?>

Szczęście zbiorowe Polaków może odrodzić się po wspólnym zwycięstwie nad koronawirusem?!

Powszechnie odczuwamy, że szczęście Polaków, osobiste i w rodzinach, coraz bardziej maleje, wraz z pogłębiającym się rozłamem społeczeństwa, chyba świadomie utrzymywanym przez partie w walce o władzę. Wydaje się, że światowe nieszczęście choroby spowodowanej koronawirusem jeszcze bardziej  pognębia skłóconych rodaków. Pustoszeją ulice, zamykamy tętniące życiem szkoły, uczelnie, ośrodki kultury i sportu. Ludzie zamykają się w domach, które stają się naszymi samotniami niczym pustelnie. Zamiera życie.

O tym, że zdrowie ludzkie jest najważniejszym, złotym środkiem szczęśliwego życie, wie chyba każdy z nas, a ja o nim nieustannie przypominam w blogu.

Historia naszego narodu wielokrotnie już pokazała, że My, Polacy w chwilach wielkich nieszczęść zbiorowych potrafimy zjednoczyć się w walce z nimi. Tak było w walce o niepodległość. Takie dowody dawaliśmy w walce z nazizmem faszystowskim podczas II Wojny  Światowej, zarówno na terytorium kraju jak i na frontach całego Świata. Niespotykaną w historii światowej była nasza Polska „Solidarność”. Przecież ten 10 milionowy ruch społeczny zjednoczył nasz naród w zwycięskiej walce z komunizmem. I byli w nim także dawni członkowie PZPR. (800 000 członków PZPR wpisało się do Związku Zawodowego” Solidarność”  już w latach 1980-1981). Paradoksalnie dziś, kiedy widmo nieszczęścia pandemii choroby staje się faktem na Świecie i w kraju, zabłysło światełko nadziei pojednania narodowego Polaków. O dziwo! Prezydent zwołał, po czterech latach bezruchu, posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Uczestniczyli w  nim zgodnie wszyscy przedstawiciele partii politycznych. Chociaż nie było na nim nieformalnego ”naczelnika Państwa” Jarosława Kaczyńskiego. Generalnie wszystkie partie akceptują działania władz w walce z pandemią koronawirusa .

I tak oto źródło nieszczęścia może stać się zaczątkiem szczęścia. Widmo zbiorowego nieszczęścia stwarza szansę pojednania Polaków poprzez wspólne działania na rzecz najwyższego dobra  jakim jest zdrowie. To może być nasza, Polska droga do szczęścia każdego z nas! Nasze zdrowie może i powinno stać się ogniwem jednoczącym Polaków na tej drodze. Weźmy przykład, skąd bierze się szczęście państw skandynawskich i innych. Wydatki na zdrowie w przeliczeniu na mieszkańca sięgają w nich 6000 dolarów. Podczas gdy Polska znajduje się na 6 miejscu od końca z kwotą wydatków niecałe 2000 dolarów na mieszkańca.

Zdrowie! Ta najważniejsza wartość życiowa i jednocześnie złoty środek do szczęścia powinno stać się sensem, celem i podstawowym zadaniem rządzących w naszym kraju! Od tego należałoby zacząć jednoczenie Polaków i taką szansą jest walka z koronawirusem!

Czy to nam się uda? Czy bezwzględna walka polityczna o władzę i podział Polaków powróci, po szczęśliwym zwycięstwie nad groźbą pandemii koronawirusa?

Czy zatem jest możliwe, aby ta wspólna walka z nieszczęściem szerzącej się pandemii choroby, stała się przełomem i źródłem narodowej zgody dla dobra wszystkich Polaków, pragnących i dążących do najwyższej wartości życiowej jakim jest szczęśliwe, spokojne życie?

Zapytam inaczej:

A może znajdzie się taki charyzmatyczny autorytet Polaków, który okrzyknie: Idźmy razem do wspólnego dobra Polaków, szczęścia dla każdego z nas! Zakończmy myśleć i mówić o nas jako lepszych i gorszych.

Szukajmy takiego człowieka ( kobiety-mężczyzny), niekoniecznie jako aktualnego kandydata na prezydenta, obdarzonego siłą młodości i twórczego autorytetu, który możliwie najlepiej wie jak może wyglądać droga do szczęścia każdego Polaka, a nie naszego czy waszego. A może nie bez powodu, 71 letni Jarosław Kaczyński, dotychczasowy przywódca partii wiodącej Państwem, nie uczestniczył w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, na której przyjęto zgodnie działania na rzecz zdrowia, wspólnego dobra wszystkich Polaków, bez żadnych podziałów. Być może także on, jak każdy  z nas, już wie kiedy jest jego najlepszy czas na przejście na zasłużony odpoczynek emerytalny.

Czy wśród kandydatów na prezydenta RP taki charyzmatyczny autorytet znajduje się ?!  Nie wiem. Ale wiem, że nie był nim dotychczasowy Prezydent Andrzej Duda. Bowiem niestety, przez upływające 5 lat swojej kadencji nie spełnił się w misji jednoczenia Polaków na drodze do ich szczęśliwego życia.

Z całą pewnością ZDROWIE jest naszą najważniejszą, wspólnie uznawana wartością, na drodze do szczęśliwego życia. My to wiemy! I o tym powinni wiedzieć rządzący. Mimo groźby nieszczęścia epidemii choroby, po wspólnym zwycięstwie, mamy wielką szansę powrócić na drogę prowadzącą do szczęścia Polaków, która rozpoczęliśmy

SOLIDARNIE z „ SOLIDARNOŚCIĄ”

w 1980 roku. Wykorzystajmy ją!!!

Bronisław                                                                     marzec 2020 r


Moje, sprawdzone sposoby na ZDROWIE- najważniejszy „złoty”, środek do szczęścia.

„ Carcinoma ventriculi „- nowotwór złośliwy żołądka! Rokowania – trzy miesiące życia.”

Wściekły” podejmuję walkę! Wycięcie subtotalne żołądka. Zapijam życie przez 5 lat niepewności. Żyję!!! Zmieniam siebie, tryb życia i pracy. Nie piję i nie palę! Nareszcie dbam o zdrowie. Minęło 20 lat. Od 10 lat nie wiem co to jest grypa, przeziębienie, katar.

 „Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz, aż się zepsujesz”- Jan Kochanowski – fraszka „Na zdrowie”. OSTRZEŻENIE znane Polakom od 440 lat! Ilu z nas tak naprawdę je słucha i realizuje? Ja byłem tego negatywnym przykładem. Dziś, po latach intensywnej pracy dla „ pieniędzy”, dla dobrego standardu życia, przy jednoczesnym lekceważeniu stanu zdrowia, braku należytego wypoczynku, przyznaję się do błędów młodości. Myślę, że tak postępuje wielu młodych i dojrzałych ludzi. Do czasu…..!!! Odpukać, jak w moim przypadku ciężkiej choroby i krachu życiowego.

Dzień przed operacja, z nieznaną odpowiedzią na pytanie będę żył czy nie, już wiedziałem, że pieniądze, majątek, nie mają żadnego znaczenia. Liczy się zdrowie, a ja przez tyle lat goniłem za tym, co właśnie w tamtej chwili było kompletnie nie ważne. Kiedy stanąłem na „równe nogi”, dopiero to zrozumiałem bo doświadczyłem najgorszego, śmiertelnej choroby w kwiecie wieku.! Wszystkich tych, którzy pędzą przez życie w pogoni za dobrami doczesnymi przestrzegam, najpierw  dbajcie o zdrowie. Ono jest najważniejsze od wszystkich, nawet największych wartości. Nie osiągniecie szczęścia, obojętnie o jakim marzycie i dążycie, bez dobrego zdrowia fizycznego i psychicznego.

O tym mówią wszyscy, którzy przeżyli kryzys choroby, Jerzy Stuhr, Janina Ochojska, Anita Lipnicka, Irena Santor, Anna Wyszkoni, Kylie Minoque, Angelina Jolie i wielu innych znanych ludzi.

A jak ja po wyjściu na prostą, starałem się i staram naprawić błędy w dbałości o zdrowie?

Oto moja, nieco spóźniona lecz skuteczna droga do lepszego życia!!!

Po pierwsze, kiedy po siedmiu latach niepewności życia i zapijania smutków i nieszczęścia śmiertelnej choroby, lekarze orzekli brak wznowy nowotworowej, uwierzyłem im i w końcu sobie, że jest jeszcze sens życia i cele do osiągnięcia dla mnie i dla bliskich.

Po drugie, w związku z pozytywna diagnozą, natychmiast podjąłem decyzję o zaprzestaniu picia alkoholu i całkowitej abstynencji, oczywiście przy pomocy detoksykacji i  wielotygodniowej terapii.

Zwracam przy okazji uwagę, ze praktycznie nie możliwe jest z dnia na dzień zerwanie z alkoholem bez fachowej terapii w okresie przejściowym (podobnie jak z każdym uzależnieniem).

Po trzecie, ratowanie zdrowia i przejście do normalnego zdrowego życia, rozpocząłem od zmiany sposobu myślenia i nastawienia do życia, z pesymistycznego na pozytywny. Czyli od wyleczenia i naprawy stanu zdrowia psychicznego, w pierwszej kolejności przed zdrowiem fizjologicznym. Mimo iż przyczyną mojego załamania była organiczna choroba- nowotwór żołądka w wyniku jego zżarcia przez niezbadane i nieleczone wrzody.

Ten proces leczenia psychiki, umysłu, i sposobu negatywnego myślenia dokonałem sam studiując wszelkie metody naukowe i paranaukowe, a następnie przy zastosowaniu wybranej i najlepszej dla mnie metody „ Treningu autogennego Schultza”.

Kiedy po pół roku ćwiczeń sprawdziłem jego skuteczność, przeszedłem do drugiego etapu ratowania zdrowia fizycznego.

Na początek przeprowadziłem kurację i uodpornienie od grypy, przeziębień, katarów, jako źródła wszelkich innych  chorób, stosując niezwykle prostą, ale jakże skuteczną do dziś, terapię citroseptem ( wyciąg z  grejpfruta). Metodę kropelkową stosowałem  przez cały rok z dwutygodniowymi przerwami.

Następnie w oparciu o zalecenia lekarskie i wskazania dietetyczki wprowadziłem na stałe podstawowe zasady profilaktyki zdrowotnej i zdrowego żywienia. Te ostatnie wiszą w widocznym miejscu w kuchni. Od tego czasu systematycznie, okresowo, kontroluję stan zdrowia.

Dbam o profilaktykę zdrowotną jak niżej, oraz stosuję właściwe, dietetycznie odżywianie i regularny tryb spożywania posiłków:

Moje podstawowe zasady żywienia to:

           A. Siedem najzdrowszych dla mnie produktów zdrowego jedzenia:

1. Zupa jako obowiązkowy i podstawowy, codzienny posiłek;

2. Produkty zbożowe z pełnego ziarna( pieczywo, kasze, makarony, ryż) zamiast czerwonego mięsa;

3. Warzywa spożywane najczęściej: kapusta, pomidory, szpinak, brokuły, marchew oraz kiszonki z kapusty i ogórków;

4. Owoce: awokado, jabłka, aronia, borówka amerykańska, grejpfrut czerwony, winogrona (rodzynki),- uprawiam na działce także aronię i borówkę amerykańska i robię z nich przetwory;

5. Ryby morskie tłuste ( łosoś, makrela, śledź, sardynka)- jem codziennie na przemian;

6. Herbata: piję codziennie, o odpowiedniej porze i działaniu, trzy rodzaje herbaty: zieloną, czarną i czerwoną;

7. Przyprawy ( podstawowe na co dzień-czosnek, kurkuma, imbir, oliwa z oliwek Virgin );

Stosuję siedem przykazań zdrowego odżywiania:

1.Spożywam obowiązkowo 5 posiłków dziennie /o jeden więcej bo jem mniej i częściej, gdyż nie mam żołądka, a obiad dzielę na dwa posiłki, zupa obowiązkowo i po 2 – 2,5 godzinach drugie danie/;

2.Jem regularnie o tych samych porach, kolację najpóźniej 2 godziny przed snem;

3.Codzienne żywienie rozpoczynam rano alternatywnie albo od wypicia szklanki wody z sokiem z pół cytryny i łyżeczki miodu albo od herbaty, kakao lub kawy Inka, nigdy od kawy;

4.Wypijam co dnia ok.2,5 litra napojów, w tym kefir i własne soki z aronii, porzeczek, jabłek, co jakiś czas sok z granatów;

5.Dla „zdrowia” piję: jedną kawę dziennie, przy spotkaniach okolicznościowych wypijam drugą; piję dodatkowo napar z czystka;

6.Unikam „przegryzania” między regularnymi posiłkami;

7.Znacznie ograniczam spożycie słodyczy, ciast oraz mięsa, szczególnie czerwonego. W zamian jem więcej owoców i warzyw, odpowiednich dla potrzeb aktualnego stanu zdrowia stwierdzonego po badaniach profilaktycznych jak np. kiwi, śliwki, jabłka, w tym suszone, banany, sałatki i surówki;

Dobre zdrowie to oprócz prawidłowego odżywiania, dbałość o zdrowie fizyczne i psychiczne, wypoczynek, relaks, kultura i rozrywka. Tego właśnie nie robiłem przed chorobą, w pełni poświęcając się pracy, rodzinie i wychowaniu dzieci. Choroba odmieniła sens mojego życia i….

Od tego czasu do dziś wyznaję i realizuję siedem sprawdzonych zasad dobrego życia

1.Cieszę się życiem, uwielbiam przyrodę, zwiedzam wraz z żoną Polskę i Świat, myślę i patrzę pozytywnie na życie i na ludzi.

2.Ćwiczę codziennie prawidłowe oddychanie przeponą i brzuchem, spaceruję na świeżym powietrzu minimum pół godziny, uprawiam działkę ogrodniczą.

3.Przestrzegam wymaganą (dla mnie) profilaktykę zdrowotną poprzez:

– coroczne badania krwi i inne badania specjalistyczne wymagane dla mnie;

– piję codziennie trzy rodzaje herbaty, odpowiednio: czarną rano, gdy nie piję kawy, na pobudzenie do życia i wzmocnienie pamięci; zieloną w środku dnia jako środek na długie życie, odchudzanie i oczyszczanie z toksyn; czerwoną, wieczorem jako środek przeciwnowotworowy;

– piję często herbatę z czystka przeciwdziałając złemu cholesterolowi i utrzymując wagę;

– stosuje codziennie czosnek jak przyprawę prawie do wszystkich potraw; do potraw dodaję kurkumę;

– piję, według potrzeb, „eliksir życia” sporządzony przez siebie z 5-ciu przypraw, wody i miodu ( kurkumy, kardamonu, imbiru, cynamonu, goździków);

4.Raz w roku wraz z żoną jadę na co najmniej 7 dniowy wypoczynek, połączony z zabiegami spa, odpowiednimi do stanu zdrowia. W sezonie letnim , w weekendy, zwiedzamy Polskę;

5.Dla utrzymania zdrowia psychicznego czytam dużo książek, prasy,      uprawiam rozrywki umysłowe, chodzimy i jeździmy do teatrów, kin, na imprezy kulturalne i inne, piszę bloga i „inne rzeczy” – vide książka;

6.Jak tylko mogę dbam i wspieram dorosłe dziś dzieci oraz wnuki, aby one nie popełniali takich błędów jakie popełniałem ja. Ich dobre życie i rozwój daje mi spokój ducha, sumienia i dobry stan zdrowia psychicznego.

7.Dopełnieniem takiego dobrego i spokojnego życia we dwoje wraz z zapewnieniem wspólnej, spokojnej starości była żona. Niestety taki stabilny i uporządkowany sposób życia jej nie odpowiadał i po 9 latach  wspólnego życia, wykorzystując zwykłą kłótnię małżeńską, odeszła z dnia na dzień, oświadczając, że „chce być wolna, a nie służącą za łyżkę strawy”-( będąc na wcześniejszej emeryturze dbała codziennie o regularne posiłki, w tym głównie o zupę). Ja żałuję, choć żyję dobrze i w zdrowiu, a jej życzę lepszego jutra niż miała ze mną.

Kochani, o zdrowie trzeba dbać od urodzenia aż do końca życia i to jest najlepszy, „złoty środek” do szczęścia każdego człowieka!!!

Tego Wam  życzę! 

Bronisław                                                                  luty 2020 r


  • 0

STRATEGICZNY PLAN ŻYCIA – piąty, „ złoty” środek do osiągnięcia szczęścia. Zaplanuj swoje życie od miłości do szczęśliwej starości. Wytrwale realizuj własny plan, a osiągniesz wymarzone szczęście.

Najpierw muszę wyjaśnić, dlaczego plan życia jako „złoty” środek do szczęścia, jest dopiero piątym ze złotych środków. Otóż według mnie tych najważniejszych środków- nazwanych przeze mnie złotymi – widzę pięć: zdrowie, wiedza, umiejętność rozwiązywania problemów, zdolność do realizacji celów i plan drogi życiowej do szczęścia.

O trzech z nich pisałem wcześniej w blogu, a o wszystkich szerzej mówię w mojej książce.

Przechodząc do tego środka od razu chcę zaskoczyć każdego z Was dwoma podstawowymi pytaniami:

Czy masz swój plan na życie? Czy na pewno wytrwale dążysz do jego realizacji?

Zapewne, dla wielu ludzi pytanie o plan na życie wydaje się bezsensowne, albo co najmniej niepotrzebne. No bo jak można zaplanować całe swoje życie? Otóż można i trzeba. Lecz nie chodzi w nim o zwykłe krótkotrwale cele i zadania. To powinien być strategiczny plan, w którym każdy wybierze i określi w nim swoje najważniejsze wartości do osiągnięcia na drodze do szczęścia. Na przykład: stworzenie związku miłosnego /małżeńskiego – partnerskiego/ na całe życie; posiadanie dziecka – dzieci; wybór kariery zawodowej i satysfakcjonującej pracy; i.t.p.  I tu przytaczam znowu głosy przeciwne takiej potrzebie planowania. Po co planować coś, skoro każdy z nas wie jakie najważniejsze wartości musi osiągnąć w swoim życiu, bo to na przykład zostało mu wpojone w procesie wychowania. To byłoby piękne i tak powinno być, ale życie pokazuje, że niestety tak nie jest.

Proszę tylko rozejrzeć się w swoim otoczeniu, a zobaczymy ile ludzi błądzi, żyje w chaosie codziennych kłopotów, albo goni za zwykłymi potrzebami do normalnej, codziennej egzystencji. Gdzie tam im myśleć o konsekwentnej i wytrwałej realizacji najważniejszych wartości dla szczęścia człowieka.

Przebłysk opamiętania nad sensem i celem życia najczęściej przychodzi przy okazji, a nie w sposób zaplanowany, na przykład podczas kolejnej, większej, rocznicy urodzin lub częściej w postanowieniach noworocznych.

No dobrze, to jak w praktyce może wyglądać taki strategiczny plan życia na drodze do szczęścia i jego realizacja?

Sposób jego opracowania, forma, wygląd, z praktycznego -życiowego punktu widzenia nie ma istotnego znaczenia. Najważniejsze, to jego utrwalenie w świadomości no i konsekwentne, terminowe realizowanie zawartych w nim celów, które stanowią najważniejsze wartości do osiągnięcia na swojej drodze do szczęścia.

Ale z mojego doświadczenia zawodowego i życiowego, uważam, że taki strategiczny plan życia, powinien opierać się na jakichś praktycznych podstawach. I tu inicjatywa należy do każdego z Was, według własnych potrzeb. Ja widzę to tak:

Praktyczne zasady tworzenia „STRATEGICZNEGO PLANU ŻYCIA” na drodze do szczęścia

  1. Wybieramy swoje najważniejsze wartości życiowe z naszych marzeń, pragnień, potrzeb, jako kluczowe cele i zadania do osiągnięcia na drodze do szczęścia; /np: stworzenie stałego związku małżeńskiego, partnerskiego opartego na miłości; posiadanie dziecka – dzieci; stworzenie materialnych podstaw do założenia lub dla już istniejącej rodziny; osiągnięcie stabilizacji zawodowej w wybranym, satysfakcjonującym zawodzie; i.t.p/.                
  2. Ustalamy hierarchię ważności wybranych wartości i kolejność ich     realizacji na przestrzeni całego życia;/np: znalezienie i dobór partnera do stałego związku; osiągnięcie stałej satysfakcjonującej pracy zgodnie z wybranym zawodem; założenie rodziny, posiadanie dzieci (ile); dobre wychowanie i wykształcenie dzieci; okres samorealizacji marzeń osobistych;
  3. Przyjmujemy długookresowy harmonogram realizacji i planowanego osiągania poszczególnych wartości-celów, kierując się naturalnymi okresami życia człowieka: /np.: fizjologicznie najlepszy czas na urodzenie pierwszego dziecka,  wiekowo i dojrzałościowo najlepszy czas na małżeństwo i założenie rodziny; życiowo najlepszy okres do stabilizacji zawodowej, dokonanie wyboru zawodu i rodzaju pracy;
  4. Wykorzystujemy rzeczywiste, osobiste przymioty do strategicznego planu życia takie jak: swoje marzenia, pragnienia, talenty, predyspozycje, możliwości, w tym aktualny wiek i stan zdrowia w chwili tworzenia planu;
  5. Strategiczny plan swojego życia może być tworzony w każdym wieku, jak również korygowany wraz z wiekiem i zmianą sytuacji życiowej.
  6. W okresie koncentracji na realizacji jednej wartości życiowej z planu strategicznego, możemy stworzyć bardziej szczegółowy, np. kilkuletni, a nawet roczny plan zadań dla osiągnięcia tej wartości w zaplanowanym czasie.
  7. Forma planu powinna być sporządzona w taki sposób, aby można było go widzieć prawie na co dzień, lub w ważnych chwilach życiowych, decyzyjnych, np: w widocznym miejsce tylko dla jego autora, w dokumentacji domowej, do której często zaglądamy, i.t.p/.

Ale sam plan, nawet najlepszy, nie wystarczy do osiągnięcia szczęścia. Trzeba jeszcze go realizować i to wytrwale przez całe życie, a nie czekać na księcia z bajki lub wygraną w lotka. I z tym mamy zazwyczaj największe problemy. Z mojej wieloletniej praktyki zawodowej, i nie tylko mojej, wynika smutny wniosek.

Bardzo wielu ludzi nie spełnia swoich marzeń,  nie realizuje wyznaczonych celów i tym samym nie osiąga szczęścia z podstawowych powodów, bo:

– nie ma uporządkowanego, strategicznego planu na życie, lub nie ma określonych, najważniejszych dla siebie, wartości do osiągnięcia;

– nie ma dostatecznej wiary w siebie i swoje możliwości;

– nie wykorzystuje swoich umiejętności, zdolności oraz możliwości i szans;

– zatrzymuje się przedwcześnie w realizacji planu lub celów, w przekonaniu, że nigdy nie uda się im ich osiągnąć.

Zatem, zajrzyj  w głąb siebie ?! Masz swój plan na życie? Jeżeli nie, to czy nie warto go mieć?  Sprawdź czy rzeczywiście któraś z wymienionych przeszkód nie stoi na Twojej drodze od miłości do szczęścia ?!

Bronisław


  • 0

„Samo życie” Oparty na prawdziwych zdarzeniach test nr 2 „ Umiejętność rozwiązywania problemów”.

W naszym życiu zdarzają się i takie trudne sytuacje, z których trzeba umieć znaleźć najlepsze wyjście. Ten, kto posiada umiejętność rozwiązywania problemów jest na najlepszej drodze do osiągnięcia swojego szczęścia, bo … ma właśnie czwarty- złoty środek do szczęścia.

Zatem sprawdź czy już jesteś tym szczęściarzem. Właśnie dziś na swojej drodze znalazłeś się w trzech sytuacjach życiowych, które rzeczywiście miały miejsce. Każda z przedstawionych anonimowo osób wybrała  najlepsze dla siebie rozwiązanie. A jakiego wyboru dokonałbyś/abyś Ty?

1.Jarek – lat 26 i Ola – 24, przypadkowo poznali się w barze. Niechcący potrącił ją z talerzem zupy. Kiedy pomagał jej dojść do siebie oniemiał z zachwytu nad jej urodą, spokojem i wdziękiem. To był strzał Amora prosto w serce. Od pół roku spotykali się. Nie ukrywali, że pragną siebie wzajemnie i coraz bardziej łączy ich poczucie bliskości. Ola potęgowała emocje i pożądanie Jarka, ograniczając swoje uczucie do przytuleń, miłosnych objęć, pocałunków i romantycznych rozmów.

W czasie wspólnej wycieczki  do Krakowa Jarek, praktykujący katolik, zaproponował wejście do Kościoła Mariackiego, obejrzeć ołtarz Wita Stwosza i pomodlić się.

Ola, nie odmawiając wejścia, nieśmiało wyznała mu, że należy do wspólnoty Świadków Jehowy!

      Co miał dalej począć zakochany po uszy Jarek? Jak ostatecznie postąpił?

A – Bliżej zasięgnął wiedzy na czym polega wyznanie Świadków Jehowy i mimo, że wiązał ogromne nadzieje w związku z Olą, kulturalnie, choć z bólem serca, rozstał się.

B – Uznał, że bardzo ją kocha, a ona jego, jest taka dobra i w związku na całe życie, niekoniecznie małżeńskim, nie będzie przeszkadzać im różnica wiary.

C – Po dłuższym zastanowieniu i uznaniu, że ich wzajemna miłość jest tak mocna, postanowił, że jeżeli rodzice Oli wraz Olą, zażądają aby on wstąpił do ich wspólnoty, to wstąpi.

2.Tosiek „chłopak ze wsi” i Zosia „była mieszczankasą 8-letnim małżeństwem i z 6-letnim Jasiem i w zasadzie tworzą rodzinę. Jednakże od początku ich związku mieszkają razem  z rodzicami Antka, w ich domu na wsi tuż pod miastem. Tosiek wraz z ojcem zajmował się gospodarstwem ogrodniczym ojca, które miał przejąć po jego śmierci. Zosia z zawodu fryzjerka prowadziła wraz z koleżanką własny zakład fryzjerski w mieście.  Zosia praktycznie od początku wiedziała, i do tej pory jakoś wytrzymywała, że za ważniejszymi decyzjami Antka w ich małżeństwie, kryją się podpowiedzi jego matki, których on, jako jedynak, bardziej słuchał i wykonywał niż zdanie żony.

Kiedy nadszedł czas aby ich synek poszedł do szkoły, Zosia zaproponowała Tośkowi aby wybrali „lepszą” szkołę w mieście i przenieśli się tam do jej dawnego mieszkania po matce, które aktualnie wynajmowała. Uznała, i tak zaproponowała Antkowi, że takie rozwiązanie załatwia wiele ważnych spraw dla ich szczęśliwego życia, takich jak: nareszcie będą mieszkać i żyć sami, Jaś będzie chodził do dobrej szkoły, wszystko będą mieli pod ręką, sklepy, przychodnia zdrowia, rozrywki kulturalne, oświatowe i.t.p. Ona pracę obok domu, w którym ma mieszkanie. Jedynie Antek będzie dojeżdżał własnym samochodem do pracy w gospodarstwie ojca.

Dla Antka była to zaskakująca propozycja, którą Zosia wsparła zdecydowanym oświadczeniem, że on sam musi podjąć decyzję i nie słuchać matki, albo wybiera ich życie rodzinne, albo jego życie z rodzicami  bez niej i syna. W przeciwnym wypadku to będzie pierwszy krok do rozwodu.

Jak zachował się Tosiek?

A – Po kryjomu rozmawiał z matką, a oficjalnie sam próbował przekonać Zosię, że jej propozycja jest „ nieopłacalna”, bo tutaj mają dobrze, nie ponoszą prawie żadnych kosztów na jedzenie, mieszkanie. Na koniec oświadczył, że to jest „głupi” pomysł i nie zamierza stąd się ruszać, bo przecież to wszystko kiedyś będzie jego i będą żyli „jak pączki w maśle”.

B – Antek zrozumiał w końcu, że jego miejsce jest przy żonie i dziecku w samodzielnej rodzinie. Prosił tylko, Zosię aby przeprowadzkę do miasta przełożyć na kilka miesięcy, aby wszystko spokojnie przygotować.

C.- Posłuchał rodziców, w tym głównie matki, że to zły pomysł i   kompletnie nieopłacalny i postanowił zagrać na zwłokę, aż Zosi ten „ głupi pomysł ” wyleci z głowy. Zosi oficjalnie  powiedział, że w zasadzie się z nią zgadza. ale nie można tego robić z dnia na dzień. Sprawa wymaga głębszego przemyślenia, a syn pójdzie do szkoły tutaj na wsi, najwyżej później się przeniesie.

3.39 letnia Irena wraz z matką zgłosiły się do mojej kancelarii w sprawie rozwodu Ireny z mężem Rafałem, który ją po raz drugi zdradził i to  z druga dziewczyną z tej samej miejscowości, w której mieszkają w domu  rodziców Ireny. Po grzecznym „wyproszeniu” matki i kilkukrotnej szczerej rozmowie z Ireną, ustaliłem taki stan faktyczny sprawy.

Rzeczywiście, mąż ją dwukrotnie zdradził i przyznał się, że zrobił to dlatego, że ich życie seksualne, jak stwierdził „jest nienormalne”. Irena nieśmiało wyznała, że ma zahamowania i poczucie wstydu wyniesione z rodziny, Na przykład wstydzi się swojej nagości i stąd kochali się po ciemku i mąż nigdy nie widział jej nagiej.

Poza tym nie odczuwała z seksu zbyt wielkiej przyjemności i nigdy nie osiągała orgazmu. Prawdą jest, że unikała seksu, a nie współżyli od ponad roku. Mają 14 letnią córkę i Irena bez reszty poświęciła się jej wychowaniu.

Przed skierowaniem pozwu o rozwód do Sądu, jeszcze raz przeprowadziłem dłuższą rozmowę, przedstawiając jej także inne rozwiązania. Na koniec poprosiłem o zastanowienie się i podjęcie ostatecznej decyzji.

     Jaką decyzję podjęła Irena?

A.– Zdecydowała jednak o rozwodzie. Takie też zdanie miała matka, ponieważ zdrada jest ciężkim naruszeniem przysięgi małżeńskiej, a mąż zdradził ją dwukrotnie i pewnie dalej będzie zdradzał. Ona skoncentruje się na wychowaniu córki, dobrze zarabia i dadzą sobie radę. A bez seksu także można żyć dobrze.

B.– Postanowiła wybaczyć mężowi obie zdrady, ale to on musi się generalnie zmienić na lepsze. Ma przysiąc, że już nigdy jej nie zdradzi, bo wina jest wyłącznie po jego stronie.

C.– Irena zrozumiała, że na rozwód za wcześnie, bo „ chyba” też jest trochę winna, z powodu takiego jej podejścia do współżycia seksualnego. Przyznała, że niestety tak została wychowana pod względem seksualnym. Zgodziła się z moją propozycją wizyty w poradni rodzinnej, a konkretnie u seksuologa.

Jakich wyborów dokonały w rzeczywistości przedstawione osoby dowiesz się w następnym tygodniu.

Dziś mogę tylko zasygnalizować, że:

 – pierwsze zdarzenie jest praktycznym dowodem jak ważna jest więź religijna w każdym związku;

– drugie, pokazuje jak się rozwija kryzys małżeński z powodu ingerencji teściowej, lub innych osób bliskich;

– trzecie, świadczy jak wielkie znaczenie w każdym związku małżeńskim i partnerskim ma wychowanie i przygotowanie do życia seksualnego.

Szerzej o nich mowa w mojej książce.

Bronisław


„Samo życie” -Rozwiązanie 1 testu. Porównaj ze swoimi rozstrzygnięciami problemów.

Zapewne większość  Was bez trudu wskazała trzy najlepsze życiowo rozwiązania 1 testu z cyklu „Samo życie”. A jakie rozwiązania wybrali bohaterowie testu?

Otóż:W pierwszej sytuacji: Marek ratownik postąpił jak w pkt. „A”. Opowiedział szczerze Ani o poznanej Kasi zaraz po powrocie, wykazując dystans i swoją rozwagę, nie ulegając urokowi pięknej dziewczyny. W ten sposób mądrze i  realnie docenił znaczenie zaufania i szczerości, dla dobrej przyszłości ich  narzeczeństwa już w stałym związku. Ania, trochę z początkowym niedowierzaniem, ostatecznie uwierzyła i zaufała Markowi/ Ale o tym niżej/.

W drugiej sytuacji: Basia opanowała swoje emocje, naturalne ludzkie żądze i chęć zemsty za zdradę męża, postępując jak w pkt.” C”, kulturalnie rezygnując z zaproszenia Kazika na wieczór we dwoje.

Słusznie przeważyły w niej ważniejsze, długotrwałe wartości życiowe jak dobro dziecka, rodzina pełna, nad niepewnym zauroczeniem i emocjami seksualnymi z „ kawalerem z odzysku”. Być może zrezygnowała z przeżyć, nawet dotąd, nie doznanych w życiu z mężem. Oddzielnie i nie w takiej sytuacji, należy dokonać analizy małżeńskiego kryzysu rozczarowania, który to głównie widzi ona sama. / czytaj także niżej/.

W trzeciej sytuacji: Ewa wybrała rozwiązanie „ B”. Prawidłowo uznała, że na dalszej drodze wspólnego życia powinna zdecydowanie i niezwłocznie podjąć wspólnie działania przeciwdziałające nadużywaniu alkoholu przez męża.

Tym bardziej jeżeli nie jest to jeszcze uzależnienie od alkoholu rozumiane jako choroba, bo w przeciwnym wypadku może być już za późno.

A teraz krótki komentarz praktyka do wszystkich trzech sytuacji. Co mogło by być gdyby:

1.Gdyby Marek podłechtany powodzeniem ukrył fakty, mile spędzonych chwil z „być może (?!) przelotną znajomą” Kasią lub czekał na sprzyjającą okazję do powiedzenie Ani?

Oby wówczas takie zachowania Marka nie stały się normalnością, a nie daj Bóg nawykiem w przyszłym stałym związku! Zaufanie jest trzecią podstawową cechą szczęśliwego związku miłosnego, małżeńskiego i każdego stałego, po bliskości i dopasowaniu./ patrz książka- rozdziały o miłości i  małżeństwie/.Brak pełnego zaufania w życiu każdego związku wcześniej czy później wpływa ujemnie na jego szczęście, z czasem je niszczy, a często powoduje rozpad, rozstanie i rozwód.

2.Gdyby Basia skorzystała z zaproszenia Kazika i spędziła z nim długi wieczór w jego pokoju. I na przykład: doznała zawodu z różnych powodów, bo okazało się, że Kazik jest zwykłym poszukiwaczem przygód, albo przeżyła nieudany seks, bądź za późno stwierdziła, że między nimi brak jest poczucia bliskości, czyli życiowe „nie wszystko złoto co się świeci”.

To mało, że Basia przeżyłaby przykre rozczarowanie i wpłynęłoby to na pogorszenie służbowych stosunków w pracy z Kazikiem. Ale przede wszystkim zawisłaby nad nią groźba ujawnienia zdrady małżeńskiej, nawet gdyby wówczas w pokoju nie doszło do współżycia seksualnego. Bo zdrada, właściwie rozumiana, miałaby wówczas miejsce. No i oczywiście w przypadku rozpadu związku i rozwodu, to ona byłaby bezpośrednio temu winna.

Natomiast, w przypadku wspaniałego przeżycia emocjonalnego połączonego z udanym seksem, Basi i Kazikowi pozostałoby wiele ryzyk życiowych do przebrnięcia, jeżeli w ogóle podjęliby się iść dalej wspólną drogą. Powinna ona wiedzieć, że byłoby to trudne i oboje musieliby zaczynać od nowa. Być może to ich wspólne życie potoczyłoby się dalej dobrze, ale, co jest niezwykle ważne, byłoby to życie z „dobrodziejstwem” i obowiązkiem wychowania dziecka Basi w patchworkowej rodzinie.

3.Gdyby Ewa, machnęła ręka na kolejne upicie się Adama? Z czasem i z wiekiem nic by się nie zmieniło w postępowaniu Adama. Wręcz odwrotnie Adam popadłby w uzależnienie kosztem życia małżeńskiego. Gdyby zastosowała także swoją karną metodę „ abstynencji seksualnej”, to i tak okazałaby się ona nieskuteczna, bo Adam z czasem nie potrafiłby się kontrolować z piciem alkoholu i zaczął przedkładać picie nad „życie”, także seksualne.

Tak więc, Ewa jeżeli chciałaby  żyć dalej z Adamem, to i tak po zastosowaniu innych rozwiązań, musiałaby powrócić do tego rozwiązania, z pkt „ B”, które teraz słusznie wybrała. Ale ten spóźniony powrót byłby już znacznie trudniejszy do zrealizowania. Adam może byłby już chory na uzależnienie od alkoholu, a leczenie poprzez detoksykację i  następnie długotrwałą psychoterapię, niestety, nie zawsze jest skuteczne.

I na koniec niezwykle ważna kwestia umiejętności rozwiązywania kryzysów małżeńskich. W naszym teście mieliśmy do czynienia z kryzysem rozczarowania i kryzysem z powodu nadużywania alkoholu. Niestety w realiach naszego życia, najczęściej mamy ogromne trudności z rozwiązywaniem, samodzielnie, każdego kryzysu. I to jest na swój sposób zrozumiałe, albowiem targają nami subiektywnie odczuwane emocje, urazy, żale. A w dodatku My Polacy, nie mamy tak jak na „ zachodzie”, cywilizacyjnie i historycznie ukształtowanej świadomości korzystania z pomocy odpowiednich specjalistów. Tu aż się ciśnie przytyk do „ideologii” Jarosława Kaczyńskiego – lidera PIS, w kwestiach tzw. „ obrony tradycyjnej polskiej rodziny”. Przecież między innymi w tej polskiej tradycji głęboko zakorzeniona jest powszechna niechęć do szukania fachowej pomocy u specjalistów, a tym bardziej w sprawach osobistych, małżeńskich i rodzinnych. A więc nieszczęściem jest obrona takiej polskiej tradycji rodzinnej.

Każdą próbę rozwiązania kryzysu małżeńskiego, trzeba zacząć od spokojnej, już na chłodno, analizy właściwej przyczyny, /przyczyn/ jego powstania. Bowiem z czasem pierwotna przyczyna ginie i zamienia się w walkę, kto będzie górą. Następnie trzeba chcieć i umieć wspólnie rozmawiać. Jednakże z doświadczenia wiem, że najlepiej jest posłuchać rady specjalistów, najpierw jednoosobowo, a potem wspólnie. Tak czynią mądrzy, racjonalnie myślący ludzie i nie tylko na zachodzie/ patrz kraje skandynawskie/.

P.S. Kochani, ten test ” Samo życie” na umiejętność rozwiązywania problemów życiowych, okazał się bardzo poczytny. Spróbuję zatem ze swojej praktyki zawodowej wyławiać podobne przykłady trudnych problemów życiowych, a następnie przedstawiać  Wam w formie kolejnych testów na umiejętność rozwiązywania problemów, a może nie tylko na to.  Zatem czytajcie i czekajcie

Pozdrawiam Bronisław


„ Samo życie”! ”. Mały test na umiejętność rozwiązywania problemów! ”. Jak sobie radzisz w ważnych sprawach życiowych? Wejdź w sytuację przedstawionej osoby i rozstrzygnij za nią rzeczywisty problem. Sprawdź swoją umiejętność rozwiązywania trudnych spraw życiowych.

Minęły wakacje. Niektórzy jeszcze przeżywają w pracy i w domu miłe chwile wspomnień  i … romantycznych uniesień. Trzeba jednak wrócić do dnia powszedniego. Powróci  samo życie. Dla wszystkich Was mam propozycję! Spróbujmy wejść w to nasze, czasem trudne, życie trochę z humorem, a tak właściwie to naprawdę w samo sedno życia, które spotyka lub może spotkać każdego z nas. Nazwijmy je przewrotnie zabawą w życie, właśnie pod nazwą „ SAMO ŻYCIE”. Ja będę podawał anonimowo przykład rzeczywistej sytuacji życiowej, a Wy spróbujcie znaleźć odpowiedź  A, B lub C , czyli jak postąpiła faktycznie dana osoba. Aby móc ocenić swoją umiejętność rozwiązywania problemów życiowych, każdy może sprawdzić trafność swoich odpowiedzi, jakiego wyboru dokonała zainteresowana osoba. Dlatego jak rozwiązały problem osoby w przedstawionych sytuacjach dowiesz się w następnym wpisie bloga. Tam poznasz ich motywację i porównasz jak Ty  rozwiązałabyś problem i dlaczego tak?

A więc zaczynamy:

  1. Marek narzeczony Ani, pracując jako ratownik sezonowy w Ustce poznał Kasię, piękną dziewczynę, która zapałała do niego nieukrywanymi emocjami i ..pożądaniem. Spotykali się często ale, wobec wierności Marka, między nimi do niczego intymnego nie doszło, za wyjątkiem miłych i przyjemnych rozmów.

Jak się powinien zachować Marek wobec narzeczonej po powrocie z pracy w Ustce?

A. – Szczerze opowiedzieć Ani, o poznanej dziewczynie, zapewniając że jej nie zdradził w żaden sposób.

B. –  Nie mówić w ogóle o poznaniu Kasi, uznając, że może mu nie uwierzyć, podejrzewając zdradę.

C. – Powiedzieć jej dopiero po jakimś dłuższym czasie, przy odpowiedniej dla niego okazji, w obawie, że to się kiedyś może wydać.

2. Basia, przeżywająca po  7 latach małżeństwa kryzys rozczarowania, jest od dłuższego czasu pod urokiem zakochanego w niej Kazika, kolegi z pracy, od kilku lat po rozwodzie. Podczas pobytu na szkoleniu w Zakopanem Kazik wieczorem zaprasza ją do swojego pokoju na kawę, bo Basia mieszka w pokoju z nieznaną Panią z innej firmy.

Czy Basia powinna skorzystać z zaproszenia Kazika, licząc się z tym, że może dojść między nimi do zbliżenia?

A. – Tak, bo przecież on jej się podoba, jest wolny, a ona nie wie czy nie jest to już koniec jej małżeństwa, mimo  że wyszła za mąż z miłości i mają dziecko.

B. –  Tak, bo to może być przyjemny rewanż mężowi, bo on ją też już raz zdradził i się do tego przyznał. A przecież i tak  się o niczym nie dowie.

C. – Nie, bo wtedy pogłębi kryzys małżeński i wówczas na pewno dojdzie do rozwodu, a może jeszcze warto wspólnie spróbować wyjść z kryzysu, mimo iż to ona jest głównie zawiedziona małżeństwem.

3. W pięcioletnim małżeństwie Ewy i Adama wybuchła kolejna kłótnia, która przerodziła się w „ stan wojny”. Adam znów przyszedł późnym wieczorem i to fest pijany, rzekomo od kolegi. Biedna Ewa zrobiła mu awanturę, a Adam obiecał, że to ostatni raz. Potem jednak długo zastanawiała się jak w końcu rozwiązać ten problem w ich związku i postanowiła, że….!

Jakie rozwiązanie wybrała Ewa ?

A. – Po długim namyśle dała sobie spokój. Tak postępuje wielu mężczyzn. Adam się wyszumi i zmieni na starość.

B. – Musi doprowadzić do szczerej rozmowy i wspólnie rozwiązać problem, nawet przy fachowej pomocy „z zewnątrz”, aby takie sytuacje nie miały miejsca.

C. – Postanowiła, że posłuży się skuteczną karą dla Adama. Za każdym razem zastosuje odpowiednio długą „abstynencję” seksualną i wtedy on się zmieni.

W życiu i Ty możesz znaleźć się w podobnych sytuacjach ?!

Umiejętność rozwiązywania problemów to czwarty „złoty” środek do osiągnięcia prawdziwego szczęścia, po zdrowiu, mądrości i wiedzy./ patrz książka/.

Bronisław


Kiedy jest najlepszy okres w życiu do zawarcia małżeństwa – wejścia w stały związek partnerski? Jakie cechy partnera /ki nie dają realnych szans dopasowania do szczęśliwego związku?

Wiek ma oczywiście znaczenie, ale w istocie chodzi o najlepszy czas w życia człowieka do zawarcia związku małżeńskiego – wejścia w stały związek partnerski. Ten czas to: pierwotna czystość partnerów od złych przyzwyczajeńnawyków, nadużywania – nałogów, chorobowych uzależnień oraz.. dobre doświadczenia życiowe, w tym wejście w seksualność. W pierwszym wypadku proszę nie mylić z drobnymi wadami, zaś w drugim  nie można wykluczyć popełnienia błędów, ale z właściwym wyciągnięciem wniosków na przyszłość.

Jako doświadczony prawnik takie ważne życiowe przesłanie wywodzę z posiadanej praktycznej wiedzy na temat przyczyn rozpadu związków i rozwodów małżeństw, będących następstwem złego doboru i braku dopasowania partnerów. Proszę tylko spojrzeć na statystyczne przyczyny rozwodów. Od kilku lat co rocznie w Polsce sądy orzekają średnio około 65.000 rozwodów, z czego ostatnio aż 42% z powodu tzw.” niezgodności charakterów”, 22 % z powodu zdrady i 16 %  z powodu nadużywania alkoholu. Zaledwie 206 osób, na 65.000, odważyło się przyznać / i to dla celów statystycznych/, że faktyczną przyczyną rozwodu było niedobranie seksualne?!

Patrząc z punktu widzenia osoby, która odczuwa wyraźną potrzebę wejścia w  stały związek / także małżeński/, to najpierw  ona sama powinna ustalić czy to jest dla niej najlepszy czas do wchodzenia w stały związek. Następnie określić swoje potrzeby i wymagania, jakie powinna spełniać druga osoba, z którą zamierza rozpocząć wspólne życie, ale już z perspektywą docelowego osiągnięcia szczęścia, swojego, partnera i rodziny.

Na koniec tego procesu decyzyjnego dobrze byłoby określić sposoby: jak poznać i rozpoznać oraz wybrać i dobrać partnerkę/ partnera do stałego związku?

A więc wróćmy do drugiego pytania: Jakie cechy partnera /ki  nie dają realnych szans dopasowania do szczęśliwego związku?

I w tym miejscu służę dodatkową pomocą z praktyki zawodowej w sprawach rozwodowych, rodzinnych i własnych doświadczeń.

Do złych przyzwyczajeń – nawyków, mogących rzutować na nie dopasowanie życiowe w związku mogę przykładowo wskazać:

– Kłamstewka, kłamstwa, mówienie nieprawdy, w celu usprawiedliwiania się z jakichś rzeczy, kroków, błędów;

– Nieumiejętność przepraszania za swoje błędy, czyny i nie wyciąganie z nich wniosków, brak poczucia wdzięczności za dobro innych na jego/jej rzecz;

– Unikanie trudnych rozmów, podejmowania decyzji i ryzyk związanych z  odpowiedzialnością za siebie, swoje czyny, i za powstałe złe skutki ze zdarzeń z swoim udziałem;

– Rozrzutność i nie liczenie się z posiadanymi środkami finansowymi / własnymi bądź dysponowanymi/;

– Zdawanie się na i poddawanie się wpływom rodziców /rodzica lub innej osoby bliskiej -zaufanej/ na życie osobiste i w związku;

– Chodzenie swoimi ścieżkami, bez wcześniejszego powiadamiania, uzgadniania, planowania, zaskakiwanie osoby z którą przebywa bądź jest, także wcześniej w rodzinie;

Takie i podobne złe przyzwyczajenia – nawyki mogą wcześniej lub później często prowadzić  do kłótni, kryzysu, a z czasem do rozpadu związku.

W przypadku występowania takich przyzwyczajeń- nawyków u poznanego /rozpoznawanego/ kandydata, można, oczywiście za obopólną wiedzą i zgodą, podejmować się ich wspólnej zmiany, wyeliminowania, najlepiej na drodze próby określonej we wspólnie ustalonym czasie. Taka zgoda kandydata/tki jest potwierdzeniem obustronnej woli do wejścia w stały związek.

Nadużywanianałogi, z którymi osobę, jako ewentualnego partnera, należy raczej z góry wykluczyć, bowiem nadużywanie – nałóg już od początku wskazuje, że będzie trudno go zmienić nawet przy pomocy partnera/ki.

Do nich mogą należeć:

– nałogowy „podrywacz” – bawidamek, playboy, narcyz – egoista, nadużywający swoich cech zewnętrznych jak wygląd, sylwetka, muskulatura, uroda, zadufanie, i.t.p.;

– osoba nadużywająca alkoholu, w tym piwa, bądź już uważana przez innych lub  bliskich za nałogowca, a także osoba stosująca narkotyki, inne środki chemiczne lub psychotropowe, w tym dopalacze, środki dopingowe lub wzmacniające masę mięśniową, i.t.p.;

Do tej grupy złych cech charakteru ja z doświadczenia zawodowego zaliczam jeszcze:

– pracoholików i obsesyjnych pasjonatów, jeżeli te wartości przedkładają, oficjalnie bądź w realnej rzeczywistości, nad inne wartości ważniejsze dla poszukujących partnera/ki, jak na przykład: miłość do partnera/ki, rodzina, posiadanie  dziecka, jego osobiste wychowanie, inne dobra w jego/jej hierarchii wartości

Do chorobowych uzależnień, które z góry wykluczają możliwość stworzenia dobrego związku, bądź też ryzyko wyjścia z uzależnienia jest zbyt duże, należą:

Uzależnienia, które są już chorobą stwierdzoną medycznie bądź ukrywane, a więc: uzależnienie od alkoholu, narkotyków, a także uzależnienie od gier hazardowych i  innych hazardów. Do tej kategorii ja zaliczam także chorobliwe uzależnienie od seksu.

A jakie dobre doświadczenia przemawiają za tym, że partner/ka jest gotowy/a/ do stałego związku bądź jakie już popełnił błędy, ale skutecznie wyciągnął z nich dobre wnioski?

Wymienię dwie grupy dobrych doświadczeń.

Najważniejsze to dobre wzorce postępowania wyniesione z rodziny i z dobrego w niej wychowania, takie jak na przykład: kultura osobista, szacunek do ludzi i… do kobiet na zasadzie równości praw i obowiązków oraz odpowiedzialność, za siebie, swoje postępowanie i czyny. A w przypadku założenia rodziny odpowiedzialność za jej bezpieczeństwo, opiekę i dobre wychowanie dzieci.

I drugie, bardzo ważne u partnerów do zawarcia małżeństwa – wejścia w stały związek, to dobre, pierwsze doświadczenia seksualne wsparte odpowiednią wiedzą i nie zakłócone fałszywymi obrazami tej ważnej części życia np. pornografią, czy przestarzałymi poglądami religijnymi.

I na koniec, dobrze mogą wpłynąć na związek te błędy życiowe, z których umieliśmy wyciągnąć dobre wnioski na przyszłość, na przykład błąd w wyborze poprzedniego partnera/ki, z umiejętnym określeniem na czym ten błąd w nie dopasowaniu polegał.

Życzę dobrego wyboru, dopasowania i rozważnych decyzji.

Bronisław


Na czym polega „ twórcza pielęgnacja więzi erotycznej” w małżeństwie – związku partnerskim?

Takie pytanie, z głupia frant, zadał mi kolega, nota bene doświadczony życiowo i wiem, że także w sprawach życia seksualno- erotycznego. Muszę przyznać, że właśnie dlatego bardzo mnie nim zaskoczył. Przecież wydaje się to oczywiste, że miłosna więź erotyczna związku przede wszystkim zależy od inwencji twórczej partnerów. I to nie tylko od mężczyzny, ale również od kobiety, skoro tak wiele lat, płeć piękna, walczyła o równouprawnienie i nadal walczy.

No dobrze, ale Ty masz dużą praktykę w sprawach rozwodowych, no i własne…?!- To rzuć kilka konkretnych przykładów – drążył dalej wyzwanie przekorny kolega. Mówiąc szczerze, patrząc krytycznie na swoje życie erotyczno-seksualne, trochę mnie zatkało. Będąc zodiakalnym skorpionem to i owo się przeżyło, wiele się usłyszało podczas spraw rozwodowych, ale raczej jako brak lub niedosyt  erotyzmu, a najczęściej jako ukrywany zły dobór seksualny. Bo jak wiecie seks i erotyzm, to w naszym kraju nadal temat „tabu” i w rozwodzących się małżeństwach jest wciąż skrywaną praprzyczyną rozpadu związków. Natomiast, niejako zamiast tego, najczęściej podawanym powodem rozwodów jest tak zwana „ niezgodność charakterów”. Stąd nawet w danych statystycznych GUS-u zamiast badać konkretną i właściwą przyczynę  rozwodów, np. „ niedopasowanie  seksualne”,  to pyta się nie wiadomo dlaczego, oczywiście błędnie, o ogólną  i enigmatyczną „niezgodność charakterów”.

Jednak głupio by mi było zasłaniać się jakimś „tabu”, podobnie jak to czyni do dziś wiele Polek i Polaków. Przecież erotyzm to piękne połączenie seksu i zmysłów w prawdziwą, głęboka miłość, tak niezbędną do życia każdego człowieka. Nie powinniśmy zatem wstydzić się tak pięknych uczuć. I w tym momencie przyszła mi na myśl „złota” odpowiedź na podobne pytanie: na czym polega różnica między seksem a erotyzmem w związku, zawarta w znanym żarcie – grze słów:  – W siedmioletnim związku oczekującym dziecka, podniecony seksualnie  małżonek „ zaczepia” żonę w łóżku: „ Oby było nas troje!?”. Na to rozmarzona żona wzdycha do niego: „ Oby były nastroje!

Sądzę, że to doskonała odpowiedź i to na oba pytania, oceńcie sami.

Tak więc: „Erotyzm to nie tylko seks, drogi kolego, lecz nastroje do niego!!!”

I tym sposobem znalazłem najprostszą ale praktyczną odpowiedź na pytanie kolegi: na czym polega „twórcza pielęgnacja więzi erotycznej” w małżeństwie-związku partnerskim. To nie tylko żart przyjacielu, ale przecież Ty to wiesz i stosujesz. Myślę, że inni też!?

Tak sobie żartując erotycznie, pozdrawiam.

Dla wzmocnienia żartu w zdaniu wyżej, proszę przesunąć przecinek o jeden wyraz wstecz, a jeszcze bardziej erotycznie zmienimy znaczenie mojego pozdrowienia ?!

Bronisław


Cztery pomysły na dobry powrót do codzienności dla singli, rozczarowanych, samotnych, pesymistów, niezadowolonych i wciąż narzekających.

Zbliża się koniec wakacji, wczasów, wyjazdów, słowem letniej laby.

Czas powrócić do codzienności, do pracy, do zwykłych spraw, które decydują o naszym teraźniejszym i przyszłym życiu. Każdy z nas pragnie aby było ono jak najszczęśliwsze, w miłości, w małżeństwie, w trwałym związku, w rodzinie.

A może teraz warto zastanowić się jak przenieść radość, zadowolenie i pozytywne myślenie z letniego wypoczynku na pozytywne nastawienie do dalszego dobrego i  twórczego życia?

Oto kilka pomysłów do ewentualnego wykorzystania na drodze do szczęśliwego życia.

  1. Dla poszukujących singli:

Chyba trzeba zadać sobie pytanie, czy szukam partnera/ ki we właściwym otoczeniu, miejscu i środowisku?

Sprawdź zatem jak to było dotąd, a następnie najpierw ponownie ustal o jakich cechach osobowości szukasz partnera/ki. Kiedy już będziesz ten wzorzec mieć przed oczami, wybierz i ogranicz zakres, w jakim środowisku możesz i powinnaś/neś szukać swojego wybranka/kę? Zacznij tam bywać, przyglądaj się i stań się bardziej aktywną/nym, wykazując swoje pozytywy. Z doświadczenia wiem, że jest to jeden z lepszych sposobów na znalezienie dopasowanego partnera/ki.

2. Dla rozczarowanych związkiem:

Pamiętaj starą życiową prawdę, tego z którym jesteś znasz, wiesz jakie ma cechy dobre i złe. Prawdopodobnie wiesz co trzeba byłoby zmienić  z jego strony dla dobra związku. Jak zmieniać to tylko na lepsze. Czy warto zatem szukać innego, nie mając żadnej pewności, że będzie lepszy? A może lepiej „ zawalczyć” wspólnie o zmiany na lepsze. Ale trzeba zacząć od siebie. Czy ja zrobiłam/em wszystko aby związek był szczęśliwy? Czy próbowaliśmy wspólnie znaleźć przyczyny mojego , jego lub naszego rozczarowania związkiem? Zatem zmień swoje subiektywne i pesymistyczne widzenie  na pozytywne myślenie o przyszłości naszego związku i zacznij działać!

3. Dla samotnych:

Gnębi Cię samotność, popadłeś/aś w apatię i bierność, coraz bardziej zamykasz się w sobie i w domu. Koniecznie musisz to przerwać, bo to tkwi w Tobie! Jak najszybciej, ale spokojnie i dokładnie, przeanalizuj dlaczego i z jakiego konkretnego powodu czujesz się osamotniona/y. Bo ogólne narzekanie na to zło gubi lub rozwadnia właściwy problem.  W tym tkwi rozwiązanie i wyjście z sytuacji. Musisz teraz podjąć mocne postanowienie do realizacji. „ Chcę i zrobię wszystko aby nie być samotnym człowiekiem „.

Zacznij od przebywania w środowisku, które lubisz na co dzień i od święta, począwszy od robienia zakupów w większych sklepach, a skończywszy na zbiorowych imprezach. Następnie, skoro znasz konkretną przyczynę swojej samotności, musisz ją „pokonać”, aby wyrzucić  z podświadomości. Najogólniej mówiąc należy ją zastąpić pozytywnym przeciwieństwem. Nikt inny lecz Ty sam/a musisz je znaleźć i wytrwale z uporem zrealizować.

4. Dla pesymistów, wiecznie niezadowolonych i wciąż narzekających:

Chyba już najwyższy czas aby dotarła do Ciebie ta oczywista prawda: ” Nie możesz taki/a być do końca życia, bo nigdy nie doświadczysz szczęścia w jakiejkolwiek postaci: w miłości, w związku, w rodzinie, w pracy i zadowolenia z samego siebie „. Nikomu nie uczynisz nic dobrego, ani nie przyczynisz się do szczęścia innym ludziom, a zwłaszcza najbliższym.

Zatem musisz coś z sobą zrobić, bo Twój permanentnie zły stan nie zależy od innych tylko od Ciebie samego. On jest niejako zakodowany w Twojej podświadomości. Istnieją poważne obawy, że mimo najszczerszych chęci będzie Ci bardzo trudno samemu przestawić się na pozytywne myślenie i nastawienie do życia, ale spróbuj. Ja, gdy przeżywałem kryzys po ciężkiej chorobie nowotworowej przez pół roku ćwiczyłem trening autogenny Schultza.

Wszystkim Wam życzę jak najkrótszej drogi do własnego szczęścia.

Bronisław


Czy rachunek sumienia może być środkiem do prawdziwego szczęścia?

„Złotymi”, sprawdzonymi, środkami do szczęścia mogą być i rzeczywiście są: zdrowie, mądrość, rozumiana jako wiedza, praktyka, doświadczenie i umiejętność ich wykorzystania, umiejętność rozwiązywania problemów, zdolność do realizacji celów oraz planowanie drogi życiowej. Szerzej o tych złotych środkach do prawdziwego szczęścia piszę w książce.

A jaki wpływ na szczęście może mieć rachunek sumienia?

Przecież jest to tylko osobista, intymna i skryta samoocena jakiegoś własnego myślenia, działania, postepowania, która z reguły rodzi w nas wątpliwości i negatywne emocje. Prawie każdy z nas doskonale wie co oznacza i powoduje taki stan psychiczny, w którym „ mam wyrzuty sumienia”, „ dręczy mnie sumienie”, albo „ nie chcę mieć kogoś lub czegoś na sumieniu”  bo być może kogoś skrzywdziłem.

I właśnie w tej „ męczącej umysł” części rachunku sumienia należy upatrywać źródło, które może być przyczynkiem, a niekiedy punktem przełomowym na drodze do szczęścia.

Bowiem, rachunek sumienia ma spowodować i skłonić do takiego działania które przywróci spokój wewnętrzny popularnie zwany „ czystym sumieniem”, które jest podstawą szczęśliwego życia.

Przykład pierwszy.

W każdym związku miłosnym, partnerskim, małżeńskim pojawiają się sprzeczności interesów, poglądów, nieporozumienia, spory i kłótnie.  Mogą być one niebezpieczne dla związku i dla szczęścia każdego z partnerów wówczas, kiedy nie zostają zakończone pozytywnym rozwiązaniem.

Co to oznacza pozytywne rozwiązanie konfliktu?

Przypomnę z mojej książki, że istnieją trzy praktyczne sposoby wyjścia z konfliktu partnerskiego /małżeńskiego/: pierwszy, to walka do jakiegoś nieprzewidywalnego skutku; drugi, to zignorowanie konfliktu w atmosferze pozornego spokoju; oraz trzeci, rozwiązanie spornego problemu, czyli podjęcie decyzji co do istoty sporu. Tylko ten trzeci sposób jest właściwy na powrotnej drodze do szczęścia w związku.

Otóż właśnie do umiejętnego znalezienia i dojścia do tego właściwego zakończenia konfliktu jest potrzebny  rachunek sumienia każdego z partnerów, a szczególnie tego, którego stan psychiczny alarmuje i krzyczy wewnętrznie „ dręczy mnie sumienie”, „ mam wyrzuty sumienia”. Wynik tego rachunku powinien być inicjatywą, wolą, pozytywnym nastawieniem i owocować trzecim sposobem zakończenia konfliktu, czyli kompromisowym rozwiązaniem istoty sporu.

Przykład drugi.

Niestety, w związkach partnerskich /małżeńskich/, oprócz przejściowych i krótkotrwałych konfliktów, powstają kryzysy.

Różnią się one od konfliktów tym, że w kryzysie następuje znaczne pogorszenie sytuacji związku w zakresie funkcjonowaniu podstawowych więzi jak: uczuciowo- emocjonalnej, czyli miłości, np. w wyniku zdrady, czy niewierności; więzi ekonomicznej, wspólnego prowadzenia gospodarstwa domowego, wspólnego zamieszkania, więzi intelektualnej, wspólnoty celów, wzajemnej pomocy i innych. Z mojego doświadczenia zawodowego, do najczęstszych kryzysów należą: nadużywanie lub uzależnienie od alkoholu lub innych środków psychotropowych, niewierność małżeńska, kryzys rozczarowania partnerem lub związkiem, długotrwała rozłąka, pogorszenie sytuacji po urodzeniu pierwszego dziecka, trudna sytuacja finansowa, ingerencja osób trzecich / teściowej – teścia, dzieci z poprzednich związków lub przedślubnych, innych członków rodziny/.

Praktyczne rozwiązania kryzysu małżeńskiego, właściwie są tylko dwa: pierwsze to usunięcie przyczyny i kontynuacja związku oraz drugie rozpad związku i rozstanie faktyczne lub prawne przez rozwód. Kontynuacja związku bez żadnego rozwiązania, jest w praktyce bardzo trudna do zniesienia dla obu stron i tak najczęściej kończy się rozpadem związku.

Dlatego tak ważny może być rachunek sumienia każdego z partnerów w przypadku poszczególnych kryzysów. W kryzysie z powodu nadużywania lub uzależnienia od alkoholu / także innych używek jak narkotyki, dopalacze i.t.p/, w którym główny sprawca nie jest już w stanie dokonać samokrytycznie rachunku sumienia, to drugi partner związku z reguły robi rachunek własnego sumienia. Padają pytania: czy ja zrobiłam /em wszystko aby zapobiec, powstrzymać, leczyć partnera, którego kocham lub kochałam. Jeżeli nie lub zbyt mało, to czy nie trzeba podjąć dodatkowych działań przy fachowej pomocy. I muszę z praktyki zawodowej powiedzieć wprost, szczery, samokrytyczny rachunek, wsparty fachową pomocą z zewnątrz, czasem przynosi pozytywne efekty.

Inaczej, bo prawie w równym stopniu, od uczciwego rachunku sumienia obojga partnerów, zależy pozytywne zażegnanie kryzysu z powodu zdrady i niewierności. Każda zdrada w związku ma indywidualną przyczynę lub praprzyczynę, która jest podłożem niewierności. Może ona występować jako skutek naruszonych lub zerwanych wcześniej któryś z podstawowych więzi. Dlatego też należy szukać jej nie tylko u jednego partnera. To jest właśnie zadanie dla oboje, aby w ramach obustronnego rachunku sumienia znaleźć tę przyczynę i wyeliminować na przyszłość, oczywiście jeżeli chcą utrzymać swój związek. W tych dwóch pierwszych rodzajach kryzysów, z powodu uzależnienie i zdrady czy niewierności jednak decydujące znaczenie ma zachowanie i rzeczywisty, szczery rachunek sumienia partnera- bezpośredniego sprawcy i wyraźnie zdecydowana wola do zmiany postępowania, poparta rzeczywistymi działaniami.

Natomiast w pozostałych rodzajach kryzysów decydujące znaczenie w ich rozwiązywaniu ma rachunek sumienia i działania pozytywne obu stron.

Przykład trzeci.

W związku, już z dzieckiem /dziećmi/, warunkiem osiągnięcia szczęścia obojga partnerów i szczęścia rodzinnego jest dobre wychowanie i odpowiednie wykształcenie dziecka. Proces osiągania tych wartości dla dobra dziecka i własnego rodziców trwa formalnie 18 lat. Jeżeli w tym okresie wystąpią problemy wychowawcze to wówczas oboje rodzice winni dokonać własnych i wspólnego rachunku sumienia pod hasłem: „ gdzie i kiedy popełniliśmy błędy wychowawcze i jak je jeszcze zdążyć naprawić?

 Ale taki rachunek nie może być dokonywany w ferworze codziennych zajęć przeplatanych innymi kłopotami. To ma być spokojna, dłuższa, rozważna analiza całego dotychczasowego przebiegu procesu wychowania przeze mnie i przez nas oboje. Dobrze gdy takie postanowienie i działanie zostanie wsparte fachową pomocą.

Przykład czwarty.

Jestem sfrustrowany, zmęczony życiem i w gruncie rzeczy niezadowolony. Gdzieś pogubiły się moje marzenia, żyję i pracuję bo muszę. Tak właściwie to nie mam jasno sprecyzowanych celów i planów na dalsze życie. A przecież aby być szczęśliwym na co dzień i dążyć do osiągnięcia prawdziwego szczęścia, którym jest pełnia życia, trzeba mieć jasno sprecyzowany cel i sens swojego życia. Temu powinien służyć strategiczny plan na życie, w którym będą wyartykułowane najważniejsze wartości do osiągnięcia, na przykład takie jak: oddanie we wzajemnej miłości, spełnienie w małżeństwie lub w stałym związku partnerskim, posiadanie i wychowanie dziecka, szczęście rodzinne, satysfakcja z pracy zawodowej, no i samorealizacja poprzez spełnienie marzeń, ambicji i aspiracji.

Jeżeli zatem, czujemy się zagubieni w chaosie życiowym, to koniecznie trzeba zrobić gruntowny rachunek sumienia z dotychczasowego życia, bo tym skrzywdzonym jesteś ty sama/sam i to przez siebie.

Przykład piąty,

najważniejszy bo dotyczy całego życia, o którym prawie nikt z nas młodych, w wieku średnim i  w kwiecie wieku prawie nie myśli to rachunek sumienia robiony przez człowieka u schyłku życia.

To jest trudny rachunek, to przegląd i podsumowanie całego życia oraz pytania: Czy mam czyste sumienie? Czy pozostawię po sobie dobre wspomnienie? Czy mogę powiedzieć że jestem spełnionym, szczęśliwym człowiekiem?

Jeżeli taki rachunek robimy, po przejściu na emeryturę i mamy jeszcze „zdrowie”, a coś pozostało do załatwienia w ramach postawionych pytań, czyńmy to śmiało. Niech to będzie uzupełnienie pełni życia, samorealizacja pozostałych do spełnienia marzeń, ambicji i aspiracji.

Bronisław