Zbliża się Międzynarodowy Dzień Dziecka i prawie każdy rodzic chciałby sprawić dziecku jak najlepszy prezent aby je uszczęśliwić. Najczęściej nasze poszukiwania sprowadzają się do prezentu „jednego dnia szczęśliwości dziecka”. Mnie natomiast marzy się aby rodzice mogli dać taki prezent, który stanie się źródłem jego szczęścia na całe dorosłe życie.
Czy jest to możliwe?
I na początek poczyńmy wspólne poszukiwania odpowiedzi na to pytanie. Proszę niech każdy z Was, sięgnie do wspomnień i zastanowi się głębiej: jak to się stało, że ja wybrałem ten, a nie inny zawód? Czy był taki dzień, moment, czas, który mogę uznać za decydujący o wyborze zawodu? Co za rzecz, wydarzenie, okoliczność na to wpłynęła?
Ja na przykład wybrałem zawód radcy prawnego, choć chciałem być sędzią. Pamiętam ten moment kiedy tato przyniósł do domu starą dużą księgę, przedwojenny kodeks karny, w którym odnalazłem przepis art. 225. „ Kto zabije drugiego człowieka sam zostanie skazany na śmierć”. Miałem lat 11 i przez długi czas drążyłem kto i w jaki sposób skazuje człowieka na karę śmierci.
To nie był prezent na Dzień Dziecka, ale to było dla mnie tak ważne wydarzenie, bo w istocie zadecydowało o wyborze przyszłego zawodu. Jedna z córek postanowiła, że chce zrobić 9 letniemu synkowi prezent niespodziankę wycieczkę do Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, niekoniecznie na Dzień Dziecka. by ukierunkować jego odkrywcze zainteresowania.
Nie ukrywam, że mnie samemu taka propozycja niezwykle przypadła do gustu, bowiem do tej pory nie zdążyłem Centrum odwiedzić. Natychmiast przyłączyłem się do pomysłu do wspólnego zwiedzania.
Jeżeli odnaleźliście już swój taki dzień, to spróbujmy, jak ten czarodziej w tytule posta, stworzyć podobny „ dzień – pierwowzór”, i dać prezent, który może stać się źródłem wyboru zawodu przez nasze dziecko. Oczywiście mamy na to 18 lat czasu władzy rodzicielskiej na dzieckiem i nie musi to być Dzień Dziecka któregoś roku. Co więcej nie starajmy się dokonać takiego wyboru sami bez udziału dziecka.
Stąd bardzo ważne jest, aby ten prezent, dzień, czas, wydarzenie, dziecko głęboko przeżyło, by zrodziło się w nim duże i dłuższe zainteresowanie, wywołało wątpliwości, ciekawość i wiele pytań. A wreszcie by nasze dziecko polubiło ten pierwowzór zawodu i stał się on jego marzeniem i pragnieniem do osiągnięcia wraz z postępami w ukierunkowanej zawodowo nauce. To wszystko co powstało w psychice dziecka rodzice muszą twórczo rozwinąć, umiejętnie przekazać i kontynuować, aby ten wspaniały prezent stał się jedną z najważniejszych części całego procesu wychowania dziecka do szczęścia, właśnie poprzez wychowanie do pracy. O tym piszę szerzej w książce -poradniku „ Jak żyć aby osiągnąć prawdziwe szczęście, proste i praktyczne odpowiedzi na pytania wzięte z życia”.
Tak więc jest to możliwe! Możemy dać naszemu dziecku najlepszy prezent do szczęśliwego życia!
Aby pouczać innych jak mają żyć trzeba mieć doświadczenie życiowe, odpowiednią do niego wiedzę praktyczną i umiejętność ich wykorzystania w codziennym życiu. Stąd słusznie Katarzyna Lubnauer, Przewodnicząca „Nowoczesnej”, na marszu „ Polska w Europie” wytknęła Prezesowi PIS Jarosławowi Kaczyńskiemu, że jako „ wieczny kawaler” nie ma moralnego prawa do kreowania politycznych wytycznych w zakresie wychowania dzieci i sposobu życia rodzinnego Polaków.
Nie ma on
prawa do wprowadzania w życie wpojonych lub teoretycznych, staroświeckich poglądów na temat seksualizacji dzieci, skoro
nie wie, bo nie ma doświadczenia na czym polega współżycie seksualne między
ludźmi.
Jak może
wieczny i stary kawaler wmawiać wyborcom, że jego sposób dbania o dobro rodziny
i jej ochronę uczyni je szczęśliwe?
A jednak,
sondaże wskazują że niezmiennie ponad 30% ankietowanych popiera jego sposób
myślenia, mimo iż mają pełną wiedzę, że przez całe życie był i nadal jest kawalerem. W czasach powojennej komuny
płaciłby „ niejako za karę” prokreacyjny podatek zwany „ bykowym”. Uzbierałoby
Państwo na takim podatku sporo od podatnika Jarosława Kaczyńskiego, bo płaciłby
go już po przekroczeniu 30 roku życia.
Jak głosi
XVI wieczna historia podatek taki płacono właścicielom byków za pokrycie krowy.
Można tylko
zadać socjologom badawcze pytanie: dlaczego tylu Polaków bezkrytycznie uznaje i
popiera tak infantylne poglądy w sprawie wychowania dzieci i szczęścia
rodzinnego? Świat i Europa idą wraz z postępem cywilizacyjnym do przodu, a My
Polacy mamy słuchać i bezmyślnie realizować pseudoidee dobrego wychowania i
życia „ wiecznego kawalera”?
Cała Polska, i nie tylko, żyje problemem pedofili wśród
księży w Polskim Kościele Katolickim,
szczególnie teraz po filmie braci Sekielskich „ Tylko nie mów nikomu”.
Jako prawnik nie zamierzam nawet dokładać żadnego komentarza,
bowiem sprawa jest, jak mawia nasz klasyk narodowy pod względem definicji prawdy,
„ oczywistą oczywistością”.
Natomiast dla społeczeństwa, w którym jest około 90% ludzi
wierzących, wręcz konieczne jest natychmiastowe wyeliminowanie przestępczości
na tle seksualnym dzieci, w tym przede wszystkim w „naszym” Kościele.
Do tej pory w publicznej przestrzeni społecznej, medialnej,
ale jeszcze nie formalnej państwowej i
kościelnej, pojawiają się różne sugestie faktycznego lub prawnego sposobu
rozwiązania pedofilii w naszym kraju.
Śledząc ten publiczny dyskurs, postarałem się zanotować te propozycje
rozwiązań, które przedstawiam niżej do ewentualnego wyboru, w ten sposób aby
każdy z internautów mógł wybrać jedno lub kilka rozwiązań, które według niego
zostaną zastosowane.
Wynik, czyli trafność Waszego wyboru, opiszę po faktycznym
prawnym bądź innym rozwiązaniu problemu pedofili, bo jestem przekonany, że
takie zakończenie musi nastąpić.
Wśród uczestników, którzy trafnie wskażą zastosowane
rozwiązanie zostanie rozlosowanych 5 e-booków „Jak żyć aby osiągnąć prawdziwe
szczęście, proste i praktyczne odpowiedzi na pytania wzięte z życia”
Chcąc wziąć aktywny udział w teście, wybierz rozwiązanie i
zaznacz w komentarzu do tego postu „ Wybieram rozwiązanie A, B, C,… lub inne”, można wybrać kilka
połączonych rozwiązań.
A oto sugerowane dotąd
publicznie sposoby rozwiązania problemu pedofilii w Kościele.
„ A ” – Papież Franciszek „ przyjmuje dymisję” wszystkich członków Episkopatu Polski, podobnie jak to
uczynił w Chile, jako początek rzeczywistych działań Polskiego Kościoła na
rzecz wyeliminowania pedofili w Kościele, bo przepraszanie jest
niewystarczające i pozorne;
„ B „- Episkopat powołuje Komisję kościelną do zbadania wszystkich przypadków pedofilii
występujących wśród księży i przedstawienia stosownych wniosków ;
„ C „ – Episkopat Polski wraz z władzami świeckimi powołuje Komisję składającą się z
kompetentnych ekspertów – autorytetów świeckich i kościelnych do zbadania
problemu i zarekomendowania rozwiązań prawnych i systemowych zwalczania
pedofili w Kościele i w Państwie;
„ D „ – Władze państwowe doprowadzają do zmiany w przepisach prawa karnego zmierzające
do podwyższenia górnej granicy kary za wszystkie rodzaje przestępstw związanych
z pedofilią, zgodnie z sugestią „przedwyborczą” Prezesa Kaczyńskiego, oraz
zwiększają okres przedawnienia ścigania i karania za te przestępstwa, zgodnie z
sugestią „ przedwyborczą” Przewodniczącego PO Grzegorza Schetyny;
„ E „ – Polski Wymiar Sprawiedliwości, w tym Ministerstwo,
Prokuratura i Sądownictwo, winien w końcu podejmować rzeczywiste, a nie pozorowane działania, poprzez właściwe stosowanie,
egzekwowanie istniejącego prawa i wymierzanie sprawiedliwych społecznie wyroków,
w każdej indywidualnej sprawie, na przykład tak jak proponuje Prokurator
Generalny – Minister Sprawiedliwości
Zbigniew Ziobro, zaczynając od powołania Komisji ds. przeanalizowania
przypadków wymienionych w filmie Sekielskich „ Tylko nie mów nikomu”;
„ F „ – doprowadzić do zweryfikowania, odpowiednich zmian, w Konkordacie, zgodnie z wolą
większości, w tym także w zakresie zwalczania pedofilii w Kościele, zasad
obowiązywania i stosowania prawa kanonicznego i świeckiego w Polsce, nauczania
i finansowania religii w szkołach;
„ G „ – oprócz działań władz kościelnych i świeckich, w
zakresie zwalczania pedofili, celowe są zmiany
w systemie oświaty, w tym w zakresie edukacji seksualnej, szczególnie w
aspekcie ochrony dzieci przed przestępczością pedofilii;
„ H „ – inne rozwiązanie, podnoszone publicznie, a nie wskazane wyżej lub zasłyszane przez Ciebie jako sugestie do zastosowania przez władze, wskaż krótko jakie.
Na początek
uściślijmy jaką rodzinę mamy na myśli, wobec wielu znaczeń podmiotowych, aby
zaprzeczyć znanemu powiedzeniu, że „ z rodziną najlepiej wychodzi się na
zdjęciach”.
Po pierwsze,
ten slogan ma odniesienie do spraw finansowych pomiędzy członkami rodziny i to
z reguły dalszymi i nie należy go mieszać z pozytywnymi aspektami, dobrej
podstawowej komórki społecznej. I po drugie, właśnie ta podstawowa komórka, od
której zależy istnienie ludzkości na Ziemi, składa się z co najmniej troje
osób, matki, ojca i dziecka /dzieci/. I o takiej rodzinie będziemy mówić dalej.
W tym
miejscu ważna, uwaga. Dla prawdziwego szczęścia rodziny nie ma istotnego
znaczenia czy opiera się ona na formalnym związku małżeńskim, czy jest nieformalnym, ale trwałym związkiem.
Prawdą zaś jest, że nasze Państwo, w art. 18 Konstytucji zapewnia ochronę
rodzinie opartej na małżeństwie. Czy słusznie? Czas pokaże. Moim zdaniem ten
zapis ulegnie zmianie wraz ze wzrostem znaczenia i powszechności innej formy
rodziny niż opartej na formalnym małżeństwie.
A teraz do
istoty, czy do osiągnięcia szczęścia trzeba zakładać rodzinę, jako stały i
trwały związek i pielęgnować ją do końca naturalnego istnienia?
Można
ogólnie odpowiedzieć, że żaden człowiek nie osiągnie prawdziwego szczęścia, bez
rodziny. I o tym szerzej piszę w książce: „Jak żyć aby osiągnąć prawdziwe
szczęście, proste i praktyczne odpowiedzi na pytania wzięte z życia”
Polski,
potwierdzający to stwierdzenie fakt, to wyniki badań CBOS ze stycznia 2019
roku. 80 % Polaków / najwięcej / wskazało, że szczęście rodzinne niezmiennie
zajmuje pierwsze miejsce na liście najważniejszych wartości. Dla podkreślenia
wagi tego faktu dodam, ze zdrowie, znajdujące się na drugim miejscu, wskazało
znacznie mniej Polaków, bo 55%.
Stąd możemy
od razu postawić generalny wniosek praktyczny dla młodych, zakochanych,
narzeczonych.
Szczęście
rodzinne winno być najważniejszym celem każdego młodego człowieka od samego
początku formułowania swoich celów życiowych i sensu życia.
Ale…?!
Trzeba z rozmysłem szukać partnera, rozważnie podejmować decyzje o wchodzeniu w
stały związek, aby założona rodzina była trwała, twórcza, mogła dobrze wychować
i odpowiednio wykształcić dziecko /dzieci/ i była rzeczywiście szczęśliwa.
Czyli aby wszyscy jej członkowie mogli osiągać w niej wspólne i osobiste
spełnienie, realizować marzenia i cele życiowe. Ten czas na poszukiwanie i
dobór partnera moim zdaniem, jest najważniejszym okresem życia decydującym o
przyszłości własnej, partnera i dziecka /dzieci/.
Wobec tego
jakie są konkretne i osobiste, pozytywne skutki życia w rodzinie na drodze do
pełni szczęścia? Oczywiście w rodzinie
dobrej.
My ich tak
naprawdę na co dzień nie zauważamy i nie doceniamy, szczególnie wówczas kiedy
żyjemy w normalnej, spokojnej rodzinie.
Kiedy się sprzeczamy, kłócimy,
przeżywamy konflikty i kryzysy, a emocje nie pozwalają nam rozważnie myśleć i
doceniać to, że ją mamy i że ona jest nam niezbędna do życia. Wartość rodziny
doceniamy dopiero wtedy, kiedy ją utracimy lub dłużej nie posiadamy.
Spójrzmy
tylko na znaczenie rodziny w aspekcie zaspakajania najważniejszych potrzeb życiowych.
Gdzie człowiek znajdzie większe bezpieczeństwo niż w domu rodzinnym? Kto może i
ma obowiązek pomagać i wspierać bliźniego jak nie członek rodziny? Jak
najpewniej i najłatwiej zapewnić człowiekowi wikt i opierunek, jak nie w
rodzinie? Kto otoczy opieką osobę chorą, niepełnosprawną, starszą, jak nie
członkowie rodziny?
To nie są
tylko banały, niech powiedzą Ci co doznali samotności, spytajcie się starszych
osób pozostawionych w samotności przez dzieci? Zbyt często miałem w praktyce do czynienia z takimi
ludźmi i wiem co to dla nich znaczyło, jak strasznie i ciężko to przeżywali.
Co to znaczy ciepło domowego ogniska wiedzą dobrze Ci, którzy wracają do rodzinnego domu po długiej rozłące. Marynarze, pracownicy delegowani, no i wszyscy Ci, którzy w pogoni za środkami do dobrego życia wyjechali do pracy za granicę…
Jak bardzo pragną mieć dziecko do pełni szczęścia rodzinnego partnerzy małżeństwa lub stałego związku, którzy napotykają trudności lub nie mają szans na własne. A nasze władze, o dziwo, wbrew prawu każdego człowieka do szczęścia, likwidują finansowanie in vitro. I z drugiej strony, nie muszę nawet przypominać o czym marzą samotne matki z dziećmi, czy samotni mężczyźni wychowujący dzieci, jak nie o pełnej rodzinie.
Od kogo
zależy dobre wychowanie i odpowiednie wykształcenie dziecka, jak nie od matki i
ojca tworzących pełną, dobrą, zgodną i „mądrą” rodzinę.
Kto
najbardziej cierpi w rodzinie niepełnej jak nie dziecko? Jak trudno wychowywać
dziecko w takiej rodzinie, albo w rodzinie patchworkowej?
Tymczasem w
naszym kraju na około 193 000 zawieranych małżeństw rocznie, wciąż
rozwodzi się przeciętnie 65.000 małżeństw, to jest prawie 34 %.
Jeżeli do
tego dodam, że obok zdrady małżeńskiej najczęstszą przyczyną rozwodów jest tak
zwana „niezgodność charakterów”, to aż ciśnie się pytanie związane z moim
apelem o rozwagę zawartym wyżej, czy nie za szybko i za pochopnie podejmujemy
decyzję o założeniu rodziny?
Jeżeli zaś
podejmujemy tę najważniejsza decyzje życiową, to róbmy wszystko aby nasza
rodzina była szczęśliwa dla nas samych i dla naszych dzieci.
Niech żadna
chwila zapomnienia, zbędny kieliszek alkoholu, kłótnia, konflikt, kryzys, nie
zniszczy tego, o czym marzy prawie każdy człowiek na drodze do swojego
szczęścia.
Blog
istnieje zaledwie dwa miesiące, a Wy moi Drodzy, z co raz większym
zainteresowaniem i udziałem, dajecie jednoznaczny sygnał o ogromnym, polskim,
zapotrzebowaniu na „wszystko to”, co stwarza większe możliwości szczęśliwego
życia.
Jest
dla mnie niezwykle ważne, pouczające i budujące to, że My Polacy, mimo wielu
przeszkód, historycznych, ekonomicznych i społecznych, wiemy, chcemy i co raz
bardziej dążymy do prawdziwego szczęścia, jako najważniejszej wartości w życiu
każdego z nas. Świadczą o tym wyraźnie badania CBOS. A mimo tego władza nie
zawsze wie i dba o nasze prawdziwe szczęście, mimo szumnych sloganów i haseł.
Ostatnio na konwencji wyborczej o działaniach partii i władz na rzecz
szczęśliwego życia Polaków głośno mówił Prezes PIS Jarosław Kaczyński, tyle
tylko, że widział je w narodowym patriotyzmie i w dobrobycie materialnym.
My,
internauci i ja, widzimy prawdziwe szczęście Polaków nieco inaczej, a świadczy
o tym Wasze zainteresowanie moim blogiem „Szczęśliwi, pechowcy, malkontenci”.
W
podziękowaniu za zainteresowanie i polubienia chciałbym każdemu z Was ofiarować
indywidualny „ złoty środek” do prawdziwego szczęścia, ale niestety obiektywnie
nie jest to możliwe.
W
zamian chcę przekazać uniwersalny dla wszystkich, mój sekrecik „ źródełko
szczęścia”, z którego ja skutecznie czerpię siły witalne, pozytywne myślenie i
nastawienie do życia.
Tym źródełkiem szczęścia jest natura, przyroda, matka ziemia. To ona daje radość życie i szczęście każdemu z nas. Prawdziwe jest bowiem stare powiedzenie, kto kocha przyrodę jest dobrym i szczęśliwym człowiekiem. Moim źródełkiem szczęścia od najmłodszych lat jest ogródek. Dziś wygląda tak:
To na nim odpoczywam po trudnej, ale satysfakcjonującej pracy z ludźmi i ich problemami. Na nim wzmacniam fizycznie mięśnie i ciało kopiąc ziemię, uprawiając rośliny, oddychając świeżym powietrzem i słuchając śpiewu ptaków. Tu zbieram i przetwarzam ekologiczne owoce swojej pracy i dobroci natury. Tutaj w bezpośrednim kontakcie z przyrodą przeżywam dobre i złe chwile. Między innymi w tym miejscu powstawały moje przemyślenia i wnioski z pracy zawodowej zawarte w książce poradniku „Jak żyć aby osiągnąć prawdziwe szczęście, proste i praktyczne odpowiedzi na pytania wzięte z życia”.
Bardzo
dziękuję za polubienia!!! A wraz z podziękowaniem każdemu z Was, życzę, polecam
i wierzę, że codzienna bliskość z naturą:
–
stanie się najlepszym środkiem na co dzienne problemy, kłopoty, stres, a także depresje;
–
pobudzi energię życiową, pozytywne myślenie i nastawienie do życia;
–
wzmocni upór i wytrwałość w dążeniu do wybranych celów życiowych na drodze do
szczęścia.
Jednym
z najprostszych sposobów jak pielęgnować miłość w związku, jak przywrócić
radość, siły witalne, energię do radosnego życia, jest powrót choć na krótko,
do szczęśliwych miejsc i wspomnień z
nimi związanych.
Właśnie
nadarza się sprzyjająca okazja – Majówka. Prawie każdy Polak, ma kilka dni na
odpoczynek w pracy i w związku z tym nadszedł dobry czas dla tych, którzy
przeżywają jakieś kłopoty, kryzysy w życiu, w pracy, w miłości, w małżeństwie i
inne.
Jakie
to ważne by wolne chwile przeznaczyć na podreperowanie stanu zdrowia pod
względem fizycznym i psychicznym, w tym szczególnie na naładowanie pozytywnych
uczuć i emocji, we właściwym okresie życia, wiem doskonale po samym sobie.
Prawie
zawsze odkładałem odpoczynek i regenerację sił na później, bo praca była dla
mnie najważniejsza. Dopiero po wielu latach, kiedy spotkałem dawną platoniczną
miłość i postanowiliśmy być razem, zacząłem zwiedzać Świat i Polskę.
Najpierw była podróż poślubna, którą rozpoczęliśmy od Tropical Islands – „ tropikalnej wyspy” koło Berlina, gdzie w namiocie spędziliśmy kolejną noc poślubną. Przepiękne wrażenia, żywe obrazy natury, choć w środku nieco za gorąco jak na koniec kwietnia.
Drugim etapem podróży było Zakopane. Tutaj radosne i przyjemne chwile połączyliśmy z naszą polską kulturą. Zwiedziliśmy Muzeum Tatrzańskie Cmentarz Zasłużonych, na Pęksowym Brzyzku z Makuszyńskim, Witkiewiczem, Orkanem, Przerwą-Tetmajerem. Oczywiście po trudach oczekiwania byliśmy na Kasprowym Wierchu i Gubałówce Na Krupówkach upatrzyliśmy kawiarnię z najlepszą kawą mrożoną w Zakopanem.
Później jeździliśmy po kraju i poszukiwaliśmy miejsc, w których podawano nam zawsze (!?) najlepszą kawę mrożoną. Rzeczywiście według nas najlepszą znaleźliśmy w Przemyślu w Cukierni Fiore.
A
pro po, podróż poślubną zakończyliśmy poszukiwaniem członków mojego rodu
Kulczyckich, słynących ze światowych zbiorów dywanów zgromadzonych na Wawelu
i w Muzeum w Zakopanem. Włodzimierz
Kulczycki, koneser dywanów, rektor Uniwersytetu Lwowskiego, wraz z żoną
Ludwiką, krewną Marii Curie Skłodowskiej, oraz synem Jerzym zostali pochowani w
piramidzie w Międzybrodziu koło Sanoka.
I
dalej, wraz z nowym, małżeńskim życiem rozpoczęliśmy nasze, nieco spóźnione,
poznawanie Świata. W pierwszej kolejności odwiedziliśmy najpiękniejsze stolice
i miasta Europy.
Z młodzieńczą ciekawością zakochanych
podglądaliśmy prostytutki na czerwonych ulicach, przy czerwonych latarniach
Amsterdamu, dziś już zakazanych dla turystów. Żonie bardziej otwierały się oczy
kiedy w Coster Diamonds w Amsterdamie
oglądała na żywo kunszt szlifierzy diamentów.
Paryż
przeżywaliśmy płynąc Sekwaną, spoglądając z Wieży Eiffla, podziwiając skarby
Luwru. Kiedy zwiedzaliśmy katedrę Notre Dame, na pamiątkę kupiłem symboliczną
monetę, nie przypuszczając nigdy, że tak wielki pomnik- zabytek światowy,
ogarnie pożar z powodu zwarcia instalacji elektrycznej lub niedopałku
papierosa, a więc tak czy inaczej z ludzkiego niedbalstwa. Żona jak to kobieta,
musiała coś kupić z ciuchów na Polach Elizejskich. Na koniec na Montmarcie
smakowaliśmy francuską zupę cebulową, która podała nam kelnerka-Polka.
Później
był Rzym, no cóż, trudno było oderwać oczu od największych i najstarszych
zabytków kultury antycznej. By nie zgubić się, trzymając się za ręce,
podziwialiśmy potężne Koloseum, grobowce Panteonu z Rafaelem Santi, czy
wysokość Kaplicy Sykstyńskiej. Żonie szczególnie utkwiły w pamięci filmowe
Schody Hiszpańskie i Fontanna di Trevi, obok której jedliśmy niezbyt dobrą,
chociaż markową włoską pizzę Margerita.
Ale
za to w Neapolu, jedliśmy znakomitą pizzę, z zachwytu pobrudziłem nią koszulę.
Zresztą jak głosi historia, to właśnie Neapol jest stolicą włoskiej pizzy.
Neapol przywitał nas miłosną scenką całujących się namiętnie dwóch młodzieńców
na środku słynnego Placu Królewskiego.
Mówiąc
szczerze sam Neapol nie zachwycił nas, choćby ze względu na widoczne w centrum
śmieci.
Natomiast byliśmy zauroczenie Capri. Ta
piękna, górzysta wyspa, zadziwia turystów swoimi ogrodami, domkami wiszącymi na
skałach, w tym domkiem Brigitte Bardott z filmu „Pogarda”. Mimo, że
nadmorskiego piasku i plaży tam nie
uświadczysz, przepięknie lśnią w promieniach słońca turkusowe fale morza w
„Lazurowej grocie Azzurra”. Capri to raj
dla oka, duszy i serca, w przeciwieństwie do horrendalnie wysokich cen
markowych towarów w luksusowych sklepikach.
W
Wenecji jak przystoi parze zakochanych, kołysaliśmy się w gondoli, płynąc
kanałem Grande. We Florencji, Padwie i Pizzie podziwialiśmy dzieła kultury
starorzymskiej, zaś w Pompejach skutki tragedii wybuchu Wezuwiusza.
Każde
piękne chwile, głęboko przeżyte zawsze łączą i bardziej zbliżają ludzi.
Szczególnie gdy znajdują się w okresie budowy i rozwoju związku miłosnego czy
już małżeńskiego, zarówno wtedy, kiedy przeżywamy je za granicą czy w naszej
Ojczyźnie.
Bowiem
nasz kraj ma wiele miejsc, których zwiedzanie potęguje uczucia i emocje
oraz wzmacnia rodzące się lub
odradzające się ponownie więzi.
Niezwykle
sentymentalnie wspominam Kazimierz Dolny, spacery z żona nad Wisłą, wieczory w
ogródkach na rynku przy starej studni oraz przejście przez Korzeniowy Wąwóz.
Do
dziś pamiętam przeciskanie się pomiędzy skałami w Górach Stołowych z
wypoczynkiem w Kudowie Zdroju i wypadami do kopalni złota w Złotym Stoku.
Podobnie jak szum wodospadu Kamieńczyka w Sudetach koło Szklarskiej Poręby.
Na słoneczną Majówkę polecam bliską mi Dolinę Charlotty między Słupskiem a Ustką, z licznymi atrakcjami i świetną kuchnią.
Pamiętam przyjemny i „ smaczny” weekend w
Arkadii i Nieborowie, wieczór z tańcami w Palmiarni w Zielonej Górze i polskie
znakomite wino w pobliskiej Winnicy Julia.
Nasze
życie toczy się w wielu pięknych, szczęśliwych miejscach, ale także takich, do
których nie chcemy i nie powinniśmy wracać. Korzystajmy z tych
najszczęśliwszych i najpiękniejszych. Będąc w nich, choćby w weekend lub jak
teraz w Majówkę, czerpmy radość, zadowolenie, najlepiej w bliskości z ukochaną
osobą, Później, kiedy czasem zabraknie energii życiowej, ogarnie nas smutek czy
negatywne myślenie, warto wrócić do tych najszczęśliwszych miejsc i przeżyć.