Czy jest człowiek, który nie ma żadnych marzeń? Nie, bo marzenia rodzą się wraz z rozwojem człowieka od najmłodszych lat. Najpierw są małe, krótkotrwałe, potem większe i trwalsze, aż urosną do szczytnego celu życia. Nasze marzenia mogą być skryte, noszone w głębi duszy i serca, a także szczere i otwarte. Spójrzmy zatem dla przykładu w głąb siebie i znajdziemy sami odpowiedź.
Tak, mam je
i to jest rzeczywiście prawda, każdy musi je mieć! I w tym miejscu proponuję
dalej odpowiedzieć samemu sobie: Czy ja spełniam swoje marzenia? Czy udało mi
się dotąd spełnić chociaż niektóre z nich i w jakim zakresie? Jeżeli nie to
dlaczego? Warto zrobić co jakiś czas, chociaż w myślach, przed samym sobą, taki
spokojny okresowy rachunek życia i sumienia.
I od razu,
muszę Cię wyprowadzić z błędu, nie szukaj wytłumaczenia poza sobą. Po prosu
stanąłeś/aś/ w miejscu z własnej winy. Bo jeżeli nawet napotkałeś jakieś
przeszkody, to co zrobiłeś/aś aby je usunąć i czy to było wszystko co mogłeś/ąś
zrobić?
Nie czekaj na starość, kiedy będziesz robił rachunek sumienia z całego życia. Wtedy może już być za późno. Dziś kiedy jesteśmy w pełni życia mamy czas na wyciągnięcie wniosków z popełnianych błędów. Errare humanum est – błądzenie jest rzeczą ludzką i nie ma ludzi, którzy ich nie popełniają. Ale najważniejsze to umieć przyznać się do nich z pokorą i to głównie przed samym sobą.
Nie
rezygnujmy zatem z realizacji marzeń. Bądźmy wytrwali w dążeniu do wybranych
wartości, które wyznaczyliśmy sobie za sens i cel życia. Niech Franky, jego upór, wytrwałość i szczera radość
rodziny będą dla nas przykładem.
Nowa Zelandia i jej najmłodsza na naszym globie premier, 37 letnia Jacinda Ardem uznały, że szczęście rodaków to
nie stan ich portfeli i wysoki PKB Państwa. Dokonując rewolucji w polityce
swojego kraju przekierowała budżet Państwa na społeczną politykę dobrostanu i
szczęścia obywateli. Ogromne środki skierowano na poprawę zdrowia psychicznego,
na walkę z ubóstwem, na pomoc dla ofiar przemocy domowej. Realizacja nowej
polityki będzie sprawdzana przy użyciu 61 mierników, zaczynając od poziomu
samotności obywateli, poprzez ich zaufanie do instytucji, do jakości wody w
kranach włącznie.
W 2016 roku w
Zjednoczonych Emiratach Arabskich powstało ministerstwo szczęścia i dobrobytu.
W bliższej nam Europie,
były premier Wielkiej Brytanii David Cameron już w 2010 r. wprowadził projekt
uzupełnienia pomiarów PKB o mierzenie szczęścia obywateli.
We Francji w 2009 r.
prezydent Nicolas Sarkozy zlecił badanie na temat związków szczęścia obywateli
z polityką gospodarczą.
Niejako światowym
przełomem w docenianiu szczęścia każdego człowieka na Ziemi była uchwalona w
2012 roku przez ONZ rezolucja ustanawiająca dzień 20 marca Międzynarodowym
Dniem Szczęścia.
Tak więc
wydaje się, że Światu zaczyna przyświecać niemal powszechna teza, że
najważniejszym celem życia każdego człowieka, a tym samym państw, jest
prawdziwe szczęście, a przywódcy wielu Państw zdają sobie sprawę o konieczności
zmian w polityce społecznej.
Demokracja,
dotąd najlepszy system rządzenia, być może po odpowiedniej do ustalonych
potrzeb zmianie, powinna być instrumentem do realizacji celów poszczególnych
krajów, określonych generalnie jako szczęście obywateli. Zaś celami
podporządkowanymi winy być wartości uznawane przez obywateli każdego kraju za
składowe rzeczywistego szczęścia.
Podam dla przykładu, że na podstawie wieloletniego doświadczenia zawodowego prawnika w sprawach rodzinnych, w tym rozwodowych, w swojej książce sformułowałem koncepcję prawdziwego szczęścia, w której najważniejszymi wartościami są: miłość, poprzez wzajemne oddanie; małżeństwo-stały związek partnerski, w drodze spełnienia partnerów w związku; posiadanie dziecka; jego dobre wychowanie i odpowiednie wykształcenie; szczęście rodzinne każdego z członków; satysfakcja z pracy zawodowej; oraz samorealizacja, poprzez twórcze życie i bezinteresowne czynienie dobra.
Gdyby doszło
do ustalenia najważniejszych wartości do szczęścia
obywateli danego kraju, przy zastosowaniu jakiejś społecznie akceptowalnej
metody / w Polsce np. w formie Diagnozy Społecznej jak to czyniły zespoły pod
egidą prof. Janusza Czapińskiego /, to celowe byłoby także ustalenie wskaźników
tych wartości. Oczywiście, że na początku tej szczytnej drogi byłyby trudności
zarówno z ustaleniem samych wartości szczęścia jak i ich mierników. Ale, jak
udowadniam w swoim poradniku, nie ma rzeczy niemożliwych, trzeba tylko chcieć i
wiedzieć jak i gdzie szukać rozwiązań.
W zupełności
zgadzam się z nową, współczesną tezą, że miernikiem dobrostanu i szczęścia
obywateli nie może być stosowany dotąd wskaźnik PKB danego państwa. To, że
pieniądze szczęścia nie dają, wiedzą prawie wszyscy, ja to udowadniam
praktycznie w swojej książce.
Idąc moim tokiem rozumowania i drogami osiągania poszczególnych wartości niezbędnych do szczęścia, wskazanymi przeze mnie w książce – poradniku, uważam, że takimi wskaźnikami mogłyby na przykład być:
– gdy chodzi o wzajemne oddanie w miłości:
Miernikami tej niematerialnej wartości mogą być: poczucie bliskości; zaufanie; dopasowanie; wierność; seksualność; komunikatywność; oraz optymizm, rozumiany jako pozytywne myślenie i nastawienie do życia. To są, według mojej koncepcji, cechy warunkujące istnienie prawdziwej miłości;
-gdy chodzi o małżeństwo lub stały związek partnerski np. typu konkubinat:
Takimi wskaźnikami mogą być: stałość związków, w tym ilość małżeństw przeżywających określone rocznice /gody/, ilość rozwodów, wierność mierzona choćby ilością deklarowanych zdrad małżeńskich, ilość i rodzaje kryzysów małżeńskich;
– gdy chodzi o posiadanie dziecka:
Miernikami mogą być typowe wskaźniki demograficzne, a ponadto: stopień niepłodności, wskaźniki skuteczności leczenia in vitro, ilość osób deklarujących niechęć posiadania dziecka i jej przyczyny;
– gdy chodzi o dobre wychowanie i odpowiednie wykształcenie:
W naszym kraju, właśnie w tym zakresie, występuje ogromne pole do celów badawczych, ale wskazane byłyby na pewno takie wskaźniki jak: – przestępczość wśród nieletnich, ilość nieletnich w ośrodkach wychowawczych, trafność wyboru nauki zawodu;
– gdy chodzi o rodzinę i szczęście jej członków:
Takimi wskaźnikami może być: ilość rodzin niepełnych, ubóstwo rodzin, ilość i stan posiadania mieszkań, stan zdrowia członków rodzin, a także poziom i rodzaje przemocy w rodzinie;
– gdy chodzi o satysfakcję z pracy:
Wskaźnikami spełnienia tej wartości mogą być: dotychczasowe mierniki dotyczące bezrobocia, oraz zgodność wykonywanej pracy z zawodem i wykształceniem, a ponadto deklarowana przez zatrudnionych satysfakcja z pracy i jej rodzaje;
– na koniec mojej listy wartości, gdy chodzi o samorealizację obywateli:
Właściwe mogą być takie mierniki jak: poziom spełnienia życiowego wśród seniorów, deklarowane poczucie twórczego spełnienia, wola i rzeczywiste zaangażowanie na rzecz pomocy i czynienia dobra. To są oczywiście moje marzenia, koncepcje, ale i wnioski praktyczne z doświadczenia zawodowego i osobistego. Skoro jednak w naszym kraju zaczynamy odważniej myśleć i pisać o szczęściu, to może te głosy w końcu usłyszą ludzie odpowiedzialni za przyszłość Polaków. I tu niestety kilka dni temu usłyszałem zupełnie przeciwny głos naszego premiera Morawieckiego na pikniku rodzinnym w Stężycy,
”dążymy
do Polski dostatniej, gdzie europejskość rozumiemy jako konkret, wysokie
zarobki, a nie eksperymenty kulturowe czy obyczajowe”.
Czy zatem na współcześnie szczęśliwe życie Polaków
przyjdzie nam czekać kolejne 123 lata „ niewoli”, tym razem w kleszczach
infantylizmu naszej polskiej władzy i sposobu rządzenia?
Często się
zastanawiam, choć jak wiecie w swoim blogu przejawiam optymizm, co trzeba
zrobić w kraju i to w miarę szybko, aby zmienić naszą mentalność, a głównie
przedstawicieli władzy państwowej, a także – niestety – władzy kościelnej, w
tym zakresie.
Osobiście uważam, że ten proces należy rozpocząć od zmian w polskim systemie wychowania. Stąd po latach doświadczeń zawodowych widzę realną koncepcję, którą nazwałem „ Wychowanie do szczęścia” i szeroko opisałem w swojej książce.Przy czym cały tak ukierunkowany system wychowania podzieliłem na sześć najważniejszych dziedzin życia człowieka mogących dać szczęście: wychowanie do miłości, w tym edukacja seksualna, wychowanie do małżeństwa – stałego związku partnerskiego, wychowanie do świadomego rodzicielstwa, wychowanie do życia w rodzinie, ale we współczesnym kształcie, wychowanie do pracy oraz wychowanie do samorealizacji.
„Szczęściem”
na drodze do szczęścia Polaków byłoby doprowadzenie przez np. nowo wybrane
władze ustawodawczą / sejm i senat/ i wykonawczą / rząd i prezydent/ do ogólnonarodowej dyskusji, w tym przede
wszystkim fachowców, nad próbą sformułowania kierunków rozwoju polskiej
polityki społecznej, których głównym celem będzie dobrostan i szczęście
Polaków, a w konsekwencji nad próbą
dostosowania do tego celu demokracji, jako podstawowego instrumentu sprawowania
władzy, między innymi poprzez nowelizację Konstytucji RP.
W
opracowaniu tekstu skorzystałem także z artykułu Macieja Jarkowca „ Opozycji
potrzeba brawury”, Magazynu Świątecznego Gazety Wyborczej z 27-28 lipca 2019 r.
Do
oglądnięcia i stosowania dla każdego potrzebującego wsparcia, wzmocnienia,
zmiany nastroju, na swojej drodze życiowej do szczęścia .
Akt
pierwszy: „Miłość”
Scena 1: „ Romantyczne zakochanie”
Czy to
jest miłość, czy zauroczenie? Sprawdź w realiach życiowych, czy występują cechy prawdziwej
miłości: bliskość; zaufanie; dopasowanie ; seksualność;
wierność; komunikatywność i optymizm, jako pozytywne
myślenie i nastawienie do życia.
Scena 2: „ Prawdziwa miłość nie jedno ma imię”
Powinieneś wiedzieć, że : Miłość to także umiejętność porozumiewania się i rozwiązywania problemów życiowych”
Scena 3: „ Miłosne przywiązanie „
Tyle
lat minęło, a my się wciąż „ trzymamy! To jest nasza prawdziwa miłość!! Róbcie wszystko aby tego doczekać.
Morał
aktu pierwszego: „ Wzajemna miłość to pierwsza i najważniejsza odsłona sztuki
całego życia”.
Akt
drugi: „ Małżeństwo albo stały związek”
Scena 1: „ Weselisko czy ślubowanie”
Oby
było tak dalej, wesoło, majętnie, ale z naszym własnym „posagiem” i pomysłem na
szczęśliwe życie. Zapamiętaj
przede wszystkim to, co przysięgałaś/ łeś.
Scena 2: „ Samo życie i kryzys „
Kryzys?! A jednak w naszym związku może być i tak. I od nas zależy, aby tak nie było. A jeżeli już, to co dalej?
Scena 3: „ Syndrom pustego gniazda i szczęście małżeńskie”
My się
nadal kochamy i zaczynamy nowe życie we dwoje! Nie spocznijcie na laurach, mimo że
wykonaliście kawał dobrej roboty, wychowując pociechę/y szczęścia.
Morał
aktu drugiego: „ Spełnienie w małżeństwie to fundament szczęścia naszego
związku, dzieci i rodziny.
Akt
trzeci: „Dziecko – nasze szczęście !”
Scena 1: „ Będziemy mieć upragnione dziecko!!!”
W
pełni świadomi i przygotowani czekamy na szczęście posiadania dziecka. Bądź dobrym ojcem i dobrą matką.
Scena 2: „ Tata nie wróci! ”
Tata nie wróci, ale Ty możesz dać szczęście dziecku i być szczęśliwa. Nigdy nie załamuj się na drodze do szczęścia:
Scena 3: „ Nasze dziecko wychodzi za mąż”
Czy
dobrze wychowaliśmy dziecko do szczęścia w małżeństwie i w rodzinie? Podsumujcie ten okres dla spokoju
sumienia, wniosków i potrzeb dalszego życia, swojego i dorosłego dziecka/dzieci
Morał
aktu trzeciego: „ Wielką umiejętnością życia jest być dobrą matką i dobrym
ojcem!”
Akt
czwarty: „Wychowanie do szczęścia”
Scena 1: „ Zdrowe i szczęśliwe dziecko”
„Złotym”
środkiem do szczęścia dziecka jest zdrowie. Bądźcie mądrymi rodzicami dla dobra
dziecka/dzieci
Scena 2: „ Nasza córka chce być ….?”
Wybór
zawodu i wychowanie do pracy to szczęście i obowiązek rodziców. Macie na to 18 lat władzy
rodzicielskiej.
Scena 3: „ Mamy satysfakcję z dzieci”
Wdzięczność
dzieci to wielkie zadowolenie rodziców. To piękne chwile za poświęcenie się szczęściu dzieci
Morał
aktu czwartego: „ Dobrze wychować i odpowiednio wykształcić dziecko, to
naprawdę wielkie szczęście rodziców”.
Akt
piąty: „ Rodzina, źródło szczęścia i ostoja spokoju.”
Scena 1: „ Zaczynamy tworzyć szczęśliwą rodzinę!”
Rodzina pełna to podstawowy warunek szczęścia każdego z jej członków”. Stworzyliśmy rodzinę i nie dopuśćmy do jej rozpadu z własnej winy, z ogromną szkoda dla dziecka/dzieci..
Scena 2: „ Małe mieszkanko i wielkie szczęście”
Nasza rodzinka ma mieszkanie: Kolejnym warunkiem szczęścia rodzinnego jest wspólne zamieszkanie i prowadzenie gospodarstwa domowego.
Scena 3: „ Zapewnijmy opiekę i bezpieczeństwo w naszej rodzinie ”
Czujemy się
bezpieczni: „ Szczęście rodzinne to poczucie bezpieczeństwa każdego jej
członka”
Morał
aktu piątego: „Szczęśliwa rodzina to suma szczęść każdego z jej członków”
Akt szósty: „ Praca”. Kocham, lubię, pracuję bo muszę?!”
Czy się stoi, czy się leży pięć tysięcy się należy?! Nie, nie tędy droga! Znajdź przyczyny braku satysfakcji z pracy i podejmij właściwą decyzję.
Scena 2 „ Lubię kiedy ludzie mnie podziwiają!”
Kochanie
taki sukces! Kowalskim szczęki opadną z zazdrości.
Czy takiej satysfakcji z pracy oczekujesz?
Scena 3: „ Moją pracą służę ludziom”
Kocham
pracę bo mam z niej satysfakcję”
Morał
aktu szóstego: „ Dopełnieniem prawdziwego szczęścia jest zadowolenie z pracy
całego życia”.
Akt siódmy: „ Samorealizacja”
Scena 1: „ Spełniajmy młodzieńcze marzenia”
Mamy
dom swoich marzeń.
To
głównie od nas zależy czy zrealizujemy szczęście z naszych marzeń, pragnień i
aspiracji.
Scena 2: „ Rób wszystko, aby Twoje życie było twórcze i szczęśliwe”.
Nie
czekaj na księcia z bajki, na cud i mannę z nieba.
Od Ciebie,
Twojej wiary w siebie i możliwości, pracy i wytrwałości, zależy prawdziwe
szczęście.
Scena 3: „ Bezinteresowne czynienie dobra”
Oni
też marzą o dobrym i szczęśliwym życiu.
Morał
aktu siódmego: „ Niech samorealizacja, poprzez twórcze życie i bezinteresowne
czynienie dobra, będzie naszym
spełnieniem najskrytszych marzeń „
Kurtyna
w górę:
I to już
cała sztuka życia w „pigułce szczęścia”, w siedmiu odsłonach /aktach/
pokazujących siedem najważniejszych wartości życiowych, które może
osiągnąć i doświadczyć każdy z nas.
Na dobranoc,
życzę Wam samych dobrych scen z tej pięknej sztuki o prawdziwym szczęściu. Ale
warto zapamiętać, że:
Prawdziwe szczęście to pełnia życia dająca
wielkie zadowolenie z osiągnięcia najważniejszych wartości, wybranych za cel i
sens życia, polegająca na oddaniu w miłości, spełnieniu w małżeństwie
/ stałym związku/ i w rodzinie, posiadaniu dziecka/dzieci/ i
jego dobrym wychowaniu, satysfakcji z pracy i samorealizacji
przez twórcze życie i bezinteresowne czynienie dobra.
Wszystkie partie polityczne w naszym kraju łamią głowy jaki program zaproponować Polakom- wyborcom aby wygrać wybory? Czy rzucić gotówkę już dziś, pod szczytnym ale pozornym celem, aby od razu pozyskać najwięcej wyborców? Czy obiecać na przykład 100 000 tanich mieszkań albo milion samochodów elektrycznych? A może nie trzeba nic dawać i obiecywać, a wystarczy dobrze postraszyć Polaków, na przykład emigrantami i chorobami, LGBT, seksualizacją dzieci?
Prezes PIS Jarosław Kaczyński słusznie uznał, że należy zadbać o zaspokojenie pierwszych, biologicznych potrzeb każdego człowieka jak” wikt i opierunek” , i ….zaczął rozdawać „ jak leci” gotówkę pod hasłami „ kwota gotówki + potrzeba mająca uszczęśliwić wyborcę. Rzecz oczywista, że to kupiło, no ale czy rzeczywiście o taki sposób zaspakajanie naturalnych potrzeb chodzi Polakom?
Niejako w odpowiedzi, sztab specjalistów partyjnych Koalicji Obywatelskiej, doszedł do wniosku, że do tych pierwszych potrzeb do życia należy dorzucić zdrowie i pod hasłem „ Uzdrowić Polskę” zamierza „uzdrowić” Polaków pod sześcioma wartościami: wolności i demokracji; zarobków ; służby zdrowia; sytuacji osób starszych, oświaty, i środowiska.
Z kolei program partii „Wiosna” zwany „ Umową Biedronia” w 20 punktach, oprócz przedsięwzięć na rzecz poprawy bytu i życia, jak: wzrost pensji minimalnej, więcej miejsc w żłobkach, wzrost emerytury, oraz nowość „europejski program mieszkaniowy”, proponuje Polakom zaspokajanie ich potrzeb wyższego rzędu. W tym: reforma szkolnictwa z edukacją seksualną na czele, powszechność nauczania języka angielskiego, małżeństwa jednopłciowe, prawo do aborcji, rozdzielność Państwa od Kościoła.
PSL chce zdobyć poparcie Polaków swoim programem nazwanym „Nowy Zielony Ład” w którym główną uwagę poświęca, i słusznie, „ Młodym, Rodzinie, Seniorom i Rolnikom”.
No i trzeba
uwzględnić program lewicy na rzecz szczęśliwego
i dobrego życia Polaków, reprezentowanej głównie przez SLD. Pod tym
względem zasługują na uznanie propozycje socjalne darmowych świadczeń i usług
jak: żłobki, przedszkola, podstawowe usługi medyczne, w tym dla uczniów,
seniorów, darmowe przejazdy komunikacją publiczną.
A teraz
pytanie zasadnicze, podsumowujące wszystkie dotąd ogłoszone programy partyjne:
Czy tego oczekują Polacy do dobrego życia, w którym każdy będzie mógł żyć
pełnią życia, realizując swoje marzenia, pragnienia, ambicje i aspiracje na
drodze do prawdziwego szczęścia?
Spróbujmy
znaleźć odpowiedź w następujący, prosty sposób.
W dniu 28
czerwca 2012 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych /ONZ/rezolucją Zgromadzenia
Ogólnego uznała szczęście za
najważniejszy cel życia człowieka i ustanowiła dzień 20 marca
Międzynarodowym Dniem Szczęścia.
Można by zatem
przyjąć bazowe założenie do formułowania programów politycznych, gospodarczych
i społecznych, dla wszystkich państw na naszym globie że: głównym zadaniem i
celem rządzenie w danym kraju jest stworzenie dla swoich obywateli , sprzyjających warunków do osiągania
szczęścia.
Następnym
krokiem do osiągania
tego celu, czyli zapewnienia obywatelom możliwości dążenia do szczęścia,
powinno być zatem:ustalenie aktualnych i przyszłych potrzeb
obywateli danego kraju na drodze do szczęścia, a następnie stworzenie warunków,
które by pozwoliły na jego osiąganie na
przestrzeni pełni życia.
W naszym
polskim przypadku, to główne zadanie- zapewnienie dobrego i szczęśliwego życia
obywatelom, powinny wykonywać władze państwowe. A więc wybrany parlament / sejm
i senat/ jako władza ustawodawcza, poprzez uchwalenie ustawy zasadniczej –
konstytucji i ustaw rozwijających normy konstytucyjne, w których winny znaleźć
się odpowiednie postanowienia /przepisy/, o celu, wartościach i zadaniach
Państwa na drodze do szczęścia swoich Obywateli. Następnie rząd i prezydent
jako władza wykonawcza, powinien doprecyzować te cele i zadania, oraz je
realizować, tworząc podstawy i warunki do osiągania szczęścia. Zaś dla wymiaru
sprawiedliwości jako władzy sądowniczej, pozostałaby kwestia orzekania o
sprawiedliwości, czyli co jest dobre, a
co złe dla szczęścia człowieka, ale na podstawie ustaw określających zasady i
normy postępowania obywateli RP, oraz organów i instytucji.
Upraszczając
tę formalno-prawną drogę Państwa do budowania szczęścia jego Obywateli chodzi o
to, by od początku do końca wszelkie działania Państwa zmierzały do tego celu,
jako głównego, oraz miały ten cel na uwadze przy wykonywaniu innych zadań
państwowych.
Tymczasem jak jest w rzeczywistości ze szczęściem Obywateli w naszym kraju?
W
Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, podstawowym, ustrojowym akcie prawnym,
samo słowo „szczęście” nie występuje ani raz. Ale nie ma za bardzo czemu się
dziwić, bowiem w czasie jej tworzenia i uchwalenia w 1997 roku, my Polacy,
byliśmy zaledwie 8 lat po wyzwoleniu spod hegemoni utopijnego komunizmu, w
którym pojęcie dobrobytu i szczęścia
indywidualnego człowieka nie istniało, a wręcz było tępione.
I z tych
przyczyn oraz nowych, światowych, możliwości w dążeniu do szczęścia każdego
obywatela, konstytucję należy zmienić.
Ale w naszej
narodowej mentalności nadal pozostaje niewiara, brak przekonania i woli, wręcz
obawa przed ośmieszeniem, w przypadku mówienia i działaniu na rzecz prawdziwego szczęścia. A już „broń
Boże” w publicznym głoszeniu szczęścia przez przedstawicieli władz, mimo że
jest ono uznane na za najważniejszy cel życia człowieka na całym świecie.
Czy zatem
nie jest już czas aby w naszym kraju partie polityczne, a następnie wybrane
władze, w swoich ofertach programowych, przyjęły za podstawowe zadania :
po pierwsze,
określenie jakie wartości są niezbędne Polakom do szczęśliwego życia, a nie na chybił trafił, prześcigały się w doborze wartości, które nie koniecznie i w pierwszej kolejności, są potrzebne do szczęścia;
po drugie,
zaproponowanie i zapewnienie swoim wyborcom, że te wartości, niezbędne do ich szczęśliwego życia, będą realizować, gdy dojdą do władzy, jako główne zadania na dziś i na przyszłość.
Bo
popatrzmy:- czy rozdawnictwo gotówki
każdemu „jak leci”, jak czyni to PIS, pod pozornym lub utopijnym celem, jak za
komuny, będzie dobrze służyć obywatelom na ich własnej drodze do szczęścia?
–
czy proponowanie Polakom, że Polska będzie „ wyspą wolności” od emigrantów, od
seksualizacji dzieci, od ataków na wartości wywodzące się z korzeni
chrześcijańskich, od LGBT, tak jak dyktuje lider PIS Jarosław Kaczyński, jest
działaniem zmierzającym do szczęścia Polaków?
–
czy „pakowanie” ogromnych środków na przekop Mierzei Wiślanej jest działaniem,
które wpłynie na szczęśliwe życie Polaków? Tak właśnie w byłym Związku
Radzieckim wybudowano na pustyni Kara Kum, drugi pod względem wielkości na
świecie Kanał Karakumski / 1445 km/, który nie tylko nie spełnia swojej roli
gospodarczej, ale ma się nijak do potrzeb biednego narodu rosyjskiego.
–
czy do pierwszych i najważniejszych potrzeb każdego Polaka jest dziś zajmowanie
się kwestią związków partnerskich jednopłciowych, tak jak zamierza w swoim
programie Koalicja Obywatelska? Chociaż tę kwestię mniejszościową na pewno
trzeba będzie uregulować, ale w
hierarchicznej kolejności potrzeb.
To wobec tego, jakie najważniejsze wartości życiowe, chcieliby
Polacy widzieć w programach wyborczych partii, a następnie w realizacji przez
wybrane władze, jako niezbędne na dziś i na przyszłość na swojej drodze do
szczęśliwego życia?
To
w jaki sposób partie polityczne poszukują, a następnie określają w swoich
programach wyborczych najważniejsze potrzeby i wartości życiowe Polaków to
jeden wielki chaos i wzajemne przebijanie się, kto da więcej, lub mówiąc wprost
kto „ przekupi ” nas do głosowania, bez względu na to, czy te propozycje
rzeczywiści są potrzebne do szczęśliwego życia.
Dzisiaj
największym, bo dla około 40% Polaków,
autorytetem w dziedzinie określania potrzeb i wartości do szczęścia Polaków
jest jednoosobowo Jarosław Kaczyński, jak mawiają pochlebcy lub drwiący,
nieformalny naczelnik państwa. Nota bene nie posiadający dzieci, rodziny,
żyjący samotnie stary kawaler.
Takie
instrumenty jak: badania naukowe specjalistów, fora dyskusyjne konsultacje
społeczne, a nawet referendum, jeżeli są prowadzone to nie są w większości
brane pod uwagę. W tym miejscu warto przypomnieć „Diagnozy społeczne”,
znakomite, fachowe i kompleksowe badania prowadzone pod egidą profesora Janusza
Czapińskiego. Niestety zamiast nich popularnością cieszą się wyrywkowe sondaże,
zlecane pod potrzeby wyborcze i partyjne konwencje wyborcze, robione ad hoc w
celach propagandowych .
Stąd,
w tym chaosie rządzenia Państwem, rzeczywiste, najważniejsze potrzeby ludzkie
niezbędne do dobrego i szczęśliwego życia, Polacy wymuszają protestami,
strajkami, głodówkami, a nawet tragicznymi samospaleniami.
Idąc
tym tropem przejdźmy do konkretnych wartości i potrzeb Polaków na drodze do
szczęścia.
Taką
właśnie „wymuszaną” przez Obywateli
najważniejszą potrzebą i jednocześnie „ złotym” środkiem do szczęścia jest Z
D R O W I E. I choć od kilku kadencji każda rządząca partia ma tę
najważniejszą potrzebę na względzie, a dziś niektóre w programie wyborczym, to
do tej pory żadna władza nie potrafiła zapewnić je naszym rodakom kompleksowo i
systemowo.
Drugą
potrzebą do szczęścia, również wyartykułowaną niezadowoleniem Polaków,
protestami i strajkami, jest nie odpowiedni SYSTEM OŚWIATY. Najogólniej
rzecz ujmując, jej problemem jest nie dostosowanie wychowania i kształcenie do
współczesnych potrzeb na drodze do dobrego i szczęśliwego życia. A bardziej
konkretnie, nie przekazujemy wiedzy teoretycznej i praktycznej odpowiadającej
aktualnym i przyszłym potrzebom cywilizacyjnym oraz nie uczymy umiejętności jej wykorzystania.
Zupełnie
przewrotnie, szczególnie przez PIS i Zjednoczoną Prawicę, a także PSL, jest
eksponowana w programach wyborczych kolejna najważniejsza wartość do szczęścia
Polaków R O D Z I N A. Zamiast postępowych działań zmierzających do
zapewnienia szczęścia rodzinnego,główny nacisk i kierunki zmian
kładą na jej chrześcijańskie korzenie i
nauki z nich płynące sięgające czasów średniowiecza.
Kolejną wartością do
szczęścia każdego człowieka, w tym Polaków
w niżu
demograficznym,
jest D Z I E C K O, w tym
świadome rodzicielstwo, dobre wychowanie
i odpowiednie wykształcenie. Tymczasem zamiast
kompleksowego programu zapewniającego odpowiednie warunki do szczęścia
dzieci i ich przyszłości, nasi przywódcy państwowi i liderzy partyjni toczą
wręcz boje w…. przeciwnym kierunku, likwidacja in vitro, straszenie rzekomą
seksualizacją dzieci, brak zdecydowanego przeciwdziałania ruchom anty
szczepionkowym, a także pozbawienie prawa do obiektywnie koniecznej aborcji,.
Bezsprzecznie
do szczęścia Polaków, jak i każdego człowieka na naszej planecie, konieczne
są trwałe i szczęśliwe ZWIĄZKI
MIŁOSNE, MAŁŻEŃSKIE, PARTNERSKIE. I tu zasadnicze pytanie czy Państwo ma
ingerować jakiego rodzaju związek będą chcieli tworzyć na drodze do swojego
szczęścia, kochający się partnerzy.
Uważam,
że nie, ale zadaniem Państwa musi być pomoc w zapewnieniu niezbędnych warunków
do dobrego szczęśliwego życia wszystkim rodzajom związków, które są stałe i
mogą tworzyć rodziny dla dobra przyszłości naszego kraju. Dlatego też
polityczna obrona formalnego małżeństwa jako jedynego typu związku, który
chroni i wspiera Państwo, jest błędem i nie służy szczęśliwemu życiu ogółu
Polaków.
W
taki sposób wyłoniony przeze mnie katalog potrzeb Polaków do dobrego i
szczęśliwego życia, o którym mowa w powszechnie przyjętej rezolucji ONZ o
szczęściu, jest zapewne niepełny, ale wynika on z publicznie wyeksponowanych
potrzeb przez nasze społeczeństwo.
Czy
takie wartości i potrzeby znajdą się w realizacji przez nowe władze po wyborach
2019, zobaczymy?!
„Złotymi”, sprawdzonymi, środkami do szczęścia mogą być i rzeczywiście są: zdrowie, mądrość, rozumiana jako wiedza, praktyka, doświadczenie i umiejętność ich wykorzystania, umiejętność rozwiązywania problemów, zdolność do realizacji celów oraz planowanie drogi życiowej. Szerzej o tych złotych środkach do prawdziwego szczęścia piszę w książce.
A jaki wpływ na szczęście może mieć rachunek sumienia?
Przecież jest to tylko osobista, intymna i skryta samoocena jakiegoś własnego myślenia, działania, postepowania, która z reguły rodzi w nas wątpliwości i negatywne emocje. Prawie każdy z nas doskonale wie co oznacza i powoduje taki stan psychiczny, w którym „ mam wyrzuty sumienia”, „ dręczy mnie sumienie”, albo „ nie chcę mieć kogoś lub czegoś na sumieniu” bo być może kogoś skrzywdziłem.
I właśnie w tej „ męczącej umysł” części rachunku sumienia należy upatrywać źródło, które może być przyczynkiem, a niekiedy punktem przełomowym na drodze do szczęścia.
Bowiem, rachunek sumienia ma spowodować i skłonić do takiego działania które przywróci spokój wewnętrzny popularnie zwany „ czystym sumieniem”, które jest podstawą szczęśliwego życia.
Przykład pierwszy.
W każdym związku miłosnym, partnerskim, małżeńskim pojawiają się sprzeczności interesów, poglądów, nieporozumienia, spory i kłótnie. Mogą być one niebezpieczne dla związku i dla szczęścia każdego z partnerów wówczas, kiedy nie zostają zakończone pozytywnym rozwiązaniem.
Co to
oznacza pozytywne rozwiązanie konfliktu?
Przypomnę z
mojej książki, że istnieją trzy praktyczne sposoby wyjścia z konfliktu
partnerskiego /małżeńskiego/: pierwszy, to walka do jakiegoś nieprzewidywalnego
skutku; drugi, to zignorowanie konfliktu w atmosferze pozornego spokoju; oraz
trzeci, rozwiązanie spornego problemu, czyli podjęcie decyzji co do istoty
sporu. Tylko ten trzeci sposób jest właściwy na powrotnej drodze do szczęścia w
związku.
Otóż właśnie
do umiejętnego znalezienia i dojścia do tego właściwego zakończenia konfliktu
jest potrzebny rachunek sumienia każdego
z partnerów, a szczególnie tego, którego stan psychiczny alarmuje i krzyczy
wewnętrznie „ dręczy mnie sumienie”, „ mam wyrzuty sumienia”. Wynik tego
rachunku powinien być inicjatywą, wolą, pozytywnym nastawieniem i owocować
trzecim sposobem zakończenia konfliktu, czyli kompromisowym rozwiązaniem istoty
sporu.
Przykład drugi.
Niestety, w związkach partnerskich /małżeńskich/, oprócz przejściowych i krótkotrwałych konfliktów, powstają kryzysy.
Różnią się
one od konfliktów tym, że w kryzysie następuje znaczne pogorszenie sytuacji
związku w zakresie funkcjonowaniu podstawowych więzi jak: uczuciowo-
emocjonalnej, czyli miłości, np. w wyniku zdrady, czy niewierności; więzi
ekonomicznej, wspólnego prowadzenia gospodarstwa domowego, wspólnego
zamieszkania, więzi intelektualnej, wspólnoty celów, wzajemnej pomocy i innych.
Z mojego doświadczenia zawodowego, do najczęstszych kryzysów należą:
nadużywanie lub uzależnienie od alkoholu lub innych środków psychotropowych,
niewierność małżeńska, kryzys rozczarowania partnerem lub związkiem,
długotrwała rozłąka, pogorszenie sytuacji po urodzeniu pierwszego dziecka,
trudna sytuacja finansowa, ingerencja osób trzecich / teściowej – teścia,
dzieci z poprzednich związków lub przedślubnych, innych członków rodziny/.
Praktyczne
rozwiązania kryzysu małżeńskiego, właściwie są tylko dwa: pierwsze to usunięcie
przyczyny i kontynuacja związku oraz drugie rozpad związku i rozstanie
faktyczne lub prawne przez rozwód. Kontynuacja związku bez żadnego rozwiązania,
jest w praktyce bardzo trudna do zniesienia dla obu stron i tak najczęściej
kończy się rozpadem związku.
Dlatego tak
ważny może być rachunek sumienia każdego z partnerów w przypadku poszczególnych
kryzysów. W kryzysie z powodu nadużywania lub uzależnienia od alkoholu / także
innych używek jak narkotyki, dopalacze i.t.p/, w którym główny sprawca nie jest
już w stanie dokonać samokrytycznie rachunku sumienia, to drugi partner związku
z reguły robi rachunek własnego sumienia. Padają pytania: czy ja zrobiłam /em
wszystko aby zapobiec, powstrzymać, leczyć partnera, którego kocham lub
kochałam. Jeżeli nie lub zbyt mało, to czy nie trzeba podjąć dodatkowych działań
przy fachowej pomocy. I muszę z praktyki zawodowej powiedzieć wprost, szczery,
samokrytyczny rachunek, wsparty fachową pomocą z zewnątrz, czasem przynosi
pozytywne efekty.
Inaczej, bo
prawie w równym stopniu, od uczciwego rachunku sumienia obojga partnerów,
zależy pozytywne zażegnanie kryzysu z powodu zdrady i niewierności. Każda
zdrada w związku ma indywidualną przyczynę lub praprzyczynę, która jest
podłożem niewierności. Może ona występować jako skutek naruszonych lub
zerwanych wcześniej któryś z podstawowych więzi. Dlatego też należy szukać jej
nie tylko u jednego partnera. To jest właśnie zadanie dla oboje, aby w ramach
obustronnego rachunku sumienia znaleźć tę przyczynę i wyeliminować na
przyszłość, oczywiście jeżeli chcą utrzymać swój związek. W tych dwóch
pierwszych rodzajach kryzysów, z powodu uzależnienie i zdrady czy niewierności
jednak decydujące znaczenie ma zachowanie i rzeczywisty, szczery rachunek
sumienia partnera- bezpośredniego sprawcy i wyraźnie zdecydowana wola do zmiany
postępowania, poparta rzeczywistymi działaniami.
Natomiast w
pozostałych rodzajach kryzysów decydujące znaczenie w ich rozwiązywaniu ma
rachunek sumienia i działania pozytywne obu stron.
Przykład trzeci.
W związku, już z dzieckiem /dziećmi/, warunkiem osiągnięcia szczęścia obojga partnerów i szczęścia rodzinnego jest dobre wychowanie i odpowiednie wykształcenie dziecka. Proces osiągania tych wartości dla dobra dziecka i własnego rodziców trwa formalnie 18 lat. Jeżeli w tym okresie wystąpią problemy wychowawcze to wówczas oboje rodzice winni dokonać własnych i wspólnego rachunku sumienia pod hasłem: „ gdzie i kiedy popełniliśmy błędy wychowawcze i jak je jeszcze zdążyć naprawić?
Ale taki rachunek nie może być dokonywany w
ferworze codziennych zajęć przeplatanych innymi kłopotami. To ma być spokojna,
dłuższa, rozważna analiza całego dotychczasowego przebiegu procesu wychowania
przeze mnie i przez nas oboje. Dobrze gdy takie postanowienie i działanie
zostanie wsparte fachową pomocą.
Przykład czwarty.
Jestem sfrustrowany, zmęczony życiem i w gruncie rzeczy niezadowolony. Gdzieś pogubiły się moje marzenia, żyję i pracuję bo muszę. Tak właściwie to nie mam jasno sprecyzowanych celów i planów na dalsze życie. A przecież aby być szczęśliwym na co dzień i dążyć do osiągnięcia prawdziwego szczęścia, którym jest pełnia życia, trzeba mieć jasno sprecyzowany cel i sens swojego życia. Temu powinien służyć strategiczny plan na życie, w którym będą wyartykułowane najważniejsze wartości do osiągnięcia, na przykład takie jak: oddanie we wzajemnej miłości, spełnienie w małżeństwie lub w stałym związku partnerskim, posiadanie i wychowanie dziecka, szczęście rodzinne, satysfakcja z pracy zawodowej, no i samorealizacja poprzez spełnienie marzeń, ambicji i aspiracji.
Jeżeli
zatem, czujemy się zagubieni w chaosie życiowym, to koniecznie trzeba zrobić
gruntowny rachunek sumienia z dotychczasowego życia, bo tym skrzywdzonym jesteś
ty sama/sam i to przez siebie.
Przykład piąty,
najważniejszy bo dotyczy całego życia, o którym prawie nikt z nas młodych, w wieku średnim i w kwiecie wieku prawie nie myśli to rachunek sumienia robiony przez człowieka u schyłku życia.
To jest
trudny rachunek, to przegląd i podsumowanie całego życia oraz pytania: Czy mam
czyste sumienie? Czy pozostawię po sobie dobre wspomnienie? Czy mogę powiedzieć
że jestem spełnionym, szczęśliwym człowiekiem?
Jeżeli taki
rachunek robimy, po przejściu na emeryturę i mamy jeszcze „zdrowie”, a coś
pozostało do załatwienia w ramach postawionych pytań, czyńmy to śmiało. Niech
to będzie uzupełnienie pełni życia, samorealizacja pozostałych do spełnienia
marzeń, ambicji i aspiracji.
Kochani, czy
pamiętacie Agnieszkę Maciąg i jej głośne sukcesy w światowej modzie? A może
lepiej zapamiętaliście Naomi Campbell?
Czy ktoś dziś, nadal tak jak kiedyś, zachwyca się i zazdrości sławy
Marilyn Monroe, Poli Negri, Mirelle Mathieu, Louisowi Armstrongowi, bo uważa,
że byli oni szczęśliwymi ludźmi ? Jak się zakończyły sukcesy i sława Elvisa
Presleya, Janis Joplin, Michaela Jacksona, Whitney Houston, Amy Winehouse i
wielu innych idoli muzyki, filmu? Czy na przykład uwielbiany przez dziewczyny
25- letni Justin Bieber mając pieniądze i sławę, jest już szczęśliwy? Albo, czy
Adele, najbardziej utytułowana sukcesami 31- letnia piosenkarka, jest z tego
tytułu już w pełni szczęśliwa. Spójrzmy
na to jak wyglądać może szczęście sław wraz z upływem czasu. Czy Celine Dijon, 51- letnia kobieta o
przepięknej barwie głosu, o pięknie rozwijającej się karierze, może dziś
powiedzieć, że osiągnęła swoje wymarzone szczęście, chociaż jej kariera była wspierana
majętnością męża? A może takie szczęście osiągnął już 75- letni Mick Jagger ze słynnego zespołu The Rolling
Stones?
Wróćmy
ponownie na polskie podwórko. Ja osobiście i zapewne każdy z Was, chcielibyśmy usłyszeć jakąś
odpowiedź, lub zdanie, wprost od naszych popularnych i sławnych
celebrytów czy są szczęśliwi. Ciekawa byłaby samoocena, niekoniecznie
krytyczna, ale szczera, najpierw tych młodszych idoli na przykład Margaret, Ewy
Farny, Dody, Kamila Bednarka, Dawida Podsiadło, a później od ich starszych
bardziej doświadczonych, dobrymi i negatywnymi skutkami popularności, Beaty
Tyszkiewicz, Maryli Rodowicz, Daniela Olbrychskiego, Krzysztofa Krawczyka. My czytelnicy, słuchacze, widzowie na ogół
słyszymy o ich samych dobrych stronach i sukcesach wiążących się ze sławą.
Czasami tylko dochodzą lub wychodzą na światło dzienne jakieś cienie i
problemy, które w naszych oczach w
zasadzie nie rzutują na ogół wszystkich korzyści płynących z sukcesów i sławy.
Wydaje mi się, że jednak znalazłem jedno publiczne, myślę, że szczere, „wyznanie” niczym spowiedź, człowieka, który sięgnął błysków sławy i wie co ona daje i co wnosi do prawdziwego szczęścia. Tak, to jest właśnie Agnieszka Maciąg, o którą pytałem na wstępie czy ją pamiętacie jako polską modelka na światowych pokazach mody. To właśnie ona u szczytu sławy, na przełomie młodego życia, zrezygnowała z zewnętrznych sukcesów i sławy, twierdząc odważnie wszystkim niedowiarkom, że „ nie znalazłam spełnienia ani w sławie ani w podziwie”. W emocjonalnej, ciepłej, książce, „Pełnia życia”, opartej na własnych złych i dobrych przeżyciach, pokazuje swoją drogę w poszukiwaniu szczęścia, generalnie podważając sens marzeń i dążeń do sławy i sukcesów, tysiącom młodych dziewcząt i chłopców, które rzekomo daje profesja i praca modelki.
Muszę
przyznać, że „połknąłem” książkę z wielkim zainteresowaniem, chociaż tak w
zasadzie jej adresatami są kobiety. Agnieszka Maciąg jest dziś dojrzałą, mądrą
wiedzą i doświadczeniem kobietą,. Wybrała wewnętrzną harmonię rozumu, serca i
ducha, w której to głównie duchowość jest złotym środkiem i przewodnikiem w jej
pełni życia, a nie zewnętrzne sukcesy, sława i pieniądze. Ale śmiem zauważyć,
że tej tytułowej „pełni życia”, którą ja widzę jako prawdziwe szczęście, mimo
wszystko jeszcze nie osiągnęła. Agnieszko nie obraź się, bo przecież rozumiem i
wierzę, że nie spoczniesz w pół drogi własnego życia.
I w tym miejscu wracam do tytułowego pytania,
kiedy człowiek może osiągnąć prawdziwe szczęście, czyli tę pełnię swojego życia?
Przypomnę, że w mojej definicji szczęścia zawartej w książce, aby człowiek mógł doświadczyć prawdziwego szczęścia, powinien przeżyć pełnię życia, osiągając na swojej drodze siedem najważniejszych wartości. A więc: żył jak najdłużej z oddaniem we wzajemnej miłości, czyli kochał i był kochanym; świadomie posiadał dziecko /dzieci/oraz dobrze je wychował i odpowiednio wykształcił; stworzył i pielęgnował trwały i szczęśliwy związek małżeński lub partnerski; żył w szczęśliwej rodzinne; miał satysfakcję z pracy całego życia; oraz samorealizował się przez twórcze życie i bezinteresowne czynienie dobra.
Każdy człowiek może realizować
wszystkie wartości niezbędne do prawdziwego szczęścia bez opływania w sławie,
np. pięknej modelki, zdobywania sukcesów, w swoim kraju czy na arenie międzynarodowej
oraz bez życia w blichtrze pieniędzy, majątku i bogactwa.
Kilka dni
temu, znajoma, matka córki żyjącej od dwóch lat w „ ukrywanym” związku z
żonatym mężczyzną, próbowała przekonać mnie, prawnika – praktyka w sprawach
rozwodowych, że córka „chyba” robi dobrze czekając aż jej wybranek załatwi
rozwód i alimenty na dwóje małoletnich dzieci, a potem będą żyć szczęśliwie.
Jak twierdziła, córka nadal jest zakochana, ale spotyka się z nim po kryjomu,
bo nie chce przeszkadzać mu w pomyślnym załatwieniu rozwodu, wierząc mu, że tak
się stanie.
Moje
podstawowe pytanie, skierowane wcześniej do tej matki, jest takie: Czy jest możliwe zbudowanie szczęśliwego i trwałego
związku zakochanej dziewczyny z cudzym mężem na jego zdradzie żony i rodziny?
Odpowiedź
poparta wieloletnią praktyką prawniczą i procesową w sprawach rozwodowych i
rodzinnych, a także własnym doświadczeniem życiowym, jest niestety
pesymistyczna.
Mówiąc
wprost nie spotkałem takiej pary, która doświadczyła długotrwałego szczęścia w
nowym związku i w rodzinie. Ba, stawiam konia z rzędem takiej parze, która
udowodni, że żyje szczęśliwie przez co najmniej 15 lat. Mam na myśli, szczęście
małżeńskie i rodzinne nowego związku, oraz szczęście dzieci i ojca ze „starego”
związku.
Spójrzmy na
to z punktu widzenia niejako dwóch skłóconych stron. Z jednej strony mamy
skrzywdzoną, rozbitą rodzinę i małżeństwo w starym związku, z drugiej strony
partnerów tworzących nowy związek miłosno-partnerski oraz zrodzone ich dzieci.
W przypadku gdyby w nowym związku, partner i nowa żona nie chcieli mieć wspólnych dzieci, to prawie jest pewne,
że prawdziwe szczęście nigdy w nim nie zagości.
No i na
początek zobaczmy po której stronie ma być partner starego i nowego związku?
Czy jest możliwe szczęśliwe pogodzenie przez niego interesów obu stron?
Przyznaję,
na podstawie wieloletniej praktyki prawniczej, a także doświadczając na własnej
skórze, że mężczyzna prawie zawsze był tym niedobrym dla dzieci i dla byłej
żony, a kolejna żona niechętnie przyjmowała jakiekolwiek jego starania o
utrzymanie dobrych kontaktów z dziećmi, nie mówiąc o kontaktach z poprzednią
żoną. I tak się z reguły dzieje mimo
jego usilnych starań i dobrych
chęci.
A jak będzie
wyglądać w rzeczywistości szczęście małżeńskie i rodzinne nowego związku?
Do prawdziwego szczęścia w miłości konieczne jest spełnienie siedmiu niezbędnych cech-warunków: poczucie bliskości, obustronne zaufanie, wzajemne dopasowanie, dobre pożycie seksualne, wierność partnerów, umiejętność porozumiewania się oraz optymizm rozumiany jako pozytywne myślenie i nastawienie do życia/patrz moja książka-poradnik/.
No i już na
początku mamy odpowiedź co do przyszłego szczęścia w nowym związku, zawartą w
co najmniej trzech z siedmiu wymienionych wyżej warunkach.
Po pierwsze,
jak nowa partnerka może mieć pełne zaufanie do partnera, który w
poprzednim związku zdradzał? I cóż z tego, że także z nią samą lub nawet tylko
z nią?!
Po drugie,
czy może ona oczekiwać, z pełnym zaufaniem, wierności od partnera, który
już wykazał się niewiernością w poprzednim związku, choćby tylko z nią?!
Po trzecie,
czy partner z dziećmi z poprzedniego związku, ze złym doświadczeniem życiowym,
obciążeniem alimentacyjnym i obowiązkami ojcowskimi po obu stronach, będzie
stale przejawiał wyłącznie pozytywne
myślenie i nastawienie do życia w nowym związku?
Z kolei, aby
rozpoznać czy partner z rozbitego związku spełnia pozostałe cztery warunki do
szczęścia w miłości z nową partnerką, w nowym małżeństwie i w rodzinie,
potrzeba znacznie więcej czasu niż mieli dotąd na odległość i w ukryciu. A
przynajmniej tyle, ile czasu potrzeba dla rozpoznania tych cech u partnera-
kawalera, który nie posiada nawyków wyniesionych z nieudanego związku.
A jakież to
mogą być złe nawyki w tych pozostałych czterech cechach koniecznych do
szczęścia w miłości, a więc w: bliskości, dopasowaniu, seksie,
i wzajemnej komunikacji?
Wymienię
tylko te najczęściej występujące jako przyczyny i okoliczności towarzyszące
rozpadowi drugiego związku mężczyzny, opartego już na zdradzie małżeńskiej, a
ujawniane w procesach rozwodowych:
– Zdaniem
kobiet, które to przeszły, w takim związku, który jest dla nich pierwszym,
występuje u nich niedosyt w okazywaniu
dowodów bliskości ze strony partnera, rozumianych jako wyrazów
prawdziwej miłości, w tym pocałunków, uścisków, dotyku, czułych słów. A z
upływem czasu czują ich coraz większe zanikanie. Wszystko to jest, ich
zdaniem, wynikiem przenoszenia przez
partnera ostatnich złych nawyków z poprzedniego związku. Często nie okazywanie
im bliskości, jest przyjmowane przez nie z nutą zazdrości, że taką emocjonalną
bliskość okazywali żonie w poprzednim związku.
– Partner w
nowym związku, z czasem mimo woli daje odczuć że porównuje zachowania nowej
partnerki do odpowiadających mu zachowań byłej żony, co wywołuje bunt, sprzeciw i kłótnie w
związku. Ujawnia to coraz więcej różnic w dopasowaniu partnerów i to pod
wieloma względami.
– Najwięcej
wątpliwości, zahamowani i porównań w drugim związku dla partnera, a pierwszym
dla partnerki, budzi współżycie seksualne. Tak jak w pierwszym okresie
miłości w ukryciu seks był znakomity, pełen wzajemnego pożądania, tak wraz z
upływem czasu wspólnego pożycia seks dość szybko powszednieje u partnera, a u
partnerki powstaje pustka seksualna wobec zrodzonych na początku oczekiwań.
Partnerka czuje, że seks jest coraz mniej ważny dla „ przeżytego” i
doświadczonego partnera, podczas gdy ona właśnie teraz chce wyjść z nim z
dawnego „ ukrycia” i z rozbudzonymi potrzebami.
– Również w zakresie wzajemnej komunikacji, z chwilą wejścia związku w codzienne realia życiowe, partnerka dopiero teraz, ale stosunkowo szybo, poznaje prawdziwe umiejętności, a raczej nieumiejętności porozumiewania się z partnerem. Przyczyna jest prosta, w „ zdradzieckiej” miłości z ukrycia, z braku czasu i warunków, wzajemna komunikacja była szczątkowa, na rzecz przeżyć emocjonalnych oraz seksualnych. I trudno było na tej podstawie oceniać umiejętności porozumiewania się i to obojga partnerów. Teraz, już w otwartym związku, dopiero jest czas na prawdziwe życie i wzajemne poznawanie się partnerów w drodze codziennych kontaktów, wymiany zdań i dłuższych rozmów. Ale jest już za późno na zastanowienie, dobór i rozsądne decyzje. Związek istnieje, trwa i żyje, być może już z własnym dzieckiem.A zatem, ciśnie się ważna praktyczna konkluzja – ostrzeżenie!
Dla
małżonków mężczyzn! Nie
warto i nie należy zdradzać żony i dzieci dla chwili szczęśliwości / nie
szczęścia/ pod wpływem emocji zauroczenia, nie zaspokojonego pożądania seksualnego,
alkoholu, słabości, złości czy zemsty. I na tej bazie snuć mroczną wizję nowego
związku z zauroczoną tobą kobietą, potrzebująca prawdziwej miłości.
Bilans
życiowy zysków i strat zawsze wyjdzie ujemny. Tylko dłuższy kryzys małżeński
nie możliwy do rozwiązania, może usprawiedliwiać rozważne poszukiwanie nowej
partnerki. Ale wspólne życie w nowym związku można rozpocząć dopiero po
„pokojowym” zakończeniu istniejącego. Tym bardziej kiedy mamy do czynienia z
małoletnimi dziećmi /dzieckiem/.
Dla
kobiety zamierzającej wejść w związek z żonatym mężczyzną, a także już
kochanki!
Nie wchodź w
żaden układ miłosno-seksualny z żonatym mężczyzną i to posiadającym małoletnie
dzieci /dziecko/ przed jednoznacznym zakończeniem jego poprzedniego związku.
W związku miłosnym „w ukryciu” nigdy nie poznasz tych cech partnera, które są niezbędne do szczęścia w małżeństwie i w rodzinie. Jeżeli mimo tego weszłaś, koniecznie postaw jasno dla niego sprawę wyboru drogi życiowej i decyzji, asertywnie ale jednoznacznie i to w jak najszybszym, możliwym i realnym dla was czasie. Kontynuowanie takiego układu, z obiecankami w wydłużonym okresie, prawie zawsze kończy się źle, przede wszystkim dla porzuconej lub pozostawionej w depresji samej sobie kochanki.
„ Kochać i
być kochanym”! To są niezwykle mądre życiowo słowa George Sand, choć nie
znajdują potwierdzenia w miłości z Chopinem. Owszem była to miłość romantyczna,
emocjonalna, „głośna” na salonach, ale niestety zbyt burzliwa i krucha, z
wzajemnymi zdradami i stosunkowo krótka.
A więc na czym powinno polegać wzajemne oddanie w miłości w
rzeczywistości całego życia związku miłosnego?
George Sand
miała rację, podobnie jak Owidiusz czy Seneka Młodszy w początkach naszej ery.
Prawdziwa miłość to kochanie i bycie kochanym, ale polegająca na wzajemnym
oddaniu w trwałym związku miłosnym, złączonym więziami wzajemnych uczuć i
emocji oraz realnymi więziami egzystencjonalnymi.
Partner związku miłosnego powinien dawać siebie i od siebie dla drugiego to, co jest sensem i przedmiotem ich miłości, a druga strona winna tego chcieć i te dary miłości przyjmować. Dający winien mieć satysfakcję i odczuwać z tego wielką przyjemność, a przyjmujący mieć zadowolenie i wyrażać wdzięczność.
Wobec
tego jakie więzi realnego życia dwoje partnerów mogą tworzyć trwały, stabilny
związek miłosny dający prawdziwą życiową miłość?
Zacznijmy
od najważniejszych więzi uczuciowo – emocjonalnych:
Na początku „chemia”, a potem trwałe poczucie bliskości.
Tak
jak jest możliwy dobry związek miłosny bez początkowej „chemii” między
partnerami, tak nie możliwy jest trwały i szczęśliwy związek bez bliskości.
Bliskość jest według mnie i prawie wszystkich badaczy najważniejszą więzią
decydującą o istnieniu prawdziwej miłości i jej trwałości.
Żaden
związek, mimo iż na początku traktowany może być przez partnerów jako wielka
miłość, nie utrzyma się, kiedy choćby jeden partner nie odczuwa emocjonalnie,
nie jest pewny, lub od początku nie pragnie bliskości.
Tę
prawdę życiową mogę potwierdzić na podstawie praktyki zawodowego prawnika jak i
własnego doświadczenia życiowego.
Jak ważna jest bliskość w miłości, małżeństwie i innych związkach partnerskich pisałem już na blogu, a szeroko omawiam w swojej książce.
Na
drugim miejscu wyróżniam więź w postaci pożądania seksualnego partnerów, ale
jeszcze nie seks w sensie fizycznym.
Bowiem
uczucie i emocje pożądania seksualnego w miłosnym związku są nierozerwalnie
związane z istniejącą / lub nie/ bliskością między partnerami.
Seks
bez pożądania i bez poczucia bliskości nie sposób nazwać uczuciem miłości z
wzajemnym oddaniem.
Niezmiernie
istotną więzią w związku miłosnym jest wzajemne zaufanie, które szczególnie
jest ważne w połączeniu z kolejną więzią jaką jest obustronna wierność.
Druga grupa koniecznych więzi we wzajemnym oddaniu w miłości to
więzi egzystencjalne, niezbędne w realiach życiowych związku miłosnego, a
następnie małżeńskiego / lub stałego partnerskiego/.
I
tu na pierwszym miejscu należy postawić współżycie seksualne. Od razu, z
praktycznego punktu widzenia, należy odrzucić wszelkie teoretyczne dywagacje,
że może istnieć prawdziwa miłość, z wzajemnym oddaniem, bez współżycia
seksualnego, tak zwany biały związek lub małżeństwo. Współżycie seksualne,
oczywiście w różnych postaciach, jest „namacalnym” dowodem na istnienie
wzajemnego oddania we wszystkich fazach istnienia związku miłosnego, to jest w
miłości romantycznej, małżeńskiej, rodzinnej i miłości trzeciego wieku.
Ale,
aby utrzymać dobre pożycie seksualne przez te wszystkie fazy dozgonnego związku
miłosnego z wzajemnym oddaniem, konieczne jest istnienie kolejnych więzi. Taką
ważną, chociaż na początkowym etapie niezbyt widoczną dla partnerów więzią,
jest więź intelektualna, zwana poziomem mądrości. I nie chodzi tu o
formalny poziom wykształcenia, ale o rzeczywisty poziom wiedzy ogólnej bądź
fachowej -praktycznej, wychowania, obycia, kultury osobistej, który stanowi
dziś i stanowić będzie przez całe życie związku, równą, wzajemną płaszczyznę
porozumiewania się. Który pozwoli rozwiązywanie wszelkich problemów i
konfliktów bez wyrzucania poziomu mądrości drugiemu partnerowi. Będzie stanowił
podstawę współdziałania w codziennym życiu, oraz służył do realizacji kolejnej więzi jaką jest
zbieżność głównych celów życiowych.
Równolegle
z więzią intelektualną, do wzajemnego oddania w miłości konieczne jest
istnienie wspólnej więzi światopoglądowej i religijnej. O tym, w jaki
sposób wpływają różnice światopoglądowe i religijne na związki miłosne, a
szczególnie małżeńskie i rodzinne, wystarczy dziś zobaczyć co wywołuje w
naszych związkach polska polityka i to prawie w każdej dziedzinie.
I
ostatnia więź, którą jeszcze muszę wymienić, konieczna do prawdziwej miłości z
obustronnym oddaniem, to jest wzajemna pomoc.
Ale
tu znowu muszę dodać z praktyki zawodowej i doświadczenia, niejako przecinając
wiele nieporozumień. Kiedy „pomoc” jest rzeczywiście pomocą, a nie obowiązkiem
partnerskim, małżeńskim, czy rodzinnym?
No
właśnie kiedy? I tu należy przywołać wszystkie wymienione wyżej więzi
składające się na wzajemne oddanie w prawdziwej miłości. To one powinny
pozwolić na bezsporne, inteligentne, mądre, empatyczne i zgodne z celami
związku określenie co należy do obowiązków partnerów naszego indywidualnego
związku, a co będzie pomocą dla drugiej strony w realizacji jej obowiązków. Na
początku naszej miłości kwestia rozróżnienia obowiązku, a pomocy jest nie
widoczna, ale dalsze życie w związku powoduje, że ten problem zawsze powstaje.
Stąd od tych więzi, które łączą partnerów będzie zależał umiejętny podział
obowiązków, a wzajemna pomoc będzie bezinteresownym czynieniem dobra dla osoby,
którą kochamy z wzajemnością.
Takie
jest moje praktyczne spojrzenie na wzajemne oddanie w miłości czyli jak kochać
by być kochanym. A teraz zapraszam Ciebie i Twojego partnera do własnego
spojrzenie na te wymienione więzi, które w realiach tworzyć winny wzajemne
oddanie w miłości. Jak je oceniasz Ty, a jak Twój partner?! Sam jestem ciekawy,
jak to wykorzystacie dla dobra Waszej miłości.
Jeżeli
chcesz jeszcze bliżej poznać te więzi i nie tylko, czytaj w „ Jak żyć aby
osiągnąć prawdziwe szczęście, proste i praktyczne odpowiedzi na pytania wzięte
z życia”.
Tak! Trzeba umieć przeciąć łańcuch wiążący człowieka z alkoholem
Sobota popołudnie 8 czerwca br. Piękna pogoda. Wszedłem do parku w centrum miasta by spokojnie na ławce zjeść loda dla ochłody. Nagle usłyszałem cichy, błagalny głos człowieka siedzącego na ławce. „ Przepraszam czy może Pan dać na bułkę, od wczoraj nic nie jadłem?”
Od lat
pomagam biednym, także żebrzącym, ale nigdy widząc, że jest nietrzeźwy. Stosuję
zasadę, że najpierw organoleptycznie wyczuwam, że jest trzeźwy, w krótkiej
rozmowie sprawdzam wiarygodność przyczyn i prowadzę do najbliższego baru lub
sklepu, gdzie kupuję mu posiłek.
Stanąłem i…
niestety, mężczyzna był na popularnym kacu, ale wyglądał dość schludnie i
wyczułem w głosie smutek wyrażany czystym, składnym polskim językiem. To „ coś”
w nim skusiło mnie i siadłem obok.
„Kupię Panu
jedzenie, jeżeli rzeczywiście chce Pan jeść, ale wówczas kiedy uznam, że
naprawdę jest w takiej uzasadnionej potrzebie” -postawiłem warunek wprost.
Schował
głowę w dół, nie chciał mówić o sobie i dlaczego pije, rezygnuje nawet z
jedzenia, załamuje się. „ Chcę Panu pomóc, nie tylko jedzeniem, ale musi Pan
być szczery” – zachęciłem, bo wyczułem w nim gdzieś głęboko skrywane źródło
nieszczęścia.
„ Jestem
alkoholikiem .. technikiem, technologiem meblarstwa, miałem własny zakład
produkcji mebli, mam dwoje wykształconych dzieci, na stanowiskach, syn w
Policji w Gdańsku, córka pracuje w Krakowie – zaczął wyciągać z siebie,
chowając twarz pod czapeczką z daszkiem.” Byłem w ośrodku na leczeniu, nie
piłem pół roku…..ale to nie ma sensu, nie mogę przestać, nie mam siły…nie mam
dla kogo żyć… miałem żonę…szkoda słów..”
A dla dzieci
?– spytałem zachęcająco.” Córka nie chce mnie znać, a syn jak dzwoni to
przeważnie nie odbieram…bo wiem, że nic nie mogę ze sobą zrobić”.
To dlaczego pijesz?- drążyłem. Nie chciał czegoś wydusić z siebie, prawie płakał ….” to przez żonę, kochałem ją ale…odeszła z innym, a ja tak ciężko pracowałem”. Przecież świat się nie kończy na jednej kobiecie -próbowałem pocieszyć, ale on skwitował krótko. „ Miałem kilka lat konkubinę, piła razem ze mną i na koniec okradła, pijanego wysłała na wytrzeźwiałkę i odeszła”.
Każdy
uzależniony ma swoją indywidualną praprzyczynę picia alkoholu
Gdzie
mieszkasz i z czego żyjesz? Kradniesz ?- nie odpuściłem. „ O nie, co do tego
nie…, dostaję zasiłek z „ pomocy”, mam mieszkanie socjalne”.
Miałeś
delirkę ? „ O.. wiele razy”. Osiągnąłeś już „dno”? – wszedłem ostrzej, wiedząc,
że był na odwyku i wiedział o co pytam. Wahał się z odpowiedzią.. „chyba jeszcze
nie”. To na co czekasz, dlaczego skazujesz się świadomie na śmierć? – nie
wytrzymałem. Pomogę Ci, znam lekarzy, którzy skierują Cię do ośrodka
zamkniętego, skoro sam nie dasz rady – zadeklarowałem zachęcająco. „ Byłem u jednego w poradni, ale nie chcę,
nie dam rady, próbowałem po detoksie sam”.
Więc co
dalej zamierzasz robić ? Chcesz żyć?- spytałem nieco zdenerwowany jego
bezradnością i własną.” Nie wiem, nie myślę o tym, a kiedy myślę zapijam, ale czasem myślę, że lepiej zapić
się na śmierć…”
„ Poczekaj
tu na mnie „. Kupiłem obok w sklepie kiełbasę śląską, masło,3 kefiry, chleb.
Siedział skurczony, jakby zamyślony, głowa zwieszona, nawet nie patrzył kto
przyszedł. „ Masz jedzenie na dwa dni, do poniedziałku”. „Bardzo Panu dziękuję-
prawie wyszeptał.
Jak masz na
imię i gdzie mieszkasz, możesz powiedzieć, bo może się jeszcze spotkamy? –
zagadnąłem na odchodne. Bezmyślnie i odruchowo wymienił jak na Policji.
Podałem mu
rękę i rzuciłem bez wiary: „ A może zrobisz miła niespodziankę dzieciom?
Przecież mówiono Ci w ośrodku, że nie ma rzeczy niemożliwych”.
Już z daleka
widziałem jak wyciągnął z siatki jedzenie by zaspokoić pierwszą potrzebę, głód.
Czy i jak długo będzie to jego pierwsza potrzeba, a może jednak będzie ją do tragicznego końca alkohol?!
W naszym
kraju, do dziś niestety panuje przekonanie, że nie warto zajmować się cudzym
problemem jakiegoś tam alkoholika. Stąd nadal zdarzają się przypadki, że mijamy
leżącego człowieka, przyjmując z góry, że jest to pijak.
To był
alkoholik, lecz mimo tego, nie mogłem świadomie pozostawić go na nadchodzącą
śmierć. Miałem jego dane, dużo dowiedziałem się od niego o nim samym i
dzieciach! Zobaczymy czy w tym przypadku
potrafimy zapobiec tragedii załamanego człowieka – alkoholika?!
Według dr n.
med. Bohdana T. Woronowicza, najlepszego polskiego praktyka, specjalisty od
uzależnień, proces leczenia i wychodzenia z uzależnienia, które jest „
demokratyczną” chorobą, bo może na nią zapaść każdy, przebiega w następujących
etapach:
–
detoksykacja w warunkach szpitalnych;
–
psychoterapia, najlepiej w ośrodku stacjonarnym;
– proces
zdrowienia, w tym nauka zachowań, właściwa dieta, utrzymanie abstynencji w walce z powrotem do picia
i nawrotem choroby;
– dożywotnia
abstynencja od wszelkich substancji psychoaktywnych.
Okazuje się, że serial „M jak Miłość” chyba trafia w najczulsze miejsca wielu Polek i Polaków i to w każdym wieku. Brawo dla scenarzystów pod wodzą Ilony Łepkowskiej, którzy pobudzają nasze miłosne poszukiwania lub przywołują własne przeżycia miłosne. Z miłości przelotną, romantyczną, tą trudną ale zwycięską, zawiedzioną, jednostronną, platoniczna lub burzliwą. Tak jak w serialu „ M jak Miłość” podobne meandry miłości wielu z nas przechodziło lub przechodzi we własnym życiu. A wielu mniej doświadczonych chciałoby osobiście przeżyć te najpiękniejsze chwile z życiu bohaterów.
Bo czyż nie warto ulec urokowi Marcina, adonisa, który mimo woli podrywa i zniewala co drugą napotkaną kobietę, kosztem tej która go aktualnie kocha.
Andrzej doświadczony prawnik kolejno zakochuje się głęboką miłością w partnerkach z brzydko mówiąc, pewnym „balastem” życiowym. A przecież należałoby od niego oczekiwać jednego trafnego wyboru takiej partnerki, z którą mógłby przeżywać prawdziwą miłość na całe życie. Ale jak w życiu „szewc bez butów chodzi”.
Paweł, zdolny chłopak, jak wielu młodych mężczyzn, błądząc w wyborach zdobywa doświadczenie na zagubionych i zawiedzionych w miłości partnerkach z dzieckiem, by w końcu zwątpić w istnienie prawdziwej miłości z, na razie, wytrwale kochającą Julką.
Niepewna swojej miłości Ulka, waha się przed samym ślubem kogo właściwie kocha, Bartka czy Janka. Chociaż dla widzów prawdopodobnie przeważają walory Janka, przy pomocy splotu zdarzeń ślub bierze z Bartkiem.
Najstabilniej z miłością prezentują się teraz Marysia i Artur połączeni ponownym węzłem małżeńskim, po własnych smutnych doświadczeniach i zdradzie Artura w kryzysie małżeńskim.
Przyjemnie się ogląda filmowe meandry i poszukiwania tej prawdziwej miłości.
A jak w realu znaleźć prawdziwą miłość na całe życie? Jak to jest z miłością w naszym życiu? Czy moja miłość to na pewno już ta prawdziwa, na dobre i na złe? Jak właściwie ma wyglądać prawdziwa miłość do końca życia?
Chociaż jak dotąd nikt nie mógł znaleźć definicji prawdziwej miłości, bo przecież każdy z nas jest niepowtarzalną indywidualnością, to wydaje się, że można pokusić się o takie praktyczne pytania i stwierdzenia.
Czy w poszukiwaniu prawdziwej miłości jest możliwe połączenie serca i rozumu? A może dać się ponieść kolorowym chwilom zauroczenia, zakochania i zdać się na to co pokaże samo życie?
I dalej nasuwa się drugie ważne stwierdzenie.
Z każdej nieudanej próby poszukiwania miłości trzeba wyciągać rozsądne i bardziej realistyczne wnioski na przyszłość. Ale czy tak postępujemy w naszym życiu?
I po trzecie.
Czas i doświadczenie życiowe powinny podpowiadać nam jakiego partnera/ki do prawdziwej miłości szukamy? Dla młodych zakochanych na pewno niezbędny jest czas na bliższe poznanie pozytywnych lub negatywnych cech partnera/ki i posiadanych nawyków. Ci doświadczeni niespełnioną miłością, powinni wiedzieć jakie popełnili błędy na swojej drodze do prawdziwej miłości, co było dobre, a co złe.
A więc na serio nie serialowo, w poszukiwaniu partnera kierujmy się trzema takimi praktycznymi podstawami: uczuciem miłości, ale połączonym z prozą codziennego życia, w okresie czasu wystarczającym na wzajemne poznanie.
Dla zawiedzionych, nieszczęśliwych i pechowców dobra rada, starajmy się nie błądzić dalej, skoro na bazie własnych błędów prawie już wiemy jakiej /jakiego/ partnera/partnerki/poszukujemy na całe życie.