?>

Chcę aby w naszym kraju obowiązywała dobra, narodowa strategia „ Polski Ład” i rzeczywiście zapanował „ład i porządek” . Dlaczego???

A to dlatego, że większość Polaków od dawna wie, że najgorsze cechy narodowe Polaków to:

chwiejność /niestałość/; improwizacja i krótkowzroczność; nieodpowiedzialność; ignorancja wiedzy i autorytetów,; emocjonalność i brak wytrwałości w dążeniu do celów.

I to one, w dużym stopniu, mają wpływ na wszelkie strategie, programy, plany i rzeczywiste działania.

Pisałem szerzej o tych cechach w blogu, w artykule Co nam – Polakom przeszkadza: w cywilizacyjnym rozwoju, w osiąganiu powszechnego dobrobytu? Co stoi na drodze do szczęścia /dobrostanu/ każdego Polaka? wskazując dla porównania cechy innych narodowości, szczególnie zachodnich.

A tu proszę, powstał strategiczny narodowy program, zwany

„ Nowy Ład ”.

Już sama jego nazwa przekonuje, że nareszcie rządzący chyba wyciągnęli wnioski z wiekowych naleciałości, przywar i „cech”. Zmienili dotychczasowy sposób myślenia i działania, i zupełnie po nowemu, sprawnie i nowocześnie, będą działać na lepszą i szczęśliwą przyszłość Polaków.

        Dlatego poświęcam

projektowi „POLSKI ŁAD”, 

czas i miejsce w naszym blogu o szczęściu. Przede wszystkim dlatego, że na realizację zamierzeń, tam zaplanowanych, mamy otrzymać z Unii Europejskiej łącznie 770 mld złotych. I jest to historyczna, życiowa, wyjątkowa szansa dla nas wszystkich Obywateli.

         Od sposobu i celu wykorzystania tych środków, będzie zależeć przyszłość milionów Polaków. I to nie tylko ich dobrobyt materialny, ale i dobrostan, czyli osobiste, prawdziwe szczęście każdego z nas. Tak być powinno!!!

         A wiec, nie możemy przejść obok projektu „Nowego Polskiego Ładu” obojętnie, bo być może stracimy szanse i nadzieje na dobre życie swoje, naszych dzieci i wnuków.

        Właśnie tak straciliśmy szanse Polaków i Polski, po II Wojnie Światowej, kiedy 9 lipca 1947 roku rząd Polski z Józefem Cyrankiewiczem na czele, odrzucił Plan Marshalla – Europejski Plan Odbudowy  finansowany przez Stany Zjednoczone.

Odrzuciliśmy Plan Marshalla, bo to miała być pomoc finansowa z Ameryki, ze „zgniłego Zachodu”.

Teraz, ponownie, ma to być pomoc finansowa z Zachodu, z Unii Europejskiej.

Nie popełnijmy tego samego błędu.

Skutki jego odrzucenia odczuwamy do dziś, a odzwierciedla je, w oczywisty sposób, różnica poziomów życia pomiędzy Europą Zachodnią i Wschodnią.

Zapoznałem się ze 132 stronami

„POLSKIEGO ŁADU”,

a także obejrzałem w nim 33 strony obrazków przypominających obrazki z kreskówek dla dzieci., przeplatających i mających łączyć treść programową. Nie wymyślam złośliwie, to ma w prosty sposób przemówić do naszej wyobraźni, proszę sprawdzić, działa!?!

Zrobiłem analizę jego głównych założeń i wypisałem cele do osiągnięcia.

Projekt całej narodowej strategii „POLSKI ŁAD” , częściej nazywanej: „Nowym Polskim Ładem ”, realizowany jest za 770 mld złotych z budżetu Unii. Składa się z dziesięciu elementów, zamiennie nazywanych „planami”, „ programami”,  z wybranych przez autora/autorów/, dziedzin, wartości i sfer życia.

Proszę spojrzeć na jej elementy składowe / poszczególne 10 planów/, ułożone na zdjęciu w piramidę, która obrazuje także kolejność prezentacji od jej szczytu.

Jako zawodowy prawnik, siłą rzeczy, zwróciłem uwagę na to co w „Polskim Ładzie” jest istotą i konkretem, a także na imponderabilia, a więc rzeczy niewymierzalne, ogólnikowe i nie jasne, nota bene do uznaniowej realizacji przez rządzącą władzę, w danym okresie.

Trzeba przyznać, że już same planistyczne ( i nie tylko) określenia  Polskiego Ładu, jakie nadawali mu jego autorzy, czy autor, naprawdę mogą budzić zachwyt, emocje i podziw.

Robią emocjonalne wrażenie dla nas, „zwykłych” Polaków, ot choćby takie określenia:

„ kompleksowa strategianasz plan gospodarczej odbudowy”; „ to więcej niż plan odbudowy, to strategia cywilizacyjnej zmiany”; „ reforma polskiego ładu”; „.to dźwignia, która umożliwi podniesienie znaczenia naszej Ojczyzny na gospodarczej i politycznej mapie Europy””.

Te określenia strategii, jak i poszczególnych planów, czy konkretnych działań, zdaniem autorów  mają podkreślać wielkość, skalę i znaczenie, zamierzeń na daleką przyszłość Polaków. Tak myślę.

Pamiętam jak w latach 80-tych XX wieku zwiedzałem Moskwę z udziałem rosyjskiego przewodnika i w Mauzoleum Lenina zapytałem go z głupia frant, ze zwykłej ciekawości, po co Związek Radziecki buduje kanał na pustyni Kara- Kum? I wtedy skonsternowany przewodnik, chyba kłopotliwym pytaniem, prawie wykrzyknął „ U nas wsio dołżno być łuczsze!!!”

Oczywiście, przyjmuję z wiara, że nie ten aspekt przyświecał twórcom „POLSKIEGO ŁADU”. Chociaż ekonomiczna zasadność zapisanej w nim  budowy

Centralnego Portu Komunikacyjnego i odbudowy Pałacu Saskiego,

budzi poważne wątpliwości kompetentnych specjalistów.

Czyżby zatem znaczyło to, że nadal te niezbyt dobre „cechy narodowe” stanowiły bardziej megalomańskie niż racjonalne podstawy myślenia i opracowywania tak ważnego programu?

A przecież głównym celem ma być dobrobyt Polaków, a nie monumenty narodowe, nie zawsze przynoszące korzyści dla ich indywidualnego życia i szczęścia Obywateli.

Narodowa strategia zawarta w „Polskim Ładzie” to powinna być przede wszystkim, budowa dobrej przyszłości,

dobrobytu i szczęścia ( dobrostanu)

dla przyszłych pokoleń.

Ta dobra przyszłość i dobrobyt następnych pokoleń w „Polskim Ładzie” opierać się ma na

„ Pięciu fundamentach Polskiego Ładu”.

  Wskażę je enumeratywnie, bo to jest bardzo ważna podstawa narodowej strategii, głównie za pieniądze uzyskane z Unii Europejskiej :

I – „7 proc. PKB na zdrowie”;

II. „Obniżka podatków dla 18 mln Polaków”;

III. „Inwestycje, które wygenerują 500 tys. nowych miejsc pracy”;

IV. „Mieszkanie bez wkładu własnego i dom 70 m2 bez formalności „.

V.  ”Emerytury bez podatku do 2500 PLN” .

Do fachowców należy analiza i ocena tych podstaw Polskiego Ładu, czy rzeczywiście właśnie są to najważniejsze fundamenty do budowania przyszłości Polaków za 770 mld z Unii. Z naszego obywatelskiego punktu widzenia wypada się pod nimi podpisać.

No możemy mieć tylko wątpliwości co do nowoczesności i  trwałości  czwartego fundamentu „ Polskiego Ładu”. Chodzi o

„… dom 70 m 2 bez formalności”.

Czyżby autor, autorzy, tego projektu opierali się na historycznym przykładzie „ wozu Drzymały” z 1904 roku, kiedy to Michał Drzymała, aby uniknąć pozwolenia na budowę, kupił wóz cyrkowy, który przesuwał z miejsca na miejsce, by nie płacić kary.

Myślę, że chyba każdy Polak chciałby mieszkać na stałe, jako siedzibie życia, w „nieco” lepszym domu, porównując się bardziej do nowoczesnej cywilizacji, a nie na wzór tymczasowości zamieszkania, wzięty z polskiej historii, z czasów zaborów.

I kolejna wątpliwość na gruncie cywilizacyjnego postępu i nowoczesnej przyszłości.

Czy do szczęśliwego życia Polaków, szczególnie młodych, w nowej, cywilizacyjnej przyszłości, potrzebna jest wciąż smutna, narodowa przeszłość  i poszerzona edukacja o takiej historii?

Stąd można mieć uzasadnione wątpliwości do celowości wydatków na program:

” Więcej historii w programie nauczania”?!

 No i czy musimy przeznaczać otrzymane z Unii pieniądze, np.; na program

„Rozwój Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL”.

I mimo, że jestem przedstawicielem starszego pokolenia nie bardzo rozumiem dlaczego w tej słusznej strategi na przyszłość będziemy budować

„sieć (100) nowoczesnych muzeum”

Swoją drogą zapewne Polacy, podobnie jak ja, chcieliby wiedzieć:

Kto imiennie jest autorem, autorami, tak ważnego dla nas programu, bo kreślącego dobrobyt Polaków na przyszłe dziesięciolecia?

Jacy kompetentni ludzie, zespoły specjalistów i na jakich podstawach, badaniach, opracowaniach naukowych, chcą zbudować dobrobyt i nasze przyszłe, szczęśliwe życie?

Podobają mi się w „Polskim Ładzie”, takie zamierzenia i cele, o których piszemy w naszym blogu, a więc te, które choć nie bezpośrednio, ale mogą być działaniami Państwa na drodze do szczęścia Polaków (nie mylić z planowanymi  w nim celów dla dobrobytu).

My, czytelnicy bloga o prawdziwym szczęściu-

czyli o dobrostanie

(przyzwyczajam do polskiego określenia szczęścia, odróżniającego go od

dobrobytu

– materialnego), z zadowoleniem przyjmujemy umieszczenie w miliardowych wydatkach z unijnych pieniędzy, pięciu niezwykle ważnych elementów szczęścia, to jest „ zdrowia, rodziny,  dziecka/dzieci , wychowania, pracy.

I tak, z dziesięciu zasadniczych elementach składowych całej strategii „Polski Ład”,  cztery to programy, które /z nazwy tytułu/ powinny dotyczyć  budowy naszego szczęśliwego życia, a więc dobrostanu. Są to następujące projekty:

„ Plan na zdrowie”;

 „ Uczciwa praca-godna płaca”;

 ” Rodzina i dom w centrum życia”;

 „Przyjazna szkoła i kultura na nowy wiek” .

Wszyscy wiemy, szczególnie dziś w czasach pandemii, że bezspornie najważniejszym środkiem do prawdziwego szczęścia dla wszystkich jest

ZDROWIE.

Dlatego z wielkim zadowoleniem należy przyjąć umieszczenie na pierwszym miejscu w narodowym

„POLSKIM ŁADZIE”,

 jako najważniejszego celu, strategicznego

„PLANU NA ZDROWIE”.

Podkreślam planu strategicznego, albowiem, według mnie, jako prawnika, poszczególne programy tej strategii narodowej powinny być jeszcze dokładnie przeanalizowane i dopracowane przez kompetentnych specjalistów-ekspertów, a następnie poddane konsultacji społecznej i dopiero przyjęte przez polski parlament w drodze ustaw.

W programie:

Centrum Dziecka i Rodziny,  

planowane instytucjonalne przekształcenie publicznych Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych w Centra Dziecka i Rodziny, uważam za dobrena przyszłość,  dla rozwoju dziecka i rodziny.

Również pozytywnie należy oceniać program:

„  Dodatkowy model wsparcia psychologicznego oraz gabinet psychologiczno-pedagogiczny w każdej szkole,

w którym w każdej szkole i przedszkolu będzie świadczona fachowa pomoc z zakresu psychologiczno-pedagogicznego w procesie nauczania i wychowania.

Niestety, realizacja tych pięciu wartości, wręcz koniecznych do szczęścia,

( zdrowie, rodzina,  dziecko/dzieci , wychowanie- w tym wykształcenie,, praca )

została ograniczona, prawie wyłącznie, pod kątem materialnym, finansowym, a nie w celu psychicznego zadowolenia Polaków, satysfakcji, np. z pracy, które to efekty niematerialne mogą decydująco wpływać na szczęście (dobrostan) Polaków.

Tak nawiasem mówiąc, w oficjalnej treści „Polskiego Ładu”, nie znalazłem w żadnej jego części, w poszczególnych programach, wyrazu- pojęcia „szczęście” lub „dobrostan”.

I trudno się dziwić bowiem podstawowy cel narodowej strategii „ Nowy Polski Ład” został jednoznacznie tak zapisany we

Wprowadzeniu „Dlaczego Polski Ład”:

„ Nadal chcemy kontynuować budowę państwa dobrobytu, które nie będzie odbiegać od europejskich standardów. Nadal marzymy o Polsce, w której wszyscy

będą mogli bezpiecznie żyć i pracować za godne pieniądze.

Dlatego odpowiedzią na wyzwania, które postawił przed nami kryzys COVID-19, musi być nowa strategia działania.”

Tak więc cel narodowej strategii „Nowego Ładu” dla Polaków, to

„ żyć i pracować za godne pieniądze”,

a nie aby każdy Obywatel mógł żyć szczęśliwie, a z pracy miał, oprócz godziwych pieniędzy, satysfakcję.

Niestety tak jak nie ma w narodowej strategii celu

szczęście-dobrostan Polaków,

tak też w tekście nie ma nawet słowa o ich szczęściu.

Widocznie jego twórcy/ twórca/, nie znajdują miejsca dla szczęścia Polaków, w tak ważnym narodowym dokumencie.

Czyżby  twórcy „Polskiego Ładu” uznali, że w Polsce jeszcze za wcześnie mówić  o szczęściu, a co dopiero dążyć do niego, a liczy się tylko dobrobyt materialny?!

Bronisław                                                   na ostatni weekend czerwcowy 2021 r


Najpiękniejsze życzenia na Dzień Kobiet 2021

Kochane Kobiety, miłe nam, szczególnie męskim sercom!

Lepsze i ładniejsze od nas drugie połowy, bez których życie nie miałoby sensu! Bez których niemożliwe byłoby osiągnięcie pełni szczęścia przez każdego z nas!

W tych trudnych czasach pandemii Covid-19, jako autor bloga „ Szczęśliwi, Pechowcy, Malkontenci”, z całego serca składam Wam, dzielnym kobietom, wszystkim i każdej z osobna, najszczersze życzenia.

Życzę Wam, aby spełniły się właśnie teraz, w okresie powszechnego zagrożenia, oraz po wyjściu z niego !!!

W   s z c z e g ó l n o ś c i:

Wszystkim Paniom życzę tego, co jest najważniejsze do prawdziwego szczęścia, dziś (tak bardzo), jutro i każdego kolejnego dnia życia, a więc 

ZDROWIA.

Wszystkim Polkom, a dla ich dobra także „płci brzydszej”, życzę szybkiego

powrotu do normalnego, spokojnego życia,

po zwycięskiej walce z koronawirusem.

Niech moją receptą na powrót do normalności  będzie poprzedni artykuł-Mam swój sposób – plan, na powrót do realizacji celów życiowych po wygranej „wojnie” z koronawirusem!

Niech nasze żony, partnerki, matki, babcie, córki,

odzyskają spokój, radość, miłość, poczucie bezpieczeństwa i oczekiwane szczęście,

w gronie rodzinnym i cieple domowego ogniska.

Wraz z pierwszymi przebłyskami wiosny, wszystkim kobietom bez względu na wiek i doświadczenia życiowe,

życzę prawdziwej miłości.

Pannom, singielkom, samotnym, życzę aby spotkały tego, który na pewno będzie kochał z oddaniem, na dobre i na złe, nigdy nie zawiedzie, a uczyni szczęśliwą Ciebie, dzieci i rodzinę!

Małżonkom, partnerkom, zarówno już szczęśliwym, jak i tym nie w pełni zadowolonym, wraz ze szczęśliwym powrotem do normalności po pandemii,

życzę przypływu świeżego lub uzdrowionego uczucia miłości,

wzmocnionego przebytymi zagrożeniami i trudnymi doświadczeniami! 

Naszym drogim matkom, babciom, oprócz dobrego zdrowia, życzę

jak najwięcej zadowolenia z dotychczasowych osiągnięć życiowych.

Satysfakcji z dobrego wychowania i wykształcenia dzieci oraz w pełni zasłużonej  z nich pociechy,

w poczuciu spełnionego obowiązku macierzyńskiego, matczynego i rodzicielskiego.

Wszystkim Paniom

życzę spełnienia marzeń,

w tym tych najskrytszych, zrealizowania swoich pragnień, osiągnięcia wyznaczonych celów.

Niech staną się one Waszym realnym szczęściem dzięki Waszej pracy, cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do dobra bliskich i innych oraz do (nie zawsze docenianej) samorealizacji.

Oprócz  najszczerszych życzeń, należą się Wam za to ogromne podziękowania!!!

Bronisław                                                           8 marzec 2021 r


Im większą wiedzę posiada człowiek, tym ma mniejsze szanse na osiągnięcie szczęścia?! Czy to jest prawdziwy „paradoks* szczęścia”?!

Zobaczmy na przykładach jak się ma wiedza do szczęścia? Czy zawsze będzie  złotym środkiem do niego?

Mamy początek jesieni, a tu piękna słoneczna pogoda. Jakby naturze na złość, wirus COVID-19 wciąż trzyma, a nawet potęguje wzrostem zakażeń. Zachęcony energią słoneczną do aktywności życiowej pojechałem nabrać czystej źródlanej wody z pobliskiego źródła artezyjskiego. Jako że kolejka potrzebujących okazała się nieco dłuższa niż zwykle, siadłem pośród nich zajmując swoje miejsce. Siedzące tuż obok mnie starsze, wesołe i „gadatliwe” małżeństwo pochwaliło się, że w wodzie ze źródła robią ogórki kiszone na zimę dla całej rodziny i to bezpośrednio w 5-ciolitrowych plastikowych butelkach po wodzie mineralnej. Oboje tryskali ogromnym zadowoleniem  z siebie, z tego czym żyją na co dzień. Zwyczajni, „prości” i szczerzy ludzie. On całe zarobkowe życie przepracował jako spawacz, ona jako pracownik gastronomi. Nieśmiało zagadnąłem ile już lat tak się zgadzają i cieszą życiem.” My czterdzieści trzy, ale to nic, bo moi rodzice przeżyli zgodnie  63 lata”- prawie wykrzyknęła ona. „Czy jesteście szczęśliwi w małżeństwie”- ostrożnie wtrąciłem do rozmowy pytanie. „ Ależ tak! Co prawda my to tak nie myślimy o szczęściu, my po prostu cieszymy się każdą rzeczą w naszym  życiu”- prawie równocześnie potwierdzili oboje.” Oczywiście są i problemy, jak to w życiu. Czasami się pokłócimy i pogniewamy, tak jak w każdym małżeństwie „– z uśmiechem dodała żona. I tak, gaworząc, powoli poznawałem ich normalne, ale dobre i szczęśliwe życie.

Już w drodze powrotnej z czterema słojami wody źródlanej, z odrobiną normalnej ludzkiej zazdrości, pomyślałem:

Jaki to złoty środek czyni tych dwoje ludzi szczęśliwymi, każdego z nich i razem w małżeństwie?

Jak gdyby w sprzeczności do tego co usłyszałem od tych prostych ludzi, przed oczami stanęły mi obrazy rozwodzących się, przy moim zawodowym udziale, małżeństw o znacznie wyższym poziomie intelektualnym i wiedzy.

I przypomniałem sobie rozwód dwoje ludzi, znakomicie wykształconych, o ogromnej wiedzy ogólnej i specjalistycznej. Ona pracownik naukowy – wykładowca na wyższej uczelni. On pierwszy oficer na statku dalekomorskim, a później dyrektor w urzędzie morskim.

Przyczyną orzeczonego przez sąd rozwodu była niezgodność charakterów. W rzeczywistości, Ci „ mądrzy” małżonkowie  przez 13 lat nie mogli znaleźć łączących ich więzi wiodących do szczęśliwego życia. Kady z nich miał inne wyobrażenie i wyolbrzymione oczekiwania co do szczęścia, w rozumieniu posiadanej przez nich wiedzy. To właśnie ich duży zasób wiedzy, jaką oboje posiadali, pozwolił im poznać wielkość, rozmiar, możliwości poczucia i skalę zadowolenia z prawdziwego -według nich – szczęścia. Stąd też, między innymi, dzieliły ich marzenia, własne aspiracje i ambicje, a w ostateczności cele życiowe i dalszy sens wspólnego życia. Nie mieli dzieci, albowiem posiadanie „teraz” dzieci nie mieściło się w ich planach dotyczących kariery zawodowej.

Takich możliwości poznania wielkości rozmiarów i poczucia szczęścia nie mieli Ci „prości” ludzie, których poznałem w kolejce do naturalnego źródła wody. Po prostu mieli mniejszą wiedzę. Szczęściem dla nich była i nadal jest każda, nawet najmniejsza dobra rzecz, drobne wydarzenie, każdy normalny dzień, godzina, minuta życia. Oni chyba nawet nie mieli określonych, swoich „wielkich” celów życiowych i planu życia. Oni po prostu brali życie tak jak w piosence Wojciecha Skowrońskiego i „Alibabek” z Opola w 1974 r, pod tytułem „ Ja to się cieszę byle czym”, ale w znaczeniu pozytywnym.

                                                         •••

Spróbuję teraz jak najprościej przedstawić w czym upatruję, choć nie wiem czy słusznie, ten nazwany przeze mnie

„paradoks szczęścia”.

Człowiek niewykształcony, słabo wykształcony, posiadający mniejszą wiedzę ogólną, mniej doświadczony życiowo i zawodowo, siłą następstwa rzeczy, ma małą lub znikomą wiedzę na temat najważniejszych wartości życiowych tworzących szeroko rozumiane szczęście.

A więc prawdopodobnie ma zbyt mało wiedzy na temat takich wartości jak:

miłość i seksualność;

sens i cel małżeństwa i innego związku partnerskiego;

prokreacja, w tym posiadanie, wychowanie  i wykształcenie dziecka;

czym jest rodzina i na czym polega szczęście rodzinne;

praca jej rola w życiu człowieka i satysfakcja z pracy;

no i samorealizacja marzeń, pragnień, ambicji i aspiracji człowieka.

Zatem jego marzenia, pragnienia, oczekiwania, cele życiowe i dążenia do szczęścia będą takie jaki posiada zasób wiedzy o wymienionych wartościach składających się na szczęście.

Tak więc jego wizja szczęścia będzie proporcjonalna do posiadanej wiedzy o szczęściu.

Ponieważ jego wyobrażenie szczęścia będzie „uproszczone”, „mniej bogate” i mniej urozmaicone, to jego droga do własnego szczęścia teoretycznie będzie łatwiejsza, krótsza. I szybciej osiągnie poczucie szczęścia.

 I dalej idąc tym tokiem rozumowania, „szczęściem w nieszczęściu” człowieka o mniejszej wiedzy, mniej wykształconego, jest to, że z doświadczenia wiemy, iż taki człowiek z upływem wieku, z reguły przestaje dążyć do zdobywania nowej wiedzy. A to oznacza, że jego podejście i rozumienie szczęścia jest prawie niezmienne. A więc będzie on w życiu nadal szczęśliwy z tych samych powodów życiowych. Po prostu nie będzie szukał „innego, lepszego szczęścia”, bo nie wie i nie wyobraża sobie jak ono może jeszcze wyglądać.

Jaki zatem wniosek wynika z takiego rozumowania?

Im mniej wykształcony jest człowiek, im mniejszą posiada wiedzę, w tym o prawdziwym szczęściu, tym samym ma większe szanse na osiągnięcie szczęścia, rozumianego „po swojemu”.

Właśnie dlatego miłość i szczęście w małżeństwie zwyczajnych, prostych, ludzi znacznie częściej trwa przez całe życie. O takiej miłości i o takich ludziach nie pisze się w gazetach, nie pokazuje w mediach. A szkoda bo to właśnie tak wygląda szczęśliwe życie dwoje kochających się ludzi..    

                                                               •••

I   o d  w r o t n i e,

Im większą wiedzę posiada człowiek, tym ma mniejsze szanse na osiągnięcie „swojego” prawdziwego szczęścia?!

Dlaczego? Jak to możliwe?

Przeanalizujmy zatem.

Człowiek dobrze wykształcony, posiada duży zasób wiedzy ogólnej i specjalistycznej. Jeżeli jeszcze posiada duże doświadczenie życiowe i praktykę zawodową, to w sumie ma bogatą wiedzę na temat tych wszystkich wartości życiowych składających się na prawdziwe szczęście człowieka, które wymieniłem wyżej. Co więcej jego wiedza, każe mu wciąż się rozwijać i pogłębiać już zdobytą wiedzę w zakresie tych wartości, które kształtują jego poczucie szczęścia.

Ale przede wszystkim ma pełną świadomość jak wielkie poczucie szczęścia może osiągnąć realizując każdą z tych wartości. Co więcej wie i dlatego szuka coraz większych możliwości doznania szczęścia w jak największym stopniu, np. w miłości, w związku małżeńskim, w wychowywaniu i wykształceniu dziecka, w pracy, w samorealizacji marzeń i.t.p.

I ta świadomość, że może osiągnąć jeszcze więcej szczęścia w danej wartości (zakresie), czyli, że jeszcze nie osiągnął maksimum, tworzy u niego niedosyt pełni szczęścia i może go czynić niezadowolonym, a z czasem nawet nieszczęśliwym !!!

Stąd mamy ten paradoksalny drugi wniosek zawarty w tytule artykułu.

Bowiem zdobyta już duża wiedza rodzi dalszą ciekawość poznania i nie pozwala człowiekowi zatrzymać się na tym etapie szczęśliwości, a tym samym uznać, że osiągnął pełnię szczęścia.

A teraz, na dowód tego wniosku, popatrzmy na znane światowe przykłady wielkich i mądrych ludzi i sami sprawdźmy z dostępnych źródeł jak wyglądało ich prawdziwe szczęście, często publicznie bliżej nie znane?

Czy Albert Einstein, autor teorii względności ( E=mc2 ), laureat nagrody Nobla, na pewno był szczęśliwym człowiekiem? Poznaj jego życie prywatne, a się dowiesz że….

Czy Maria Skłodowska – Curie, dwukrotna noblistka, pierwsza kobieta-profesor na Paryskiej Sorbonie, była szczęśliwa w życiu osobistym i w związku małżeńskim? Przekonaj się że…

Czy Zygmunt Freud, twórca psychoanalizy i teorii popędów seksualnych, był szczęśliwym człowiekiem? Sprawdź, a okaże się, że…  

                                                           •••

Kochani, do takiego sposobu myślenia sprowokowało mnie „zazdrosne”, ale z podziwem, patrzenie i słuchanie, siedzących obok mnie, przy źródełku wody, dwoje kochających się od 43 lat, starszych ludzi.

Ja byłem i nadal jestem gorącym propagatorem idei, że wiedza jest naprawdę złotym środkiem do prawdziwego szczęścia.

Bo na przykład:

Czy można osiągnąć satysfakcje w miłości, spełnienie w małżeństwie, oraz dobrze wychować dzieci, bez dostatecznej wiedzy?

Czy można mieć satysfakcję z seksu bez wiedzy na temat seksualności człowieka?

Czy można mieć dobrą pracę bez kwalifikacji zawodowych?

Odpowiedzcie sobie sami!

Mam nadzieję, że „odkryty” przeze mnie „paradoks szczęścia i wiedzy ” dobrze posłuży moim czytelnikom.

Bronisław                                     początek jesieni- wrzesień 2020 r

———————————————————————————————————

*Paradoks szczęścia – kontrowersyjne i sprzeczne założenie, że: większa wiedza człowieka i jego mądrość, jest przeszkodą w osiągnięciu szczęścia. Mimo, że jest ono sprzeczne z powszechnym poglądem, że to właśnie wiedza jest drugim, po zdrowiu, złotym środkiem do szczęścia;


I „CO” dalej ?! – oto jest pytanie dobre na dziś.

I „CO” dalej ?! – oto jest pytanie, dobre na dziś.

Pandemia Covid – 19 ciągle wisi nad nami. Co więcej idzie druga fala! Przyczajeni w oczekiwaniu na jej koniec jedni z nas siedzą w domu i ….nudząc się czekają, nie bardzo wiedząc na co. Inni by się nie nudzić, wynajdują jakieś zajęcia zastępcze. Są i tacy, którzy zabijają czas, nudę i smutek bardziej lub mniej rozrywkowo.

A może zamiast, lub obok, tego co robimy z nudów, z musu lub niepotrzebnie, nadszedł mimo wszystko, dobry czas na poważne zastanowienie się nad własnym życiem? A może to teraz czas najwyższy by zadać sobie jakże ważne życiowe pytanie: I „CO” dalej?

Co z moimi planami na życie? Co już osiągnęłam/łem? Czego jeszcze nie? Co mam dalej robić? Jakie wartości życiowe są dziś najważniejsze dla mnie do osiągnięcia, a jakie na przyszłość?

A więc spróbujmy to wspólnie przeanalizować i „coś” postanowić…..Jak do tego podejść? Zastanówmy się wspólnie!

Od razu i to na początku musimy założyć, każdy sobie, że na te nasze wspólne rozważania „ Co dalej?” trzeba brać poprawkę stosowną do wieku każdego z nas, czytelników bloga.

Młodsi będą mieli więcej do myślenia i zaplanowania na przyszłość, bo czeka ich jeszcze wiele lat „dobrego życia” lub ….„ zmarnowanego czasu” i rozczarowania na starość. Oczywiście to drugie może mieć miejsce, ale nie musi, bo właśnie po to dziś mamy odpowiedzieć na pytanie „CO” dalej?

Starsi muszą najpierw zrobić „rachunek z dotychczasowego życia” i określić to „COŚ”, by móc radośnie i z pełnym zadowoleniem przeżyć swoją „jesień życia”.

Ale , bez względu na wiek, chyba każdy musi przyjąć na początek jakąś bazę wyjściową do rozważań „Co dalej z moim życiem” ? Czyli od czego zacząć?

Myślę, a w zasadzie to chyba wiem, od czego zacząć, na podstawie mojego doświadczenia, jako zawodowego prawnika w różnych ludzkich sprawach ( w tym rozwodowych) i z własnego życiowego.

To powinna być analiza najważniejszych wartości życiowych, jakie każdy z nas wybrał sobie, aby potem  je realizować na przestrzeni życia.

Myślę, że zapewne dla wszystkich, najważniejsza z nich, ale jakże ogólna i bliżej trudna do określenia wartość, to wymarzone SZCZĘŚCIE. Znacznie łatwiej będzie nam ocenić te najważniejsze wartości życiowe, które na nasze SZCZĘŚCIE się składają i prawie każdy je wybiera za swoje. Ja je bliżej opisuję, na podstawie doświadczenia moich klientów i własnego, w książce ”Jak żyć aby osiągnąć prawdziwe szczęście – proste, praktyczne odpowiedzi na pytania wzięte z życia”.

A więc tą, już konkretną bazą wyjściową do szukania odpowiedzi na pytanie „ Co dalej z moim życiem” mogą być takie powszechnie uznawane wartości.

Przejrzyjmy je po kolei i na początek postarajmy się tylko zapoznać z nimi oraz podstawowymi pytaniami, w celu dłuższego i głębszego zastanowienia jak to jest z nimi u mnie?. Przecież mamy czas. A odpowiedzi na nie udzielicie sobie na spokojnie i to nie koniecznie dziś. Bowiem takie wartości mogą, a nawet powinny, stać się  podstawą Waszych  planów na przyszłość.

No to  z a c z y n a m y:

MIŁOŚĆ: 

i od razu pytanie do poszukiwania odpowiedzi: Czy znalazłem osobę którą naprawdę kocham i czy jest to miłość z wzajemnością? Jeżeli nie to dlaczego?

MAŁŻEŃSTWO – INNY ZWIĄZEK STAŁY:

i poszukujemy odpowiedzi na pytania: Czy osiągnąłem spełnienie w związku małżeńskim / innym stałym/? Czy mogę powiedzieć, że mój związek jest szczęśliwy? Jeżeli nie to dlaczego, i co dalej?

DZIECKO/DZIECI/ – POSIADANIE, WYCHOWANIE i WYKSZTAŁCENIE:

i szukamy odpowiedzi na najważniejsze, nieco retoryczne, pytania:

Jestem zadowolony, że mam dziecko/dzieci, bo są one dla mnie istotą mojego życia?

Myślę, że dobrze wychowuję /wychowałam/łem dziecko/dzieci i jestem z tego zadowolona/ny. a wręcz dumna/ny?

Uważam, że robię /zrobiłam/łem/  wszystko, aby moje dziecko/dzieci/ zdobyły odpowiednie wykształcenie do satysfakcjonującej pracy i dobrego życia?

Czy tak jest naprawdę?

RODZINA:

jest właśnie czas na spokojną ocenęi poszukiwanie odpowiedzi  na pytania:

 Czy żyję w szczęśliwej rodzinie? Czy każdy z członków mojej rodziny jest szczęśliwy? Jeżeli nie to dlaczego? No i co w związku z tym robić dalej?

PRACA ZAWODOWA:

analizujemy przebieg naszej pracy i szukamy odpowiedzi na szereg ważnych pytań:

Czy jestem generalnie zadowolony z wykonywanej dotąd pracy zawodowej ? Czy mam z niej satysfakcję i jaką – materialną, zarobki/dochód z działalności gospodarczej? Czy inną – jaką? Jeżeli nie to dlaczego? No i co dalej z moją karierą zawodową ?

SAMOREALIZACJA:

Tu, z praktyki zawodowej i doświadczenia, muszę przyznać, że o tej ważnej wartości życiowej najmniej myślimy, mówimy i planujemy. I to prawie przez całe życie. My po prostu ją chowamy przed ludźmi i skrycie dusimy w sobie aż do późnego wieku, kiedy robimy rachunek życia i sumienia.

A przecież to są nasze marzenia od najmłodszych lat. Począwszy od męża „księcia z bajki”, poprzez „ chcę być modelką, aktorką”, a skończywszy na „ szczęśliwej rodzinie” i „ życiu jak w Raju”.

No to dziś mamy dużo czasu na szukanie odpowiedzi na ….., nareszcie jasno i otwarcie postawione, pytanie: Czy udało mi się dotąd spełnić któreś z moich marzeń ? Jeżeli nie to dlaczego? I co dalej z nimi?

                                                             

Oczywiście to nie będą wszystkie i najważniejsze wartości dla każdego z nas. Każdy może sobie dodać te, które dla niego są równie ważne, a być może nawet ważniejsze. I zadać sobie podobne pytania, by uzyskać odpowiedzi : I CO dalej z nimi?

Aby nasza praca nie poszła na marne, teraz powinniśmy znaleźć odpowiedzi na zadane sobie pytania, czyli na jakim etapie życia jesteśmy. Jakie były przyczyny, że nie osiągnęliśmy wybranych do życia najważniejszych wartości?

Jeżeli to na spokojnie zrobimy, wykorzystując czas pandemii, wówczas będzie najlepszy czas i chyba ten „najwyższy” aby…?!

Podjąć ważną, alternatywną, decyzję życiową!

Na przykład:

– z nową energią życiową będę kontynuować realizację przyjętych wcześniej wartości życiowych, bo są dobre

i zmierzają do mojego/naszego/ szczęścia, ale np. przyłożyć większą wagę do realizacji niektórych, bo stwierdziłam/łem taką potrzebę,

Albo:

– muszę zmienić swoje dotychczasowe plany życiowe,

w następujący sposób: np. wprowadzić nowe wartości do osiągnięcia, lub skorygować dotychczasowe, wprowadzając odpowiednie poprawki, oraz ustalić kolejność i sposób ich realizacji;

Lub też:

– jednak muszę ponownie ustalić plan na dalsze życie,

a w nim: określić aktualnie najważniejsze wartości do osiągnięcia, ich hierarchię i kolejność realizacji, a następnie rozpocząć  poszukiwania środków i sposobów na ich osiąganie;

Kochani,

ja wiem, że to co proponuję brzmi nieco górnolotnie. Że My Polacy, jesteśmy zatłoczeni konkretnymi problemami codziennego życia i prawie nikt nie ma czasu „planować życie”, bo przecież „czas to sam pokaże”.

I to jest ten nasz powszechny błąd. Wiem to z wieloletniego doświadczenia zawodowego, od Was samych, starając się pomagać i rozwiązywać powstałe problemy życiowe między innymi właśnie z braku własnego planu na życie.

Być może właśnie teraz, w czasach pandemii i przymusowego przebywania w domu, jest dobry czas na zadanie pytania : „ I „CO” dalej ”.

Bronisław                                                               sierpień 2020 r.


Boniek miał rację! Andrzej Duda ponownie na Prezydenta Polski został wybrany „ głosami ludzi środowiska wiejskiego, głosami emerytów i ludzi z podstawowym wykształceniem…”

„ Nasz”,  „Wasz”, czy „Ich”?! Nowy – „stary„ Prezydent Polski?  Co to świadczy dzisiaj  o społeczeństwie polskim? Co to może oznaczać na najbliższą przyszłość dla Polski i dla Polaków? Spójrzmy na to wspólnie, już bez wyborczych emocji!

Najpierw fakty, bezdyskusyjna prawda na chwilę obecną, przed ewentualnymi protestami wyborców do Sądu Najwyższego, który ma „zatwierdzić – ogłosić ważność wyborów:

Za Andrzejem Duda na Prezydenta głosowało 10 mln 440 tys.648 osób biorących udział w wyborach tj. 51,03 %  , czyli

34,49 % wszystkich Polaków

uprawnionych do głosowania (30 mln.268 tys.460)

Za Rafałem Trzaskowskim głosowało 10 mln 18 tys.263 wyborców, tj. 48,97 % głosujących, czyli

33,09 % ogółu Polaków

uprawnionych do głosowania.

Nie brało udziału w głosowaniu 9 mln 809 tys.549 osób, tj.

31,82 %  ogółu Polaków

uprawnionych do głosowania (w tym 2.269 głosów nieważnych).

Andrzej Duda wygrał wybory różnicą 422 tys.385 głosów, tj. 2,06 % !!!

Generalnie Andrzej Duda wygrał wybory w 6 województwach wschodniej Polski tj: lubelskim, podlaskim, podkarpackim ,świętokrzyskim, łódzkim i małopolskim.    

Natomiast Rafał Trzaskowski ogólnie wygrał w pozostałych 10 województwach Polski Zachodniej i Północnej.

Prawdą jest, że swoje zwycięstwo Andrzej Duda może zawdzięczać:

 – wyborcom w starszym wieku i emerytom ( 61,7 %) ;

–  zamieszkałym na wsi i mniejszych miastach i gminach (63,2 %)

 – ludziom z wykształceniem podstawowym (77,3 %) i zawodowym (74,7 %).

A więc Boniek miał rację, tak twierdząc przed wyborami.

Za wyborem Rafała Trzaskowskiego głosowali mieszkańcy większych miast i gmin (61,9), młodzi ludzie ( 64,4%) i „lepiej” wykształceni (licencjat i wyższe) (65,9 %).

Zatem o czym świadczą wyniki wyborów prezydenckich 2020 roku?

– Społeczeństwo polskie jest dziś podzielone na trzy, prawie równe, części.

 Dwie podstawowe, to wpływowe części Polaków, bo uczestniczą w życiu społeczno-politycznym, są podzielone emocjonalnie, politycznie, geograficznie ( Polska Wschodnia i Zachodnia), gospodarczo i pod względem wykształcenia. Dzielą się na zwolenników partii określonych jako Zjednoczona Prawica pod jednoosobowym przywództwem lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego, oraz na przeciwników rządzącej Partii i lidera, ale wywodzących się nie tylko z jednej partii Platformy Obywatelskiej, lecz ze wszystkich kręgów społecznych, w tym: samorządy terytorialne, mieszkańcy większych miast i gmin, ludzie „lepiej” wykształceni, organizacje pozarządowe, i.t.p.

Trzecią dość liczną grupę ( 9 mln 809 tys. – 31,82 %), stanowią Polacy nie biorący udziału w wyborach, nie aktywni politycznie, dla których -jak się wydaje- nie ma znaczenia kto rządzi naszym krajem.

– Z tych przytoczonych danych wynika, że wybory prezydenckie nieznacznie wygrali Polacy w starszym wieku i emeryci, mieszkańcy wsi i mniejszych miast i gmin, oraz ludzie mniej wykształceni, ale popierający rządzącą Zjednoczoną Prawicę i jej lidera Jarosława Kaczyńskiego. A więc ta część społeczeństwa, o której odważnie i wprost powiedział Boniek.

Co to może oznaczać na najbliższą przyszłość dla Polski jako Państwa?

Jeżeli Prezydent Andrzej Duda nie zmieni swojego dotychczasowego sposobu sprawowania władzy i nie usamodzielni się od wpływów swojej partii, a właściwie od jej przywódcy Jarosława Kaczyńskiego, to:

– pełnia władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej znajdzie się całkowicie w rękach jednej partii Prawo i Sprawiedliwość i jej lidera, tak jak było za czasów „komuny w PRL”, gdzie rządziła naszym krajem Polska Zjednoczona Partia Robotnicza i jej I Sekretarz (!?)

– w szczególności stanie się tak, że:

1) Sejm i „ opanowany ponownie” Senat, czyli władza ustawodawcza, będzie uchwalała wszystkie ustawy zgodnie z wolą rządzącej partii i jej przywódcy, bez żadnego formalnego wpływu drugiej i trzeciej części tak podzielonego społeczeństwa.

2) premiera, ministrów, szefów wszystkich instytucji centralnych, czyli władzę wykonawczą, oraz prezesów spółek Skarbu Państwa, będzie wskazywała rządząca partia i Jarosław Kaczyński, spośród „ wiernych i biernych”, bez względu na kompetencje, konkursy na stanowiska, czyli jak dotychczas i jak w czasach PRL-u..

3) sądy powszechne, Sąd Najwyższy, Naczelny Sąd Administracyjny, Trybunał Konstytucyjny, Trybunał Stanu, Krajowa Rada Sądownictwa, czyli władza sądownicza, zostanie obsadzona przez osoby „rekomendowane” przez rządzącą partię, które będą musiały spełniać „ służebną rolę”, a nie niezawisłą i niezależną, wobec Państwa, czyli wobec rządzącej Partii i jej przywódcy.

4) media i środki przekazu, tzw. „czwarta władza patrząca rządzącym na ręce, zostaną „zrepolonizowane”, czyli przejęte przez Państwo oraz objęte cenzurą,  a więc rządzącej partii jak za komuny.

Państwo Polskie przestanie być państwem demokratycznym z trójpodziałem i równowagą władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej.

W konsekwencji utraty podstawowych wartości państwa demokratycznego, zmieni się jednoznacznie na gorsze nasza sytuacja międzynarodowa.

W szczególności:

Państwo Polskie dalej naruszać będzie podstawowe wartości, do których jest zobowiązana Traktatem o Unii Europejskiej w art. 2, to jest: poszanowanie godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, praw człowieka, w tym osób należących do mniejszości. W praktyce oznaczać to będzie dalsze odchodzenie od Unii Europejskiej i osamotnienie Polski w Europie i na Świecie.

– Ale, zgodnie z wolą rządzącej partii i Prezesa Jarosława Kaczyńskiego staniemy się państwem „ wolnym, suwerennym i niezależnym”.

W tej sytuacji, co to może oznaczać na najbliższą przyszłość dla tak podzielonych Polaków?

Rzecz najważniejsza to kontynuacja życia Polaków w „zacofaniu”: społecznym, oświatowym, kulturowym, o tradycjach konserwatywnych, czasami sięgających średniowiecza, szczególnie gdy chodzi o tradycje chrześcijańskie, w przeciwieństwie do zachodniego postępu cywilizacyjnego.

Brak jasnej polityki Państwa autokratycznego, zmierzającej do szczęśliwszej  przyszłości  młodych i nowych pokoleń, pod faktycznym lecz nieformalnym, jednoosobowym przywództwem, niespełnionego życiowo człowieka Jarosława Kaczyńskiego.

Czy tego rzeczywiście chcą wszyscy Polacy?

Bronisław                                                po wyborach Prezydenckich, lipiec 2020 r


Psychozabawy „ Diagnoza mojego dobrostanu” część V – ostatnia. I podsumowanie całego testu.

Dziś sprawdzimy

SAMOREALIZACJĘ,

naszą „duchową” i czasem najskrytszą wartość życiową i spróbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie :

Czy jestem na właściwej drodze do spełnienia swojego największego marzenia /marzeń/?

Naukowcy, badacze szczęścia, na czele z pionierem Abrahamem Maslowem, twórcą „piramidy – hierarchii potrzeb”, zgodnie uważają, że do pełni szczęścia niezbędna jest samorealizacja człowieka. Czy tak jest z każdym z nas? Właśnie mamy okazję sprawdzić to na sobie, w ramach ostatniej V części naszego testu psychozabawy: Jak to jest z samorealizacją u mnie, by uzyskać odpowiedź na pytanie:

Czy jestem na właściwej drodze do spełnienia największego marzenia/marzeń/?

Jak w poprzednich częściach naszego testu stosować należy podobne zasady:

– każdą wybrana odpowiedź na poszczególne pytania proszę zapamiętać lub zapisać obok, dla porównania i sprawdzenia wyniku;

– trafność wniosków z psychotestu- zabawy zależy od szczerości udzielanych sobie odpowiedzi, dokonana samoocena ma przecież służyć przede wszystkim Tobie.

No to zaczynamy:

1. Czy, według Ciebie, do osiągnięcia prawdziwego szczęścia, czyli„ dobrostanu”, potrzebna jest SAMOREALIZACJA ?

A – zdecydowanie tak           B – raczej tak                C – raczej nie

D – zdecydowanie nie           E – mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

2. Czy na swojej, dotychczasowej drodze życiowej masz/ miałaś/łeś/ na celu samorealizację, jako ważną wartość do osiągnięcia pełni szczęścia?

A – zdecydowanie tak           B – raczej tak                C – raczej nie

D – zdecydowanie nie           E – mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

3. Czy potrafiłabyś/ potrafiłbyś/ wskazać jakieś własne działania, będące przykładem Twojego twórczego życia w ramach i na rzecz samorealizacji?

A – zdecydowanie tak           B – raczej tak                C – raczej nie

D – zdecydowanie nie           E – mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

4. Czy podejmujesz, podejmowałaś/łeś/ dotychczas, jakieś bardziej znaczące dla Ciebie, działania bezinteresownego czynienia dobra, w tym na rzecz innych ludzi?

A – zdecydowanie tak           B – raczej tak                C – raczej nie

D – zdecydowanie nie           E – mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

5. Czy masz/ miałaś/łeś/ swoje największe, życiowe marzenie/nia/, które nie ujawniasz /ujawniłaś/łeś/, a które chciałabyś/chciałbyś/ zrealizować, albo je zrealizowałaś/łeś/ lub już realizujesz?

A – zdecydowanie tak           B – raczej tak                  C – raczej nie

D – zdecydowanie nie           E – mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

Zrób przerwę, złap oddech i dokonaj myślowego podsumowania wszystkich 5 odpowiedzi na powyższe pytania i odpowiedz na szóste podsumowujące pytanie:

6. Czy możesz uznać swoje dotychczasowe życie za twórcze, jako samorealizację swoich marzeń, pragnień, aspiracji poprzez rozwój osobisty i spełnienie duchowe, artystyczne, estetyczne, inne?

A – zdecydowanie tak           B – raczej tak                 C – raczej nie

D – zdecydowanie nie           E – mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

                                                      •  •  •

A teraz swoją ocenę stopnia samorealizacji, pod względami wskazanymi w pytaniach, poddaj głębszej i bardziej obiektywnej weryfikacji. W szczególności porównaj swoje odpowiedzi z opisem i praktycznym znaczeniem samorealizacji na drodze do szczęścia prawie każdego człowieka.

W tym celu klikaj na poszczególne wartości zaznaczone, w 5-ciu pierwszych pytaniach, kolorem niebieskim. Uważnie zapoznaj się z otwartym tekstem danego linku (wartości), a następnie jeszcze raz udziel sobie rzetelnej i samokrytycznej odpowiedzi na każde z 5 pytań. Na końcu zweryfikuj swoją generalną odpowiedź na szóste pytanie, podsumowujące piątą część naszej psychozabawy: :

Czy jestem na właściwej drodze do spełnienia swojego największego marzenia /marzeń/?

                                                      •  •  •

I tak DOKONAŁAŚ/DOKONAŁEŚ/ „DIAGNOZY SWOJEGO DOBROSTANU” w zakresie piątej części naszej psychozabawy, obejmującą

SAMOREALIZACJĘ:

•••→ Jeżeli na 5 pierwszych pytań wskazałaś/łeś/:

5 razy odpowiedź „A- zdecydowanie tak” ; lub 4 razy „A – zdecydowanie tak” na pytania od 1-4, a na 5 pytanie „D – zdecydowanie nie”, to:

Jesteś na bardzo dobrej drodze samorealizacji własnych marzeń, pragnień, aspiracji, a także wybranych wartości i celów do pełni szczęśliwego życia. Zdajesz sobie doskonale sprawę, że prawdziwe szczęście to nie tylko dobra materialna egzystencja, dobrobyt, ale także wartości stanowiące wyższe potrzeby jak czynienie dobra, twórcze życie oparte na wartościach duchowych, artystycznych, poczuciu piękna. Nic dodać, nic ująć. Żyj tak dalej i czyń dobro, utrzymując i pielęgnując pozostałe wartości niezbędne do prawdziwego szczęścia jak: miłość wzajemna, spełnienie w związku i w rodzinie, dobre wychowanie i wykształcenie dziecka/dzieci i satysfakcja z pracy zawodowej.

Co jakiś czas wspólnie rozmawiamy o spełnianiu naszych marzeń i je spełniamy

•••→ Jeżeli w odpowiedzi na 5 pierwszych pytań wybrałaś/łeś/:

Na dwa pierwsze pytania odpowiedź „B – raczej tak”,  na kolejne dwa pytania (3 i 4) odpowiedzi „A – zdecydowanie tak” lub „B- raczej tak”, a na ostatnie 5 pytanie odpowiedź „A-zdecydowanie tak” lub „ C-raczej nie” bądź „D- zdecydowanie nie”, to:

Oznacza, że masz swoje marzenia i wiesz jak bardzo chciałabyś/chciałbyś aby się spełniły. Lecz w ich spełnianiu Ty sama/sam nie jesteś dostatecznie konsekwentna/ny. Jesteś chyba generalnie zadowolona/ny z aktualnego stanu i poziomu życia. Ale z jakichś, Tobie znanych, przyczyn jeszcze nie stawiasz na pierwszy plan samorealizację marzeń. A potencjał zapewne jest w Tobie. Poczucie nie spełnionego szczęścia najbardziej odczuwa się w starszym wieku. Zatem do działania.

Muszę zdecydowanie i konsekwentnie zacząć dążyć do spełnienia marzeń, bo radosna młodość i „carpe diem” nie trwa wiecznie

•••→ Jeśli odpowiedziałaś/łeś/ na 5 pytań:

Pięć razy „C – raczej nie” lub „E – mam wątpliwości tak właściwie to nie wiem”, to:

Jak wynika z Twoich odpowiedzi to do tej pory o samorealizacji raczej nie myślałaś/łes/ i nie była Ci ona do szczęścia potrzebna. Być może masz bardziej egzystencjonalne spojrzenie na życie. Zapewne dla Ciebie ważniejszy jest dobrobyt niż dobrostan. Stąd chyba w Twoim życiu dominują potrzeby materialne, bytowe, a nie marzenia, w których realizację chyba nie wierzysz?! Być może wraz z wiekiem zaczniesz odczuwać potrzebę samorealizacji jakichś marzeń, które się wówczas niejako same odezwą, ale pamiętaj, że wówczas może być za późno. A zatem czy nie warto to jeszcze przemyśleć?!

Dobrobyt dają pieniądze i on jest dla mnie realizacją marzeniem i celem życia!?

•••→ Jeżeli na 5 pierwszych pytań wskazałaś/łeś/:

Na pytania  1,2,3 i 5 cztery razy odpowiedź „C – raczej nie”, lub „D – zdecydowanie nie”, a na pytanie 4 odpowiedź „C – raczej nie” lub „D – zdecydowanie nie”, bądź „E – mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem”, to:

Pojęcie i sens samorealizacji człowieka  jest Ci nie tylko bliżej nie znane, ale zdecydowanie obce i chyba niepotrzebne do życia. A szkoda! Bo choćby brak potrzeby czynienia dobra innemu człowiekowi w potrzebie jest niezbędne do współżycia w społeczeństwie, a już szczególnie wśród bliskich, przyjaciół, kolegów, koleżanek. W zasadzie nie ma chyba człowieka, który nie miałby w swoim życiu jakichś marzeń, a Ty niejako przeczysz samej/samemu/ sobie, że ich nie masz/nie miałaś/łeś/, bądź, że Cię one nie interesują. Pamiętaj, że nawet najgorsze doświadczenia życiowe nie wyeliminują na zawsze niegdyś istniejących marzeń i pragnień. One są nieodłączne człowiekowi i wcześniej czy później wracają. Oby nie dopiero wtedy, kiedy już na pewno będzie za późno. Pamiętaj dziś o tym!

Pielęgnuję swoje marzenie życia, bo ono jest dla mnie najważniejsze?!

                                                       •   •   •

I tak oto, podczas przymusowej izolacji w domu z powodu światowej pandemii koronawirusa, zakończyliśmy naszą psychozabawę – quasi medyczny test na samym sobie p.t: Diagnoza mojego dobrostanu”.

Każdy z zainteresowanych czytelników bloga, miał okazję dokonać diagnozy swojego stanu szczęśliwości, w dotychczasowym życiu. Udzielając podsumowujących odpowiedzi na końcowe pytania, w poszczególnych pięciu częściach testu- psychozabawy, mógł sprawdzić: jak to jest/było/ z

miłością w związku?

czy osiąga/osiągnął/

spełnienie w małżeństwie i w rodzinie ?

czy dobrze

wychowuje/wychowywał/dziecko/dzieci/, jako dobry rodzic, dobra matka i dobry ojciec?

Czy ma /miał/

satysfakcję z pracy zawodowej?

A dziś, na koniec, jak to jest z

samorealizacją marzeń?

Wartości zawarte w tych odpowiedziach mogą, a nawet powinne składać się na Twoje przyszłe prawdziwe szczęście. Aktualny stopień ich osiągnięcia wskazują wyniki diagnozy Twojego

Dobrostanu.

A teraz niech każdy, kto brał udział w naszej psychozabawie, spojrzy jeszcze raz na wszystkie 5 własnych odpowiedzi, jakich udzielił na podsumowujące pytania w poszczególnych częściach całego testu, i zapamięta je. Dla usprawnienia przypominam te pytania niżej:

Część I.

Czy uważasz, że Wasze uczucie jest/było/

wzajemną miłością

obojga partnerów?

A. Zdecydowanie tak                B. Raczej tak                        C. Raczej nie

D. Zdecydowanie nie               E. Mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

Część II

Aktualnie czuję się

spełniony/na/ w związku małżeńskim /innym stałym/ i w rodzinie,

bo osiągam/osiągałem/łam/ pełne zadowolenie?

A. Zdecydowanie tak                B. Raczej tak                        C. Raczej nie

D. Zdecydowanie nie                E. Mam wątpliwości i właściwie to nie wiem

Część III

Jak Ty sama/sam/oceniasz siebie, czy uważasz że jesteś, byłaś/łeś/,

dobrym rodzicem, dobrą matką/dobrym ojcem/?

A. Zdecydowanie tak                    B. Raczej tak                       C. Raczej nie

D. Zdecydowanie nie                    E. Mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

Część IV

Czy dziś, dokonując oceny swojej pracy, i po udzielenie odpowiedzi na powyższe pytania, możesz powiedzieć, że masz

pełną satysfakcję z wykonywanej pracy?

A – zdecydowanie tak             B – raczej tak                       C – raczej nie

D – zdecydowanie nie             E – mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

Część V

Czy możesz uznać swoje dotychczasowe życie za twórcze, jako

samorealizację swoich marzeń,

pragnień, aspiracji poprzez rozwój osobisty i spełnienie duchowe, artystyczne, estetyczne, inne?

A – zdecydowanie tak           B – raczej tak                 C – raczej nie

D – zdecydowanie nie           E – mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem

                                                          •••

A ja dla porównania przedstawię teraz bardziej obiektywne, bo z zewnątrz, uśrednione omówienie wyników całego psychotestu „ Diagnoza mojego dobrostanu”.

•••→ Jeżeli w pięciu częściach testu, odpowiedziałaś/łeś/ na podsumowujące pytania (patrz wyżej), wskazując:

Pięć razy odpowiedź „A – zdecydowanie tak” , to:

Wielkie gratulacje! Jesteś aktualnie szczęśliwym człowiekiem! Tak trzymaj dalej, a to znaczy, że oprócz czerpania radości ze swojego szczęśliwego życia „ twórczo pielęgnuj” wszystkie najważniejsze wartości, które przynoszą/przyniosły/ Ci wielkie zadowolenie. Stwierdziłaś/łeś/ w teście, że źródłem Twojego szczęścia jest wzajemna miłość i spełnienie w małżeństwie oraz w rodzinie. I tak być powinno w każdym związku. Jesteś znakomitym wzorem do naśladowania, przede wszystkim dla własnych dzieci. Na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, że / jak twierdzisz/ umiejętnie godzisz „życie prywatne” z pracą zawodową, bo w praktyce, jest to naprawdę trudne. Brawo!

               Jestem szczęśliwa, tak jakby cały świat stał mi otworem!

•••→ Jeśli na te 5 pytań wskazałaś/łeś:

Na pierwsze dwa pytania odpowiedź „A – zdecydowanie tak” lub „B – raczej tak”, a na pozostałe trzy odpowiedź „ B- raczej tak”, to:

Jesteś zadowolona/ny/ z dotychczasowego życia, ale jeszcze nie osiągnęłaś/łeś/ pełni szczęścia i to czujesz, bo wyrażasz w niezdecydowanych odpowiedziach. Skoro zdecydowałaś/łeś/ wziąć udział w teście-diagnozie swojego dobrostanu, to teraz idź konsekwentnie „za ciosem”. Jeszcze raz spokojnie ustal, które z wymienionych wartości, wymagają „ dopieszczenia- doskonalenia bądź wzmocnienia”, aby w nich osiągnąć maksimum zadowolenia. Czy będzie to najpierw oddanie we wzajemnej miłości, czy większe zadowolenie w małżeństwie/ innym związku stałym/, czy w rodzinie, a może w wychowaniu dziecka/dzieci/? Proponuję przyjąć zasadę działania „ nie ma rzeczy niemożliwych, tylko trzeba chcieć”. Bo przecież Twoje szczęście zależy przede wszystkim od Ciebie. Życzę powodzenia, u Ciebie pełnia szczęścia już jest tak blisko!

Żyje się fajnie, ale do pełni szczęścia jeszcze mi „czegoś” lub „kogoś” brak?!

•••→ Jeżeli z 5 pytań podsumowujących wybrałaś/łeś/:

W pytaniach 1,2,4 i 5 odpowiedziałaś/łeś/ 4 razy odpowiedź „C – raczej nie” lub „E – mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem”, a na pytanie 3 odpowiedziałaś/łeś/ „B – raczej tak” lub „E – mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem”, to:

Oznacza, że sygnalizujesz w swojej diagnozie, sama/sam/sobie (!) niezadowolenie z dotychczasowego życia, a konkretnie z najważniejszych wartości tak niezbędnych do szczęścia chyba każdego człowieka. Zastanów  się po co i dlaczego to robisz? Ano po to, abyś w końcu mógł zdecydowanie „ to ważne coś”  zmienić w dotychczasowym życiu.

Przecież sama/sam/ teraz widzisz, że tak dalej być nie może. Zamiast wyrażać niezadowolenie z życia trzeba zacząć budować własne szczęście. Nie możesz winić za to nikogo, ani tłumaczyć naiwnie, że masz pecha. Uwierz to zależy przede wszystkim od Ciebie! Zrób uczciwie i samokrytycznie rachunek sumienia z dotychczasowego życia. Ustal, od czego zacząć zmiany i po kolei, systematycznie i wytrwale, dąż do osiągnięcia poszczególnych wartości, które oceniałeś w teście-swojej diagnozie. Zatem do dzieła!


Dlaczego wciąż jestem niezadowolony! Tak dłużej już nie może być!

•••→ Jeżeli na 5 pytań podsumowujących swoja diagnozę dobrostanu wskazałaś/łeś/:

Na pytania 1, 2,4,5, odpowiedź „ C – raczej nie”, lub „D – zdecydowanie nie”, a na pytanie 3 odpowiedziałaś/łeś/ „ C – raczej nie” lub „E – mam wątpliwości i tak właściwie to nie wiem”, to :

Niestety, musisz przyjąć do wiadomości swoje ustalenia w psychoteście, które sama/sam/ zbudowałaś/łeś odpowiedziami: uważasz się za nieszczęśliwego człowieka w dotychczasowym życiu.

Ale jak mawia przysłowie” nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Nawet porażki życiowe często prowadzą w rezultacie do korzystnych zmian. Ponieważ w swojej diagnozie dobrostanu wskazujesz, że „ prawie nic Ci nie wychodzi” na drodze życiowej, gdy chodzi o najważniejsze wartości konieczne do szczęścia, to spróbujmy wspólnie coś zaradzić.

       Najpierw chyba musisz odpowiedzieć sobie wprost: czy sama/sam/ jestem w stanie wyjść z tej sytuacji? A może ktoś mógł by mi pomóc, jakiś „ mądry” specjalista, autorytet? Jeżeli tak stwierdzisz, to w zależności od tego co jest dla Ciebie najbardziej bolącym problemem, należy wybrać odpowiedniego „fachowca-specjalistę” i po prostu do niego „pójść”! Jest także i drugie wyjście, ale trudniejsze bo wymagające od Ciebie więcej pracy i zaangażowania. Ale co się nie robi dla osiągnięcia celu w Twojej sytuacji. Zacznij od wiedzy. Tak! Tak! Od wiedzy na temat umiejętności rozwiązywania problemów, właśnie Twoich problemów. Osiągniesz aż dwa dobre cele. Po pierwsze dowiesz się gdzie tkwią przyczyny Twojej „nieszczęśliwości” i być może nareszcie zaczniesz pozytywnie myśleć, żyć , rozwiązując bez trudu przeciwności losu. Po drugie staniesz się  mądrym człowiekiem i będziesz mogła/mógł/ dalej samorealizować się na drodze do własnego szczęścia. Wybór rozwiązań i dalszej drogi życiowej zależy od Ciebie!

Jestem nieszczęśliwa! Nic mi w życiu nie wychodzi! Nie wiem co mam dalej robić?!

Drodzy czytelnicy!

Tak oto wspólnie, przeżyliśmy, mam nadzieję z korzyścią, sześć tygodni izolacji w domu przed koronawirusem. Bawiliśmy się, rozpraszając. być może nudne chwile. Jako prowadzący blog „Szczęśliwi, pechowcy, malkontenci” będę zadowolony, jeżeli z tej psychozabawy, chociaż jedna osoba odpowie sobie sama, że ta zabawa pomogła jej na drodze do DOBROSTANU, o którym tak mało się mówi i robi na jego rzecz w naszym kraju.

Bronisław                                                                                 maj 2020 r.


Co to jest samorealizacja człowieka i na czym ona polega?

Najpierw przytoczę słownikową definicję pojęcia „samorealizacja”: „to realizowanie własnych celów życiowych, zwłaszcza twórczych”. Aby móc bardziej skonkretyzować pojęcie samorealizacji, posłużę się innymi określeniami, takimi jak: samorozwój, samourzeczywistnienie, samospełnienie. Wszystkie te określenia sprowadzają się do dwóch członów o takich poniższych znaczeniach. Pierwszy człon pojęcia jest wspólny dla wszystkich określeń: „samo-” znaczy wykonanie samodzielnie, bez pomocy innych, skierowanie do siebie. Drugi człon tych określeń wskazuje konkretne działania, które dany człowiek ma wykonać samodzielnie, bez pomocy innych osób, dla siebie, jak realizacja, rozwój, urzeczywistnienie i spełnienie. Samorealizacja zatem to wykonywane samodzielnie, przez siebie i dla siebie działań, takich jak:

–  rozwój osobisty, przede wszystkim pod kątem zrealizowania swoich najwyższych potrzeb, będących dopełnieniem sześciu innych wartości składających się na prawdziwe szczęście, takich jak: miłość, małżeństwo, posiadanie dziecka, jego wychowanie, rodzina, praca zawodowa,

–  urzeczywistnianie swoich marzeń, pragnień, ideałów w ciągu całego życia przez realne ich osiąganie jako najwyższych potrzeb niezbędnych do pełni życia, czyli do prawdziwego szczęścia,

–  spełnienie się duchowe, artystyczne, estetyczne w poczuciu piękna, będące zwieńczeniem sześciu głównych wartości koniecznych do osiągnięcia prawdziwego szczęścia.

Jakie konkretne najwyższe potrzeby człowieka mogą być dopełnieniem prawdziwego szczęścia po ich zaspokojeniu w ramach samorealizacji?

Jak wskazałem wyżej, do prawdziwego szczęścia człowieka, według mojej definicji szczęścia, konieczne jest osiągnięcie sześciu uniwersalnych wartości przez: oddanie w miłości, spełnienie w małżeństwie (innym stałym związku), posiadanie dziecka, jego wychowanie, spełnienie w rodzinie oraz satysfakcję z pracy zawodowej. Osiągnięcie tych niezwykle ważnych wartości życiowych powinno dać człowiekowi maksymalne zaspokojenie czterech rodzajów potrzeb życiowych, według hierarchii potrzeb stanowiących piramidę Maslowa, o której pisałem wcześniej w tym rozdziale. Najpierw powinny być zaspokojone potrzeby podstawowe, fizjologiczne, następnie potrzeby bezpieczeństwa, dalej potrzeby miłości i przynależności, a także uznania i szacunku. Może się jednak okazać, i tak jest często w życiu, że nawet optymalne osiągnięcie tych wartości i zaspokojenie czterech kategorii potrzeb ludzkich nie daje tak wielkiego zadowolenia z życia, jakiego człowiek oczekiwał zgodnie ze swoimi marzeniami i ideałami życiowymi. Nie zostały bowiem jeszcze zaspokojone jego najgorętsze, najskrytsze marzenia, pragnienia, aspiracje, ambicje, intelektualne, duchowe i różne inne, w których mógłby się w pełni zrealizować, aby osiągnąć pełnię szczęścia, na przykład takie jak: satysfakcja życiowa z bycia dobrym człowiekiem, z bezinteresownego czynienia dobra, z twórczego życia, pozostawienia po sobie dobrej pamięci, własnych dzieł twórczych, doświadczenie poczucia piękna, obcowania z nim, ze sztuką. Słowem człowiek taki nie sięgnął po najwyższe zadowolenie i nie doznał takiego, o jakim marzył, pragnął, do którego do tej pory dążył świadomie i otwarcie lub skrycie.

To są najwyższe potrzeby, których osiągnięcie będzie dotarciem do pełni życia i ostatecznym dopełnieniem szczęścia człowieka, o którym mówię w swojej definicji prawdziwego szczęścia. To właśnie wówczas, gdy człowiek, dokonując rachunku swojego życia i sumienia, wglądu w głębię własnej duszy i serca, będzie mógł sam sobie powiedzieć: dokonałem wszystkiego, o czym marzyłem, czego pragnąłem, spełniłem swoją misję życiową tak dobrze, jak tylko mogłem. Na tym polega samorealizacja człowieka, czyli samospełnienie i samourzeczywistnienie. Mimo dość precyzyjnej odpowiedzi poczuwam się do obowiązku przykładowego wskazania, które z tych ogólnie sformułowanych potrzeb najwyższych mogą najlepiej służyć człowiekowi do osiągnięcia prawdziwego szczęścia. Jak wynika z treści mojej definicji prawdziwego szczęścia, w ostatniej wartości składającej się na szczęście, jaką jest samorealizacja człowieka, zawarłem dwie wartości składowe, twórcze życie i bezinteresowne czynienie dobra. Moim zdaniem te dwie uniwersalne wartości, spośród wielu innych składających się na samorealizację człowieka, mogą być dopełnieniem prawdziwego szczęścia dla większości ludzi na świecie.


Na czym może polegać twórcze życie człowieka na drodze do prawdziwego szczęścia?

Na początek muszę doprecyzować, jak dla naszych rozważań należy rozumieć pojęcie „twórcze życie”. Jednak tę odpowiedź muszę ograniczyć do takiego zakresu twórczego życia, które powinno służyć przede wszystkim do osiągnięcia szczęścia, rozumianego zgodnie z treścią mojej definicji. W szczególności nie będę brał w ogóle pod uwagę takiej twórczości, która, obiektywnie rzecz biorąc, nie zmierza do osiągnięcia szczęścia człowieka – samego twórcy, ale także może być przeszkodą na drodze do szczęścia innych ludzi. Najogólniej ujmując, nie będę pisał o twórczości, której celem, bezpośrednim lub pośrednim, może być szeroko rozumiane zło, na przykład udział w organizacji, której celem jest czynienie zła w obiektywnym znaczeniu, jak mafia narkotykowa, sekta religijna, grupa satanistyczna itp. Najpierw przypomnę, że twórcze życie powinno zmierzać do osiągania tych wartości, które w sumie mogą dać człowiekowi prawdziwe szczęście. Przypominam, że zgodnie z moją definicją prawdziwego szczęścia są to: miłość, małżeństwo, dziecko (dzieci), jego wychowanie, rodzina, praca zawodowa oraz samorealizacja. Przeanalizujmy, jakie twórcze działania mogą decydować i świadczyć o osiągnięciu każdej z siedmiu uniwersalnych wartości składających się na prawdziwe szczęście.

Na czym może polegać twórcze życie prowadzące do osiągnięcia oddania w miłości?

Odpowiedź, wbrew pozorom, będzie niezwykle prosta, jeżeli tylko na chwilę powrócimy do wcześniejszego rozdziału „O miłości”. Proszę sprawdzić, jakie warunki trzeba spełniać, aby istniał wzorowy związek miłosny: bliskość, dopasowanie, zaufanie, seksualność, wierność, komunikatywność oraz optymizm, czyli pozytywne myślenie i nastawienie do życia. Co twórczego powinien robić człowiek, aby stworzyć te poszczególne cechy stanowiące dobra niematerialne (uczuciowe, emocjonalne, duchowe), będące nieodzownymi warunkami oddania w związku miłosnym dwojga ludzi? Aby udzielić konkretnych odpowiedzi, muszę ponownie powrócić do rozdziału o miłości, do części opisującej poszczególne cechy. Proszę dać swojej twórczej wyobraźni pole do popisu i samemu pofantazjować, pomarzyć o tym, co zrobić, jak postępować, jakich użyć środków, aby:

– stworzyć między partnerami związku miłosnego takie poczucie bliskości, aby odczuwać nieustającą potrzebę bezpośredniego obcowania z ukochaną osobą,

– powstała taka zgodność w dopasowaniu partnerów związku miłosnego, która czyni związek miłosny stałym i trwałym na całe życie,

– stworzyć pełne zaufanie, będące trwałym dziełem obojga partnerów, świadczącym o ich szczerym i otwartym, wzajemnym oddaniu w miłości,

– osiągać satysfakcję seksualną, będącą szczytem uniesień miłosnych i dopełnieniem szczęścia,

– uczynić z wierności wzór doskonałości w związku miłosnym,

– stworzyć najlepszy z możliwych system komunikowania się, dający efekt telepatycznego porozumiewania się w związku miłosnym,

– królowało w związku pozytywne myślenie i nastawienie do życia niczym twórcze natchnienie.

Twórcze życie w związku miłosnym, którego dziełem ma być oddanie w miłości, zależy od Ciebie, drogi Czytelniku. Spróbuj być artystą miłości swojego życia i każdą z siedmiu wyżej wymienionych cech miłości zamień w swoje artystyczne dzieło.

Na czym może polegać twórcze życie, aby osiągnąć spełnienie w małżeństwie, czyli szczęście małżeńskie?

Powróćmy znowu na chwilę do rozdziału „O małżeństwie”. Na jego zakończenie wymieniłem warunki, które trzeba spełnić, aby małżeństwo było szczęśliwe:

– wzajemna miłość,

– wspólne zamieszkanie,

– wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego,

– istnienie wspólnego celu łączącego związek, jakim powinna być wola posiadania dziecka.

Aby osiągnąć szczęście małżeńskie, trzeba po prostu być aktywnym i twórczym człowiekiem, a nie oczekiwać na nie z góry lub z zewnątrz. Oznacza to, że każdy małżonek (partner stałego związku) powinien prowadzić twórcze życie zmierzające do zrealizowania tych czterech warunków niezbędnych do szczęścia małżeńskiego, czyli spełnienia w małżeństwie.

Na czym może polegać twórcze życie, aby osiągnąć oddanie w miłości? Odpowiedzi udzieliłem w poprzednim pytaniu. Spróbujmy wspólnie odpowiedzieć, na czym może polegać twórcze życie, aby osiągnąć pozostałe trzy warunki-kryteria szczęścia małżeńskiego. Najpierw przypomnę, że dla naszych rozważań przyjęliśmy, iż twórcze życie to pozytywne myślenie, aktywne komunikowanie się, czynienie, działanie, wytwarzanie, rozwijanie, ulepszanie, doskonalenie.

Zacznę od wspólnego zamieszkania.

W dzisiejszej polskiej rzeczywistości (i nie tylko polskiej) nadal stosunkowo często młodzi małżonkowie rozpoczynają życie małżeńskie, zamieszkując u rodziców jednej lub drugiej strony. Zrozumiałe jest, że taka sytuacja w dłuższym okresie nie jest korzystna dla szczęścia małżeńskiego. Wręcz odwrotnie – może wywoływać konflikty małżeńskie, a te, nierozwiązane, powodują kryzys małżeński. O wpływie zamieszkiwania z teściami szerzej pisałem w rozdziale „O małżeństwie”. Oczywiste wydaje się, że w takiej sytuacji jednym z głównych celów młodego małżeństwa powinno być zdecydowane działanie w kierunku zdobycia własnego miejsca zamieszkania jako siedziby centrum życia małżeńskiego, a później rodzinnego.

Ale czy zawsze i każde działania małżonków zmierzające do znalezienia własnego miejsca zamieszkania można uważać za działania twórcze, w tym twórcze życie? Odpowiem tak: dla prawdziwego szczęścia, dla spełnienia się małżonków, a następnie ich dzieci, nie wystarczy zamieszkać, a potem mieszkać całe życie byle gdzie i byle jak. Na takiej bazie nigdy nie zbuduje się prawdziwego szczęścia. To powinno być najmilsze miejsce do życia i to jak najdłużej jedno. To powinna być spokojna i bezpieczna przystań życiowa małżeństwa, a potem całej rodziny. Stamtąd powinno emanować ciepło domowego ogniska. Takie źródło radości, szczęścia i miłości można stworzyć tylko w drodze twórczego myślenia i twórczych działań. Począwszy od wyboru miejsca (miasto, wieś, region, kraj, nad morzem, w górach), poprzez określenie rodzaju i statusu prawnego mieszkania (lokal, dom, najem, mieszkanie spółdzielcze, własność), a skończywszy na wyposażeniu, wyglądzie, funkcjonalności. Na tym właśnie polega twórcze życie, w którego wyniku małżonkowie mogą stworzyć wspólne miejsce zamieszkania. Kolejny warunek szczęścia małżeńskiego to wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego. Jak pisałem w rozdziałach „O małżeństwie” i „O rodzinie”, polega to na:

– zabezpieczeniu środków materialnych na potrzeby małżeństwa,

– wspólnym wyżywieniu i utrzymaniu,

– współdecydowaniu o najważniejszych sprawach małżeństwa.

Mając zatem na uwadze zadania, jakie mają małżonkowie w zakresie wspólnego prowadzenia gospodarstwa domowego, zastanówmy się, czy można je wykonywać twórczo, na zasadzie twórczego życia? Otóż można, i to bardzo ciekawie oraz różnorodnie. Kiedy, gdzie i w jakich sytuacjach mają rodzić się twórcze potrzeby małżeńskie, jak nie podczas wspólnego prowadzenia gospodarstwa domowego? To właśnie wówczas małżonkowie ustalają i podejmują decyzje rozwojowe małżeństwa. Gdy stwierdzają braki finansowe, poszukują jak najlepszych źródeł dochodu. W ten sposób wspólnie podejmują decyzje o poszerzeniu swoich umiejętności zawodowych, kwalifikacji, nauce, zmianie zawodu w kontekście swojego rozwoju. Słowem, podczas wspólnego prowadzenia gospodarstwa domowego podejmują twórcze, rozwojowe decyzje, tworzą nowe wartości, nowe warunki, formy i sposoby życia. Kiedy dochodzą do wniosku, że nadszedł czas na rodzicielstwo i założenie rodziny, siłą rzeczy małżonkowie muszą stworzyć lepsze warunki nowym członkom rodziny. Nawet trudno sobie wyobrazić, że można budować szczęście małżeńskie, a później rodzinne, bez aktywnego twórczego działania, oczekując na nadejście szczęścia z zewnątrz. Jak jeszcze można twórczo budować szczęście małżeńskie i rodzinne podczas wspólnego prowadzenia gospodarstwa domowego? Jednym z zadań jest wspólne wyżywienie. Jeżeli spożywanie posiłków będzie dla małżonków kontynuacją starych zwyczajów lub nowo tworzoną przez nich piękną tradycją, to czy nie stanie się ich twórczym wkładem w szczęście, dziś dla nich, a jutro dla ich dzieci, wnuków i prawnuków? Jak piękny to przykład wychowawczy dla dzieci na twórcze życie, budowane na bazie wspólnego prowadzenia gospodarstwa domowego!

To tylko kilka przykładów, każdy człowiek może stworzyć wiele różnorodnych własnych wzorców twórczego życia. Niejednokrotnie wystarczy, że potrafi być twórczy już na etapie pozytywnego myślenia. Potem już łatwiej wykazać się aktywnością w działaniu.

Na czym może polegać twórcze życie prowadzące do doświadczenia szczęścia posiadania dziecka oraz jego dobrego wychowania?

Twórcze życie małżonków na drodze do szczęścia posiadania dziecka to przede wszystkim planowanie potomstwa, świadome rodzicielstwo oraz tworzenie warunków do macierzyństwa i „tacierzyństwa”, profilaktyczno-zdrowotnych, materialnych, a także psychologicznych. To jest bardzo ważne zadanie i twórcza rola obojga małżonków, szczególnie wówczas, gdy wola posiadania dziecka jest świadomym i zaplanowanym celem na drodze do prawdziwego szczęścia. Niestety, nie zawsze tak się dzieje, o czym pisałem w poprzednich rozdziałach o małżeństwie i o rodzinie. Odpowiadając na poprzednie pytanie, wskazałem, że jednym z najważniejszych celów twórczego życia małżeństwa jest posiadanie dziecka. Ten nadrzędny, naturalny cel życia każdego człowieka jest również celem boskim wynikającym ze Starego Testamentu. Bóg, tworząc świat i istotę ludzką, wskazał następujący cel i sens życia człowieka: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię” (Rdz 1, 28). Tak więc spłodzenie dziecka powinno być największym i najszczęśliwszym dziełem twórczym człowieka. Pod jednym wszakże warunkiem – powinno to być świadome działanie twórcze obojga małżonków. Jednak spłodzenie i urodzenie dziecka to nie koniec twórczego dzieła człowieka. Cały proces wychowania, w tym wykształcenia dziecka, trwający do jego pełnoletności, powinien być dla rodziców ich twórczym życiem.

Na czym zatem może polegać twórcze życie rodziców w zakresie wychowania dziecka? Moja najprostsza odpowiedź jest taka: twórcze życie rodziców to przede wszystkim aktywne i dobre wychowanie dziecka oraz jego wykształcenie, odpowiednie do możliwości psychofizycznych i wyboru dziecka. Mam na myśli aktywne nauczanie umiejętności twórczego, produktywnego i zdyscyplinowanego życia przez praktyczne przykłady i dobre wzorce do naśladowania. Przez bierne wychowanie rozumiem natomiast zdanie się, a czasem nawet przerzucenie na szkołę procesu wychowania i kształcenia dziecka, a następnie wyłączne i przesadne przywiązywanie wagi do skutków zachowań dziecka i dopiero w ich następstwie stosowanie systemu nagród i kar.

Tak rozumiane twórcze i aktywne wychowanie dziecka może dać rodzicom wielkie zadowolenie, będące ich szczęściem w postaci spełnienia się w roli matki, ojca, autorytetu, mądrego mentora czy wręcz ideału człowieka do naśladowania. Właśnie o takim wychowaniu obszernie pisałem w rozdziale „O rodzicielstwie i wychowaniu”.

Na czym może polegać twórcze życie człowieka prowadzące do osiągnięcia spełnienia w rodzinie, czyli szczęścia rodzinnego?

Jak wskazałem w definicji szczęścia, piątą wartością współdecydującą o osiągnięciu prawdziwego szczęścia przez człowieka jest rodzina. Wyznacznikiem oceny szczęścia w rodzinie jest spełnienie się w rodzinie, co dotyczy wszystkich jej członków, a więc obojga małżonków i dziecka (dzieci).

Z kolei w rozdziale „O rodzinie” w najprostszy sposób określiłem, na czym polega osiągnięcie szczęścia w rodzinie, czyli spełnienie się jej członków w życiu rodzinnym na drodze do szczęścia każdego z nich. Przypomnę, że pełnię szczęścia rodzinnego można osiągnąć po zrealizowaniu warunków, którymi jest spełnienie następujących uniwersalnych wartości życiowych przez:

– istnienie pełnej rodziny przez cały czas jej trwania,

– oddanie we wzajemnej miłości między wszystkimi członkami rodziny,

– spełnienie partnerów w małżeństwie (stałym związku),

– prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego,

– zapewnienie opieki i poczucia bezpieczeństwa wszystkim członkom rodziny,

– dobre wychowanie i wykształcenie dzieci.

Skoro już wiemy, jakie wartości trzeba spełnić oraz co świadczy o ich osiągnięciu w postaci szczęścia rodzinnego, czyli spełnieniu w rodzinie, czas, aby odpowiedzieć na zadane wyżej pytanie, jak w twórczy sposób zrealizować wszystkie sześć warunków koniecznych do osiągnięcia szczęścia rodzinnego.

Spełnienie warunku pierwszego, istnienie pełnej rodziny, wydaje się tak oczywiste i proste do zrealizowania, że teoretycznie nie wymaga żadnego twórczego działania. A jednak jakże często jest on złamany, i to czasem bardzo szybko, przez odejście partnera, separację, a w końcu formalny rozwód. Zdarza się, że odchodzący partner nie zawsze w pełni zdaje sobie sprawę z tego, iż pozostawionych członków rodziny pozbawia, najczęściej na zawsze, możliwości doznania szczęścia rodzinnego. Nie można bowiem mówić o prawdziwym szczęściu i spełnieniu w rodzinie każdego członka bez istnienia pełnej rodziny w pierwotnym składzie.

Co zatem należy czynić twórczego, aby utrzymać trwały związek małżeński i rodzinny w pełnym składzie dającym szczęście? Moja ogólna, uniwersalna odpowiedź brzmi tak: wszyscy członkowie rodziny, w tym przede wszystkim małżonkowie (dorośli partnerzy stałego związku), powinni tworzyć, rozwijać, urozmaicać oraz wzbogacać wszystkie możliwe pozytywne więzi łączące i cementujące rodzinę.

Z praktycznego punktu widzenia taka odpowiedź jest jeszcze za mało konkretna. Spróbuję zatem podać kilka konkretnych sposobów takiego twórczego budowania trwałych więzi rodzinnych. Podstawową więzią, na której opierają się wszystkie kolejne, jest miłość we wszystkich jej postaciach: między małżonkami (partnerami), rodzicielska (ojcowska i matczyna) oraz między rodzeństwem (braterska i siostrzana). O twórczym wpływaniu na rodzinne więzi miłości powiem więcej przy jej omawianiu jako następnej wartości tworzącej szczęście rodzinne. Drugą, emocjonalną i odczuwalną dla wszystkich członków rodziny więzią umacniającą wspólnotę rodzinną jest tzw. ciepło domowego ogniska. Jak wielkie możliwości twórczego działania dla każdego członka rodziny może dawać potrzeba budowania przytulnego ogniska domowego, każdy powinien przekonać się sam, przez rozwijanie własnej inwencji twórczej. Innym twórczym działaniem na rzecz umacniania rodziny pełnej i jednocześnie zapobiegania jej ewentualnemu rozpadowi jest zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i opieki w stabilnej rodzinie. O tym warunku szczęścia rodzinnego jeszcze powiem.

Jest jeszcze jedna ważna więź, od której zależy istnienie rodziny w pełnym składzie – wspólność majątku dorobkowego małżonków. Niestety, jest to już więź materialna i nie zawsze współgra ona harmonijnie z więzią emocjonalną, a konkretnie z miłością małżeńską. Ten rodzaj więzi jest jednak najlepszym polem do twórczego działania dla wszystkich członków rodziny, nie tylko dorosłych rodziców-małżonków. Można paradoksalnie powiedzieć, że im bardziej twórczo i rozwojowo rośnie wspólnota majątkowa małżeńska (do czasu jej prawnego rozwiązania jest ona także wspólnotą do użytku całej rodziny), tym bardziej wpływa ona na istnienie rodziny pełnej, głównie ze względu na brak interesu materialnego małżonków w ewentualnym rozwiązaniu małżeństwa. Kolejnym warunkiem szczęścia rodzinnego jest istnienie wzajemnej miłości między wszystkimi członkami rodziny. Jak wspomniałem wyżej, jest to najważniejsza więź niezbędna dla trwałości związku miłosnego, małżeńskiego, rodzinnego, a także związku trzeciego wieku. W przypadku wzajemnej miłości w rodzinie pełnej mamy do czynienia z trzema rodzajami (postaciami) miłości: miłością małżeńską (partnerską w stałym związku), miłością rodzicielską (matczyną i ojcowską) oraz miłością między rodzeństwem (braterską, siostrzaną i mieszaną). Powrócę do odpowiedzi na pytanie, na czym może polegać twórcze życie członków rodziny, aby przez wzajemną miłość dążyć do osiągnięcia szczęścia rodzinnego i każdego z jej członków. Jeżeli na chwilę wrócimy do rozdziału „O miłości”, przypomnimy sobie, że w przedstawionym tam „portrecie” idealnego związku miłosnego dla istnienia prawdziwej miłości konieczne jest osiągnięcie siedmiu charakterystycznych elementów łączących partnerów. Są to: bliskość, dopasowanie, zaufanie, seksualność, wierność, komunikatywność oraz optymizm, rozumiany jako pozytywne myślenie i nastawienie do życia.

Każda z tych siedmiu cech może być odrębnym lub łącznym polem do twórczego działania poszczególnych członków rodziny na drodze do osiągnięcia szczęścia rodzinnego. Oczywiście z wyjątkiem seksualności w odniesieniu do miłości rodzicielskiej i między rodzeństwem. W jednej książce nie sposób wskazywać szerokiego kręgu konkretnych form, sposobów, metod i przykładów twórczego działania na gruncie poszczególnych siedmiu cech idealnej miłości. Mogę jednak odesłać do rozdziału „O miłości”, do części, w której omawiam po kolei każdą cechę wzorcowej miłości w „portrecie idealnej miłości”, w tym także pokazuję niektóre przykłady twórczego działania dla osiągnięcia każdej z nich. Następnym warunkiem istnienia szczęścia rodzinnego jest spełnienie się partnerów-rodziców w związku małżeńskim. Z mojego doświadczenia zawodowego, a także z wskazówek specjalistów terapii małżeńskiej wynika, że nie doświadczy pełni szczęścia rodzinnego rodzina, czyli wszyscy jej członkowie, jeśli rodzice nie są szczęśliwi w związku małżeńskim. Widoczny dla dzieci brak miłości i szczęścia między rodzicami jest niestety złym wzorcem zakodowanym w ich podświadomości dziś i na przyszłość. Ten brak miłości małżeńskiej rodziców powoduje brak pełnej miłości między wszystkimi członkami rodziny, a tym samym uniemożliwia osiągnięcie szczęścia rodzinnego.

Kolejnym warunkiem szczęścia rodzinnego jest wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego. Wspominałem o nim, opisując spełnienie w małżeństwie.

Przejdę do warunku zapewnienia opieki i poczucia bezpieczeństwa wszystkim członkom rodziny. Jak w twórczy sposób można realizować to kryterium szczęścia rodzinnego, które jest przecież obowiązkiem dorosłego członka rodziny? Wróćmy zatem na chwilę do rozdziału „O rodzinie”, do odpowiedzi na pytania dotyczące opieki i poczucia bezpieczeństwa członków rodziny. Jak tam wskazałem, do podstawowych zadań w zakresie opieki nad dzieckiem i osobą niepełnosprawną należą:

– pełne zabezpieczenie potrzeb biologicznych (fizjologicznych) dziecka i osób niepełnosprawnych, jak: zapewnienie wyżywienia, niezbędnej odzieży i obuwia oraz snu i wypoczynku,

– utrzymanie dziecka (także niepełnosprawnego członka rodziny) i jego otoczenia w czystości, zachowanie codziennej toalety oraz przestrzeganie higieny,

– zabezpieczenia wszystkich potrzeb zdrowotnych oraz czuwanie nad zdrowiem dziecka i niepełnosprawnego domownika przez cały okres jego rozwoju, w tym profilaktyczne badania lekarskie, szczepienia ochronne, stałe leczenie pod nadzorem rodziców oraz kontrola aktualnego stanu zdrowia,

– dbałość o prawidłowy rozwój umysłowy i uczuciowo-emocjonalny dziecka.

Tak powinny być realizowane w normalny dobry sposób obowiązki opieki. Jak ponadto realizować ten obowiązek w sposób twórczy? Powróćmy do definicji, którą podałem na początku tego rozdziału, określającej, na czym polega twórcze życie. Twórcze życie, a więc i działanie w zakresie opieki, to pozytywne i aktywne myślenie, komunikowanie się, czynienie, działanie, wytwarzanie, rozwijanie, ulepszanie, doskonalenie czegoś lub kogoś, które ma na celu stworzenie lub osiągnięcie wartości dających poczucie szczęścia.

To właśnie przez tak rozumiane twórcze życie możemy realizować obowiązki i działania w zakresie opieki nad dzieckiem i osobą niepełnosprawną w rodzinie. Także dlatego, byśmy my sami, rodzice, odczuwali poczucie szczęścia w jej spełnianiu, a nasz podopieczny czuł się szczęśliwy z naszych działań. Podobnie twórczo możemy realizować nasze obowiązki w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa członkom rodziny. Przede wszystkim musimy na co dzień, stale pamiętać o tym obowiązku, bo nie wystarczy reagować tylko wówczas, gdy nadejdzie zagrożenie. Członkowie rodziny muszą wiedzieć i czuć, że nad nimi wisi parasol ochronny trzymany w rękach rodziców i dorosłych członków rodziny.

Ostatnim warunkiem pełni szczęścia rodzinnego jest dobre wychowanie i wykształcenie dzieci. Moim zdaniem jest to najwdzięczniejsza wartość do twórczego działania rodziców i wychowawców na drodze do szczęścia dziecka i do samorealizacji samych rodziców, a także nauczycieli. Wychowanie i wykształcenie dziecka to nieograniczone pole twórczego działania pod wieloma względami, gdy chodzi o szczęście dziecka, jak również rodziców i wychowawców. Jak wiemy, do prawdziwego szczęścia człowieka niezbędne jest osiągnięcie siedmiu najważniejszych wartości: miłości, małżeństwa, dziecka i jego wychowanie, rodziny, pracy zawodowej oraz samorealizacji. To właśnie do tych wartości mamy wychować dziecko, aby później w swoim dorosłym życiu mogło osiągnąć swoje prawdziwe szczęście. To do nas należy w ramach wychowania i wykształcenia tak rozwijać i stosować nasze możliwości twórczego działania, aby osiągnąć cudowne artystyczne dzieło w postaci dobrego wychowania dziecka do prawdziwego szczęścia. Tak więc w sposób twórczy wychowujmy do miłości i uczmy dziecko, jak kochać i być kochanym, jak osiągnąć spełnienie w małżeństwie i w rodzinie, jak wychować własne dziecko, szczęśliwy twór świadomego rodzicielstwa. Nauczmy, jak należy pracować, aby kochać pracę z poczuciem pełnej satysfakcji. Na koniec na własnym przykładzie pokażmy, na czym polega samorealizacja człowieka właśnie przez twórcze działanie, w tym przez wychowanie i wykształcenie dzieci.

Na czym może polegać twórcze życie człowieka, aby osiągnąć satysfakcję z pracy zawodowej?

Na początek przypomnę z rozdziału „O pracy”, że pracę zawodową człowieka możemy podzielić na trzy rodzaje:

– robotę – typowe zajęcie, którego celem jest uzyskanie maksymalnego wynagrodzenia, aby móc zaspokoić naturalne potrzeby życiowe, czyli utrzymanie siebie, ewentualnie rodziny,

– karierę zawodową, która ma na celu zaspokojenie własnych potrzeb wyższego szczebla niż fizjologiczne, jak potrzeba uznania i szacunku, dążenie do sukcesu, sławy, prestiżu, ogólnego poważania, ważności czy też innego pozytywnego znaczenia w pracy, otoczeniu, środowisku,

– powołanie, które daje pracownikowi poczucie spełnienia jego marzeń zawodowych; to praca rozumiana i wykonywana jako ważne świadczenie na rzecz i dla dobra ogółu społeczeństwa, dająca pełną satysfakcję, którą człowiek kocha nawet wówczas, gdy wynagrodzenie nie zabezpiecza jego potrzeb na utrzymanie i życie; praca taka odpowiada mu pod każdym względem i oddaje się jej z pełnym poświęceniem.

Nietrudno odpowiedzieć na pytanie, który rodzaj pracy może przynosić człowiekowi prawdziwe szczęście – oczywiście ten, który kocha i ma z niego satysfakcję. Nie przynosi szczęścia przykra robota, którą trzeba wykonywać, aby zdobyć środki na pierwsze potrzeby życiowe. Pełni szczęścia przez całe życie zapewne jeszcze nie przyniesie praca wyłącznie dla kariery zawodowej, bo wcale nie oznacza to, że ten rodzaj pracy człowiek będzie kochał i samorealizował się w niej, spełniając równocześnie swoje najwyższe potrzeby. Chociaż ten rodzaj pracy może szybciej niż praca dla pieniędzy dawać również poczucie spełnienia.

Który rodzaj pracy wymaga najwięcej twórczego działania człowieka pracownika, aby osiągnął on satysfakcję zawodową, stanowiącą warunek prawdziwego szczęścia?

Przypominam, że satysfakcja z pracy zawodowej jest szóstą wartością konieczną do osiągnięcia prawdziwego szczęścia, a więc pełni życia, wraz z pozostałymi wartościami, takimi jak: oddanie w miłości, spełnienie w małżeństwie, posiadanie dziecka, jego wychowanie, spełnienie w rodzinie oraz samorealizacja przez twórcze życie i czynienie dobra.

Bezsprzecznie do uzyskania w przyszłości satysfakcji z pracy najwięcej na dziś twórczego, kreatywnego działania wymaga praca wykonywana wyłącznie dla zdobycia środków na pierwsze potrzeby życiowe. Na czym więc może polegać twórcze życie człowieka, który aktualnie pracuje dla pieniędzy, aby mógł osiągnąć pełną satysfakcję z pracy zawodowej, niezbędną do prawdziwego szczęścia?

Ponownie przytoczę definicję stwierdzającą, na czym polega twórcze życie.

Twórcze życie to pozytywne i aktywne myślenie, komunikowanie się, czynienie, działanie, wytwarzanie, rozwijanie, ulepszanie, doskonalenie czegoś lub kogoś, które ma na celu stworzenie lub osiągnięcie wartości (tworów, dzieł, dóbr materialnych, duchowych i innych) zmierzających lub dających poczucie szczęścia. Skoro pracownik nie ma zadowolenia z wykonywanej pracy, a pracuje, bo musi zarabiać na podstawowe potrzeby życiowe swoje bądź rodziny, to powinien podjąć takie działania twórcze, które w końcu doprowadzą do takiej sytuacji, że będzie lubił to, co wykonuje zawodowo, oraz miał z tego odpowiednie wynagrodzenie i psychiczną satysfakcję.

Jakie konkretnie twórcze działania może podjąć taki pracownik, aby tak się stało? Spójrzmy teraz na przytoczoną wyżej definicję twórczego działania. Wybierzmy wspólnie z niej wyszczególnione rodzaje działań, które pracownik może i powinien wykorzystać do zmiany swojej sytuacji zawodowej.

Pierwsze z nich to pozytywne i aktywne myślenie. Oczywiście, że na samym początku twórczego działania takiego pracownika powinno znaleźć się pozytywne myślenie i nastawienie do swojej sytuacji zawodowej, trzeba natychmiast porzucić negatywne myślenie o swojej sytuacji jako beznadziejnej i bez wyjścia. Należy zmienić myślenie na pozytywne. Dla twórczego i aktywnego człowieka nie ma rzeczy niemożliwych, trzeba tylko mocno chcieć dokonać zmiany najpierw w sposobie myślenia, a następnie w swoim życiu zawodowym. Można też na przykład komunikować się z kim tylko się da, także w ramach poradnictwa zawodowego, pośrednictwa pracy, po to, aby dowiedzieć się, czy można znaleźć inną pracę, która będzie odpowiadała kwalifikacjom pracownika i zawodowi będącemu marzeniem i wyborem życiowym. Jeżeli okaże się, że pracownik nie ma odpowiednich kwalifikacji zawodowych lub – co gorsza – nie ma żadnych, powinien sięgnąć do kolejnych twórczych działań, takich jak rozwijanie, ulepszanie, doskonalenie.

Chcąc mieć pełną satysfakcję ze swojej pracy zawodowej przez dalsze życie, pracownik znajdujący się w takiej sytuacji powinien zdobyć nowe kwalifikacje w zawodzie, który będzie kochał, lub musi podnieść albo udoskonalić kwalifikacje, bo są za niskie i stąd biorą się jego niewielkie wynagrodzenie oraz brak zadowolenia. Trzeba umieć przyznać się do własnego błędu, niedokonania właściwego wyboru zawodu w młodości, uczenia się zawodu, którego nie wybrało się świadomie, albo też nieuczenia się w ogóle. Nadszedł czas, aby naprawić błędy przez twórcze działanie. Twórcze życie i działanie człowieka zmierzające do osiągania pełni satysfakcji z wykonywanej pracy zawodowej prawie zawsze spełnia się przy trzecim rodzaju pracy zawodowej, a więc kiedy praca jest powołaniem człowieka. Przy tego rodzaju pracy człowiek swoim oddaniem w pracy, pełnym zaangażowaniem staje się twórcą dóbr dla innych ludzi. I w ten sposób samorealizuje swoje najwyższe potrzeby emocjonalne, estetyczne, duchowe bądź inne.

Na czym może polegać twórcze życie człowieka, które będzie jego samorealizacją (samospełnieniem) na drodze do prawdziwego szczęścia?

Jak wspomniałem na wstępie tego rozdziału, samorealizacja człowieka na drodze do prawdziwego szczęścia jest samospełnieniem jego najwyższych potrzeb w hierarchii wszystkich potrzeb człowieka. Z reguły są to takie potrzeby, które często długo gnieżdżą się w skrytości ducha i serca. Najogólniej możemy określić je jako potrzeby duchowe, estetyczne, artystyczne, poczucie piękna, jednym słowem potrzeby najwyższego rzędu. Między innymi dlatego człowiek najczęściej przystępuje do ich realizacji po zaspokojeniu potrzeb podstawowych, fizjologicznych, koniecznych w pierwszym rzędzie do normalnej egzystencji, oraz potrzeb drugiego rzędu, czyli bezpieczeństwa. Te najwyższe potrzeby rodzą się dopiero w późniejszym okresie życia człowieka, kiedy wskutek doznanych przeżyć, doświadczeń, a przede wszystkim rozwoju intelektualnego ma w pełni ukształtowany sens i cel swojego życia.

Rzadziej potrzeby najwyższego rzędu, typu duchowego, artystycznego, estetycznego, rodzą się w młodszym wieku, kiedy człowiek nie ma jeszcze przejrzystych planów i celów własnego życia. Przejdźmy do udzielenia prostych odpowiedzi ze wskazaniem, na czym konkretnie polega ta faza twórczej samorealizacji człowieka na drodze do szczęścia. Przypomnę, że tą pierwszą fazą samorealizacji było twórcze osiąganie sześciu z siedmiu najważniejszych wartości składających się na prawdziwe szczęście: oddania w miłości, spełnienia w małżeństwie (konkubinacie), posiadania dziecka (dzieci), jego (ich) wychowania, spełnienia w rodzinie oraz satysfakcji z pracy zawodowej. Zacznę od własnego przykładu. Książka, którą teraz czytasz, drogi Czytelniku, jest właśnie namacalnym przykładem mojej samorealizacji twórczej i intelektualnej wynikającej z chęci pomocy ludziom poszukującym podpowiedzi, jak postępować w określonych sytuacjach życiowych. Przez ponad trzydzieści lat, pracując zawodowo jako prawnik, udzielałem konkretnym ludziom pomocy prawnej, nie myśląc o napisaniu książki, która zawiera ponad 300 odpowiedzi, porad społeczno-prawnych dla maksymalnej liczby odbiorców, którzy zainteresują się choćby jedną odpowiedzią na pytanie wzięte prosto z życia.

Dzisiaj mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że przez napisanie i wydanie tej książki, zawierającej odpowiedzi na pytania wynikające z potrzeb zwykłych ludzi, odczuwam samospełnienie, czyli realizuję swoje najwyższe potrzeby. Tworzę w ten sposób dzieło literackie, być może przyczyni się ono do rozwiązania problemów wielu ludzi, których nie stać było na odpłatne porady prawne lub inne specjalistyczne.

Ale nie każdy tak odczuwa i może w taki sposób zaspokoić swoje potrzeby samorealizacji. Znowu podpowiem na własnym przykładzie, niezmiernie łatwym do wykorzystania do samorealizacji każdego człowieka. Co najmniej kilka razy w roku spotykam na ulicy biednego człowieka proszącego o pomoc w formie datku lub jedzenia. Rzadziej daję jakąś kwotę pieniędzy, natomiast często, po pozytywnej wymianie zdań, zapraszam biednego człowieka do najbliższego sklepu lub baru, gdzie funduję mu niedrogi posiłek. W ten sposób samorealizuję się duchowo, bezinteresownie czyniąc dobro na rzecz drugiego człowieka znajdującego się w pierwszej, naturalnej, fizjologicznej potrzebie życia. Szerzej o sposobie samorealizacji przez bezinteresowne czynienie dobra będę mówił, odpowiadając na kolejne pytanie. Inne konkretne przykłady twórczej samorealizacji na etapie trzeciego wieku życia mogą dotyczyć zrealizowania dotąd niespełnionych marzeń, tkwiących w głębi serca czy ducha od najwcześniejszych lat życia. Do nich mogą należeć wszelkiego rodzaju przeżycia emocjonalne, jak podróże marzeń, zwiedzanie miejsc uznawanych za cudowne, dotąd nieosiągalne, uczestniczenie w wielkich wydarzeniach artystycznych, doznawanie poczucia piękna i wiele, wiele innych.


Na czym może polegać bezinteresowne czynienie dobra w ramach samorealizacji, które będzie dopełnieniem prawdziwego szczęścia?

Najpierw ustalmy, co rozumiemy przez pojęcie „dobro” dla naszych rozważań o tym, jak żyć, aby osiągnąć prawdziwe szczęście.

Dobrem jest to, co bezpośrednio lub pośrednio pozytywnie wpływa na prawdziwe szczęście człowieka, a więc na szczęście własne i każdej innej osoby.

Przy czym trzeba pamiętać, że zgodnie z moją definicją prawdziwego szczęścia do jego zdobycia potrzebne jest osiągnięcie siedmiu najważniejszych celów, czyli uniwersalnych wartości, przez:

oddanie w miłości, spełnienie w małżeństwie, posiadanie dziecka (dzieci), jego wychowanie, spełnienie w rodzinie, satysfakcję z pracy zawodowej oraz samorealizację.

Dobrem, które będzie korzystnie wpływać na realizację siedmiu celów do osiągnięcia pełni szczęścia, mogą być rzeczy materialne lub niematerialne, na przykład pożywienie, mieszkanie, a także pieniądze, majątek oraz wartości pozamaterialne, jak mądrość, zdrowie, miłość, radość, pozytywne myślenie.

To są przykłady dobra o większym, uniwersalnym znaczeniu dla szczęścia, ale dobrem mogą być nawet najmniejsze wartości, które w całym łańcuchu składają się na pełnię życia, czyli prawdziwe szczęście. Tak więc równie ważne dla szczęścia człowieka może być dobre słowo, jak i czyn bohaterski, polegający na uratowaniu człowieka przed grożącym niebezpieczeństwem.

        Pamiętam takie oto zdarzenie z życia. Wsiadając do autobusu miejskiego, zauważyłem, że kierowca sprzedający bilety jest mocno zdenerwowany. Wiedziałem, że mogło to mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo jazdy. Po ruszeniu z przystanku celowo nie siadałem, lecz stanąłem w zasięgu wzroku i słuchu kierowcy. Wyczuwając odpowiedni moment, z uśmiechem na ustach i w żartach uspokoiłem go, a następnie wprowadziłem w pozytywny nastrój do dalszej jazdy. Wysiadając, już widziałem inne, łagodne i spokojne jego nastawienie do pracy i do pasażerów kupujących bilety. Takie zachowanie było moim normalnym zawodowym działaniem. Taki czyn jest także czynieniem dobra i powinien występować na co dzień we współżyciu między ludźmi.

          Sam fakt czynienia dobra innym ludziom, bez żadnego osobistego interesu, jest już samospełnieniem człowieka w dążeniu do samorealizacji jako najwyższej potrzeby ludzkiej do prawdziwego szczęścia.

          Bezinteresowne czynienie dobra innym ludziom w celu samorealizacji powinno wynikać z głębi serca, z duchowej potrzeby, z empatii do ludzi, ze zrozumienia trudnej sytuacji innego człowieka i z wielu innych pobudek wewnętrznych człowieka odczuwającego taką potrzebę.

          Takim dość powszechnym, praktycznym przykładem jest dobroczynność w różnych postaciach. Może to być wszelkiego rodzaju pomoc ubogim, bezdomnym z przyczyn niezawinionych, niepełnosprawnym, ludziom starszym i samotnym. Ten, kogo na to stać i czuje potrzebę serca, może stać się bezimiennym ofiarodawcą lub darczyńcą dla potrzebującym tego rodzaju pomocy materialnej.

Niezwykle piękną formą czynienia dobra są wszelkie przejawy miłości bliźniego. Kochać ludzi, wyrażać uczucie miłości, poszanowania, potrzebę współżycia w sprawach małych i wielkich jest spełnianiem swoich najwyższych potrzeb na drodze do pełni szczęścia. Sam fakt czynienia dobra innym ludziom, bez żadnego osobistego interesu, jest już samospełnieniem człowieka w dążeniu do samorealizacji. Czyniąc dobro innemu człowiekowi, być może tym samym wskazuje się mu lub ułatwia drogę do szczęścia. W ten sposób czyni się podwójne dobro:

– zmierza do osiągnięcia swojego celu życiowego,

– wspomaga osiągnięcie celu przez drugiego człowieka. W obu przypadkach tym celem jest prawdziwe szczęście.


Pełnię zadowolenia z pracy zawodowej człowiek osiąga wówczas gdy umiejętnie godzi pracę z „ życiem prywatnym”.

Jak pogodzić pracę, którą się kocha, z pozostałymi sześcioma wartościami składającymi się na prawdziwe szczęście? Która z tych wartości jest ważniejsza w życiu człowieka na drodze do szczęścia?

W życiu codziennym martwimy się, a czasem tłumaczymy z własnych kłopotów związanych z poszczególnymi wartościami życiowymi takimi słowami: „Praca zajmuje mi tyle czasu, że nie mam kiedy szukać miłości”, „Moje kłopoty w małżeństwie są wynikiem przepracowania”, „Nie mogę pogodzić pracy z wychowaniem dzieci” lub „Nie mogę pogodzić pracy z życiem rodzinnym” albo „Z powodu pracy nie mam czasu na życie prywatne”. Proszę zwrócić uwagę, że powyższe problemy wskazują na zaistnienie sprzeczności w pogodzeniu najważniejszych wartości koniecznych łącznie do prawdziwego szczęścia, rozumianego jako pełnia życia. Przypominam, że myślą przewodnią książki jest szczęście człowieka. Z jego definicji jednoznacznie wynika, że aby osiągnąć szczęście, czyli pełnię życia, trzeba umieć pogodzić łącznie wszystkie najważniejsze wartości, które się na nią składają: oddanie w miłości, spełnienie w małżeństwie i w rodzinie, dobre wychowanie dzieci, satysfakcję z pracy zawodowej, a także samorealizację przez twórcze życie i czynienie dobra. Jakże ogromne zadania ma człowiek, aby osiągnąć to upragnione prawdziwe szczęście! Musi umieć pogodzić wszystkie wartości, czyli realizować je równolegle w zgodzie ze sobą, aby żadna z nich nie doznawała uszczerbku kosztem innej. Tej zgodnej i równoległej realizacji wszystkich siedmiu wartości tworzących prawdziwe szczęście sprzyja naturalny rozwój i przebieg życia człowieka. Realizacja i osiąganie niektórych z nich odbywa się w różnym czasie. Na przykład posiadanie dziecka (dzieci), jego (ich) wychowanie oraz spełnienie w rodzinie można szczęśliwie realizować po pierwszej i drugiej fazie miłości (po miłości romantycznej i miłości małżeńskiej), a także po spełnieniu w małżeństwie. Podobnie do osiągnięcia samorealizacji można z powodzeniem dążyć po zrealizowaniu pięciu poprzednio wymienionych wartości, a nawet po osiągnięciu satysfakcji z pracy zawodowej. Teoretycznie i prawnie takie wartości, jak posiadanie dziecka, jego wychowanie i spełnienie w rodzinie powinny być realizowane i szczęśliwie osiągnięte w okresie osiemnastu lat. Tyle bowiem prawnie trwa władza rodzicielska nad dziećmi (od urodzenia do pełnoletności).

Najtrudniej, bo równocześnie, zgodnie i przez najdłuższy okres życia, jest realizować na drodze do szczęścia takie wartości, jak wzajemna miłość, spełnienie w związku małżeńskim (partnerskim, konkubinacie) oraz satysfakcja z pracy zawodowej.

Można powiedzieć i jak gdyby potwierdzić, że dużo racji mają ci ludzie, którzy twierdzą bądź narzekają, że nie można pogodzić tych wszystkich wartości. Takie stwierdzenia oznaczałyby jednak, że nie jest w ogóle możliwe osiągnięcie prawdziwego szczęścia, czyli pełni życia. A może niektóre z nich są mniej ważne i nic się nie stanie, kiedy człowiek ich nie osiągnie lub wręcz pominie?

Otóż nie! Przecież naszym najważniejszym celem i sensem życia jest osiągnięcie prawdziwego szczęścia, a nie tylko jednej lub kilku z ważnych wartości. W mojej definicji prawdziwe szczęście to pełnia życia składająca się z siedmiu najważniejszych wartości. Przypomnę, co pisałem w poprzednich rozdziałach o najważniejszych wartościach życiowych. Czy jest możliwe osiągnięcie prawdziwego szczęścia bez oddania we wzajemnej miłości? Czy jest możliwe spełnione małżeństwo bez miłości, bez posiadania dziecka, bez założenia rodziny? Czy jest możliwe utrzymanie szczęścia małżeńskiego, rodzinnego bez pracy dającej zabezpieczenie materialne i satysfakcję?

Zapewne jesteśmy zgodni, że do osiągnięcia prawdziwego szczęścia konieczne jest osiągnięcie wszystkich siedmiu wartości. Wszystkie są tak samo ważne. Pozostaje tylko ważny problem do rozwiązania, jak w rzeczywistości życiowej je wszystkie pogodzić. Spróbujmy zrobić to wspólnie: ja, wskazując praktyczne odpowiedzi, Ty, drogi Czytelniku, w realnym życiu. To jest możliwe!

Jak pogodzić pracę zawodową z miłością, szczególnie w czasie tworzenia trwałego związku miłosnego, w okresie miłości romantycznej i narzeczeństwa?

Niektórych może nawet dziwić, że ktoś może mieć problemy z pogodzeniem pracy zawodowej ze swoim życiem miłosnym. Wbrew pozorom pytanie takie jest w pełni uzasadnione, bo tego typu problemy nie są wyjątkowe. Odpowiedzi na to pytanie postaram się udzielić w odniesieniu do dwóch różnych sytuacji faktycznych. W pierwszej pracownik poświęca się pracy, którą kocha, i nie może znaleźć miłości swojego życia. W drugiej pracownik oddaje się pracy, która daje mu pełną satysfakcję, i jest zakochany, ale uważa, że jeszcze nie jest gotowy do małżeństwa lub myśli, że gdy poświęci się z oddaniem w miłości, utraci pracę, którą kocha, i odwrotnie. Człowiek pracuje zawodowo, kocha swoją pracę i zamierza się w niej realizować do końca życia. Jest na etapie poszukiwania miłości swojego życia. Co ma robić, aby praca, którą kocha, nie stanowiła przeszkody w znalezieniu prawdziwej miłości, lub już ma kłopoty z poszukiwaniem miłości ze względu na oddanie w pracy?

Po pierwsze, pracownik, który już uzyskuje satysfakcję z wykonywanej pracy, powinien utwierdzić się, czy jego zadowolenie z pracy znajduje potwierdzenie w ocenie pracodawcy, przełożonych jako należyte wykonywanie obowiązków wynikających z umowy o pracę i innych nałożonych w ramach rodzaju umowy. To faktyczne potwierdzenie pracodawcy powinno dać pracownikowi pewność stabilności pracy, a tym samym „wystudzenie” nadaktywności zawodowej w zakresie ponad należyte dotąd wykonywanie obowiązków, w mylnym przekonaniu, że pracodawca oczekuje więcej. Ponadto ta gwarancja pracodawcy, że nie ma żadnego zagrożenia lub obaw o pracę, którą pracownik kocha, powinna dać spokój psychiczny oraz wolność bez ograniczeń czasowych i innych do realizacji drugiego najważniejszego celu, jakim jest miłość. W następnej kolejności, po ograniczeniu swoich wysiłków psychicznych (emocjonalnych) i fizycznych oraz, co ważne, czasowych na rzecz pracy, pracownik powinien skierować swoje myślenie i działania na osiągnięcie tej drugiej najważniejszej wartości na drodze do prawdziwego szczęścia, czyli miłości.

To przekierowanie priorytetów nie oznacza, że człowiek przestaje pracować z pełną wydajnością i bez satysfakcji. Na tym ma polegać umiejętność pogodzenia obu tych wartości koniecznych do szczęścia: z jednej strony należy dobrze pracować i ciągle mieć zadowolenie, że kocha się pracę, bo taki wybrało się zawód i to chce się robić w życiu, a z drugiej szukać swojej miłości do stworzenia małżeństwa i rodziny, bo inaczej nigdy nie doświadczy się pełni życia, czyli nie osiągnie prawdziwego szczęścia. Przez takie przekierowanie wartości i celów dla pracownika stwarza się okazja innego spojrzenia na współpracowników, kontrahentów, klientów firmy, właśnie pod kątem ewentualnych „obiektów” poszukiwanej miłości swojego życia.

Inna sytuacja. Pracownik ma narzeczoną, kocha partnerkę, ale jednocześnie kocha pracę, z której ma satysfakcję i która odpowiada jego kwalifikacjom oraz wybranemu zawodowi. Nie wyobraża sobie, aby mógł stracić pracę, stąd poświęca się jej, jak może. Zdaje sobie sprawę, że być może odbywa się to kosztem miłości, a partnerka w dodatku już oczekuje decyzji co do małżeństwa lub stworzenia innego stałego związku. Jak pogodzić jedno i drugie?

Pierwsze działanie – pracownik powinien uzyskać od pracodawcy potwierdzenie w jakiejkolwiek wiarygodnej i autorytatywnej formie, że należycie wykonuje swoją pracę i nie grozi mu utrata pracy, zaufania czy niska ocena, jeżeli zwolni swoje tempo pracy i nadaktywne zaangażowanie.

Takie potwierdzenie dobrej pracy i pozytywnej oceny pracownika pracodawca może wyrazić w różnej formie, niekoniecznie prawem przewidzianej, jak okresowa ocena pracy, wszelkiego rodzaju nagrody materialne i pozamaterialne. Może to być każdy zewnętrzny wyraz okazany pracownikowi, jak na przykład żartem wyrażona zgoda pracodawcy czy przełożonego typu: „Czas, żebyś się ożenił (wyszła za mąż)” albo „Kiedy będę na twoim ślubie?” itp. Do takiej formy potwierdzenia dobrej pracy i braku zagrożeń ze strony pracodawcy z reguły dochodzi wtedy, kiedy pracodawca (przełożony) i pracownik pozostają w dobrych stosunkach międzyludzkich, właśnie na bazie dobrze wykonywanej pracy przez pracownika. To poczucie pewności i trwałości umowy o pracę (lub innej) powinno stanowić punkt wyjścia i zmiany sposobu myślenia pracownika w zakresie odpowiedzi na pytanie, co ma dalej robić na drodze do szczęścia w miłości na całe życie.

Kolejne działanie to takie samostwierdzenie: mam spokojne sumienie co do pracy, którą kocham, czas na decyzje w sprawie zwieńczenia miłości małżeństwem lub stałym związkiem albo czas na rozstanie. Tak, taką decyzję być może trzeba będzie podjąć, jeżeli się okaże, że nie spełniamy jako partnerzy koniecznych warunków do istnienia trwałego związku miłosnego. Przypominam, że chodzi o siedem kryteriów zawartych w mojej definicji wzorcowej miłości: bliskości, dopasowania, zaufania, seksualności, wierności, komunikatywności oraz optymizmu rozumianego jako pozytywne myślenie i nastawienie do życia. Właśnie nadszedł czas na dwie w pełni świadome i realistyczne czynności:

– każdy z partnerów sam, a następnie para wspólnie musi sprawdzić i odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytanie, czy rzeczywiście spełnia wszystkie siedem cech dobrego związku, dziś miłosnego, a jutro małżeńskiego i dalej rodzinnego,

– musi podjąć decyzję, co dalej: małżeństwo (teraz, później), a może pokojowe rozstanie w przyjaźni, bo partnerzy wspólnie doszli do wniosku, że nie spełniają któregoś kryterium szczęśliwego związku.

W tym miejscu zwracam uwagę na jeden z siedmiu warunków prawdziwej miłości, który wiąże się wprost z pracą partnera, czyli na dopasowanie się. Z mojego doświadczenia zawodowego jako prawnika wiem, że może się zdarzyć, iż praca wykonywana przez któregoś z partnerów nie jest akceptowana przez drugiego, a nawet jest nielubiana bądź nieznoszona przez partnera, na przykład ze względu na jej rodzaj, charakter, niskie wynagrodzenie bez przyszłości awansu płacowego itp. Jeżeli zatem taka sytuacja zaistniałaby na etapie przed decyzją o przyszłości związku, wymaga dogłębnego omówienia, łącznie z ewentualnością zmiany pracy, a nawet zmiany zawodu i kwalifikacji lub też rozstania się partnerów. Z doświadczenia w procesach rozwodowych stwierdzam, że źle wróży pozostawienie tej kwestii bez rozwiązania, bo grozi nawet rozpadem małżeństwa w późniejszym okresie. Jeszcze raz chcę mocno podkreślić, że kwestia pogodzenia pracy zawodowej z miłością, dwóch wartości koniecznych do prawdziwego szczęścia każdego człowieka, powinna być rozstrzygnięta już na etapie miłości w narzeczeństwie, przed wejściem w stały związek małżeński lub inny. Późniejsze godzenie pracy zawodowej z życiem małżeńskim, rodzinnym, w tym z wychowywaniem dzieci, jest już działaniem wtórnym, świadczącym o złym rozumieniu i podejściu do tej kwestii na etapie narzeczeństwa.

Jak można pogodzić pracę zawodową z życiem małżeńskim?

Na początek, zanim rozpocznę udzielanie odpowiedzi, należy uściślić, że pytanie dotyczy związku małżeńskiego i nieformalnego stałego związku partnerskiego, na przykład konkubinatu bez dzieci. A więc może to być związek małżeński (i inny) młodych partnerów, którzy planują posiadanie dziecka (dzieci) oraz związek małżeński (konkubinat) starszych partnerów, którzy nie mają dzieci z różnych powodów. Może to być również młody związek małżeński (partnerski), w którym partnerzy nie planują posiadania dzieci, a także związek małżeński (konkubinat) partnerów trzeciego wieku, po usamodzielnieniu się dzieci.

Aby w sposób praktyczny i konkretny odpowiedzieć na to pytanie, należy jeszcze rozróżnić dwie zasadnicze kwestie w zakresie tego, czym jest praca zawodowa. Inaczej będzie wyglądała odpowiedź w odniesieniu do pracy pracownika wykonującego pracę najemną, który jest podporządkowany pracodawcy, a inaczej przedstawiać się będzie sytuacja osoby prowadzącej własną działalność gospodarczą jako przedsiębiorca. W pierwszym przypadku pracę zawodową wykonuje pracownik, w drugim – pracuje zawodowo samodzielny, nikomu niepodporządkowany przedsiębiorca, niebędący pracownikiem, który sam może zatrudniać pracowników najemnych.

Jak może pogodzić pracę zawodową z życiem małżeńskim pracownik najemny?

Pracownik podporządkowany pracodawcy umową o pracę (lub inną) przez okres codziennej pracy jest prawie całkowicie wyłączony z życia małżeńskiego, rodzinnego, który potocznie nazywamy życiem prywatnym. Z tego faktu rozdzielenia życia zawodowego i życia prywatnego pracownika w zasadzie powinny wynikać korzyści dla pracownika, a nie dla pracodawcy, pozytywnie wpływające na szczęście małżeńskie, a nie odwrotnie.

Przypomnę w tym miejscu, co ma najważniejszy wpływ na szczęście małżeńskie według mojej definicji szczęścia w małżeństwie, o której pisałem w rozdziale „O małżeństwie”. Szczęśliwe małżeństwo to trwały związek dwojga partnerów oparty na wzajemnej miłości, wspólnym zamieszkaniu i wspólnym prowadzeniu gospodarstwa domowego, którego celem jest posiadanie dziecka i jego wychowanie. Przy czym wzajemna miłość małżonków winna polegać na bliskości, dopasowaniu, pełnym zaufaniu, satysfakcji ze współżycia seksualnego, wierności, umiejętności porozumiewania się oraz optymizmie, czyli pozytywnym myśleniu i nastawieniu do życia.

Natomiast wspólne zamieszkanie i prowadzenie gospodarstwa domowego to zabezpieczanie środków do życia, wspólne wyżywienie i utrzymanie oraz współdecydowanie o sprawach małżeństwa. Przez pojęcie „posiadanie dziecka” należy zaś rozumieć nie tylko spłodzenie, lecz także inne dopuszczalne prawnie metody i formy posiadania dziecka, jak in vitro lub adopcja.

W jakim zakresie praca może niekorzystnie wpływać na tak zdefiniowane szczęście małżeńskie? Z czym w małżeństwie pracownik może nie pogodzić pracy, jeżeli ją kocha i wykonuje należycie w ramach obowiązującego go czasu pracy i podporządkowania mieszczącego się w granicach umowy o pracę? Badania naukowe i doświadczenie życiowe wskazują, że główną przyczyną konfliktów małżeńskich na styku z pracą zawodową jest zbyt małe wynagrodzenie, niewystarczające na zabezpieczenie podstawowych potrzeb życiowych małżeństwa i rodziny. Brak dostatecznych dochodów z pracy zawodowej jednego lub obojga pracujących małżonków siłą rzeczy negatywnie wpływa przede wszystkim na takie kryterium szczęścia małżeńskiego jak wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego. W świetle powyższej definicji szczęśliwego małżeństwa mało dochodów z pracy może powodować wymuszone oszczędzanie na wyżywieniu, ubieraniu i zamieszkaniu. Aby temu zapobiec, małżonkowie powinni najpierw przystąpić do poważnej rozmowy, z inicjatywy obojętnie której strony, najlepiej stosownie do tradycyjnego, najlepszego sposobu komunikowania się w małżeństwie. W wyniku takiej narady powinna zapaść najlepsza, optymalna dla obojga małżonków decyzja, co i kto ma zrobić, aby praca zawodowa małżonka lub obojga z nich dawała wynagrodzenie zabezpieczające co najmniej niezbędne potrzeby do dobrego życia, stanowiącego podstawę na dalszej drodze do prawdziwego szczęścia.

No tak, ale taka odpowiedź jest zbyt ogólna, a przecież celem moim i tej książki jest udzielanie konkretnych rad. Może ich być wiele i zależą one od sytuacji danego małżeństwa. Przede wszystkim od tego, czy małżonek jako pracownik wykonuje swoją pracę zgodnie z kwalifikacjami zawodowymi, wybranym zawodem spełniającym jego marzenia i oczekiwania oraz czy kocha swoją pracę, bo ma z niej satysfakcję. Ja wskażę kilka rozwiązań najbardziej odpowiadających sytuacji.

1. Jeżeli małżonek-pracownik otrzymuje niskie wynagrodzenie z pracy, perspektywy zarobkowe są niewielkie, a w dodatku nie czerpie satysfakcji z rodzaju wykonywanej pracy, to bez względu na to, czy praca odpowiada jego kwalifikacjom zawodowym, małżonkowie powinni wspólnie podjąć decyzję o zmianie pracy i pracodawcy. Takie rozwiązanie dotyczyć może tylko takich osób, które w ogóle mają kwalifikacje zawodowe lub wyższe niż potrzebne do pracy, którą wykonują. Oczywiście zmiana pracy i pracodawcy to ważna życiowa decyzja i nie może być podjęta od razu, lecz po spełnieniu uprzednich warunków, również wspólnie ustalonych. Należy także uwzględnić konieczność ewentualnego przekwalifikowania się, włącznie ze zmianą docelowego zawodu.

2. Pracownik-małżonek pracuje na stanowisku lub rodzaju pracy odpowiadającym kwalifikacjom zawodowym w zawodzie, który wybrał i kocha, jednak mimo należytej pracy nie otrzymuje wynagrodzenia, które by go satysfakcjonowało oraz wystarczało co najmniej na przeciętne lub średnie potrzeby małżeństwa, aby żyło dobrze na początku drogi do prawdziwego szczęścia. Pracownik widzi i wie, że w tym zakładzie pracy istnieją inne stanowiska lub rodzaje pracy, na których mógłby więcej zarabiać, bo ma odpowiednie kwalifikacje i byłby zadowolony. Pracodawca nie stwarza mu jednak szansy na żaden awans płacowy (ani stanowiskowy) bądź nie w pełni go docenia. Tymczasem małżonek wyrzuca pracownikowi, że mało zarabia, nie starcza na życie i stawia warunek, że tak dalej być nie może. Rozwiązania są dwa:

– pracownik w odpowiednim momencie doprowadza do rozmowy z pracodawcą lub właściwym przełożonym, szczerze naświetlając swój problem, z wyjaśnieniem, jaki ma to wpływ na sytuację w życiu małżeńskim;

– pracownik wspólnie z małżonkiem decyduje się na zmianę pracodawcy, nawet mimo że pracuje w swoim zawodzie, zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami. Decyzja o zmianie pracodawcy, a nie tylko rodzaju pracy lub stanowiska, może być trudniejsza, a tym samym musi być mądra i wspólnie przemyślana. Trzeba pamiętać, że mogłoby to wiązać się z pracą poza miejscem zamieszkania lub zmianą miejsca zamieszkania, jeżeli w dotychczasowym nie ma odpowiedniego zakładu pracy.

3. Pracownikowi brak kwalifikacji zawodowych do konkretnej pracy zawodowej. To jest sytuacja najgorsza i najtrudniejsza do rozwiązania w związku małżeńskim, gdy chodzi o zabezpieczenie środków do życia, co nie oznacza, że jest nie do rozwiązania. Wyznaję i przez lata realizuję zasadę życiową, że nie ma rzeczy niemożliwych do rozwiązania, trzeba tylko wiedzieć, gdzie szukać wyjścia z sytuacji.

Brak jakichkolwiek kwalifikacji zawodowych w formalnym dokumencie i w rzeczywistości to najtrudniejszy problem dla małżeństwa, dla rodziny, dla tego człowieka, nie wspominając o drodze do szczęśliwego życia. Mam na uwadze osoby po szkołach podstawowych bądź gimnazjach i liceach ogólnokształcących, bez przygotowania zawodowego w jakiejkolwiek innej formie, takiej jak kursy zawodowe. Co prawda, mimo ogromnego postępu cywilizacyjnego i technologicznego we wszystkich dziedzinach życia nadal istnieją rodzaje pracy i stanowiska, na których jeszcze mogą być zatrudniani pracownicy bez żadnych kwalifikacji zawodowych. Niestety, są to prace proste i najniżej płatne. Jeżeli zatem partnerzy, już na etapie narzeczeństwa, wiedzieli, że któreś z nich lub oboje nie mają żadnych kwalifikacji zawodowych, to tym samym, zawierając związek małżeński, godzili się na trudne wspólne życie bez zabezpieczenia minimalnych, niezbędnych środków do życia. Jednak gdy są już małżeństwem, nie czas na wytykanie sobie błędów w doborze partnera. Trzeba szukać rozwiązania na dziś i na przyszłe lepsze życie.

Jak powinni postąpić małżonkowie, kiedy praca wykonywana przez jednego (lub oboje) z nich nie zapewnia wynagrodzenia nawet na normalne życie, a pracujący nie mają żadnych kwalifikacji zawodowych?

Najpierw trzeba z pokorą uznać tę prawdę życiową: „Nie chciało się nosić teczki, dziś trzeba kopać dołeczki”. Fakt, że dopiero w związku małżeńskim (partnerskim) oboje małżonkowie odkryli smutną prawdę, jak wielkie znaczenie ma odpowiednie wykształcenie zawodowe i jakie negatywne skutki rodzi brak wykształcenia i kwalifikacji zawodowych, nie powinien być przyczyną konfliktów i kryzysów małżeńskich. Taka jest dzisiejsza prawda w związku małżeńskim. Każdy z partnerów musi ją uznać, bo „widziały gały, co brały” przed ślubem i w momencie zawierania związku (wchodzenia w konkubinat). Dzisiaj małżonkowie muszą podjąć spóźnioną decyzję, jaką każdy z nich powinien podjąć jako dziecko przy współdecydującym udziale rodziców w procesie wychowania i nauczania. Trzeba zdobyć kwalifikacje zawodowe, bez których nie było dotąd i nigdy nie będzie środków na normalne życie, przy zabezpieczeniu podstawowych potrzeb. W takim małżeństwie decyzja jest o wiele trudniejsza, bo partnerzy są dorosłymi ludźmi, muszą zarabiać na wspólne życie, a być może wygospodarować dodatkowe środki na naukę. Niestety, innego legalnego wyjścia z tej sytuacji nie ma. Jako prawnik mogę tylko kryminalnym żartem skonstatować: „Drugie wyjście, to tylko kraść”. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że parze powinni pomóc rodzice, jeżeli są w stanie. Tym bardziej że, jak wyżej stwierdziłem, ponoszą oni (niestety) winę za złe wychowanie, gdy chodzi o brak wykształcenia zawodowego dziecka. To może być jakieś rozwiązanie, ale przecież wiadomo, że będzie to tylko doraźna pomoc. Lepiej ją wykorzystać na spóźnione zdobycie kwalifikacji przez małżonka lub małżonków. Jeżeli zatem w małżeństwie któryś z małżonków (lub oboje) pracuje i zarabia za mało na życie, to zamiast narzekać, jacy są nieszczęśliwi i z tego powodu kłócić się, małżonkowie muszą siąść do rozmowy i podjąć niezwykle ważne decyzje życiowe. Jako doświadczony prawnik widzę następujące rozwiązania:

– trzeba dalej pracować w dotychczasowym układzie, gdy jest to możliwe, najlepiej we dwoje, po to, aby zdobyć niezbędne środki finansowe na opłacenie najdogodniejszej formy uzyskania odpowiednich kwalifikacji zawodowych, które pozwolą na znalezienie pracy lepiej płatnej,

– trzeba wykonać wspólnie podjętą decyzję małżonków w zakresie zdobycia odpowiednich kwalifikacji przez tego małżonka, któremu zostało powierzone to zadanie, bo ma ku temu najlepsze możliwości i warunki, a nie tylko dlatego, że jest mężczyzną odpowiedzialnym za zabezpieczenie warunków do życia,

– jeżeli zadanie zdobycia niezbędnych kwalifikacji zawodowych przypadło tylko jednemu z małżonków, ten fakt nie zwalnia drugiego z odpowiedzialności za zabezpieczenie środków na lepsze życie; odwrotnie – już w momencie podejmowania decyzji na drugiego musi przypaść równolegle obowiązek współdziałania i wszechstronnej pomocy w zdobywaniu kwalifikacji przez partnera, równoważny do obowiązku kształcenia, i to w całym okresie zdobywania kwalifikacji,

– od chwili podjęcia tej decyzji na obojgu małżonkach (partnerach) spoczywać będzie niezwykle ważne i ciężkie zadanie do wykonania, i to w dość długim okresie ich małżeńskiego życia.

Niestety, taki jest skutek pierwotnego błędu niezdobycia odpowiedniego wykształcenia zawodowego we właściwym na to czasie. Proszę jednak pamiętać o prawdzie życiowej, która głosi, że to, co jest zdobyte z wielkim trudem, lepiej się docenia. Tak samo w związku małżeńskim wspólne działanie rodzi wspólny sukces małżonków, a współdziałanie w trudzie wzmacnia więzi małżeńskie.

Jak pogodzić pracę zawodową poza miejscem zamieszkania lub z częstymi delegacjami służbowymi, związaną z dłuższym pobytem poza domem, z życiem małżeńskim i rodzinnym?

Ten problem dotyczy głównie takich pracowników, jak marynarze, rybacy dalekomorscy, przedstawiciele handlowi w kraju i za granicą, żołnierze zawodowi, w tym na misjach wojskowych, pracownicy przedsiębiorstw poszukiwawczych i wydobywczych złóż i kopalin, serwisanci delegowani na dłuższe okresy, kierowcy tirów i niektórych pracowników innych zawodów. Z doświadczenia zawodowego wiem, że w takich przypadkach zatrudnienia częstą, pierwotną przyczyną rozwodów jest długotrwała rozłąka z powodu wyjazdu do pracy, w tym za granicę. W życiu jest niestety tak, że prawie każde dłuższe rozstanie spowodowane wyjazdem za pracą lub do pracy wywołuje mniejszy lub większy kryzys małżeński. O tego rodzaju kryzysach małżeńskich pisałem w rozdziale „O małżeństwie”. Oznacza to, że w takich związkach znacznie częściej może zaistnieć najpierw problem, a w dłuższym czasie już kryzys, który trzeba będzie rozwiązać. Jak rozwiązywać kryzys rozłąkowy spowodowany pracą zawodową poza miejscem zamieszkania, pisałem także w rozdziale „O małżeństwie”. W tym miejscu zwrócę szczególną uwagę na stwierdzony przeze mnie efekt końcowy występujący w prowadzonych przeze mnie sprawach, w tym w procesach rozwodowych. W szczególności tam, gdzie małżonkowie godzą się na przedłużanie rozłąki spowodowanej pracą poza miejscem zamieszkania, szczególnie gdy nie mają możliwości częstszych kontaktów bezpośrednich, w większości wypadków kończy się to głębokim kryzysem małżeńskim, rozkładem związku i rozwodem. Jednak moim celem jest praktyczna pomoc przez podpowiedź, jak należy postępować w związku małżeńskim i w rodzinie, aby zapobiec negatywnym skutkom pracy małżonka (partnera) poza miejscem zamieszkania. Pierwszy praktyczny wniosek jest raczej oczywisty. Partnerzy nie powinni tego zakładać, planować ani godzić się na życie w długotrwałej rozłące spowodowanej pracą poza miejscem zamieszkania. W prawie każdym znanym mi przypadku miłość małżeńska najpierw traciła podstawową dla związku więź bliskości, a w dłuższym czasie kończyła się rozpadem związku i rozwodem. Aby nie podejmować jednostronnych, gwałtownych i radykalnych decyzji w związku, proponuję drugie praktyczne rozwiązanie mające na celu pogodzenie takiej pracy z życiem małżeńskim. Jeżeli choćby jeden z małżonków, partnerów stałego związku odczuje sam lub dostrzeże z zewnątrz pierwsze negatywne skutki rozłąki spowodowanej pracą poza miejscem zamieszkania, powinien umiejętnie doprowadzić do konstruktywnej partnerskiej rozmowy. Jej celem powinno być poinformowanie o swoich odczuciach i grożących ewentualnie skutkach z tego powodu, a następnie podjęcie odpowiedniej próby pogodzenia pracy poza domem oraz trwałego i zgodnego życia małżeńskiego.

Trzeci praktyczny wniosek dotyczy już bardziej zaawansowanej sytuacji, po stwierdzeniu kolejnych złych oznak lub skutków długotrwałej rozłąki. Jestem doświadczonym praktykiem i w takiej sytuacji radzę partnerom podjęcie wspólnej decyzji o zmianie warunków pracy wykonywanej poza miejscem zamieszkania, nawet kosztem mniejszych zarobków w miejscu zamieszkania.

Proszę nie dowierzać wszystkim tym osobom, szczególnie pracującym poza granicami kraju, miejsca stałego zamieszkania małżeństwa czy rodziny, że dla znacznie wyższych zarobków warto godzić się na dłuższą rozłąkę z małżonkiem (partnerem stałego związku). W swojej długoletniej praktyce zawodowego prawnika niezwykle rzadko miałem do czynienia z sytuacją, w której długotrwała rozłąka spowodowana pracą poza domem rodzinnym przyniosła dodatkowe szczęście w związku małżeńskim czy rodzinnym. Prawie zawsze w wypowiedziach tych osób kryła się niechęć do ujawnienia własnych, wielokrotnie trudnych przeżyć oraz przyznania się do popełnionych błędów.

Jak przedsiębiorca może pogodzić pracę zawodową z życiem małżeńskim i rodzinnym?

Na ogół ludzie, w tym przedsiębiorcy, zadają to pytanie bardziej ogólnie: jak pogodzić pracę zawodową z życiem prywatnym. Mają wówczas na uwadze pracę zawodową wszystkich pracujących, obojętnie w jakiej formie prawnej, oraz wszystkie najważniejsze wartości składające się na sferę życia prywatnego. Przy czym praca zawodowa jest wówczas pojmowana jako życie lub czynności służbowe, czyli służba komuś lub czemuś. Tymczasem istnieje zasadnicza różnica, gdy takie pytanie zadaje pracownik najemny, a gdy zadaje je przedsiębiorca prowadzący działalność gospodarcza na własny rachunek. Również inaczej będzie kształtować się sytuacja pracownika czy przedsiębiorcy, gdy będzie dotyczyła możliwości pogodzenia pracy nie z całością jego życia prywatnego, lecz z poszczególnymi, najważniejszymi wartościami ze sfery życia prywatnego, składającymi się na jego prawdziwe szczęście. A więc dotyczyć tego, jak ma pogodzić pracę z miłością, z życiem małżeńskim, z posiadaniem i wychowaniem dziecka (dzieci), z życiem rodzinnym oraz z samorealizacją swoich najwyższych potrzeb. Już na początku tego rozdziału zasygnalizowałem dość wyraźną, podstawową różnicę, gdy chodzi o pojęcie pracy i pracownika do naszych rozważań o tym, jak żyć najlepiej, aby osiągnąć prawdziwe szczęście. Pracą jest wykonywanie zadań, obowiązków lub czynności na rzecz pracodawcy jako przedsiębiorcy, którym oprócz osoby fizycznej może być także firma (przedsiębiorstwo, spółdzielnia, spółka i inne). Ale pracą jest też prowadzenie działalności gospodarczej przez osobę fizyczną jako przedsiębiorcę, a także wszelkiego rodzaju praca wykonywana na podstawie innych umów niż umowa o pracę (umowa-zlecenie, umowa o dzieło, umowa o świadczenie usług, praca nakładcza). Pracownikiem najemnym nazywamy tego, który jest podporządkowany pracodawcy będącym przedsiębiorcą. Osoba fizyczna jako przedsiębiorca żyjący w związku małżeńskim i rodzinnym, podobnie jak pracownik najemny, musi umieć pogodzić swoją pracę zawodową przedsiębiorcy z prywatnym życiem małżeńskim i rodzinnym.

Między przedsiębiorcą-osobą fizyczną a pracownikiem najemnym są jeszcze inne istotne różnice, które inaczej mogą wpływać na małżeństwo i rodzinę. Pracownik pracuje nie na swoim majątku, lecz na majątku pracodawcy, którym jest przedsiębiorca będący osobą fizyczną. Kolejną istotną różnicą jest czas pracy. Pracownik najemny ma czas ściśle określony umową o pracę, natomiast przedsiębiorca będący osobą fizyczną sam zarządza swoim czasem, co w praktyce oznacza, że musi pracować, kiedy tylko zachodzi potrzeba, czyli jest to czas nieokreślony, czasem nawet noc. Już tylko te wymienione różnice między pracownikiem najemnym a przedsiębiorcą pokazują, że zupełnie inaczej kształtuje się sposób godzenia pracy zawodowej z życiem małżeńskim i rodzinnym. Z tego też powodu przedsiębiorcy jest znacznie trudniej godzić swoje obowiązki zawodowe z życiem prywatnym. Przede wszystkim dlatego, że:

– pracownik wykonuje tylko to, co wynika z konkretnej umowy o pracę i z poleceń pracodawcy w zakresie określonym umową i rodzajem pracy, a przedsiębiorca musi przez cały czas dbać o wszystko, co wchodzi do majątku jego przedsiębiorstwa i co się z nim dzieje, oraz dbać o prawa i obowiązki pracowników,

– pracownikowi nie musi zależeć na majątku pracodawcy ponad to, co wynika z rodzaju wykonywanej pracy, co produkuje lub wytworzy, ale przedsiębiorca musi dbać o swój majątek, bo od niego zależy życie jego i rodziny, a także zatrudnienie pracowników,

– pracownik pracuje tylko przez czas określony w umowie, a przedsiębiorca musi dbać o swój majątek bez przerwy, dzień i noc.

W związku z tym jak ma postępować przedsiębiorca, aby pogodzić pracę zawodową ze swoim życiem małżeńskim i rodzinnym? Spróbuję jak najprościej odpowiedzieć, na czym praktycznie może to polegać.

Problem w istocie polega na umiejętności każdego z małżonków (partnerów), a nie tylko pracującego, do bezkolizyjnego, transparentnego dążenia przez każdego z nich do osiągnięcia dwóch swoich celów na drodze do szczęścia:

– spełnienia w małżeństwie,

– satysfakcji z pracy zawodowej.

Oznacza to, że „interes” w takim pogodzeniu pracy z życiem małżeńskim mają oboje małżonkowie, a nie tylko ten, który pracuje (jest przedsiębiorcą). Każdy z nich ma bowiem swoje cele na drodze do prawdziwego szczęścia, które mogą być takie same, szczególnie gdy przyjmą takie, jakie wynikają z mojej definicji prawdziwego szczęścia.

Może być i tak, że oboje małżonkowie są jednocześnie przedsiębiorcami prowadzącymi własne działalności gospodarcze. Wówczas ich możliwości pogodzenia pracy zawodowej z życiem małżeńskim będą podobne. Inaczej kształtować się będą możliwości pogodzenia w sytuacji, kiedy tylko jeden z małżonków prowadzi działalność jako przedsiębiorca. Jednak z mojego doświadczenia zawodowego, szczególnie w sprawach dotyczących podziału majątku małżeńskiego po ustaniu wspólności majątkowej, wniosek praktyczny dla szczęścia małżeńskiego w zakresie pogodzenia pracy zawodowej z życiem małżeńskim jest taki: umiejętne godzenie pracy zawodowej przedsiębiorcy z życiem małżeńskim powinno przebiegać na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to sfera emocjonalno-uczuciowa, a druga to sfera materialna, w tym majątkowa, finansowa i organizacyjna.

Na czym konkretnie może polegać umiejętne pogodzenie pracy zawodowej przedsiębiorcy z życiem małżeńskim i rodzinnym na płaszczyźnie emocjonalno-uczuciowej?

Odpowiedzieć w praktyczny sposób jest o tyle łatwiej, że przecież jedną z ważnych cech łączących związek małżeński czy stały partnerski jest miłość. Z kolei pełną satysfakcję z pracy zawodowej osiągnąć może ten pracownik, w tym przedsiębiorca, który kocha wykonywaną pracę. Teoretycznie jest to sytuacja pozytywna, bo w obu wartościach do pogodzenia występuje taka sama nić łącząca, czyli miłość. To tylko teoretyczne założenie, bo w życiu realnym może to być sytuacja patowa, trudna do rozwiązania. Przedsiębiorca-partner związku małżeńskiego kocha pracę, z której ma satysfakcję, ale równocześnie kocha współmałżonka, musi zatem umieć pogodzić te dwie miłości. Czy jest praktycznie możliwe takie zespolenie dwóch miłości, aby stanowiły jedną zgodną i trwałą więź małżeńsko-zawodową? Jak to robić? To takie proste, wystarczy cofnąć się do rozdziału „O miłości” i przypomnieć sobie, jakie cechy są konieczne do istnienia prawdziwej miłości między dwojgiem ludzi. Chodzi o bliskość, dopasowanie, zaufanie, seks, wierność, komunikatywność, oraz optymizm rozumiany jako pozytywne myślenie i nastawienie do życia. Do pogodzenia pracy z życiem małżeńskim i rodzinnym w pierwszej kolejności trzeba wykorzystać te cechy miłości, które już dobrze funkcjonują w związku miłosnym (małżeńskim i rodzinnym). Skoro dobrze funkcjonuje związek małżeński, to powinno oznaczać, że już przed jego zawarciem musiało być sprawdzone dopasowanie partnerów, także pod względem wykształcenia, kwalifikacji zawodowych i rodzaju wykonywanej pracy. Nie powinno być problemu z pogodzeniem pracy zawodowej z życiem małżeńskim i rodzinnym.

Trzeba ponadto maksymalnie wykorzystywać komunikatywność, czyli umiejętność porozumiewania się partnerów. Ogromną rolę w godzeniu pracy z życiem prywatnym będzie odgrywać wzajemne zaufanie małżonków do siebie, a co za tym idzie – do wszystkich aspektów pracy wykonywanej przez jednego lub oboje z nich. Małżonkowie mogą przyjąć w drodze wzajemnego porozumienia i zaufania jako zasadę postępowania, że nadmierna miłość do pracy i negatywne emocje (na przykład wyładowanie się) związane z pracą nie będą przenoszone na grunt życia małżeńskiego i rodzinnego. Ustalą jakieś uroczyste i wychowawcze (dla dzieci) zasady wspólnego przeżywania pozytywnych emocji wynikających z pracy zawodowej. Zaufają sobie wzajemnie, że wszystkie działania partnera w jego pracy zawodowej nie będą burzyć więzi emocjonalnych i materialnych związku małżeńskiego i rodzinnego. To ostatnie nie może oznaczać, że partnerzy nie przeżywają wspólnie problemów związanych z pracą zawodową i nie dzielą się nimi. Wprost przeciwnie – satysfakcja z pracy zawodowej każdego z nich jest przecież koniecznym elementem składowym prawdziwego szczęścia. To tyle i aż tyle, gdy chodzi o sferę emocjonalną łączącą i godzącą pracę zawodową i życie prywatne.

Jak przedsiębiorca może pogodzić pracę zawodową z życiem małżeńskim i rodzinnym na płaszczyźnie materialnej, czyli w sprawach majątkowych, finansowych i organizacyjnych?

Jako doświadczony profesjonalny prawnik celowo płaszczyznę materialną, na styku pracy zawodowej z życiem w związku małżeńskim, podzieliłem na trzy sfery: majątkową, finansową i organizacyjną. W szczególności dlatego, że każda z tych sfer może mieć istotny wpływ na dobre lub złe stosunki w samym małżeństwie jak i w rodzinie.

W sferze majątkowej powinna być transparentnie uregulowana i znana małżonkom sprawa własności mienia stanowiącego majątek przedsiębiorstwa (firmy) prowadzonej przez jednego lub oboje małżonków. Ma to szczególne znaczenie, gdy małżonków łączy ustawowa wspólność majątkowa. Jest to jeszcze ważniejsze, gdy partnerzy żyją w związku nieformalnym, jak konkubinat, i nie łączy ich ani wspólność małżeńska, ani żadna umowa cywilnoprawna. W następstwie takiej wiedzy ważniejsze decyzje, przekraczające zakres zwykłego zarządu, a dotyczące majątku przedsiębiorstwa wchodzącego w skład wspólnego majątku małżeńskiego, powinny być podejmowane z mocy prawa wspólnie przez oboje partnerów związku. Natomiast w związku partnerskim nieformalnym partner-przedsiębiorca prowadzący firmę z majątkiem własnym bądź z udziałem innych osób nie ma prawnego obowiązku podejmowania decyzji majątkowych wspólnie z drugim partnerem.

W sferze finansowej gospodarka przedsiębiorstwa, którego mienie (majątek) jest majątkiem wspólnym dorobkowym małżonków, powinna być znana obojgu małżonkom. Ponadto w podstawowym zakresie zarządzania finansami przedsiębiorstwa decyzje powinny być podejmowane wspólnie. Z formalnoprawnego punktu widzenia sprawa zarządzania przedsiębiorstwem, w tym w kwestiach finansowych, którego mienie jest wspólnym małżeńskim majątkiem dorobkowym, powinna być uregulowana od początku powstania wspólności majątkowej. W praktyce życia małżeńskiego i rodzinnego najważniejsze znaczenie mają dochody uzyskiwane z działalności przedsiębiorstwa opartego na wspólnym majątku, prowadzonego przez jednego lub oboje małżonków. Stąd aby pogodzić sferę finansową na gruncie życia małżeńskiego i zawodowego, małżonkowie powinni ustalić czytelne zasady rozdysponowania dochodów, a ściślej podziału zysków na działalność zawodową – gospodarczą przedsiębiorstwa oraz oddzielnie na utrzymanie małżeństwa i rodziny. Gdy majątek firmy jest wspólny, małżonek nieprowadzący firmy powinien wiedzieć, że ma prawo kontroli sposobu gospodarowania środkami finansowymi, a małżonek-przedsiębiorca ma prawny obowiązek informować o tym drugiego małżonka i z nim się rozliczać.

Inaczej przedstawia się sprawa dysponowania środkami finansowymi w związku nieformalnym, w którym partner prowadzący firmę ma w niej własny majątek. Po pierwsze, nie ma on żadnego prawnego obowiązku rozliczania się z drugim partnerem. Po drugie, to od niego w pełni zależy, czy będzie informował drugiego partnera o uzyskiwanych dochodach.

W sferze organizacyjnej jest najwięcej do zrobienia przez małżonków (partnerów związku nieformalnego) w zakresie godzenia życia zawodowego przedsiębiorcy z życiem prywatnym małżeńskim i rodzinnym. W szczególności dlatego, że od uporządkowanego trybu życia codziennego (i dłuższego) obojga małżonków (partnerów), od dobrej organizacji dnia pracy zawodowej przedsiębiorcy-małżonka oraz harmonijnego połączenia obu tych części życia i pracy zależy w dużej mierze radość i szczęście małżeńskie i rodzinne. Jak zatem powinna wyglądać ta wzorowa organizacja trzech, podkreślonych wyżej części życia i pracy małżeństwa? Uporządkowany tryb życia codziennego małżeństwa (związku nieformalnego) pod kątem pracy zawodowej to takie jego zorganizowanie, które nie powoduje przenoszenia spraw domowych na grunt pracy zawodowej w danym lub kolejnym dniu i odwrotnie, nie dezorganizuje życia domowego przez załatwianie spraw zawodowych w czasie poświęconym dla małżeństwa, rodziny. Będzie to między innymi niedopuszczanie, aby pracujący małżonek podejmował się w czasie pracy czynności domowych. To także unikanie sytuacji, w których pracujący małżonek wykonuje obowiązki zawodowe obciążony psychicznymi problemami, które powinny być załatwiane i rozstrzygane w domu. I odwrotnie – małżonek przedsiębiorca powinien unikać tego, aby trudne i stresowe sytuacje zawodowe obciążały współmałżonka w sposób niszczący harmonię życia małżeńskiego i rodzinnego. Dobra organizacja każdego dnia pracy zawodowej to między innymi dotarcie do pracy na czas, spokojny przebieg dnia pracy, poświęcony wyłącznie należytemu wykonywaniu obowiązków związanych z pracą zawodową, bez obciążenia problemami domowymi oraz powrót do domu.

Harmonijne połączenie każdego dnia pracy z życiem małżeńskim, prywatnym to między innymi od początku dnia spokojne, bez pośpiechu, przygotowanie się do wyjścia do pracy. Jeżeli sytuacja drugiego małżonka na to pozwala, przydaje się pomoc z jego strony w porannym przygotowaniu małżonka pracującego do wyjścia do pracy, być może włącznie z przygotowaniem drugiego śniadania. Ważne jest przede wszystkim wspólne z małżonkiem spożycie obiadu jak co dzień, po powrocie z pracy. I wcale nie musi to być wyłącznie obiad w domu. Po każdym dniu pracy wskazany jest odpoczynek lub relaks, niezależnie od rodzaju wykonywanej pracy. Odpoczynek, a raczej przerwa rozdzielająca dzień pracy od tak zwanego życia prywatnego, szczególnie wskazany jest osobom pracującym umysłowo bądź obciążonym dużą odpowiedzialnością za wykonywaną pracę, jak na przykład sędziowie wydający wyroki skazujące ludzi, lekarze, w tym chirurdzy, strażacy, policjanci, ratownicy, nauczyciele, menedżerowie zarządzający przedsiębiorstwami, a także pracujący przedsiębiorcy, o których mowa właśnie w tym pytaniu.

Jak pogodzić pracę zawodową z wychowywaniem dzieci?

W dużej części odpowiedzi na to pytanie już udzieliłem w trakcie wskazywania, jak pogodzić pracę z życiem małżeńskim i rodzinnym. To, co dotyczy pogodzenia pracy w małżeństwie jeszcze bez dzieci, w całości odnosi się do małżonków z dziećmi, stanowiących rodzinę. Tak więc wszystko, co zaproponowałem wyżej, jak można godzić pracę zawodową w małżeństwie, znajdzie pełne zastosowanie w rodzinie, z dodatkowymi uwagami, o których piszę dalej. Wraz z pojawieniem się dziecka sytuacja na linii praca zawodowa – życie rodzinne jest znacznie trudniejsza do pogodzenia, ale nie niemożliwa. Choćby małżonkowie idealnie zaplanowali przyjście dziecka na świat, i tak nie będą w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji, a szczególnie w odniesieniu do ich pracy zawodowej. Żadnych większych problemów nie powinno być wówczas, gdy oboje małżonkowie lub jeden, główny dostarczyciel środków na życie, pracują w swoim zawodzie, mają satysfakcję z wykonywanej pracy i optymalne wynagrodzenie. W przeciwnym wypadku w związku małżeńskim w chwili urodzenia się dziecka, czyli powstania rodziny, pozostanie nadal nierozwiązany problem pierwotny w postaci poszukiwania docelowej pracy w swoim zawodzie, z której będzie można czerpać pełną satysfakcją i uzyskiwać należyte wynagrodzenie. Przypominam, że problem znalezienia stabilnej pracy we wzorowym związku powinien być rozwiązany przed decyzją o założeniu rodziny, czyli o spłodzeniu dziecka bądź posiadaniu go w inny legalny sposób (na przykład przez adopcję).

W hierarchii wartości i ich kolejności wynikającej z mojej definicji prawdziwego szczęścia proces wychowywania dziecka przez osiemnaście lat jego niepełnoletności jest znacznie ważniejszy od pełni zadowolenia z pracy zawodowej. Wychowanie dziecka powinno być celem życia dwojga małżonków na drodze do szczęścia, rodzica i dziecka, natomiast praca zawodowa w tym przypadku będzie środkiem do tego celu.

Cała trudność pogodzenia pracy zawodowej małżonków-rodziców z wychowaniem dziecka w zasadzie polega na tym, że to pogodzenie musi trwać osiemnaście lat! Tyle czasu rodzice muszą godzić swoją pracę zawodową z wychowaniem dziecka, mając na uwadze konieczność podporządkowania swojej pracy, jako środka do celu, nadrzędnemu celowi, jakim jest wychowanie dziecka. Praktycznie oznacza to, że to pracę zawodową należy bardziej dostosowywać do potrzeb wychowania, a nie odwrotnie – wychowanie do swojej pracy. W tym miejscu muszę z przykrością stwierdzić, że to jest najczęstszy podstawowy błąd popełniany przez rodziców, którzy stawiają pracę zawodową nad dobrym wychowaniem dziecka.

Mamy zatem pierwszy najważniejszy wniosek: przez osiemnaście lat trzeba najpierw dbać o dobre wychowanie dziecka, a dopiero potem o satysfakcję z pracy zawodowej. Idealnym rozwiązaniem będzie równorzędne, harmonijne rozwijanie obu wartości, a dopiero w sytuacji krytycznej dokonywanie wyboru: najpierw wychowanie, potem praca. Kolejną radą jest wzajemne zrozumienie znaczenia pracy zawodowej każdego małżonka w życiu rodziny i jego możliwości do proporcjonalnego udziału w codziennym wychowaniu dziecka. To zrozumienie należy przyjąć jako wspólną umowę, porozumienie rodziców w zakresie wychowania dziecka.

Ta rada na pierwszy rzut oka jest niesprawiedliwa w świetle powszechnie uznawanej zasady, że każdy rodzic winien równo uczestniczyć w procesie wychowywania dziecka. Zakładam bowiem, że może być tak, iż jeden z pracujących rodziców będzie brał mniejszy lub większy udział w codziennym wychowywaniu dziecka. Może to być wręcz niesprawiedliwe dla drugiego rodzica (małżonka). Aby uniknąć jakiejkolwiek niesprawiedliwości w równym udziale rodziców w wychowaniu dziecka, porozumienie małżonków-rodziców powinno zakładać jakiś dodatkowy, kompensujący udział tego rodzica w wychowaniu, w inny sposób lub w innym czasie niż codziennie. Ta praktyczna rada, oparta na moim wieloletnim doświadczeniu zawodowym w sprawach rodzinnych, zakłada uprzednie wzajemne zrozumienie, a następnie uzgodnione porozumienie małżonków-rodziców co do obiektywnych, codziennych i okresowych możliwości wychowywania, wynikających z rodzaju pracy małżonków. Oczywiście porozumienie małżonków-rodziców, kto w jakim stopniu może partycypować w wychowywaniu dziecka ze względu na rodzaj i znaczenie jego pracy zawodowej dla rodziny, nie może być przyjęte na stałe. Rodzaj pracy może bowiem ulec zmianie, a w związku z tym powinien ulec zmianie udział tego rodzica w wychowaniu dziecka. Oznacza to konieczność zawarcia nowego porozumienia w tym zakresie.

Chcę mocno podkreślić praktyczną wagę i znaczenie psychiczne formy takiego porozumienia. Nadanie mu charakteru szczególnie ważnej umowy między równorzędnymi partnerami już przez ten wzniosły fakt jest zakodowane w podświadomości każdego z małżonków-rodziców. Ponadto każdy z nich z reguły czuje się bardziej odpowiedzialny, bo zawarł umowę, a umów należy dotrzymywać choćby ze względów ambicjonalnych.

Na zakończenie muszę bardzo mocno zaakcentować to, co wynika z mojej praktyki prawniczej. W żadnym wypadku rodzice nie mogą usprawiedliwiać skutków prawnych złego wychowania dziecka swoją pracą zawodową, w tym brakiem czasu, nadmiarem obowiązków zawodowych, a także pracą poza miejscem zamieszkania.