Czy
przejście na emeryturę to wyłącznie czas na zasłużony wypoczynek?
To są
niezwykle ważne pytania, które, moim zdaniem, wielu z nas powinno sobie
postawić, będąc na aktualnym etapie swojego życia?
Ja je
stawiałem kilkakrotnie, a Ty?
Coraz częściej grzmią media,
czytamy na forach społecznościowych i realnie widzimy w życiu codziennym,
nieudane i nieszczęśliwe życie wielu ludzi.
Kryzysy psychiczne,
załamania, depresje, stają się coraz szerszym i powszechniejszym problemem, i o
dziwo dzieje się tak mimo ogromnego
postępu cywilizacyjnego i wzrostu wiedzy oraz świadomości obywatelskiej.
Kiedy jest już tragicznie,
jakże często nie wystarcza nam nawet pomoc profesjonalna i instytucjonalna.
Coraz większe problemy i kryzysy psychiczne powodują, że nasze dotychczasowe
życie nie pozwala osiągać wymarzone w młodości szczęście. Entuzjastyczne plany,
szczytne cele, grzęzną w gruzach na którymś etapie życia.
Co zrobić dalej ze sobą, gdy dosięgnie Cię
kryzys psychiczny na którymś etapie życia i z czasem staje się on ciężarem a
nawet dramatem?
Bardzo wielu z nas, po
przejściu na emeryturę, już po kilkunastu miesiącach zasłużonego odpoczynku,
doświadcza pustki życiowej. Zamiast cieszyć się i maksymalnie wykorzystywać
czas na wypoczynek, relaks i kulturalne rozrywki, odczuwa nudę, osamotnienie i
nostalgiczne oczekiwanie na „ dokonanie żywota”.
Prawie wyłącznym tematem
rozmów stają się dolegliwości, choroby i ciągłe uskarżanie się na siebie,
otoczenie i w ogóle na „smutne życie staruszka (staruszki) „!
I to jest drugi rodzaj
kryzysu, tym razem już w jesieni życia.
Dlaczego tak
się dzieje?
Spróbujmy jakoś wspólnie
pomóc sobie, a szczególnie tym, którzy „ stoją przed dylematem „ co dalej
zrobić ze swoim dotąd nie udanym życiem ?! „
Podejmuję ten temat dlatego,
że rozumiem wszystkich którzy przeżywają takie chwile, bo ja w swoim życiu
przed takim dylematem stawałem kilkakrotnie i wychodziłem prawie zawsze
zwycięsko. Po raz pierwszy, gdy pokonałem nowotwór i wykorzystałem szanse na dalsze
życie mimo wycięcia żołądka i dożywotnich kłopotów z trawieniem, a następnie
wyszedłem z uzależnienia od alkoholu w okresie 7 letniego pooperacyjnego
oczekiwania na „ żyć albo nie żyć”.
Dziś jestem tu gdzie jestem i
cieszę się z życia, z każdego dnia, szczególnie w otoczeniu natury, którą mam
na działce ogrodniczej i zwiedzając cudowne miejsca przyrody. Zamknąłem
dotychczasowe życie pozytywnym podsumowaniem minionych lat, bez względu na to
jakie było one do tej pory.
Postanowiłem, że tym
pozytywnym podsumowaniem życia niech od dziś będą praktyczne wnioski na dalsze,
ale już dobre, życie. Niech to będzie moje mocne postanowienie, zamiast
zwyczajowo podejmowanych przyrzeczeń z każdym Nowym Rokiem, najczęściej nie do
końca skutecznie.
Aby je zrealizować na
początek musiałem sobie odpowiedzieć na podstawowe, najważniejsze pytania:
Co mogę
jeszcze osiągnąć na tym etapie swojego życia? Jakie marzenia i realne cele
swojego życia mogę jeszcze spełnić?
Miałem wówczas za sobą dwa
nieudane związki małżeńskie, zerwane więzi z trójka już dorosłych dzieci, w tym
z dwiema córkami czynnie zaangażowanymi w podział majątku małżeńskiego, na
rzecz matki – byłej żony. No i niestety, co było ważne, większość życia miałem
za sobą, a znacznie mniej pozostało, by uczciwie i pozytywnie dla siebie i dla
dobra bliskich, zdążyć je wykorzystać, spełniając chociaż część marzeń i „
wielkich” planów życiowych i „godnie
dokończyć żywota”.
Oczywiście nie ma
uniwersalnej rady, a także sposobu dla każdego kto znalazł się w swojej
kryzysowej sytuacji!
Ale klucz do rozwiązania
indywidualnego problemu jest!
Tkwi on w ręku, a właściwie w
głowie każdego, kto zechce głębiej i racjonalnie, bez emocji, zastanowić się
nad własnym problemem stanowiącym tego rodzaju kryzys.
Po prostu trzeba zacząć od
zadania sobie zasadniczego pytania i wreszcie zacząć naprawdę szukać właściwej
i dobrej odpowiedzi:
Co mogą
jeszcze w życiu zrobić skoro teraz stanęłam/ łem/ na swojej drodze życiowej tak
bardzo niezadowolona/ny/, a czasem wręcz nieszczęśliwa/y?
Nie tylko ja udzieliłem sobie
pozytywnej odpowiedzi i znalazłem dobry punkt wyjścia, ale takich osób jest
znacznie więcej i to wśród osób znanych , z autorytetem, nie mówiąc o
ekscentrycznym świecie kultury i rozrywki.
Czego mi
zatem potrzeba, aby na swoim etapie życia dokonać takiej zmiany, czy zmian, aby
choć w części jeszcze osiągnąć to „coś” co może dać:
•
spełnienie marzeń;
•
osiągnięcie wymarzonego celu życiowego;
•
satysfakcji z dotychczasowego i dalszego życia lub pracy; i
• samorealizacji w jesieni życia?!
Jak wspomniałem, jest
oczywiste, że nie ma na to pytanie uniwersalnej odpowiedzi na indywidualny
problem każdego z nas,
ale…..
Istnieją sprawdzone sposoby,
( metody, kryteria, czynniki), które w znacznym stopniu mogą ułatwić chcącemu
wyjść z kryzysowej sytuacji, podjąć skuteczne działania, a także je zrealizować
w dużym zakresie.
Ja z nich skorzystałem z
bardzo pozytywnym skutkiem!
Pierwszy z nich to:
Głębokie i
spokojne, bez emocji, zdiagnozowanie
własnej sytuacji życiowej, ustalając właściwe i rzeczywiste przyczyny Twojego
kryzysu.
Każdy może to zrobić sam/a/,
jeżeli czuje się na „siłach” , bądź skorzystać z odpowiedniej pomocy fachowej,
na przykład: psychoterapeuty, seksuologa, prawnika, innego specjalisty
właściwego do twojego problemu kryzysowego.
Drugi w kolejności etap
tej metody to:
Świadome i
rozważne zaplanowanie swojej dalszej drogi życiowej, szczególnie w
zdiagnozowanym zakresie będącym przyczyną kryzysu.
Tu muszę przyznać, że to jest
trudne zadanie, szczególnie kiedy nie potrafimy rozstać się z nawykami myślenia
i postępowania narosłymi w poprzednim okresie życia, który przecież doprowadził
do kryzysu. Nie pozwólmy aby one powstrzymały nas od konieczności ustalenia
nowej, bądź radykalnie zmienionej drogi swojego postępowania.
No i trzeci warunek
konieczny, do skutecznego osiągnięcia zamierzonych celów, to:
Mocne
postanowienie poparte wiarą w siebie i możliwość realizacji postawionych sobie
zadań.
Co ważne, to nie może być
takie postanowienie jakie wielu z nas podejmuje co roku po Wieczorze
Sylwestrowym na Nowy Rok, którego z reguły prawie nikt nie dotrzymuje.
To ma być przemyślana,
stanowcza, mocna i rzetelna decyzja od której zależeć będzie „reszta” Twojego
życia!
I co najważniejsze i
konieczne. Trzeba nareszcie uwierzyć, że mój zamiar i plany są realne i tylko
od mnie zależy ich realizacja. Musisz pamiętać, że to być może jest ostatnia
szansa na osiągnięcie tego, co dotąd spędzało Tobie sen z powiek, przez cały dotychczasowy
ciąg życiowy, czyli spełnienia marzeń, ambicji, aspiracji, celów, a więc
Twojego szczęścia.
I ostatni, czwarty
warunek:
Wytrwała i
konsekwentna realizacja wytyczonego planu dalszego postępowania, czy też…
zmiana dotychczasowego sposobu życia!
Nieskromnie, ale właśnie w
tym miejscu muszę potwierdzić skuteczność takiego sposobu działania, a więc
wytrwałości i konsekwencji na własnym konkretnym przykładzie.
„ Kiedy żona wyjechała za
granicę do syna, a następnie wyprowadziła się z mieszkania i przeprowadziła do
własnego w kraju, w mojej ocenie podejmując pochopnie błędną i nieprzemyślaną
decyzję, przez kolejne sześć lat „walczyłem” o powrót do wspólnego życia na
starość. W końcu udało mi się przełamać jej wewnętrzny opór i od dwóch lat
znowu jesteśmy razem w szczęśliwym związku. Oboje wiemy i doceniamy, co to jest
wsparcie bliskiej i kochanej osoby w
jesieni życia”.
Na zakończenie, powiem
dlaczego piszę o tym rosnącym zjawisku społecznym jakim są kryzysy ludzkie,
skoro dziś on mnie już nie dotyczy?
Widziałem, pracując zawodowo
i w procesach sądowych i nadal słyszę, czytam i widzę, że sytuacje kryzysowe,
sięgają coraz więcej ludzi. Zamiast zanikać potęgują się i to ze zdwojoną siłą.
Ich skutki są coraz bardziej tragiczne, często wobec braku należytej pomocy,
kończą się śmiercią.
Za każdym razem, gdy dochodzi
do mnie taka wiadomość zadaję sobie to pytanie:
Dlaczego tak się stało?
Czy można było temu zapobiec?
Mam przekonanie,
wyniesione z osobistego doświadczenia, a także z praktyki zawodowej, że:
„ Gdyby
większość z nas, którzy doznają kryzysu, życiowego, rodzinnego lub osobistego,
w odpowiedniej chwili, dostało właściwą pomoc, wsparcie, a przede wszystkim
zwykłego „kopa” z odpowiednią dawką wiedzy, bądź informacji co zrobić,
potrafiło by wyjść z kryzysu „.
Ten tekst dedykuję właśnie
tym, którzy potrzebują takiego „ kopa” do działania!
Czego trzeba nauczyć
dziecko w domu rodzinnym i w szkole, aby mogło w przyszłości tworzyć dobre i
szczęśliwe życie?
Co buduje spokój i
zapewnia bezpieczeństwo w małżeństwie/związku partnerskim/ i w rodzinie?
Jaką cechę powinien
posiadać kierownik – dyrektor – manager zarządzający?
Czego oczekuje klient od
zawodowego prawnika, adwokata czy radcy prawnego?
Na te wszystkie pytania
jest jedna odpowiedź! Co więcej, jest to złoty środek na dobre i szczęśliwe
życie?! I co najważniejsze leży on w zasięgu prawie każdego z nas!
Aby poznać co to takiego,
spróbujmy wspólnie, po kolei udzielić odpowiedzi na te cztery pytania.
→ W
naszym kraju od wielu lat toczy się dyskusja fachowców, nauczycieli, rodziców,
przedstawicieli władz oświatowych, a nawet polityków:
Czego przede
wszystkim uczyć dzieci w szkole?
Jakie
przedmioty są najbardziej potrzebne dziecku na dobry start życiowy w dorosłość?
Odpowiedź daje samo dorosłe
życie, chyba każdego człowieka. Trzeba przede wszystkim uczyć:
UMIEJĘTNOŚCI
ROZWIĄZYWANIA PROBLEMÓW !!!
•••
→Jakże piękne, radosne i bezproblemowe byłoby życie
każdego małżeństwa i związku partnerskiego, gdyby nie „ciągłe” problemy na
drodze do spokojnego i szczęśliwego życia.
Proszę sobie tylko wyobrazić
jak wyglądało by życie w związku, gdyby partnerzy, bądź nawet jeden z nich,
posiadał ten niezwykły środek jakim jest:
UMIEJĘTNOŚĆ
ROZWIĄZYWANIA PROBLEMÓW!!!
•••
→ Jesteś kierownikiem,
dyrektorem, prezesem, menagerem, albo podległym mu pracownikiem, a chyba każdy
z Was chce być jak najlepszym w swojej
pracy. Jaka cecha zawodowa będzie Ci
najbardziej potrzebna?
→Masz ważny życiowo problem i potrzebujesz pomocy.
Idziesz do prawnika. Czego oczekujesz od niego?
Bezsprzecznie, i to jest
najważniejsze czego wymagasz I za co płacisz:
UMIEJĘTNOŚCI
ROZWIĄZANIA TWOJEGO PROBLEMU !!!
•••
Nie ma na świecie takiego
człowieka, który nie miałby trudnych
sytuacji, kłopotów, przeszkód, które negatywnie wpływają na jego życie, naukę,
pracę zawodową, małżeństwo, rodzinę. Słowem małych, większych, trudnych, a
często najważniejszych problemów, często decydujących o losach całego życia.
W zależności od postawy,
wiedzy, woli i zdecydowania, człowiek może swój problem zignorować, kierując
się niejako ucieczką od próby jego rozwiązania, może szukać wsparcia, a także
może podjąć samodzielne i odważne działanie w celu jego rozwiązaniu.
Brak działania lub wybór
rodzaju środka zaradczego, może wpłynąć na jakość życia dziś, jutro i w
przyszłości, w zależności od wagi zaistniałego problemu.
W tym momencie proszę aby
każdy z czytelników, na chwilę się zastanowił i spróbował sobie odpowiedzieć:
W jaki sposób podchodzę do napotkanego problemu i jaki wtedy wybieram sposób na jego rozwiązanie? Czy:
a) pozostawiam go w czasie aż minie, może sam się rozwiąże?!
b) szukam pomocy, wsparcia w jego rozwiązaniu, czyjej?
c) podejmuję się rozwiązania samemu?
Jaki jest najczęstszy skutek takiego podejścia do zaistniałego problemu:
a) wyraźnie korzystny;
b) w miarę pomyślny; ale mógłby być lepszy;
c) raczej nie wychodzi mi na dobre.
Na koniec sam oceń Twój sposób rozwiązywania problemów:
a) Chyba umiem rozwiązywać napotykane problemy, bo jestem z tego bardzo zadowolony;
b) Prawie zawsze czuję, że nie każdy problem jest dobrze rozwiązany i burzy on moje dobre życie na jakiś czas, lub nawet na dłużej?;
c) Zdecydowanie nie radzę sobie sam z napotykanymi problemami i chyba powinienem/powinnam/ zacząć korzystać z fachowego wsparcia, pomocy.
Na
te powyższe przemyślenia, wątpliwości, każdego z czytelników jest jedna
odpowiedź:
TO
JEST SPRAWDZONA ŻYCIOWO PRAWDA, tym uniwersalnym środkiem do dobrego i
szczęśliwego życia jest:
„ UMIEJĘTNOŚĆ
ROZWIĄZYWANIA PROBLEMÓW”!!!
To ona dodaje radości życia wraz z każdym rozwiązanym
problemem!!!
Wiemy już ze wstępu artykułu, czego większość z nas oczekuje od nauczycieli naszych pociech, jaki środek jest najlepszy dla szczęśliwego małżeństwa i rodziny, jaką cechę powinien posiadać każdy dobry manager, a także czego chcemy idąc po pomoc do prawnika.
Och
jak dobrze by było każdemu z nas, gdybyśmy sami posiadali umiejętność
rozwiązywania problemów, najlepiej od urodzenia?!
Niestety
tak nie jest.
Umiejętność rozwiązywania problemów nabywa się stopniowo od
dzieciństwa przez całe życie. Począwszy od przedszkola, szkoły, studiów,
szkoleń, pracy, doświadczenia życiowego.
Zanim
ogólnie przedstawię kwestię umiejętności rozwiązywania problemów proszę spojrzeć jaką życiową zasadę wyznaję i
stosuję ja.
Otóż:
„ Nie ma problemów i spraw niemożliwych do rozwiązania. Trzeba
tylko wiedzieć gdzie i jak szukać rozwiązania, a następnie umieć je
zastosować!”
Ta
zasada jest dewizą mojego życia i pracy zawodowej, którą stosuję z powodzeniem
od wielu, wielu lat.
Spróbuję
ją przełożyć na praktyczny sposób i jak
najprościej przedstawić:
Na czym, według mnie, polega „umiejętność rozwiązywania
problemów”?
Na
początek podam podstawowe przesłanki ( kryteria) niezbędne do przyswojenia
samych zasad i etapów składających się na umiejętność rozwiązywania problemów.
→ Pierwsza rzecz, to:
„ Trzeba wiedzieć, że umiejętność
rozwiązywania problemów w pierwszej
fazie jest procesem rozumowym, myślowym, wymagającym spokoju, rozumowania bez
emocji, a więc wymaga koncentracji umysłu i rozwagi”.
Trzeba wyraźnie rozdzielić, także w czasie, sam proces myślowy
znalezienia rozwiązania od jego „późniejszego” zastosowania, wdrożenia.
Nie
należy tego procesu myślowego rozpoczynać bezpośrednio po napotkaniu problemu,
jak również raptownego wdrożenia bezpośrednio po rozumowym rozstrzygnięciu i
przyjęciu rozwiązania za trafne.
→
Druga niezwykle ważna sprawa to:
„ Posiadanie wiedzy, która jest podstawą umiejętności
rozwiązywania problemów przez samego siebie.
Tą
wiedzą nie koniecznie musi być poziom wykształcenia, czy fachowości w danej
dziedzinie. Może to być także umiejętność poszukiwania bieżącej wiedzy i
odpowiednie jej wykorzystanie, np. ze źródeł naukowych lub wiarygodnych portali internetowych. Duże znaczenie
może mieć także posiadane doświadczenie życiowe, ale zawsze w adekwatnym
połączeniu z wiedzą, a nie w oderwaniu od niej, np. w złym kierunku”.
Trzeba
powiedzieć wprost, że jeżeli takiej wiedzy nie posiadasz albo nie masz
możliwości jej zdobycia, bądź po prostu nie chcesz jej poznać, to niestety
efekty Twojej umiejętności rozwiązywania problemów będą ryzykowne, znikome bądź
żadne.
→ Trzecia
ważna rzecz przed przystąpieniem do merytorycznego rozwiązywania problemu przez
samego siebie to:
„Powinieneś/powinnaś/ dostosować zamiar rozwiązania problemu do
możliwości i zdolności jakie masz, a nie porywać się z motyką na słońce
(księżyc)”.
Jeżeli,
uznasz, że waga problemu jest zbyt duża i masz wątpliwości co do jego
rozwiązania we własnym zakresie, nie sil się, nie ryzykuj. Bez żadnych oporów
wewnętrznych skorzystaj z odpowiedniego wsparcia lub kompleksowej pomocy. Na
pewno nie ucierpi na tym Twoja ambicja, a zyskasz plus na własnej drodze
życiowej.
Wybór
wsparcia lub fachowej pomocy jest także sposobem na rozwiązanie problemu.
→ Czwarta rzecz. Jeżeli uznasz, że chcesz rozwiązać problem sam, zresztą z różnych względów, na przykład nie chcesz z nim się ujawniać, a jesteś zdecydowany/na/ i masz silną wolę, to warto abyś był do tego przygotowany, właśnie znając te powyższe trzy kryteria.
No i najważniejsze abyś uprzednio wiedział :
Na czym polega umiejętność rozwiązywania problemów/spraw/ ?
Poznaj zatem podstawowe zasady jak dobrze
rozwiązywać problemy:
•••
Cztery
etapy, działania , tworzące proces umiejętnego rozwiązywania problemów.
Na początek porównajmy pracę
lekarza nad chorym zdrowiem, a chorobę zastąpmy problemem do rozwiązania.
Co musi zrobić lekarz
przystępując do leczenia pacjenta?
Oczywiście zdiagnozować poprzez
zbadanie i ustalenie jaka choroba dolega pacjentowi.
Podobnie i my, chcąc
rozwiązać jakiś problem musimy dokładnie sprawdzić z jakim problemem mamy do
czynienie, czyli ustalić dokładny stan sprawy – problemu do rozwiązania, a
więc:
Po pierwsze:
Należy
zdiagnozować zaistniały problem poprzez dokładne ustalenie stanu faktycznego
sprawy.
I to bez emocji, na
spokojnie, z rozwagą, punkt po punkcie. Czasem nawet na papierze, gdy
problem/sprawa/ jest większej wagi, ważna życiowo! I tak:
→ Najpierw
dokładnie określamy na czym polega problem i staramy się znaleźć jego przyczynę.
Na przykład:
– w sprawach bardzo
trudnych : „straciłem pracę z powodu…”
; „ zdradził mnie mąż/ żona/, dlaczego ?; „ chyba jestem uzależniony od
alkoholu, bo piję już co dzień, jak do tego doszło?. .i .t. p.
– w sprawach mniejszej
(?) wagi ale, skomplikowanych:…. czy
poddać się szczepieniu przeciwko Covid, bądź
grypie, bo inni mówią że może zaszkodzić?; …dziecko mnie nie
słucha, często broi, czy można i warto stosować kary cielesne (fizyczne)?;…
– w sprawach
stanowiących problemy napotykane w życiu codziennym: ….np. spory w
związku małżeńskim… i kto ma rację?;…jak wykonać w najlepszy sposób jakąś
czynność w domu, w kuchni, na działce i.t.p.;
→ Następnie ustalamy jakiej dziedziny życia dotyczy problem?
Po to, by
wiedzieć jakiej wiedzy i gdzie jej szukać w
odniesienie do zaistniałego problemu!
Na przykład: zdrowie, praca, rodzina, związek małżeński-
partnerski- konkubinat, rodzina, wychowanie dziecka, nauka, i inne dziedziny –
sfery życia.
Po drugie:
Szukamy
niezbędnej wiedzy odnoszącej się do naszego problemu, dokładnie ją studiujemy
pod kątem poszukiwanego i optymalnie korzystnego rozwiązania.
Tej wiedzy trzeba szukać
mając na względzie już ustaloną dziedzinę, sferę do której zalicza się Twój
problem. Nie muszę podkreślać, że ma to być wiedza „ prawdziwa” naukowo zbadana
i potwierdzona.
Ale trzeba także wiedzieć
gdzie szukać wiedzy z tej dziedziny.
I to jest
Twoje najtrudniejsze zadanie, pod którym kryje się prawie cała umiejętność
rozwiązywania wszystkich problemów!!!
→Możesz szukać odpowiedniej wiedzy w internecie :
→ Możesz szukać tej dziedziny wiedzy w książkach
naukowych:
Jako zawodowy prawnik,
mogę śmiało podpowiedzieć, że:
Prawie każda
sprawa – problem życiowy i zawodowy, oczywiście większej wagi, jest uregulowany
w jakiejś dziedzinie prawa.
Wymienię dla przykładu kilka
najważniejszych życiowo dziedzin prawa:
– Prawo cywilne, w tym przede
wszystkim Kodeks Cywilny;
– Prawo pracy, w tym Kodeks
Pracy;
– Prawo rodzinne, w tym
Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy;
– Prawo karne, w tym Kodeks
Karny;
– Prawo administracyjne; w
tym Kodeks Postępowania Administracyjnego;
– Prawo gospodarcze, w tym
Kodeks Spółek Handlowych;
– Prawo podatkowe;
– Prawo ubezpieczeniowe, w
tym ustawy regulujące wszystkie świadczenia ZUS,
– I wiele innych dziedzin
prawa.
Jednak prawo nie
reguluje wprost w ustawach konkretnych
zasad współżycia społecznego, etycznych i moralnych zasad postepowania i życia,
ani tradycji i zwyczajów, choć często się z nich wywodzi bądź na nich opiera.
I w tych kwestach rozwiązania
problemu należy szukać w miejscowej tradycji i zwyczaju, po prostu poznając je
bliżej.
Tak jak wcześniej
powiedziałem, z problemami większej wagi, ważnymi życiowo, aby nie popełniać
błędów, należy zwracać się do właściwego
fachowca, np: lekarza, psychologa, seksuologa, prawnika, i.t.p. Żartobliwie
tylko powiem, odradzam zdecydowanie pomoc
wróżki, znachora, bądź innych pseudofachowców.
Po trzecie:
Ten etap
to R O Z S T R Z Y G N I Ę C I E ,
czyli znalezienie optymalnego rozwiązania problemu.
Skoro wiem na czym polega
problem, ustaliłem jego przyczynę, znalazłem właściwą dla problemu dziedzinę
wiedzy, zapoznałem się z nią w niezbędnym zakresie, to teraz:
dokonuję
subsumpcji, czylipodciągam ( przyporządkowuję ) ustalony stan faktyczny problemu pod tę
konkretną wiedzę, a więc pod poznaną regulację
prawną, obowiązujące zasady współżycia społecznego, zwyczajowe, etyczne,
normy moralne, bądź pod inną wiedzę właściwą do problemu.
Ale rozstrzygnięcie problemu
na etapie swojego procesu myślowego- rozumowego, to jeszcze nie koniec!
A zatem:
Po
czwarte:
Trzeba
znalezione, formalne, rozstrzygnięcie problemu w procesie myślenia, wdrożyć w
życie, czyli faktycznie i praktycznie zastosować.
Jak wspomniałem wyżej, to
znalezione w pierwszej, emocjonalnej chwili rozstrzygnięcie nie wdrażaj pod
wpływem olśnienia, impulsu. Daj sobie czas na utwierdzenie się co do
optymalności rozwiązania problemu, szczególnie wtedy, kiedy znajdujesz kilka
alternatywnych rozwiązań.
Pamiętaj także aby wyraźnie
oddzielić rozumowe znalezienie
najlepszego rozwiązania problemu od jego wdrożenia, zastosowania.
I tutaj, co do sposobu
zastosowania znalezionego rozstrzygnięcia problemu, kłania się inwencja każdej
osoby do każdego rodzaju problemu. Nie ma na to uniwersalnego sposobu, tak jak
nie ma powszechnej reguły na szczęśliwe życie.
•••
Reasumując, te cztery
działania to przecież nic trudnego, a tworzą złoty środek do szczęśliwego
życia, pracy, małżeństwa, rodziny, wychowania dzieci i samorealizacji
.
Myślę, że aby żyć dobrze,
radośnie i szczęśliwie, każdy powinien nauczyć się umiejętności rozwiązywania
problemów, tych które są w zasięgu jego możliwości i zdolności. Natomiast w
przypadku problemów większej wagi, nie możliwych do rozwiązania we własnym
zakresie, powinien korzystać z fachowego wsparcia, tak samo jak się korzysta z
pomocy lekarza.
To, że
warunkiem dobrego życia na drodze do
prawdziwego szczęścia jest ZDROWIE FIZYCZNE i PSYCHICZNE wiemy wszyscy.
Co prawda
mniej o nim pamiętamy i świadomie dbamy w młodości, kiedy organizm nie
potrzebuje jeszcze żadnej pomocy medycznej. Ta świadomość trafia do nas
najczęściej z chwilą poważnego schorzenia.
A na stałe zadomawia się po przejściu na rentę
z powodu niezdolności do pracy lub na emeryturę.
Teoretycznie
mamy w naszym kraju prawną gwarancję ochrony zdrowia każdego obywatela, ze
środków publicznych, na które płacimy 9% składkę zdrowotną.
Nasza
konstytucja uchwalona w 1997 roku, w artykule 68 stanowi, że:
Każdy ma prawo do ochrony zdrowia.
Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne
zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków
publicznych.
Władze publiczne są zobowiązane do zapewnienia szczególnej opieki
zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w
podeszłym wieku.
W
praktyce codziennego życia winno to oznaczać, że każdy z nas nie musi prosić i
płacić z własnej kieszenie za
jakąkolwiek pomoc medyczną. Zaś z drugiej strony żaden pracownik służby zdrowia
nie może nam robić łaski i winien wykonywać swoją pracę starannie, solidnie,
zgodnie z posiadanym zawodem, uzyskanym nota bene przy pomocy Państwa.
Prawda,
że pięknie to brzmi!
To, że służba zdrowia jest wciąż niedofinansowana, wiedzą od lat władze publiczne, a My Obywatele jeszcze to rozumiemy, odczuwając niedostatki „rzeczowo – materialne” w publicznych placówkach służby zdrowia.
Ale czy brak optymalnych
środków finansowych, na materialne zabezpieczenie polskiej służby zdrowia,
uniemożliwia zapewnienie należytej dbałości o zdrowie Polaków ?
Niestety, w naszej służbie zdrowia,
oprócz „pieniędzy”, brakuje drugiego,
pozamaterialnego, jakże istotnego,
elementu dbałości o nasze zdrowie.
Zanim wskażę czego tak bardzo
brakuje, zobrazuję to na własnym przykładzie dwudniowego, przymusowego, bo
karetką, „ poddania się” pomocy i opiece medycznej fachowemu personelowi w
wojewódzkim szpitalu w moim mieście.
Przypomnę
czytelnikom, że jestem zawodowym prawnikiem i swój pobyt oraz pomoc medyczną
przez ten okres odnosiłem wprost do przepisów prawa obowiązujących wszystkich
pracowników służy zdrowia, a więc lekarzy i pielęgniarek w szpitalu w którym
przebywałem.
Czyli
porównywałem jak to powinno wyglądać i przebiegać zgodnie z przepisami prawa,
etyką i deontologia lekarską, a jak była udzielana mi pomoc medyczna –
świadczenie zdrowotne, i to za „własne”, tu publiczne pieniądze.
Zobaczcie
zatem rzeczywistość jaką doświadczyłem w szpitalu. (ze względu na ochronę
danych muszę zachować anonimowość).
„
Kilkanaście dni temu, po wykonaniu zleconych badań kolonoskopii, gastroskopii i
rtg, zgłosiłem się na wizytę do swojego lekarza rodzinnego w niepublicznym
centrum zdrowia.
W czasie
wizyty w przychodni lekarz rodzinny, po badaniach, w tym ekg, stwierdził, że
mój stan zdrowia, ze względu na bardzo wysokie ciśnienie tętnicze i
częstoskurcz serca, wymaga natychmiastowego skierowania do szpitala i przejęty
moim stanem osobiście wezwał karetkę pogotowia ratunkowego.
Tak było
w niepublicznej (czytaj: prywatnej) placówce służby zdrowia.
Po
przywiezieniu do szpitala na SOR (Szpitalny Oddział Ratunkowy) zostałem
pozostawiony w wózku na długim holu- korytarzu, oficjalnie nazwanym „ obszarem
oczekiwania pacjentów na badania lekarskie, w całym Obszarze segregacji
medycznej SOR-u” z poleceniem ratownika, że mam czekać aż otrzymam informację
co dalej ze mną.
Czekałem
około 10-15 minut, kiedy pielęgniarka spisała moje dane osobowe informując
tylko, iż mam dalej czekać na kontakt z lekarzem.
W tym
miejscu muszę podać, z oficjalnego „Komunikatu” szpitala, z którym zapoznałem
się po wyjściu ze szpitala, że w ramach segregacji pacjent może być oznaczony
jednym z pięciu kolorów, które
„teoretycznie” oznaczają:
– kolor
czerwony – natychmiastowy kontakt z lekarzem;
– kolor
pomarańczowy – oznacza czas oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem do 10
minut;
– kolor
żółty – oznacza czas oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem do 60 minut;
– kolor
zielony – oznacza czas oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem do 120 minut;
– kolor
niebieski – oznacza czas oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem do 240
minut.
Co ważne,
ten czas oczekiwania pacjenta na pierwszy kontakt z lekarzem jest narzucony odgórnie
przez Ministra Zdrowia w drodze rozporządzenia z dnia 27 czerwca 2019 r. w
sprawie SOR-ów.
Mnie
założono na nadgarstek żółtą opaskę. Lecz nikt mnie wówczas nie poinformował,
że mój czas oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem wynosi do 60 minut.
I
rzeczywiście asystent lekarza za około godziny zabrał mnie do gabinetu
lekarskiego, w którym lekarz rezydent przeprowadził ze mną wywiad lekarski, zrobił ekg i ponownie
kazał czekać na korytarzu.
Również
na tym etapie nie otrzymałem żadnej informacji
co się dzieje ze mną i co dalej.
Na korytarzu (holu-czyli obszarze oczekiwania) było około 20 pacjentów, siedzących na krzesłach, na wózkach i leżących na noszach – wózkach rozmawiałem z innymi oczekującymi, ten czas oczekiwania na korytarzu jest długi dopiero po pierwszym kontakcie z lekarzem. I rzeczywiście ten drugi okres oczekiwania w moim przypadku był dłuższy bo około godziny. Najgorsze było to, że podobnie jak inni czekający (pytałem ich) nie wiedziałem nic, co mi jest, co dalej, ani nie było żadnego zainteresowania zarówno mną jak i innymi pacjentami. Po prosu wiało na korytarzu smutkiem i grozą.
Po około
godzinie zostałem wprowadzony do innego pokoju i tym razem młoda kobieta
przeprowadziła ze mną wywiad, chyba lekarski, bo miała słuchawki na ramionach. Do
tej pory nikt mi się nie przedstawił, że jest lekarzem czy pielęgniarką,
dopiero sam zobaczyłem, że pracownicy mają na szyjach paski z napisami lekarz
rezydent.
Ta
rozmowa podobnie jak poprzednia były krótka, oschła, jakby z musu, żadnego
uśmiechu, przyjaznego podejścia do pacjenta.
Po niej
ponownie zostałem na korytarzu, czekając wciąż nie wiedząc na co. Jeżdżąc na
swoim wózku rozmawiałem z innymi pacjentami, z 93 letnią kobietą samotnie
czekającą od 7 rano ( a było już około 16,00), ze starszym małżeństwem ,
również czekającym od rana , ona chora na białaczkę, on po roku leżenia w tym
szpitalu na nowotwór jelita grubego, a dziś w asyście żony. Nie widziałem aby
ktoś z personelu w jakiś ludzki sposób służył im pocieszeniem lub pomocą. Miałem wrażenie, że jestem w kostnicy, a nie
w szpitalu dla dobra mojego zdrowia.
Nareszcie
zostałem zabrany i położony w Sali obserwacyjnej z chyba 11 łóżkami i
podłączony do monitora. Czynił to mężczyzna bez żadnych oznaczeń, lekko łamiąc
język polski. Po około pół godziny, po powracającym bólu w nadbrzuszu, zacząłem
odczuwać, że zbliża się napad częstoskurczu serca, podobny jak w momencie wezwania karetki przez
lekarza rodzinnego.
Zawołałem
przechodzącą młoda parę pracowników i powiedziałem, że „ chcę zgłosić spostrzeżenia
jakie czuję”. Usłyszałem, że oni nie są stąd i odeszli jak gdyby nigdy nic.
Ponownie zawołałem kogoś i poprosiłem lekarza „stąd”. Po kilku minutach
podeszła do mnie ta młoda kobieta, która przeprowadzała ze mną drugi wywiad i z
pewnym zniechęceniem, a dla mnie nawet z
trudno ukrywanym oburzeniem, wysłuchała i stwierdziła „ tu każdego coś boli”. A
na moją uwagę, że przecież ktoś chyba mnie obserwuje bo to jest sala
obserwacyjna, odcięła się krótko „ takie mamy warunki i ciężką pracę”. To byłą
młoda lekarka rezydent na stażu lekarskim.
Chyba
jednak się trochę przejęła moją uwagą, bo za kolejne kilkanaście minut, może do
pół godziny, zostałem zabrany kolejno na zdjęcie rtg klatki piersiowej i usg.
Po powrocie na salę obserwacyjną, gdzieś po 20-30 minutach zostałem zabrany na
oddział kardiologiczny, jak usłyszałem od wiozącej mnie kobiety ( bez żadnego
paska z napisem kto) na dalszą obserwację i badania.
Tam w
pokoju pielęgniarek zarejestrowano mnie na oddział i zakwaterowano w pokoju nr
12 ze starszym mężczyzną. Wieczorem otrzymałem jakieś leki, nikt nie mówił
jakie i na co, i pozostawiono do jutra. Żaden lekarz ani pielęgniarka nie
rozmawiał ze mną na temat mojego stanu i co dalej? Całe szczęście, że na
oddziale kardiologicznym już towarzyszyła mi była żona, dziś partnerka.
Kiedy
rano ponownie przyniesiono mi leki bez milczenia, poszedłem do dyżurnej
pielęgniarki i poprosiłem o poinformowanie jakie i na co je biorę. Nieco
zdenerwowana moim pytaniem, podeszła do parapetu na którym stały zestawy leków
dla pacjentów oddziału i coś pod nosem zaczęła mówić. Ponieważ nie dosłyszałem
spróbowałem podejść bliżej. Wtedy ona uniesionym głosem rzuciła cierpko „
proszę się nie zbliżać do mnie!” Odwróciła się i krótko powiedziała nazwę
leków. Celowo ciepło i grzecznie podziękowałem.
Wróciłem
na salę i czekałem na jakiegoś lekarza. Pytałem sąsiada czy na oddziale są
jakie obchody z udziałem lekarza. Sąsiad przebywający na sali od kilku dni
odpowiedział, że nic takiego nie ma.
Rano na
salę przybył trzeci pacjent, który miał mieć dzisiaj zabieg ablacji zaburzeń
rytmu serca. Po około godzinie przyszła do niego jakaś młoda kobieta, nie
przedstawiła się, ale na pasku miała zapisane lekarz rezydent.Na początku
rozmowy od razu podsunęła mu do podpisania zgodę na zabieg. Podczas rozmowy
pacjent zdenerwował się i emocjonalnie zareagował, że odmawia podpisu i idzie
do domu. Kiedy lekarka już zamierzała odchodzić przyjmując jego oświadczenie za
ostateczną decyzję, poprosiłem ją grzecznie aby dała mu pół godziny na
przemyślenie, a ja ją powiadomię. Rzeczywiście tak się stało. Wraz z drugim
sąsiadem z sali przekonaliśmy kolegę, aby nie rezygnował z zabiegu w chwili
emocji. Bez trudu dał się przekonać. Po
prostu zrozumiał nasze, nota bene laickie, przekonanie. Po godzinie przywieziony
z zabiegu, mimo bólu, podziękował nam.
Przed
obiadem przyszła ta sama lekarka rezydent, ale już do mnie. Okazało się, że
jest to lekarz mnie prowadzący. Ale ona tak się nie przedstawiła, to ja się
domyśliłem. Była nieco skonsternowana, chyba po naszym skutecznym przekonaniu
kolegi do zabiegu, ale spokojnie, starając się zachować pewność siebie,
poinformowała mnie co podejrzewa i co zamierza dalej.
Poprosiłem
o konsultację z lekarzem, którego wymieniła jako specjalistę. Obiecała i
odeszła. Zamiast tego po kolejnej godzinie przyszła z wypisem i kartą
informacyjną leczenia, w której zapisała mnie na umówiona wizytę z tym lekarzem
za miesiąc w Poradni Kardiologicznej tego szpitala.
Po
odszukania jakiejś pielęgniarki i
zdjęciu dwóch wenflonów, bo nikt się nimi nie przejmował, wyszedłem z oddziału,
bez żadnego zainteresowania personelu oddziału. Nikt mnie informował o niczym,
nikogo nie interesowało moje wyjście, kiedy, z czym, z kim i jak.”
Kochani
Czytelnicy!
Ja jestem
obyty z życie i ze szpitalami. Przeżyłem już 25 lat od wycięcia żołądka z
powodu nowotworu złośliwego. Dam sobie radę, jestem zawodowym prawnikiem i
potrafię poruszać się w gąszczu przepisów i wiem jak je stosować prawie w
każdej sytuacji, także tu w szpitalu.
A co może
czuć i co zrobić każdy Obywatel nie znający się na prawie i obowiązkach służby
zdrowia na takie „ świadczenia zdrowotne”!
Reasumując,
mogę określić swój pobyt i pomoc
medyczną jako „ obróbkę przedmiotu – rzeczy”, a nie pomoc i opiekę medyczna
człowiekowi, obywatelowi, jako podmiotu chronionego konstytucja i prawem
medycznym.
Aby
utwierdzić się, że mój pobyt w szpitalu nie był jedynym przykładem mojej
negatywnej oceny pod tym względem, przeglądnąłem dostępne opinie innych
pacjentów, w tym na stronie internetowej tego szpitala.
I znowu,
niestety, moje spostrzeżenia nie były odosobnione i przesadzone.
Przeczytałem
49 kolejnych opinii pacjentów i prawie wszystkie negatywne o pracy szpitala,
lekarzy i pielęgniarek.
W
szczególności potwierdziły one nagminnie powtarzające się mankamenty jak:
– zbyt
długi czas oczekiwania na podjęcie świadczenia ze strony zatrudnionego
personelu, głównie lekarzy;
– brak
dokładnej informacji o sposobie i czasu udzielanego świadczenia;
–
pozostawianie pacjenta w nieświadomości, co dalej z procesem leczenia i
zdrowia;
–
traktowanie pacjenta jak przedmiot, a nawet opryskliwe zachowanie wobec
pacjenta;
Spróbujmy
zatem przyjrzeć się jak powinna wyglądać realizacja konstytucyjnego prawa do
ochrony zdrowia według obowiązujących przepisów prawa, w tym prawa pacjenta,
oraz zgodnie z etyką zawodową lekarzy i deontologią lekarską wykładaną na
studiach medycznych, czyli:
Czego możemy i powinniśmy wymagać od pracowników publicznej
służby zdrowia, do którego są oni zobowiązani i za co otrzymują wynagrodzenie,
a my mamy prawo?
• Każdy absolwent studiów medycznych, a po skończeniu
stażu podyplomowego Lekarskim Egzaminem
Końcowym, każdy lekarz,
oprócz
umiejętności zawodowych, powinien znać i potrafić ( cytuję zgodnie z programem
studiów):
– „ znać
i rozumieć etyczne, społeczne i prawne uwarunkowania wykonywania zawodu
lekarza…”;
–
„potrafić komunikować się z pacjentem i jego rodziną w atmosferze zaufania, z
uwzględnieniem potrzeb pacjenta oraz przekazywać niekorzystne informacje”;
– „ być
gotowym do nawiązania i utrzymania głębokiego
oraz pełnego szacunku kontaktu z pacjentem, a także okazywania
zrozumienia dla różnic światopoglądowych i kulturowych”;
– do ”
kierowania się dobrem pacjenta”;
– do „
podejmowania działań wobec pacjenta w oparciu o zasady etyczne, ze świadomością
społecznych uwarunkowań i ograniczeń wynikających z choroby”.
To są
podstawowe obowiązki każdego lekarza udzielającego pomocy medycznej w postaci
świadczenia zdrowotnego każdemu pacjentowi.
Podobne
do lekarzy OBOWIĄZKI, odpowiednie do zakresu świadczeń medycznych nakłada na
pielęgniarki ustawa z dnia
15 lipca 2011 r. o zawodach pielęgniarki i
położnej.
Z kolei
obywatelom – pacjentom, z mocy konstytucji ( patrz wyżej art.68 Konstytucji)
przysługują ustawowe prawa do ochrony ich zdrowia.
I tak:
• Każdemu pacjentowi,
zgodnie z
ustawą z 6 listopada 2008 roku o prawach pacjenta I Rzeczniku Praw Pacjenta,
oprócz prawa do „ bezpłatnych świadczeń opieki zdrowotnej przysługuje ( cytuję
z ustawy):
– Art. 9. 1. Pacjent ma prawo do informacji o swoim stanie
zdrowia.
2.
Pacjent, w tym małoletni, który ukończył 16 lat, lub jego przedstawiciel
ustawowy mają prawo do uzyskania od osoby wykonującej
zawód medyczny
przystępnej informacji o stanie zdrowia pacjenta,
rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach
diagnostycznych i leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach
leczenia oraz rokowaniu, w zakresie
udzielanych przez tę osobę świadczeń zdrowotnych oraz zgodnie z posiadanymi przez nią uprawnieniami.
……
5. Po uzyskaniu informacji, o której mowa w ust. 2, pacjent
ma prawo
przedstawić osobie wykonującej zawód medyczny swoje
zdanie w tym zakresie.
– Art. 20. 1. Pacjent ma prawo do poszanowania intymności i
godności,
w szczególności w czasie udzielania mu świadczeń
zdrowotnych.
2. Prawo do poszanowania godności obejmuje także
prawo do umierania w
spokoju i godności.
– Art. 21.
1. Na życzenie pacjenta przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych
może być obecna osoba bliska.
– Art. 23. 1. Pacjent ma prawo do dostępu do dokumentacji
medycznej
dotyczącej jego stanu zdrowia oraz udzielonych mu
świadczeń zdrowotnych. 4
To są
nasze podstawowe prawa w ramach bezpłatnej opieki zdrowotnej, których
wyegzekwowanie od konkretnych pracowników
służby zdrowia, w dużym stopniu zależy od nas samych.
My
Obywatele od lat wiemy, że te ustawowe obowiązki fachowych pracowników służby
zdrowia i wymienione prawa pacjenta, są bardzo ważnymi, lecz często „suchymi”
przepisami prawa, których przestrzeganie i praktyczna realizacja zależy głownie
od personelu medycznego, ale także od nas samych-pacjentów.
Ale,
niestety, niewiele robimy, aby taką sytuację zmienić!?
Dla
przykładu, porównajmy jak wyglądają realia w procesie leczenia, choćby
stwierdzone przeze mnie osobiście, czy w internetowej ocenie 49 pacjentów
„mojego” szpitala. A najlepiej to wie każdy na własnych doświadczeniach jako
pacjenta publicznej służby zdrowia.
Spróbujmy
pokazać te różnice, odpowiadając na zadane pytanie w tytule tego artykułu.
Czego tak bardzo brakuje w publicznej służbie zdrowia oprócz pieniędzy?
„
Pozytywne rokowania w leczeniu i skuteczną terapię w znacznym stopniu wspiera
pozytywne myślenie chorego, nastawienie do procesu leczenie, oraz wiarę w
wyzdrowienie!” Doświadczeni lekarze mówią wprost że to jest warunek konieczny.
Tę prawdę
uczą na studiach medycznych, w szkołach pielęgniarskich i zapewne zna ją
fachowy personel służby zdrowia, często z własnego doświadczenia zawodowego.
Zatem
logicznym wydaje się być, że to oni w czasie świadczeń medycznych mogą i powinni
kształtować pozytywny stosunek pacjenta do procesu leczenia.
Proszę
zwrócić uwagę, że ustawodawca (sejm i
senat) nie bez powodu w ustawie z dnia 27 sierpnia
2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej
finansowanych ze środków publicznych definiuje każdą pomoc medyczną jako
„ świadczenie zdrowotne ”
No i w
tym „sęk”?!
Czy w swojej codziennej pracy fachowi pracownicy służby zdrowia
budują to świadczenie zdrowotne pod względem psychicznym?
Odpowiedź
na to pytanie niech stanie się Twoim zadaniem czytelniku i myślą przewodnią w
każdym przypadku, gdy staniesz przed fachowym pracownikiem służby zdrowia w
trosce o własne zdrowie!
Pamiętaj
że masz konstytucyjne prawo do ochrony zdrowia, w tym do zdrowia psychicznego,
do dbałości pacjenta, do jego zrozumienia, do przyjaznego i ciepłego podejścia
ze strony wszystkich pracowników służby zdrowia. Nie wspominając już o etyce
zawodowej, deontologii lekarskiej i zwykłej ludzkiej emapatii.
Wymagaj
tego od lekarzy i pielęgniarek w każdej placówce służby zdrowia.
Nie daj
sobie wmówić, że: „ taką mamy służbę, zdrowia”, że „ służba zdrowia jest
niedofinansowana” , że „to ich trudna praca”, że „ nie mają dobrego
wynagrodzenia” , że „ nie mają warunków do dobrej pracy”.
Jeżeli
nawet tak jest w konkretnym przypadku, to od tego są odpowiednie władze
publiczne, władze placówek służby zdrowia, ich przełożeni. Wszyscy oni biorą za
to wynagrodzenie. ”. TY nie jesteś od „ rozgrzeszania” złej pracy służby
zdrowia pod żadnym względem.
Ty masz
otrzymać właściwą, odpowiednią i staranną pomoc medyczną, za która płacisz
składkę zdrowotną przez cały okres swojej pracy zawodowej. Przestań się
obawiać, że swoimi, uzasadnionymi prawem, żądaniami zostaniesz jeszcze gorzej
potraktowany !!!
Niech w końcu te zapisane w prawie
obowiązki fachowych pracowników służby zdrowia i teoretyczne prawa pacjenta
staną się realne i wykonalne, a nie jak dotąd zbyt często są „pustymi”
przepisami prawa.
Od 28
lutego 1909 roku, a więc od 113 lat obchodzimy Międzynarodowy Dzień Kobiet,
który formalnie ustanowiły amerykańskie
i niemieckie socjalistki w Kopenhadze na Międzynarodowej Konferencji Kobiet.
Czego domagały się
wówczas przedstawicielki kobiet na całym świecie?
W
konferencji udział wzięło ponad 100 uczestniczek z 17 krajów. Uchwalony
coroczny Międzynarodowy Dzień Kobiet miał służyć krzewieniu idei praw kobiet oraz budowaniu społecznego wsparcia dla powszechnych praw wyborczych dla kobiet..
Domagano się:
– prawa kobiet do
głosowania i obejmowania stanowisk publicznych, praw kobiet do pracy i szkoleń
zawodowych oraz zaprzestania dyskryminacji w miejscu pracy.
Najwcześniej
kobiety uzyskały prawa wyborcze w Nowej Zelandii (1893r.) i Australii ( 1902r).
W Europie Finlandia (1906r. ) ,Dania (1908 r. ) i Norwegia( 1913r.).
Kobiety w
Polsce uzyskały prawa wyborcze w 1918 roku po odzyskaniu suwerenności Polski.
Najpóźniej prawa wyborcze odzyskały kobiety w krajach
arabskich, Katar w 1997r., Bahrajn w 2002 r., Oman w 2003 r., Zjednoczone
Emiraty Arabskie w 2006 r. i Arabia Saudyjska w 2015 roku.
Mimo tego do dziś w niektórych państwach kobiety nadal
walczą o rzeczywiste
równouprawnienie kobiet i mężczyzn.
W naszym kraju kobiety mają zagwarantowane
równouprawnienie w Konstytucji uchwalonej w 1997 roku. Warto z okazji Dnia
Kobiet przypomnieć, przede wszystkim
mężczyznom, w tym będącym „ u władzy ”,
art. 33 Konstytucji RP, który brzmi:
Art. 33. 1. Kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym. 2. Kobieta i mężczyzna mają w szczególności równe prawo do kształcenia, zatrudnienia i awansów, do jednakowego wynagradzania za pracę jednakowej wartości, do zabezpieczenia społecznego oraz do zajmowania stanowisk, pełnienia funkcji oraz uzyskiwania godności publicznych i odznaczeń.
Czego jeszcze życzyć naszym Paniom w dzisiejszych czasach,
wszystkim i każdej indywidualnie?
Trywialne życzenia składaliśmy w czasach dawnego PRL-u.
Do popularnych podarunków dołączano kwiaty. Początkowo ofiarowywano goździki i rajstopy, a później tulipany. Z okazji tego dnia publikowano portrety kobiet z różnych sfer życia społeczno-gospodarczego, zgodnie z opinią ówczesnych władz, że „nie ma dziś w Polsce dziedziny, w której kobiety nie odgrywałyby ważnej roli”.
Obecnie corocznie odbywają się organizowane
przez feministki manify, czyli demonstracje połączone z happeningiem na rzecz równego
traktowania kobiet i mężczyzn w życiu społeczno-politycznym, w pracy zawodowej
i codziennym życiu. Prezentami są najczęściej kwiaty lub słodycze.
Indywidualnie Panowie najczęściej życzą, „ wszystkiego najlepszego”, „szczęścia
w życiu lub miłości”, „sukcesów w pracy zawodowej” no i oczywiście „ zdrowia”.
W praktyce,
Panowie wybaczcie, niestety są to zwyczajowo rzucane slogany często pozbawione
konkretnego życzenia dla kobiety najczęściej znanej składającemu życzenia.
Kochane Kobiety!!!
Wszystkie!
Najmłodsze, dojrzałe, w kwiecie wieku, w jesieni życia, seniorki, panny,
mężatki, żyjące w związkach partnerskich, samotne i poszukujące dobrych
partnerów do wspólnego życia, lub spędzania wolnego czasu, jako autorbloga „ Szczęśliwi, pechowcy,
malkontenci ” w uroczystym Dniu Kobiet składam Wam życzenia, które są złotym
środkiem do prawdziwego szczęścia:
Niech
każdej kobiecie, nieodłącznie towarzyszy na każdym etapie życia
ZDROWIE zdefiniowane przez Światową Organizację Zdrowia (WHO)
jako DOBROSTAN FIZYCZNY, PSYCHICZNY I SPOŁECZNY, a nie tylko brak choroby lub
niepełnosprawności”. –
Przyjrzyjmy
się bliżej jak powinno wyglądać zdrowie
według WHO, którego szczerze życzę :
ZDROWIE JAKO DOBROSTAN FIZYCZNY,
oznacza
dobrą kondycję fizyczną opartą na prawidłowym funkcjonowaniu wszystkich układów
i narządów organizmu człowieka.
Nasze
zdrowie fizyczne zależy w decydującym stopniu od samego siebie, jeżeli będziemy
przestrzegać znanych od dawna pięciu praktycznych zasad:
1- zdrowe
odżywianie;
2-
właściwa dla wieku i stanu organizmu aktywność fizyczna (ruchowa);
3-
odpowiednia ilość, jakość i regularność snu;
4- systematyczna, okresowa, profilaktyka zdrowotna, w tym badania kontrolne, szczepienia i leczenie;
5-
unikanie bądź optymalne dla zdrowia ograniczanie używek powodujących wcześniej
lub później, zły stan zdrowia.
ZDROWIE JAKO DOBROSTAN PSYCHICZNY
To
najprościej ujmując zadowolenie i satysfakcja życiowa ze spełnionych dotąd
wartości, marzeń i celów. To spokój wewnętrzny i stan równowagi psychicznej. To
dobra kondycja psychiczna wyrażająca zdolność do logicznego (rozsądnego)
myślenia, umiejętność rozpoznawania i wyrażania uczuć i emocji, radzenia sobie ze stresem, lękiem
oraz depresją.
Sprawdzonymi
praktycznie czynnikami warunkującymi dobre samopoczucie psychiczne i gotowość
do realizacji marzeń i wyznaczonych celów, są:
–
przytulna atmosfera w domu, w szkole, w zakładzie pracy;
–
zrównoważony i spokojny styl życia, w tym satysfakcjonująca praca, wypoczynek,
relaks, rozrywka, uczestnictwo w życiu kulturalnym;
–
wystrzeganie się złych nawyków, upodobań, zwyczajów, tak naprawdę zależnych od
nas samych;
ZDROWIE JAKO DOBROSTAN SPOŁECZNY
To
prawidłowe funkcjonowanie człowieka w społeczeństwie, umiejętność współżycia z
otoczeniem, akceptacja i przestrzeganie zasad i norm moralnych, powszechnie
uznawanych za dobre.
– dobre
oddziaływanie otoczenia i poczucie wsparcie społecznego dla jednostki;
–
możliwość samorealizacji poprzez twórcze działanie na rzecz społeczeństwa i
bezinteresowne czynienie dobra.
Takiego dobrostanu zdrowia życzę wszystkim kobietom w dniu ich
Święta, z wiarą, że będą nadal realizować przez całe życie te proste zasady, o
których mowa wyżej!
Tak
rozumiane zdrowie jest najlepszym i
najcenniejszym środkiem do osiągnięcia prawdziwego szczęścia
Niech każdej kobiecie życzenie zdrowia i szczęścia stanie się
spełnieniem jej marzeń, pragnień, aspiracji i ambicji w
realiach życiowych na drodze do prawdziwego szczęścia.
O tym czym jest szczęście dziś w naszym kraju
dyskutują prawie wyłącznie naukowcy, badacze i to jeszcze zbyt nieśmiało, od
czasu do czasu publikując swoje prace. Częściej i nieco śmielej czynią to
pisarze, poeci, ostatnio celebryci. A my zwyczajni „zjadacze chleba”, często
zamiast myśleć i działać jak realnie osiągnąć wymarzone wartości do szczęściu,
niestety nadal i to w pierwszej
kolejności, musimy robić wszystko co możliwe aby zabezpieczać materialną bazę
do normalnej egzystencji. Jak by to nazwał Abraham Maslow, ten słynny naukowiec
od „ piramidy potrzeb człowieka”, my jesteśmy na etapie zaspakajania potrzeb
niższego rzędu. Naszym polskim, „ogólnonarodowym” marzeniem i celem władz jest
osiągnięcie dobrobytu (materialnego), a o dobrostanie (szczęściu), jakie już
osiągnęły np. Dania zwanym „hygge”, Finlandia, Kanada, Nowa Zelandia, możemy
jeszcze tylko ” pobujać w obłokach szczęścia”.
Skoro prawdziwe szczęście subiektywnie zależy od
własnej oceny dobrego samopoczucia psychofizycznego, spróbujmy zacząć od dwóch,
moim zdaniem niezwykle ważnych prawd życiowych, sprawdzonych także przeze mnie,
które pozwolą doświadczyć szczęścia.
Po pierwsze niech każdy z nas, a tu ukłon w stronę
naszych Pań, przyjmie za swoje credo życiowe taką afirmację:
”
od dziś w moim życiu będę kierowała się /kierował/ pozytywnym myśleniem i
nastawieniem do życia”.
„Niech szklanka będzie zawsze pełna do połowy a nie do
połowy pusta”.
Po drugie, niech w każdym naszym działaniu dominuje,
zakodowane w świadomości i podświadomości, przekonanie, że:
„
nie ma rzeczy niemożliwych do zrealizowania w ramach ludzkich możliwości, tylko
trzeba wiedzieć jak, mocno tego chcieć i wytrwale dążyć”
Drogie Panie, a przy okazji Panowie,
Życzę Wam wszystkim osiągnięcia takiego poczucia
szczęścia, na które stać nas w dzisiejszych warunkach, ale pamiętajmy, że bardzo
dużo ludzi nie osiąga wyznaczonych sobie celów, nie realizuje marzeń, pragnień,
zamierzeń i tym samym nie dochodzi do swojego prawdziwego szczęścia z
podstawowych powodów, bo:
– zazwyczaj nie ma uporządkowanego planu na życie, na
osiągnięcie wyznaczonych celów na drodze do szczęścia;
– nie ma dostatecznej wiary w siebie i swoje
możliwości;
– zatrzymuje się przedwcześnie w przekonaniu, że nigdy
nie uda im się osiągnąć wyznaczonego celu.
Jest
takie zachowanie, które czyni człowieka prawym i sprawiedliwym!
Jest
takie poczucie w człowieku, które rodzi szczerość i prawdomówność!
Jest
taka więź w związku małżeńskim (partnerskim stałym), która daje gwarancje
dobrego i spokojnego życia!
Jest
takie „alibi” dla człowieka, które zwalnia od zarzutów złego działania!
Jest
taki „pieniądz” w biznesie, którym każdy przedsiębiorca chciałby obracać!
Jest
takie wspomnienie o człowieku po śmierci, którego każdy chciałby się doczekać!
To
jest tak droga wartość, że nie można jej wycenić!
Zapewne
już wiesz co to takiego?! Nie? Nie wierzę?!
Po
prostu zbyt mało uwagi jej poświęcasz i to jest Twój, Jej, Jego, Nasz błąd!!!
____
1 ______
Pamiętam
takie zdarzenie.
Po
pracy jak co dzień wysiadłem z samochodu parkując na ulicy koło domu, w którym
mieszkam. Nie zdążyłem jeszcze siąść do obiadu, kiedy usłyszałem dzwonek do
drzwi. Ujrzałem uśmiechniętego człowieka, który zapytał po nazwisku czy to ja.
Nie podejrzewając nic złego po jego szerokim uśmiechu, śmiało potwierdziłem,
mimo iż nie miał żadnego identyfikatora. Wtedy on wyciągnął zza pleców moją
saszetkę z całym „dossier” i niemałą sumą pieniędzy. „Zostawił Pan ją na dachu
samochodu – oznajmił wesoło. Wszystko jest na miejscu tylko musiałem sprawdzić
gdzie szukać właściciela „.
Zaskoczony
jego tak serdecznym podejściem do zdarzenia bardzo mu dziękowałem. Ponieważ
jestem prawnikiem od razu poprosiłem aby chwilę poczekał na znaleźne po
sprawdzeniu ilości gotówki i ustaleniu kwoty znaleźnego. Ależ proszę Pana to
mój obowiązek, zresztą jak każdego
u c z c i w e g
o człowieka.
Nawet
nie zdążyłem mu wytłumaczyć, że to także uczciwe z mojej strony zapłacić
należne wynagrodzenie, kiedy już był poza drzwiami wyjściowymi z domu.
Spośród wielu klientek i klientów w prowadzonych
przeze mnie sprawach rozwodowych, szczególnie pamiętam jednego. Pan Józef,*(
imię zmienione ze względu na tajemnicę adwokacką) ponad pięćdziesięcioletni,
stateczny urzędnik, przed kolejną rozprawą sądową, nieśmiało, a nawet z
zażenowaniem, wyznał mi swoje kredo życiowe. Na dowód opowiedział jedno ze
zdarzeń ze swojego pożycia z rozwodzącą się małżonką.
Kiedyś, będąc kierownikiem wycieczki pracowników
swojej firmy do Warszawy, podczas noclegu w „pałacyku” słynnej aktorki
Ćwiklińskiej w Podkowie Leśnej zachował się nie jak „prawdziwy mężczyzna” wobec
kobiety. Otóż późnym wieczorem przyszła do jego pokoju uczestniczka wycieczki,
jedna ze współpracownic. Niby o pomoc, a jednak… Po krótkiej rozmowie okazało
się, że tak właściwym jej celem była zdecydowana chęć spędzenia upojnej nocy, w
ramionach mężczyzny, którego jak się dowiedział „podziwia i ..pragnie”.
To było chyba w szóstym roku jego związku
małżeńskiego, kiedy miał już dwójkę dzieci. Już wówczas jego współżycie
seksualne z żoną od początku nie układało się dobrze. Rzeczywiście podobała mu
się koleżanka z pracy już wcześniej. Chyba nawet zauważał, że on także się jej
podoba, ale nie wyobrażał sobie takiej sytuacji, ona przecież była w związku
małżeńskim.
Mimo tak sprzyjającej sytuacji, sam na sam z
piękną kobietą, która wyraźnie prowokowała do miłosnych igraszek z zażenowaniem odmówił, prawie czując się
winnym.
Nawet ja doświadczony życiowo prawnik, z męskim
zaciekawieniem spytałem: dlaczego nie skorzystał z takiej okazji?
„Proszę Pana, nie chciałem zdradzać żony, a tym
bardziej dzieci i złamać złożonej przysięgi małżeńskiej. Myślę , że na tym
polega
uczciwość w związku małżeńskim?!
Po 23 latach pożycia Sąd udzielił małżonkom
rozwodu bez orzekania o winie, mimo iż On mógł wykazać procesowo, że tak
naprawdę wina była po stronie żony. Pan Józef nigdy nie zdradził żony!!!
___ 3 ____
„Panie Mecenasie inwestor nie chce mi zapłacić za
wykonane roboty budowlane pełnego wynagrodzenia”- takie słowa padają bardzo z
ust klientów mojej kancelarii, najczęściej młodych i mniej doświadczonych
przedsiębiorców prowadzących firmy budowlane i nie tylko budowlane.
„Proszę mi pokazać zawartą umowę”- zawsze tak
zaczynam pomoc prawną.
I w tym momencie ujawnia się formalna przyczyna
powstałych sporów na tle zapłaty wynagrodzenia za wykonane roboty.
Otóż, dość często Ci wykonawcy robót /usług/, z
zaskoczeniem dla mnie, odpowiadają dość beztrosko: – no nie mam umowy na
piśmie, przecież my wszystko żeśmy dokładnie uzgodnili, a zlecający inwestor
dał zaliczkę na zakup materiałów. Dlaczego miałbym mu nie wierzyć, że zapłaci?!
Przecież tu chodzi o zwykłą ludzka uczciwość w interesach!!!
No właśnie – dlaczego nie wszyscy są uczciwi w interesach? Dlaczego nadal w biznesie i
interesach spotykamy się z przestępczością typu łapówkarstwo, płatna protekcja, czy oszustwem.
Co zatem
znaczy:
„uczciwość
w biznesie”
i czy
można na niej polegać?
___ 4 ___
W
życiu niestety zdarza się i tak, że niewinny i uczciwy człowiek zostaje
podejrzany o popełnienie przestępstwa , najczęściej wskutek błędnych,
omyłkowych, a czasem złośliwych działań innego człowieka.
To czy oskarżony popełnił przestępstwo i jest
winny rozstrzygnąć powinien niezależny i niezawisły sąd. Ale do tego czasu,
wobec oskarżonego (podejrzanego) o ciężkie przestępstwo (zagrożone wyższą karą)
prokurator może zastosować środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego
aresztowania.
Ustawowym
celem tymczasowego aresztowania jest, co do zasady, zabezpieczenie wypełniania
przez oskarżonego obowiązków procesowych, w tym przede wszystkim
powstrzymywanie się od utrudniania postępowania policji i prokuratury.
Tym
środkiem i celem nie może być tzw. „ areszt wydobywczy”, wielokrotnie
przedłużany w bezprawnej praktyce, polegający na wymuszeniu od
aresztowanego przyznania się do
postawionych zarzutów lub obciążających inne osoby.
Aby
zapobiec bezzasadnemu zastosowaniu „najcięższego” środka zapobiegawczego jakim
jest tymczasowe aresztowanie, a co gorsze na przykład w celu bezprawnego „
aresztu wydobywczego”, istnieje możliwość wniesienia innego środka
zapobiegawczego w postaci poręczenia majątkowego, społecznego lub osoby godnej
zaufania.
I
tu ogromne znaczenie ma powszechnie znana
uczciwość podejrzanego – oskarżonego człowieka.
Znając
uczciwość takiej osoby, pracodawca, u którego pracuje, zespól w którym pracuje
lub się uczy, organizacja społeczna, której jest członkiem, kierownictwo szkoły
lub uczelni, zespół żołnierski, w którym służy, osoba /osoby/ godne zaufania,
mogą złożyć poręcznie społeczne, które zamiast tymczasowego aresztowania
zagwarantuje, że oskarżony nie będzie utrudniał postępowanie karne i stawi się
na każde wezwanie .
Można
by rzec, że w takim przypadku uczciwość podejrzanego lub już oskarżonego będzie
stanowić dowód„ alibi” dające gwarancje jego obrony w postępowaniu karnym.
___ 5 ____
„ To był dobry, uczciwy człowiek ”- Jakie to piękne epitafium życia
szczęśliwego człowieka!
Kto taki zasłużył swoim życiem na taką pamięć? Po kim zostały takie dobre
wspomnienia?
Nie był bohaterem, który zadziwił świat. Nie był znanym mężem stanu. Nie
był uwielbianym przez fanów idolem. Nie był również podziwianym celebrytą.
Był zwykłym człowiekiem, jakich wielu na świecie, w kraju, między nami i
tuż obok nas. A jednak dobra pamięć o nim na długo pozostaje w naszych sercach
i umysłach.
Dziś jego dorosłe dzieci z nieukrywaną miłością mówią o nim: „Tato był dobrym
ojcem i wzorem wychowawczym! To dzięki niemu zawdzięczamy dobre wychowanie i
odpowiednie wykształcenie! „
Żona-wdowa, ze złamanym serce, ogarnięta pustką samotności, nie może pogodzić
się z odejściem najbliższego człowieka, jej ostoi życiowej. ” To był wspaniały,
mądry człowiek, dobry mąż – partner na dobre i na złe, towarzysz szczęśliwych i
czasem trudnych dni wspólnego życia, a także dobry ojciec i opiekun
rodziny”
Przyjaciele, koledzy, znajomi, a także ci, którzy spotkali go na swojej
drodze życiowej, mówią krótko: Uczciwy i prawy człowiek! Bezinteresownie
pomagał ludziom!
Koledzy z pracy, z uznaniem wspominają: Konsekwentny, pracowity i wytrwały
w dążeniu do celu! On kochał swoją pracę!
Któż to jest? Kto był tym szczęśliwym człowiekiem. Kto tak kochał żonę, dzieci,
dbał o rodzinę, był wzorowym ojcem? Cenił pracę, a ona dawała mu satysfakcję?
Był dobrym człowiekiem i czynił dobro innym?
Ten człowiek to piękna wizja naszych pragnień. To jest moje, twoje, jego,
jej i wielu, wielu ludzi, najskrytsze marzenie pośmiertnej samorealizacji
spełnionego, szczęśliwego życia !!!
Pozostawić po sobie dobre wspomnienie. Pozostać w ludzkiej pamięci jako
dobry, uczciwy człowiek! To najpiękniejsze epitafium jakie może sobie wymarzyć
człowiek za życia!
To może być kiedyś dobre wspomnienie o mnie, o Tobie, o każdym z nas, bez
względu na płeć, rasę, wiarę, po prostu o człowieku, który pozostawił po sobie
dobrą pamięć, żyjąc i pracując uczciwie, realizując swoją drogę do szczęścia.
A więc, pamiętajmy o tym na każdym etapie naszego życia. Tak jak żyjemy
dziś, tak nas będą oceniać po naszej śmierci!
•••
W pierwszym przykładzie naszego postu, śmiało możemy mówić o u c z c i w o ś c i w odniesieniu do przyzwoitego zachowania się człowieka w codziennym życiu.
A
więc o takich cechach dobrego człowieka jak prawość, sprawiedliwość,
porządność, szlachetność, rzetelność, a także skromność, dżentelmeneria i
etyczność. O takiej osobie mówimy „dobry człowiek”.
•••
W drugim przypadku u c z c i w o ś ć jest wyrazem wierności i lojalności wobec osoby bliskiej, kochanej.
A
więc o takich cechach charakteru jak: oddanie, przywiązanie, stałość,
stateczność, etyczność, moralność, cnotliwość, uczciwość i wiara małżeńska –
partnerska, a także zaufanie i słowność w przysiędze. O takim człowieku mówimy
„ wierny jak pies” albo osoba godna zaufania.
•••
Trzecia sytuacja ma miejsce w mniejszych sprawach gospodarczych, czasami w codziennych czynnościach życiowych. To nic innego jak z jednej strony lekkomyślność i łatwowierność, zaś z drugiej strony n i e u c z c i w o ś ć ludzka.
A tak bardzo chciałoby się oprócz pieniędzy w biznesie i drobnych umowach, koniecznych do zwykłego życia, mieć zwykłą u c z c i w o ś ć, która jest znacznie droższa niż każdy środek płatniczy na świecie
Czy
tak trudno pamiętać i przestrzegać takich ludzkich zasad we wszystkich sprawach
życiowych i w interesach jak: prawość, porządność, rzetelność, solidność, fair
play, a przede wszystkich zwykła przyzwoitość.
•••
W czwartym przypadku o u c z c i w o ś c i osoby, za którą w obronie czci i wolności murem staje społeczność mówimy prawy, porządny człowiek o czystym sumieniu.
A więc o takich cechach charakteru jak: prawomyślność, praworządność, niewinność, nieskazitelność, rzetelność, odpowiedzialność, przyzwoitość, a także kryształowość, zacność, czy bezgrzeszność. Czyli to porządny, uczciwy człowiek o czystych rękach.
•••
W
piątej sytuacji mamy do czynienie z dobrym wspomnieniem o człowieku po śmierci,
zawarte w jak najkrótszym ale zasłużonym i trafnym określeniu – epitafium:
„
To był dobry, uczciwy człowiek”. ( Pisałem
o nim w poście z listopada 2019 r.)
A
więc człowiek:
→ prawy
w poszanowaniu prawdy i sprawiedliwości;
→ rzetelny w postępowaniu i w wykonywaniu swoich obowiązków, w domu, w pracy i obywatelskich;
→
niezdolny do oszustwa i nie przywłaszczający sobie cudzej własności;
→ zwykły, ludzki, nic do zarzucenia,
po prostu dobry i uczciwy człowiek
Jakże
pięknie brzmią te słowa i określenia.
Niektórzy
z nas, czytając ten tekst, pewnie z uśmiechem myślą: w dzisiejszych czasach „ze
świecą szukać takich ludzi „.
Nie
wnikając jednak czy każdy z nas zasługuje na takie dumne określenia swoich cech
charakteru, to na pewno każdy chciałby aby dziś, jutro, a także po śmierci
najbliżsi, przyjaciele, koledzy, współpracownicy, znajomi i inni ludzie myśleli
i mówili o nim :
T o j e s t /b y ł/
u c z c i w y c z ł o w i e
k !!!
Wobec tak trudnej sytuacji
naszego kraju, i to prawie pod każdym względem, nadszedł najwyższy czas abyśmy
my, każdy z nas Obywateli, wzięli aktywny udział w pokazywaniu przyczyn takiego
stanu, proponowaniu rozwiązań i wskazywaniu konkretnych działań naprawczych.Spróbujemy pogrupować Wasze podpowiedzi i w
odpowiedni sposób przekazać je właściwym organom , osobom, aby mogły posłużyć aktualnym i kolejnym władzom
oraz rządzącej partii do zatrzymania wciąż nowych kryzysów i rozpoczęcia budowania nowoczesnej Polski jako
Państwa dobrobytu i dobrostanu!
W jaki
sposób możemy to robić ?
To proste!
Niech każdy z czytelników
bloga, który to widzi, odczuwa, myśli i chce zabrać głos na łamach naszego
bloga, „rzuci ” w krótkiej, hasłowej odpowiedzi, lub szerzej według uznania,
jakich działań i w jakiej sprawie oczekuje od rządzących w roku 2022 i na
przyszłość?
Co według
Pani/Pana/ wymaga w naszym Państwie niezwłocznej zmiany, naprawy, uregulowania
?
Jaką masz
propozycję rozwiązania zgłoszonego problemu?
Mniej ważny jest styl i
sposób wypowiedzi liczą się fakty i sprawy!
Każda podpowiedź będzie
wyrazem patriotycznej troski o lepszą przyszłość naszego kraju i Polaków.
A zatem do dzieła!
Wyrzućmy z siebie i wygarnijmy władzy i rządzącej partii to, co nam leży na
sercu i gnębi, i co powinny uczynić dla
dobra Polaków i Polski, niezależnie od tego jaka partia polityczna aktualnie
sprawuje władzę!
Jako
pierwszy, na początek, pozwolę sobie, przedstawić to, co mnie jako autora bloga
” Szczęśliwi, pechowcy, malkontenci” najbardziej niepokoi i boli. Niech to będą
przykłady takich podpowiedzi dla czytelników, czyli moje, Twoje, Polaków,
oczekiwania od władzy i partii rządzącej w 2022 roku i najbliższych latach.
•••
Mimo mojego optymizmu,
który jest myślą przewodnią blogu.szczęśliwi.pl ,w Nowy 2022 rok wszedłem z
nostalgicznym nastrojem. Sprzyjała trochę temu pochmurna i nie zimowa pogoda w
pierwszych dniach nowego roku, ale przede wszystkich ostatnie chwile starego
roku, kiedy oglądałem „Sylwester Marzeń” w Zakopanem, przez niektórych
ironicznie nazwany „sylwestrem zakażeń”. Obrazki setek, a może tysięcy ludzi,
radośnie tańczących w rytmach „disco polo”, jeden obok drugiego, bez masek, rzeczywiście
mogły wróżyć tragiczne żniwo pandemii koronawirusa za kilka, kilkanaście dni, w
domach i niestety w szpitalach. I tak też się stało. Największy przyrost
zakażeń w tygodniu 4-10 stycznia 2022 roku nastąpił w powiecie tatrzańskim z
siedzibą w Zakopanem, gdzie liczba zachorowań wzrosła o 159 %. Nic dziwnego, w
takich warunkach w „Sylwestra Marzeń” (?!) bawiło się tam ok.30 tys. osób.
Na nic się zdały,
dotychczasowe obostrzenia Ministra Zdrowia, które to i tak są zbyt łagodne w
stosunku do rekomendacji Rady Medycznej przy Premierze składającej się z 17
wybitnych specjalistów naukowców i praktyków. Wszyscy dziś wiedzą, że ta Rada
Medyczna w istocie, od jej powstania, nie miała i nie ma prawie żadnego wpływu
na decyzje Rządu. No i stało się. Informacja z ostatniej chwili z 14 stycznia
br.,trzynastu z siedemnastu członków Rady Medycznej zrezygnowało z uczestnictwa
w niej.
Nie przemawiają do władzy
także fakty w postaci ilości zakażonych, a przede wszystkich tragiczne dane o
codziennych zgonach niezaszczepionych ludzi.
Ja,
świadomy Obywatel, wierzę naukowcom, badaczom i praktykom w tej dziedzinie. Nie
obchodzą mnie jakieś zimne kalkulacje partyjno-rządowe co do utraty lub
utrzymania władzy dzięki głosom antyszczepionkowców, ludziom kierującymi się
jakimiś irracjonalnymi, nie naukowymi, przesłankami lub niemądrym uporem.
I jako najważniejsze,
pierwsze moje oczekiwanie to:
Żądam
kategorycznie od władz zdecydowanych działań w 2022 roku, zmierzających do
zatrzymania procesu rozszerzania się pandemii i jej całkowitego zlikwidowania,
mając na względzie wyłącznie dobro wszystkich Polaków, jakim jest zdrowie każdego z nas.
•••
Dzięki „Raportowi o
Biedzie” opracowanym przez Stowarzyszenie Wiosna i jego „Szlachetnej Paczce”,
prawie wszyscy z wielkim smutkiem dowiedzieliśmy się, że ponad 2 mln Polaków,
to jest 5,4 % ludności kraju, żyje w
ubóstwie.
Pomoc niesiona najuboższym
przez organizacje charytatywne, stowarzyszenia,
fundacje społeczne i prywatne, organizacje pozarządowe i społeczne
zbiórki, jest nie wystarczająca i nigdy nie zastąpi systemowej pomocy państwa.
Paradoksalnie, równolegle
do akcyjnej i „chaotycznej” społecznej pomocy najuboższym, Państwo, a
konkretnie nasza władza już przez 6 lat, wypłaca wszystkim, bez względu na dochód, rodzinny dodatek 500 plus.
Trzeba to
zmienić. Wszyscy wiemy, że to był błąd, a cel demograficzny chybiony, albowiem
zamiast zwiększenia, dzietność spadla.
To jest
ewidentna nierówność społeczna w podziale dochodu narodowego.
To Państwo i
jego władze, z mocy art. 67 Konstytucji RP, zobowiązane są do zabezpieczenia
społecznego Obywateli:
– w razie
niezdolności do pracy,
– ze względu
na chorobę lub inwalidztwo,
– po
osiągnięciu wieku emerytalnego ,
– w przypadku pozostawania bez pracy nie z
własnej woli i nie mających innych środków utrzymania.
Zatem moje drugie
oczekiwanie od władzy to:
Niezwłocznie
zmienić zasady pomocy społecznej 500 plus, fałszywie głoszonej pod szyldem zwiększenia dzietności, i innej
pomocy gotówkowej „wszystkim po równo”, w ten sposób aby trafiała ona wyłącznie
do osób znajdujących się w ubóstwie oraz nie posiadających środków na godne
życia i utrzymanie, nie z własnej winy !
•••
Jestem
zawodowym prawnikiem i od kilkudziesięciu lat niosę pomoc prawną emerytom i
rencistom z zakresu ubezpieczeń,
przedsiębiorcom, pracownikom z zakresu prawa pracy i gospodarczego, wszystkim
potrzebującym z zakresu prawa
rodzinnego.
Nie
mogę już dłużej patrzeć i ścierpieć co się dzieje z naszym wymiarem
sprawiedliwości, praworządnością, tworzeniem prawa ad hoc na kolanie w ciągu
jednego dnia, a nawet nocy.
Jestem w pełni przekonany, bo to widzę na co
dzień, że jeżeli tego nie zatrzymamy to, za rok, dwa, najwyżej za kilka lat
Polska stanie się krajem chaosu prawnego i bezprawia, począwszy od samej góry
czyli od władz, a skończywszy na szarych obywatelach, którzy na tym ucierpią
najbardziej.
Aby
temu zapobiec moim trzecim oczekiwaniem od władz i partii rządzącej
jest:
Po
pierwsze:
Władza i partia rządząca muszą „opamiętać się”, zacząć słuchać
ludzi rzeczywiście znających się na prawie, a nie „prawników -polityków” i
zatrzymać dalszą dewastację wymiaru sprawiedliwości i jego organów jak: pozycji
Prokuratora Generalnego w systemie demokratycznej władzy, Krajowej Rady
Sądownictwa, Trybunału Konstytucyjny, Sądu Najwyższego i wszystkich sądów.
Po
drugie:
Trzeba siąść do wspólnego „okrągłego stołu” z udziałem fachowców
– autorytetów prawa i opracować: Program naprawy istniejącego stanu”, oraz
drugi program: Jak ma wyglądać i działać wymiar sprawiedliwości i władza
sądownicza w nowoczesnej, demokratycznej Polsce?”
To
są trzy moje „oczekiwania” od władz i partii rządzącej w 2022 roku i
następnych!
Wszyscy już mamy serdecznie dość, siejącej od trzech lat spustoszenie, pandemii koronawirusa. A tu znowu jej szczyt, tym razem IV fali. Dodatkowo ponury nastrój wprowadza nas w smutek jesieni z kolejnymi ograniczeniami, odosobnieniem i samotnością w domach.
Za kilka tygodni nadejdzie
czas pożegnania ze starym rokiem i przywitania nowego 2022 roku. I jak tu
myśleć o wchodzeniu w nowy rok z kolejnymi postanowieniami na dobrą, zdrową i
szczęśliwą przyszłość?
O nie! Nie wolno nam tak
myśleć o własnym życiu i poddawać się nostalgii, stagnacji w smutku i jakiejś
beznadziei.
Dość tego! Zmieniamy
sposób myślenia i działania na pozytywny!!! Przekształcamy
czas powszechnego marazmu i przygnębienia, bezmyślnego siedzenia w domu,
objadania się, zapijania smutku, a czasem kłótni, na…… pozytywne twórcze
myślenie, planowanie i podejmowanie kreatywnych działań na jutro, pojutrze, na
rok, kilka lat i na szczęśliwą przyszłość.
Na początek podejmijmy
niezwykle ważne, a jakże proste działanie.
Wykorzystując dobrze
nadmiar czasu w domach, spróbujmy dokonać okresowego podsumowania naszych osiągnięć
w dotychczasowym życiu, zadając sobie
kluczowe pytanie:
Czy żyjąc
tak jak do tej pory idę w dobrym kierunku, na swojej drodze do szczęścia?!
Oczywiście na tak ogólnie
zadane pytanie będzie trudno odpowiedzieć przywołując z pamięci konkretne przykłady
z własnego życia. To ogólne pytanie ma pomóc dokonać samooceny swojego życia
pod kątem szczęścia, takiego, jakie Ty sobie wyobrażasz, wymarzyłaś/łeś/.
Przecież na Twoje
szczęście składają się „jakieś” najważniejsze wartości życiowe, które
wybrałaś/łeś/ za cel i sens życia. Chyba, że do tej pory żyłaś/łeś/ bez
świadomego wyboru najważniejszych dla Ciebie wartości, ot tak zdając się na łut
szczęścia, w myśl złudnej zasady „ zobaczę co przyniesie los?!”
Tym, którzy tak myślą,
mogę tylko podpowiedzieć jakie wartości składają się na prawdziwe szczęście,
które zdefiniowałem na podstawie wieloletnich doświadczeń zawodowych jako
prawnika, zdobytej wiedzy, a także własnego życia.
„Prawdziwe
szczęście to pełnia życia, czyli wielkie zadowolenie z osiągnięcia najważniejszych
wartości wybranych za cel i sens życia.
To wielkie zadowolenie z osiągnięcia najważniejszych wartości polega na:
– oddaniu w miłości wzajemnej;
– spełnieniu w związku małżeńskim lub stałym partnerskim;
– świadomym posiadaniu dziecka;
– dobrym wychowaniu i odpowiednim wykształceniu dziecka /dzieci/;
– szczęściu w rodzinie;
– satysfakcji z pracy zawodowej;
– samorealizacji, w twórczym życiu i bezinteresownym czynieniu dobra
Tak jak mówiłem i jak
widzicie wyżej, ja dopiero po wielu latach praktyki zawodowej i doświadczeń
moich klientów, po latach zgłębiania wiedzy i własnych doświadczeń, wybrałem
siedem wartości powszechnie uznawanych za najważniejsze, a więc:
– miłość ;
– małżeństwo-związek
partnerski; – posiadanie dziecka; – jego wychowanie i wykształcenie; –
rodzina; – praca zawodowa; i samorealizacja.
Nie oznacza to, że każdy z
nas wybiera do swojego szczęśliwego życia wyłącznie te wartości.
Szczęście
każdego człowieka kształtuje on sam i wybiera takie wartości, które będą dla niego
najlepsze, najważniejsze i optymalne do szczęścia.
Ale to wielkie, pełne,
zadowolenie z wybranych wartości za cel i sens życia, w zasadzie może nastąpić
dopiero po osiągnięciu ich wszystkich, albowiem prawdziwe szczęście to pełnia
dobrego życia, od urodzenia aż do starości.
I tak na przykład
szczęście w miłości, możemy naprawdę ocenić dopiero u schyłku życia.
Spełnienie w małżeństwie,
czy stałym związku partnerskim, jako pełnię szczęścia, możemy ocenić w momencie
jego ustania z przyczyn naturalnych np., śmierć partnerki/ra/.
Jednakże każdy z nas może
osiągać swoje „częściowe” szczęście,
już na poszczególnym etapie
swojego życia- rozwoju, osiągając niektóre wybrane przez siebie najważniejsze
wartości.
Na przykład:
• Samo szczęście ze świadomego posiadania dziecka,
można osiągnąć już po urodzeniu zdrowego dziecka, bowiem nie każdy może tego
szczęścia dostąpić i to z różnych przyczyn.
• Dobre wychowanie i wykształcenie dziecka w ramach
świadomego rodzicielstwa, można już odczuwać po osiągnięciu pełnoletności
dziecka i dobrym wejściu w dorosłe życie.
• Satysfakcję z pracy zawodowej całego życia,
najpełniej będziemy mieć z momentem przejścia na emeryturę.
W psychologii rozwoju
człowieka, badacze – naukowcy na całym świecie rozróżniają etapy życia ludzkiego i wskazują co w danym
okresie życia człowiek powinien osiągnąć.
Spójrzmy zatem, trochę tak
jak ci mądrzy ludzie i znajdźmy tam siebie.
W którym
okresie życia jesteś Ty drogi czytelniku aby dokonać prawidłowej samooceny, czy
idziesz właściwą drogą do swojego szczęścia?
Pomijam dla naszych celów
OKRES DZIECIŃSTWA
od urodzenia do osiągnięcia pełnoletności, zwany potocznie pierwszym wiekiem rozwoju.
DRUGI WIEK
rozwoju człowieka to
DOROSŁOŚĆ,
od 19/20 lat do 55/60, który się dzieli na:
• okres wczesnej dorosłości –
od 20/23 roku życia do 35/40 r.ż.
• okres średniej dorosłości
– od około 35/40 r.ż. do około 55/60 r.ż.
• okres późnej dorosłości
– od około 55/60 r.ż. i wyżej
To „i wyżej”, w późnej dorosłości naukowo rzecz ujmując, a więc okres życia po 60/65 roku, to wiek podeszły, z reguły po przejściu na emeryturę, eufemistycznie zwany
TRZECIM WIEKIEM – „ JESIENIĄ ŻYCIA”
Skoro już siebie
umiejscowiłaś/łeś/ na jakim etapie życia się znajdujesz, nadszedł czas abyś
przystąpiła/przystąpił/ do samooceny swoich osiągnięć w realizacji wybranych
najważniejszych wartości na drodze do prawdziwego szczęścia.
Zacznij analizować i oceniać po kolei:
Jakie
najważniejsze wartości do szczęścia osiągnęłaś/łeś/ w swoim dotychczasowym
życiu, w porównaniu do naukowo wskazanych osiągnięć rozwojowych człowieka w tym
okresie życia w jakim Ty się znajdujesz?
I tak:
•••
Pierwszy okres dorosłości:
„ WCZESNA DOROSŁOŚĆ” – od 20/23 r.ż. do 35/40 lat
Jeżeli jesteś w tym wieku
to:
Musisz wiedzieć, że jesteś
w „szczytowym” – najlepszym- okresie
rozwoju fizycznego i psychicznego człowieka.
Powinnaś/neś/ ten
okres jak najlepiej i najpełniej
wykorzystać na swojej drodze do szczęścia.
Do najważniejszych
wartości niezbędnych do szczęścia, które powinne być realizowane w tym okresie
życia, należą:
– Miłość wzajemna;
– Udany związek małżeński-stały partnerski;
– Posiadanie dziecka -rodzicielstwo;
– Jego dobre wychowanie i odpowiednie wykształcenie;
– Założenie rodziny;
– Wybór zawodu i podjęcie stałej pracy zawodowej.
I teraz dokonaj samooceny,
czy jesteś na właściwej drodze do prawdziwego szczęścia?
Porównaj swoje życie z
tymi wartościami i odpowiedz sama/sam/sobie, szczerze, na poniższe pytania w
poszczególnych wartościach.
I tak:
***
W zakresie
takich wartości jak: „ Miłość → związek miłosny →małżeństwo = stały związek partnerski
„
Czy masz partnera/partnerkę/ którego/którą/ kochasz z oddaniem i
wzajemnością?
Czy dokonałaś/łeś/ właściwego doboru partnera/ki do związku na
całe, szczęśliwe życie?
Czy wasz związek / małżeński-partnerski/ jest dla Ciebie
szczęśliwy i czy jesteś w nim spełniona/ny/?
Jeżeli tak nie jest, to dlaczego?
Co zrobiłaś/łeś/ nie tak?, Co robisz aby tak
było, aby temu zapobiec, przywrócić ,a może nawet rozstać się ?
***
W zakresie wartości: „ Posiadanie
dziecka →,świadome
rodzicielstwo → wychowanie i
wykształcenie dziecka/dzieci/ „
Czy masz dziecko/dzieci/, które kochasz?
Czy należycie dbasz o jego/ich/ zdrowie?
Czy dobrze je wychowujesz?
Czy dążysz do odpowiedniego dla dziecka wykształcenia i dobrze
nadzorujesz kształcenie?
Jeżeli
widzisz w tym jakieś zaniedbania, niedociągnięcia, za mało poświęcasz dziecku
uwagi, kosztem innych wartości, zastanów się dlaczego tak jest?
Zmień
swoje postępowanie, wpłyń na małżonka -partnera, aby też tak uczynił!?
***
W zakresie wartości: „Szczęście w rodzinie”
Czy stworzyłaś/łeś
szczęśliwą rodzinę?
Czy Twoja rodzina rozwija się twórczo, myśląc pozytywnie i
planując dalsze -przyszłe- szczęśliwe życie dla każdego członka rodziny?
Czy zapewniacie z mężem-żoną /partnerem/ką/ dobre życie całej
rodzinie i poszczególnym członkom?
Czy w Twojej rodzinie wszyscy domownicy mają poczucie
bezpieczeństwa i ciepła domowego ogniska?
Czy
tak jest na pewno? Czy sprawdzasz to w jakiś sposób? Czy tak jak Ty, czują
wszyscy członkowie rodziny, mąż – partner, każde dziecko?
***
W zakresie wartości:„Satysfakcja z pracy zawodowej „
Czy dobrze wybrałaś/łeś/ zawód i jesteś ze swojego wyboru naprawdę
zadowolony?
Czy masz stałą pracę? Czy
jesteś z niej zadowolona/ny/ i masz pełną satysfakcję, materialną i zadowolenie
pozamaterialne ?
Czy godzisz pracę z życiem prywatnym, małżeńskim, rodzinnym,
wypoczynkiem, zdrowiem?
Jeśli tak nie jest lub nie całkiem, to co zrobiłeś z tym problem do dziś?
Przecież
tak być nie może, bo nie osiągniesz nigdy pełni szczęścia w pozostałych
najważniejszych wartościach, które już naruszasz ?
***
W zakresie wartości: „ Samorealizacja
„
Ponadto w okresie wczesnej dorosłości Twojego życia, dobrze byłoby mieć na uwadze niektóre aspekty takiej wartości do szczęścia jak
samorealizacja,
poprzez twórcze życie, czy bezinteresowne czynienie dobra.
W tym wieku, szczególnie przy dobrym życiu i satysfakcji w
realizacji innych wartości jak miłość, związek miłosny-małżeński , partnerski,
dzieci, rodzina i praca, twórczo rozwijający się człowiek powinien mieć
zainteresowania – hobby.
Na przykład : sportowe, kulturalne, artystyczne, twórcze, inne,
które teraz i w przyszłości będą dopełnieniem do prawdziwego szczęścia. Ale
trzeba pamiętać, aby te zainteresowania „nie przerosły” lub „wypchnęły” z życia
osobistego i małżeńskiego -partnerskiego, inne czasem ważniejsze wartości, o
których wspomniałem akapit wyżej.
A
Ty je masz?
•••
Drugi
okres dorosłości:
„ ŚREDNIA DOROSŁOŚĆ” – od około 35/40 lat do 55/60 roku
życia
Jeżeli
jesteś w tym wieku, to:
Według
naukowców jest to wiek mądrości rozumianej jako wiedza oparta na doświadczeniu.
W
tym okresie winna nastąpić stabilizacja życiowa i zawodowa.
Chociaż
dość często pojawia się kryzys wieku średniego, który wymaga od nas rozwagi i
umiejętności jego przejścia, dla przyszłego dobra jakim jest pełnia szczęścia u
schyłku życia.
Na
ten okres przypada czas „przekwitania” i to zarówno u kobiet jak i u mężczyzn.
Wielu z nas w tym wieku trudniej przechodzi „ syndrom „ opuszczonego gniazda, kiedy dorosłe dzieci wychodzą z domu rodzinnego, samodzielnie idąc w poszukiwaniu własnego szczęścia. Ten okres życia, szczególnie po opuszczeniu domu rodzinnego przez dorosłe dzieci, sprzyjać winien realizacji ostatniej z najważniejszych wartości do szczęścia, to jest samorealizacji.
Jak Ty odnajdujesz się w tym
okresie życia?
Czy rzeczywiście czujesz stabilizację życiową i zawodową? Masz
satysfakcję z dobrego wychowania i odpowiedniego wykształcenia dzieci?
Stworzyliście wraz z mężem – partnerem dobrą pozycję startową do samodzielnego
życia dziecka/dzieci? A może czujesz – przechodzisz – kryzys wieku średniego i
nie wiesz jak z tego wybrnąć, nie zapominając o szczęściu z całego swojego
życia?
Czy nie lepiej, w tej sytuacji, skupić się na samorealizacji dla
własnego szczęścia pod koniec życia?
Na pewno trzeba będzie powoli zacząć przygotowywać się do
przejścia na emeryturę i ….. do
starości.
Oceń
jak jest z Twoim życiem na tym etapie rozwoju. Odpowiedz na te i inne pytania.
Czy jesteś na dobrej drodze do pełni życia i osiągania tych wartości do swojego
szczęścia i szczęścia najbliższych?
•••
Trzeci okres dorosłości „ PÓŹNA DOROSŁOŚĆ” 55/60 rok życia i
„więcej”
Jeśli
przekroczyłaś/łeś/ 55/60 rok życia, to
znajdujesz się w „ JESIENI ŻYCIA”
Ładnie to się nazywa „ JESIEŃ ŻYCIA” – TRZECI WIEK, a w realiach życiowych to nadeszła
STAROŚĆ.
Nadszedł
czas kiedy człowiek powinien dokonać podsumowania pełni swojego życia na
poszczególnych jego etapach, o których mowa wyżej. To będzie rachunek życia i
sumienia!
To
będzie Twoja odpowiedź czy osiągnęłaś/łeś/ najważniejsze wartości, które miały
dać Ci prawdziwe szczęście.
Jeżeli
jesteś w tym okresie życia, to masz okazje dokonać samooceny najważniejszych
wartości w całym życiu, a więc:
– Czy przeżyłaś/łeś/ na przestrzeni swojego życia prawdziwą
miłość z wzajemnością?
– Czy
doznałaś/łeś/ spełnienia w związku małżeńskim- partnerskim ?
– Czy
doświadczyłaś/łeś/ szczęścia w rodzinie, Ty i Twoje dzieci?
– Czy
spełniłaś/łeś/ wraz z mężem-partnerem/, swoje rodzicielskie zadanie – obowiązek
i dobrze wychowaliście oraz odpowiednio wykształciliście dzieci?
– Czy odczuwasz pełną satysfakcję ze swojej pracy
zawodowej?
– Czy Twoje
życie możesz uważać za dobre, kreatywne, twórcze, słowem, czy jesteś
spełniona/ny/ bo osiągnęłaś/nąłeś/ wybrane przez siebie wartości, czyli swoje
szczęście?
A jeżeli tak nie jest? Nie
osiągnęłaś/łeś/ wszystkich wybranych wartości do swojego szczęścia, tylko
niektóre z nich?
Chcę nieco pocieszyć tych,
którzy nie mogą pochwalić się pełnią szczęścia. Otóż nie spotkałem zbyt wielu
ludzi, którzy mogli z czystym sumieniem i szczerze powiedzieć, że osiągnęli to
prawdziwe szczęście, czyli, że przeżyli pełnię życia osiągając wszystkie
wybrane przez siebie wartości.
Tak więc, dokonałaś/łeś/
okresowej samooceny swojego życia, pod kątem osiągnięć najważniejszych wartości
na drodze do szczęścia. Jeżeli zachodzi taka potrzeba, to możesz jeszcze
zmienić swoje życie, w zależności od tego w jakim okresie dorosłości się
znajdujesz.
Jak to
zrobić?
Jeżeli już wiesz?! To do dzieła!
Przygotuj
swój plan działania na najbliższą przyszłość, na następny rok i dalej.
Poukładaj sobie w jakich najważniejszych wartościach musisz, po kolei, podjąć
odpowiednie kroki. Nie koniecznie tylko w tych wartościach, które poznałaś/łeś/
wyżej. Niektóre decyzje mogą być nawet bardzo trudne i wymagać będą więcej
czasu i wysiłku. Ale pamiętaj, że chodzi o Twoje prawdziwe szczęście i to nie
tylko na dziś!
Jeżeli nie bardzo wiesz, lub potrzebujesz jakiejś pomocy to
wiedz, że:
Kto pyta znawców, nie błądzi!
Kto sięga po wiedzę, ten wie!
Kto próbuje, praktykuje i doświadcza, to umie!
Kto dba o zdrowie, to może!
Kto wierzy w siebie i w to co robi, ten osiąga cele!
I pamiętaj:
Im jesteś młodszy, tym
masz większą szansę.
W y k o r z
y s t a j j ą !!!
Niedługo będziemy żegnać
stary i witać nowy rok 2022, będzie to dobry i właściwy czas na mocne
postanowienia noworoczne.
Pomyśl o tym. Na pewno
zrobisz dobry krok w swoim życiu.
Ponieważ tak dużo czytelników było
nim zainteresowanych, a jeden napisał, że „ w gruncie rzeczy odwodzę od
wchodzenia w kolejny związek i sugeruję, że lepsza jest samotność”, uznałem, że
być może niechcący, mimo dobrej woli, przestrzegałem i zniechęcałem do
wchodzenia po raz drugi i kolejny w związek z drugą osobą, a więc niejako
zachęcałem do samotności.
Nie, po trzykroć nie!!! Do
prawdziwego szczęścia można dojść tylko we dwoje!!!
Człowiek, biologicznie rzecz biorąc
jest istota stadną (cel prokreacji można jak dotąd spełnić tylko we dwoje),
i nie powinien żyć samotnie. Wiem jak ciężko żyć samemu, kiedy już doznało się
dobra bycia we dwoje. ”Trochę” takiej samotności doświadczyłem sam po rozstaniu
i rozwodzie w drugim małżeństwie.
Dlatego dziś czuję się w obowiązku
natychmiast to nadrobić i wspomóc wszystkich samotnych oraz tzw. „pseudo
singli”, a także „samotnych we dwoje”.
„Pseudo singli” dlatego, że po latach
prawniczej praktyki zawodowej wiem sporo o czym tak naprawdę marzą single.
A samotnych we dwoje spotykałem prawie w co
drugim rozwodzącym się małżeństwie.
Tyle tylko,
że singielki i single na siłę wmawiali sobie, że jest im dobrze i pozorowali
radość z „dobroci” samotności, a Ci ostatni swoją samotność przeżywali bardziej
w ukryciu, często maskując się na zewnątrz, rzekomo dla dobra rozpadającego się
związku.
Kiedy
przeżywałem kolejny rok samotności, zrobiłem sobie taką samotną „burzę mózgu”.
Siadłem wieczorem w domu, wyłączyłem media, „wyłączyłem” dopływ innych złych myśli i w drodze
spokojnej analizy doszedłem do jednego, ważnego wniosku.
„ Muszę
zrobić wszystko aby przestać myśleć o swojej samotności. Żalić się na sobą, nad
swoim złym losem i nostalgicznie „sycić” się swoją samotnością i bezradnością”.
Za każdym
razem kiedy będzie powracać takie myślenie muszę natychmiast je odrzucić
poprzez „jakieś” aktywne działanie.
Ta własna
„burza mózgu” i postanowienie o podjęciu „jakiegoś aktywnego działania” okazało
się skutecznym środkiem, najpierw na
doraźne, a następnie na stałe, wyrzucenie z podświadomości poczucia samotności
i zastąpienie go pozytywnym myśleniem i aktywnością życiową.
I w ten
sposób postępuję do dziś i to nie tylko
gdy chodzi o złe myśli o samotności. Także w każdym przypadku zbyt
natarczywego, negatywnego myślenia w każdej innej sprawie.
W momencie
nadejścia stresu lub pierwszych symptomów „choroby” samotności, natychmiast
wyciągam swoje konkretne” lekarstwo”, które dobieram odpowiednio do aktualnego
stanu psychicznego i fizycznego, możliwości zastosowania, miejsca i czasu.
Na przykład:
Kiedy jestem
w domu i coraz bardziej doskwiera mi samotność, natychmiast wybieram się do
dużego sklepu, między ludzi i albo kupuję coś rzeczywiście potrzebnego, albo
też tylko pochodzę, popatrzę na półki, na ludzi, ich twarze, co myślą, czym
żyją, posłucham gwaru, być może nawet kogoś spotkam, zagadam.
To może być
nie tylko duży sklep, a także każdy inne miejsce z większą ilością ludzi, np.:
kawiarnia, park, deptak, itp.;
Chodzi o to, by otoczenie zewnętrzne, ruch, gwar, obraz,
zahamowało i wyrzuciło ze mnie pogłębiający się w danej chwili proces
negatywnego myślenia o samotności!
Kiedy jest
już za późno na wyjście z domu, to zamiast siedzieć lub leżeć w jednym miejscu,
zrywam się do jakiejś roboty w domu lub przerywam negatywne myślenie,
zagłuszając takie myślenie dostępnymi mediami. Wybierając odpowiedni rodzaj
programu TV, muzyki, czy wchodzę na
internet i czytam ostatnie ciekawostki, także plotki o znanych ludziach,
politykach, celebrytach, zawsze raczej na wesoło. Nie oglądam smutnych filmów, nie
czytam tragicznych wiadomości, nie słucham nostalgicznej muzyki.
Na przykład
alternatywnie: biorę się za rozwiązywanie krzyżówek, lub innych rozrywek
umysłowych, przygotowuję plan dnia na jutro, robię listę zakupów, itp.
Albo: szukam sportu w TV, włączam radio z muzyką wesołą lub taką którą lubię, puszczam nagrania, a czasem piszę posty o pozytywnym temacie, taki jak np. ten. Mam kupione nagrania z muzyką relaksacyjną specjalnie w tym celu.
Słowem wybieram taki rodzaj aktywnego zajęcia by nie siedzieć,
leżeć i pogłębiać negatywne myślenie o samotności ( i nie tylko).
Ale te przykłady i ta metoda terapii jest
doraźna, a nie na całkowite wyjście z „choroby” samotności.
Taka „burza
mózgu” i o podjęciu „jakiejś aktywności”
zamiast marazmu w samotności, jest
bardzo dobrym działaniem i nie tylko doraźnym. Powinno ono być etapem wstępnym
dłuższego procesu wychodzenia z samotności na stałe. To taka „pigułka” na
podświadomość powodująca doraźną zmianę sposobu myślenia, z negatywnego o
samotności, na pozytywne – zrobienie czegoś dobrego, pozytywnego, korzystnego w
danej chwili lub na najbliższą przyszłość.
Dalej idąc
„medycznie”, skoro mamy mówić o „lekarstwie” na skuteczną terapię i całkowite
wyleczenie się z samotności, to dopiero pełna „diagnoza i zalecenia lekarskie”
o sposobie leczenia są najważniejsze w walce z poczuciem, stresem i depresją z
powodu samotności. Cały czas mam na myśli moje samodzielne wychodzenie z
kryzysu samotności, jeszcze bez pomocy psychologa, psychoterapeuty, czy też
lekarza odpowiedniego specjalisty.
A zatem
teraz to najważniejsze! Sposób leczenia! Jakie „leki” zastosować w leczeniu
„choroby samotności” mając na uwadze aktualny stan „.pacjenta”?
Czyli co mogę zrobić aby w ogóle przestać myśleć o samotności?
Jaki środek, sposób, działanie, mam wykonać aby był dla mnie
najprzyjemniejszy i lubiany ?
No i czy będzie on skuteczny na stale, bądź na jak długo wyłączy
moje negatywne myślenie?.
Znalezienie
takiego środka, sposobu przeciwdziałania, jego zastosowanie i wykonanie, jest
właśnie tym najlepszym panaceum na samotność.
Powinien to być taki sposób, taka ogólna metoda leczenia samotności ( i nie tylko jej), która na stałe wyeliminuje z podświadomości poczucie samotności oraz nie pozwoli na powrót myślenia o niej do codziennego życia.
I teraz
wkraczamy w najważniejszą rzecz w kompleksowym leczeniu z chorobą samotności, z
zamiarem całkowitego uzdrowienia.
Powiem krótko:
Najlepszym lekarstwem, które może nas całkowicie wyleczyć z samotności jest stała bliskość drugiej, kochanej i kochającej, osoby.
To
właśnie brak bliskości w istniejącym związku rodzi poczucie samotności we
dwoje.
Czym tak
właściwie jest bliskość w związku? Tak często powtarzane słowo, a jednak
traktowane jak powszedni frazes, w gruncie rzeczy bez głębszej, jakże ważnej
treści?
Trudno jest w jednym zdaniu opisać
bliskość. Według mojej definicji wywiedzionej z wieloletniej praktyki i
doświadczenia życiowego :
Bliskość to szeroko
rozumiane poczucie stałej potrzeby obcowania z partnerem przez
utrzymywanie więzi emocjonalnej (uczuciowej), intelektualnej, fizycznej
(współżycie seksualne) oraz ekonomicznej (prowadzenie gospodarstwa domowego).
– Potrzeba bliskości jest
według mnie pierwszym, koniecznym i najważniejszym warunkiem istnienia
stałego, zgodnego związku miłosnego dwojga ludzi. – Jest to podstawowa przesłanka,
dzięki której związek może przetrwać przez całe życie partnerów.
Brak bliskości w związku daje się zauważyć w kolejnych cechach jak brak zaufania, zła komunikacja między partnerami, no i samotność partnerki/ra/. W dłuższej perspektywie brak bliskości prowadzi do rozpadu związku i rozwodu w małżeństwie. Więcej o bliskości, na czym polega i jej przejawach w związku czytaj t u t a j .
Czy tym
złotym środkiem i panaceum na samotność może być przede wszystkim stała
bliskość drugiego, kochanego człowieka?
Dla mnie
tak. Dlatego też całe życie poszukiwałem kobiety, by stworzyć dobry związek, z wzajemną miłością, szczęśliwą
rodziną i dobrze wychowanymi dziećmi.
A dla Ciebie drogi czytelniku, jakie jest najlepsze lekarstwo na
samotność???
Podziel się swoim sposobem „walki” i wychodzenia z samotności,
tym doraźnym i tym na całkowite wyleczenie.
Kończę rozważania o samotności pozytywnym stwierdzeniem:
„ Każdy człowiek jako istota społeczna powinien dążyć do szczęścia żyjąc wśród ludzi, godnie i zgodnie, najlepiej najpierw we dwoje, następnie w rodzinie, wśród bliskich i wszystkich innych dobrych ludzi „
W ten sposób zaprzeczam domysłom jakobym w poprzednim artykule„
Dlaczego tak trudno jest zbudować drugi ( a już kolejny???) związek małżeński /partnerski/”
zniechęcał do wchodzenia w kolejny związek, sugerując lepsze życie w samotności.
Czy zatem w pierwszą weekendową majówkę w czasie pandemii i
lockdownu i mimo niesprzyjającej pogody, można będzie oderwać się od kłopotów,
zrelaksować się, odpocząć, poczuć chwile radości i doznać choć odrobinę
szczęścia?
Uwaga dla niektórych!
Nie dajcie się zwieść fałszywemu myśleniu: „ a lepiej
poleżę, poleniuchuję w domu i odpocznę?!
„ W domyśle z buteleczką piwa? ”
Tak! Można! Nawet w niezbyt sprzyjających warunkach
pogodowych!
A zależy to przede wszystkim od:
– aktualnego
stanu zdrowia;
–
pozytywnego nastawienia psychicznego;
– twórczej
wyobraźni, i…
– zmysłu
organizacyjnego każdego z nas.
Ach to nasze zdrowie, o
którym najczęściej dopiero myślimy, gdy go zabraknie!
Odkąd wyrwałem się z kleszczów śmiertelnego uścisku raka,
ZDROWIE
to dla mnie najważniejsza wartość życiowa!!! Po 7 latach niepewności i kryzysu, przez kolejne 15 lat i nadal, cieszę się zdrowiem i dbam o nie na co dzień.
Od tamtego czasu wiem na
100%, że najważniejszym środkiem i warunkiem dobrego życia jest zdrowie.
Dobrze wiem, doświadczając na
samym sobie, że bez dobrego zdrowia żaden, powtarzam, żaden człowiek na
świecie, nie dozna radości życia, a na pewno nie osiągnie swojego szczęścia.
Dlatego, przestrzegam wszystkich tych, którzy świadomie nie poddają się szczepieniu przeciwko Covid-19, starym sprawdzonym powiedzeniem:
„ dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie”.
Niestety wśród nas Polaków
ta liczba, przeciwników szczepienia, wg ostatnich badań wynosi prawie 25%. W marcowym sondażu
24,6 proc. respondentów przyznało, że nie chce się szczepić, a dalszych 14,1 proc. uznało, że jest im to obojętne.
Jeżeli zatem
nie zmogła Cię choroba, mocno pragniesz czegoś dobrego, o czym marzysz
zamknięty w domu, zbierz siły, i bierz się do działania, już teraz przed
weekendem i nie tylko majowym!
Aby nie być gołosłownym,
ja tak robię w każdy weekend!
Skoro zdrowie mi i bliskim
dopisuje, mamy odpowiednie nastawienie psychiczne do wypoczynku poza domem, to
czas na planowanie i uruchomienie wyobraźni:
Gdzie i w
jaki sposób chcę, chcemy wypoczywać?
1 – nad wodą-morzem, jeziorem, rzeką, zbiornikiem wodnym, stawem;
2 – w górach, lasach, parku, ciekawych miejscach, czy ukrytych zakątkach;
3 – w ogrodzie, na działce , w domku letniskowym, namiocie, czy bezpiecznej agroturystyce;
4 – na wycieczce rowerowej, samochodowej,
pieszej, czy na spacerach;
5 – interesuje Cię zwiedzanie czego dotąd
niepoznanego, ciekawostek , czy pochłanianie widoków pięknej natury;
6 -a może spotkanie w gronie najbliższej
rodziny, najlepiej na łonie natury, może
grill, z zachowaniem warunków sanitarnych;
Trzeba
wybrać! Mała narada z bliskimi i teraz czas na wykazanie się zdolnościami organizatorskimi:
2 – wyżywienie, przygotowanie
zamówienie, i. t. p.;
3 – czy nocleg poza domem,
gdzie? Przygotować, zamówić;
4 – ubiór i inne wyposażenie;
5 – trasa, ustalenie
terminów,
6 – niezbędne środki
finansowe.
A po ustaleniach, decyzji
i przygotowaniach, z przyjemnością życzę
należnego wypoczynku na łonie natury, psychicznego i fizycznego relaksu i
radosnego spędzenia czasu.
Przede wszystkim życzę
powrotu do normalnego, dobrego życia, na drodze do swojego szczęścia!
No dobrze, a
co z „majówką” jak będzie „ brzydka” pogoda i (lub) padał deszcz?
Podobnie jak w przypadku
organizowania „majówki „ na powietrzu, w terenie, ważne są te same cztery warunki, a więc:
– aktualny stan zdrowia;
– pozytywne
nastawienie psychiczne;
– twórcza
wyobraźnia,
– zmysł
organizacyjny każdego z nas.
No może dodałbym jeszcze
jeden:
– nie
powinien to być taki sam sposób spędzenia wolnego czasu w domu jak każdego dnia
roboczego!
Najlepiej,
by wszyscy członkowie rodziny odbyli „ panelową burzę mózgów „ i wspólnie
wymyślili innowacyjny sposób spędzenia „majówki „ , unikając brzydkiej lub
deszczowej pogody.
Stosunkowo łatwiej przyjdą
pomysły na majówkę w niepogodę posiadaczom samochodów osobowych. Szczególnie
tym, którzy lubią cieszyć się widokami natury wprost z pojazdu, bądź z
osłoniętych miejsc. Dla nich ważna jest znajomość i wybór ciekawych miejsc i
widoków.
Również łatwiej będzie tym,
którzy mogą zorganizować piknik lub grilla w dostępnych miejscach z
zadaszeniem.
Ci zaś, którzy skazani
zostaną na majówkę w domu, zapewne czeka większy wysiłek umysłowy i nieco
więcej wyobraźni na pomysły.
Ot choćby takich jak: kino
domowe ale na przykład z filmów rodzinnych, zdjęć, ze wspomnieniami, także
oglądanie albumów ze zdjęciami, pamiątek i innych precjozów rodzinnych.
W zależności od wieku
członków rodziny, dobrym spędzeniem majówki mogą być gry, zagadki i rozrywki
umysłowe, najlepiej kreatywne, np.: kto ułoży najwięcej rzeczowników z jednego
podanego wyrazu;
Nie polecam gier
hazardowych, które zamiast relaksu, zabawy i luzu, mogą dostarczyć nerwów, a
nawet stresu, szczególnie przy równoczesnym „zabarwieniu” alkoholowym.
Kochani, sam
fakt podjęcia się przygotowania dobrego wypoczynku, relaksu i radosnej rozrywki,
już sam w sobie da każdemu z nas zadowolenie, szczególnie, gdy robimy to dla
bliskich, których kochamy.
Zatem do
dzieła! Wykorzystajmy ten czas na dobrą majówkę, bez względu na pogodę, ale ze
względu na naszą walkę z pandemią i nudą!!!
Idą
kolejne Święta w czasach pandemii. Jest znowu lockdown i powinniśmy świętować
religijne tradycje wielkanocne w domach.
Polacy to w większości chrześcijanie, a więc tradycyjnie „muszą” iść do kościoła, by spełnić swój religijny
obowiązek, a „przy okazji” pomodlić się o zdrowie.
A może
nadszedł już czas, by właśnie teraz, w Święta Wielkanocne, zamiast się modlić w
kościołach, narażając swoje życie i innych, wziąć się w garść, postanowić i
zacząć mądrze realizować swoje życie.
Przecież, moje zdrowie i życie zależy głównie ode mnie! Zatem od dziś biorę je w swoje ręce!!!
Czy to takie trudne?!
Kilka
dni temu, zmarznięty i zmęczony,
wróciłem późno z działki od razu na obiadokolację. Z ogromną satysfakcją, z
zaplanowanej na dziś i wykonanej pracy, poinformowałem partnerkę, że właśnie
skończyłem montować drewnianą konstrukcję tunelu foliowego.
„To będzie
budowla na co najmniej 10 lat, z płodozmianem na pomidory, ogórki i inne
warzywa”- oznajmiłem z zadowoleniem.
„Na tak długo naprzód planujesz nawet to co
robisz na działce ?! – spytała przekornie i z pewnym zdziwieniem.
„Nie mogę
doczekać się, aby zrealizować nasze plany na działce, szczególnie teraz w
czasie trzeciej fali pandemii koronawirusa.
„Oprócz
pomidorów w tunelu, obok posadzimy
ogórki w uprawie pionowej. Przesadzimy młodą śliwę z twojego ogrodu do mojego.
A po
zbiorach z działki, skończą się ograniczenia związane z pandemią i zaczniemy
podróżować, najpierw weekendowo a później relaksowo na dłużej w wybranych
miejscach w kraju” – optymistycznie przypomniałem jej co wcześniej wspólnie
zaplanowaliśmy.
Ponieważ w poprzednim pościepisałem o cechach narodowych Polaków, przypomniałem sobie, że jedną z „polskich”, negatywnych cech jest chaos organizacyjny, brak planowania i wytrwałości w realizacji długofalowych celów, zadań.
Jakby
ewidentnym odbiciem i potwierdzeniem tej smutnej prawdy jest aktualny stan
walki z pandemia koronowirusa w Polsce. Ogromny
chaos organizacyjny widać od dawna w zarządzaniu kryzysem przez nasze władze.
Niewiele
dają publiczne przeprosiny za popełniane błędy w obliczu kryzysu, który dotyka
indywidualnie każdego z nas.
I nie jest
to moja ocena i złośliwe stwierdzenie
ludzi z opozycji politycznej, lecz autorytetów i fachowców, kompetentnych w
dziedzinie ochrony zdrowia, w tym ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Ja jednak
jestem realnym optymistą, który z racji zawodowej musi racjonalnie oceniać
sytuację dziś i planować lepszą przyszłość na jutro.
Po pierwsze, wspólnie z partnerką, jak tylko mogliśmy najszybciej, zaszczepiliśmy się już dwukrotną dawką. Za siebie mogę powiedzieć, że w moim wieku, tryskam zdrowiem!!! A to przede wszystkim dlatego, że od dawna stosuję planowo wyznaczone sobie zasady zdrowotne i „złote środki”, o których pisałem w lutym 2020 roku, jeszcze nic nie wiedząc o nadchodzącej pandemii / patrz: Moje, sprawdzone sposoby na ZDROWIE/.
Po drugie, do dzisiaj chwalę się swoim dorosłym dzieciom, że zastosowana przeze
mnie, kilkanaście lat temu, sprawdzona naukowo „kuracja” Citroseptem” –
wyciągiem z grejfruta, uodporniła mnie na grypę, jakiekolwiek przeziębienia,
katary i nie choruje na nie od tamtego czasu. Wiem, że nawet oni przez długi
czas słuchali mnie z niedowierzaniem, ale dziś widzą, że „kuracja Citroseptem”
działa na mnie już tyle lat. Co oczywiście nie przeszkadza mi, planowo i
systematycznie, nadal stosować moje
zasady zdrowotne z pozytywnymi efektami.
Po trzecie, dużo czytam, a ostatnio sprawdzam wszelkie informacje dotyczące pandemii
koronowirusa i choroby Covid 19 i
weryfikuję ich zgodność z
rzeczywistością i naukową prawdą.
Nie daję się zwieść fałszywym informacjom, tzw.” mądrym Polakom
-wszystkowiedzącym”, pseudonaukowcom, „znachorom”, wierząc naukowym
autorytetom, mądrym-kompetentnym i doświadczonym autorytetom.
Po czwarte, wierząc fachowcom i autorytetom, przyjmuję do wiadomości i planowania
życia na „jutro” prognozowanie, że:
– po zaszczepieniu określonej ilości ludzi w danym kraju, osiągnięta
zostanie tzw, „odporność stadna” czyli populacyjna. Według twierdzeń naukowców
Światowej Organizacji Zdrowia, w przypadku koronawirusa, mieści się ona w
granicach 60 – 70% . Natomiast prognozy fachowców z Komisji Europejskiej
przewidują, że poszczególne kraje unii zaczną odzyskiwać odporność populacyjną
w miesiącu lipcu – sierpniu 2021 roku.
– Polska i Polacy, w zależności od sprawności organizacyjnej szczepień i
dostaw szczepionek w ramach wsparcia Unii Europejskiej, swoja odporność
populacyjną mogą osiągnąć w miesiącach sierpień-wrzesień 2021 roku;