?>

Spójrzmy na życie na Ziemi „ z góry”. Gdzie jesteś Ty zwykły człowieku ?!

Pierwszy Polski satelita „EagleEye” już jest na orbicie Ziemi!!! No to lecimy z nim i patrzymy „ z góry” na nasz ziemski „ Świat ”

Tak szczerze mówiąc, raczej rzadko, a często w ogóle „zwykły „ człowiek nie zastanawia się jak wygląda i żyje nasza Ziemia jako planeta we Wszechświecie?!
A jaka jest jej przyszłość oraz co na niej czeka ludzkość, chyba jeszcze rzadziej?
No to zobaczmy teraz co widzimy na naszej planecie Ziemia właśnie „ z góry” !
Myślę, że warto, aby każdy z nas, z własnego punktu widzenia, spojrzał co jego, dzieci, wnuków i pra… pra.. wnuków może czekać na naszej planecie Ziemi?!

Ziemia – trzecia, licząc od Słońca, oraz piąta pod względem wielkości planeta Układu Słonecznego.
Pod względem średnicy, masy i gęstości jest to największa planeta skalista Układu Słonecznego. Ziemia jest jedynym znanym miejscem we Wszechświecie, w którym występuje życie i jest zamieszkana przez miliony gatunków, w tym przez człowieka.
***
Ludzkość – kwintesencja ziemskiej cywilizacji

                          Jest nas już (!) ponad 8 miliardów.

Liczbę wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek żyli na Ziemi, w roku 2011 oszacowano na 108 miliardów.
W 2020 roku kobiety stanowiły 49,6 proc. wszystkich mieszkańców Ziemi, wynika z danych Banku Światowego. W Bahrajnie przedstawicielki płci żeńskiej stanowią zaledwie 35,3 proc. całego społeczeństwa.
W ciągu roku na świecie rodzi się około 131 mln dzieci i w tym samym czasie umiera 55 mln osób, co daje średni przyrost 76 mln osób rocznie.
W 2015 najwięcej ludzi zamieszkiwało Azję (ok. 4,31 mld, następnie Afrykę (ok. 1,15 mld), Europę (ok. 745 mln), Amerykę Łacińską (ok. 617 mln), Amerykę Północną (ok. 356 mln, bez Ameryki Środkowej i Karaibów) i Oceanię (ok. 37 mln).

               Istnieje znaczne zróżnicowanie w zakresie długości życia na całym świecie, głównie za sprawą różnic w zakresie dostępu do opieki zdrowotnej i w wyżywieniu danej części świata. I tak: 

Najdłużej może żyć ludność w takich krajach jak Monako, San Marino, Singapur, Japonia, bo aż w granicach 85-90 lat. Najkrócej w Czadzie, Gwinei Bissau, Afganistanie, bo zaledwie w granicach 50 lat. W Polsce oczekiwana długość życia kształtuje się na poziomie 78lat. Patrz: Oczekiwana dalsza długość życia dla noworodków w poszczególnych krajach świata (dane The World Factbook z 2018 roku)
***
Co złego widzimy na naszej Planecie ?

Ubóstwo na świecie
Obecnie na Ziemi żyje 633 mln osób w ubóstwie to jest 8% populacji, mając dziennie do dyspozycji co najwyżej 1,90 USD, stanowiące międzynarodową granicę ubóstwa.

Ponad 50% najbiedniejszych stanowią mieszkańcy Afryki Subsaharyjskiej. Odsetek mieszkańców Polski zagrożonych ubóstwem (po uwzględnieniu w ich dochodach transferów społecznych) obniżył się od 2010 r. z blisko 18% do 15%.

Bezdomność

Według danych opracowanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych, szacuje się, że:
Na całym świecie jest co najmniej 150 milionów osób bezdomnych.
Liczba osób w kryzysie bezdomności w Polsce, na miesiąc badania luty 2024 r, wynosi 31 042 osób, w tym 80% to mężczyźni (24 880 osoby), a 20% to kobiety (6162 osoby). Ponadto, osoby poniżej 18 roku życia stanowią 5% (1 524) ogólnej liczby osób w kryzysie bezdomności i wśród tych młodych osób proporcje wg płci rozkładają się po połowie.

Niepełnosprawność
Na świecie żyje ponad 650 milionów osób niepełnosprawnych.

W Polsce liczba osób niepełnosprawnych ogółem według stanu na dzień 31 marca 2021 r. wynosiła 5,4 mln. i stanowiła 14,3% ludności kraju wobec 12,2% w 2011 r. oraz 14,3% w 2002 r.

Bezrobocie
Stopa bezrobocia na świecie od kilkunastu lat wykazuje tendencję malejącą i obecnie jest na poziomie niecałych 5%.
Najwyższa na świecie stopa bezrobocia obecnie występuje w krajach Afryki Południowej ( Republika Południowej Afryki – 33,5 %) i basenu Morza Śródziemnego. Najniższa występuje natomiast w Singapurze – 2 %; Szwajcarii – 2,3 %, a także w krajach Zatoki Perskiej (ZEA, Bahrajn, Katar, Kuwejt).

Aktualnie w Polsce stopa bezrobocia na miesiąc czerwiec 2024 wynosiła 4,9 % i kształtuje się na poziomie wskaźnika średniej światowej 5%.

Zagrożenia życia na Ziemi
Oto lista 10 największych zagrożeń dla życia na Ziemi:
(wg National Geographic Polska)

  1. Zanieczyszczenie powietrza, szkodliwe emisje
  2. Odpady
  3. Wojny
  4. Wycieki
  5. Wycinanie lasów
  6. Niszczenie bioróżnorodności ( zróżnicowania ekosystemów, gatunków i genów na Ziemi lub w określonym siedlisku).
  7. Roztapiane się lodowców
  8. Martwe strefy w morzach (zbyt mało tlenu do wzrostu życia)
  9. Rozrost ludzkości
  10. Terroryzm
    Niektóre obszary naszej planety podatne są na skrajne zjawiska pogodowe, takie jak huragany, cyklony czy tajfuny. W innych miejscach mogą występować klęski żywiołowe, jak trzęsienia ziemi, osuwiska, tsunami, erupcje wulkaniczne, leje krasowe, susze, powodzie, zamiecie śnieżne lub pożary. Wiele stref lokalnych znajduje się pod wpływem spowodowanego przez człowieka zanieczyszczenia wody i powietrza, kwaśnego deszczu i substancji toksycznych, utraty roślinności (przez intensywny wypas, wylesianie i pustynnienie), zaniku dzikiej przyrody, degradacji i utraty gleby, erozji oraz rozprzestrzeniania się gatunków inwazyjnych.
    Najprawdopodobniej wywoływany działalnością ludzi wzrost emisji dwutlenku węgla jest główną przyczyną globalnego ocieplenia. Według prognoz, rosnąca temperatura powodować ma m.in. wzrost poziomu morza, cofanie się lodowców, topnienie lądolodów, nasilenie się ekstremalnych zjawisk pogodowych oraz zmiany w ilości i strukturze opadów atmosferycznych.
    Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (MISS) opublikował analizę, z której wynika, że:
    Obecnie na naszej Ziemi toczą się 183 konflikty zbrojne.
    Największy konflikt europejski od 1945 roku to wojna na Ukrainie.
    To także walki między Izraelem a Hamasem, które zwiększają prawdopodobieństwo rozlania się konfliktu na inne obszary Bliskiego Wschodu.
    Napięcia na Morzu Południowochińskim oraz trwające od kwietnia br. starcia w Sudanie, spowodowały śmierć tysięcy ludzi i doprowadziły do powstania sześciomilionowej masy uchodźców.
    Zintensyfikowały się konflikty w Mali i Burkinie Faso, a także wojna domowa w Birmie.
    W swojej analizie badacze Międzynarodowego Instytutu Spraw Strategicznych zauważają, że mnożą się tzw. niepaństwowe grupy zbrojne, a trwający kryzys klimatyczny przyczynia się tak do osłabiania mniej stabilnych państw, jak do wzmacniania pierwotnych przyczyn konfliktów. W Afryce załamują się władze centralne i wzrasta znaczenie grup islamistycznych, które intensyfikują konflikty w regionie.
    ***
    A co dobrego prześwituje „ z góry” na naszym Świecie?

    Tak wygląda dobrobyt (nie dobrostan) ludności świata

Jak zauważa w powyższym zestawieniu europejski urząd Eurostat, wśród 20 krajów na świecie z udziałem większym niż 1 proc. światowego PKB wyrażonego w PPS znalazło się 5 krajów UE: Niemcy (3,4 proc.), Francja (2,4 proc.), Włochy (1,9 proc.), Hiszpania (1,4 proc. ) i Polska (1,0 proc.). Łącznie przyczyniły się one do ok. 10,1 proc. światowego PKB.
Ale uwaga!!!
Musimy pamiętać, że współcześnie obiektywną, ekonomiczną miarą dobrobytu społecznego jest :
wartość dochodu narodowego brutto w przeliczeniu na 1 mieszkańca.
Co z tego wynika?
Przede wszystkim to, że wśród 8 miliardów ludzi na Świecie są „ ubodzy pracujący za niższe wynagrodzenie i bogaci o wysokich i bardzo wysokich dochodach.
O ubóstwie i bezrobociu była mowa wyżej, a teraz spójrzmy jak to jest z tymi bogatszymi?

Bogactwo wśród ludzi na Świecie
Według analizy firmy Henley & Partners, którą przytacza serwis rp.pl, obecnie na świecie żyje 28 tys. 420 osób, które dysponują aktywami o wartości co najmniej stu milionów dolarów, każdy. Oprócz nich znalazło się także 2350 miliarderów.

Dziesięciu najbogatszych ludzi świata (2023)
Pozycja Pozycja w 2022 Imię i nazwisko Majątek (mld USD) Państwo Branża i/lub przedsiębiorstwo
1 3 Bernard Arnault z rodziną 211 Francja LVMH

2 1 Elon Musk
180 Stany Zjednoczone Tesla, SpaceX

3 2 Jeff Bezos
114 Stany Zjednoczone Amazon.com

4 8 Larry Ellison
107 Stany Zjednoczone Oracle

5 5 Warren Buffett
106 Stany Zjednoczone Berkshire Hathaway

6 4 Bill Gates
104 Stany Zjednoczone Microsoft

7 Michael Bloomberg
94,5 Stany Zjednoczone Bloomberg LP

8 Carlos Slim Helú z rodziną 93 Meksyk Telmex, América Móvil, Grupo Carso(inne języki)

9 10 Mukesh Ambani
83,4 Indie Reliance Industries

10 9 Steve Ballmer
80,7 Stany Zjednoczone Microsoft
W zestawieniu nie są brane pod uwagę głowy państw oraz członkowie rodzin królewskich.
Obecnie w naszym kraju żyje ponad 43 tys. osób, które mogą pochwalić się co najmniej milionowym majątkiem.
Należy jednak pamiętać, że dobrobyt materialny ludzi, w tym każdego człowieka, w każdym miejscu naszej planety, nie świadczy o jego prawdziwym szczęściu i nie jest tożsamy z dobrostanem, o którym będzie mowa niżej.

Wiedza, wykształcenie i świadomość społeczna
• Najpierw spójrzmy na „ świecące wiedzą „ miejsca na naszej planecie Ziemia. To:
11 najlepiej „wykształconych” krajów na świecie
Światowe Forum Ekonomiczne, fundacja non-profit, stworzyło ranking krajów, które mają najlepiej wykształconych obywateli na świecie i dbają o oświatę. Wśród pierwszej jedenastki aż 7 państw jest ze Starego Kontynentu. Które kraje przodują?
1.Singapur
System edukacji w Singapurze jest najbardziej cenionym na świecie. Nazywany jest on „szybkowarem”, ponieważ uczniowie uczą się dużo, intensywnie, a system znany jest z surowych zasad. Jeśli chodzi o wyniki studentów z przedmiotów ścisłych, Singapurczycy zazwyczaj zdobywają najwyższe miejsca.
2.Finlandia
Finlandzki system edukacji jest chwalony wszędzie na świecie. Uczniów uczy się pracy zespołowej, stawia się na wolnomyślicielstwo, ekspresję własnego zdania. Wysoko oceniana jest również kadra nauczycielska.
3.Holandia
Holandia również wyśmienicie radzi sobie na niwie edukacji. Co trzecia osoba może się pochwalić tytułem magistra, choć w krajach OECD ( Międzynarodowa Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) średnia ta wynosi 24 proc.
4.Szwajcaria
86 proc. Szwajcarów ukończyło edukację ponadgimnazjalną. Szwajcaria, podobnie jak Dania, przeznacza bardzo dużo pieniędzy na oświatę – średnio 16 tys. dol. na osobę, podczas gdy średnia unijna wynosi 9,5 tys. dol.
5.Belgia
Nauczanie jest dobrze płatną profesją. Przeciętny nauczyciel zarabia tam ok. 74 tys. dol. na rok, podczas gdy przeciętna pensja w krajach OECD wynosi 39 tys. dolarów rocznie.
6.Dania
Dania, wśród grupy krajów OECD, najwięcej swojego bogactwa przeznacza na edukację – ok. 7,9 proc. PKB. Państwo to jako jedno z nielicznych zwiększyło wydatki na oświatę w latach najgorszego okresu kryzysu finansowego 2008-2010.
7.Norwegia
Norwegia ma wysoki poziom opodatkowania i mocno inwestuje w edukację. Rocznie na jednego ucznia przypada ok. 14 tys. dol. i to niezależnie od stopnia edukacji. To trzeci najlepszy wynik w krajach OECD.
8.Stany Zjednoczone
W Stanach Zjednoczonych 43 proc. osób ma wyższe wykształcenie. To piąty najlepszy wynik w krajach OECD.
9.Australia
Australia jest świetnie wykształconym krajem, który może pochwalić się wysokim procentem osób uczących się po ukończeniu szkoły. Ok. 43 proc. dorosłych Australijczyków doszkala się w przeróżnych instytucjach po zakończeniu standardowej edukacji.
10.Nowa Zelandia
Nowa Zelandia od lat znajduje się w czołówce najlepiej wyedukowanych krajów świata. Nowozelandzkie ministerstwo edukacji stawia na innowacyjność. Od września tego roku uczniowie mogą uczestniczyć w zajęciach online i nie muszą przychodzić do szkoły w niektóre dni.
11.Islandia
Islandia liczy zaledwie 330 tys. obywateli. Ten mały kraj w dalszym ciągu ma najwyższy wskaźnik zatrudnienia wśród krajów OECD na wszystkich poziomach wykształcenia. Co więcej, pomimo wysokiego miejsca w rankingu, Islandia wydaje najmniej pieniędzy na oświatę spośród wszystkich skandynawskich krajów w zestawieniu.
Niezwykle cenna uwaga do listy najlepiej wykształconych krajów !
Wszystkie 11 krajów posiadające najlepiej wykształconych ludzi na naszym globie znajdują się pierwszej 30 najszczęśliwszych krajów na Świecie! ( patrz dalej- lista najszczęśliwszych krajów ).
Z danych Eurostatu wynika, że w 2020 r. 41 proc. ludności państw należących do Unii Europejskiej w wieku 25-34 lat miało wykształcenie wyższe.
Według raportu Głównego Urzędu Statystycznego z 2021 roku, 23,1% ludności w wieku 13 lat i więcej w Polsce posiada wyższe wykształcenie (ok. 7,6 mln osób), z czego 16,7% posiada tytuł magistra, magistra inżyniera lub równorzędny (ok. 5,5 mln osób).
• A teraz spójrzmy na to co uczyniło na Świecie wprowadzenie w latach 80 przez Anglika Tima Berners-Lee globalnej sieci internetowej, a z naszego punktu widzenia usługi informacyjne Internetu (www).
Ponad 66 proc. wszystkich ludzi na Ziemi korzysta obecnie z Internetu, a najnowsze dane wskazują, że całkowita liczba użytkowników na całym wiecie wynosi 5,35 miliarda .

Liczba użytkowników Internetu wzrosła w ciągu ostatnich 12 miesięcy o 1,8 proc., dzięki 97 milionom nowych użytkowników od początku 2023 roku.
• Niestety nadal znajdujemy na mapie świata „cienie” wiedzy.
Obecnie szacuje się, że w Europie jest 3% analfabetów, w Ameryce Pd. – 15%, w Azji – 33%, a w Afryce – 50%. W krajach Trzeciego Świata problem analfabetyzmu sięga kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu procent mieszkańców.
Oznacza to że około 760 mln ludzi na Świecie nie posiada umiejętności czytania i pisania. Ludzie nie posiadający umiejętności czytania i pisania przeważnie należą do najuboższej warstwy społeczeństwa. Zwykle całą energię zużywają w walce o przeżycie.
***
Światowy ład i porządek na planecie Ziemia
Obecnie na świecie istnieje 195 uznawanych państw. 193 z nich należą do Organizacji Narodów Zjednoczonych. Dwa pozostałe, tzw. państwa obserwatorzy ONZ, to Watykan i Palestyna.
Każde Państwo ma swoje terytorium, ludność, suwerenną władzę i jest uznawane międzynarodowo.
Niepodległość kraju nie zawsze gwarantuje jego rozwój, czasem samodzielność państwowa może łączyć się problemami społeczno gospodarczymi.
Ziemski Świat nigdy nie miał „suwerennego rządu” z władzą rozciągającą się na cały glob i całe ziemskie społeczeństwo!
Chociaż niektóre państwa usiłowały uzyskać światową dominację i „ nadal to czynią”.
Czy to dobrze czy źle, dziś i w przyszłości ?
Być może w przyszłości to pytanie stanie się problemem nr 1 światowych przywódców.
Na Świecie dotąd nie istnieje uniwersalny, międzynarodowy system bezpieczeństwa.
Namiastką takiego systemu jest:
Organizacja Narodów Zjednoczonych,
powołana na mocy Karty Narodów Zjednoczonych przez 51 sygnatariuszy-państw w 1945 r, po zakończeniu II Wojny Światowej,
To docelowo uniwersalna organizacja międzynarodowa, założona właśnie w celu zapobiegania zbrojnym konfliktom pomiędzy państwami, rozwoju współpracy i przestrzeganiu praw człowieka.
Nie jest ona jednak „rządem światowym”.
Ma w swojej strukturze ( w kwestii bezpieczeństwa):
Radę Bezpieczeństwa,
na której ciąży główna odpowiedzialność za utrzymanie pokoju i bezpieczeństwa na świecie. Podobnie jak Zgromadzenie Ogólne, może ona nakładać sankcje na państwa członkowskie,
oraz
Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości
Do kompetencji Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości należy rozstrzyganie sporów międzynarodowych, wydawanie opinii doradczych dla organów ONZ i innych organizacji międzynarodowych. Wydawane przez niego wyroki są dla stron ostateczne.
Czy w świetle dotychczasowych tragicznych wydarzeń światowych jest to wystarczający organ dla zapewnienia porządku, ładu i bezpieczeństwa na naszym globie?
To retoryczne pytanie pozostawiam czytelnikom do zastanowienia, w kontekście odpowiedzi na kolejne pytanie niżej.
***
Skoro przelecieliśmy polskim „satelitą” wkoło naszej planety Ziemia i zobaczyliśmy blaski i cienie jej życia, to przypomnijmy sobie:
Jaki jest cel i sens życia człowieka na Ziemi?
1.Cel życia wskazany przez największych filozofów, myślicieli i badaczy na Świecie, w tym Dalajlamę:
„ Głównym celem ludzkiej egzystencji jest poszukiwanie szczęścia….Bez względu na to, czy jesteśmy wierzący czy nie, wyznajemy taką czy inną religie, wszyscy szukamy sposobu na polepszenie swojego życia.
Głównym motorem naszych działań jest więc dążenie do szczęścia.
Jakkolwiek osiągnięcie prawdziwego i trwałego szczęścia nie jest łatwe, jednak jest możliwe.” – Dalajlama
/żyjący autorytet , duchowy i polityczny oraz przywódca narodu tybetańskiego, laureat Pokojowej Nagrody Nobla-Patrz książka „Sztuka szczęścia. Poradnik życia”- autorstwa Howarda C. Cutlera/.
Na szczęście, jako cel i sens życia, znacznie wcześniej wskazywali najwięksi filozofowie i myśliciele w historii świata w tym: Sokrates (469–399 p.n.e.), Platon ( 423 – 345 p.n.e.), Arystoteles ( 384 – 322 p.n.e.), Seneka Młodszy ( 4 p.n.e – 65 r. ne.),Tomasz z Akwinu ( 1224 – 1274 ), i współcześni badacze naukowcy Martin Seligman, Władysław Tatarkiewicz, Janusz Czapiński.

  1. Cel życia ludzi wskazany przez Boga
    Według religii chrześcijańskiej:
    Bóg, tworząc istotę ludzką, określił cel i sens życia człowieka, mówiąc: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi”
    Biblia, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu (Księga Rodzaju Rozdz. 1, wiersz 28).
    Według Islamu:
    Teksty źródłowe islamu bardzo wyraźnie podkreślają, że życie doczesne to tylko i wyłącznie etap przejściowy. Liczne wersety Koranu wspominają o tym, że w porównaniu z życiem ostatecznym (życiem w raju), krótkotrwałe życie doczesne nie jest więc „prawdziwym życiem”:
    „Wiedzcie, że życie tego świata jest tylko grą, rozrywką i próżną ozdobą. jest tylko rywalizacją o sławę; jest rywalizacją o wielkości majątku i liczbie dzieci. Jest ono podobne do deszczu obfitego: ożywiona roślinność budzi podziw niewiernych; potem ona więdnie i widzisz, jak żółknie, następnie obsycha i łamie się. A w życiu ostatecznym – kara straszna lub przebaczenie od Boga i zadowolenie; tymczasem życie tego świata jest tylko złudnym używaniem (Koran 57:20).
    Według hinduizmu:
    W hinduizmie powszechna jest wiara w reinkarnację. Według hinduistów dusza przechodzi przez coraz wyższe postacie – od przedmiotu, przez postać rośliny, zwierzęcia, człowieka (i jeszcze parę wyższych) po zjednoczenie i stopienie się z Brahmanem (bogiem nadrzędnym, absolutem) raz na zawsze. W skrajnych przypadkach (za karę za popełnienie poważnych zbrodni) dusza może przybrać postać niższą.
    Losy duszy (w tym postać, którą przybierze w następnym życiu) warunkowane są przez czyny – poprzez każdy czyn dusza zbiera określoną (dobrą lub złą, zależnie od czynów) karmę, której rezultatem są sukcesy i szczęście lub cierpienia. Gdy te nastąpią, wtedy karma się spala.
    Wędrówka dusz, w którą wierzą hinduiści, nazywa się sansarą. Hinduiści dążą do jej zakończenia i zjednoczenia się na zawsze z bogiem nadrzędnym (Brahmanem), co jest możliwe poprzez jedną z trzech dróg – bhaktijogę (miłość i oddanie), dźńanajogę (zdobywanie mądrości duchowej) lub karmajogę (bezinteresowne działanie).
    Duch porzuca zużyte ciało, by nowe przyoblec, jak człowiek co odzież znoszoną na świeżą zamienia (Bhagawadgita 2:22).
    ***
    A jak jest z poczuciem szczęścia ludzkości na naszej planecie w aktualnej rzeczywistości, którą „przelotnie” ujrzeliśmy „ z góry”?
    Jak wynika z badań naukowych, a także z samych ludzkich doświadczeń dobrobyt materialny ludzi, w tym każdego człowieka, w każdym miejscu naszej planety, nie świadczy o jego prawdziwym szczęściu i nie jest tożsamy z dobrostanem, o którym niżej.

    Dobrostan (szczęście człowieka) na Świecie

Tak statystycznie wygląda dobrostan czyli poziom zadowolenia z życia ludzkości na Ziemi:
Najszczęśliwsze kraje świata – ranking 2024 (pełna lista)
( według narodowego wskaźnika szczęścia)

Miejsce Państwo Wynik Zmiana 2023
1 Finlandia 7,741 constans 1
2 Dania 7,583 constans 2
3 Islandia 7,525 constans 3
4 Szwecja 7,344 w górę 6
5 Izrael 7,341 w dół 4
6 Holandia 7,319 w dół 5
7 Norwegia 7,302 constans 7
8 Luksemburg 7,122 w górę 9
9 Szwajcaria 7.06 w doł 8
10 Australia 7,057 w górę 12
11 Nowa Zelandia 7,029 w dół 10
12 Kostaryka 6,955 w górę 23
13 Kuwejt 6,951 – –
14 Austria 6,905 w dół 11
15 Kanada 6,9 w doł 13
16 Belgia 6,894 w górę 17
17 Irlandia 6,838 w doł 14
18 Czechy 6,822 constans 18
19 Litwa 6,818 w górę 20
20 Wielka Brytania 6,749 w dół 19
21 Słowenia 6,743 w górę 22
22 ZEA 6,733 w górę 26
23 USA 6,725 w dół 15
24 Niemcy 6,719 w dół 16
25 Meksyk 6,678 w górę 36
26 Urugwaj 6,611 w górę 28
27 Francja 6,609 w dół 21
28 Arabia Saudyjska 6,594 w górę 30
29 Kosowo 6,561 w górę 34
30 Singapur 6,523 w dół 25
31 Tajwan 6,503 w dół 27
32 Rumunia 6,491 w dół 24
33 Salwador 6,469 w górę 50
34 Estonia 6,448 w dół 31
35 Polska 6,442 w górę 39
36 Hiszpania 6,421 w dół 32
37 Serbia 6,411 w górę 45
38 Chile 6,36 w dół 35
39 Panama 6,358 w dół 38
40 Malta 6,346 w dół 37
41 Włochy 6,324 w dół 33
42 Gwatemala 6,287 w górę 43
43 Nikaragua 6,284 w dół 40
44 Brazylia 6,272 w górę 49
45 Słowacja 6,257 w dół 29
46 Łotwa 6,234 w dół 41
47 Uzbekistan 6,195 w górę 54
48 Argentyna 6,188 w górę 52
49 Kazachstan 6,188 w dół 44
50 Cypr 6,068 w dół 46
51 Japonia 6,06 w dół 47
52 Korea Południowa 6,058 w górę 57
53 Filipiny 6,048 w górę 76
54 Wietnam 6,043 w górę 65
55 Portugalia 6,03 w górę 56
56 Węgry 6,017 w dół 51
57 Paragwaj 5,977 w górę 66
58 Tajlandia 5,976 w górę 60
59 Malezja 5,975 w dół 55
60 Chiny 5,973 w górę 64
61 Honduras 5,968 w dół 53
62 Bahrajn 5,959 w dół 42
63 Chorwacja 5,942 w dół 48
64 Grecja 5,934 w dół 58
65 Bośnia i Hercegowina 5,877 w górę 71
66 Libia 5,866 – –
67 Jamajka 5,842 w górę 68
68 Peru 5,841 w górę 75
69 Dominikana 5,823 w górę 73
70 Mauritius 5,816 w dół 59
71 Mołdawia 5,816 w dół 64
72 Rosja 5,785 w dół 70
73 Boliwia 5,784 w dół 69
74 Ekwador 5,725 constans 74
75 Kirgistan 5,714 w dół 63
76 Czarnogóra 5,707 w dół 67
77 Mongolia 5,696 w dół 61
78 Kolumbia 5,995 w dół 72
79 Wenezuela 5,607 w górę 88
80 Indonezja 5,568 w górę 84
81 Bułgaria 5,463 w dół 77
82 Armenia 5,455 w dół 79
83 Południowa Afryka 5,422 w górę 85
84 Północna Macedonia 5,369 w górę 87
85 Algieria 5,367 w dół 81
86 Hongkong 5,316 w dół 82
87 Albania 5,304 w dół 83
88 Tadżykistan 5,281 w dół 80
89 Kongo (Brazaville) 5,221 w dół 86
90 Mozambik 5,216 w górę 97
91 Gruzja 5,185 w dół 90
92 Irak 5,166 w górę 98
93 Nepal 5,158 w dół 78
94 Laos 5,139 w dół 89
95 Gabon 5,106 w dół 94
96 Wyb. Kości Słoniowej 5,080 w dół 93
97 Gwinea 5,023 w dół 91
98 Turcja 4,975 w górę 106
99 Senegal 4,969 w górę 102
100 Iran 4,923 w górę 101
101 Azerbejdżan 4,893 – –
102 Nigeria 4,881 w dół 95
103 Palestyna 4,879 w dół 99
104 Kamerun 4,874 w dół 96
105 Ukraina 4,873 w dół 92
106 Nambia 4,832 w dół 105
107 Maroko 4,795 w górę 100
108 Pakistan 4,657 constans 108
109 Niger 4,556 constans 109
110 Burkina Faso 4,548 w dół 104
111 Mauretania 4,505 w dół 103
112 Gambia 4,485 w górę 119
113 Czad 4,471 w górę 114
114 Kenia 4,470 w dół 111
115 Tunezja 4,422 w dół 110
116 Benin 4,377 w dół 116
117 Uganda 4,372 w dół 113
118 Birma 4,354 w dół 117
119 Kambodża 4,341 w dół 115
120 Ghana 4,289 w dół 107
121 Liberia 4,269 w górę 125
122 Mali 4,232 w dół 120
123 Madagaskar 4,228 w górę 127
124 Togo 4,214 w dół 122
125 Jordania 4,186 w dół 123
126 Indie 4,054 constans 126
127 Egipt 3,977 w dół 121
128 Sri Lanka 3,898 w dół 112
129 Bangladesz 3,886 w dół 118
130 Etiopia 3,861 w dół 124
131 Tanzania 3,781 w dół 129
132 Komory 3,566 w dół 130
133 Jemen 3,561 – –
134 Zambia 3,502 w dół 128
135 Eswatini 3,502 – –
136 Malawi 3,421 w dół 131
137 Botswana 3,383 w dół 132
138 Zimbwabwe 3,341 w dół 134
139 Kongo (Kinszasa) 3,295 w dół 133
140 Sierra Leone 3,245 w dół 135
141 Lesotho 3,186 – –
142 Liban 2,797 w dół 136
143 Afganistan 1,721 w dół 137
Źródło: Bankier.pl na podstawie danych World Happines Report

W tym roku już po raz siódmy na pierwszym miejscu World Happiness Report uplasowała się Finlandia. Na podium znalazły się też Dania oraz Islandia. Tuż za nimi, awansując względem poprzedniego roku o dwie pozycje, pojawiła się Szwecja.
35 miejsce Polski w świecie z wynikiem 6,442, na 143 państw zakwalifikowanych do badania jest relatywnie niższe niż wynika z samych badań przeprowadzonych w kraju przez Ipsos. Bowiem wynik subiektywnego, deklarowanego przez mieszkańców Polski poczucia szczęścia w 10-stopniowej skali wynosi 7,08, to jest około 70% badanych. Chociaż jest to więcej niż jeszcze dwa lata temu. W 2021 r. wynosiło ono średnio 6,59.
Prawie trzech na czterech (73%) badanych na świecie czuje się szczęśliwymi.
Polacy na tym tle wypadają znacznie gorzej. Ponadto poczucie szczęścia w Polsce od lat systematycznie spada.
Badanie szczęścia zostało przeprowadzone przez Ipsos w 32 krajach. Chociaż większość Polaków (58%) deklaruje w nim bycie szczęśliwymi, to jest to trzeci najsłabszy wynik w całym badaniu. Od wyniku w najszczęśliwszym kraju europejskim, Holandii, dzieli go aż 27 punktów procentowych. Co więcej, porównując wynik z badaniem realizowanym przez Ipsos rok i dekadę temu, poczucie szczęścia w Polsce było znacząco wyższe i wynosiło odpowiednio 65% i 72%. Zgodnie z deklaracjami najszczęśliwsi na świecie są Chińczycy (91%), a najmniej szczęśliwi – Węgrzy (50%).
Ogółem na większe poczucie szczęścia wpływają zarówno wyższe wykształcenie, jak i wyższe zarobki. Dodatkowo częściej bycie szczęśliwymi deklarują badani w związkach małżeńskich (79%) niż pozostający w innych relacjach lub bez partnera/ki (68%). W Polsce wpływ zarobków czy wykształcenia nie jest znaczący, jednak bycie w związku małżeńskim pozostaje ważnym czynnikiem szczęścia.
Wyjątkową cechą badania szczęścia przeprowadzonego przez Ipsos jest mierzenie satysfakcji z różnych aspektów życia. Wyniki wskazują, że na świecie badani są najbardziej zadowoleni ze swoich dzieci (jeśli je mają) oraz partnera/ki (jeśli dotyczy). Odpowiednio 85% i 84% deklaruje satysfakcję w tych obszarach. Na trzecim miejscu, z wynikiem 80%, znajdują się kontakt z naturą oraz poziom własnego wykształcenia. Badani najmniej zadowoleni są z ekonomicznej, a także społecznej i politycznej sytuacji w swoim kraju (40%).
Polacy również deklarują największe poczucie satysfakcji ze swoich dzieci (90%), kontaktu z naturą (81%) oraz partnera/ki (79%). W porównaniu do średniej dla świata z poziomu edukacji zadowolonych jest już wyraźnie mniej, bo 72% badanych. Zaledwie 27% Polaków jest zadowolonych z sytuacji społecznej i politycznej w kraju, a 24% z jego sytuacji ekonomicznej.
Ipsos przeanalizował także zależności pomiędzy satysfakcją z różnych aspektów życia a deklarowanym poziomem szczęścia.
I tu należy zwrócić uwagę, że:
Największe pozytywne zależności zachodzą w przypadku poczucia sensu, a także poczucia kontroli nad swoim życiem.
Co ciekawe, najsłabsza taka zależność występuje dla satysfakcji z dzieci. Oznacza to, że ludzie deklarujący wysoką satysfakcję w tym obszarze, relatywnie rzadziej deklarowali bycie szczęśliwymi.
„Jak wynika z naszego badania, Polacy czują się coraz mniej szczęśliwi. W porównaniu do badania z końca 2021 roku spadek deklarowanego poczucia szczęścia wyniósł aż 7 punktów procentowych. Przyczyn tej zmiany można szukać między innymi w wojnie za naszą wschodnią granicą czy w utrzymującej się wysokiej inflacji. Pozytywnym aspektem badania jest fakt, że 77% z nas ma się do kogo zwrócić w potrzebie, co jest wynikiem wyższym niż średnia dla świata (72%).”
/– patrz Joanna Skrzyńska, Public Affairs Leader w Ipsos Polska/
***
A teraz Ty, drogi czytelniku, spojrzałeś z „ z góry” na życie na naszej planecie Ziemia, to spróbuj się określić, znajdując odpowiedzi na takie, przykładowe pytania:
Czy uważasz, że jesteś we właściwym miejscu na planecie Ziemia ( kontynent, kraj, miejscowość) ?
Jak mieszkasz? Czy Twój dach nad głową stwarza warunki do szczęśliwego życia?
Czy Twoja wiedza i wykształcenie są wystarczającym środkiem do osiągnięcia szczęścia?
Czy twoje dochody dają Ci dobrobyt w postaci dobrego życia?
Czy masz zadowolenie z pracy?
Czy żyjesz spokojnie, w harmonii życia i poczuciu bezpieczeństwa?
No i „summa summarum” najważniejsze :
Czy jesteś szczęśliwy?
A potem……, no właśnie co…?
Szukaj najlepszego rozwiązania na własne szczęśliwe życie, pamiętając, że :
„ Nie ma rzeczy niemożliwych do rozwiązania, trzeba tylko wiedzieć, gdzie i jak szukać konkretnej wiedzy o tym, jak można to zrobić, a następnie umieć tę wiedzę zastosować ?
Dane zawarte w niniejszym artykule pochodzą ze źródeł wskazanych w tekście i z Wikipedii.
Bronisław sierpień 2024


Jak cieszyć się życiem na starość, a może wczasy mobilne po Polsce?! Blaski i cienie wczasów w naszym kraju.

Nie jestem malkontentem, ani ciągle niezadowolonym i narzekającym na wszystko, nieszczęśliwym człowiekiem.  Jestem optymistą, ale racjonalistą, a przede wszystkim uczciwym człowiekiem, który jak większość z nas pragnie  żyć szczęśliwie w naszym kraju, w normalny uporządkowany sposób i zgodnie z prawem. 

Muszę jednak przyznać, że  wiele niespodzianek zaskoczyło nas kiedy spędziliśmy mobilne wczasy w różnych  znanych miejscowościach w kraju.

I to zarówno dobrych zasługujących na pochwałę i wyróżnienie  jako przykład do naśladowania, a także zdarzeń, wywołujących zdumienie w dzisiejszych czasach .

Trzeba cieszyć się życiem, tak postanowiliśmy z żoną i zaplanowaliśmy objechać samochodem Polskę,  nocując w dobrych hotelach lub pensjonatach, w atrakcyjnych  miejscowościach cieszących się renomą, miejscami i z obiektami popularnymi do zwiedzania.

                                                ●●●

Na początek ja wybrałem miejsce wspomnień z młodości:

Poznań

               To tutaj przeżywałem lata młodości i studiowałem prawo.

Park Mickiewicza, ławeczka przed fontanną obok gmachu Uniwersytetu Adama Mickiewicza.

Rozczuliłem się wspomnieniami z okresu studiów na UAM, siedząc po 50 latach na ławce w Parku Mickiewicza, przy dawnej ulicy Armii Czerwonej

Jak niegdyś, tym razem z żoną, odwiedziłem Palmiarnię by zaznać ciszy, spokoju i oddechu natury. Staruszka Palmiarnia, już nieco” skrzypi starością”, przecież ma 113 lat, ale nadal cieszy oko i wietrzy płuca wciąż dużej liczbie zwiedzających!

Na zakończenie spaceru z przyjemnością wypiliśmy kawę w kawiarence palmiarni, pośród tropikalnych roślin

       Dzięki bratowej i bratanicy z mężem, którzy nas pięknie ugościli w swoich mieszkaniach w Poznaniu, zwiedziliśmy Maltę, najpopularniejsze miejsce rekreacyjne. W drogę powrotną do hotelu zachciało się nam przejechać tramwajem. Jako że wsiedliśmy do tramwaju w przeciwnym kierunku (radość i nieuwaga !) pojeździliśmy sobie, podziwiając uroki Poznania.

Nazajutrz, zwiedzając Stary Rynek, długo szukaliśmy dobrej domowej zupy, aż dopiero w wąskim zaułku w tawernie zwanej „ Wiejskie Jadło” zjedliśmy dobry żur z kiełbasą i jajkiem, i co nadal jest rzadkością, z dodatkowym kieliszkiem nalewki, jako bonus firmy.

Szkoda, że nie usłyszeliśmy na poznańskim ratuszu koziołków, gdyż znowu uległy awarii.

Gorzej było z noclegiem!

Wybrany hotel w centrum Poznania, zaskoczył nas zdziwieniem. Okazało się, że dwuosobowy pokój był z jednym krzesłem i po jednym ręczniku na osobę, a według personelu „taki jest ich standard”. My ten standard zmieniliśmy dla siebie, być może właściciel zmieni dla wszystkich gości, dla „ normalności” i higieny płacących klientów.

                                                    ●●●

Drugim celem naszych wczasów mobilnych był:

Ojcowski Park Narodowy:

Wybraliśmy teoretycznie lepszą trasę przejazdu 466 km przez Wrocław i to był nasz błąd.

Uważaliśmy, bowiem, że są to dobre drogi szybkiego ruchu. Tymczasem cały odcinek od Wrocławia do Krakowa towarzyszyły nam TIR-y, które w dodatku co jakiś czas wzajemnie się wyprzedzały łamiąc przepisy, a my jechaliśmy w napięciu wyłącznie lewym pasem.

Niejako w nagrodę, w przeciwieństwie od Poznania, tutaj znaleźliśmy piękne miejsce na nocleg  i wypoczynek.  „Zajazd Wernyhora” tuż pod wiszącymi nad zajazdem skałami, na których znajduje się Zamek w Pieskowej Skale, a obok  słynna „Maczuga Herkulesa”. Znakomite miejsce w samym sercu natury Ojcowskiego Parku Narodowego.

Po wieczornym spacerze, z przyjemnością spoczęliśmy w znakomitym Zajeździe „Wernyhora,” obok Maczugi Herkulesa

W dwa dni zwiedziliśmy chyba wszystko co mogliśmy w Ojcowskim Parku Narodowym, najmniejszym w Polsce ale niezwykle pięknym, otoczonym zielenią natury i wapiennym skałami.

Wręcz anielsko idzie się i oddycha leśnym powietrzem prawie kilometrową aleją do Zamku Pieskowa Skała.

Jakże mile zaskoczyło nas pyszne jedzenie oraz miła i uśmiechnięta obsługa w restauracji zajazdu ”Wernyhora”.

W przystępnej cenie zachwycaliśmy się z żoną pstrągiem bez ości w znakomitej panierce. „Obżeraliśmy się” bardzo smacznymi pierogami, ja szczególnie z mięsem z kaczki.

Niestety w samym Ojcowie, zastaliśmy zniszczoną droga z wybojami i powyrywaną kostką. Brak miejsc postojowych (nie parkingowych), przy obiektach do zwiedzania jak „Jaskinia Ciemna” czy „Kaplica Na wodzie”,  Jedyny parking znajduje się przy wjeździe do Ojcowa, ponad 2 km od miejsca zwiedzania.

 Ale to tylko cienie, które nie przesłoniły nam pięknych przeżyć z żywą naturą i wypoczynkiem na łonie natury. Oczywiście polecamy się z tymi uwagami władzom Ojcowskiego Parku Narodowego.

Nasz wspaniały dwudniowy pobyt zakończyliśmy wieczornym spacerem Doliną Prądnika wzdłuż wijącej się rzeczki Prądnik i pod opieką Maczugi Herkulesa.

                                                     ●●●

Po śniadaniu jedziemy dalej na wczasy mobilne. Teraz przed nami krótsza trasa 135 km i:

Zakopane

Na trasie przejazdu z Ojcowa do Zakopanego zaskoczyła na ulewa ze ścianą deszczu. Mimo tego, nie zatrzymując się jak wielu innych, dotarliśmy do celu-Willa Monte Rosa tuż przy Krupówkach, zgodnie z planem.

Już na pierwszej przechadzce na Krupówkach trochę zaskoczyło nas bardzo dużo arabów spacerujących z rodzinami, w porównaniu do naszej poprzedniej wizyty kilka lat temu. I to zapewne tych  z wyższej klasy społecznej, bo odwiedzających bogatsze miejsca na głównej ulicy.

Zastanawialiśmy się, czy to oznaka globalizacji narodowościowej w naszym kraju ?

Spacerując po Krupówkach, nieco zmęczeni, przysiedliśmy się na ławeczce do starszej pary. Miłe i rozmowne małżeństwo spod Jędrzejowa zdradziło nam sekret szczęśliwych ludzi, którzy lada dzień będą obchodzić 45 lecie małżeństwa.

Wzajemny szacunek !!!

To według nich najważniejsza więź w związku małżeńskim.” W jego duchu dobrze wychowaliśmy troje dzieci, które w ten sam sposób wychowują nasze wnuki „– z dumą opowiadali o swoim i ich życiu oraz przyszłości.

Nasz podwieczorny posiłek w dość znanym lokalu na Krupówkach, okazał się dużym błędem i nieznajomością ekonomii biznesowej panującej w Zakopanem.

30 zł za sok wyciskany z pomarańcza to skrajny przykład zawyżanych cen!

Pierogi z kapustą, z grzybami i skwarkami bardzo złej jakości, w dodatku skwarki widać że stare, stwardniałe i spalone. Ta zła jakość posiłków prawdopodobnie jest ekonomicznym, nieco prostackim wynikiem dążenia do ilości, ale jak widać opłacalnym.

Naszą podróż na Gubałówkę, zepsuł wagonik zanieczyszczony wymiocinami. Dopiero po przyjeździe na górę dyżurny ruchu zareagował na naszą uwagę zgłoszoną na dole. Myślimy, że tenże dyżurny ruchu, po prostu wcześniej nie sprawdza stanu czystości w wagonikach w czasie swojego dyżuru.

Morskie Oko,

Jak się okazało to jest taka mała wyprawa, gdyż nie jest łatwo, dla przeciętnego turysty, dotrzeć do Morskiego Oka by ujrzeć jego piękno.

Najpierw trzeba dostać się z Zakopanego na parking w Palenicy Białczańskiej, alternatywnie, własnym samochodem wykupując dużo wcześniej miejsce parkingowe, lub prywatnym busem. Wybraliśmy, wydawało się nam, bezpieczniejszy przejazd busem z dworca PKS w Zakopanem.

Niestety, dla nas ten wybór był gorszy. Kierowca prywatnego, ale liniowego busa, do Palenicy Białczańskiej pędził jak szalony przekraczając dozwolone prędkości, a z powrotem, z góry, dozwoloną prędkość 40 km na zakrętach przekraczał nawet do 80 km/h i nikt nie zwracał mu uwagi. My też, ze strachu, bo może wyrzucić po drodze, gdyż pobierał gotówkę (wyłącznie) na koniec trasy pasażera. Ponadto zabierał po drodze więcej osób ponad dozwoloną ilość miejsc siedzących.

Drugi etap dotarcia na Morskie Oko to trasa z Palenicy Białczańskiej  do Schroniska PTTK. Ten odcinek 8,5 km można przejść pieszo lub dojechać zaprzęgiem konnym zwanym „ fasiągiem”. A ostatni odcinek ze schroniska PTTK do Morskiego Oka, około 800 m, trzeba pokonać wyłącznie  na piechotę.

My z żoną, jako że nasze własne „stawy” i kości są przesiąknięte wiekiem, nie mogliśmy z młodzieńczą werwą przejść ponad 9 km pieszo II etap do Morskiego Oka, jak setki innych. Mimo, że żona miała wyrzuty sumienia musieliśmy wybrać jazdę konnym „fasiągiem”. Okazało się bowiem, że Starosta Tatrzański nie zgodził się na zastąpienie koni busem elektrycznym, mimo udanych testów. Swoją drogą należy się bliżej przyjrzeć, co tak właściwie stało za taką decyzją Starosty?

No i ewidentna prawda stwierdzona także przez nas: konie fasiągów naprawdę są zamęczane przez górali fiakrów.

Pot spływał po nich dosłownie wiadrami, widzieliśmy z bliska jak woźnica ściągał pot specjalnym zgrzebłem na wymuszonym postoju, a pod nimi kałuża potu !!!.

Inna sprawa wywołująca sprzeciw turystów którzy wybierają dobrowolnie lub tak jak my „przymusowo” przewóz „fasiągiem”,  to powszechnie stosowane, przez woźniców będących przedsiębiorcami, ceny umowne za usługę przewozu osoby z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka. Otóż na ten dzień  wynosiły one 100 zł pod górę i 50 zł w dół. Jednak spotkaliśmy i takiego woźnicę, który żądał za przewóz w dół także 100 zł. Próbowaliśmy negocjować cenę „przecież umowną” za usługę przewozu w dół, to woźnicy nas wyśmieli, bo oni mają tak ustalone między sobą. Jechaliśmy z żoną fasiągiem siedząc na osi kół i skakało aż do bólu głowy.

Po tym przykrym i bolesnym doświadczeniu, na własnej i końskiej skórze, jednoznacznie uważamy, że przewóz końmi do Morskiego Oka trzeba zlikwidować. Między innymi z tych wskazanych wyżej powodów, skoro w dobie postępu można uruchomić przewozy pojazdami elektrycznymi. Co zresztą potwierdziły testy próbne.

Ale jak widzicie, wzajemnie wspierając się „zdobyliśmy” cel- Morskie Oko

                                                    ●●●

Udało nam się świetnie wcześniej zaplanować termin kolejnej przygody na naszych wczasach mobilnych. Trafiliśmy na idealną pogodę by przeżyć:

Spływ Dunajcem,  odwiedzić Zamek w Niedzicy i podziwiać  Zalew Czorsztyński

Zakupioną wycieczką z Zakopanego poznaliśmy piękno Pienin trasą spływu Dunajcem ze Sromowców Wyżnych  do Szczawnicy

I tutaj, podobnie jak w Zakopanem spotkaliśmy w grupie 6 osobową rodzinę z Bliskiego Wschodu.

Zjednoczeni urokami Pienin i Dunajca słuchaliśmy z uwagą flisaka, opowiadającego o otaczających nas górach, o swoim zawodzie, okraszając dowcipami i kawałami, także pikantnymi.

Miałem jedno małe ale co do warunków i bezpieczeństwa spływu w razie niepogody. Nie widziałem kurtek ratunkowych (kapoków) na tratwie, ani nie usłyszałem od flisaka pouczeń o zachowaniu bezpieczeństwa.

W drodze powrotnej ze Szczawnicy zwiedziliśmy Zamek w Niedzicy i Zalew Czorsztyński, niestety w słonecznym upale sięgającym 30 stopni.

Tak zakończyliśmy trzeci przystanek – etap – naszych wczasów mobilnych po kraju.

                                                     ●●●

Nazajutrz wyruszyliśmy do kolejnego celu, naszej podróży, marzenie wielu Polaków:

Kazimierz nad Wisłą

My jednak postanowiliśmy, że trasę 380 km z Zakopanego do Kazimierza wykorzystamy do zwiedzenia po drodze znanych i atrakcyjnych miejsc:

Jaskinię Raj i Zamek w Chęcinach,

gdzie na krótką chwilę odpoczniemy i zjemy posiłek obiedni.

Nasz plan realizujemy bez żadnych zakłóceń i w południe meldujemy się przy kasie do Jaskini Raj. Z pewnymi kłopotami kupiliśmy bilety w tym dniu i w tym czasie. Zwiedzanie maksymalnie po 15 osób i tylko z przewodnikiem, a bilety najlepiej zarezerwować, chyba, że ktoś zrezygnuje. I tak było w naszym przypadku.

Posuwaliśmy się z przewodniczką 180 metrowym korytarzem Jaskini Raj usłanym pięknymi stalaktytami i stalagmitami.

I tu również widzieliśmy Maczugę Herkulesa, podobnie jak w Ojcowskim Parku, tyle tylko, że był to duży stalagmit wystający w środku jaskini.

 Z zaciekawieniem słuchaliśmy przewodniczki o życiu neandertalczyków w jaskini.

Po wyjściu kolejne miłe zaskoczenie. W niewielkim parku przy wejściu do Jaskini widzimy niepozornie wyglądający bar – kawiarnia. Jesteśmy głodni i zamawiamy ulubioną przez nas zupę pomidorową. Palce lizać, pyszna zrobiona z samych pomidorów, duża porcja i tania. Już nie zamawiamy drugiego dania. Z uznaniem dziękujemy miłej sprzedawczyni, która z uśmiechem wyjaśniła nam jak robią taką zupę.

Kierując się z daleka widokiem trzech wież Zamku w Chęcinach dziwiliśmy się, że nawigacja prowadzi nas okrężnymi drogami na wzgórze. „Starość nie radość”, musieliśmy uznać, wspinając się długim i dość stromym wejściem do zamku. Przystając po drodze w górę przyglądaliśmy się drewnianym rzeźbom królów i innych możnowładców, związanych historycznie z zamkiem.

       Pełny oddech złapaliśmy już przed samym Zamkiem

Na dole zjedliśmy” prywatne” lody (tak je reklamowano), a następnie zdając się na nawigację, pozostałą  trasę 180 km przemknęliśmy przejazdem przez Wisłę w Solcu nad Wisłą, by w niewiele ponad dwie godziny zameldować się w kolejnym celu naszych wczasów mobilnych.

                                                      ●●●

Kazimierz Dolny,

przywitał nas piękną pogodą ale z temperaturą ponad 30 stopni.

Tuż po przyjeździe moje podejście do źródła wody w słynnej studni, na ten upał było symboliczne

Ale później z przyjemnością w ten i następny wieczór spacerowaliśmy nad Wisłą, by zakończyć kilkudniowy pobyt w Kazimierzu rejsem do Janowca.

Zwiedziliśmy prawie wszystkie uroki Kazimierza

Tym razem, niestety, nasze wiekowe ułomności, zmusiły nas do skorzystania z mobilnej przewodniczki na minibusie. Dzięki niej usłyszeliśmy wiele nowych dla nas ciekawostek o Kazimierzu.

Zaciekawiły nas historie spichlerzy budowanych w XVI i XVII wieku wzdłuż Wisły, dziś przy drodze do Puław. Było ich wówczas aż 60, a pozostało 11. Kiedyś w nich składowano zboże, a w jednym była fabryka gwoździ.

Dziś piękne kazimierskie spichlerze w  większości stanowią siedziby obiektów hotelowych i muzealnych

Jak się okazało ze słów przewodniczki, codziennie wchodząc i wychodząc z „apartamentu”, witaliśmy się i żegnali na koniec dnia, z Psem Werniksem, warującym tuż obok naszego hotelu, pierwszym posągiem kundla w Polsce.

                                                         *

Po latach zastaliśmy już bardziej zarośnięty na zewnątrz wąwóz „Korzeniowy Dół”

Wracając do wspomnień sprzed wielu lat, zawitaliśmy ponownie do małego hoteliku z restauracją „ Pod wietrzną górą”, gdzie ze smakiem zjedliśmy, jak za dawnych lat, smaczny chłodnik litewski.

Żona nie mogła nacieszyć się smakiem kazimierskiego koguta. Jednego dowiozła do domu i to nienaruszonego!

Musimy jednak zauważyć i mankamenty jakich doświadczyliśmy w Kazimierzu, ale to raczej z winy niezbyt dbałego właściciela „Apartamentu przy Farze”, w którym gościliśmy w Kazimierzu.

Znakomicie położony lokal przy kościele i rynku.

                  Tak, właśnie w tym pięknym miejscu nocowaliśmy !

A wewnątrz „apartamentu” stara „złośliwie”  skrzypiąca podłoga z desek, także pod łóżkiem. Telewizor niesprawny z przedzielonym zielonym pasem na ekranie uniemożliwiał nawet oglądniecie i wysłuchanie pogody i wiadomości. Trochę zdziwił nas fakt, że wjazd i wyjazd na posesję samochodem był prawie niemożliwy, gdyż w czasie sezonu, ktoś zarządził roboty drogowe dojazdu.

Mimo wszystko to jednak tylko cień pięknie i spokojnie spędzonych dni w Kazimierzu.

Z „żalem” opuszczaliśmy słoneczny Kazimierz, kończąc tym samym nasze udane mobilne wczasy po Polsce.

Po przyjeździe do domu, ponad 620 km, mino zmęczenia, późnym wieczorem pojechałem na działkę by zobaczyć jak wyrosły nasze ogórki i pomidory. To kolejne zajęcie, które daje nam wiele radości i szczęścia w jesieni życia.

                                                 ●●●

„To były piękne dni”!!!

Te słowa z piosenki Haliny Kunickiej, są oceną naszych wczasów mobilnych po kraju.

Prawda, że wybierając pół roku wcześniej miejsca i termin naszej podróży, trafiliśmy w dziesiątkę z pogodą i to we wszystkich miejscowościach.

Naprawdę cieszyliśmy się życiem, mimo że czasami odczuwaliśmy dolegliwości naszego wieku!

Przejechaliśmy bowiem samochodem prawie 2000 km. Byliśmy w trasie ponad 25 godzin.

Objechaliśmy pętlą nasz piękny kraj wyruszając znad morza – Słupsk, na zachód- Poznań, południe- Zakopane, wschód – Kazimierz Dolny i powrót nad morze. Zdążyliśmy przeżyć wiele emocji, atrakcji, zwiedzania, a nawet strachu podczas jazdy szalonym busem nad Morskie Oko.

Smakowaliśmy potrawy w różnych krańcach Polski, nieraz płacąc zawyżone ceny.

Z perspektywy czasu widzieliśmy jak bardzo nasz kraj się rozwinął i nadal rozwija. Jadąc szukaliśmy starych, zniszczonych zabudowań i musimy jasno powiedzieć, takich nie widzieliśmy, a jeżeli już to wyjątek i to zazwyczaj obok była budowa lub nowy dom.

                                                       ●●●

 A teraz to, co wielu „staruszków” żyjących z emerytury chyba najbardziej interesuje.

Ile nas to kosztowało?

Podaję wyliczenia, oczywiście w przybliżeniu:

– paliwo na 2000 km =  1000 zł

– noclegi – pokoje dwuosobowe ze śniadaniem ( 9 dób ) = 2700 zł

– obiady i kolacje ( 9 x po 150 zł na dwie osoby) = 1350 zł

– atrakcje- zwiedzanie, bilety, busy (spływ Dunajcem +przejazd do Morskiego Oka) = ok. 1000 zł.

Daje nam to około 6.000 zł na dwie osoby .

Proszę, niech każdy sobie skalkuluje bilansując swoją emeryturę z radością życia, czy warto?!

                                                ●●●

Dlaczego o tym piszę?

Przecież nie wszystkich interesuje nasz, „ zwykłych emerytów”, pobyt na wczasach mobilnych po Polsce?!

Kochani czytelnicy bloga „szczęśliwi.pl”, a więc wszyscy starsi „ Szczęśliwi, pechowcy, malkontenci”:

Nie dajcie sobie wmówić, że nasze życie emerytów, „staruszków” musi się kończyć wyłącznie samotnością w domu, opieką nad wnukami, utyskiwaniem nad chorobami i beznadziejnym oczekiwaniem na rychłą śmierć.

Nasze zdrowie, to:

– ruch- spacer, marsz  –  jako lekarstwo na stawy i zwapniałe kości;

– zwiedzanie – ćwiczenie pamięci i plastyka mózgu,

– atrakcje – radość w jesieni życia, a

– chwilowe zmęczenie –to naturalny, organiczny środek na zdrowy sen.

             Życie jest piękne, także nasze emeryckie, tylko trzeba chcieć i być „wesołym staruszkiem”!

Bronisław    →      po powrocie z wczasów mobilnych,  koniec lipca 2024 r


Czego Ci brakuje do prawdziwego szczęścia?

Czego Ci brakuje do prawdziwego szczęścia?

Prawdziwe szczęście to ideał całego szczęśliwego życia, czyli:

„ Wielkie zadowolenie z osiągnięcia najważniejszych wartości wybranych za cele i sens życia, polegające na;

1.Oddaniu w miłości wzajemnej, czyli kochaniu i bycia kochanym;

2.Spełnieniu w związku małżeńskim lub partnerskim;

3.Świadomym rodzicielstwie – posiadaniu dziecka;

4.Spełnieniu w szczęśliwej rodzinie;

5.Dobrym wychowaniu i odpowiednim wykształceniu dziecka;

6.Satysfakcji z pracy zawodowej;

7.Samorealizacji poprzez twórcze życie i bezinteresowne czynienie dobra „.

( Według mojej definicji – patrz książka: „ Jak żyć aby osiągnąć prawdziwe szczęście. Proste i praktyczne odpowiedzi na pytania wzięte z życia”)

Jest oczywiste, że tak rozumiane szczęście człowiek może osiągnąć dopiero wówczas, kiedy przeżyje wszystkie etapy życia, w których rozwojowo i wiekowo jest do tego zdolny. Oznacza to, że takie prawdziwe-idealne szczęście można osiągnąć pod koniec pełni swojego życia.

Jednakże każdy z nas swoje szczęście może już doznawać, doświadczać, osiągać, na poszczególnym etapie życia, w zakresie poszczególnych  wartości składających się na to prawdziwe szczęście. Na przykład poprzez posiadanie, wychowanie i wykształcenie dziecka, czy satysfakcji z pracy zawodowej po przejściu na emeryturę…, ale nie prawdziwą i dozgonną miłość , o takiej możemy  mówić, w jesieni życia.

W ten sposób każdy z czytelników bloga „ Szczęśliwi, pechowcy, malkontenci”, niezależnie od wieku i etapu życia,  może sprawdzić  się, w zaproponowanym przeze mnie teście – sprawdzianie i poznać na jakim etapie swojej drogi do szczęścia „już jest”, oraz czego mu „ jeszcze brakuje” do prawdziwego szczęścia, w poszczególnych wartościach je tworzących.

                                                           •  •  •

Zaczynamy nasz sprawdzian od najważniejszej wartości koniecznej do osiągnięcia prawdziwego szczęścia, od

MIŁOŚCI.

Najkrócej mówiąc jest to:

„ODDANIE W MIŁOŚCI WZAJEMNEJ, czyli  KOCHANIE I BYCIE KOCHANYM”

Na wstępie proszę zapamiętać najbardziej charakterystyczne cechy, warunki, oznaki, przesłanki, konieczne do uznania, że faktycznie istnieje miłość dwojga ludzi.

Są to:

1 – BLISKOŚĆ;

2 – DOPASOWANIE;

3 – ZAUFANIE;

4 – SATYSFAKCJONUJĄCE WSPÓŁŻYCIE SEKSUALNE;

5 – WIERNOŚC;

6 – KOMUNIKATYWNOŚĆ, czyli UMIEJĘTNOŚĆ POROZUMIEWANIA SIĘ;

7 – OPTYMIZM, czyli POZYTYWNE MYŚLENIE I NASTAWIENIE DO ŻYCIA.

No a teraz najważniejsze dla Ciebie! Rzetelnie i samokrytycznie, po zastanowieniu, oceń sama/sam/:

Po pierwsze,

czy jest w Twoim życiu osoba którą ”tak naprawdę kochasz” , lub myślisz, bądź uważasz,  że kochasz?

I po drugie,

jeżeli jest, to teraz w świetle wyżej przedstawionych  7 cech -przesłanek, oceń po kolei, jak się one kształtują w Twoim związku miłosnym, w następujący sposób:

A – Ta przesłanka istnieje w pełni w naszym związku miłosnym;

B –  Ta przesłanka jest dla mnie nie pewna, wątpliwa, nie umiem ocenić, nie wiem;

C – Tej przesłanki na pewno nie ma lub prawdopodobnie nie ma w naszym związku miłosnym.

A teraz dokonaj podsumowania swojej oceny jak wygląda miłość z tym partnerem/partnerką  w Twoim związku miłosnym dziś i może wyglądać w ewentualnej  przyszłości.

Przy czym pamiętaj, że to najważniejsza cecha prawdziwego szczęścia, od której zależą pozostałe wartości składowe szczęścia, w tym małżeństwo – stały związek partnerski, szczęście rodzinne  i osobiste dzieci.

Policz, ile z 7 oznak waszej miłości, to Twoje pozytywne oceny, ile niepewnych, a ile negatywnych.

To ty sama/sam/, na tej ( i nie tylko tej) podstawie, możesz dokonać właściwej oceny i podjąć decyzję co dalej z Waszym związkiem miłosnym?

– Czy cieszyć się, bo wszystkie (7) przesłanki są pozytywne i na tej podstawie śmiało możesz budować dalej szczęście z ukochaną osobą?!

– A jeżeli część oznak jest niepewnych, niewiadomych lub wątpliwych, czy warto dalej sprawdzać się w tym związku miłosnym ?

– A może, niestety, trzeba, kulturalnie i asertywnie, zakończyć ten „rzekomy” związek miłosny?

Pytanie i rozwiązanie drugie, a szczególnie trzecie (j. w.) należy rozważać w powiązaniu z sytuacją partnerów co do istniejącego „już” związku małżeńskiego- partnerskiego, oraz  z posiadaniem dziecka, dzieci, rodziny.

                                                              • • •

Drugą wartością składającą się na prawdziwe szczęście jest 

związek małżeński lub stały partnerski,

np. konkubinat.                               

                      

Osiągnięcie tej wartości charakteryzuje przede wszystkich obustronne:

  „ SPEŁNIENIE W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM lub PARTNERSKIM „

Zanim przejdziemy do samooceny czy moje małżeństwo /związek/  jest szczęśliwe?,  poznajmy podstawowe kryteria jakie są niezbędne do szczęścia w związku małżeńskim lub partnerskim?

Jako, że mówimy o trwałym związku dwoje osób i to bez względu na więź formalno- prawną, to taki szczęśliwy związek muszą łączyć  ważne więzi życiowe, fundamenty szczęścia rodzinnego, które  w naszym teście są  najważniejszymi kryteriami ocennymi .

Oto te więzi:

1. Więź uczuciowo-emocjonalna, w tym miłość i współżycie seksualne;

2. Więź intelektualna, zwana  „zbieżnym poziomem mądrości”;

3. Wspólnota celów, w tym celu głównego- posiadania dziecka (dzieci) i jego (ich) wychowania i wykształcenia;

4. Więź światopoglądowa, religijna (wiara);

5. Wspólne zamieszkanie;

6. Wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego;

7. Wzajemna pomoc i wsparcie.

Być może, niektóre więzi, przed ich samooceną przez każdego z czytelników, wymagałyby bliższego wyjaśnienia celem tożsamego rozumienia, jednakże w tym artykule jest to praktycznie nie możliwe. Stąd, w tym zakresie, zainteresowanych odsyłam do książki.

Przejdźmy zatem do sprawdzianu i samooceny:

Czy mój związek (małżeński-partnerski) jest szczęśliwy, a jeżeli jeszcze nie w pełni, to jak może wyglądać dalej w nim nasze wspólne i osobiste życie i szczęście? No i od czego ono może zależeć?

Podobnie jak przy sprawdzeniu i samoocenie miłości, jako pierwszej wartości do szczęścia, posłużymy się takimi samymi kryteriami oceny szczęścia w związku, aby móc uzyskać odpowiedź  na generalne pytanie:

Czy jestem spełniona/ny/ w związku małżeńskim – stałym partnerskim?

I tak sprawdź i oceń w następujący sposób, po kolei, poszczególne więzi:

A – Ta więź jest w pełni spełniona w naszym związku;

B –  Ta więź jest dla mnie nie pewna, wątpliwa, nie umiem ocenić, nie wiem;

C – Tej więzi nie ma lub prawdopodobnie, wg mnie, nie ma w naszym związku małżeńskim- partnerskim.

Przy tej wartości życiowej, jaką jest związek małżeński-stały partnerski, po dokonaniu jej sprawdzenia i samooceny, należy bardzo rozważnie zastanowić się nad każdą decyzją:

Co dalej zrobić, kiedy masz przeważającą ocenę „ B” , a już szczególnie oceny „ C” , która występuje w większości z 7 więzi koniecznych do dobrego, szczęśliwego życia w związku małżeńskim -partnerskim?

                                                            • • •

Przechodzimy teraz do sprawdzianu i samooceny trzeciej wartości życiowej niezbędnej do osiągnięcia swojego prawdziwego szczęścia:

„ Świadome rodzicielstwo – posiadanie dziecka ( dzieci ) „

         Jak wiemy rodzicielstwo to bycie rodzicem – ojcem lub matką. Natomiast:

„Świadome rodzicielstwo to bycie dobrym ojcem lub dobrą matką”.

W najwłaściwszym ( wg mnie) rozumieniu, świadome rodzicielstwo, a następnie bycie dobrym ojcem i dobrą matką oznacza:

1. Swobodne, świadome, przemyślane (na podstawie zdobytej wiedzy) i zaplanowane spłodzenie (posiadanie) dziecka;

2. Zapewnienie opieki matce i dziecku w okresie ciąży, macierzyństwa;

3. Zapewnienie opieki i bezpieczeństwa oraz dbałość nad dzieckiem przez cały okres jego rozwoju psychofizycznego;

4. Dobre wychowanie i odpowiednie wykształcenie, w ramach świadomego rodzicielstwa i obowiązku prawnego wynikającego z  władzy rodzicielskiej do pełnoletności dziecka;

Tak więc zdrowie, rozwój, wychowanie i nauka to nie tylko szczęśliwe życie dziecka, ale szczęście wspólne rodziców i osobiste szczęście każdego z nich.

I na tym właśnie polega osiągnięcie tej niezbędnej wartości do szczęścia każdego człowieka, jaką jest „Świadome rodzicielstwo – posiadanie dziecka (dzieci).

Jednakże z różnych przyczyn, zależnych i nie zależnych od woli człowieka, nie każdy z nas może dostąpić  szczęścia posiadania własnego dziecka.

Są też pośród nas i tacy, którzy świadomie nie czują potrzeby posiadania dziecka i wolą, bo tak uważają, że swoje życie będą budować na innych wartościach, jak na przykład praca zawodowa, samorealizacja, czy życie w związku miłosnym bez dziecka – dzieci.

W tym miejscu specjalnie dla tych ludzi – czytelników bloga szczęśliwi.pl muszę „wygłosić” ważną konstatację:

„ Pełnia szczęścia, czyli prawdziwe szczęście, to pełnia życia składająca się ze wszystkich najważniejszych wartości do życia człowieka”.

 Bezsprzecznie jedną z tych najważniejszych wartości jest posiadanie dziecka (dzieci). Prokreacja to naturalne, biologiczne i religijne prawo i „misja„  człowieka na Ziemi (sic!)

Świadoma rezygnacja z tak ważnej dla człowieka wartości jest moim zdaniem równoznaczna z rezygnacją z pełni szczęścia.

 Rachunek jest prosty!

Jeżeli człowiek „rezygnuje” z posiadania dziecka, jako jednej wartości składowej do prawdziwego szczęścia, to tym samym traci jeszcze dwie najważniejsze wartości życiowe z siedmiu wartości koniecznych do pełni szczęścia. A mianowicie traci możliwość osiągnięcia szczęścia rodzinnego i kolejnej wartości jaką jest radość i szczęście z  wychowania i wykształcenia dziecka!

Do osiągnięcia swojego szczęścia takiemu człowiekowi pozostają tym samym tylko cztery z siedmiu podstawowych wartości to jest:  oddanie w miłości, związek małżeński lub partnerski bez potomstwa, satysfakcja z pracy zawodowej i samorealizacja, przez twórcze życie ale bez rodziny i bezinteresowne czynienie dobra dla innych ludzi.

Taka jest niestety brutalna prawda!

Oczywiście wszyscy Ci, którzy świadomie rezygnują z posiadania dziecka, mogą budować swoje szczęście jako ich pełnię życia dokonując wyboru innych wartości życiowych, jak choćby przyjaźń, czy „carpe diem” – korzystając z życia każdego dnia.

W świetle powyższych uwag, nasz sprawdzian i samocena wartości „świadome rodzicielstwo i posiadanie dziecka”, siłą rzeczy nie obejmie tych, którzy swoje szczęście chcą osiągnąć bez posiadania dziecka.

No i w konsekwencji dalszej, nie obejmie ich także przy kolejnych dwóch wartościach niezbędnych do pełni szczęścia to jest  „ spełnieniu w rodzinie”, oraz „ w wychowaniu i wykształceniu dziecka”….

                 A teraz czas na sprawdzenie i samoocenę tej wartości:

„Świadome rodzicielstwo – posiadanie dziecka ( dzieci) „ .

Dokonamy to w ten sposób, że:

Najpierw odpowiedzmy sobie  na pierwsze kryterium, to jest:

„Swobodne, świadome, przemyślane na podstawie zdobytej wiedzy, i zaplanowane spłodzenie (posiadanie) dziecka”,

 ale wyłącznie retorycznie, co najwyżej dla podbudowy ewentualnych, przyszłych działań na rzecz szczęścia dziecka i własnego:

Jak to było z naszym, jako rodziców, świadomym rodzicielstwem i poczęciem dziecka?

Następnie, Ci z nas, którzy mają dorosłe dzieci  i przeżyli okres ich rozwoju, wychowania i nauczania mogą dokonać samooceny:

 W jakim stopniu osiągnęli swoje szczęście z posiadania dziecka – dzieci?

A zatem niech każdy z Was dokona samooceny odpowiadając na 2, 3 i 4 pytanie stanowiące kryteria szczęścia, w podobny sposób jak przy dwóch pierwszych wartościach ( miłość i małżeństwo-związek partnerski), koniecznych do pełni szczęścia:

I tak:

A . Czy  jako rodzic jesteś szczęśliwa/y/ bo:

– zapewniłaś/łeś/ należytą opieki  dziecku w okresie ciąży, macierzyństwa;

– zapewniłaś/łeś/ opiekę i bezpieczeństwo dziecka oraz należytą dbałość przez cały okres jego rozwoju psychofizycznego;

– dobrze wychowałaś/łeś/ i odpowiednio wykształciłaś/łeś/ dziecko-dzieci, w ramach świadomego rodzicielstwa i obowiązku prawnego wynikającego z  władzy rodzicielskiej do pełnoletności dziecka.

                                                           •

B.  Nie jestem pewna/ny/, mam wątpliwości, nie umiem ocenić, nie wiem czy:

– zapewniłam/łem/ należytą opieki  dziecku w okresie ciąży, macierzyństwa;

– zapewniłam/łem/ opiekę i bezpieczeństwo dziecka oraz należytą dbałość przez cały okres jego rozwoju psychofizycznego;

– dobrze wychowałam/łem/ i odpowiednio wykształciłam/łem/ dziecko-dzieci, w ramach świadomego rodzicielstwa i obowiązku prawnego wynikającego z  władzy rodzicielskiej do pełnoletności dziecka;

                                                              •

C. Myślę i chyba dzisiaj już wiem, że nie osiągnęłam / nie mam/ szczęścia z faktu posiadania dziecka -dzieci bo:

– nie zapewniłam/łem/ należytej opieki  dziecku w okresie ciąży, macierzyństwa;

– nie zapewniłam/łem/ należytej opieki i bezpieczeństwo dziecku oraz należytej dbałości w  okresie jego rozwoju psychofizycznego;

– niezbyt dobrze a może nawet źle wychowałam/łem/ i odpowiednio wykształciłam/łem/ dziecko-dzieci, w ramach świadomego rodzicielstwa i obowiązku prawnego wynikającego z  władzy rodzicielskiej do pełnoletności dziecka;

                                                                 •

Niech każdy z Was po dokonaniu rzetelnej i samokrytycznej oceny tej wartości  – posiadanie dziecka, spróbuje w racjonalny sposób posumować:

– Co spowodowało, że tak potoczyło się moje życie i życie dziecka ?

– Czy mogę jeszcze na tym etapie mojego życia i dziecka (dzieci) zrobić coś dobrego do szczęścia jego (ich) no i swojego?

                                                                   •

Odrębną częścią społeczeństwa są Ci z nas, którzy dopiero stoją przed decyzją posiadania dziecka jako wartości niezbędnej do pełni szczęścia. I dla nich szczególnie polecam uwagi zawarte wyżej, co do ewentualnej rezygnacji z macierzyństwa i ze szczęścia  posiadania dziecka.

Niezależnie od tego, zachęcam Was przede wszystkim do zdobywania uprzedniej fachowej (naukowej) wiedzy, dobrego doświadczenia od innych autorytetów, nim „przypadek”, bezmyślność, chwila słabości, używki, w tym alkohol, zastąpi albo przejmie świadome macierzyństwo i rodzicielstwo.

                                                         • • •

Przechodzimy teraz do sprawdzianu i samooceny kolejnej, czwartej wartości niezbędnej do pełni szczęścia.

„ RODZINA „.                                                                      

                   „ SPEŁNIENIE  W  SZCZĘŚLIWEJ RODZINIE ” 

Pełnię szczęścia w rodzinie, można osiągnąć po zrealizowaniu sześciu najważniejszych kryteriów szczęścia rodzinnego, takich jak:

1) –  utrzymanie rodziny w pełnym składzie przez czas jej naturalnego trwania ( rodzina pełna = rodzice i dziecko – dzieci);

 2) –  istnienie wzajemnej miłości między wszystkimi członkami rodziny;

 3) –   spełnienie małżonków-rodziców w małżeństwie;

 4) –  prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego;

 5) –  zapewnienie opieki i bezpieczeństwa wszystkim członkom rodziny;

 6) –  dobre wychowanie i odpowiednie wykształcenie dziecka (dzieci).

( O szczegółach skąd takie kryteria szczęścia rodzinnego czytaj książka.)

Jak przy poprzednich wartościach składających się na prawdziwe szczęście, ( patrz wyżej)  tak i przy tej, stanowiącej szczęście rodzinne, każdy może uważać, że do jego wizji szczęśliwej rodziny, lepsze są lub będą inne przesłanki (kryteria, warunki, potrzeby).

Ja spośród wielu z nich, wybrałem właśnie takie i wiem, na podstawie doświadczenia w sprawach rozwodowych, że  ich brak lub rozkład stanowił przyczyny rozpadu związków i ich rodzin. Tak więc ich istnienie w rodzinie i spełnienie może dać rzeczywiste szczęście rodzinne.

Jeśli nawet uważasz inaczej, to sprawdź te przesłanki na własnym życiu, a zobaczysz jak wygląda lub może wyglądać szczęście w Twojej rodzinie, wszystkich jej członków.

Zróbmy to tak:

Przeanalizuj, przemyśl, po kolei wszystkie 6 kryteriów szczęścia rodzinnego i odpowiedz sobie szczerze:

A –  Jestem pewna/ny/, że w mojej rodzinie spełnione są wszystkie ( 6 ) warunki dla istnienia szczęścia rodzinnego;

B –  Nie wiem na pewno, mam wątpliwości, czy wszystkie lub niektóre, w tym zawarte w punkcie……….. (wymień), rzeczywiście istnieją w mojej rodzinie;

C – Niestety, w mojej rodzinie, nie były / nie są/ spełnione przesłanki szczęśliwej rodziny, zawarte w punkcie…………….( wymień które punkty);

W tym miejscu muszę przyznać, że wybrane wyżej kryteria szczęścia rodzinnego są niezwykle surowe , a wręcz drakońskie!

Szczególnie w punktach 1.- rodzina niepełna; 2. Istnienie wzajemnej miłości i to między wszystkimi członkami rodziny; oraz 3. – spełnienie małżonków w związku i to obojga.

Ale są one takie ostre do oceny szczęścia, wówczas kiedy, już w rodzinie występują i są nie do naprawienia. I to zależy od wielu innych czynników, w większym stopniu zależnych i tkwiących w nas samych, niż od czynników zewnętrznych.

Najtrudniej jednak naprawić kryterium rodziny niepełnej, choć w niektórych wypadkach życiowych jest to możliwe, lecz niestety nie idealne.

Stąd moi drodzy, z doświadczenia zawodowego głoszę, przestrzegam i ostrzegam przed pochopnymi decyzjami dotyczącymi rozwodów i rozstań w stałych związkach.

Na tym zawsze  najbardziej cierpią małoletnie dzieci, szczególnie na etapie wychowania i nauki.

„ Lepiej dłużej, głębiej, i rozważniej zastanawić się przed zawarciem małżeństwa ( wejścia w związek rodzinny), niż później rozstawać się nie tylko w swoim nieszczęściu, ale przede wszystkim w nieszczęściu dla dziecka /dzieci/ !!!

                                                              • • •

Czas na sprawdzian i ocenę kolejnej – piątej wartości życiowej koniecznej do osiągnięcia swojego prawdziwego szczęścia, na tym etapie życia, na którym jesteś:

  WYCHOWANIE I WYKSZTAŁCENIE DZIECKA / DZIECI/ ”

Szczęście rodzica, dobrej matki i dobrego ojca, z posiadania dziecka, wychowania i nauczania, w okresie wykonywania władzy rodzicielskiej do jego pełnoletności, to:

„ DOBRE WYCHOWANIE I ODPOWIEDNIE WYKSZTAŁCENIE DZIECKA -/ DZIECI/”

Wychowanie dziecka powinno być DOBRE, a wykształcenie ODPOWIEDNIE.

Przełóżmy te ogólne stwierdzenia na konkrety:

                  Co to znaczy dobrze wychować dziecko?

„ Dobre wychowanie dziecka to wszystkie niezbędne działania podejmowane przez rodziców i nauczycieli-wychowawców w okresie od urodzenia dziecka do jego pełnoletności, mające na celu jego szczęście jako dziecka i szczęśliwą przyszłość jako dorosłego człowieka”

Ta prosta prawda życiowa jest taka, że cały proces wychowawczy dziecka to przede wszystkim wychowanie do szczęścia. Szczęście dziecka – taki powinien być nadrzędny cel wszelkich poczynań rodziców, a także wszystkich wychowawców.

Wszystkie trzy teoretyczne cele wychowania, czyli:

– ukształtowanie dziecka na dorosłego człowieka pod względem fizycznym, moralnym i umysłowym,

– przygotowanie do życia w społeczeństwie oraz

– danie wykształcenia w określonym kierunku,

są w istocie środkami do celu głównego całego procesu wychowania jakim jest szczęście dziecka, a potem dorosłego człowieka.

Cóż bowiem będzie miał z tego człowiek w sile wieku, który w okresie wychowania został ukształtowany pod względem fizycznym, moralnym i umysłowym, przygotowany do życia w społeczeństwie i otrzymał wykształcenie, jeżeli nie osiągnie w swoim życiu prawdziwego szczęścia?

               Co to znaczy odpowiednio wykształcić dziecko?

„ Odpowiednie wykształcenie dziecka to przede wszystkim doprowadzenie do zdobycia przez dziecko takich kwalifikacji zawodowych i wiedzy ogólnej, które są adekwatne do możliwości psychofizycznych, stanowią jego wybór i odpowiadają aktualnym i przyszłym potrzebom społeczno- gospodarczym”

To jest zadanie najpierw rodziców, a później nauczycieli, ale również przy udziale rodziców, polegającym na nadzorze i aktywnej kontroli postępów nauczania w danej szkole.

Duży wpływ mają rodzice na wybór dalszego poziomu kształcenia dziecka, po ukończeniu szkoły podstawowej, pod kątem przyszłego zawodu. W szczególności to od ich pomocy, w decydującej mierze, zależy pierwszy zawodowy wybór dziecka.  Na tym etapie wychowywania do pracy i kształcenia zawodowego rodzice mają pełne prawo i obowiązek korygowania zarówno trafności wyboru zawodu, jak i zdobywanych kwalifikacji zawodowych, ponieważ dziecko i dalej jeszcze niepełnoletni młody człowiek (jeżeli w terminach zalicza lata nauki) w pełni podlega władzy rodzicielskiej. Takich prawnych możliwości rodzice już nie będą mieli, gdy dziecko skończy osiemnasty rok życia.

A teraz sprawdźmy to na własnych przykładach.

 Niech każdy z czytelników , który ma dzieci, zarówno dorosłe jak i pod swoją władzą rodzicielska, spojrzy wstecz, jak to było z wychowaniem i nauką mojego dziecka (dzieci) i samokrytycznie odpowie sobie na dwa pytania:

„ Czy jako rodzice ( rodzic samodzielnie wychowujący) dobrze wychowaliśmy / wychowałam/łem/ dziecko, lub aktualnie dobrze wychowuję?

I drugie:

„ Czy odpowiednio wykształciliśmy/ wykształciłam/łem/?

Porównajmy nasze działania z przedstawionymi wyżej tezami w zakresie wychowania i wykształcenia, które mogą stworzyć podstawy szczęścia rodzicom i samym dzieciom.

Gratuluję tym z Was, którzy mogą czuć się szczęśliwymi z dobrego wychowania i odpowiedniego wykształcenia dziecka/dzieci/.

Tym, którzy dostrzegają swoje błędy, a są w trakcie wychowywania, życzę by spróbowali skorygować swoje działania, bo po ich usamodzielnieniu, będzie im brakować takich możliwości i szczęścia z dobrego wychowania i odpowiedniego wykształcenia dziecka/dzieci/.

                                                              • • •

Mamy 5 najważniejszych wartości do szczęścia za sobą.

 Miłość, małżeństwo-stały związek partnerski, dziecko, jego wychowanie i wykształcenie, oraz rodzinę.

Do pełni szczęścia konieczna jest szósta:

                                              „PRACA ZAWODOWA”

Co zatem trzeba aby osiągnąć szczęście z pracy zawodowej i to na przestrzeni całego życia?

A może duże pieniądze przez tyle lat pracy? Majątek, oszczędności, lokata w banku lub inne bogactwo? Milionerzy, a nawet miliarderzy twierdzą że nie!

Więc co daje prawdziwe szczęście z pracy całego życia?

Aż trudno uwierzyć!

Prawdziwe szczęście z pracy zawodowej całego życia daje….

„ SATYSKAKCJA Z PRACY ”

– czyli wielkie zadowolenie z solidnej, uczciwej, czasem ciężkiej lub trudnej pracy, przez całe życie!                                                         

Satysfakcję z pracy zawodowej możemy i powinniśmy oceniać na każdym etapie swojego życia, po to aby móc kształtować swoją karierę zawodową. To ona wpływa w istotny sposób na wszystkie najważniejsze wartości budujące szczęście każdego z nas. Na miłość, na związek małżeński, na wychowanie i kształcenie dzieci, na szczęście rodzinne.

Dla ułatwienia samooceny satysfakcji z pracy podam przykładowo:

Jakie czynniki w przebiegu pracy zawodowej wpływają i kształtują stopień zadowolenia z pracy?!

1 . Posiadane kwalifikacje zawodowe, odpowiadające osobistym ambicjom, aspiracjom, no i marzeniom;

2. Odpowiednie wynagrodzenie, adekwatne do rodzaju wykonywanej pracy i należytego wykonywania;

3. Atmosfera w pracy i otoczenie;

4. Warunki pracy, bezpieczeństwo i higiena, świadczenia socjalne i mieszkaniowe, uznanie pracodawcy i gratyfikacje poza materialne,

5. Możliwość rozwoju zawodowego, awanse i  sukcesy zawodowe

6. Stabilizacja zawodowa, pewność zatrudnienia.

Jeżeli dokonałaś/łeś/ porównania tych czynników wpływających na satysfakcję z pracy zawodowej, a jesteś jeszcze na etapie pracy, to już wiesz czego brakuje Ci do pełni szczęścia gdy chodzi o pracę. Nie pozostaje Ci zatem nic innego jak :

A -Dokonać odpowiednich zmian w swoim życiu zawodowym i osobistym na rzecz osiągnięcia pełnego zadowolenia, materialnego i poza materialnego, z pracy zawodowej, mając na względzie wskazane przykładowo przesłanki.

B – Pogodzić się z faktem braku pełnej satysfakcji z pracy do szczęścia, gdy uznasz, że nie jest już możliwe spełnienie kryteriów (jak wyżej) w Twoim przypadku, lub

C – Jeżeli masz jeszcze możliwości oddziaływania wychowawczego na własne dzieci, to możesz, na własnym przykładzie i swoich błędach, ustrzec je lub pomóc w osiągnięciu przez nie satysfakcji z pracy i kariery zawodowej, wiedząc, że jest ona niezbędna do ich szczęścia.

                                                                  • • •

I tak doszliśmy do siódmej – ostatniej z najważniejszych wartości dających możliwość osiągnięcia prawdziwego szczęścia, o której na ogół mało się mówi, dyskutuje i pisze. Jest to:

                                      „ SAMOREALIZACJA „

To klamra spinająca sześć wcześniej pokazanych najważniejszych wartości koniecznych do osiągnięcia prawdziwego szczęścia.

Jest ona niezwykle ważna dla człowieka, który wytrwale dąży do osiągnięcia swojego prawdziwego szczęścia.

„SAMOREALIZACJA  to dążenie do spełnienia marzeń, pragnień, ambicji i aspiracji, czyli potrzeb wyższego rzędu w hierarchii potrzeb człowieka. A   także efekt i szczęśliwe ukoronowanie pełni dobrego i twórczego życia „        

  (Patrz piramida potrzeb wg teorii Abrahama Maslowa).

Każdy z nas od dzieciństwa, poznając życie, odkrywa swoje pierwsze marzenia, z „bajek”, książek, filmów, opowieści. Z czasem stają się one coraz bardziej trwalsze i mogą stanowić nasz sens i cel do osiągnięcia w całym życiu. Mogą to być marzenia, pragnienia, aspiracje do spełnienia na gruncie zawodowym, na przykład: chcę być lekarzem, nauczycielem, prawnikiem, żołnierzem, muzykiem, i.t.p. Bardzo często są to marzenia o bogactwie i dobrobycie, które z upływem czasu konkretyzują się, na przykład: chcę mieć dom z pięknym ogrodem, ładny i szybki samochód, żaglówkę… Prawie każdy marzy o prawdziwej miłości, dobrym mężu, żonie, o posiadaniu dzieci i o szczęśliwej rodzinie. A jeszcze inni o podróżowaniu i zwiedzaniu świata, historycznie czy geograficznie ciekawych miejsc. Są wśród nas i tacy, którzy mają większe aspiracje i ambicje, i najczęściej skrycie marzą aby być znanym, poważanym, sławnym człowiekiem, na przykład pisarzem, aktorem, piosenkarzem lub innym artystą czy twórcą.

A Ty, drogi czytelniku, czy spełniłeś swoje marzenia by osiągnąć ten element szczęścia w ramach samorealizacji. Czy właśnie tego brakuje Ci do pełni Twojego prawdziwego szczęścia?

                                                                 • • •

I tak oto poznaliśmy siedem najważniejszych wartości życiowych, które – moim zdaniem -po spełnieniu, mogą uczynić człowieka rzeczywiście w pełni szczęśliwym.

Czy każdy z nas może osiągnąć taki wzorzec, ideał szczęścia ?

Kiedy przez kilka lat zbierałem materiały do napisania książki o prawdziwym szczęściu, między innymi szukałem takich ludzi, którzy mogliby naprawdę pochwalić się swoim prawdziwym szczęściem.      Każdy widział je na swój sposób, ale zawsze wymieniali jako najważniejsze te wartości:

MIŁOŚĆ;

MAŁŻEŃSTWO – STAŁY ZWIĄZEK PARTNERSKI; 

DZIECKO;

JEGO WYCHOWANIE, w tym WYKSZTAŁCENIE; 

RODZINA;

PRACA ZAWODOWA; 

SAMOREALIZACJA.

„Sensem i celem życia każdego człowieka jest jego prawdziwe szczęście, a osiągnąć je można świadomie i wytrwale dążąc do spełnienia tych wartości „.

Bronisław                                                                    czerwiec 2024 r


Czy można wyjść z uzależnienia od alkoholu, niszczącego zdrowie i życie? Jeżeli tak, to jak to zrobić?

Muszę się podzielić z czytelnikami mojego bloga „o szczęściu” jego przeciwieństwem, bo ludzkim nieszczęściem spowodowanym uzależnieniem od alkoholu.. Nie mogę bowiem przechodzić obojętnie, kiedy obok nas, tym razem obok mnie, ludzie umierają z powodu uzależnienia od alkoholu.

Przytoczę tylko dwa znane mi, prawie bezpośrednio, przypadki śmierci z butelką w rękach do ostatniej chwili.

                                                           •••

„Znany mi sprzed lat, powszechnie szanowany, działacz społeczny, zamieszkał samotnie w mojej dzielnicy. Nazwijmy go Piotrem. Od kilku lat, przed wyjściem do pracy, widziałem go prawie codziennie rano  jak przechodzi obok mojego domu, wchodzi do osiedlowego sklepiku i wraca z małą torbą. Z początku nawet próbowałem mu siebie przypomnieć i porozmawiać. Z reguły po krótkim pozdrowieniu unikał bliższych rozmów i wracał do domu. Z czasem zacząłem się zastanawiać nad regularnością zakupów Piotra zaraz po otwarciu sklepiku. Zaintrygowało mnie to jeszcze bardziej kiedy z dnia na dzień Piotr chodził coraz bardziej wolno i chwiejnym krokiem. Prawdę poznałem pewnego poranka kiedy razem z nim dokonywaliśmy zakupów w tym sklepiku. Ja z tyłu niezauważony przez niego zobaczyłem jak Piotr cichutko poprosił o pół litra wódki i szybciutko wyszedł nawet nie oglądając się za siebie.

W tym samym dniu zasięgnąłem języka u moich i jego znajomych i poznałem co się stało z  Piotrem?!

Piotr rozwiódł się z żona. Ma dorosłe dzieci. Syn jest również znanym działaczem społecznym w mieście. Znajomi twierdzą, że Piotr jest uzależnionym alkoholikiem i to od dość dawna. Wielokrotnie zapisywał się na leczenie stacjonarne, także w grupach AA. Jednakże zawsze po kilku dniach terapii rezygnował, twierdząc, że sam sobie da radę i przestanie pić.

Pewnego razu nie wytrzymałem i stanąłem wprost na jego drodze do sklepiku. Przywitałem go serdecznie po imieniu i zaprosiłem do samochodu chcąc z nim porozmawiać.  On był zaskoczony, a ja jeszcze bardziej, kiedy w odpowiedzi usłyszałem bełkot zniszczonego człowieka „ ja, ja się spieszę, cześć, cześć” i poczłapał dalej, starając się przyspieszyć, tak jakby się bał, że go będę doganiał.

Nie minęło pól roku, kiedy dowiedziałem się, że Piotr zmarł, a jego syn pochował ojca cichym pogrzebem”.

                                                           •••

„W drugim przypadku, w tym samym sklepiku, także ciut świt, sąsiad z drugiej strony mojego bloku, codziennie kupował butelkę piwa i drugą najtańszego alkoholu. Piwo wypijał od razu duszkiem po wyjściu ze sklepu i szedł do domu. Taki obrazek oglądaliśmy z żoną przez kilka lat. Zdarzało się, że prowadził go do domu któryś z sąsiadów, widzieliśmy także strażników gminnych, a nawet policjantów odprowadzających go „ z litości” do domu zamiast do izby wytrzeźwień. Aż  pewnego dnia przed blokiem stanął karawan pogrzebowy i tak niestety „biedaczyna” zakończył swój żywot. Nie mieszkał sam. Widzieliśmy jego rodzinę, młode małżeństwo z dzieckiem uczęszczającym do szkoły podstawowej wraz z moim wnukiem”.

Spojrzałem dziś na tę dwójkę nieszczęśliwych ludzi z własnej perspektywy wychodzenia z uzależnienia.

Jak z tych przykładów wynika, uzależnienie od alkoholu, praktycznie rzecz ujmując, to utrata kontroli nad spożywaną ilością alkoholu.

Z badań wynika, że najczęstszym powodem sięgnięcia po kieliszek  jest depresja, rozczarowanie życiem lub zbyt duża odpowiedzialność rodząca ucieczkę w alkohol.

Trudno oszacować rzeczywiste społeczne skutki nadużywania alkoholu. Jest ich wiele, od dramatów osobistych, przez tragedie rodzinne i problemy w środowisku zawodowym.

Z najnowszych badań i zebranych danych wynika także, że:

W Polsce żyje ok.700-900 tys. nałogowych alkoholików, a około 2,5 miliona osób nadużywa alkoholu.

Około 4 milionów Polaków żyje w rodzinach, w których z powodu alkoholu dochodzi do przemocy, zaniedbań, ubóstwa i demoralizacji.

Około 2 milionów dzieci cierpi z powodu alkoholizmu rodziców.

Większość rozwodów (70%) ma podłoże alkoholowe.

Picie pogłębia ubóstwo rodzin, stając się istotną przeszkodą np. w znalezieniu pracy.

W skali społecznej straty spowodowane nadużywaniem alkoholu  wynoszą od 2 do 6% produktu narodowego brutto.

→ Szacuje się, że od dwóch do czterech procent wszystkich przypadków nowotworów spowodowanych jest pośrednio lub bezpośrednio przez alkohol. Regularne picie alkoholu zwiększa ryzyko wystąpienia raka jamy ustnej, gardła, przełyku, krtani, wątroby i piersi u kobiet. Proszę samemu spojrzeć:

Te tragiczne skutki zdrowotne i zatrważające liczby biją na alarm i to od wielu lat. Co więcej picie alkoholu wciąż rośnie wśród młodych ludzi.

                                                   •••

Tylko tyle tytułem wstępu, w znacznej mierze znanego każdemu z nas.

Jednakże te powszechnie znane ogólne skutki nie zawsze docierają bezpośrednio i świadomie do każdego z osobna. To jest tak jakby działo się to gdzieś daleko od nas. Tylko czasem słyszymy, czytamy, widzimy jak tragicznie umiera człowiek z powodu uzależnienia od alkoholu, narkotyków czy „dopalaczy”.

I tu cisną mi się na myśl jakże ważne i chyba podstawowe informacje i wnioski:

To rodzice w procesie wychowania powinni, znać i umiejętnie przedstawiać  tragiczne skutki wchodzenia we wszelkie uzależnienie dziecka, w tym w uzależnienia od alkoholu i środków odurzających oraz substancji psychotropowych;

To  młodzi ludzie, na drodze życiowej do szczęścia, powinni mieć pełną wiedzę o długofalowych skutkach zdrowotnych szkodliwych uzależnień;

To narzeczeni przed podjęciem decyzji o małżeństwie, związku partnerskim powinni poznawać nawyki, nałogi, uzależnienia, partnera/partnerki, by mogli w przyszłości stworzyć szczęśliwy związek, ze szczęśliwymi dziećmi i rodziną;

To każdy człowiek budujący dobrobyt i szczęście swoje, małżeńskie, rodzinne i dzieci winien mieć od najmłodszych lat wiedzę i świadomość co znaczą uzależnienia w ich dzisiejszym i przyszłym życiu.

                     To tylko tyle i aż tyle tytułem smutnego wstępu, szukając odpowiedzi na pytanie czy jest możliwe wyjście z uzależnienia od alkoholu.

                                                              •••

Aby spróbować odpowiedzieć na tytułowe pytanie, zacznijmy od prostej analizy: 

Jak rodzi się w życiu człowieka to najgorsze zło, jakim jest uzależnienie od wszelkiego rodzaju substancji (uzależnienie fizjologiczne) lub od zachowań (uzależnienie psychiczne)

Ja spróbuję dokonać takiej analizy na bazie własnego uzależnienia od alkoholu, z którego udało mi się „wyrwać” 18 lat temu. Dodam, że potrafiłem także „rzucić” palenie papierosów w wieku 28 lat i nie palę do dziś, a jest to już ho, ho….sporo lat.

Nie wdając się w naukowe podstawy powstawania uzależnienia, przełożę je na sprawdzoną, także na sobie, praktyczną drogę, tak aby każdy mógł ją , nawet teoretycznie, porównać do swojego postępowania w codziennym życiu.

                     Nawyk nałóg uzależnienie!!!

Tak wygląda cała droga do każdego rodzaju uzależnienia, które niszczy zdrowie, szczęście i w najgorszych wypadkach życie uzależnionego człowieka.

 W tym miejscu muszę jednak trochę podeprzeć praktyczne doświadczenie naukową wiedzą, choćby wskazując definicje , na czym polegają te trzy poszczególne etapy drogi do uzależnienia, a więc:

 Czym jest nawyk?

 Na czym polega nałóg?

Jak przebiega uzależnienie?

Dla lepszego zrozumienia tych poszczególnych etapów drogi do uzależnienia od alkoholu, konieczne jest wskazanie najbardziej powszechnych rodzajów nałogów i uzależnień niszczących życie człowieka.

Rodzaje nałogów i uzależnień fizjologicznych (od substancji):

– nikotyna;

– alkohol etylowy,

– narkotyki;

Inne substancje, dotąd oficjalnie nie uznane za uzależnienia:

– leki nasenne, psychotropowe, barbiturany;

– niektóre stereoidy, w tym sterydy anaboliczne.

Rodzaje uzależnień behawioralnych ( od zachowań, czynności ):

– hazard;

– seks, uzależnienie seksualne;

– masturbacja i pornografia;

– praca;

– internet i gry komputerowe;

– telewizja;

– nadmierna dbałość o tężyznę fizyczną ( tzw. bigoreksja);

– zakupy;

– jedzenie, w tym słodycze;

Dodam, że naukowcy i praktycy dość często traktują prawie równorzędnie ( jako synonimy) nałóg i uzależnienie. Ja na bazie własnego doświadczenia, wyraźnie dzielę je na dwa następujące po sobie etapy, nałóg, a w dalszej konsekwencji „ tragiczne” uzależnienie.

NAWYK  –  pierwszy etap na drodze do uzależnienia:

Czym jest NAWYK, który otwiera najpierw ścieżkę, a potem nałóg, już prostą drogę do uzależnienia?

Definicja encyklopedyczna:

„Nawyk to zautomatyzowana czynność (sposób zachowania, reagowania) nabyta w wyniku ćwiczenia, zwłaszcza przez powtarzanie; zwykle nawyk wiąże się z aktywnością typu motorycznego (ruchową), można też mówić o nawykach myślowych, poznawczych, językowych; przyswojenie sobie nawyku przebiega przez wiele faz, w których dana czynność automatyzuje się, uwalniając się stopniowo od świadomej kontroli..”.

             Nawyki w tym znaczeniu mogą zatem być dobre i złe. Co najważniejsze, z punktu widzenia psychologicznego, a także praktycznego, ta czynność mimo pewnego zautomatyzowania, jest łatwiejsza do zmiany, bądź wyeliminowania z postępowania. Sam zainteresowany może nad nim zapanować, bowiem jego świadomość i  wola, posiada jeszcze duży stopień kontroli.

             Dla przykładu:

Dobry nawyk: śpij 7-8 godzin na dobę, jedz regularnie posiłki, pij 2 litry płynów dziennie, i.t.p.;

Zły nawyk: może to być wypijanie codziennie po 2 piwa po pracy „ dla rozluźnienia”; zażywanie co wieczór tabletki nasennej; wypijanie lampki wina, ale codziennie wieczorem;

              Ja, złego nawyku palenia papierosów „ pod wpływem doraźnych emocji, zdarzeń, rodzaju pracy ”, pozbyłem się siłą woli z dnia na dzień, po 10 latach palenia w młodym wieku. Po prostu w gronie przyjaciół oglądając mistrzostwa świata w piłce nożnej rzuciłem obietnicę i ją spełniłem począwszy od następnego dnia.

NAŁÓG – Drugi etap drogi do uzależnienia

Definicja encyklopedyczna:

Nałóg

1. «szkodliwy dla zdrowia nawyk»

2. «zakorzenione przyzwyczajenie»

Nałóg  w medycynie: „ dawny termin pokrywający się współcześnie z definicją uzależnienia; akcentował jednak bardziej zależność fiz., przewlekłość i niepomyślne następstwa zaburzeń, oznaczał niezwykle silną, nawykową potrzebę przyjmowania substancji psychoaktywnej (np. alkoholu, narkotyków, substancji stymulujących lub halucynogennych), realizowaną mimo świadomości szkodliwych następstw zdrowotnych i podporządkowującą sobie inne cele, zainteresowania i całą aktywność osoby dotkniętej nałogiem; niekiedy pojęciem „nałóg” obejmowano niektóre inne silne nawyki, np. hazard.”.

        W przeciwieństwie do nawyku, nałóg może być już tylko złym i powtarzającym się przyzwyczajeniem –  czynnością.

        Cechą charakterystyczną nałogu jest jego zakorzenienie się w świadomości.

Ale nałóg to zły, zakorzeniony nawyk, nad którym jeszcze w dużym stopniu da się zapanować, w tym siłą własnej woli, z pomocą farmakologiczną, nawet bez detoksykacji.

         Ja, to uczyniłem, sam wychodząc, jeszcze z nałogu i przez półtora roku nie tknąłem alkoholu. Popełniłem błąd dokonując przekornego wypicia kieliszka żołądkówki (mam usunięty żołądek po złośliwym nowotworze) dla sprawdzenia własnej siły woli, czy mogę wypić jednego np. w towarzystwie,  podczas ważnej uroczystości, w Sylwestra i.t.p. i dalej nie pić.

UZALEŻNIENIE –  III etap – faza końcowa

Definicja encyklopedyczna:

„Uzależnienie: med. zaburzenie zdrowia, stan psychologicznej albo psychicznej i fizycznej zależności od jakiegoś psychoaktywnego środka chemicznego, przejawiający się okresowym lub stałym przymusem przyjmowania tej substancji w celu uzyskania efektów jej działania lub uniknięcia przykrych  objawów jej braku (abstynencyjne objawy)”.

                                                        •••

W naszym artykule zajmiemy się głownie uzależnieniem od alkoholu, które w naszym kraju występuje najczęściej.

Uzależnienie od alkoholu to już jest choroba i to ciężka, albowiem nie wyleczona z reguły kończy się przedwczesną śmiercią.

ZZA – Zespół Zależności Alkoholowej – tak formalnie jest określona choroba alkoholowa według ICD10, czyli Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych opracowanej przez WHO. Należy do zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania. Oprócz alkoholu zalicza się do niej także inne substancje psychoaktywne.

Według mnie, moich obserwacji w czasie terapii instytucjonalnej w ośrodku odwykowym oraz zdobytej wiedzy, cechą charakterystyczna uzależnienia jest prawie stuprocentowa niemożność wyjścia z niego samemu i bez dwuetapowego leczenia. Pierwszy etap to niezbędna detoksykacja zaś drugi terapia psychologiczna w specjalistycznym ośrodku terapeutycznym.

Według badaczy problematyki alkoholizmu, istnieją cztery stadia, (etapy – fazy) postępującego uzależnienia i w zależności od tego, w której  z nich znajduje się „alkoholik”, (to określenie jest szczególnie kwestionowane przez osoby uzależnione), proces leczenia może być łatwiejszy, skuteczniejszy i krótszy.

W najkrótszym zarysie przedstawię najważniejsze charakterystyczne cechy każdego ze stadiów – etapów.

Picie jest szczególnie przyjemne i odprężające. Alkohol jest traktowany jako swoisty środek na poprawę humoru. Sięga się  po niego dla poprawy nastroju lub humoru, gdy człowiek jest przygnębiony lub coś go zdenerwuje. To stadium może trwać od kilku miesięcy do kilku lat, ale z czasem dla poprawy nastroju trzeba pić coraz więcej.

I Etap Stadium wstępne faza prealkoholowa

Ta zwiększająca się miara pitego alkoholu „ w celu-poprawy nastroju” to pierwsze sygnały ostrzegawcze wchodzenia w uzależnienie.

Uwaga: Czytelników proszę, oceńcie to sami, jak bardzo powszechne w naszym kraju (i nie tylko) jest to stadium przed kolejną fazą  podświadomego wchodzenia w uzależnienie od alkoholu.

II Etap faza  ostrzegawcza

Zaczyna się w momencie pojawienia się luk pamięciowych,

III Etap stadium krytyczne

Utrata kontroli nad piciem, pojawia się przymus kontynuowania picia, jeżeli wypiło się nawet niewielką ilość alkoholu

IV Etap stadium przewlekłe

 Wielodniowe ciągi alkoholowe

                                                                   •••

Po tak przedstawionej, praktycznej analizie, czas powrócić do tytułowego pytania:

Czy można pozbyć się złego nałogu, a przede wszystkim niszczącego zdrowie i życie uzależnienia? Jeżeli tak, to jak to zrobić?

Moja odpowiedź jest pozytywna:  M O Ż N A  !   I koniecznie trzeba !

Jestem tego ewidentnym przykładem i dlatego pragnę się tym podzielić pisząc ten artykuł.

Jednak leczenie każdego rodzaju uzależnienia to trudny i  skomplikowany proces. Niestety najtrudniej jest wyjść z uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Niezbędny i minimalny czas dla skutecznej terapii to od 18 do 24 miesięcy.

W codziennym życiu człowieka początkowo trudno jest zauważyć objawy alkoholizmu, jednak im wcześniej choroba zostanie rozpoznana, tym większe szanse na wyjście z uzależnienia.

Aby wyjść całkowicie z uzależnienia od alkoholu, to pierwszym najważniejszym krokiem jest:

1.Podjęcie własnej dla siebie, świadomej, jednoznacznej, nie zmienialnej i niepodważalnej przez samego siebie, wewnętrznej (nawet skrytej) decyzji:

„Już jestem uzależniony od alkoholu i muszę poddać się terapii alkoholowej!!!”

Ja taką właśnie decyzję podjąłem, za drugim razem i wygrałem walkę z uzależnieniem.

                                                            •••

Drugim krokiem, moim zdaniem i terapeutów od uzależnień, powinien być:

2.Wybór odpowiedniego i najlepszego według własnych potrzeb i możliwości, sposobu, rodzaju terapii i ośrodka leczenia uzależnień.

W tym zakresie warto skorzystać z wizyty, porady i pomocy w wyborze sposobu, ośrodka lub rodzaju terapii, w  Poradni Terapii  Uzależnień od Alkoholu.

                                                             •••

Trzecim krokiem, a właściwie ważną decyzją życiową, jest mocne postanowienie:

3.Muszę być wytrwałym/łą/, by wytrzymać oraz zakończyć proces terapii w ośrodku leczenia uzależnień lub w rodzaju wybranej terapii.

Na pierwszy rzut takie postanowienie wydaje się być zbędne, a jednak nie. Otóż bardzo wielu uzależnionych, właśnie na tym etapie postępowania, dochodzi do wniosku, że takie leczenie nic mu nie daje już od samego początku i rezygnuje ( ucieka).Wielu nie wytrzymuje, szczególnie na etapie po detoksykacji, przed psychoterapią, uznając samodzielnie, że jest już wyleczony.

Ja też tak myślałem, ale świadomość wzięła górę.

                                                             •••

Czwartym krokiem, jest kolejne mocne postanowienie na całe dalsze życie, aż do śmierci, które powinno być zakodowane w podświadomości na zawsze:

4.Koniec z „wszelkim” alkoholem do śmierci. Muszę nauczyć się żyć bez alkoholu i tak wytrwać, mimo nadarzających się wielu problemów, z którymi będę się spotykał/ła.

                                                        •••

I to jest wszystko, aby wyjść z uzależnienia na każdym etapie życia człowieka. Prawda że proste, bo w pigułce tego artykułu. Niestety znacznie trudniej i dłużej dla każdego, kto uzna, że jest w jakimś stopniu uzależniony od alkoholu, lub innej substancji.

Lecz prawda jest taka:

Albo dalej żyć dobrze dla siebie, najbliższych, otoczenia i społeczeństwa, albo „toczyć się „ do niechybnej śmierci jak ci, których wskazałem w przykładach na wstępie.

Bronisław                                                               sierpień 2023


Testament, czy tak naprawdę jest potrzebny i kiedy go sporządzić?

Danka lat 64, nigdy nie zamężna, trochę z wyboru po nieszczęśliwej młodzieńczej miłości, bezdzietna, mieszkała razem z rozwiedzionym bratem aż do jego śmierci. Kilkanaście lat wstecz poznała wdowca Ryśka, również bezdzietnego. Jak twierdzi mimo wieku i przeżytych złych doświadczeń pasowali do siebie ”jak ulał”. Po śmierci brata zamieszkali razem w jej mieszkaniu stanowiącym odrębną własność. Rysiek prosty, uczciwy człowiek, niestety nic nie mógł wnieść do ich związku oprócz dochodów zarobionych z ciężkiej pracy fizycznej.

    Pan Rysiek kilka lat wcześniej, w dobrej wierze związał się z  Anką, sąsiadką z działki w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym. Tak jej zaufał, że za jej namową wyjechał do pracy w Anglii (kupiła mu bilet i zawiozła na lotnisko), pozostawiając jej w opiece własne mieszkanie. Anka, niezwykle obrotna kobieta miała już dwa własne mieszkania, w tym jedno otrzymała w drodze testamentu od starszego mężczyzny, którym się opiekowała. Ale widocznie było to za mało w jej planach, bo po kilku tygodniach od wyjazdu Ryśka, „kazała mu ” (tak dalece jej ufał) sporządzić pełnomocnictwo do zarządzania jego mieszkaniem, no i …. do dysponowania  rachunkiem bankowym.    

        Pracowity Rysiek słał ukochanej Ance, co rusz kilkaset funtów, bo Anka obiecywała uwić z nim gniazdko życiowe na starość w nowo wybudowanym domu, którego wizję umiejętnie zbudowała w jego oddalonej i przesłoniętej zagranicą wyobraźni. Zachłyśnięty „dobrocią” i „platoniczną miłością” Anki, łatwowierny Rysiek nie przerywając pracy w Anglii, zgodził się i upoważnił Ankę aby  sprzedała jego mieszkanie, a pieniądze umieściła na jego rachunku. Tak też zrobiła i poinformowała go, żeby się nie martwił i dalej przesyłał zarobione pieniądze w Anglii na „swój” rachunek, oprócz gotówkowych prezentów przesyłanych bezpośrednio dla niej.

Aż tu nagle, po kilkunastu miesiącach „dobrej passy”, Rysiek otrzymuje telefon od najlepszej przyjaciółki Anki, „przyjeżdżaj, Anka wszystkie twoje pieniądze wybrała z konta i chyba przekazała córce na jej interes w G.”

I tak to załamany Rysiek doświadczył złudnego szczęścia, a zaraz po powrocie z Anglii pojawił się  mojej kancelarii.

To w trakcie długotrwałej walki sądowej ze swoją byłą partnerką, przyjęła Ryśka do siebie, niegdyś poznana Danka.

Rysiek poczciwina, oczekując na rozstrzygnięcia kolejnych instancji sądowych w sporze z poprzednią partnerką i jej obdarowaną majątkiem Ryśka córką, wszystkie zarobione pieniądze, tym razem już Polsce, inwestował w mieszkanie Danki żyjącej ze skromnej emerytury. Wyposażył je w meble, urządzenia domowe, przeprowadził remonty oraz pięknie rozwinął przydomowy ogród.

 Pewnego wieczora wracając z pracy, Rysiek nie mógł otworzyć drzwi do mieszkania, w którym mieszkał wraz z konkubiną. Kiedy w końcu je wyważył, ujrzał bezwładnie leżącą Dankę blokującą drzwi. Wezwany lekarz stwierdził zgon.

Po pogrzebie stanął nieszczęśliwiec w mojej kancelarii rozkładając ręce. Widziałem w jego oczach łzy i prawdziwą rozpacz.

„ Nie wiem co się stanie dalej z mieszkaniem Danki? Gdzie będę mieszkał ?Co mam robić? Obiecała, że sporządzi testament na mnie i nie zdążyła?- wyrzucił z siebie po krótkiej rozmowie.

Nie dość, że poprzednia partnerka sprzedała jego mieszkanie i wciąż walczy z nią i z jej córką o zwrot pieniędzy, to teraz może stracić miejsce zamieszkania i wszystko czego się wspólnie dorobili.

Ano właśnie! Wszystko przez brak testamentu, a jaki fatalny skutek w dalszym życiu partnera  po nagłej śmierci konkubiny?!

Czy można było temu zapobiec?

Spokojnie wyjaśniłem mu, że najpierw trzeba ustalić spadkobierców ustawowych ( bliskich i dalszych krewnych), a następnie po stwierdzeniu nabycia przez nich spadku po Dance dogadywać się w sprawie korzystania z mieszkania. Przecież już niedługo odzyskamy w drodze egzekucji komorniczej znaczne pieniądze wraz z odsetkami od poprzedniej partnerki – oszustki.

Podczas którejś z kolejnych wizyt zapytałem Ryszarda wprost:

 Czy Pan nauczony doświadczeniem życiowym i błędem popełnionym przez konkubinę Danutę nie uważa, że powinien sporządzić testament?

Przecież po zakończeniu egzekucji „wyłudzonych”, a zasądzonych pieniędzy, będzie dysponował Pan większą sumą. Człowiek w Pana wieku powinien się zabezpieczyć!

Ku mojemu zdziwieniu Ryszard mocno podekscytowany wyrzucił z siebie: „ Ja nie mam na kogo napisać testamentu!

Rzeczywiście do „prostego życia”  Ryśka wrzuciłem nowy problem do przemyślenia i jak się okazało bardzo skomplikowany, także w pewnym stopniu prawnie!

Tego typu sytuacje faktyczne i prawne w istocie zdarzają się rzadko, a tu trzeba  Panu Ryśkowi pomóc, podobnie jak i innym z problemem:

 Czy i kiedy wskazane jest sporządzenie testamentu na wypadek śmierci !?

Najpierw spójrzmy co zrobić może Pan Rysiek w sytuacji braku spadkobierców ustawowych, w osobach jego krewnych i dzieci małżonki?

Zgodnie z art. 935 kodeksu cywilnego:

 „ W braku małżonka spadkodawcy, jego krewnych i dzieci małżonka spadkodawcy, powołanych do dziedziczenia z ustawy, spadek przypada gminie ostatniego miejsca zamieszkania spadkodawcy jako spadkobiercy ustawowemu. Jeżeli ostatniego miejsca zamieszkania spadkodawcy w Rzeczypospolitej Polskiej nie da się ustalić albo ostatnie miejsce zamieszkania spadkodawcy znajdowało się za granicą, spadek przypada Skarbowi Państwa jako spadkobiercy ustawowemu”.

       Jeżeli Pan Rysiek nie chce aby gmina w której mieszka( jest zameldowany) stała się spadkobiercą majątku po konkubinie Dance, to powinien sporządzić testament, napisany własnoręcznie z podpisem i datą lub u notariusza, w którym wskazuje komu chce przekazać swój majątek po śmierci, także tą część którą egzekwuje aktualnie komornik.

Takim spadkobiercą testamentowym może być na przykład ktoś (osoba obca), którą Pan Rysiek uznaje, z tych czy innych jego względów, za godną dziedziczenia majątku po śmierci.

      Ale w życiu wielu ludzi są i takie sytuacje, kiedy najbliżsi krewni, w tym np. dzieci, nie są godni aby po śmierci rodzica dziedziczyć z mocy prawa (ustawy kodeks cywilny) po nim cały majątek, lub proporcjonalną do ilości spadkobierców część.

W takiej sytuacji, aby spełniła się wola rodzica – spadkodawcy, trzeba za życia sporządzić testament, ale już w innej postaci prawnej.

Będzie to testament z wydziedziczeniem spadkobiercy/ców/ ustawowych czyli pozbawieniem jego/ich/ prawa do zachowku.

W szczególności Art.  1008. Kodeksu cywilnego  [Wydziedziczenie] stanowi:

Spadkodawca może w testamencie pozbawić zstępnych, małżonka i rodziców zachowku (wydziedziczenie), jeżeli uprawniony do zachowku:

1) wbrew woli spadkodawcy postępuje uporczywie w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego;

2) dopuścił się względem spadkodawcy albo jednej z najbliższych mu osób umyślnego przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności albo rażącej obrazy czci;

3) uporczywie nie dopełnia względem spadkodawcy obowiązków rodzinnych.

Nikomu nie życzę, aby spotkało go nieszczęście ze strony najbliższych, a tym bardziej dzieci.

Takie sytuacje, które zmuszają rodziców-spadkodawców do wydziedziczenia, to życiowa ostateczność, a jednak się zdarzają.

            W niektórych z nich można szukać pierwotnej przyczyny takiego zachowania dziecka, które zmusza rodzica do tak drastycznych działań. Czy aby nie jest to skutek niewłaściwego wychowania?

            Tak więc, czy trzeba sporządzić testament, w jakiej sytuacji i kiedy, każdy z nas winien zdecydować sam. Warto jednak pomyśleć o tym choćby patrząc na przykład Pana Ryśka.

Na koniec spójrzmy na zebrane dane pokazujące dlaczego Polacy są niechętni do sporządzania testamentów:

P.S. Zdarzenia prawdziwe, autor zmienił imiona występujących w nich osób, zachowując ochronę danych.

Bronisław                                                                 maj 2023


Czego tak bardzo brakuje w publicznej służbie zdrowia oprócz pieniędzy?

To, że warunkiem dobrego  życia na drodze do prawdziwego szczęścia jest ZDROWIE FIZYCZNE i PSYCHICZNE wiemy wszyscy.

Co prawda mniej o nim pamiętamy i świadomie dbamy w młodości, kiedy organizm nie potrzebuje jeszcze żadnej pomocy medycznej. Ta świadomość trafia do nas najczęściej z chwilą poważnego schorzenia.

 A na stałe zadomawia się po przejściu na rentę z powodu niezdolności do pracy lub na emeryturę.

Teoretycznie mamy w naszym kraju prawną gwarancję ochrony zdrowia każdego obywatela, ze środków publicznych, na które płacimy 9% składkę zdrowotną. 

Nasza konstytucja uchwalona w 1997 roku, w artykule 68 stanowi, że:

  1. Każdy ma prawo do ochrony zdrowia.
  2. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.
  3. Władze publiczne są zobowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku.

W praktyce codziennego życia winno to oznaczać, że każdy z nas nie musi prosić i płacić z własnej kieszenie  za jakąkolwiek pomoc medyczną. Zaś z drugiej strony żaden pracownik służby zdrowia nie może nam robić łaski i winien wykonywać swoją pracę starannie, solidnie, zgodnie z posiadanym zawodem, uzyskanym nota bene przy pomocy Państwa.

S

Prawda, że pięknie to brzmi!

To, że służba zdrowia jest wciąż niedofinansowana, wiedzą od lat władze publiczne, a My Obywatele jeszcze to rozumiemy, odczuwając niedostatki „rzeczowo – materialne” w publicznych placówkach służby zdrowia.

Ale czy brak  optymalnych środków finansowych, na materialne zabezpieczenie polskiej służby zdrowia, uniemożliwia zapewnienie należytej dbałości o zdrowie  Polaków ?

Czy naprawdę niedofinansowanie służby zdrowia uniemożliwia  lekarzom, pielęgniarkom i innym pracownikom służby zdrowia dobre i staranne wykonywanie swojej pracy?.

Niestety, w naszej służbie zdrowia, oprócz „pieniędzy”,  brakuje drugiego, pozamaterialnego,  jakże istotnego, elementu dbałości o nasze zdrowie.

Zanim wskażę czego tak bardzo brakuje, zobrazuję to na własnym przykładzie dwudniowego, przymusowego, bo karetką, „ poddania się” pomocy i opiece medycznej fachowemu personelowi w wojewódzkim szpitalu w moim mieście.

Przypomnę czytelnikom, że jestem zawodowym prawnikiem i swój pobyt oraz pomoc medyczną przez ten okres odnosiłem wprost do przepisów prawa obowiązujących wszystkich pracowników służy zdrowia, a więc lekarzy i pielęgniarek w szpitalu w którym przebywałem.

Czyli porównywałem jak to powinno wyglądać i przebiegać zgodnie z przepisami prawa, etyką i deontologia lekarską, a jak była udzielana mi pomoc medyczna – świadczenie zdrowotne, i to za „własne”, tu publiczne pieniądze.

Zobaczcie zatem rzeczywistość jaką doświadczyłem w szpitalu. (ze względu na ochronę danych muszę zachować anonimowość).

„ Kilkanaście dni temu, po wykonaniu zleconych badań kolonoskopii, gastroskopii i rtg, zgłosiłem się na wizytę do swojego lekarza rodzinnego w niepublicznym centrum zdrowia.

W czasie wizyty w przychodni lekarz rodzinny, po badaniach, w tym ekg, stwierdził, że mój stan zdrowia, ze względu na bardzo wysokie ciśnienie tętnicze i częstoskurcz serca, wymaga natychmiastowego skierowania do szpitala i przejęty moim stanem osobiście wezwał karetkę pogotowia ratunkowego.

Tak było w niepublicznej (czytaj: prywatnej) placówce służby zdrowia.

Po przywiezieniu do szpitala na SOR (Szpitalny Oddział Ratunkowy) zostałem pozostawiony w wózku na długim holu- korytarzu, oficjalnie nazwanym „ obszarem oczekiwania pacjentów na badania lekarskie, w całym Obszarze segregacji medycznej SOR-u” z poleceniem ratownika, że mam czekać aż otrzymam informację co dalej ze mną.

Czekałem około 10-15 minut, kiedy pielęgniarka spisała moje dane osobowe informując tylko, iż mam dalej czekać na kontakt z lekarzem.

W tym miejscu muszę podać, z oficjalnego „Komunikatu” szpitala, z którym zapoznałem się po wyjściu ze szpitala, że w ramach segregacji pacjent może być oznaczony jednym  z pięciu kolorów, które „teoretycznie” oznaczają:

– kolor czerwony – natychmiastowy kontakt z lekarzem;

– kolor pomarańczowy – oznacza czas oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem do 10 minut;

– kolor żółty – oznacza czas oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem do 60 minut;

– kolor zielony – oznacza czas oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem do 120 minut;

– kolor niebieski – oznacza czas oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem do 240 minut.

Co ważne, ten czas oczekiwania pacjenta na pierwszy kontakt z lekarzem jest narzucony odgórnie przez Ministra Zdrowia w drodze rozporządzenia z dnia 27 czerwca 2019 r. w sprawie SOR-ów.

Mnie założono na nadgarstek żółtą opaskę. Lecz nikt mnie wówczas nie poinformował, że mój czas oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem wynosi do 60 minut.

I rzeczywiście asystent lekarza za około godziny zabrał mnie do gabinetu lekarskiego, w którym lekarz rezydent przeprowadził  ze mną wywiad lekarski, zrobił ekg i ponownie kazał czekać na korytarzu.

Również na tym etapie nie otrzymałem żadnej informacji  co się dzieje ze mną i co dalej.

Na korytarzu (holu-czyli obszarze oczekiwania) było około 20 pacjentów, siedzących na krzesłach, na wózkach i leżących na noszach – wózkach rozmawiałem z innymi oczekującymi, ten czas oczekiwania na korytarzu jest długi dopiero po pierwszym kontakcie z lekarzem. I rzeczywiście ten drugi okres oczekiwania w moim przypadku był dłuższy bo około godziny. Najgorsze było to, że podobnie jak inni czekający (pytałem ich) nie wiedziałem nic, co mi jest, co dalej, ani nie było żadnego zainteresowania zarówno mną jak i innymi pacjentami. Po prosu wiało na korytarzu smutkiem i grozą.

Po około godzinie zostałem wprowadzony do innego pokoju i tym razem młoda kobieta przeprowadziła ze mną wywiad, chyba lekarski, bo miała słuchawki na ramionach. Do tej pory nikt mi się nie przedstawił, że jest lekarzem czy pielęgniarką, dopiero sam zobaczyłem, że pracownicy mają na szyjach paski z napisami lekarz rezydent.

Ta rozmowa podobnie jak poprzednia były krótka, oschła, jakby z musu, żadnego uśmiechu, przyjaznego podejścia do pacjenta.

Po niej ponownie zostałem na korytarzu, czekając wciąż nie wiedząc na co. Jeżdżąc na swoim wózku rozmawiałem z innymi pacjentami, z 93 letnią kobietą samotnie czekającą od 7 rano ( a było już około 16,00), ze starszym małżeństwem , również czekającym od rana , ona chora na białaczkę, on po roku leżenia w tym szpitalu na nowotwór jelita grubego, a dziś w asyście żony. Nie widziałem aby ktoś z personelu w jakiś ludzki sposób służył im pocieszeniem lub pomocą.  Miałem wrażenie, że jestem w kostnicy, a nie w szpitalu dla dobra mojego zdrowia.

Nareszcie zostałem zabrany i położony w Sali obserwacyjnej z chyba 11 łóżkami i podłączony do monitora. Czynił to mężczyzna bez żadnych oznaczeń, lekko łamiąc język polski. Po około pół godziny, po powracającym bólu w nadbrzuszu, zacząłem odczuwać, że zbliża się napad częstoskurczu serca,  podobny jak w momencie wezwania karetki przez lekarza rodzinnego.

Zawołałem przechodzącą młoda parę pracowników i powiedziałem, że „ chcę zgłosić spostrzeżenia jakie czuję”. Usłyszałem, że oni nie są stąd i odeszli jak gdyby nigdy nic. Ponownie zawołałem kogoś i poprosiłem lekarza „stąd”. Po kilku minutach podeszła do mnie ta młoda kobieta, która przeprowadzała ze mną drugi wywiad i z pewnym  zniechęceniem, a dla mnie nawet z trudno ukrywanym oburzeniem, wysłuchała i stwierdziła „ tu każdego coś boli”. A na moją uwagę, że przecież ktoś chyba mnie obserwuje bo to jest sala obserwacyjna, odcięła się krótko „ takie mamy warunki i ciężką pracę”. To byłą młoda lekarka rezydent na stażu lekarskim.

Chyba jednak się trochę przejęła moją uwagą, bo za kolejne kilkanaście minut, może do pół godziny, zostałem zabrany kolejno na zdjęcie rtg klatki piersiowej i usg. Po powrocie na salę obserwacyjną, gdzieś po 20-30 minutach zostałem zabrany na oddział kardiologiczny, jak usłyszałem od wiozącej mnie kobiety ( bez żadnego paska z napisem kto) na dalszą obserwację i badania.

Tam w pokoju pielęgniarek zarejestrowano mnie na oddział i zakwaterowano w pokoju nr 12 ze starszym mężczyzną. Wieczorem otrzymałem jakieś leki, nikt nie mówił jakie i na co, i pozostawiono do jutra. Żaden lekarz ani pielęgniarka nie rozmawiał ze mną na temat mojego stanu i co dalej? Całe szczęście, że na oddziale kardiologicznym już towarzyszyła mi była żona, dziś partnerka.

Kiedy rano ponownie przyniesiono mi leki bez milczenia, poszedłem do dyżurnej pielęgniarki i poprosiłem o poinformowanie jakie i na co je biorę. Nieco zdenerwowana moim pytaniem, podeszła do parapetu na którym stały zestawy leków dla pacjentów oddziału i coś pod nosem zaczęła mówić. Ponieważ nie dosłyszałem spróbowałem podejść bliżej. Wtedy ona uniesionym głosem rzuciła cierpko „ proszę się nie zbliżać do mnie!” Odwróciła się i krótko powiedziała nazwę leków. Celowo ciepło i grzecznie podziękowałem.

Wróciłem na salę i czekałem na jakiegoś lekarza. Pytałem sąsiada czy na oddziale są jakie obchody z udziałem lekarza. Sąsiad przebywający na sali od kilku dni odpowiedział, że nic takiego nie ma.

Rano na salę przybył trzeci pacjent, który miał mieć dzisiaj zabieg ablacji zaburzeń rytmu serca. Po około godzinie przyszła do niego jakaś młoda kobieta, nie przedstawiła się, ale na pasku miała zapisane lekarz rezydent.Na początku rozmowy od razu podsunęła mu do podpisania zgodę na zabieg. Podczas rozmowy pacjent zdenerwował się i emocjonalnie zareagował, że odmawia podpisu i idzie do domu. Kiedy lekarka już zamierzała odchodzić przyjmując jego oświadczenie za ostateczną decyzję, poprosiłem ją grzecznie aby dała mu pół godziny na przemyślenie, a ja ją powiadomię. Rzeczywiście tak się stało. Wraz z drugim sąsiadem z sali przekonaliśmy kolegę, aby nie rezygnował z zabiegu w chwili emocji.  Bez trudu dał się przekonać. Po prostu zrozumiał nasze, nota bene laickie, przekonanie. Po godzinie przywieziony z zabiegu, mimo bólu, podziękował nam.

Przed obiadem przyszła ta sama lekarka rezydent, ale już do mnie. Okazało się, że jest to lekarz mnie prowadzący. Ale ona tak się nie przedstawiła, to ja się domyśliłem. Była nieco skonsternowana, chyba po naszym skutecznym przekonaniu kolegi do zabiegu, ale spokojnie, starając się zachować pewność siebie, poinformowała mnie co podejrzewa i co zamierza dalej.

Poprosiłem o konsultację z lekarzem, którego wymieniła jako specjalistę. Obiecała i odeszła. Zamiast tego po kolejnej godzinie przyszła z wypisem i kartą informacyjną leczenia, w której zapisała mnie na umówiona wizytę z tym lekarzem za miesiąc w Poradni Kardiologicznej tego szpitala.

Po odszukania jakiejś  pielęgniarki i zdjęciu dwóch wenflonów, bo nikt się nimi nie przejmował, wyszedłem z oddziału, bez żadnego zainteresowania personelu oddziału. Nikt mnie informował o niczym, nikogo nie interesowało moje wyjście, kiedy, z czym, z kim  i jak.”

Kochani Czytelnicy!

Ja jestem obyty z życie i ze szpitalami. Przeżyłem już 25 lat od wycięcia żołądka z powodu nowotworu złośliwego. Dam sobie radę, jestem zawodowym prawnikiem i potrafię poruszać się w gąszczu przepisów i wiem jak je stosować prawie w każdej sytuacji, także tu w szpitalu.

A co może czuć i co zrobić każdy Obywatel nie znający się na prawie i obowiązkach służby zdrowia na takie „ świadczenia zdrowotne”!

Reasumując, mogę  określić swój pobyt i pomoc medyczną jako „ obróbkę przedmiotu – rzeczy”, a nie pomoc i opiekę medyczna człowiekowi, obywatelowi, jako podmiotu chronionego konstytucja i prawem medycznym.

Aby utwierdzić się, że mój pobyt w szpitalu nie był jedynym przykładem mojej negatywnej oceny pod tym względem, przeglądnąłem dostępne opinie innych pacjentów, w tym na stronie internetowej tego szpitala.

I znowu, niestety, moje spostrzeżenia nie były odosobnione i przesadzone.

Przeczytałem 49 kolejnych opinii pacjentów i prawie wszystkie negatywne o pracy szpitala, lekarzy i pielęgniarek.

W szczególności potwierdziły one nagminnie powtarzające się mankamenty jak:

– zbyt długi czas oczekiwania na podjęcie świadczenia ze strony zatrudnionego personelu, głównie lekarzy;

– brak dokładnej informacji o sposobie i czasu udzielanego świadczenia;

– pozostawianie pacjenta w nieświadomości, co dalej z procesem leczenia i zdrowia;

– traktowanie pacjenta jak przedmiot, a nawet opryskliwe zachowanie wobec pacjenta;

Spróbujmy zatem przyjrzeć się jak powinna wyglądać realizacja konstytucyjnego prawa do ochrony zdrowia według obowiązujących przepisów prawa, w tym prawa pacjenta, oraz zgodnie z etyką zawodową lekarzy i deontologią lekarską wykładaną na studiach medycznych, czyli:

Czego możemy i powinniśmy wymagać od pracowników publicznej służby zdrowia, do którego są oni zobowiązani i za co otrzymują wynagrodzenie, a my mamy prawo?

Każdy absolwent studiów medycznych, a po skończeniu stażu podyplomowego Lekarskim  Egzaminem Końcowym, każdy lekarz,

oprócz umiejętności zawodowych, powinien znać i potrafić ( cytuję zgodnie z programem studiów):

– „ znać i rozumieć etyczne, społeczne i prawne uwarunkowania wykonywania zawodu lekarza…”;

– „potrafić komunikować się z pacjentem i jego rodziną w atmosferze zaufania, z uwzględnieniem potrzeb pacjenta oraz przekazywać niekorzystne informacje”;

– „ być gotowym do nawiązania i utrzymania głębokiego  oraz pełnego szacunku kontaktu z pacjentem, a także okazywania zrozumienia dla różnic światopoglądowych i kulturowych”;

– do ” kierowania się dobrem pacjenta”;

– do „ podejmowania działań wobec pacjenta w oparciu o zasady etyczne, ze świadomością społecznych uwarunkowań i ograniczeń wynikających z choroby”.

To są podstawowe obowiązki każdego lekarza udzielającego pomocy medycznej w postaci świadczenia zdrowotnego każdemu pacjentowi.

Podobne do lekarzy OBOWIĄZKI, odpowiednie do zakresu świadczeń medycznych nakłada na pielęgniarki  ustawa z dnia 15 lipca 2011 r. o zawodach pielęgniarki i położnej.

Z kolei obywatelom – pacjentom, z mocy konstytucji ( patrz wyżej art.68 Konstytucji) przysługują ustawowe prawa do ochrony ich zdrowia.

 I tak:

Każdemu pacjentowi,

zgodnie z ustawą z 6 listopada 2008 roku o prawach pacjenta I Rzeczniku Praw Pacjenta, oprócz prawa do „ bezpłatnych świadczeń opieki zdrowotnej przysługuje ( cytuję z ustawy):

– Art. 9. 1. Pacjent ma prawo do informacji o swoim stanie zdrowia.

 2. Pacjent, w tym małoletni, który ukończył 16 lat, lub jego przedstawiciel
ustawowy mają prawo do uzyskania od osoby wykonującej zawód medyczny
przystępnej informacji o stanie zdrowia pacjenta, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu, w zakresie udzielanych przez tę osobę świadczeń zdrowotnych oraz zgodnie z posiadanymi przez nią uprawnieniami.

……

5. Po uzyskaniu informacji, o której mowa w ust. 2, pacjent ma prawo
przedstawić osobie wykonującej zawód medyczny swoje zdanie w tym zakresie.

– Art. 20. 1. Pacjent ma prawo do poszanowania intymności i godności,
w szczególności w czasie udzielania mu świadczeń zdrowotnych.
2. Prawo do poszanowania godności obejmuje także prawo do umierania w
spokoju i godności.

 Art. 21. 1. Na życzenie pacjenta przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych
może być obecna osoba bliska.

– Art. 23. 1. Pacjent ma prawo do dostępu do dokumentacji medycznej
dotyczącej jego stanu zdrowia oraz udzielonych mu świadczeń zdrowotnych.
4

To są nasze podstawowe prawa w ramach bezpłatnej opieki zdrowotnej, których wyegzekwowanie od konkretnych pracowników  służby zdrowia, w dużym stopniu zależy od nas samych.

My Obywatele od lat wiemy, że te ustawowe obowiązki fachowych pracowników służby zdrowia i wymienione prawa pacjenta, są bardzo ważnymi, lecz często „suchymi” przepisami prawa, których przestrzeganie i praktyczna realizacja zależy głownie od personelu medycznego, ale także od nas samych-pacjentów.

Ale, niestety, niewiele robimy, aby taką sytuację zmienić!?

Dla przykładu, porównajmy jak wyglądają realia w procesie leczenia, choćby stwierdzone przeze mnie osobiście, czy w internetowej ocenie 49 pacjentów „mojego” szpitala. A najlepiej to wie każdy na własnych doświadczeniach jako pacjenta publicznej służby zdrowia.

Spróbujmy pokazać te różnice, odpowiadając na zadane pytanie w tytule tego artykułu.

Czego tak bardzo brakuje w publicznej służbie zdrowia oprócz pieniędzy?

„ Pozytywne rokowania w leczeniu i skuteczną terapię w znacznym stopniu wspiera pozytywne myślenie chorego, nastawienie do procesu leczenie, oraz wiarę w wyzdrowienie!” Doświadczeni lekarze mówią wprost że to jest warunek konieczny.

Tę prawdę uczą na studiach medycznych, w szkołach pielęgniarskich i zapewne zna ją fachowy personel służby zdrowia, często z własnego doświadczenia zawodowego.

Zatem logicznym wydaje się być, że to oni w czasie świadczeń medycznych mogą i powinni kształtować pozytywny stosunek pacjenta do procesu leczenia.

Proszę zwrócić uwagę, że  ustawodawca (sejm i senat) nie bez powodu w ustawie z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych definiuje każdą pomoc medyczną jako

 „ świadczenie zdrowotne ”

No i w tym „sęk”?!    

Czy w swojej codziennej pracy fachowi pracownicy służby zdrowia budują to świadczenie zdrowotne pod względem psychicznym?

Odpowiedź na to pytanie niech stanie się Twoim zadaniem czytelniku i myślą przewodnią w każdym przypadku, gdy staniesz przed fachowym pracownikiem służby zdrowia w trosce o własne zdrowie!

Pamiętaj że masz konstytucyjne prawo do ochrony zdrowia, w tym do zdrowia psychicznego, do dbałości pacjenta, do jego zrozumienia, do przyjaznego i ciepłego podejścia ze strony wszystkich pracowników służby zdrowia. Nie wspominając już o etyce zawodowej, deontologii lekarskiej i zwykłej ludzkiej emapatii.

Wymagaj tego od lekarzy i pielęgniarek w każdej placówce służby zdrowia.

Nie daj sobie wmówić, że: „ taką mamy służbę, zdrowia”, że „ służba zdrowia jest niedofinansowana” , że „to ich trudna praca”, że „ nie mają dobrego wynagrodzenia” , że „ nie mają warunków do dobrej pracy”.

Jeżeli nawet tak jest w konkretnym przypadku, to od tego są odpowiednie władze publiczne, władze placówek służby zdrowia, ich przełożeni. Wszyscy oni biorą za to wynagrodzenie. ”. TY nie jesteś od „ rozgrzeszania” złej pracy służby zdrowia pod żadnym względem.

Ty masz otrzymać właściwą, odpowiednią i staranną pomoc medyczną, za która płacisz składkę zdrowotną przez cały okres swojej pracy zawodowej. Przestań się obawiać, że swoimi, uzasadnionymi prawem, żądaniami zostaniesz jeszcze gorzej potraktowany !!!

          Niech w końcu te zapisane w prawie obowiązki fachowych pracowników służby zdrowia i teoretyczne prawa pacjenta staną się realne i wykonalne, a nie jak dotąd zbyt często są „pustymi” przepisami prawa.

Bronisław                                                                     marzec 2023 r.


Weszliśmy w Nowy 2023 Rok. Mija styczeń i co dalej z naszymi postanowieniami noworocznymi

Styczeń, zima kalendarzowa w pełni, śniegu tak właściwie nie ma, a my coraz częściej wpadamy w  ponury, deszczowo jesienny, nastrój. I tak oto weszliśmy w Nowy 2023 Rok. Zapewne też zapomnieliśmy o postanowieniach noworocznych na nowy rok, nie mówiąc już o tych najważniejszych, często sekretnych, dotyczących głównych celów życiowych.

A może zamiast, ulegać ponuremu nastrojowi, patrząc na smutne widoki, poddawać się sprzyjającej drzemce poobiedniej, to może jest dobry czas na głębsze zastanowienie.

Jaki był/jest/ podstawowy cel/cele/ mojego życia, bez względu na to w jakim jestem wieku.

Czy dotychczasowe życie spełniło moje marzenia, ambicje i aspiracje?

Czy noworoczne postanowienia, podobnie jak z ubiegłych lat, są zbieżne z moimi celami życiowymi? No i jak wygląda ich realizacja?

Czy tak właściwie jestem szczęśliwy?

Obok różnych, podstawowych, celów życia każdego człowieka, czy jak kto woli przede wszystkim, są cele wskazane przez Boga, który tworząc Świat i istotę ludzką wskazał następujący sens życia człowieka, nakazując mu:

„ Bądźcie płodni i rozmnażajcie się abyście zaludnili ziemię…”   

(Biblia – Księga Rodzaju, Rozdział I wiersz 28).

Ten boski cel jest w pełni zbieżny z jedną z podstawowych, biologicznych potrzeb człowieka, a mianowicie z naturalnym popędem seksualnym. Gdyby ten cel boski – prokreacja i zaspokojenie ludzkiego popędu seksualnego – nie był realizowany, z czasem ludzkość przestałaby istnieć.  Tak więc mamy pierwszą, teologiczną odpowiedź na pytanie, jaki może być wspólny cel życia każdego człowieka. Jest nim prokreacja, czyli rozmnażanie się. W zależności od poziomu inteligencji jest on planowo realizowany lub, niestety jeszcze stosunkowo często, z zaskoczenia, żeby nie powiedzieć „wpadkowo”.

Jak się współcześnie okazuje ten boski cel, prawie wszystkich religii na naszym globie jest , można śmiało powiedzieć, „ w pełni realizowany” .

– W 1 wieku nowej ery szacunkowa liczba ludności wynosiła ok 200 mln.

– W  1000 roku  liczba ludności wynosiła ok 350 mln;

– W roku 1500 żyło ok 500 mln ludzi, co stanowiło podwojenie po 1500 latach;

– Około 1820 roku przekroczyliśmy 1 miliard

– W roku 1999 zaludnienie wynosiło już  6 miliardów;

– W listopadzie 2022 roku na naszym globie żyło 8 miliardów ludzi. Oznacza to, że w ciągu ostatnich 22 lat nastąpił wzrost aż o 2 miliardy!!!

W tym artykule nie będziemy rozważać negatywnych skutków takiego wzrostu liczby ludności na Świecie, choćby w zakresie wystarczalności wyżywienia dla całej populacji.

Przyjmując boski cel życia człowieka, za główny i powszechny, to kolejnymi podporządkowanymi celami życia powinny być takie wartości jak:

Miłość;

współżycie seksualne;

małżeństwo, związek partnerski, ale heteroseksualny;

dzieci, ich rozwój, wychowanie i wykształcenie;

oraz rodzina.

Nie oznacza to wcale, że te podporządkowane wartości nie mogą być samoistnymi i to ważnymi celami życia człowieka według jego indywidualnego wyboru.

Wydaje się, że ten boski i naturalny cel życia istoty ludzkiej w potocznym rozumieniu jest prawie oczywisty dla każdego człowieka.

A jednak czy tak jest w rzeczywistości? Czy rozmnażanie się jest takim wyraźnie i w pełni świadomie powszechnie przyjętym, głównym zamysłem i sensem życia każdego człowieka?

Żyjemy w XXI w., postęp cywilizacyjny jest niebywale szybki, a aspiracje, ambicje i dążenia powodują, że bardzo wielu młodych ludzi odkłada na dalszy plan tworzenie rodziny jako podstawowego, naturalnego i boskiego celu istnienia człowieka na ziemi. Ich plany koncentrują się na osiąganiu (według nich) wartości najwyższych i aktualnie najważniejszych, dających człowiekowi możliwości jak największej i jak najpełniejszej samorealizacji w znaczeniu materialnym i pozamaterialnym.

Co się okazuje? Prokreacja, w rozumieniu boskiego nakazu, wynikającego z dogmatu Starego Testamentu („rozmnażajcie się, po to by zaludnić ziemię i panować nad nią”), nie jest dla przeciętnego człowieka najważniejszym celem i sensem jego życia.

Zapewne to dążenie będzie najważniejsze dla wiernych wyznawców Boga. Jednak nawet wśród nich zdania są różne, do czego przyczynia się niezwykły postęp i rozwój cywilizacji oraz rosnąca wraz z nimi świadomość światopoglądowa.

Od najdawniejszych czasów wielcy świeccy filozofowie poszukiwali najważniejszego celu  życia człowieka.

Jeden z trzech najsławniejszych filozofów starożytnej Grecji, Arystoteles, żyjący w latach 384 do 322 p.n.e., już wówczas dowodził:

„Szczęście jest sensem i celem życia, ostatecznym i najwyższym dążeniem człowieka”.

  W XVIII w. pisarz i filozof francuski Jean-Jacques Rousseau w pełni potwierdził myśl filozofów greckich, głosząc:

 „Celem życia ludzkiego jest szczęście, któż z nas jednak wie, jak je osiągnąć”.

 Dziś we współczesnym nam świecie twórcy psychologii pozytywnej, Amerykanie Martin Selligman i Tal Ben-Shahar, porównując wartość pieniądza do szczęścia, naukowo potwierdzają:

„Tak jak w świecie biznesu najwyższą wartość mają pieniądze, na które wszystko się przelicza, tak w życiu człowieka najwyższą wartością jest szczęście, bo to w nim wszystko się mierzy”.

 Czy tak myślą ludzie mądrzy i doświadczeni na całym świecie? Aby to sprawdzić, sięgam do filozofii wschodnich i szkół buddyzmu tybetańskiego, których największy i najsławniejszy żyjący dziś przedstawiciel, Dalajlama, wszem i wobec głosi światu:

 „Czy człowiek jest wierzący czy nie, czy wyznaje taką czy inną religię, celem naszego istnienia jest szczęście, całe nasze życie zmierza ku szczęściu”.

 Tak myślą i twierdzą od wieków mędrcy i naukowcy w Azji, Ameryce i w Europie, a zapewne i w innych częściach naszego świata. Kiedy poszukiwałem w dostępnych mi źródłach naukowych odpowiedzi na pytanie, czy są jakieś inne tak powszechne, uniwersalne i najważniejsze zamiary jak szczęście, z reguły wszędzie natrafiałem na tę samą odpowiedź. To ono jest celem życia człowieka. Szczęście jest jednak różnie nazywane, określane lub rozumiane.

 Ukoronowaniem i powszechnym, międzynarodowym uznaniem szczęścia za najważniejszy cel życia człowieka jest rezolucja Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) z dnia 28 czerwca 2012 r. ustanawiająca na całym świecie Międzynarodowy Dzień Szczęścia obchodzony corocznie 20 marca. Myślą przewodnią ONZ jako najwyższego światowego gremium, skierowaną do ludzi całego świata, jest stwierdzenie:

 „Dążenie do szczęścia jest podstawowym celem człowieka.

Czy szczęście, o którym piszą mądrzy ludzie z całego świata, może być także Twoim nadrzędnym celem życia?

Szczęście, nawet w takim ogólnym rozumieniu, jaki wyżej przedstawiłem, cytując powiedzenia wielkich mędrców, nie tylko może, lecz wręcz powinno być celem i sensem życia każdego człowieka. Jednak tak ogólnie sformułowane pojęcie byłoby trudne do osiągnięcia w praktyce życia każdego przeciętnego człowieka. Bo właściwie z ust tych wielkich ludzi wcale nie wynika, co to jest szczęście, co się na nie składa.

I tak oto powracam do pytań zadanych na wstępie podsumowując je konkretnym pytaniem:

Czy w swoich postanowieniach, w tym noworocznych, realizujesz wyznaczone cele na swojej drodze do prawdziwego szczęścia, określonego przez samego siebie?

Aby w tym poście być wiarygodnym autorem przytoczę niektóre swoje mocne postanowienia, które zrealizowałem na przestrzeni swojego życia bądź aktualnie realizuję:.

W wieku 28 lat postanowiłem że z dnia na dzień rzucę palenie! Nie palę do dziś, a to już sporo lat.

– Po ciężkiej chorobie nowotworowej popadłem w uzależnienie od alkoholu. Po 7 latach od operacji i nadużywania alkoholu, postanowiłem przerwać picie. Po terapii zostałem całkowitym abstynentem i takim jestem od 18 lat!

– Rozwiodłem się z trzecią żoną bez orzekania o winie, z obustronnych przyczyn. Ponieważ ją kochałem postanowiłem ponownie o nią „zawalczyć”. Trwało to 6 lat! Jesteśmy znowu razem i sądzę że oboje szczęśliwi.

Myślę, i tak uważają najbliżsi, że mogę być dobrym przykładem wyznaczania celów życiowych i ich osiągania.

Nie dajmy się tylko zwieść mitom o złych cechach narodowych Polaków takich jak: brak planowania strategicznego, pobieżne określanie celów i zadań, czy chaos i brak wytrwałości w ich realizacji. ( O cechach Polaków i innych narodów pisałem w blogu w lutym 2021 roku).

Uwierzcie mi, o wiele lepiej i szczęśliwie żyje się jak ma się wyznaczone cele życiowe, zadania, mocne postanowienia oraz cierpliwość i wytrwałość w ich realizacji. I w tym, oprócz wiary w siebie, możemy szukać wsparcia boskiego.

Bronisław                                                                              styczeń 2023 r.


Jest takie słowo, które oddaje wszystko co dobre o człowieku!

Jest takie zachowanie, które czyni człowieka prawym i sprawiedliwym!

Jest takie poczucie w człowieku, które rodzi szczerość i prawdomówność!

Jest taka więź w związku małżeńskim (partnerskim stałym), która daje gwarancje dobrego i spokojnego życia!

Jest takie „alibi” dla człowieka, które zwalnia od zarzutów złego działania!

Jest taki „pieniądz” w biznesie, którym każdy przedsiębiorca chciałby obracać!

Jest takie wspomnienie o człowieku po śmierci, którego każdy chciałby się doczekać!

To jest tak droga wartość, że nie można jej wycenić!

Zapewne już wiesz co to takiego?! Nie? Nie wierzę?!

Po prostu zbyt mało uwagi jej poświęcasz i to jest Twój, Jej, Jego, Nasz błąd!!!

                                                  ____     1   ______   

Pamiętam takie zdarzenie.

Po pracy jak co dzień wysiadłem z samochodu parkując na ulicy koło domu, w którym mieszkam. Nie zdążyłem jeszcze siąść do obiadu, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Ujrzałem uśmiechniętego człowieka, który zapytał po nazwisku czy to ja. Nie podejrzewając nic złego po jego szerokim uśmiechu, śmiało potwierdziłem, mimo iż nie miał żadnego identyfikatora. Wtedy on wyciągnął zza pleców moją saszetkę z całym „dossier” i niemałą sumą pieniędzy. „Zostawił Pan ją na dachu samochodu – oznajmił wesoło. Wszystko jest na miejscu tylko musiałem sprawdzić gdzie szukać właściciela „.

Zaskoczony jego tak serdecznym podejściem do zdarzenia bardzo mu dziękowałem. Ponieważ jestem prawnikiem od razu poprosiłem aby chwilę poczekał na znaleźne po sprawdzeniu ilości gotówki i ustaleniu kwoty znaleźnego. Ależ proszę Pana to mój obowiązek, zresztą jak każdego

 u c z c i w e g o   człowieka.

Nawet nie zdążyłem mu wytłumaczyć, że to także uczciwe z mojej strony zapłacić należne wynagrodzenie, kiedy już był poza drzwiami wyjściowymi z domu.

                                                       ___  2  ____

Spośród wielu klientek i klientów w prowadzonych przeze mnie sprawach rozwodowych, szczególnie pamiętam jednego. Pan Józef,*( imię zmienione ze względu na tajemnicę adwokacką) ponad pięćdziesięcioletni, stateczny urzędnik, przed kolejną rozprawą sądową, nieśmiało, a nawet z zażenowaniem, wyznał mi swoje kredo życiowe. Na dowód opowiedział jedno ze zdarzeń ze swojego pożycia z rozwodzącą się małżonką.

Kiedyś, będąc kierownikiem wycieczki pracowników swojej firmy do Warszawy, podczas noclegu w „pałacyku” słynnej aktorki Ćwiklińskiej w Podkowie Leśnej zachował się nie jak „prawdziwy mężczyzna” wobec kobiety. Otóż późnym wieczorem przyszła do jego pokoju uczestniczka wycieczki, jedna ze współpracownic. Niby o pomoc, a jednak… Po krótkiej rozmowie okazało się, że tak właściwym jej celem była zdecydowana chęć spędzenia upojnej nocy, w ramionach mężczyzny, którego jak się dowiedział „podziwia i ..pragnie”.

To było chyba w szóstym roku jego związku małżeńskiego, kiedy miał już dwójkę dzieci. Już wówczas jego współżycie seksualne z żoną od początku nie układało się dobrze. Rzeczywiście podobała mu się koleżanka z pracy już wcześniej. Chyba nawet zauważał, że on także się jej podoba, ale nie wyobrażał sobie takiej sytuacji, ona przecież była w związku małżeńskim.

Mimo tak sprzyjającej sytuacji, sam na sam z piękną kobietą, która wyraźnie prowokowała do miłosnych igraszek z  zażenowaniem odmówił, prawie czując się winnym.

Nawet ja doświadczony życiowo prawnik, z męskim zaciekawieniem spytałem: dlaczego nie skorzystał z takiej okazji?

„Proszę Pana, nie chciałem zdradzać żony, a tym bardziej dzieci i złamać złożonej przysięgi małżeńskiej. Myślę , że na tym polega

uczciwość w związku małżeńskim?!

Po 23 latach pożycia Sąd udzielił małżonkom rozwodu bez orzekania o winie, mimo iż On mógł wykazać procesowo, że tak naprawdę wina była po stronie żony. Pan Józef nigdy nie zdradził żony!!!

                                                      ___   3   ____

„Panie Mecenasie inwestor nie chce mi zapłacić za wykonane roboty budowlane pełnego wynagrodzenia”- takie słowa padają bardzo z ust klientów mojej kancelarii, najczęściej młodych i mniej doświadczonych przedsiębiorców prowadzących firmy budowlane i nie tylko budowlane.

„Proszę mi pokazać zawartą umowę”- zawsze tak zaczynam pomoc prawną.

I w tym momencie ujawnia się formalna przyczyna powstałych sporów na tle zapłaty wynagrodzenia za wykonane roboty.

Otóż, dość często Ci wykonawcy robót /usług/, z zaskoczeniem dla mnie, odpowiadają dość beztrosko: – no nie mam umowy na piśmie, przecież my wszystko żeśmy dokładnie uzgodnili, a zlecający inwestor dał zaliczkę na zakup materiałów. Dlaczego miałbym mu nie wierzyć, że zapłaci?! Przecież tu chodzi o zwykłą ludzka uczciwość w interesach!!!

No właśnie – dlaczego nie wszyscy są uczciwi  w interesach? Dlaczego nadal w biznesie i interesach spotykamy się z przestępczością typu łapówkarstwo,  płatna protekcja, czy oszustwem.

Co  zatem znaczy:

 „uczciwość w biznesie”

 i czy można na niej polegać?

                                                      ___   4   ___       

W życiu niestety zdarza się i tak, że niewinny i uczciwy człowiek zostaje podejrzany o popełnienie przestępstwa , najczęściej wskutek błędnych, omyłkowych, a czasem złośliwych działań innego człowieka.

 To czy oskarżony popełnił przestępstwo i jest winny rozstrzygnąć powinien niezależny i niezawisły sąd. Ale do tego czasu, wobec oskarżonego (podejrzanego) o ciężkie przestępstwo (zagrożone wyższą karą) prokurator może zastosować środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania.

Ustawowym celem tymczasowego aresztowania jest, co do zasady, zabezpieczenie wypełniania przez oskarżonego obowiązków procesowych, w tym przede wszystkim powstrzymywanie się od utrudniania postępowania policji i prokuratury.

Tym środkiem i celem nie może być tzw. „ areszt wydobywczy”, wielokrotnie przedłużany w bezprawnej praktyce, polegający na wymuszeniu od aresztowanego  przyznania się do postawionych zarzutów lub obciążających inne osoby.

Aby zapobiec bezzasadnemu zastosowaniu „najcięższego” środka zapobiegawczego jakim jest tymczasowe aresztowanie, a co gorsze na przykład w celu bezprawnego „ aresztu wydobywczego”, istnieje możliwość wniesienia innego środka zapobiegawczego w postaci poręczenia majątkowego, społecznego lub osoby godnej zaufania.

I tu ogromne znaczenie ma powszechnie znana

 uczciwość podejrzanego – oskarżonego człowieka.

Znając uczciwość takiej osoby, pracodawca, u którego pracuje, zespól w którym pracuje lub się uczy, organizacja społeczna, której jest członkiem, kierownictwo szkoły lub uczelni, zespół żołnierski, w którym służy, osoba /osoby/ godne zaufania, mogą złożyć poręcznie społeczne, które zamiast tymczasowego aresztowania zagwarantuje, że oskarżony nie będzie utrudniał postępowanie karne i stawi się na każde wezwanie .

Można by rzec, że w takim przypadku uczciwość podejrzanego lub już oskarżonego będzie stanowić dowód„ alibi” dające gwarancje jego obrony w postępowaniu karnym.

                                                   ___   5   ____        

„ To był dobry, uczciwy człowiek ”- Jakie to piękne epitafium życia szczęśliwego człowieka!

Kto taki zasłużył swoim życiem na taką pamięć? Po kim zostały takie dobre wspomnienia?

Nie był bohaterem, który zadziwił świat. Nie był znanym mężem stanu. Nie był uwielbianym przez fanów idolem. Nie był również podziwianym celebrytą.

Był zwykłym człowiekiem, jakich wielu na świecie, w kraju, między nami i tuż obok nas. A jednak dobra pamięć o nim na długo pozostaje w naszych sercach i umysłach.

Dziś jego dorosłe dzieci z nieukrywaną miłością mówią o nim: „Tato był dobrym ojcem i wzorem wychowawczym! To dzięki niemu zawdzięczamy dobre wychowanie i odpowiednie wykształcenie! „

Żona-wdowa, ze złamanym serce, ogarnięta pustką samotności, nie może pogodzić się z odejściem najbliższego człowieka, jej ostoi życiowej. ” To był wspaniały, mądry człowiek, dobry mąż – partner na dobre i na złe, towarzysz szczęśliwych i czasem trudnych dni wspólnego życia, a także dobry ojciec i opiekun rodziny” 

Przyjaciele, koledzy, znajomi, a także ci, którzy spotkali go na swojej drodze życiowej, mówią krótko: Uczciwy i prawy człowiek! Bezinteresownie pomagał ludziom!

Koledzy z pracy, z uznaniem wspominają: Konsekwentny, pracowity i wytrwały w dążeniu do celu! On kochał swoją pracę!

Któż to jest? Kto był tym szczęśliwym człowiekiem. Kto tak kochał żonę, dzieci, dbał o rodzinę, był wzorowym ojcem? Cenił pracę, a ona dawała mu satysfakcję? Był dobrym człowiekiem i czynił dobro innym?

Ten człowiek to piękna wizja naszych pragnień. To jest moje, twoje, jego, jej i wielu, wielu ludzi, najskrytsze marzenie pośmiertnej samorealizacji spełnionego, szczęśliwego życia !!!

Pozostawić po sobie dobre wspomnienie. Pozostać w ludzkiej pamięci jako dobry, uczciwy człowiek! To najpiękniejsze epitafium jakie może sobie wymarzyć człowiek za życia!

To może być kiedyś dobre wspomnienie o mnie, o Tobie, o każdym z nas, bez względu na płeć, rasę, wiarę, po prostu o człowieku, który pozostawił po sobie dobrą pamięć, żyjąc i pracując uczciwie, realizując swoją drogę do szczęścia.

A więc, pamiętajmy o tym na każdym etapie naszego życia. Tak jak żyjemy dziś, tak nas będą oceniać  po naszej śmierci!

                                                     •••

W pierwszym przykładzie naszego postu, śmiało możemy mówić o u c z c i w o ś c i w odniesieniu do przyzwoitego zachowania się człowieka  w codziennym życiu.

A więc o takich cechach dobrego człowieka jak prawość, sprawiedliwość, porządność, szlachetność, rzetelność, a także skromność, dżentelmeneria i etyczność. O takiej osobie mówimy „dobry człowiek”.

                                                   •••

W drugim przypadku u c z c i w o ś ć  jest wyrazem wierności i lojalności wobec osoby bliskiej, kochanej.

A więc o takich cechach charakteru jak: oddanie, przywiązanie, stałość, stateczność, etyczność, moralność, cnotliwość, uczciwość i wiara małżeńska – partnerska, a także zaufanie i słowność w przysiędze. O takim człowieku mówimy „ wierny jak pies” albo osoba godna zaufania.

                                                   •••

Trzecia sytuacja ma miejsce w mniejszych sprawach gospodarczych, czasami w codziennych czynnościach życiowych. To nic innego jak z jednej strony lekkomyślność i łatwowierność, zaś z drugiej strony  n i e u c z c i w o ś ć   ludzka.

A tak bardzo chciałoby się oprócz pieniędzy w biznesie i drobnych umowach, koniecznych do zwykłego życia, mieć zwykłą u c z c i w o ś ć, która  jest znacznie droższa niż każdy środek płatniczy na świecie

Czy tak trudno pamiętać i przestrzegać takich ludzkich zasad we wszystkich sprawach życiowych i w interesach jak: prawość, porządność, rzetelność, solidność, fair play, a przede wszystkich zwykła przyzwoitość.

                                                   •••

W czwartym przypadku o  u c z c i w o ś c i  osoby, za którą w obronie czci i wolności murem staje społeczność mówimy prawy, porządny człowiek o czystym sumieniu.

A więc o takich cechach charakteru jak: prawomyślność, praworządność, niewinność, nieskazitelność, rzetelność, odpowiedzialność, przyzwoitość, a także kryształowość, zacność, czy bezgrzeszność. Czyli to porządny, uczciwy człowiek o czystych rękach.

                                                       •••

W piątej sytuacji mamy do czynienie z dobrym wspomnieniem o człowieku po śmierci, zawarte w jak najkrótszym ale zasłużonym i trafnym określeniu – epitafium:

„ To był dobry, uczciwy człowiek”. ( Pisałem o nim w poście z listopada 2019 r.)

A więc człowiek:

prawy w poszanowaniu prawdy i sprawiedliwości;

→ rzetelny w postępowaniu i  w wykonywaniu swoich obowiązków, w domu,   w pracy i obywatelskich;

niezdolny do oszustwa i nie przywłaszczający sobie cudzej własności;

→ zwykły, ludzki, nic do zarzucenia,

 po prostu dobry i uczciwy człowiek

Jakże pięknie brzmią te słowa i określenia.

Niektórzy z nas, czytając ten tekst, pewnie z uśmiechem myślą: w dzisiejszych czasach „ze świecą szukać takich ludzi „.

Nie wnikając jednak czy każdy z nas zasługuje na takie dumne określenia swoich cech charakteru, to na pewno każdy chciałby aby dziś, jutro, a także po śmierci najbliżsi, przyjaciele, koledzy, współpracownicy, znajomi i inni ludzie myśleli i mówili o nim :

 T o   j e s t   /b y ł/    u c z c i w y   c z ł o w i e k  !!!

Bronisław                                                                    listopad 2022 r.         


Czy jesteś na dobrej drodze do prawdziwego szczęścia? Masz okazję się sprawdzić! I to na serio!

Część pierwsza:

Przypomnij wszystko o swoim szczęściu (!?) w miłości i spróbuj porównać czytając.

Prawdziwe szczęście?! Co nim tak właściwie jest? Bogactwo, majątek, pieniądze, luksusowy dom, samochód, jacht, wszystko materialne co potrzebne do dobrego życia i korzystanie z niego bez żadnych ograniczeń?

Tak popularne „ Carpe diem”, a więc czerpanie z tego co nam przyniesie życie dziś, nie bacząc na przyszłość naszą, małżonka-partnera i naszych dzieci.

Czy aby na pewno to dobra droga do szczęścia ?!

„Często słyszysz, że pieniądze nie kupią szczęścia. Ja z tyłu głowy zawsze sądziłem, że pieniądze jednak kupią chociaż trochę szczęścia. Ale to nie jest prawda” – tak twierdzi Sergey Brin, miliarder, współzałożyciel Google

No to może jednak coś niematerialnego? Na przykład zadowolenie z życia, z czegoś konkretnego: z miłości w trwałym  związku małżeńskim, innym partnerskim? Ze swoich dzieci, z pracy zawodowej, z osiąganych sukcesów twórczych, naukowych, sportowych, artystycznych, bądź innych? Być może takim szczęściem jest czynienie dobra innym ludziom, szczególnie dziś imigrantom w czasie wojny w Ukrainie i nie tylko im?

Zastanówmy się ???

Czy chodzi nam o poczucie szczęścia w danej chwili życia, zdobyty sukces już dziś, osiągnięty częściowy cel, czy też o szczęście wynikające z samooceny dotychczasowego życia?

Otóż to, spróbujmy w jakiś uporządkowany sposób dokonać samooceny dotychczasowego życia i postarać się znaleźć w nim odpowiedź na własne pytanie, a właściwie cały test-sprawdzian pod umownym tytułem:

Czy jestem zadowolony ze swojego dotychczasowego życia. Jakiego rodzaju szczęście już osiągnęłam/osiągnąłem/?

I to bez względu na to, w jakim jesteś wieku drogi czytelniku!

W tym celu proponuję odnieść  sprawdzian – ocenę swojej drogi do szczęścia, do najważniejszych wartości życiowych, dominujących w hierarchii potrzeb większości ludzi na świecie, naukowo zbadanych przez słynnego psychologa Maslowa, a o których piszę w mojej książce” Jak żyć aby osiągnąć prawdziwe szczęście…”

Hierarchia potrzeb człowieka, zawarta w umownie zwanej „piramidzie Maslowa”,  moja wiedza i doświadczenie życiowe ( trzy żony,  czworo dzieci, dwukrotna ucieczka od śmierci) , oraz wieloletnia praktyka prawnicza, w tym w sprawach rodzinnych i rozwodowych, pozwoliły mi na sformułowanie własnej definicji prawdziwego szczęścia i wybranie najważniejszych wartości życiowych składających się na tak rozumiane szczęście.

Oto ona:

„Prawdziwe szczęście, to pełnia życia dająca wielkie zadowolenie z osiągnięcia najważniejszych wartości, wybranych za cele i sens życia, polegające na:

– oddaniu w miłości, czyli kochanie i bycie kochanym;

– spełnieniu w małżeństwie, związku partnerskim;

– posiadaniu dziecka /dzieci/;

– dobrym wychowaniu, w tym wykształceniu dziecka /dzieci/;

– spełnieniu w rodzinie;

– satysfakcji z pracy zawodowej;

samorealizacji przez twórcze życie i bezinteresowne czynienie dobra.”

Oczywiście te najważniejsze wartości wybrane przez każdego człowieka do swojego szczęścia mogą być inne. Ja wybrałem siedem, te które zdaniem  naukowców, wielkich filozofów i nas samych ( co wynika z wielu badań), są najistotniejsze dla szczęścia.

Zapamiętajmy !!!

Te najważniejsze wartości życiowe, które decydują o prawdziwym szczęściu  to:

MIŁOŚĆ;  ZWIĄZEK MAŁŻEŃSKI – PARTNERSKI;  DZIECKO/DZIECI/; WYCHOWANIE , w tym WYKSZTAŁCENIE DZIECKA;  RODZINA;  PRACA ZAWODOWA;  SAMOREALIZACJA,  (pogrubione w powyższej definicji).

Abyśmy mogli porównać swoje dotychczasowe osiągnięcia w realizacji tych siedmiu najważniejszych wartości do szczęścia, zobaczmy na czym dokładniej polega spełnienie każdej z nich.

Zatem, wszystkim czytelnikom, którzy chcą sprawdzić siebie i odpowiedzieć na pytanie:

Czy jestem na właściwej drodze do prawdziwego szczęścia?,

proponuję test – zabawę, ale w swoje życie na serio!

Tym bardziej, że w dzisiejszych czasach, w których nie wiemy na 100%  czy przeszliśmy zwycięsko pandemię koronawirusa, gdy toczy się wojna w Ukrainie, kiedy w naszym kraju solidarnie przyjmujemy uchodźców z walczącej Ukrainy, kiedy inflacja niesie drożyznę, trzeba znaleźć chwilę aby zadbać o własne życie i spojrzeć:

Czy moje życie idzie w dobrym kierunku?

Dziś każdy z czytelników ma okazję do refleksji i sprawdzenia, jak to jest w rzeczywistości z moim życiem i szczęściem!

Ponieważ jest to zadanie bardzo trudne, bowiem wymaga krytycznej oceny swojego życia, to w dzisiejszym poście skupimy się na samoocenie pierwszej i najważniejszej wartości życiowej, od której rozpoczyna się i na której opiera się poczucie prawdziwego szczęścia, na przestrzeni całego życia.

To oczywiste, że chodzi o MIŁOŚĆ!!!

MIŁOŚĆ,

a właściwie oddanie w miłości wzajemnej, możemy oceniać po kształtowaniu się i przebiegu jej najważniejszych cech w trakcie trwania związku miłosnego małżeńskiego -partnerskiego, a także w czasie narzeczeństwa. Omówimy je pokrótce jak najprościej.

                                                 • • •

Bliskość – pierwsza cecha związku miłosnego

BLISKOŚĆ – to- moim zdaniem- najważniejsza oznaka/cecha/ związku miłosnego.

Czym charakteryzuje się bliskość w dobrym związku miłosnym- małżeńskim, stałym partnerskim?

 Przyjrzyjmy się jej trochę bliżej.

Najprościej można powiedzieć, że bliskość to poczucie stałej potrzeby bezpośredniego obcowania z ukochaną osobą.

W pierwszym okresie związku miłosnego tę emocjonalną potrzebę bliskości w potocznym rozumieniu nazywamy „ chemią”.

BLISKOŚĆ to pełna akceptacja i zadowolenie z bezpośredniej styczności partnerów wszystkimi zmysłami, wzrokiem, dotykiem, słuchem, węchem, smakiem ( tak, tak), a także szóstym zmysłem, czyli zdolnością wyczuwania niezauważalnych oznak u partnera/ki ( intuicja, wyjątkowa wrażliwość, empatia, a nawet telepatia). Powinna ona występować w postaci emocjonalnej, intelektualnej i fizycznej.

O bliskości nie decyduje więź ekonomiczna, raczej przeszkadza.

Bliskość emocjonalna,

to zdolność do rozumienia i współprzeżywania emocji, uczuć, pragnień, radości, trosk, zmartwień oraz innych przeżyć i zachowań partnerki/partnera/ w związku.

Bliskość intelektualna,

najkrócej rzecz ujmując, to dopasowanie i wzajemne uzupełnianie się poziomów mądrości partnerów związku, rozumianych jako wiedza i doświadczenie, które są potrzebne do jego twórczego rozwoju.

Bliskość fizyczna,

powinna wyrażać się w potrzebie, chęci, tolerancji, czyli w bezpośredniości codziennych kontaktów, bliskiej styczności, szczerych i otwartych rozmowach, czułości i serdeczności, szacunku i życzliwości.

Jednym z najistotniejszych elementów bliskości fizycznej, a także emocjonalnej, jest współżycie seksualne, rozumiane nie tylko jako stosunek fizyczny, ale spełnienie wszystkich elementów bliskości, wskazanych wyżej.

Generalnie można przyjąć, że:

Idealna – wzorcowa bliskość partnerów w związku miłosnym (małżeńskim i trwałym partnerskim) to pełna i głęboka więź uczuciowa, psychiczna i fizyczna polegająca na tym, że ze szczerością, zaufaniem i otwartością powierza się partnerowi wszystkie tajemnice i zamiary umysłu, serca i duszy.

No a teraz, drogi czytelniku, zastanów się dłużej i sięgnij głębiej w siebie, w dotychczasowe życie i spróbuj ocenić swoje poczucie bliskości z partnerem/partnerką.

Jak daleko Ci do wzorca BLISKOŚCI, który jest koniecznym elementem istnienia miłości w Twoim związku?

                                                                   •••

ZAUFANIE – druga z najważniejszych cech związku miłosnego

Zaufanie w związku miłosnym to przeświadczenie graniczące z pewnością, że partnerowi można pod każdym względem wierzyć i ufać oraz, że nie zawiedzie on w żadnej sytuacji życiowej, jeśli nie przekroczy to jego możliwości psychofizycznych.

Ze swojej praktyki zawodowej i doświadczenia życiowego proponuję następujące kryteria oceny istnienia zaufania w stałym związku miłosnym ( małżeńskim – innym partnerskim):

 – Czy mogę wierzyć partnerowi/partnerce/, że nigdy mnie nie zdradzi ( w rozumieniu szerszym niż zdrada seksualna)?

– Czy mój partner zawsze mówi prawdę i jest wobec mnie otwarty i szczery?

– Czy mogę mu/jej/ powierzyć wszystkie moje, nawet najskrytsze, tajemnice i on/ona/ ich nie zdradzi i nigdy nie wykorzysta, na przykład przeciwko mnie w jakichś sytuacjach spornych, kryzysowych itp.?

– Czy mogę zaufać partnerowi/partnerce/ i wierzyć, że zapewni bezpieczeństwo naszemu związkowi, rodzinie i dzieciom?

Czy partner/ka/ jest odpowiedzialny/na/ za siebie, za swoje słowa, czyny oraz czy może i będzie przejmować odpowiedzialność za związek i rodzinę?

– Czy, ogólnie rzecz biorąc, mój partner/ka/ nie wyrządzi w przyszłości jakiejkolwiek krzywdy mnie i rodzinie?

– Czy partner/ka/ nie przyniesie nigdy wstydu naszemu związkowi i rodzinie?

Jeżeli odpowiesz sobie na te pytania, to tak naprawdę utwierdzisz się czy Wasza miłość jest oparta na zaufaniu, które jest fundamentem każdego szczęśliwego związku.

                                                 • • •

DOPASOWANIE – trzecia cecha związku miłosnego

Dopasowanie partnerów prawdziwej miłości to proces wzajemnego doboru i dostosowania się przede wszystkim pod względem:

 –  cech charakteru (osobowości),

 –  poziomu inteligencji (mądrości),

 –  uznawanych przez partnerów wartości życiowych,

 –  priorytetów i kolejności osiągania celów życiowych,

 –  przekonań światopoglądowych, w tym religijnych,

 –  seksualności,

 –  zainteresowań

Jako prawnik specjalizujący się w sprawach rozwodowych chcę podkreślić, jak istotny wpływ na dobry związek małżeński i jego trwałość ma właściwy dobór, czyli dopasowanie się partnerów.

 Posłużę się w tym celu, jakże trafnym życiowo, aforyzmem pisarki i publicystki Magdaleny Samozwaniec:

„Najwięcej rozwodów jest dlatego, że ludzie się pobierają, a nie dobierają”.

A jak wygląda dopasowanie w Twoim związku miłosnym? Spójrz na powyższe kryteria i oceń sama/sam/.

                                                     • • •

SATYSFAKCJONUJĄCE WSPÓŁŻYCIE SEKSUALNE – czwarta, niezwykle ważna, cecha związku miłosnego

Kiedy mówimy o współżyciu seksualnym w związku miłosnym dwojga ludzi, to należy wyraźnie podkreślić, że chodzi o takie zjednoczenie cielesne, które jest efektem wszystkich pozytywnych więzi łączących partnerów. Powinno ono dawać pełne zaspokojenie seksualne.

Idealnym wzorcem współżycia seksualnego jest jednoczesne zespolenie wszystkich więzi, uwieńczone orgazmem, w tym więzi psychicznej, duchowej, emocjonalnej i intelektualnej, w całym okresie trwania związku, a nie tylko w jednym akcie fizycznym.

Dlatego też współżycia seksualnego w stałym związku miłosnym nie należy mylić, a tym bardziej utożsamiać, z seksem rozumianym jako fizyczne zaspokojenie własnej potrzeby seksualnej dla dobrego samopoczucia, lub jako „zaliczenie” partnera seksualnego dla przygody, ani sprawdzenia się w roli „supersamca” albo „zdobywczyni mężczyzn”.

Ten „drugi rodzaj” współżycia seksualnego zasadniczo różni brak wymienionych więzi występujących w prawdziwej miłości, ze wzajemnym oddaniem partnerów. Znacznie więcej o satysfakcjonującym współżyciu seksualnym znajdziesz w mojej książce.

A zatem oceń czy Twoje współżycie seksualne jest dla Ciebie naprawdę satysfakcjonujące?

 Czy jest spełnieniem w miłości na drodze do prawdziwego szczęścia?

 A może jest dla Ciebie aktem czysto fizycznym, być może dla zaspokojenia potrzeb fizjologicznych swoich lub partnera/partnerki/?

                                                   • • •

WIERNOŚĆ – czwarta, ważna cecha miłości w związku małżeńskim, stałym partnerskim

Raczej tak!!!

niż

Tak!?

I nie chodzi tu wyłącznie o wierność w zakresie współżycia seksualnego z partnerem /partnerką. Chociaż złamanie wierności, dopuszczając się zdrady fizycznej, w większości przypadków niszczy związek miłosny, bądź na długo podważa zaufanie zdradzonej partnerki/partnera

.

WIERNOŚĆ w dobrym, szczęśliwym związku, to dochowywanie wszystkich więzi na których opiera się ten związek.

W szczególności, więzi psychicznej, emocjonalnej, intelektualnej, duchowej, a także umownej. Tak więc nie dochowanie wierności może polegać na zdradzie fizycznej z innym partnerem/partnerką/, na złamaniu łączących lub umówionych zasad postępowania, obowiązków, odpowiedzialności, wiedzy, sekretów i tajemnic osobistych i wspólnych, oraz innych szczególnych więzi partnerskich.

Czy tak rozumiemy dochowanie wierności w naszym związku?

                                                       • • •

KOMUNIKATYWNOŚĆ, czyli  UMIEJĘTNOŚĆ POROZUMIEWANIA SIĘ – to szósta cecha dobrego związku opartego na wzajemnej miłości

I na początek niezwykle ważne stwierdzenie:

Nie będzie nigdy dobrego i szczęśliwego związku partnerskiego bez dobrego, obustronnego, porozumiewania się.

Co więcej, kochający się partnerzy, przez cały czas trwania związku, powinni dbać o prawidłową, kulturalną i asertywną komunikację.

„Sztuka” umiejętnego porozumiewania się w związku to:

 – zdolność przekazywania myśli, informacji i udzielania odpowiedzi w taki    

    sposób, aby docierały one do świadomości drugiego partnera,

 –  jasność, precyzyjność  i zrozumiałość przekazu słownego,

 –  umiejętność słuchania swojego rozmówcy – partnera,

 –  kultura prowadzenia rozmowy (dialogu).

A jak to jest w Twoim związku? Spróbuj ocenić jak wygląda wzajemne porozumiewanie się między Wami?

                                                 • • •

OPTYMIZM – czyli pozytywne myślenie i  nastawienie do życia

Tak w młodości..!

A tak w jesieni życia!!!

W szczęśliwym związku miłosnym ( małżeńskim, stałym partnerskim – konkubinacie)  prawie zawsze górę bierze radość i optymizm. Ten optymizm przejawia się w pozytywnym myśleniu i nastawieniu do życia na co dzień i co do przyszłości. W chwilach kryzysowych to on zwycięża na drodze do wytyczonych celów.

Czy można sobie wyobrazić, aby istniał i to na długo, jakikolwiek szczęśliwy związek miłosny, w którym jeden z partnerów jest „zatwardziałym” pesymistą?

Jak wielką siłę i energię twórczą musi wykazywać drugi partner/partnerka/, aby taki związek mógł w ogóle normalnie funkcjonować? A co dopiero dwoje pesymistów?

Czy taki związek, jeżeli trwa, rzeczywiście opiera się na miłości?

Spójrzmy zatem na nasz związek, jak to jest z tym optymizmem, pozytywnym myśleniem i nastawieniem do życia? A noże coś należy zmienić na lepsze i w jaki sposób?

                                                        • • •

To już koniec samooceny miłości w związku!

I tak oto poznaliśmy, w wielkim skrócie, siedem podstawowych cech niezbędnych w prawdziwej miłości, w związku dwojga ludzi, w narzeczeństwie, małżeństwie i innym stałym związku partnerskim.

A teraz podsumuj swoją ocenę i odpowiedz sobie sama/sam/:

Jak to jest z miłością w moim związku?

Tak rzadko, albo i wcale, większość z nas nie zastanawia się nad tym ważnym aspektem życia, z różnych przyczyn.

A zatem, jeszcze raz, na zakończenie, przypomnijmy te cechy związku miłosnego, które na pewno dają prawdziwe szczęście w miłości, po kolei :

1.BLISKOŚĆ →

2.ZAUFANIE →

3.DOPASOWANIE →

4.WSPÓŁŻYCIE SEKSUALNE → 

5.WIERNOŚĆ → 

6.KOMUNIKATYWNOŚĆ czyli UMIEJĘTNOŚĆ POROZUMIEWANIA SIĘ →

7.OPTYMIZM czyli POZYTYWNR MYŚLENIE i NASTAWIENIE DO ŻYCIA.

Zapamiętaj je i od czasu do czasu sprawdź czy idziesz/idziecie/ w dobrym kierunku na drodze do szczęśliwego życia!

Bronisław                                                                                czerwiec 2022 r.


Żył 90 lat! Czego „doczekał się” po śmierci?

Przeżył 90 lat! Pięćdziesiąt lat, aż do śmierci, żył i mieszkał wspólnie z drugą żoną. Jest ojcem troje dzieci, ma kilkoro wykształconych wnuków. Wychował i dobrze wykształcił pasierbicę, począwszy od czwartego roku życia. Tak oto, pół roku po śmierci, w dniu Świąt Wielkanocnych 2022 roku, wygląda wdzięczność i pamięć najbliższych!

Co jest tego przyczyną ? Czy to wyjątkowy przypadek ludzkiego losu? Czy taki „ koniec życia” może spotkać kogoś z nas?

O jego śmierci dowiedziałem się dzień przed pochówkiem, od mojej siostrzenicy, która przypadkowo znalazła informację o pogrzebie w miejskim Grobonecie.

Na pogrzebie zorganizowanym w tajemnicy przez żonę, nie było dzieci, wnuków. Być może nie wiedzieli o jego śmierci, podobnie jak ja i inni znajomi. Byłem na cichym i skromnym pogrzebie, ku wielkiemu zaskoczeniu wdowy. Skąd się dowiedziałem ? – to była jej pierwsza reakcja na złożone przeze mnie kondolencje, nota bene wyraźnie nie chciane.

Uczestniczyłem w „pośpiesznym” pochówku w głębokiej zadumie nad jego grobem i życiem.

Tak pamiętam jego opowieści o początku znajomości. To była „ wielka miłość  od pierwszego wejrzenia”. Tak twierdzili oboje na początku i przez następne kilka, a chyba nawet przez kilkanaście lat. On, nadaje mu zmienione imię Olek, miał lat 41 i dla ich miłości zostawił pierwsza żonę i trójkę dzieci, w tym drugiego syna jeszcze niepełnoletniego, wraz z mieszkaniem bez żadnych rozliczeń. Ona, nazwijmy ją Lena, miała 24 lata i 4-roletnią córkę. Zostawiła męża, zabierając ze sobą dziecko i mieszkanie. Dzieląca ich różnica wieku 17 lat nie miała wówczas żadnego znaczenia. Olek był kierownikiem działu w dużym kombinacie, Lena pracownikiem administracyjnym w tym przedsiębiorstwie.

Najpierw zamieszkali w jej mieszkaniu spółdzielczym, w którym uprzednio mieszkała z byłym mężem. Z czasem kupili własne mieszkanie, a po kilku następnych latach postawili piękny i duży dom mieszkalny. Pamiętam, że powodziło im się coraz lepiej i założyli własną działalność gospodarczą, prowadząc sklep spożywczy. Działalność była zarejestrowana na Olka i to on formalnie dysponował dochodami. Olek, jak twierdził, pogodził się z utratą kontaktów ze swoimi dziećmi, wyraźnie  buntowanymi przez byłą żonę. Za to poświęcił się wychowaniu i wykształceniu pasierbicy, którą pokochał jak własne dziecko. I muszę przyznać, że udało im – się wspólnie wychować i na pewno dobrze wykształcić pasierbicę. Dziś zajmuje ważne stanowisko w wymiarze sprawiedliwości.

Dla mnie, z biegiem wielu lat, wydawało się, że ich związek, który zrodził się na bazie uczucia „wielkiej miłości”, przerodził się w przyzwyczajenie i dalej pięknie kwitnie.

Tymczasem od kilku lat wstecz, Olek zaczął coraz częściej nagabywać mnie na udzielenie mu dyskretnej pomocy w ich sprawach majątkowych. W końcu przyznał wprost , że nie jest pewny, czy nie został przez żonę oszukany i to przy pomocy pasierbicy-prawniczki. Co więcej, w związku z choroba nowotworową i wiekiem zaczął odczuwać potrzebę odzyskania kontaktów z własnymi dziećmi i wnukami.

W tajemnicy przed żoną, przy moim wsparciu, wielokrotnie próbował nawiązać kontakty z każdym dzieckiem i z wnukami. Niestety, z tego co mi mówił,  wiem że nie udało mu się do samego końca. Widziałem jak ciężko to przeżywał. Żałował i chyba wiedział, że to była jego wina, ale nigdy do tego się nie przyznawał. Ja widziałem, że jego działania, nie tylko nie były na rękę żonie, ale ona kiedy się o nich dowiedziała wręcz je utrudniała.

W końcu któregoś dnia przyniósł i pokazał mi akty notarialne, które kiedyś podpisał. Zapoznałem się z nimi. Wiedziałem, że jego obawy o wspólny majątek są w pełni uzasadnione. Jako zawodowy prawnik musiałem jednak wyłączyć się od pomocy prawnej, ponieważ znałem ich oboje. Poradziłem aby udał się do innego prawnika. Kiedy byłem później u niego, zobaczyłem innego, smutnego i wściekłego człowieka. Od tamtego dnia stał się rozgoryczony, przygnębiony, opryskliwy dla wszystkich, także dla mnie. Za swoje błędy życiowe, które chyba w końcu dostrzegł, lecz nadal nie chciał się przyznać, winił wszystkich wokół. Przede wszystkim, żonę, dzieci, wnuków i pasierbicę.

Takiego widziałem ostatni raz.

Na pogrzebie oprócz wdowy, widziałem pasierbicę z mężem i dwoma wnukami. Poza tym było kilka osób, raczej z kręgu bliskich żony zmarłego.

Nie mogę jednak zrozumieć zachowania wszystkich jego najbliższych, którzy pozostawili w zapomnieniu jego i grób w takim stanie w jakim był w dniu pochówku.  Nawet mimo wielu błędów popełnionych przez niego jako ojca, dziadka, męża – życiowego partnera dwóch związków małżeńskich.

Gdzie się u nich podziały dobre ludzkie cechy, więzi pokrewieństwa i obowiązek małżeński.

Czy Olek dobrze pokierował swoim życiem? Czy właściwie ustawiał swoją hierarchię wartości na drodze do celów życiowych? Czy aby na pewno w swoim życiu był kiedyś szczęśliwy?  Miał na to 90 lat.

Bronisław                                                           po Świętach Wielkanocnych 2022 r.