Jak pogodzić pracę, którą się kocha,
z pozostałymi sześcioma wartościami składającymi się na prawdziwe szczęście?
Która z tych wartości jest ważniejsza w życiu człowieka na drodze do szczęścia?
W życiu codziennym martwimy
się, a czasem tłumaczymy z własnych kłopotów związanych z poszczególnymi
wartościami życiowymi takimi słowami: „Praca zajmuje mi tyle czasu, że nie mam
kiedy szukać miłości”, „Moje kłopoty w małżeństwie są wynikiem przepracowania”,
„Nie mogę pogodzić pracy z wychowaniem dzieci” lub „Nie mogę pogodzić pracy z
życiem rodzinnym” albo „Z powodu pracy nie mam czasu na życie prywatne”. Proszę
zwrócić uwagę, że powyższe problemy wskazują na zaistnienie sprzeczności w
pogodzeniu najważniejszych wartości koniecznych łącznie do prawdziwego
szczęścia, rozumianego jako pełnia życia. Przypominam, że myślą przewodnią
książki jest szczęście człowieka. Z jego definicji jednoznacznie wynika, że aby
osiągnąć szczęście, czyli pełnię życia, trzeba umieć pogodzić łącznie wszystkie
najważniejsze wartości, które się na nią składają: oddanie w miłości,
spełnienie w małżeństwie i w rodzinie, dobre wychowanie dzieci, satysfakcję z
pracy zawodowej, a także samorealizację przez twórcze życie i czynienie dobra.
Jakże ogromne zadania ma człowiek, aby osiągnąć to upragnione prawdziwe
szczęście! Musi umieć pogodzić wszystkie wartości, czyli realizować je
równolegle w zgodzie ze sobą, aby żadna z nich nie doznawała uszczerbku kosztem
innej. Tej zgodnej i równoległej realizacji wszystkich siedmiu wartości
tworzących prawdziwe szczęście sprzyja naturalny rozwój i przebieg życia
człowieka. Realizacja i osiąganie niektórych z nich odbywa się w różnym czasie.
Na przykład posiadanie dziecka (dzieci), jego (ich) wychowanie oraz spełnienie
w rodzinie można szczęśliwie realizować po pierwszej i drugiej fazie miłości
(po miłości romantycznej i miłości małżeńskiej), a także po spełnieniu w
małżeństwie. Podobnie do osiągnięcia samorealizacji można z powodzeniem dążyć
po zrealizowaniu pięciu poprzednio wymienionych wartości, a nawet po
osiągnięciu satysfakcji z pracy zawodowej. Teoretycznie i prawnie takie wartości,
jak posiadanie dziecka, jego wychowanie i spełnienie w rodzinie powinny być
realizowane i szczęśliwie osiągnięte w okresie osiemnastu lat. Tyle bowiem
prawnie trwa władza rodzicielska nad dziećmi (od urodzenia do pełnoletności).
Najtrudniej,
bo równocześnie, zgodnie i przez najdłuższy okres życia, jest realizować na
drodze do szczęścia takie wartości, jak wzajemna miłość, spełnienie w związku
małżeńskim (partnerskim, konkubinacie) oraz satysfakcja z pracy zawodowej.
Można
powiedzieć i jak gdyby potwierdzić, że dużo racji mają ci ludzie, którzy
twierdzą bądź narzekają, że nie można pogodzić tych wszystkich wartości. Takie
stwierdzenia oznaczałyby jednak, że nie jest w ogóle możliwe osiągnięcie
prawdziwego szczęścia, czyli pełni życia. A może niektóre z nich są mniej ważne
i nic się nie stanie, kiedy człowiek ich nie osiągnie lub wręcz pominie?
Otóż
nie! Przecież naszym najważniejszym celem i sensem życia jest osiągnięcie
prawdziwego szczęścia, a nie tylko jednej lub kilku z ważnych wartości. W mojej
definicji prawdziwe szczęście to pełnia życia składająca się z siedmiu
najważniejszych wartości. Przypomnę, co pisałem w poprzednich rozdziałach o
najważniejszych wartościach życiowych. Czy jest możliwe osiągnięcie prawdziwego
szczęścia bez oddania we wzajemnej miłości? Czy jest możliwe spełnione
małżeństwo bez miłości, bez posiadania dziecka, bez założenia rodziny? Czy jest
możliwe utrzymanie szczęścia małżeńskiego, rodzinnego bez pracy dającej
zabezpieczenie materialne i satysfakcję?
Zapewne
jesteśmy zgodni, że do osiągnięcia prawdziwego szczęścia konieczne jest
osiągnięcie wszystkich siedmiu wartości. Wszystkie są tak samo ważne. Pozostaje
tylko ważny problem do rozwiązania, jak w rzeczywistości życiowej je wszystkie
pogodzić. Spróbujmy zrobić to wspólnie: ja, wskazując praktyczne odpowiedzi,
Ty, drogi Czytelniku, w realnym życiu. To jest możliwe!
Jak pogodzić
pracę zawodową z miłością, szczególnie w czasie tworzenia trwałego związku
miłosnego, w okresie miłości romantycznej i narzeczeństwa?
Niektórych może nawet dziwić,
że ktoś może mieć problemy z pogodzeniem pracy zawodowej ze swoim życiem
miłosnym. Wbrew pozorom pytanie takie jest w pełni uzasadnione, bo tego typu
problemy nie są wyjątkowe. Odpowiedzi na to pytanie postaram się udzielić w
odniesieniu do dwóch różnych sytuacji faktycznych. W pierwszej pracownik
poświęca się pracy, którą kocha, i nie może znaleźć miłości swojego życia. W
drugiej pracownik oddaje się pracy, która daje mu pełną satysfakcję, i jest
zakochany, ale uważa, że jeszcze nie jest gotowy do małżeństwa lub myśli, że
gdy poświęci się z oddaniem w miłości, utraci pracę, którą kocha, i odwrotnie.
Człowiek pracuje zawodowo, kocha swoją pracę i zamierza się w niej realizować
do końca życia. Jest na etapie poszukiwania miłości swojego życia. Co ma robić,
aby praca, którą kocha, nie stanowiła przeszkody w znalezieniu prawdziwej
miłości, lub już ma kłopoty z poszukiwaniem miłości ze względu na oddanie w
pracy?
Po
pierwsze, pracownik, który już uzyskuje satysfakcję z wykonywanej pracy,
powinien utwierdzić się, czy jego zadowolenie z pracy znajduje potwierdzenie w
ocenie pracodawcy, przełożonych jako należyte wykonywanie obowiązków
wynikających z umowy o pracę i innych nałożonych w ramach rodzaju umowy. To
faktyczne potwierdzenie pracodawcy powinno dać pracownikowi pewność stabilności
pracy, a tym samym „wystudzenie” nadaktywności zawodowej w zakresie ponad
należyte dotąd wykonywanie obowiązków, w mylnym przekonaniu, że pracodawca
oczekuje więcej. Ponadto ta gwarancja pracodawcy, że nie ma żadnego zagrożenia
lub obaw o pracę, którą pracownik kocha, powinna dać spokój psychiczny oraz
wolność bez ograniczeń czasowych i innych do realizacji drugiego
najważniejszego celu, jakim jest miłość. W następnej kolejności, po
ograniczeniu swoich wysiłków psychicznych (emocjonalnych) i fizycznych oraz, co
ważne, czasowych na rzecz pracy, pracownik powinien skierować swoje myślenie i
działania na osiągnięcie tej drugiej najważniejszej wartości na drodze do
prawdziwego szczęścia, czyli miłości.
To
przekierowanie priorytetów nie oznacza, że człowiek przestaje pracować z pełną
wydajnością i bez satysfakcji. Na tym ma polegać umiejętność pogodzenia obu
tych wartości koniecznych do szczęścia: z jednej strony należy dobrze pracować
i ciągle mieć zadowolenie, że kocha się pracę, bo taki wybrało się zawód i to
chce się robić w życiu, a z drugiej szukać swojej miłości do stworzenia
małżeństwa i rodziny, bo inaczej nigdy nie doświadczy się pełni życia, czyli
nie osiągnie prawdziwego szczęścia. Przez takie przekierowanie wartości i celów
dla pracownika stwarza się okazja innego spojrzenia na współpracowników,
kontrahentów, klientów firmy, właśnie pod kątem ewentualnych „obiektów”
poszukiwanej miłości swojego życia.
Inna
sytuacja. Pracownik ma narzeczoną, kocha partnerkę, ale jednocześnie kocha
pracę, z której ma satysfakcję i która odpowiada jego kwalifikacjom oraz
wybranemu zawodowi. Nie wyobraża sobie, aby mógł stracić pracę, stąd poświęca
się jej, jak może. Zdaje sobie sprawę, że być może odbywa się to kosztem
miłości, a partnerka w dodatku już oczekuje decyzji co do małżeństwa lub
stworzenia innego stałego związku. Jak pogodzić jedno i drugie?
Pierwsze
działanie – pracownik powinien uzyskać od pracodawcy potwierdzenie w
jakiejkolwiek wiarygodnej i autorytatywnej formie, że należycie wykonuje swoją
pracę i nie grozi mu utrata pracy, zaufania czy niska ocena, jeżeli zwolni
swoje tempo pracy i nadaktywne zaangażowanie.
Takie
potwierdzenie dobrej pracy i pozytywnej oceny pracownika pracodawca może
wyrazić w różnej formie, niekoniecznie prawem przewidzianej, jak okresowa ocena
pracy, wszelkiego rodzaju nagrody materialne i pozamaterialne. Może to być
każdy zewnętrzny wyraz okazany pracownikowi, jak na przykład żartem wyrażona
zgoda pracodawcy czy przełożonego typu: „Czas, żebyś się ożenił (wyszła za
mąż)” albo „Kiedy będę na twoim ślubie?” itp. Do takiej formy potwierdzenia
dobrej pracy i braku zagrożeń ze strony pracodawcy z reguły dochodzi wtedy,
kiedy pracodawca (przełożony) i pracownik pozostają w dobrych stosunkach
międzyludzkich, właśnie na bazie dobrze wykonywanej pracy przez pracownika. To
poczucie pewności i trwałości umowy o pracę (lub innej) powinno stanowić punkt
wyjścia i zmiany sposobu myślenia pracownika w zakresie odpowiedzi na pytanie,
co ma dalej robić na drodze do szczęścia w miłości na całe życie.
Kolejne
działanie to takie samostwierdzenie: mam spokojne sumienie co do pracy, którą
kocham, czas na decyzje w sprawie zwieńczenia miłości małżeństwem lub stałym
związkiem albo czas na rozstanie. Tak, taką decyzję być może trzeba będzie
podjąć, jeżeli się okaże, że nie spełniamy jako partnerzy koniecznych warunków
do istnienia trwałego związku miłosnego. Przypominam, że chodzi o siedem
kryteriów zawartych w mojej definicji wzorcowej miłości: bliskości,
dopasowania, zaufania, seksualności, wierności, komunikatywności oraz optymizmu
rozumianego jako pozytywne myślenie i nastawienie do życia. Właśnie nadszedł
czas na dwie w pełni świadome i realistyczne czynności:
– każdy z partnerów sam, a następnie para wspólnie
musi sprawdzić i odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytanie, czy rzeczywiście
spełnia wszystkie siedem cech dobrego związku, dziś miłosnego, a jutro
małżeńskiego i dalej rodzinnego,
– musi podjąć decyzję, co dalej: małżeństwo (teraz,
później), a może pokojowe rozstanie w przyjaźni, bo partnerzy wspólnie doszli
do wniosku, że nie spełniają któregoś kryterium szczęśliwego związku.
W
tym miejscu zwracam uwagę na jeden z siedmiu warunków prawdziwej miłości, który
wiąże się wprost z pracą partnera, czyli na dopasowanie się. Z mojego
doświadczenia zawodowego jako prawnika wiem, że może się zdarzyć, iż praca
wykonywana przez któregoś z partnerów nie jest akceptowana przez drugiego, a
nawet jest nielubiana bądź nieznoszona przez partnera, na przykład ze względu
na jej rodzaj, charakter, niskie wynagrodzenie bez przyszłości awansu płacowego
itp. Jeżeli zatem taka sytuacja zaistniałaby na etapie przed decyzją o
przyszłości związku, wymaga dogłębnego omówienia, łącznie z ewentualnością
zmiany pracy, a nawet zmiany zawodu i kwalifikacji lub też rozstania się
partnerów. Z doświadczenia w procesach rozwodowych stwierdzam, że źle wróży
pozostawienie tej kwestii bez rozwiązania, bo grozi nawet rozpadem małżeństwa w
późniejszym okresie. Jeszcze raz chcę mocno podkreślić, że kwestia pogodzenia
pracy zawodowej z miłością, dwóch wartości koniecznych do prawdziwego szczęścia
każdego człowieka, powinna być rozstrzygnięta już na etapie miłości w
narzeczeństwie, przed wejściem w stały związek małżeński lub inny. Późniejsze
godzenie pracy zawodowej z życiem małżeńskim, rodzinnym, w tym z wychowywaniem
dzieci, jest już działaniem wtórnym, świadczącym o złym rozumieniu i podejściu
do tej kwestii na etapie narzeczeństwa.
Jak można pogodzić pracę zawodową z życiem małżeńskim?
Na początek, zanim rozpocznę udzielanie
odpowiedzi, należy uściślić, że pytanie dotyczy związku małżeńskiego i
nieformalnego stałego związku partnerskiego, na przykład konkubinatu bez
dzieci. A więc może to być związek małżeński (i inny) młodych partnerów, którzy
planują posiadanie dziecka (dzieci) oraz związek małżeński (konkubinat)
starszych partnerów, którzy nie mają dzieci z różnych powodów. Może to być
również młody związek małżeński (partnerski), w którym partnerzy nie planują
posiadania dzieci, a także związek małżeński (konkubinat) partnerów trzeciego
wieku, po usamodzielnieniu się dzieci.
Aby
w sposób praktyczny i konkretny odpowiedzieć na to pytanie, należy jeszcze
rozróżnić dwie zasadnicze kwestie w zakresie tego, czym jest praca zawodowa.
Inaczej będzie wyglądała odpowiedź w odniesieniu do pracy pracownika
wykonującego pracę najemną, który jest podporządkowany pracodawcy, a inaczej
przedstawiać się będzie sytuacja osoby prowadzącej własną działalność
gospodarczą jako przedsiębiorca. W pierwszym przypadku pracę zawodową wykonuje
pracownik, w drugim – pracuje zawodowo samodzielny, nikomu niepodporządkowany
przedsiębiorca, niebędący pracownikiem, który sam może zatrudniać pracowników
najemnych.
Jak może
pogodzić pracę zawodową z życiem małżeńskim pracownik najemny?
Pracownik podporządkowany
pracodawcy umową o pracę (lub inną) przez okres codziennej pracy jest prawie
całkowicie wyłączony z życia małżeńskiego, rodzinnego, który potocznie nazywamy
życiem prywatnym. Z tego faktu rozdzielenia życia zawodowego i życia prywatnego
pracownika w zasadzie powinny wynikać korzyści dla pracownika, a nie dla
pracodawcy, pozytywnie wpływające na szczęście małżeńskie, a nie odwrotnie.
Przypomnę
w tym miejscu, co ma najważniejszy wpływ na szczęście małżeńskie według mojej
definicji szczęścia w małżeństwie, o której pisałem w rozdziale „O
małżeństwie”. Szczęśliwe małżeństwo to trwały związek dwojga partnerów oparty
na wzajemnej miłości, wspólnym zamieszkaniu i wspólnym prowadzeniu gospodarstwa
domowego, którego celem jest posiadanie dziecka i jego wychowanie. Przy czym
wzajemna miłość małżonków winna polegać na bliskości, dopasowaniu, pełnym
zaufaniu, satysfakcji ze współżycia seksualnego, wierności, umiejętności
porozumiewania się oraz optymizmie, czyli pozytywnym myśleniu i nastawieniu do
życia.
Natomiast
wspólne zamieszkanie i prowadzenie gospodarstwa domowego to zabezpieczanie
środków do życia, wspólne wyżywienie i utrzymanie oraz współdecydowanie o
sprawach małżeństwa. Przez pojęcie „posiadanie dziecka” należy zaś rozumieć nie
tylko spłodzenie, lecz także inne dopuszczalne prawnie metody i formy
posiadania dziecka, jak in vitro lub adopcja.
W
jakim zakresie praca może niekorzystnie wpływać na tak zdefiniowane szczęście
małżeńskie? Z czym w małżeństwie pracownik może nie pogodzić pracy, jeżeli ją
kocha i wykonuje należycie w ramach obowiązującego go czasu pracy i
podporządkowania mieszczącego się w granicach umowy o pracę? Badania naukowe i
doświadczenie życiowe wskazują, że główną przyczyną konfliktów małżeńskich na
styku z pracą zawodową jest zbyt małe wynagrodzenie, niewystarczające na
zabezpieczenie podstawowych potrzeb życiowych małżeństwa i rodziny. Brak
dostatecznych dochodów z pracy zawodowej jednego lub obojga pracujących
małżonków siłą rzeczy negatywnie wpływa przede wszystkim na takie kryterium
szczęścia małżeńskiego jak wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego. W świetle
powyższej definicji szczęśliwego małżeństwa mało dochodów z pracy może
powodować wymuszone oszczędzanie na wyżywieniu, ubieraniu i zamieszkaniu. Aby
temu zapobiec, małżonkowie powinni najpierw przystąpić do poważnej rozmowy, z
inicjatywy obojętnie której strony, najlepiej stosownie do tradycyjnego,
najlepszego sposobu komunikowania się w małżeństwie. W wyniku takiej narady
powinna zapaść najlepsza, optymalna dla obojga małżonków decyzja, co i kto ma
zrobić, aby praca zawodowa małżonka lub obojga z nich dawała wynagrodzenie
zabezpieczające co najmniej niezbędne potrzeby do dobrego życia, stanowiącego
podstawę na dalszej drodze do prawdziwego szczęścia.
No
tak, ale taka odpowiedź jest zbyt ogólna, a przecież celem moim i tej książki
jest udzielanie konkretnych rad. Może ich być wiele i zależą one od sytuacji
danego małżeństwa. Przede wszystkim od tego, czy małżonek jako pracownik
wykonuje swoją pracę zgodnie z kwalifikacjami zawodowymi, wybranym zawodem
spełniającym jego marzenia i oczekiwania oraz czy kocha swoją pracę, bo ma z
niej satysfakcję. Ja wskażę kilka rozwiązań najbardziej odpowiadających
sytuacji.
1. Jeżeli małżonek-pracownik otrzymuje niskie
wynagrodzenie z pracy, perspektywy zarobkowe są niewielkie, a w dodatku nie
czerpie satysfakcji z rodzaju wykonywanej pracy, to bez względu na to, czy
praca odpowiada jego kwalifikacjom zawodowym, małżonkowie powinni wspólnie
podjąć decyzję o zmianie pracy i pracodawcy. Takie rozwiązanie dotyczyć może
tylko takich osób, które w ogóle mają kwalifikacje zawodowe lub wyższe niż
potrzebne do pracy, którą wykonują. Oczywiście zmiana pracy i pracodawcy to
ważna życiowa decyzja i nie może być podjęta od razu, lecz po spełnieniu
uprzednich warunków, również wspólnie ustalonych. Należy także uwzględnić
konieczność ewentualnego przekwalifikowania się, włącznie ze zmianą docelowego
zawodu.
2. Pracownik-małżonek pracuje na stanowisku lub
rodzaju pracy odpowiadającym kwalifikacjom zawodowym w zawodzie, który wybrał i
kocha, jednak mimo należytej pracy nie otrzymuje wynagrodzenia, które by go
satysfakcjonowało oraz wystarczało co najmniej na przeciętne lub średnie
potrzeby małżeństwa, aby żyło dobrze na początku drogi do prawdziwego
szczęścia. Pracownik widzi i wie, że w tym zakładzie pracy istnieją inne
stanowiska lub rodzaje pracy, na których mógłby więcej zarabiać, bo ma
odpowiednie kwalifikacje i byłby zadowolony. Pracodawca nie stwarza mu jednak
szansy na żaden awans płacowy (ani stanowiskowy) bądź nie w pełni go docenia.
Tymczasem małżonek wyrzuca pracownikowi, że mało zarabia, nie starcza na życie
i stawia warunek, że tak dalej być nie może. Rozwiązania są dwa:
– pracownik w odpowiednim momencie doprowadza do
rozmowy z pracodawcą lub właściwym przełożonym, szczerze naświetlając swój
problem, z wyjaśnieniem, jaki ma to wpływ na sytuację w życiu małżeńskim;
– pracownik wspólnie z małżonkiem decyduje się na
zmianę pracodawcy, nawet mimo że pracuje w swoim zawodzie, zgodnie z
posiadanymi kwalifikacjami. Decyzja o zmianie pracodawcy, a nie tylko rodzaju
pracy lub stanowiska, może być trudniejsza, a tym samym musi być mądra i
wspólnie przemyślana. Trzeba pamiętać, że mogłoby to wiązać się z pracą poza
miejscem zamieszkania lub zmianą miejsca zamieszkania, jeżeli w dotychczasowym
nie ma odpowiedniego zakładu pracy.
3. Pracownikowi brak kwalifikacji zawodowych do
konkretnej pracy zawodowej. To jest sytuacja najgorsza i najtrudniejsza do
rozwiązania w związku małżeńskim, gdy chodzi o zabezpieczenie środków do życia,
co nie oznacza, że jest nie do rozwiązania. Wyznaję i przez lata realizuję
zasadę życiową, że nie ma rzeczy niemożliwych do rozwiązania, trzeba tylko
wiedzieć, gdzie szukać wyjścia z sytuacji.
Brak
jakichkolwiek kwalifikacji zawodowych w formalnym dokumencie i w rzeczywistości
to najtrudniejszy problem dla małżeństwa, dla rodziny, dla tego człowieka, nie
wspominając o drodze do szczęśliwego życia. Mam na uwadze osoby po szkołach
podstawowych bądź gimnazjach i liceach ogólnokształcących, bez przygotowania
zawodowego w jakiejkolwiek innej formie, takiej jak kursy zawodowe. Co prawda,
mimo ogromnego postępu cywilizacyjnego i technologicznego we wszystkich
dziedzinach życia nadal istnieją rodzaje pracy i stanowiska, na których jeszcze
mogą być zatrudniani pracownicy bez żadnych kwalifikacji zawodowych. Niestety,
są to prace proste i najniżej płatne. Jeżeli zatem partnerzy, już na etapie
narzeczeństwa, wiedzieli, że któreś z nich lub oboje nie mają żadnych
kwalifikacji zawodowych, to tym samym, zawierając związek małżeński, godzili
się na trudne wspólne życie bez zabezpieczenia minimalnych, niezbędnych środków
do życia. Jednak gdy są już małżeństwem, nie czas na wytykanie sobie błędów w
doborze partnera. Trzeba szukać rozwiązania na dziś i na przyszłe lepsze życie.
Jak powinni
postąpić małżonkowie, kiedy praca wykonywana przez jednego (lub oboje) z nich
nie zapewnia wynagrodzenia nawet na normalne życie, a pracujący nie mają
żadnych kwalifikacji zawodowych?
Najpierw trzeba z pokorą uznać
tę prawdę życiową: „Nie chciało się nosić teczki, dziś trzeba kopać dołeczki”.
Fakt, że dopiero w związku małżeńskim (partnerskim) oboje małżonkowie odkryli
smutną prawdę, jak wielkie znaczenie ma odpowiednie wykształcenie zawodowe i
jakie negatywne skutki rodzi brak wykształcenia i kwalifikacji zawodowych, nie
powinien być przyczyną konfliktów i kryzysów małżeńskich. Taka jest dzisiejsza
prawda w związku małżeńskim. Każdy z partnerów musi ją uznać, bo „widziały
gały, co brały” przed ślubem i w momencie zawierania związku (wchodzenia w
konkubinat). Dzisiaj małżonkowie muszą podjąć spóźnioną decyzję, jaką każdy z
nich powinien podjąć jako dziecko przy współdecydującym udziale rodziców w
procesie wychowania i nauczania. Trzeba zdobyć kwalifikacje zawodowe, bez
których nie było dotąd i nigdy nie będzie środków na normalne życie, przy
zabezpieczeniu podstawowych potrzeb. W takim małżeństwie decyzja jest o wiele
trudniejsza, bo partnerzy są dorosłymi ludźmi, muszą zarabiać na wspólne życie,
a być może wygospodarować dodatkowe środki na naukę. Niestety, innego legalnego
wyjścia z tej sytuacji nie ma. Jako prawnik mogę tylko kryminalnym żartem
skonstatować: „Drugie wyjście, to tylko kraść”. Oczywiście ktoś może
powiedzieć, że parze powinni pomóc rodzice, jeżeli są w stanie. Tym bardziej
że, jak wyżej stwierdziłem, ponoszą oni (niestety) winę za złe wychowanie, gdy
chodzi o brak wykształcenia zawodowego dziecka. To może być jakieś rozwiązanie,
ale przecież wiadomo, że będzie to tylko doraźna pomoc. Lepiej ją wykorzystać
na spóźnione zdobycie kwalifikacji przez małżonka lub małżonków. Jeżeli zatem w
małżeństwie któryś z małżonków (lub oboje) pracuje i zarabia za mało na życie,
to zamiast narzekać, jacy są nieszczęśliwi i z tego powodu kłócić się,
małżonkowie muszą siąść do rozmowy i podjąć niezwykle ważne decyzje życiowe.
Jako doświadczony prawnik widzę następujące rozwiązania:
– trzeba dalej pracować w dotychczasowym układzie, gdy
jest to możliwe, najlepiej we dwoje, po to, aby zdobyć niezbędne środki
finansowe na opłacenie najdogodniejszej formy uzyskania odpowiednich
kwalifikacji zawodowych, które pozwolą na znalezienie pracy lepiej płatnej,
– trzeba wykonać wspólnie podjętą decyzję małżonków w
zakresie zdobycia odpowiednich kwalifikacji przez tego małżonka, któremu
zostało powierzone to zadanie, bo ma ku temu najlepsze możliwości i warunki, a
nie tylko dlatego, że jest mężczyzną odpowiedzialnym za zabezpieczenie warunków
do życia,
– jeżeli zadanie zdobycia niezbędnych kwalifikacji
zawodowych przypadło tylko jednemu z małżonków, ten fakt nie zwalnia drugiego z
odpowiedzialności za zabezpieczenie środków na lepsze życie; odwrotnie – już w
momencie podejmowania decyzji na drugiego musi przypaść równolegle obowiązek
współdziałania i wszechstronnej pomocy w zdobywaniu kwalifikacji przez
partnera, równoważny do obowiązku kształcenia, i to w całym okresie zdobywania
kwalifikacji,
– od chwili podjęcia tej decyzji na obojgu małżonkach
(partnerach) spoczywać będzie niezwykle ważne i ciężkie zadanie do wykonania, i
to w dość długim okresie ich małżeńskiego życia.
Niestety,
taki jest skutek pierwotnego błędu niezdobycia odpowiedniego wykształcenia
zawodowego we właściwym na to czasie. Proszę jednak pamiętać o prawdzie
życiowej, która głosi, że to, co jest zdobyte z wielkim trudem, lepiej się
docenia. Tak samo w związku małżeńskim wspólne działanie rodzi wspólny sukces
małżonków, a współdziałanie w trudzie wzmacnia więzi małżeńskie.
Jak pogodzić pracę zawodową poza miejscem zamieszkania
lub z częstymi delegacjami służbowymi, związaną z dłuższym pobytem poza domem,
z życiem małżeńskim i rodzinnym?
Ten problem dotyczy głównie
takich pracowników, jak marynarze, rybacy dalekomorscy, przedstawiciele
handlowi w kraju i za granicą, żołnierze zawodowi, w tym na misjach wojskowych,
pracownicy przedsiębiorstw poszukiwawczych i wydobywczych złóż i kopalin,
serwisanci delegowani na dłuższe okresy, kierowcy tirów i niektórych
pracowników innych zawodów. Z doświadczenia zawodowego wiem, że w takich
przypadkach zatrudnienia częstą, pierwotną przyczyną rozwodów jest długotrwała
rozłąka z powodu wyjazdu do pracy, w tym za granicę. W życiu jest niestety tak,
że prawie każde dłuższe rozstanie spowodowane wyjazdem za pracą lub do pracy
wywołuje mniejszy lub większy kryzys małżeński. O tego rodzaju kryzysach małżeńskich
pisałem w rozdziale „O małżeństwie”. Oznacza to, że w takich związkach znacznie
częściej może zaistnieć najpierw problem, a w dłuższym czasie już kryzys, który
trzeba będzie rozwiązać. Jak rozwiązywać kryzys rozłąkowy spowodowany pracą
zawodową poza miejscem zamieszkania, pisałem także w rozdziale „O małżeństwie”.
W tym miejscu zwrócę szczególną uwagę na stwierdzony przeze mnie efekt końcowy
występujący w prowadzonych przeze mnie sprawach, w tym w procesach rozwodowych.
W szczególności tam, gdzie małżonkowie godzą się na przedłużanie rozłąki
spowodowanej pracą poza miejscem zamieszkania, szczególnie gdy nie mają
możliwości częstszych kontaktów bezpośrednich, w większości wypadków kończy się
to głębokim kryzysem małżeńskim, rozkładem związku i rozwodem. Jednak moim
celem jest praktyczna pomoc przez podpowiedź, jak należy postępować w związku
małżeńskim i w rodzinie, aby zapobiec negatywnym skutkom pracy małżonka
(partnera) poza miejscem zamieszkania. Pierwszy praktyczny wniosek jest raczej
oczywisty. Partnerzy nie powinni tego zakładać, planować ani godzić się na
życie w długotrwałej rozłące spowodowanej pracą poza miejscem zamieszkania. W
prawie każdym znanym mi przypadku miłość małżeńska najpierw traciła podstawową
dla związku więź bliskości, a w dłuższym czasie kończyła się rozpadem związku i
rozwodem. Aby nie podejmować jednostronnych, gwałtownych i radykalnych decyzji
w związku, proponuję drugie praktyczne rozwiązanie mające na celu pogodzenie
takiej pracy z życiem małżeńskim. Jeżeli choćby jeden z małżonków, partnerów
stałego związku odczuje sam lub dostrzeże z zewnątrz pierwsze negatywne skutki
rozłąki spowodowanej pracą poza miejscem zamieszkania, powinien umiejętnie
doprowadzić do konstruktywnej partnerskiej rozmowy. Jej celem powinno być
poinformowanie o swoich odczuciach i grożących ewentualnie skutkach z tego
powodu, a następnie podjęcie odpowiedniej próby pogodzenia pracy poza domem
oraz trwałego i zgodnego życia małżeńskiego.
Trzeci
praktyczny wniosek dotyczy już bardziej zaawansowanej sytuacji, po stwierdzeniu
kolejnych złych oznak lub skutków długotrwałej rozłąki. Jestem doświadczonym
praktykiem i w takiej sytuacji radzę partnerom podjęcie wspólnej decyzji o
zmianie warunków pracy wykonywanej poza miejscem zamieszkania, nawet kosztem mniejszych
zarobków w miejscu zamieszkania.
Proszę
nie dowierzać wszystkim tym osobom, szczególnie pracującym poza granicami
kraju, miejsca stałego zamieszkania małżeństwa czy rodziny, że dla znacznie
wyższych zarobków warto godzić się na dłuższą rozłąkę z małżonkiem (partnerem
stałego związku). W swojej długoletniej praktyce zawodowego prawnika niezwykle
rzadko miałem do czynienia z sytuacją, w której długotrwała rozłąka spowodowana
pracą poza domem rodzinnym przyniosła dodatkowe szczęście w związku małżeńskim
czy rodzinnym. Prawie zawsze w wypowiedziach tych osób kryła się niechęć do
ujawnienia własnych, wielokrotnie trudnych przeżyć oraz przyznania się do
popełnionych błędów.
Jak
przedsiębiorca może pogodzić pracę zawodową z życiem małżeńskim i rodzinnym?
Na ogół ludzie, w tym
przedsiębiorcy, zadają to pytanie bardziej ogólnie: jak pogodzić pracę zawodową
z życiem prywatnym. Mają wówczas na uwadze pracę zawodową wszystkich
pracujących, obojętnie w jakiej formie prawnej, oraz wszystkie najważniejsze
wartości składające się na sferę życia prywatnego. Przy czym praca zawodowa
jest wówczas pojmowana jako życie lub czynności służbowe, czyli służba komuś
lub czemuś. Tymczasem istnieje zasadnicza różnica, gdy takie pytanie zadaje
pracownik najemny, a gdy zadaje je przedsiębiorca prowadzący działalność
gospodarcza na własny rachunek. Również inaczej będzie kształtować się sytuacja
pracownika czy przedsiębiorcy, gdy będzie dotyczyła możliwości pogodzenia pracy
nie z całością jego życia prywatnego, lecz z poszczególnymi, najważniejszymi
wartościami ze sfery życia prywatnego, składającymi się na jego prawdziwe
szczęście. A więc dotyczyć tego, jak ma pogodzić pracę z miłością, z życiem
małżeńskim, z posiadaniem i wychowaniem dziecka (dzieci), z życiem rodzinnym
oraz z samorealizacją swoich najwyższych potrzeb. Już na początku tego
rozdziału zasygnalizowałem dość wyraźną, podstawową różnicę, gdy chodzi o
pojęcie pracy i pracownika do naszych rozważań o tym, jak żyć najlepiej, aby
osiągnąć prawdziwe szczęście. Pracą jest wykonywanie zadań, obowiązków lub
czynności na rzecz pracodawcy jako przedsiębiorcy, którym oprócz osoby
fizycznej może być także firma (przedsiębiorstwo, spółdzielnia, spółka i inne).
Ale pracą jest też prowadzenie działalności gospodarczej przez osobę fizyczną
jako przedsiębiorcę, a także wszelkiego rodzaju praca wykonywana na podstawie
innych umów niż umowa o pracę (umowa-zlecenie, umowa o dzieło, umowa o
świadczenie usług, praca nakładcza). Pracownikiem najemnym nazywamy tego, który
jest podporządkowany pracodawcy będącym przedsiębiorcą. Osoba fizyczna jako
przedsiębiorca żyjący w związku małżeńskim i rodzinnym, podobnie jak pracownik
najemny, musi umieć pogodzić swoją pracę zawodową przedsiębiorcy z prywatnym
życiem małżeńskim i rodzinnym.
Między
przedsiębiorcą-osobą fizyczną a pracownikiem najemnym są jeszcze inne istotne
różnice, które inaczej mogą wpływać na małżeństwo i rodzinę. Pracownik pracuje
nie na swoim majątku, lecz na majątku pracodawcy, którym jest przedsiębiorca
będący osobą fizyczną. Kolejną istotną różnicą jest czas pracy. Pracownik
najemny ma czas ściśle określony umową o pracę, natomiast przedsiębiorca będący
osobą fizyczną sam zarządza swoim czasem, co w praktyce oznacza, że musi
pracować, kiedy tylko zachodzi potrzeba, czyli jest to czas nieokreślony,
czasem nawet noc. Już tylko te wymienione różnice między pracownikiem najemnym
a przedsiębiorcą pokazują, że zupełnie inaczej kształtuje się sposób godzenia
pracy zawodowej z życiem małżeńskim i rodzinnym. Z tego też powodu
przedsiębiorcy jest znacznie trudniej godzić swoje obowiązki zawodowe z życiem
prywatnym. Przede wszystkim dlatego, że:
– pracownik wykonuje tylko to, co wynika z konkretnej
umowy o pracę i z poleceń pracodawcy w zakresie określonym umową i rodzajem
pracy, a przedsiębiorca musi przez cały czas dbać o wszystko, co wchodzi do
majątku jego przedsiębiorstwa i co się z nim dzieje, oraz dbać o prawa i
obowiązki pracowników,
– pracownikowi nie musi zależeć na majątku pracodawcy
ponad to, co wynika z rodzaju wykonywanej pracy, co produkuje lub wytworzy, ale
przedsiębiorca musi dbać o swój majątek, bo od niego zależy życie jego i
rodziny, a także zatrudnienie pracowników,
– pracownik pracuje tylko przez czas określony w
umowie, a przedsiębiorca musi dbać o swój majątek bez przerwy, dzień i noc.
W
związku z tym jak ma postępować przedsiębiorca, aby pogodzić pracę zawodową ze
swoim życiem małżeńskim i rodzinnym? Spróbuję jak najprościej odpowiedzieć, na
czym praktycznie może to polegać.
Problem
w istocie polega na umiejętności każdego z małżonków (partnerów), a nie tylko
pracującego, do bezkolizyjnego, transparentnego dążenia przez każdego z nich do
osiągnięcia dwóch swoich celów na drodze do szczęścia:
– spełnienia w małżeństwie,
– satysfakcji z pracy zawodowej.
Oznacza
to, że „interes” w takim pogodzeniu pracy z życiem małżeńskim mają oboje
małżonkowie, a nie tylko ten, który pracuje (jest przedsiębiorcą). Każdy z nich
ma bowiem swoje cele na drodze do prawdziwego szczęścia, które mogą być takie
same, szczególnie gdy przyjmą takie, jakie wynikają z mojej definicji
prawdziwego szczęścia.
Może
być i tak, że oboje małżonkowie są jednocześnie przedsiębiorcami prowadzącymi
własne działalności gospodarcze. Wówczas ich możliwości pogodzenia pracy
zawodowej z życiem małżeńskim będą podobne. Inaczej kształtować się będą
możliwości pogodzenia w sytuacji, kiedy tylko jeden z małżonków prowadzi
działalność jako przedsiębiorca. Jednak z mojego doświadczenia zawodowego,
szczególnie w sprawach dotyczących podziału majątku małżeńskiego po ustaniu
wspólności majątkowej, wniosek praktyczny dla szczęścia małżeńskiego w zakresie
pogodzenia pracy zawodowej z życiem małżeńskim jest taki: umiejętne godzenie
pracy zawodowej przedsiębiorcy z życiem małżeńskim powinno przebiegać na dwóch
płaszczyznach. Pierwsza to sfera emocjonalno-uczuciowa, a druga to sfera
materialna, w tym majątkowa, finansowa i organizacyjna.
Na czym konkretnie może polegać umiejętne pogodzenie
pracy zawodowej przedsiębiorcy z życiem małżeńskim i rodzinnym na płaszczyźnie
emocjonalno-uczuciowej?
Odpowiedzieć w praktyczny
sposób jest o tyle łatwiej, że przecież jedną z ważnych cech łączących związek
małżeński czy stały partnerski jest miłość. Z kolei pełną satysfakcję z pracy
zawodowej osiągnąć może ten pracownik, w tym przedsiębiorca, który kocha
wykonywaną pracę. Teoretycznie jest to sytuacja pozytywna, bo w obu wartościach
do pogodzenia występuje taka sama nić łącząca, czyli miłość. To tylko
teoretyczne założenie, bo w życiu realnym może to być sytuacja patowa, trudna
do rozwiązania. Przedsiębiorca-partner związku małżeńskiego kocha pracę, z
której ma satysfakcję, ale równocześnie kocha współmałżonka, musi zatem umieć
pogodzić te dwie miłości. Czy jest praktycznie możliwe takie zespolenie dwóch
miłości, aby stanowiły jedną zgodną i trwałą więź małżeńsko-zawodową? Jak to
robić? To takie proste, wystarczy cofnąć się do rozdziału „O miłości” i
przypomnieć sobie, jakie cechy są konieczne do istnienia prawdziwej miłości
między dwojgiem ludzi. Chodzi o bliskość, dopasowanie, zaufanie, seks,
wierność, komunikatywność, oraz optymizm rozumiany jako pozytywne myślenie i
nastawienie do życia. Do pogodzenia pracy z życiem małżeńskim i rodzinnym w
pierwszej kolejności trzeba wykorzystać te cechy miłości, które już dobrze
funkcjonują w związku miłosnym (małżeńskim i rodzinnym). Skoro dobrze
funkcjonuje związek małżeński, to powinno oznaczać, że już przed jego zawarciem
musiało być sprawdzone dopasowanie partnerów, także pod względem wykształcenia,
kwalifikacji zawodowych i rodzaju wykonywanej pracy. Nie powinno być problemu z
pogodzeniem pracy zawodowej z życiem małżeńskim i rodzinnym.
Trzeba
ponadto maksymalnie wykorzystywać komunikatywność, czyli umiejętność
porozumiewania się partnerów. Ogromną rolę w godzeniu pracy z życiem prywatnym
będzie odgrywać wzajemne zaufanie małżonków do siebie, a co za tym idzie – do
wszystkich aspektów pracy wykonywanej przez jednego lub oboje z nich.
Małżonkowie mogą przyjąć w drodze wzajemnego porozumienia i zaufania jako
zasadę postępowania, że nadmierna miłość do pracy i negatywne emocje (na
przykład wyładowanie się) związane z pracą nie będą przenoszone na grunt życia
małżeńskiego i rodzinnego. Ustalą jakieś uroczyste i wychowawcze (dla dzieci)
zasady wspólnego przeżywania pozytywnych emocji wynikających z pracy zawodowej.
Zaufają sobie wzajemnie, że wszystkie działania partnera w jego pracy zawodowej
nie będą burzyć więzi emocjonalnych i materialnych związku małżeńskiego i
rodzinnego. To ostatnie nie może oznaczać, że partnerzy nie przeżywają wspólnie
problemów związanych z pracą zawodową i nie dzielą się nimi. Wprost przeciwnie
– satysfakcja z pracy zawodowej każdego z nich jest przecież koniecznym
elementem składowym prawdziwego szczęścia. To tyle i aż tyle, gdy chodzi o
sferę emocjonalną łączącą i godzącą pracę zawodową i życie prywatne.
Jak
przedsiębiorca może pogodzić pracę zawodową z życiem małżeńskim i rodzinnym na
płaszczyźnie materialnej, czyli w sprawach majątkowych, finansowych i
organizacyjnych?
Jako doświadczony
profesjonalny prawnik celowo płaszczyznę materialną, na styku pracy zawodowej z
życiem w związku małżeńskim, podzieliłem na trzy sfery: majątkową, finansową i
organizacyjną. W szczególności dlatego, że każda z tych sfer może mieć istotny
wpływ na dobre lub złe stosunki w samym małżeństwie jak i w rodzinie.
W
sferze majątkowej powinna być transparentnie uregulowana i znana małżonkom
sprawa własności mienia stanowiącego majątek przedsiębiorstwa (firmy)
prowadzonej przez jednego lub oboje małżonków. Ma to szczególne znaczenie, gdy
małżonków łączy ustawowa wspólność majątkowa. Jest to jeszcze ważniejsze, gdy
partnerzy żyją w związku nieformalnym, jak konkubinat, i nie łączy ich ani
wspólność małżeńska, ani żadna umowa cywilnoprawna. W następstwie takiej wiedzy
ważniejsze decyzje, przekraczające zakres zwykłego zarządu, a dotyczące majątku
przedsiębiorstwa wchodzącego w skład wspólnego majątku małżeńskiego, powinny
być podejmowane z mocy prawa wspólnie przez oboje partnerów związku. Natomiast
w związku partnerskim nieformalnym partner-przedsiębiorca prowadzący firmę z majątkiem
własnym bądź z udziałem innych osób nie ma prawnego obowiązku podejmowania
decyzji majątkowych wspólnie z drugim partnerem.
W
sferze finansowej gospodarka przedsiębiorstwa, którego mienie (majątek) jest
majątkiem wspólnym dorobkowym małżonków, powinna być znana obojgu małżonkom.
Ponadto w podstawowym zakresie zarządzania finansami przedsiębiorstwa decyzje
powinny być podejmowane wspólnie. Z formalnoprawnego punktu widzenia sprawa
zarządzania przedsiębiorstwem, w tym w kwestiach finansowych, którego mienie
jest wspólnym małżeńskim majątkiem dorobkowym, powinna być uregulowana od
początku powstania wspólności majątkowej. W praktyce życia małżeńskiego i
rodzinnego najważniejsze znaczenie mają dochody uzyskiwane z działalności
przedsiębiorstwa opartego na wspólnym majątku, prowadzonego przez jednego lub
oboje małżonków. Stąd aby pogodzić sferę finansową na gruncie życia
małżeńskiego i zawodowego, małżonkowie powinni ustalić czytelne zasady
rozdysponowania dochodów, a ściślej podziału zysków na działalność zawodową –
gospodarczą przedsiębiorstwa oraz oddzielnie na utrzymanie małżeństwa i
rodziny. Gdy majątek firmy jest wspólny, małżonek nieprowadzący firmy powinien
wiedzieć, że ma prawo kontroli sposobu gospodarowania środkami finansowymi, a
małżonek-przedsiębiorca ma prawny obowiązek informować o tym drugiego małżonka
i z nim się rozliczać.
Inaczej
przedstawia się sprawa dysponowania środkami finansowymi w związku
nieformalnym, w którym partner prowadzący firmę ma w niej własny majątek. Po
pierwsze, nie ma on żadnego prawnego obowiązku rozliczania się z drugim
partnerem. Po drugie, to od niego w pełni zależy, czy będzie informował
drugiego partnera o uzyskiwanych dochodach.
W
sferze organizacyjnej jest najwięcej do zrobienia przez małżonków (partnerów
związku nieformalnego) w zakresie godzenia życia zawodowego przedsiębiorcy z
życiem prywatnym małżeńskim i rodzinnym. W szczególności dlatego, że od
uporządkowanego trybu życia codziennego (i dłuższego) obojga małżonków
(partnerów), od dobrej organizacji dnia pracy zawodowej przedsiębiorcy-małżonka
oraz harmonijnego połączenia obu tych części życia i pracy zależy w dużej
mierze radość i szczęście małżeńskie i rodzinne. Jak zatem powinna wyglądać ta
wzorowa organizacja trzech, podkreślonych wyżej części życia i pracy
małżeństwa? Uporządkowany tryb życia codziennego małżeństwa (związku
nieformalnego) pod kątem pracy zawodowej to takie jego zorganizowanie, które
nie powoduje przenoszenia spraw domowych na grunt pracy zawodowej w danym lub
kolejnym dniu i odwrotnie, nie dezorganizuje życia domowego przez załatwianie
spraw zawodowych w czasie poświęconym dla małżeństwa, rodziny. Będzie to między
innymi niedopuszczanie, aby pracujący małżonek podejmował się w czasie pracy
czynności domowych. To także unikanie sytuacji, w których pracujący małżonek
wykonuje obowiązki zawodowe obciążony psychicznymi problemami, które powinny
być załatwiane i rozstrzygane w domu. I odwrotnie – małżonek przedsiębiorca
powinien unikać tego, aby trudne i stresowe sytuacje zawodowe obciążały współmałżonka
w sposób niszczący harmonię życia małżeńskiego i rodzinnego. Dobra organizacja
każdego dnia pracy zawodowej to między innymi dotarcie do pracy na czas,
spokojny przebieg dnia pracy, poświęcony wyłącznie należytemu wykonywaniu
obowiązków związanych z pracą zawodową, bez obciążenia problemami domowymi oraz
powrót do domu.
Harmonijne
połączenie każdego dnia pracy z życiem małżeńskim, prywatnym to między innymi
od początku dnia spokojne, bez pośpiechu, przygotowanie się do wyjścia do
pracy. Jeżeli sytuacja drugiego małżonka na to pozwala, przydaje się pomoc z
jego strony w porannym przygotowaniu małżonka pracującego do wyjścia do pracy,
być może włącznie z przygotowaniem drugiego śniadania. Ważne jest przede
wszystkim wspólne z małżonkiem spożycie obiadu jak co dzień, po powrocie z
pracy. I wcale nie musi to być wyłącznie obiad w domu. Po każdym dniu pracy
wskazany jest odpoczynek lub relaks, niezależnie od rodzaju wykonywanej pracy.
Odpoczynek, a raczej przerwa rozdzielająca dzień pracy od tak zwanego życia
prywatnego, szczególnie wskazany jest osobom pracującym umysłowo bądź
obciążonym dużą odpowiedzialnością za wykonywaną pracę, jak na przykład
sędziowie wydający wyroki skazujące ludzi, lekarze, w tym chirurdzy, strażacy,
policjanci, ratownicy, nauczyciele, menedżerowie zarządzający
przedsiębiorstwami, a także pracujący przedsiębiorcy, o których mowa właśnie w
tym pytaniu.
Jak pogodzić
pracę zawodową z wychowywaniem dzieci?
W dużej części odpowiedzi na
to pytanie już udzieliłem w trakcie wskazywania, jak pogodzić pracę z życiem
małżeńskim i rodzinnym. To, co dotyczy pogodzenia pracy w małżeństwie jeszcze
bez dzieci, w całości odnosi się do małżonków z dziećmi, stanowiących rodzinę.
Tak więc wszystko, co zaproponowałem wyżej, jak można godzić pracę zawodową w
małżeństwie, znajdzie pełne zastosowanie w rodzinie, z dodatkowymi uwagami, o
których piszę dalej. Wraz z pojawieniem się dziecka sytuacja na linii praca
zawodowa – życie rodzinne jest znacznie trudniejsza do pogodzenia, ale nie
niemożliwa. Choćby małżonkowie idealnie zaplanowali przyjście dziecka na świat,
i tak nie będą w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji, a szczególnie w
odniesieniu do ich pracy zawodowej. Żadnych większych problemów nie powinno być
wówczas, gdy oboje małżonkowie lub jeden, główny dostarczyciel środków na
życie, pracują w swoim zawodzie, mają satysfakcję z wykonywanej pracy i
optymalne wynagrodzenie. W przeciwnym wypadku w związku małżeńskim w chwili
urodzenia się dziecka, czyli powstania rodziny, pozostanie nadal nierozwiązany
problem pierwotny w postaci poszukiwania docelowej pracy w swoim zawodzie, z
której będzie można czerpać pełną satysfakcją i uzyskiwać należyte
wynagrodzenie. Przypominam, że problem znalezienia stabilnej pracy we wzorowym
związku powinien być rozwiązany przed decyzją o założeniu rodziny, czyli o
spłodzeniu dziecka bądź posiadaniu go w inny legalny sposób (na przykład przez
adopcję).
W
hierarchii wartości i ich kolejności wynikającej z mojej definicji prawdziwego
szczęścia proces wychowywania dziecka przez osiemnaście lat jego
niepełnoletności jest znacznie ważniejszy od pełni zadowolenia z pracy
zawodowej. Wychowanie dziecka powinno być celem życia dwojga małżonków na
drodze do szczęścia, rodzica i dziecka, natomiast praca zawodowa w tym
przypadku będzie środkiem do tego celu.
Cała
trudność pogodzenia pracy zawodowej małżonków-rodziców z wychowaniem dziecka w
zasadzie polega na tym, że to pogodzenie musi trwać osiemnaście lat! Tyle czasu
rodzice muszą godzić swoją pracę zawodową z wychowaniem dziecka, mając na
uwadze konieczność podporządkowania swojej pracy, jako środka do celu,
nadrzędnemu celowi, jakim jest wychowanie dziecka. Praktycznie oznacza to, że
to pracę zawodową należy bardziej dostosowywać do potrzeb wychowania, a nie
odwrotnie – wychowanie do swojej pracy. W tym miejscu muszę z przykrością
stwierdzić, że to jest najczęstszy podstawowy błąd popełniany przez rodziców,
którzy stawiają pracę zawodową nad dobrym wychowaniem dziecka.
Mamy
zatem pierwszy najważniejszy wniosek: przez osiemnaście lat trzeba najpierw
dbać o dobre wychowanie dziecka, a dopiero potem o satysfakcję z pracy
zawodowej. Idealnym rozwiązaniem będzie równorzędne, harmonijne rozwijanie obu
wartości, a dopiero w sytuacji krytycznej dokonywanie wyboru: najpierw
wychowanie, potem praca. Kolejną radą jest wzajemne zrozumienie znaczenia pracy
zawodowej każdego małżonka w życiu rodziny i jego możliwości do
proporcjonalnego udziału w codziennym wychowaniu dziecka. To zrozumienie należy
przyjąć jako wspólną umowę, porozumienie rodziców w zakresie wychowania
dziecka.
Ta
rada na pierwszy rzut oka jest niesprawiedliwa w świetle powszechnie uznawanej
zasady, że każdy rodzic winien równo uczestniczyć w procesie wychowywania
dziecka. Zakładam bowiem, że może być tak, iż jeden z pracujących rodziców
będzie brał mniejszy lub większy udział w codziennym wychowywaniu dziecka. Może
to być wręcz niesprawiedliwe dla drugiego rodzica (małżonka). Aby uniknąć
jakiejkolwiek niesprawiedliwości w równym udziale rodziców w wychowaniu
dziecka, porozumienie małżonków-rodziców powinno zakładać jakiś dodatkowy,
kompensujący udział tego rodzica w wychowaniu, w inny sposób lub w innym czasie
niż codziennie. Ta praktyczna rada, oparta na moim wieloletnim doświadczeniu
zawodowym w sprawach rodzinnych, zakłada uprzednie wzajemne zrozumienie, a
następnie uzgodnione porozumienie małżonków-rodziców co do obiektywnych,
codziennych i okresowych możliwości wychowywania, wynikających z rodzaju pracy
małżonków. Oczywiście porozumienie małżonków-rodziców, kto w jakim stopniu może
partycypować w wychowywaniu dziecka ze względu na rodzaj i znaczenie jego pracy
zawodowej dla rodziny, nie może być przyjęte na stałe. Rodzaj pracy może bowiem
ulec zmianie, a w związku z tym powinien ulec zmianie udział tego rodzica w
wychowaniu dziecka. Oznacza to konieczność zawarcia nowego porozumienia w tym
zakresie.
Chcę
mocno podkreślić praktyczną wagę i znaczenie psychiczne formy takiego
porozumienia. Nadanie mu charakteru szczególnie ważnej umowy między
równorzędnymi partnerami już przez ten wzniosły fakt jest zakodowane w
podświadomości każdego z małżonków-rodziców. Ponadto każdy z nich z reguły
czuje się bardziej odpowiedzialny, bo zawarł umowę, a umów należy dotrzymywać
choćby ze względów ambicjonalnych.
Na
zakończenie muszę bardzo mocno zaakcentować to, co wynika z mojej praktyki
prawniczej. W żadnym wypadku rodzice nie mogą usprawiedliwiać skutków prawnych
złego wychowania dziecka swoją pracą zawodową, w tym brakiem czasu, nadmiarem
obowiązków zawodowych, a także pracą poza miejscem zamieszkania.