?>

Jak ważna jest w życiu każdego człowieka rodzina!? Spróbujmy wspólnie znaleźć praktyczne odpowiedzi.

Na początek uściślijmy jaką rodzinę mamy na myśli, wobec wielu znaczeń podmiotowych, aby zaprzeczyć znanemu powiedzeniu, że „ z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach”.

Po pierwsze, ten slogan ma odniesienie do spraw finansowych pomiędzy członkami rodziny i to z reguły dalszymi i nie należy go mieszać z pozytywnymi aspektami, dobrej podstawowej komórki społecznej. I po drugie, właśnie ta podstawowa komórka, od której zależy istnienie ludzkości na Ziemi, składa się z co najmniej troje osób, matki, ojca i dziecka /dzieci/. I o takiej rodzinie będziemy mówić dalej.

W tym miejscu ważna, uwaga. Dla prawdziwego szczęścia rodziny nie ma istotnego znaczenia czy opiera się ona na formalnym związku małżeńskim, czy  jest nieformalnym, ale trwałym związkiem. Prawdą zaś jest, że nasze Państwo, w art. 18 Konstytucji zapewnia ochronę rodzinie opartej na małżeństwie. Czy słusznie? Czas pokaże. Moim zdaniem ten zapis ulegnie zmianie wraz ze wzrostem znaczenia i powszechności innej formy rodziny niż opartej na formalnym małżeństwie.

A teraz do istoty, czy do osiągnięcia szczęścia trzeba zakładać rodzinę, jako stały i trwały związek i pielęgnować ją do końca naturalnego istnienia?

Można ogólnie odpowiedzieć, że żaden człowiek nie osiągnie prawdziwego szczęścia, bez rodziny. I o tym szerzej piszę w książce: „Jak żyć aby osiągnąć prawdziwe szczęście, proste i praktyczne odpowiedzi na pytania wzięte z życia”

Polski, potwierdzający to stwierdzenie fakt, to wyniki badań CBOS ze stycznia 2019 roku. 80 % Polaków / najwięcej / wskazało, że szczęście rodzinne niezmiennie zajmuje pierwsze miejsce na liście najważniejszych wartości. Dla podkreślenia wagi tego faktu dodam, ze zdrowie, znajdujące się na drugim miejscu, wskazało znacznie mniej Polaków, bo 55%.

Stąd możemy od razu postawić generalny wniosek praktyczny dla młodych, zakochanych, narzeczonych.

Szczęście rodzinne winno być najważniejszym celem każdego młodego człowieka od samego początku formułowania swoich celów życiowych i sensu życia.

Ale…?! Trzeba z rozmysłem szukać partnera, rozważnie podejmować decyzje o wchodzeniu w stały związek, aby założona rodzina była trwała, twórcza, mogła dobrze wychować i odpowiednio wykształcić dziecko /dzieci/ i była rzeczywiście szczęśliwa. Czyli aby wszyscy jej członkowie mogli osiągać w niej wspólne i osobiste spełnienie, realizować marzenia i cele życiowe. Ten czas na poszukiwanie i dobór partnera moim zdaniem, jest najważniejszym okresem życia decydującym o przyszłości własnej, partnera i dziecka /dzieci/.

Wobec tego jakie są konkretne i osobiste, pozytywne skutki życia w rodzinie na drodze do pełni szczęścia?  Oczywiście w rodzinie dobrej.

My ich tak naprawdę na co dzień nie zauważamy i nie doceniamy, szczególnie wówczas kiedy żyjemy  w normalnej, spokojnej rodzinie. Kiedy się sprzeczamy,  kłócimy, przeżywamy konflikty i kryzysy, a emocje nie pozwalają nam rozważnie myśleć i doceniać to, że ją mamy i że ona jest nam niezbędna do życia. Wartość rodziny doceniamy dopiero wtedy, kiedy ją utracimy lub dłużej nie posiadamy.

Spójrzmy tylko na znaczenie rodziny w aspekcie zaspakajania najważniejszych potrzeb życiowych. Gdzie człowiek znajdzie większe bezpieczeństwo niż w domu rodzinnym? Kto może i ma obowiązek pomagać i wspierać bliźniego jak nie członek rodziny? Jak najpewniej i najłatwiej zapewnić człowiekowi wikt i opierunek, jak nie w rodzinie? Kto otoczy opieką osobę chorą, niepełnosprawną, starszą, jak nie członkowie rodziny?

To nie są tylko banały, niech powiedzą Ci co doznali samotności, spytajcie się starszych osób pozostawionych w samotności przez dzieci? Zbyt często  miałem w praktyce do czynienia z takimi ludźmi i wiem co to dla nich znaczyło, jak strasznie i ciężko to przeżywali.

Co to znaczy ciepło domowego ogniska wiedzą dobrze Ci, którzy wracają do rodzinnego domu po długiej rozłące. Marynarze, pracownicy delegowani, no i wszyscy Ci, którzy w pogoni za środkami do dobrego życia wyjechali do pracy za granicę…

Jak bardzo pragną mieć dziecko do pełni szczęścia rodzinnego partnerzy małżeństwa lub stałego związku, którzy napotykają trudności lub nie mają szans na własne. A nasze władze, o dziwo, wbrew prawu każdego człowieka do szczęścia, likwidują finansowanie in vitro. I z drugiej strony, nie muszę nawet przypominać o czym marzą samotne matki z dziećmi, czy samotni mężczyźni wychowujący dzieci, jak nie o pełnej rodzinie.

Od kogo zależy dobre wychowanie i odpowiednie wykształcenie dziecka, jak nie od matki i ojca tworzących pełną, dobrą, zgodną i „mądrą” rodzinę.

Kto najbardziej cierpi w rodzinie niepełnej jak nie dziecko? Jak trudno wychowywać dziecko w takiej rodzinie, albo w rodzinie patchworkowej?

Tymczasem w naszym kraju na około 193 000 zawieranych małżeństw rocznie, wciąż rozwodzi się przeciętnie 65.000 małżeństw, to jest prawie 34 %.

Jeżeli do tego dodam, że obok zdrady małżeńskiej najczęstszą przyczyną rozwodów jest tak zwana „niezgodność charakterów”, to aż ciśnie się pytanie związane z moim apelem o rozwagę zawartym wyżej, czy nie za szybko i za pochopnie podejmujemy decyzję o założeniu rodziny?

Jeżeli zaś podejmujemy tę najważniejsza decyzje życiową, to róbmy wszystko aby nasza rodzina była szczęśliwa dla nas samych i dla naszych dzieci.

Niech żadna chwila zapomnienia, zbędny kieliszek alkoholu, kłótnia, konflikt, kryzys, nie zniszczy tego, o czym marzy prawie każdy człowiek na drodze do swojego szczęścia.

Bronisław


Jak pielęgnować pozytywne emocje w związku?

Jednym z najprostszych sposobów jak pielęgnować miłość w związku, jak przywrócić radość, siły witalne, energię do radosnego życia, jest powrót choć na krótko, do szczęśliwych miejsc i wspomnień  z nimi związanych.

Właśnie nadarza się sprzyjająca okazja – Majówka. Prawie każdy Polak, ma kilka dni na odpoczynek w pracy i w związku z tym nadszedł dobry czas dla tych, którzy przeżywają jakieś kłopoty, kryzysy w życiu, w pracy, w miłości, w małżeństwie i inne.

Jakie to ważne by wolne chwile przeznaczyć na podreperowanie stanu zdrowia pod względem fizycznym i psychicznym, w tym szczególnie na naładowanie pozytywnych uczuć i emocji, we właściwym okresie życia, wiem doskonale po samym sobie.

Prawie zawsze odkładałem odpoczynek i regenerację sił na później, bo praca była dla mnie najważniejsza. Dopiero po wielu latach, kiedy spotkałem dawną platoniczną miłość i postanowiliśmy być razem, zacząłem zwiedzać Świat i Polskę.

Najpierw była podróż poślubna, którą rozpoczęliśmy od Tropical Islands – „ tropikalnej wyspy” koło Berlina, gdzie  w namiocie spędziliśmy kolejną noc poślubną. Przepiękne wrażenia, żywe obrazy natury, choć w środku nieco za gorąco jak na koniec kwietnia. 

Drugim etapem podróży było Zakopane. Tutaj radosne i przyjemne chwile połączyliśmy z naszą polską kulturą. Zwiedziliśmy Muzeum Tatrzańskie Cmentarz Zasłużonych,  na Pęksowym Brzyzku  z Makuszyńskim, Witkiewiczem, Orkanem, Przerwą-Tetmajerem. Oczywiście po trudach oczekiwania byliśmy na Kasprowym Wierchu i Gubałówce Na Krupówkach upatrzyliśmy kawiarnię z najlepszą kawą mrożoną w Zakopanem.  

Później jeździliśmy po kraju i poszukiwaliśmy miejsc, w których podawano nam zawsze (!?) najlepszą kawę mrożoną. Rzeczywiście według nas najlepszą znaleźliśmy w Przemyślu w Cukierni Fiore.

A pro po, podróż poślubną zakończyliśmy poszukiwaniem członków mojego rodu Kulczyckich, słynących ze światowych zbiorów dywanów zgromadzonych na Wawelu i  w Muzeum w Zakopanem. Włodzimierz Kulczycki, koneser dywanów, rektor Uniwersytetu Lwowskiego, wraz z żoną Ludwiką, krewną Marii Curie Skłodowskiej, oraz synem Jerzym zostali pochowani w piramidzie w Międzybrodziu koło Sanoka.

I dalej, wraz z nowym, małżeńskim życiem rozpoczęliśmy nasze, nieco spóźnione, poznawanie Świata. W pierwszej kolejności odwiedziliśmy najpiękniejsze stolice i miasta Europy.

 Z młodzieńczą ciekawością zakochanych podglądaliśmy prostytutki na czerwonych ulicach, przy czerwonych latarniach Amsterdamu, dziś już zakazanych dla turystów. Żonie bardziej otwierały się oczy kiedy w Coster Diamonds  w Amsterdamie oglądała na żywo kunszt szlifierzy diamentów.

Paryż przeżywaliśmy płynąc Sekwaną, spoglądając z Wieży Eiffla, podziwiając skarby Luwru. Kiedy zwiedzaliśmy katedrę Notre Dame, na pamiątkę kupiłem symboliczną monetę, nie przypuszczając nigdy, że tak wielki pomnik- zabytek światowy, ogarnie pożar z powodu zwarcia instalacji elektrycznej lub niedopałku papierosa, a więc tak czy inaczej z ludzkiego niedbalstwa. Żona jak to kobieta, musiała coś kupić z ciuchów na Polach Elizejskich. Na koniec na Montmarcie smakowaliśmy francuską zupę cebulową, która podała nam kelnerka-Polka.

Później był Rzym, no cóż, trudno było oderwać oczu od największych i najstarszych zabytków kultury antycznej. By nie zgubić się, trzymając się za ręce, podziwialiśmy potężne Koloseum, grobowce Panteonu z Rafaelem Santi, czy wysokość Kaplicy Sykstyńskiej. Żonie szczególnie utkwiły w pamięci filmowe Schody Hiszpańskie i Fontanna di Trevi, obok której jedliśmy niezbyt dobrą, chociaż markową włoską pizzę Margerita.

Ale za to w Neapolu, jedliśmy znakomitą pizzę, z zachwytu pobrudziłem nią koszulę. Zresztą jak głosi historia, to właśnie Neapol jest stolicą włoskiej pizzy. Neapol przywitał nas miłosną scenką całujących się namiętnie dwóch młodzieńców na środku  słynnego Placu Królewskiego.

Mówiąc szczerze sam Neapol nie zachwycił nas, choćby ze względu na widoczne w centrum śmieci.

 Natomiast byliśmy zauroczenie Capri. Ta piękna, górzysta wyspa, zadziwia turystów swoimi ogrodami, domkami wiszącymi na skałach, w tym domkiem Brigitte Bardott z filmu „Pogarda”. Mimo, że nadmorskiego piasku i plaży  tam nie uświadczysz, przepięknie lśnią w promieniach słońca turkusowe fale morza w „Lazurowej grocie Azzurra”.  Capri to raj dla oka, duszy i serca, w przeciwieństwie do horrendalnie wysokich cen markowych towarów w luksusowych sklepikach.

W Wenecji jak przystoi parze zakochanych, kołysaliśmy się w gondoli, płynąc kanałem Grande. We Florencji, Padwie i Pizzie podziwialiśmy dzieła kultury starorzymskiej, zaś w Pompejach skutki tragedii wybuchu Wezuwiusza.

Każde piękne chwile, głęboko przeżyte zawsze łączą i bardziej zbliżają ludzi. Szczególnie gdy znajdują się w okresie budowy i rozwoju związku miłosnego czy już małżeńskiego, zarówno wtedy, kiedy przeżywamy je za granicą czy w naszej Ojczyźnie.

Bowiem nasz kraj ma wiele miejsc, których zwiedzanie potęguje uczucia i emocje oraz  wzmacnia rodzące się lub odradzające się ponownie więzi.

Niezwykle sentymentalnie wspominam Kazimierz Dolny, spacery z żona nad Wisłą, wieczory w ogródkach na rynku przy starej studni oraz przejście przez Korzeniowy Wąwóz.

Do dziś pamiętam przeciskanie się pomiędzy skałami w Górach Stołowych z wypoczynkiem w Kudowie Zdroju i wypadami do kopalni złota w Złotym Stoku. Podobnie jak szum wodospadu Kamieńczyka w Sudetach koło Szklarskiej Poręby.

Na słoneczną Majówkę polecam bliską  mi Dolinę Charlotty między Słupskiem a Ustką, z licznymi atrakcjami i świetną kuchnią.

 Pamiętam przyjemny i „ smaczny” weekend w Arkadii i Nieborowie, wieczór z tańcami w Palmiarni w Zielonej Górze i polskie znakomite wino w pobliskiej Winnicy Julia.

Nasze życie toczy się w wielu pięknych, szczęśliwych miejscach, ale także takich, do których nie chcemy i nie powinniśmy wracać. Korzystajmy z tych najszczęśliwszych i najpiękniejszych. Będąc w nich, choćby w weekend lub jak teraz w Majówkę, czerpmy radość, zadowolenie, najlepiej w bliskości z ukochaną osobą, Później, kiedy czasem zabraknie energii życiowej, ogarnie nas smutek czy negatywne myślenie, warto wrócić do tych najszczęśliwszych miejsc i przeżyć.

Bronisław


Wszyscy mają równe prawo do szczęśliwego życia! Lesbijki, geje, biseksualiści, transseksualiści i transgenderyści też ?!

To stwierdzenie w pierwszym zdaniu wydaje się być „ oczywistą oczywistością”,  dla wszystkich ludzi, czyli prawdą obiektywną. To drugie stwierdzenie, w naszym kraju, jeszcze nie jest tak oczywistą prawdą.

          Ponad połowa Polaków traktuje homoseksualizm jako odstępstwo od normy, które należy tolerować, natomiast co czwarty badany uważa, że nie powinno się go tolerować – wynika z badania CBOS przeprowadzonego w listopadzie 2017 roku.

           Polska prawda jak rodacy życzą szczęścia osobom nie heteroseksualnym, wyszła niczym szydło z worka  za sprawą władz Warszawy, ściślej odpowiedzialnego organu jakim jest Prezydent Rafał Trzaskowski, a następnie w odzewie, Prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. I znowu  rozpoczęło się  polskie piekiełko od polityków, wybranych przez nas jako najlepszych reprezentantów naszych praw i interesów.

Polacy zostali przez nich wtrąceni do „ czyśćca” !

Za szybko wszyscy chcą iść do szczęścia niebieskiego ?! Dla kogo to piekiełko jest potrzebne i w jaki celu? 

Spróbuję to trochę rozwikłać. Najpierw krótko, jak to się zaczęło?

Już było w miarę cicho i spokojnie, społeczeństwo i elity polityczne w Polsce, w ślad za ” postępowym zachodem”, jak gdyby ze spokojem i milczącą na zewnątrz akceptacją, przyjmowało co róż to nowe, publiczne coming-outy naszych rodaków, znanych, szanowanych, poważanych, ze wszystkich sfer życia.

Jak sięgam pamięcią, przypomnę tylko kilka nazwisk, oczywiście w dobrej wierze, znaczeniu i celu. Pierwsi i chyba najodważniejsi to: Jacek Poniedziałek, Tomasz Raczek, Michał Piróg,  Tomasz Jacyków,  a potem coraz śmielej i młodsi:  Radek Pestka, Maciej Zień, Nick Sinckler, Łukasz Jemioł, Kasia Adamik. No i kilku polityków: Marek Barbasiewicz, Robert Biedroń  i Krzysztof Śmiszek, Paweł Rabiej, Krystian Legierski.

Niektórzy zaściankowi „ patrioci Polacy”, oczywiście w zamkniętych kręgach, ze zgorszeniem kiwali głowami, ale pozytywna świadomość społeczeństwa jednak rosła.

Podaję przykłady. Robert Biedroń zostaje prezydentem Słupska i to ze znaczną przewagą nad konkurentami. Paweł Rabiej startuje na prezydenta Warszawy, zostaje wiceprezydentem. Coraz więcej Polaków ze zrozumieniem i normalnością akceptuje celebrytów, osoby LGBT.

Za sprawą Anji Rubik w przestrzeni publicznej pojawił się nowy mainstream, edukacja seksualna.

To jest trudna sprawa dla Kościoła w Polsce, dla rządzących polityków/ i nie tylko/, a także dla dużej części społeczeństwa. Moim zdaniem wymaga czasu na edukację społeczeństwa o konieczności edukacji seksualnej, bo ona jest niestety jeszcze tabu. Po jakimś czasie wydawało się, że problem edukacji seksualnej nieco ostygł, podobnie jak LGBT.

 Na plan pierwszy wyskoczyły nowe głośne publicznie sprawy i tematy. Nagrania Kaczyńskiego w dotąd niewiarygodnej roli biznesmena, cykl wyborów do parlamentu europejskiego, a następnie do polskiego. Ostatnio doszły żądania nauczycieli podwyżki o 1000 zł, zmodyfikowane ostatnio na 30% płacy,  rozłożonej w czasie na dwa razy po 15 %.

I tu nagle, tak uważam, Rafał Trzaskowski, niedawno wybrany Prezydent Warszawy, 18 lutego 2019 roku podpisuje Deklarację pod tytułem „ Warszawska Polityka miejska na rzecz społeczności LGBT+”.

Moim zdaniem to jest jednak błąd taktyczny, zły czas do takiej deklaracji, mimo słuszności merytorycznej  treści zawartej w deklaracji.

Po pierwsze jest to „ woda na młyn” dla partii rządzącej i dla samego Kaczyńskiego, aby można było” podpuścić i podjudzić” konserwatywną i katolicką część społeczeństwa, która nie akceptuje osoby homoseksualne, do głosowania w wyborach przeciw Koalicji Europejskiej.

Po drugie, w dużym stopniu odwróciła ona uwagę tej części społeczeństwa od tarapatów Kaczyńskiego związanych z taśmami.

Po trzecie, generalnie „ Deklaracja”  stała się tematem zastępczym, dla wszystkich aktualnych problemów partii rządzącej. Wystarczy co jakiś czas dolać oliwy do podpalonej przez Kaczyńskiego deklaracji. I tak też robi Prezes na konwencjach partyjnych PIS, oraz posłuszni wykonawcy jego idei  szczęśliwego życia Polaków. Najświeższy przykład to wypowiedż posłanki Elżbiety Kruk, nota bene kandydatki do Europarlamentu: „Ja myślę, że Polska będzie regionem wolnym od LGBT”.

A teraz, odchodząc od politycznych aspektów Deklaracji na rzecz LGBT, kieruję kilka pytań, niekoniecznie retorycznych, do internautów zainteresowanych  ważnym problemem społecznym jakim jest sytuacja społeczna, prawna, i każda inna, naszych rodaków LGBT.

Najpierw do zastanowienia przytoczę przykład z pewnego procesu rozwodowego, w którym byłem pełnomocnikiem jednej ze stron.

Załamana mężatka, matka kilkuletniego chłopczyka zwróciła się do mojej kancelarii o pomoc prawną, co ma robić bo ujawniła, że mąż jest gejem.

Jest prawie pewna, że dłużej nie wytrzyma w związku, mimo iż mąż jest dobrym człowiekiem, a przede wszystkim dobrym ojcem. Tak właściwie była już po rozmowach z mężem i przyszła bo chce wnieść pozew o rozwód, ale tak by sprawa nie wyszła na jaw.

 Ale o tym czy i jak wspólnie rozwiązaliśmy problem za chwilę, by nie sugerować podpowiedzi na postawione pytania w kwestii sytuacji osób LGBT w Polsce.

Skoro już wiemy, że w naszym kraju, jak na całym świecie, są osoby nie heteroseksualne i co raz więcej z nich „ ośmiela się” żyć pośród nas jak każdy Obywatel RP, to:

 Czy nie jest już czas na to, by  władze, ustawodawcza i wykonawcza, a także środki masowego przekazu, przyjęły do wiadomości jako oczywistość fakt istnienia i życia osób LGBT, a następnie przystąpiły do rozmów mających na celu zrównywanie ich praw obywatelskich?

Powtarzam najpierw do rozmów, a nie od razu do jednostronnych deklaracji.

Moim zdaniem, każda lesbijka, gej, biseksualista, transseksualista i transgenderysta, musi mieć równe prawa do pełni szczęśliwego życia. Każdy z nich ma prawo dążyć do swojego szczęścia, wybierając takie wartości, jakie uzna za najważniejsze dla siebie, a nie te, które narzuci państwo, Kościół,  inne organizacje czy inni ludzie.

Pojawiająca się argumentacja, że na przeszkodzie stoi polskie prawo, Konstytucja i ustawy, jest nie do przyjęcia. Prawo jest dla ludzi,  a nie odwrotnie. To ludzie tworzą prawo.

Teraz stawiam drugie pytanie, adresowane do nas, wszystkich Polaków, bez żadnych podziałów:

Czy nie czas pójść do przodu, z duchem czasu, postępu, wzrostem świadomości i wiedzy, przestać żyć mitami o osobach homoseksualnych, często karmionymi także przez Kościół?

To pytanie zadaję także dlatego, że to ostatnie stwierdzenie o rozpowszechnianych mitach przez Kościół miało istotne znaczenie w sprawie o rozwód mojej klientki.

Strach co powiedzą ludzie w jej parafii, że wyszła za mąż za „pedała”, że ma z nim dziecko, przeważył nawet nad proponowaną przeze mnie próbą sprawdzenia możliwości kontynuowania związku dla dobra dziecka. Tym bardziej, że w mojej obecności mąż przedstawiał dowody miłości do dziecka, do niej. Wyrażał wolę nieujawniania swojej orientacji, odczuwanej bardziej psychicznie niż fizycznie. Niestety, górę wzięła skażona psychika wiernej katoliczki. Mąż wyraził zgodę na rozwód, z powodu t.zw. „ niezgodności charakterów „. Sąd wydał wyrok, rozwód bez orzekania o winie. Nikt nie dowiedział się o rzeczywistej przyczynie. Nie słyszałem także o coming-oucie tego zagubionego człowieka.

Życzyłem mu i nadal życzę osiągnięcia swojego szczęścia, tak jak każdemu Polakowi i każdemu obywatelowi naszego Świata. Wszyscy powinniśmy mieć prawo do pełni życia, czyli prawdziwego szczęścia

Bronisław