i wychowują młode pokolenia jak w wieku dojrzałym dobrze żyć, dążyć i osiągać prawdziwe szczęście.

 W procesie dydaktycznym wygląda to tak, że najlepszym sposobem przekazywania wiedzy teoretycznej  jest równoczesne jej sprawdzanie w praktyce i doświadczeniach życiowych. Taki system uczy samodzielnego myślenia, kreatywności oraz wskazuje najważniejsze wartości życiowe i praktyczne wzorce działania niezbędne do ich osiągnięcia na drodze do szczęśliwego życia człowieka.

Aż ciśnie się ważna konkluzja, jak bardzo wyraźnie skandynawski system wychowania i kształcenia wpływa na szczęście obywateli tych krajów, skoro są najszczęśliwszymi narodami na Świecie. A zatem jest to dobry system dla przyszłości życia ich obywateli. Z kolei czterdzieste miejsce Polski na liście szczęśliwych państw, niestety chyba odpowiada naszemu systemowi wychowania i kształcenia.

To dlaczego nie bierzemy pozytywnego przykładu z tych państw?

Nie jestem uprawniony i nie mam kompetencji od oceniania efektów  wprowadzanych zmian w systemie polskiej oświaty przez ten i poprzednie rządy.

Ale skutki wprowadzonej od 1 września 2017 roku reformy prawa oświatowego, w postaci chaosu i dezorganizacji systemu, oraz aktualny ogólnopolski  strajk nauczycieli mówią same za siebie.

Myślę, że nikt z nas nie ma wątpliwości, że fundamentem, na którym stoi dobry system oświatowy są nauczyciele. To od ich wiedzy i umiejętności pedagogicznych w decydującej mierze zależy przyszłość życiowa i zawodowa naszych dzieci.

Tylko dobrze przygotowany do zawodu i dobrze wynagradzany nauczyciel będzie naprawdę zaangażowany w swoją misję zawodową.

Nie umniejszając żadnym zawodom, nie powinno być tak, że nauczyciel w naszym kraju niejednokrotnie zarabia tyle co robotnik niewykwalifikowany. A  takie przykłady wskazują nawet sami politycy / poseł Kłopotek „w swojej” firmie „ Kawa na Ławę” TVN 24 z 7 kwietnia 2019r/./. Problemy adekwatnego do zadań i obowiązków wynagradzania nauczycieli, stosunku pracy, awansu zawodowego,  powinny być załatwione w pierwszej kolejności. Moim zdaniem  należy także przeprowadzić nowelizację Karty Nauczyciela obowiązującej od 1982 roku.

Trzeba po prostu siąść do wspólnych rozmów w gronie fachowców, nauczycieli, a także rodziców. Władza nie może dzielić zainteresowanych pozytywną zmianą systemu, tak jak to uczyniła w rozmowach przed strajkiem nauczycieli, podpisując „ quasi porozumienie” z jednym zawiązkiem zawodowym.

Zmiany programowe i systemowe w systemie oświaty nie idą w podobnym kierunku jak na przykład w wymienionych państwach skandynawskich o najwyższym wskaźniku szczęścia swoich obywateli. Co więcej programy nasze  nasyciliśmy elementami przeszłości historycznej, często podyktowane podejściem politycznym aktualnych władz. Cytuję preambułę ustawy Prawo oświatowe z 14 grudnia 2016roku : „Kształcenie i wychowanie służy rozwojowi u młodzieży poczucia odpowiedzialności, miłości Ojczyzny, oraz poszanowania dla polskiego dziedzictwa kulturowego….”. I dalej, zamiast opierać treści programowe na naukowym podejściu do świadomego rodzicielstwa, do edukacji seksualnej, do życia w rodzinie, jeszcze bardziej wzmocniliśmy, cytuję z ustawy, „ nauczanie i wychowanie-respektując chrześcijański system wartości..” Marzy mi się taki system oświatowy w naszym kraju, którego celem będzie wychowanie do szczęścia.

Myślę, że powinna być dokonana zmiana obowiązującej Konstytucji RP. Art. 48 ust.1 o treści : „ 1. Rodzice maja prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.,” winien ulec zmienie bądź uzupełnieniu o cel wychowania, jakim winno być „ wychowanie do szczęścia”. Przy istniejącym zapisie, nieodpowiedzialni rodzice równie dobrze mogą wychowywać do nieszczęścia / rozumowanie a contrario/, i to zgodnie z prawem konstytucyjnym.

Taka też preambuła, zawierająca cel „ wychowanie i kształcenie do szczęścia” powinna być zapisana w nowej ustawie Prawo oświatowe.

Kierunkami treści programowej byłyby cele cząstkowe wychowania do szczęścia, dotyczące najważniejszych wartości składowych szczęścia. A więc:    wychowanie do miłości, w tym edukacja seksualna,  wychowanie do małżeństwa /związku partnerskiego/, wychowanie do życia w rodzinie,  wychowanie do świadomego rodzicielstwa, z elementami edukacji seksualnej, wychowanie do pracy,  wychowanie do samorealizacji człowieka.

Taką koncepcję nowoczesnego wychowania i kształcenia przedstawiłem w mojej książce „ Jak żyć aby osiągnąć prawdziwe szczęście – proste i praktyczne odpowiedzi na pytania wzięte z życia”.

Bronisław


Wszyscy mają równe prawo do szczęśliwego życia! Lesbijki, geje, biseksualiści, transseksualiści i transgenderyści też ?!

To stwierdzenie w pierwszym zdaniu wydaje się być „ oczywistą oczywistością”,  dla wszystkich ludzi, czyli prawdą obiektywną. To drugie stwierdzenie, w naszym kraju, jeszcze nie jest tak oczywistą prawdą.

          Ponad połowa Polaków traktuje homoseksualizm jako odstępstwo od normy, które należy tolerować, natomiast co czwarty badany uważa, że nie powinno się go tolerować – wynika z badania CBOS przeprowadzonego w listopadzie 2017 roku.

           Polska prawda jak rodacy życzą szczęścia osobom nie heteroseksualnym, wyszła niczym szydło z worka  za sprawą władz Warszawy, ściślej odpowiedzialnego organu jakim jest Prezydent Rafał Trzaskowski, a następnie w odzewie, Prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. I znowu  rozpoczęło się  polskie piekiełko od polityków, wybranych przez nas jako najlepszych reprezentantów naszych praw i interesów.

Polacy zostali przez nich wtrąceni do „ czyśćca” !

Za szybko wszyscy chcą iść do szczęścia niebieskiego ?! Dla kogo to piekiełko jest potrzebne i w jaki celu? 

Spróbuję to trochę rozwikłać. Najpierw krótko, jak to się zaczęło?

Już było w miarę cicho i spokojnie, społeczeństwo i elity polityczne w Polsce, w ślad za ” postępowym zachodem”, jak gdyby ze spokojem i milczącą na zewnątrz akceptacją, przyjmowało co róż to nowe, publiczne coming-outy naszych rodaków, znanych, szanowanych, poważanych, ze wszystkich sfer życia.

Jak sięgam pamięcią, przypomnę tylko kilka nazwisk, oczywiście w dobrej wierze, znaczeniu i celu. Pierwsi i chyba najodważniejsi to: Jacek Poniedziałek, Tomasz Raczek, Michał Piróg,  Tomasz Jacyków,  a potem coraz śmielej i młodsi:  Radek Pestka, Maciej Zień, Nick Sinckler, Łukasz Jemioł, Kasia Adamik. No i kilku polityków: Marek Barbasiewicz, Robert Biedroń  i Krzysztof Śmiszek, Paweł Rabiej, Krystian Legierski.

Niektórzy zaściankowi „ patrioci Polacy”, oczywiście w zamkniętych kręgach, ze zgorszeniem kiwali głowami, ale pozytywna świadomość społeczeństwa jednak rosła.

Podaję przykłady. Robert Biedroń zostaje prezydentem Słupska i to ze znaczną przewagą nad konkurentami. Paweł Rabiej startuje na prezydenta Warszawy, zostaje wiceprezydentem. Coraz więcej Polaków ze zrozumieniem i normalnością akceptuje celebrytów, osoby LGBT.

Za sprawą Anji Rubik w przestrzeni publicznej pojawił się nowy mainstream, edukacja seksualna.

To jest trudna sprawa dla Kościoła w Polsce, dla rządzących polityków/ i nie tylko/, a także dla dużej części społeczeństwa. Moim zdaniem wymaga czasu na edukację społeczeństwa o konieczności edukacji seksualnej, bo ona jest niestety jeszcze tabu. Po jakimś czasie wydawało się, że problem edukacji seksualnej nieco ostygł, podobnie jak LGBT.

 Na plan pierwszy wyskoczyły nowe głośne publicznie sprawy i tematy. Nagrania Kaczyńskiego w dotąd niewiarygodnej roli biznesmena, cykl wyborów do parlamentu europejskiego, a następnie do polskiego. Ostatnio doszły żądania nauczycieli podwyżki o 1000 zł, zmodyfikowane ostatnio na 30% płacy,  rozłożonej w czasie na dwa razy po 15 %.

I tu nagle, tak uważam, Rafał Trzaskowski, niedawno wybrany Prezydent Warszawy, 18 lutego 2019 roku podpisuje Deklarację pod tytułem „ Warszawska Polityka miejska na rzecz społeczności LGBT+”.

Moim zdaniem to jest jednak błąd taktyczny, zły czas do takiej deklaracji, mimo słuszności merytorycznej  treści zawartej w deklaracji.

Po pierwsze jest to „ woda na młyn” dla partii rządzącej i dla samego Kaczyńskiego, aby można było” podpuścić i podjudzić” konserwatywną i katolicką część społeczeństwa, która nie akceptuje osoby homoseksualne, do głosowania w wyborach przeciw Koalicji Europejskiej.

Po drugie, w dużym stopniu odwróciła ona uwagę tej części społeczeństwa od tarapatów Kaczyńskiego związanych z taśmami.

Po trzecie, generalnie „ Deklaracja”  stała się tematem zastępczym, dla wszystkich aktualnych problemów partii rządzącej. Wystarczy co jakiś czas dolać oliwy do podpalonej przez Kaczyńskiego deklaracji. I tak też robi Prezes na konwencjach partyjnych PIS, oraz posłuszni wykonawcy jego idei  szczęśliwego życia Polaków. Najświeższy przykład to wypowiedż posłanki Elżbiety Kruk, nota bene kandydatki do Europarlamentu: „Ja myślę, że Polska będzie regionem wolnym od LGBT”.

A teraz, odchodząc od politycznych aspektów Deklaracji na rzecz LGBT, kieruję kilka pytań, niekoniecznie retorycznych, do internautów zainteresowanych  ważnym problemem społecznym jakim jest sytuacja społeczna, prawna, i każda inna, naszych rodaków LGBT.

Najpierw do zastanowienia przytoczę przykład z pewnego procesu rozwodowego, w którym byłem pełnomocnikiem jednej ze stron.

Załamana mężatka, matka kilkuletniego chłopczyka zwróciła się do mojej kancelarii o pomoc prawną, co ma robić bo ujawniła, że mąż jest gejem.

Jest prawie pewna, że dłużej nie wytrzyma w związku, mimo iż mąż jest dobrym człowiekiem, a przede wszystkim dobrym ojcem. Tak właściwie była już po rozmowach z mężem i przyszła bo chce wnieść pozew o rozwód, ale tak by sprawa nie wyszła na jaw.

 Ale o tym czy i jak wspólnie rozwiązaliśmy problem za chwilę, by nie sugerować podpowiedzi na postawione pytania w kwestii sytuacji osób LGBT w Polsce.

Skoro już wiemy, że w naszym kraju, jak na całym świecie, są osoby nie heteroseksualne i co raz więcej z nich „ ośmiela się” żyć pośród nas jak każdy Obywatel RP, to:

 Czy nie jest już czas na to, by  władze, ustawodawcza i wykonawcza, a także środki masowego przekazu, przyjęły do wiadomości jako oczywistość fakt istnienia i życia osób LGBT, a następnie przystąpiły do rozmów mających na celu zrównywanie ich praw obywatelskich?

Powtarzam najpierw do rozmów, a nie od razu do jednostronnych deklaracji.

Moim zdaniem, każda lesbijka, gej, biseksualista, transseksualista i transgenderysta, musi mieć równe prawa do pełni szczęśliwego życia. Każdy z nich ma prawo dążyć do swojego szczęścia, wybierając takie wartości, jakie uzna za najważniejsze dla siebie, a nie te, które narzuci państwo, Kościół,  inne organizacje czy inni ludzie.

Pojawiająca się argumentacja, że na przeszkodzie stoi polskie prawo, Konstytucja i ustawy, jest nie do przyjęcia. Prawo jest dla ludzi,  a nie odwrotnie. To ludzie tworzą prawo.

Teraz stawiam drugie pytanie, adresowane do nas, wszystkich Polaków, bez żadnych podziałów:

Czy nie czas pójść do przodu, z duchem czasu, postępu, wzrostem świadomości i wiedzy, przestać żyć mitami o osobach homoseksualnych, często karmionymi także przez Kościół?

To pytanie zadaję także dlatego, że to ostatnie stwierdzenie o rozpowszechnianych mitach przez Kościół miało istotne znaczenie w sprawie o rozwód mojej klientki.

Strach co powiedzą ludzie w jej parafii, że wyszła za mąż za „pedała”, że ma z nim dziecko, przeważył nawet nad proponowaną przeze mnie próbą sprawdzenia możliwości kontynuowania związku dla dobra dziecka. Tym bardziej, że w mojej obecności mąż przedstawiał dowody miłości do dziecka, do niej. Wyrażał wolę nieujawniania swojej orientacji, odczuwanej bardziej psychicznie niż fizycznie. Niestety, górę wzięła skażona psychika wiernej katoliczki. Mąż wyraził zgodę na rozwód, z powodu t.zw. „ niezgodności charakterów „. Sąd wydał wyrok, rozwód bez orzekania o winie. Nikt nie dowiedział się o rzeczywistej przyczynie. Nie słyszałem także o coming-oucie tego zagubionego człowieka.

Życzyłem mu i nadal życzę osiągnięcia swojego szczęścia, tak jak każdemu Polakowi i każdemu obywatelowi naszego Świata. Wszyscy powinniśmy mieć prawo do pełni życia, czyli prawdziwego szczęścia

Bronisław


„To lipa, ale ciemny lud to kupi „??.

Przepraszam, to nie do Was, to pytanie: czy podobna jak ta ”  bezczelność  Jacka Kurskiego„ nadal jest możliwa w naszym kraju?

Takie retoryczne pytanie zrodziło się w moim umyśle, kiedy w niedzielę / 31 marca 2019 r./ usłyszałem, a następnie zapoznałem się z komunikatem  Biblioteki Narodowej „ O stanie czytelnictwa w Polsce w 2018 roku.”

 Nadal tylko 37 % Polaków przeczytało 1 książkę w ciągu roku. 35 % przyznało, że w ich domach nie ma żadnej książki lub są tylko podręczniki szkolne. 82 % Polaków nie czyta żadnych dłuższych tekstów w formie elektronicznej.

No i …? ! Jacek Kurski, dziś Prezes Polskiej Telewizji Publicznej, mówiąc tak bezczelnie w 2005 roku, miał rację?  Dla przejrzystości cytuję jego odpowiedz na pytanie T. Lisa, dlaczego zaczął z tym dziadkiem Tuska: „ Z tym Wermachtem to lipa, ale jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi”.

 Oczywiście nie kupi, ale … ? I tu aż cisną mi się inne przykłady jak my Polacy, oczywiście nie wszyscy, zamiast posłużyć się powszechnie dostępną,  sprawdzoną wiedzą,  dajemy się „ wpuszczać w maliny ” dla celów politycznych, religijnych, w walce o władzę lub dla określonych organizacji, grup lub lobby.

Pokuszę się tylko  najbardziej jaskrawymi przykładami, w których prawie „ gołym okiem” to widać:

Przykład pierwszy, niby ucichł, ale co jakiś czas zdarzają się nadal ekscesy i przestępstwa przeciw cudzoziemcom. Imigranci mogą przynosić choroby!

” Są już przecież objawy chorób dawno nie widzianych w Europie: cholera na wyspach greckich, dyzenteria w Wiedniu, pasożyty, pierwotniaki,” – powiedział Jarosław Kaczyński  w październiku 2015 roku, nie zgadzając się na przyjęcie do Polski 7.000 uchodźców. I co ? zadziałało, nawet przeciwne stanowisko Kościoła nie pomogło. A przecież wystarczyło zasięgnąć nieco więcej wiedzy, sprawdzonych  informacji, lub posłuchać fachowców w tych dziedzinach. Słowem, najlepiej poczytać !

Przykład drugi, t.zw. ruch anty szczepionkowy. Co z tego, że jedyne źródło skąd się wzięła fama, że szczepienia obowiązkowe dzieci mogą wywoływać autyzm, stało się nieprawdzie, a lekarza Andrew Wakefielda, który sfałszował wyniki rzekomych badań wyrzucono z zawodu i oficjalnie zdementowano nieprawdę.

Światowa Organizacja Zdrowia uznała ruchy anty szczepionkowe za jedno z 10 największych zagrożeń zdrowia w 2019 roku, a nasi pseudo liderzy anty szczepionkowców wciąż znajdują naśladowców, najwięcej spośród kogo? Zapewne nie z tych co szukają sprawdzonej wiedzy.

 A co najważniejsze, zło potęguje, liczba nieszczepionych dzieci rośnie i zaczyna rosnąć liczba chorób podlegających szczepieniom obowiązkowym.

 Przykład trzeci, uzdrowiciele, znachorzy, bioenergoterapeuci i inni „cudotwórcy”, nie posiadający stosownej wiedzy specjalistycznej.

Najsłynniejszy uzdrowiciel z Brazylii, Joao Teixeira de Faria, zwany Janem od Boga, jawił się  jako medium, leczył modlitwą, ziołami,  dotykiem i „ seksem „ ? Ten ostatni sposób terapii w końcu ujawniły same pacjentki. Podobno nadal się ukrywa przed wymiarem sprawiedliwości.

W Polsce niedawno zapadł wyrok skazujący znachora z Nowego Sącza. Ten były kierowca, nazywający się mesjaszem, leczył modlitwą, ziołami, wahadełkiem i dotykiem. Dopiero kiedy zagłodził na śmierć, rozwodnionym mlekiem kozim i kaszkami, małe dziecko, szerzące się lokalnie zło ujrzała cała Polska. Okazało się jak wielu ludzi bezkrytycznie wierzyło w znachora- mesjasza.

Co łączy wszystkie trzy negatywne przykłady z polityki, z życia społeczeństwa oraz zdrowia indywidualnego człowieka. Brak dostatecznej wiedzy tej części naszego społeczeństwa, ślepa wiara, także w niesprawdzone informacje, niechęć do jej zdobycia, w tym głównie poprzez czytanie. Czy można tą cześć naszych rodaków, którzy być może popełniali i nadal popełniają błędy życiowe, nazwać tak jak Jacek Kurski, ciemny lud ?

Nie, to nie są czasy średniowiecza, gdzie palono czarownice i panowała inkwizycja, żerując na rzeczywistym braku oświaty i zacofaniu.

Ale z drugiej strony, kiedy wiemy, że każdy Polak marzy, chce i co raz bardziej dąży do swojego szczęścia, to bezwzględnie trzeba wskazać, że nie można osiągnąć prawdziwego szczęścia bez odpowiedniej wiedzy i umiejętności jej wykorzystania.

Niestety , moim zdaniem, my Polacy jeszcze nie bardzo doceniamy znaczenia wiedzy w życiu codziennym, a przede wszystkim na swojej drodze do celu i sensu życia jakim jest prawdziwe szczęście każdego z nas. Czasy sukcesów, amerykańskich pucybutów, a tym bardziej w Polsce, już dawno minęły.

A przecież wiedza, to po zdrowiu, drugi w kolejności złoty środek do szczęścia, o których szeroko mówię w mojej książce „ Jak żyć aby osiągnąć prawdziwe szczęście, proste i praktyczne odpowiedzi na pytania wzięte z życia”.

Na koniec pozwolę sobie przytoczyć z mojej książki, prostą, sprawdzalną dla każdego i niezwykle cenną,  prawdę życiową: ”Czasami człowiek w swoim życiu może stracić bardzo wiele, prawie wszystko: pracę, mieszkanie, dom, cały majątek, mogą go okraść. Ale nikt nie może mu odebrać mądrości w postaci wiedzy, praktyki, doświadczenia”.

Bronisław

P.S. Kiedy już zamierzałem opublikować ten post, z pozytywnym zakończeniem, nazajutrz w poniedziałek, jak grom z jasnego nieba, w Polsce zagrzmiała sensacyjna wiadomość. Pod kościołem w Gdańsku, wierni wraz z księdzem i ministrantami palili książki, o treści fantastycznej, w tym o Harrym Potterze.

A ja dzień wcześniej w tym poście, cieszyłem się, że to nie są czasy średniowiecza, kiedy palono na stosie czarownice jako „diabelskie zagrożenie”. Czy to jakiś dziwny zbieg okoliczności, że zaraz po opublikowaniu raportu o stanie czytelnictwa w Polsce, a także po udanych Targach Książki, które właśnie odbyły się w Gdańsku, wierni wraz z księdzem palą książki, rzekomo stanowiące „ zagrożenie duchowe”? Proszę zwrócić uwagę, że palenie książek odbywało się w ramach rekolekcji, których celem jest „ odnowienie moralne” !!!